Jacques Amunont w swoich najważniejszych książkach, nie ograniczał się do metod i narzędzi teorii filmu. Wybierał podejście pluralistyczne, biorąc pod uwagę fakt, iż wybrany przez niego problem badawczy nie jest wyłącznie obiektem wiedzy o filmie, lecz przejawia się na gruncie innych dyscyplin, takich jak filozofia, socjologia, antropologia, literaturoznawstwo, historia sztuki i in., bądź wręcz zostaje przez nie wyłoniony. Wszystkie te cechy odnajdziemy także w Interpretacji filmów. Interpretacja, zdaniem autora - ujmując rzecz najkrócej - polega na przypisywaniu sensu temu co widzimy, jest arbitralna i subiektywna. Jest to gest bardzo osobisty, wyraz bezpośredniej reakcji na dzieło; interpretować to znaczy nadać sens, przekładać (z jednego języka na inny), eksplikować( zgłębiać logikę dzieła)"".Prof. Alicja Helman""
Ostrość obrazu, płynność granic. Tak bodaj najprościej można byłoby ująć specyfikę narracji w Tęczującym popiele Sheng Keyi. Ten sposób pisania niestroniący od naturalistycznej wręcz dosadności i brutalności, balansujący nieraz na granicy dobrego smaku, ale też pozostawiający wrażenie tajemnicy i niedopowiedzenia, dryfujący pomiędzy światem materialnym i rzeczywistością duchową sytuuje powieść w bliskim artystycznym sąsiedztwie znanego już dobrze polskim czytelnikom realizmu magicznego Mo Yana czy mitorealizmu Yan Lianke.(Fragment Posłowia Joanny Krenz)
Obcy przyniósł Albertowi Camusowi popularność. Stał się bestselerem, czego Camus chyba nie do końca rozumiał, nie chciał być autorem wyłącznie Obcego. Chciał nie chciał, w roku 1940 dał światu zwierciadło, w którym może przejrzeć się człowiek. To jedna z książek (nie tylko francuskich czy dwudziestowiecznych, ale książek w ogóle), które są w ciągłym obiegu czytelniczym, to znaczy są nieustannie czytane, przemyśliwane, interpretowane. Wciąż aktualne, niepokojące. Domagające się kolejnych edycji, kolejnych przekładów.Bohater zagadka, Meursault, który imię zawdzięcza czy to znanemu burgundowi, czy skażonemu burgundzkim u mariażowi słońca i morza, z których się zrodził, z którymi się stapia, które przynoszą mu szczęście i zadają cierpienie. I powieść o byciu obcym, o człowieku uciskanym przez społeczeństwo, rzecz o miłości, o zgubnym wpływie słońca. I wielu innych sprawach.Najwyższy czas na książkową premierę nowego polskiego przekładu, po raz pierwszy prezentowanego na łamach Literatury na Świecie, który wyszedł spod pióra Marka Bieńczyka.
Eleutheria, napisana po francusku w 1947 roku, pierwsza sztuka Samuela Becketta, zupełnie inna pod względem poetyki od późniejszych jego dramatów, które przyniosły mu sławę, przeleżała w szufladzie autora i światowych archiwach blisko pół wieku, zanim ujrzała światło dzienne. Stało się to zresztą w wyniku konfliktu dwóch głównych wydawców pisarza: Jrme'a Lindona, szefa francuskiego Editions de Minuit, i Barneya Rosseta, szefa amerykańskiego Grove Press, i w atmosferze skandalu. Szczegóły sprawy przedstawia we wstępie wydawca francuski.Dziś, po kolejnych dwudziestu pięciu latach od publikacji tego utworu, nie ma wątpliwości, że była to decyzja szczęśliwa. Sztuka Becketta jest bowiem ciekawa jako ważne ogniwo ewolucji jego pisarstwa, ale też wartościowa sama w sobie. Ewidentnie wyprzedza ona epokę, przepowiadając niejako zjawiska i doświadczenia, które dzieją się oto na naszych oczach. Ukazuje również pisarza z nowym świetle jako wybitnie przenikliwego świadka epoki i doskonałego stylistę. Czytelnik znajdzie tu również znakomity, pełen ironii autoportret autora.
