Harry Królik Angstrom, niegdyś mistrz drużyny koszykówki w college'u, obecnie pracownik domu towarowego, trudniący się reklamą cudownej maszynki do obierania jarzyn, czuje się zagubiony w otaczającym go świecie. Należy do tej części amerykańskiej klasy średniej lat pięćdziesiątych, która na ogół biernie akceptuje amerykański styl życia. A jednak, pod wpływem impulsu, porzuca żonę, córkę bogatego pośrednika handlu samochodami, i ucieka przed jałową konsumpcyjną egzystencją, przed wegetacją, w której gimnastyka seksualna zastępuje uczucia. Nie jest to ucieczka dla samej ucieczki - Królik szuka innych wartości, potwierdzenia wiary w zasady, dzięki którym jego byt mieściłby się w ramach jakiegoś wielkiego ładu. Przypominamy skrzącą się humorem najsłynniejszą powieść wnikliwego obserwatora codzienności.
Jacques Amunont w swoich najważniejszych książkach, nie ograniczał się do metod i narzędzi teorii filmu. Wybierał podejście pluralistyczne, biorąc pod uwagę fakt, iż wybrany przez niego problem badawczy nie jest wyłącznie obiektem wiedzy o filmie, lecz przejawia się na gruncie innych dyscyplin, takich jak filozofia, socjologia, antropologia, literaturoznawstwo, historia sztuki i in., bądź wręcz zostaje przez nie wyłoniony. Wszystkie te cechy odnajdziemy także w Interpretacji filmów. Interpretacja, zdaniem autora - ujmując rzecz najkrócej - polega na przypisywaniu sensu temu co widzimy, jest arbitralna i subiektywna. Jest to gest bardzo osobisty, wyraz bezpośredniej reakcji na dzieło; interpretować to znaczy nadać sens, przekładać (z jednego języka na inny), eksplikować( zgłębiać logikę dzieła)"".Prof. Alicja Helman""
Ostrość obrazu, płynność granic. Tak bodaj najprościej można byłoby ująć specyfikę narracji w Tęczującym popiele Sheng Keyi. Ten sposób pisania niestroniący od naturalistycznej wręcz dosadności i brutalności, balansujący nieraz na granicy dobrego smaku, ale też pozostawiający wrażenie tajemnicy i niedopowiedzenia, dryfujący pomiędzy światem materialnym i rzeczywistością duchową sytuuje powieść w bliskim artystycznym sąsiedztwie znanego już dobrze polskim czytelnikom realizmu magicznego Mo Yana czy mitorealizmu Yan Lianke.(Fragment Posłowia Joanny Krenz)
W siedmiu rozmowach, jakie Barbara Osterloff przeprowadziła z Giovannim Pampiglionem zawiera się nieprawdopodobne bogactwo doświadczeń włoskiego reżysera, którego miłość do polskiej literatury zawiodła na deski teatrów w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie (i nie tylko). Bogatszy o drugą ojczyznę – tę z wyboru ? G. Pampiglione całym swoim życiem zawodowym dowodził, że zasługuje na tytuł ambasadora kultury polskiej we Włoszech i włoskiej kultury w Polsce, o czym świadczy chociażby jego dorobek witkacowski i dell’artowski (nie wspominając o tłumaczeniach B. Jasieńskiego, S. Mrożka i Z. Krasińskiego). Jak pisze w kończącym książkę „Liście do Przyjaciela” prof. Janusz Degler: „Teatr stał się dla Ciebie sposobem na życie. Nie mogłeś wybrać lepiej”. W dialogu z wybitną znawczynią teatru, Barbarą Osterloff, Giovanni Pampiglione przywołuje miejsca i postacie (Erwina Axera, Kazimierza Dejmka, Konrada Swinarskiego, Andrzeja Wajdę, Henryka Tomaszewskiego, Jerzego Grotowskiego, Tadeusza Kantora, by wymienić tylko największych), dzięki którym Polska smutnych i siermiężnych lat PRL-u, pod względem dokonań teatralnych dysponowała siłą przyciągania na skalę światową. Dzieląc wiele doświadczeń artystycznych autorzy książki pochylają się nad „skomplikowaną naturą pamięci, która tworzy materię trudną do okiełznania, niejednolitą”, a z ich rozmów wyłania się przedstawienie-obraz skrzący blaskiem, kolorami, pełen piękna i wzruszenia. Jak bowiem pisze we wstępie B. Osterloff: „Giovanni Pampiglione jest artystą spełnionym, o barwnym życiorysie, a jego opowieść o miłości do Polski wydaje się nie tylko nostalgiczną relacją o czasie minionym. Myślę, że warto ją czytać również jako świadectwo siły przyciągania, atrakcyjności polskiej kultury”.
Najnowsza powieść Wasyla Machny, ukraińskiego poety, prozaika, eseisty, tłumacza (m.in. utworów Zbigniewa Herberta i Janusza Szubera), to zawierająca elementy mistyczne i mitologiczne opowieść rozpięta między wiekiem XVII i czasami współczesnymi, sięgająca od Stambułu po Galicję (na której zimnowojenny podział i epoka ZSRR odcisnęły swoją koszmarną pieczęć). W książce autor łączy trzy przestrzenie czasowe, tworząc nietypową powieść historyczną, w której historia ma postać nielinearną, gdyż - jak sam mówi - wszyscy jesteśmy zakotwiczeni w kalendarzu wieczności, nasze życie jest takim kalendarzem, niezależnie od epoki. Nieco na przekór nowoczesności w jej zglobalizowanej formie, książka Wasyla Machny może być odczytywana jako pochwała lokalności i pielęgnowania wyrastającej z niej duchowości.,,Pisarstwu Wasyla Machny towarzyszę od dwudziestu lat. Wasyla poznałem tuż przed jego wyjazdem z Tarnopola do Nowego Jorku, gdzie mieszka do dzisiaj. Znając, ceniąc i tłumacząc jego wiersze, eseje, i opowiadania, wiem, że do Kalendarza wieczności (być może nawet nie zdając sobie z tego sprawy) przygotowywał się od dawna, gdy pisał to, co pisał, i jeździł tam, gdzie jeździł (choćby na festiwal poetycki do Stambułu). A jednak ta powieść jest zaskoczeniem ‒ ktoś napisał, nie było takiej jeszcze w literaturze ukraińskiej, ktoś inny nazwał ją ukraińskimi Buddenbrookami. Ukrywając - niemal do końca - swoje prywatne związki ze skrawkiem ziemi między Czortkowem, Jazłowcem, Mytnicą - udało się autorowi w Kalendarzu wieczności przedstawić epicki fresk, ukazujący losy przedstawicieli wielu rodzin, narodów, imperiów (od osmańskiego po radzieckie), napisać wzruszającą, ekumeniczną i uniwersalną w duchu książkę, w której jego wrażliwość jako poety daje o sobie znać w bardzo dyskretny, a jednak niezwykle istotny sposób"".- Bohdan Zadura
Najnowsza książka Elżbiety Isakiewicz, to zbiór literackich miniatur z pogranicza epiki i liryki, czyli miejsca w literaturze, gdzie autorka - znana reporterka i prozatorka, od dekad regularna czytelniczka poezji - czuje się u siebie. W Szelmie i innych opowieściach przyziemnych autorka chwyta historie, które przynosi jej los, ludzie, książki, a potem opowiada je po swojemu. A ""po swojemu"" w wypadku Isakiewicz, przedstawiającej się jako miłośniczka kotów, Czechowa, dobrego wina i wysokich obcasów"", oznacza niezwykle osobiście, czyli tak że fabuła opowieści staje się równie ważna jak smak, zapach, kolor czy mgnienie słońca między liśćmi.Szelmętworzy kilkadziesiąt tekstów o objętości od pięciu zdań do trzech stron maszynopisu.
W serii Poeci do kwadratu Bernadetta Kuczera Chachulska przedstawia autorski wybór wierszy Adama Mickiewicza Wsłuchać się w szum wód. Wybór poprzedzony jest osobistym esejem na temat życia i twórczości romantycznego wieszcza. Znajdą się w nim wszystkie najpiękniejsze wiersze i ballady Mickiewicza, a także fragmenty poematów, dramatów, czy Pana Tadeusza. Każdy wybór wierszy, jak pisze autorka, jest rezultatem wieloletniego obcowania z Poetą, doświadczeń kształtujących się na linii dialogu ja Poeta. Tak stało się i tutaj. Jest zatem ten wybór w pewien sposób dowolny, ale jeśli zrozumieć naturę doświadczania tekstu poetyckiego weryfikowanego przez czas zupełnie niedowolny.