Trzytomowy Teatr przynosi nam żywiący się codziennością i konkretem surrealizm, fantastyczną cudowność, nagle dziwniejącą rzeczywistość. Prawda wyobraźni dominuje tu nad prawdą doświadczenia. Zjawisko Ionesco obejmuje sprzeczności: ja pożerające cały teatr, cały świat nawet, oraz ja, które ukrywa się, roztapia w tzw. obiektywnej rzeczywistości dzieła. Punktem wyjścia jest dla Ionesco komedia. Komedia i moralitet, który jest komedią serio. Fabułą sztuki zaś może być niemoc jej napisania. Pokazujemy, przypominamy, uklasyczniamy trzynaście awangardowych utworów Ionesco wciąż aktualnych, niepozostawiających czytelnika obojętnym, nieustannie domagających się lektury.
Trzytomowy Teatr przynosi nam żywiący się codziennością i konkretem surrealizm, fantastyczną cudowność, nagle dziwniejącą rzeczywistość. Prawda wyobraźni dominuje tu nad prawdą doświadczenia. „Zjawisko Ionesco” obejmuje sprzeczności: ja pożerające cały teatr, cały świat nawet, oraz ja, które ukrywa się, roztapia w tzw. obiektywnej rzeczywistości dzieła. Punktem wyjścia jest dla Ionesco komedia. Komedia i moralitet, który jest komedią serio. Fabułą sztuki zaś może być niemoc jej napisania. Pokazujemy, przypominamy, uklasyczniamy trzynaście awangardowych utworów Ionesco – wciąż aktualnych, niepozostawiających czytelnika obojętnym, nieustannie domagających się lektury.
Trzytomowy Teatr przynosi nam żywiący się codziennością i konkretem surrealizm, fantastyczną cudowność, nagle dziwniejącą rzeczywistość. Prawda wyobraźni dominuje tu nad prawdą doświadczenia. Zjawisko Ionesco obejmuje sprzeczności: ja pożerające cały teatr, cały świat nawet, oraz ja, które ukrywa się, roztapia w tzw. obiektywnej rzeczywistości dzieła. Punktem wyjścia jest dla Ionesco komedia. Komedia i moralitet, który jest komedią serio. Fabułą sztuki zaś może być niemoc jej napisania. Pokazujemy, przypominamy, uklasyczniamy trzynaście awangardowych utworów Ionesco wciąż aktualnych, niepozostawiających czytelnika obojętnym, nieustannie domagających się lektury.
W połowie 1905 roku dwudziestosiedmioletni Robert Walser ukończył w Berlinie kurs dla lokajów. Nabyte umiejętności miał okazję wypróbować w czasie służby na zamku rodziny von Hochberg w Dąbrowie Niemodlińskiej. Podobna instytucja stała się scenerią Jakoba von Guntena, może najbardziej fantasmagorycznej powieści Walsera.Instytut Benjamenty kształtuje lokajów doskonałych. Bezmyślnych i niezdolnych do buntu, zgodnie z zasadą Odzwyczaić się od własnej natury. W gruncie rzeczy wcale nie jest jasne, czy Instytut, ów przedsionek pokojów mieszkalnych i paradnych sal życia, wciąż żyje pisze w posłowiu Piotr Paziński. Wszystko jest tu przejściowe, nietrwałe, zawieszone w powietrzu: czuwanie, jedzenie, spanie i nauka. Wszystko pogrążone we śnie: panowie wychowawcy i nauczyciele śpią albo pomarli, albo są w letargu, albo zamienili się w kamienie. Nic dziwnego, że pewnego dnia szkoła skojarzy się Jakobowi z domem umarłych. A polskim czytelnikom zmierzch i upadek Instytutu Benjamenty, a wcześniej ów osobliwy stan zawieszenia między jawą a snem oraz życiem i nieżyciem, tudzież sekrety wychowawców, starannie poukrywane w niedostępnych dla uczniów pomieszczeniach budynku, może przypominać dwie książki, których Walser znać nie mógł, ale mógł je wyśnić: Sanatorium pod Klepsydrą i Akademię pana Kleksa.Na kanwie powieści Walsera oniryczny film nakręcili bracia Quay.