Piotr Mitzner to poeta, biograf i edytor. Pracował w teatrach, w wydawnictwach niezależnych (Krąg, Karta, Spółka Poetów) i w Muzeum Iwaszkiewiczów. Prowadził ośrodek kultury Koło Podkowy. Od 1999 roku jest nauczycielem akademickim (UKSW), w latach 2000-2018 był zastępcą redaktora naczelnego miesięcznika Nowaja Polsza.Jako poeta debiutował w 1972 roku, w Kurierze Polskim. Pierwszy arkusz poetycki Dusza z ciała wyleciała wydał w drugim obiegu w 1980 roku. Jego wiersze przetłumaczono na języki: rosyjski, białoruski, angielski, niemiecki, francuski, czeski, albański, litewski, słoweński, hiszpański, bułgarski i hebrajski.Laureat Nagrody im. Edwarda Csató, Nagrody Edwarda Gordona Craiga, Nagrody Literackiej Fundacji Kultury, Nagrody Zeszytów Literackich im. J. Czapskiego i Nagrody Orfeusza. Nominowany do nagród poetyckich: Silesiusa, Nike, Nagrody Literackiej m. st. Warszawy, i Cogito.Jest redaktorem serii Biblioteka Zapomnianych Poetów, wydawanej przez Ośrodek Brama Grodzka w Lublinie.Mieszka na warszawskiej Pradze. Przejścia to obszerny wybór wierszy poety. Jak pisze Iwona Smolka w eseju do tego zbioru w dzieciństwie przepowiadano mu karierę telegrafisty w PAP-ie. Pisał tak, że krócej już się nie dało. Jak wiadomo, ze wszystkiego niemal się wyrasta. Z tej lakoniczności Piotr Mitzner nie wyrósł. Niezbyt często pojawiają się poeci, dzięki którym język ożywa, stare słowa, niemal zapomniane, nabierają wigoru, przyklejają się do innych i tworzą nowe znaczenia. Piotr Mitzner jest tym poetą, dla którego język zdaje się nie mieć tajemnic. Słowa mają swoje rodziny, żyworodne wypuszczają z siebie zielone gałązki, czyli jakby powiedział poeta moszczą się na tych zamierających.Słowa w tej liryce uśmiechają się do nas, bo jest w nich humor i żart, przekora. Bywają wieloznaczne, zaczepiają sobą nieprzynależne im, jakby się wydawało, obszary poznania. Niekiedy samą swoją budową wskazują na absurd rzeczywistości, którą powołują do istnienia. Ta poezja pokazuje nam, jak bardzo nieoczywista jest rzeczywistość, w której żyjemy. Poprzez sam język, neologizmy i grę słów poeta wprowadza czytelnika w świat, którego nie widać, otwiera na metafizyczny aspekt istnienia.
Obcy przyniósł Albertowi Camusowi popularność. Stał się bestselerem, czego Camus chyba nie do końca rozumiał, nie chciał być autorem wyłącznie Obcego. Chciał nie chciał, w roku 1940 dał światu zwierciadło, w którym może przejrzeć się człowiek. To jedna z książek (nie tylko francuskich czy dwudziestowiecznych, ale książek w ogóle), które są w ciągłym obiegu czytelniczym, to znaczy są nieustannie czytane, przemyśliwane, interpretowane. Wciąż aktualne, niepokojące. Domagające się kolejnych edycji, kolejnych przekładów.Bohater zagadka, Meursault, który imię zawdzięcza czy to znanemu burgundowi, czy skażonemu burgundzkim u mariażowi słońca i morza, z których się zrodził, z którymi się stapia, które przynoszą mu szczęście i zadają cierpienie. I powieść o byciu obcym, o człowieku uciskanym przez społeczeństwo, rzecz o miłości, o zgubnym wpływie słońca. I wielu innych sprawach.Najwyższy czas na książkową premierę nowego polskiego przekładu, po raz pierwszy prezentowanego na łamach Literatury na Świecie, który wyszedł spod pióra Marka Bieńczyka.
Eleutheria, napisana po francusku w 1947 roku, pierwsza sztuka Samuela Becketta, zupełnie inna pod względem poetyki od późniejszych jego dramatów, które przyniosły mu sławę, przeleżała w szufladzie autora i światowych archiwach blisko pół wieku, zanim ujrzała światło dzienne. Stało się to zresztą w wyniku konfliktu dwóch głównych wydawców pisarza: Jrme'a Lindona, szefa francuskiego Editions de Minuit, i Barneya Rosseta, szefa amerykańskiego Grove Press, i w atmosferze skandalu. Szczegóły sprawy przedstawia we wstępie wydawca francuski.Dziś, po kolejnych dwudziestu pięciu latach od publikacji tego utworu, nie ma wątpliwości, że była to decyzja szczęśliwa. Sztuka Becketta jest bowiem ciekawa jako ważne ogniwo ewolucji jego pisarstwa, ale też wartościowa sama w sobie. Ewidentnie wyprzedza ona epokę, przepowiadając niejako zjawiska i doświadczenia, które dzieją się oto na naszych oczach. Ukazuje również pisarza z nowym świetle jako wybitnie przenikliwego świadka epoki i doskonałego stylistę. Czytelnik znajdzie tu również znakomity, pełen ironii autoportret autora.
Trzytomowy Teatr przynosi nam żywiący się codziennością i konkretem surrealizm, fantastyczną cudowność, nagle dziwniejącą rzeczywistość. Prawda wyobraźni dominuje tu nad prawdą doświadczenia. Zjawisko Ionesco obejmuje sprzeczności: ja pożerające cały teatr, cały świat nawet, oraz ja, które ukrywa się, roztapia w tzw. obiektywnej rzeczywistości dzieła. Punktem wyjścia jest dla Ionesco komedia. Komedia i moralitet, który jest komedią serio. Fabułą sztuki zaś może być niemoc jej napisania. Pokazujemy, przypominamy, uklasyczniamy trzynaście awangardowych utworów Ionesco wciąż aktualnych, niepozostawiających czytelnika obojętnym, nieustannie domagających się lektury.
Trzytomowy Teatr przynosi nam żywiący się codziennością i konkretem surrealizm, fantastyczną cudowność, nagle dziwniejącą rzeczywistość. Prawda wyobraźni dominuje tu nad prawdą doświadczenia. „Zjawisko Ionesco” obejmuje sprzeczności: ja pożerające cały teatr, cały świat nawet, oraz ja, które ukrywa się, roztapia w tzw. obiektywnej rzeczywistości dzieła. Punktem wyjścia jest dla Ionesco komedia. Komedia i moralitet, który jest komedią serio. Fabułą sztuki zaś może być niemoc jej napisania. Pokazujemy, przypominamy, uklasyczniamy trzynaście awangardowych utworów Ionesco – wciąż aktualnych, niepozostawiających czytelnika obojętnym, nieustannie domagających się lektury.
Trzytomowy Teatr przynosi nam żywiący się codziennością i konkretem surrealizm, fantastyczną cudowność, nagle dziwniejącą rzeczywistość. Prawda wyobraźni dominuje tu nad prawdą doświadczenia. Zjawisko Ionesco obejmuje sprzeczności: ja pożerające cały teatr, cały świat nawet, oraz ja, które ukrywa się, roztapia w tzw. obiektywnej rzeczywistości dzieła. Punktem wyjścia jest dla Ionesco komedia. Komedia i moralitet, który jest komedią serio. Fabułą sztuki zaś może być niemoc jej napisania. Pokazujemy, przypominamy, uklasyczniamy trzynaście awangardowych utworów Ionesco wciąż aktualnych, niepozostawiających czytelnika obojętnym, nieustannie domagających się lektury.
W połowie 1905 roku dwudziestosiedmioletni Robert Walser ukończył w Berlinie kurs dla lokajów. Nabyte umiejętności miał okazję wypróbować w czasie służby na zamku rodziny von Hochberg w Dąbrowie Niemodlińskiej. Podobna instytucja stała się scenerią Jakoba von Guntena, może najbardziej fantasmagorycznej powieści Walsera.Instytut Benjamenty kształtuje lokajów doskonałych. Bezmyślnych i niezdolnych do buntu, zgodnie z zasadą Odzwyczaić się od własnej natury. W gruncie rzeczy wcale nie jest jasne, czy Instytut, ów przedsionek pokojów mieszkalnych i paradnych sal życia, wciąż żyje pisze w posłowiu Piotr Paziński. Wszystko jest tu przejściowe, nietrwałe, zawieszone w powietrzu: czuwanie, jedzenie, spanie i nauka. Wszystko pogrążone we śnie: panowie wychowawcy i nauczyciele śpią albo pomarli, albo są w letargu, albo zamienili się w kamienie. Nic dziwnego, że pewnego dnia szkoła skojarzy się Jakobowi z domem umarłych. A polskim czytelnikom zmierzch i upadek Instytutu Benjamenty, a wcześniej ów osobliwy stan zawieszenia między jawą a snem oraz życiem i nieżyciem, tudzież sekrety wychowawców, starannie poukrywane w niedostępnych dla uczniów pomieszczeniach budynku, może przypominać dwie książki, których Walser znać nie mógł, ale mógł je wyśnić: Sanatorium pod Klepsydrą i Akademię pana Kleksa.Na kanwie powieści Walsera oniryczny film nakręcili bracia Quay.