Jak napisał we wstępie do niniejszego wydania Jego Świątobliwość Dalajlama:W tej książce próbowałem opowiedzieć, co przeszedł mój naród, odpierając ataki komunistycznych Chin na wszystko, co tybetańskie, i w jaki sposób staraliśmy się zachować skarby dziedzictwa naszej kultury na wychodźstwie. Zasady niestosowania przemocy i współczucia, na których zbudowana była nasza cywilizacja, mają ogromny potencjał i mogą dobrze służyć sprawie pokoju i harmonii na całym świecie.Mam więc nadzieję, że ten przekład pomoże polskiemu Czytelnikowi w lepszym zrozumieniu nie tylko tragedii Tybetu, ale także znaczenia niestosowania przemocy oraz pokojowej walki o wolność i godność.
Pierwszy ukazujący się w Polsce zbiór opowiadań współczesnych pisarzytajwańskich to pokaz różnorodności i bogactwa głosów literackich płynących zpięknej wyspy. Wszyscy prezentowani w tomie autorzy Hwang Chun-Ming,Huang Fan, Pai Hsien-yung, Wu Ching-Fa, Li Ang, Chu T'ien-wen, Ch'enJo-hsi i Ping Lu należą do najwybitniejszych i najbardziejrozpoznawalnych na świecie prozaików tajwańskich. W ich gronie znajdziemyzarówno modernistów, pisarzy nurtu xiangu, podkreślających istnienie odrębnejregionalnej tożsamości, postmodernistów, jak i twórców aborygeńskich,odwołujących się do kultury rdzennych ludów Tajwanu.
Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski w roku 1979 była niewątpliwie wydarzeniem o znaczeniu światowym, nie tylko w sensie politycznym, ale także społecznym, religijnym, kulturowymi, a nawet metafizycznym. Skutki tych czerwcowych dziewięciu dni, które zmieniły świat, bezpośrednie i pośrednie, pozwalają mówić o tym, że znaczenie pielgrzymki z czasem staje się tylko coraz większe. Skibiński daje pierwszą próbę całościowego, wieloaspektowego, syntetycznego spojrzenia na to wydarzenie wykorzystując nowe źródła i reinterpretując szereg dotychczasowych ustaleń oraz dodając nowe obserwacje i wnioski. Książka głęboko przemyślana, świetnie napisana i ożywczo inspirująca do myślenia.
Podróże antycznych bohaterów od razu kojarzymy z Odyseuszem. Tymczasem Raimund Schulz pokazuje, że prawdziwych Odyseuszy było całkiem wielu. Na wyprawy w nieznane, na odkrywcze przygody, na przecieranie nowych szlaków kupieckich decydowali się śmiałkowie greccy, feniccy, chińscy, indyjscy czy wreszcie Rzymianie. Ich dokonania autor starannie zebrał śledząc przekazy ze wszystkich bez mała kultur starożytnych. Zdumiewa rozmach tych wypraw i ich opisów ? od koła podbiegunowego na północy do południowych krańców Afryki, od wysp atlantyckich do dalekich Chin.
Metaforyczny obraz świata walczącego ze złem, którego symbolem jest tytułowa dżuma, pustosząca Oran w 194? roku. Wybuch epidemii wywołuje różne reakcje u mieszkańców, jednak stopniowo uznają słuszność postępowania doktora Rieux, który od początku aktywnie walczy z zarazą, uznając to za swój obowiązek jako człowieka i lekarza.