Jak napisał we wstępie do niniejszego wydania Jego Świątobliwość Dalajlama:W tej książce próbowałem opowiedzieć, co przeszedł mój naród, odpierając ataki komunistycznych Chin na wszystko, co tybetańskie, i w jaki sposób staraliśmy się zachować skarby dziedzictwa naszej kultury na wychodźstwie. Zasady niestosowania przemocy i współczucia, na których zbudowana była nasza cywilizacja, mają ogromny potencjał i mogą dobrze służyć sprawie pokoju i harmonii na całym świecie.Mam więc nadzieję, że ten przekład pomoże polskiemu Czytelnikowi w lepszym zrozumieniu nie tylko tragedii Tybetu, ale także znaczenia niestosowania przemocy oraz pokojowej walki o wolność i godność.
Pierwszy ukazujący się w Polsce zbiór opowiadań współczesnych pisarzytajwańskich to pokaz różnorodności i bogactwa głosów literackich płynących zpięknej wyspy. Wszyscy prezentowani w tomie autorzy Hwang Chun-Ming,Huang Fan, Pai Hsien-yung, Wu Ching-Fa, Li Ang, Chu T'ien-wen, Ch'enJo-hsi i Ping Lu należą do najwybitniejszych i najbardziejrozpoznawalnych na świecie prozaików tajwańskich. W ich gronie znajdziemyzarówno modernistów, pisarzy nurtu xiangu, podkreślających istnienie odrębnejregionalnej tożsamości, postmodernistów, jak i twórców aborygeńskich,odwołujących się do kultury rdzennych ludów Tajwanu.
Czwarta dostępna w tłumaczeniu na język polski książka Yan Lianke nie pozostawia żadnych wątpliwości ? oto mamy kolejne dzieło jednego z najbardziej utalentowanych i bezlitosnych kronikarzy współczesnych Chin. Na pozór mamy do czynienia z komedią, lecz trudno o komedię czarniejszą ? urzędnicy są bez reszty skorumpowani i cierpią na gigantomanię, poddana ich władzy społeczność kalek - brutalna, nieuczciwa i podstępna, a mające przynieść wszystkim dostatek mauzoleum Lenina ? absurdalnie przeskalowane (położone w zagubionej w górach wiosce, wymiarami odpowiada dokładnie pekińskiemu mauzoleum Mao Zedonga). Gorzki śmiech zamiera równie szybko, jak się rodzi, a wymazywana prawda o historii ? motyw powracający w twórczości Yan Lianke - choć ubrana w niecodzienną formę, nie staje się przez to mniej przejmująca.
Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w roku 1979 była niewątpliwie wydarzeniem o znaczeniu światowym, nie tylko w sensie politycznym, ale także społecznym, religijnym, kulturowymi, a nawet metafizycznym. Skutki tych czerwcowych dziewięciu dni, które zmieniły świat, bezpośrednie i pośrednie, pozwalają mówić o tym, że znaczenie pielgrzymki z czasem staje się tylko coraz większe. Skibiński daje pierwszą próbę całościowego, wieloaspektowego, syntetycznego spojrzenia na to wydarzenie wykorzystując nowe źródła i reinterpretując szereg dotychczasowych ustaleń oraz dodając nowe obserwacje i wnioski. Książka głęboko przemyślana, świetnie napisana i ożywczo inspirująca do myślenia.
Podróże antycznych bohaterów od razu kojarzymy z Odyseuszem. Tymczasem Raimund Schulz pokazuje, że prawdziwych Odyseuszy było całkiem wielu. Na wyprawy w nieznane, na odkrywcze przygody, na przecieranie nowych szlaków kupieckich decydowali się śmiałkowie greccy, feniccy, chińscy, indyjscy czy wreszcie Rzymianie. Ich dokonania autor starannie zebrał śledząc przekazy ze wszystkich bez mała kultur starożytnych. Zdumiewa rozmach tych wypraw i ich opisów ? od koła podbiegunowego na północy do południowych krańców Afryki, od wysp atlantyckich do dalekich Chin.
Andrzeja Dobosza znają wszyscy miłośnicy kultowego filmu Rejs, gdzie zagrał pamiętnego Filozofa. Ale na koncie ma więcej ról, m.in. u Żuławskiego (Trzecia część nocy), Morgensterna (Trzeba zabić tę miłość), Łomnickiego (Poślizg), a nawet w serialu Stawiam na Tolka Banana. Od strony literackiej że jest znakomitym felietonistą, uczniem Słonimskiego, Kołakowskiego i Kotta, kolegą po piórze (i nie tylko) Herberta, Jana Józefa Lipskiego i Giedroycia zna go grupa mniej liczna, ale za to na wagę złota, bo oddana. Aby uzależnić się od pisarstwa Andrzeja Dobosza, celności spostrzeżeń, rzeczowości (wyrażonej np. informacjami o formacie, grubości i wadze książki), a także złośliwości, którą potrafi niuansować jak skalę szarości potrzeba niewiele, praktycznie wystarczy przeczytać jego jeden felieton. Którykolwiek.Dobosz, z wykształcenia polonista i filozof, z życiowej konieczności kierownik literacki Ateneum, twórca indeksów książek naukowych i księgarz, publikował m.in. w Życiu Literackim, Literaturze, Współczesności, Kulturze (w latach 19742009 mieszkał w Paryżu), Tygodniku Powszechnym czy Rzeczpospolitej. W formie książkowej jego felietonistyczny dorobek dokumentują cztery zbiory: Pustelnik z Krakowskiego Przedmieścia (1993), Generał w bibliotece (2001), Ogrody i śmietniki (2008) oraz Z różnych półek (2014). Najnowszy tom, Andrzeja Dobosza znają wszyscy miłośnicy kultowego filmu Rejs, gdzie zagrał pamiętnego Filozofa. Ale na koncie ma więcej ról, m.in. u Żuławskiego (Trzecia część nocy), Morgensterna (Trzeba zabić tę miłość), Łomnickiego (Poślizg), a nawet w serialu Stawiam na Tolka Banana. Od strony literackiej że jest znakomitym felietonistą, uczniem Słonimskiego, Kołakowskiego i Kotta, kolegą po piórze (i nie tylko) Herberta, Jana Józefa Lipskiego i Giedroycia zna go grupa mniej liczna, ale za to na wagę złota, bo oddana. Aby uzależnić się od pisarstwa Andrzeja Dobosza, celności spostrzeżeń, rzeczowości (wyrażonej np. informacjami o formacie, grubości i wadze książki), a także złośliwości, którą potrafi niuansować jak skalę szarości potrzeba niewiele, praktycznie wystarczy przeczytać jego jeden felieton. Którykolwiek.Dobosz, z wykształcenia polonista i filozof, z życiowej konieczności kierownik literacki Ateneum, twórca indeksów książek naukowych i księgarz, publikował m.in. w Życiu Literackim, Literaturze, Współczesności, Kulturze (w latach 19742009 mieszkał w Paryżu), Tygodniku Powszechnym czy Rzeczpospolitej. W formie książkowej jego felietonistyczny dorobek dokumentują cztery zbiory: Pustelnik z Krakowskiego Przedmieścia (1993), Generał w bibliotece (2001), Ogrody i śmietniki (2008) oraz Z różnych półek (2014). Najnowszy tom, Dni powszednie niepospolitych ludzi i 99 innych felietonów, jest wydawnictwem jubileuszowym, które ukazuje się z okazji 85. urodzin Andrzeja Dobosza, to wybór stu najlepszych, najcenniejszych felietonów dokonany przez samego Autora.Prawdziwym crme de la crme wydawnictwa jest płyta DVD z wyborem telewizyjnych felietonów Andrzeja Dobosza z cyklów Spis treści i Z pamięci.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?