Arcymanipulator, centralista, architekt własnego kultu jednostki, dyktator, mający na sumieniu większą ilość ofiar niż Hitler i Stalin pospołu, stworzył coś, co w Pekinie nazywane jest „myślą Mao Zedonga”. I to o niej właśnie – oraz jej światowych reperkusjach ? opowiada książka Julii Lovell. Poczynając od Edgara Snowa, który swą książką Red Star over China zapoczątkował w 1936 r. światową karierę maoizmu, autorka przedstawia całą galerię zafascynowanych postacią Wielkiego Sternika „postępowych” postaci, kreśli historię budowy komunizmu w ChRL, konfliktu sowiecko-chińskiego, przede wszystkim jednak jest skrupulatną i bezlitosną kronikarką spustoszeń, jakie przyniosła ta zbrodnicza „myśl” poza granicami Chin. Mamy tu rewolucyjne eksperymenty lat ’60, ze szczególnym uwzględnieniem Malajów, Indonezję, Afrykę z kopiującymi tam rozwiązania chińskie dyktatorami, kambodżańskich Czerwonych Khmerów, Peru, Indie z tamtejszą partyzantką naksalitów, Nepal, w końcu zaczadzonych maoizmem przedstawicieli zachodniego pokolenia rewolucji 1968 r. W efekcie autorka skutecznie obala mit, jakoby maoistowskie Chiny nie angażowały się w działania poza swymi granicami, podczas gdy w rzeczywistości poświęciły mnóstwo czasu, pieniędzy i energii propagując swą zbrodniczą utopię. Podsumowaniem i gorzką prognozą jest kończący książkę opis renesansu maoizmu w samej ChRL, pod władzą gotowego rządzić dożywotnio Xi Jinpinga.
Klucz to jedno z najbardziej rozpoznawalnych dzieł Tanizakiego Jun'ichiro (pierwsze wydanie w 1957 roku). Powieść ta oparta jest na zapisach dwóch dzienników (żony i męża) prowadzonych potajemnie, opisujących ich skomplikowane życie rodzinne, uczuciowe oraz erotyczne. Tanizaki w typowy dla siebie sposób odsłania kulisy życia z pozoru zwyczajnej japońskiej rodziny ? to swoisty dziennik niezdrowej fascynacji oraz teatru małżeńskiego. W tej niewielkiej książce czytelnik odnajdzie najbardziej charakterystyczne elementy pisarstwa Tanizakiego, które od lat fascynują i szokują.Niniejsze wydanie Klucza jest pierwszym polskim tłumaczeniem dokonanym przez Annę Zielińską-Elliott, autorkę znaną z przekładów m.in. Złotej pagody Yukia Mishimy i dzieł Harukiego Murakamiego.
Pierwsze zbiorcze wydanie wspomnień Bohdana Korzeniowskiego, wybitnej osobowości polskiego teatru: naukowca, nauczyciela, organizatora, reżysera i krytyka. W tomie Było, minęło… Korzeniewski wraca pamięcią nie do teatru jednak, ale do zdecydowanie mniej znanych kart swojego życiorysu sprzed 1945 roku, m.in. małoletniego obserwatora rewolucji październikowej na Białorusi, więźnia Auschwitz, ratownika Biblioteki Uniwersyteckiej i „detektywa”, po wojnie tropiącego wywiezione przez Niemców księgozbiory.
Niezwykle oszczędna, jakby wykuta w marmurze, proza Korzeniewskiego jest równocześnie świadectwem historii i opowieścią o niezwykłych przygodach. Jerzy Timoszewicz, wieloletni współpracownik Korzeniewskiego z redakcji „Pamiętnika Teatralnego” uważał, że w ogóle nie powinien zajmować się praktyką teatralną: reżyserią i kształceniem reżyserów, lecz poświęcić się wyłącznie pisarstwu. O literaturze Korzeniewskiego pisał w swoim Alfabecie Czesław Miłosz:
„(…) Cała racjonalistyczna zaprawa tego wielbiciela pisarzy osiemnastego wieku zaowocowała znakomitą, oszczędną w środkach i zwartą prozą. Ponieważ rzeczywistość wykraczała poza prawdopodobieństwo, wiernie odtworzone szczegóły można wziąć za pomysły surrealisty, na przykład chłopczyk w mundurze Hitlerjugend, syn komendanta Auschwitz, musztrujący swojego małego braciszka, czy daremne próby ostrzeżenia sowieckich sołdacików, którzy dorwali się do słojów z preparatami w formalinie i wypili, a następnego dnia trzeba było ich pogrzebać. Albo pociąg wyładowany łupem wojennym, same zegary, chodzące i bijące, każdy w swoim rytmie. Tego nikt by nie wymyślił, i proza Korzeniewskiego utrwala niepowtarzalne szczegóły wielkiej historii. Prawdziwość tej prozy przewyższa nawet opisy, na które zdobył się Tadeusz Borowski, bo nie ma w niej sadomasochistycznej delaktacji. Znajdzie się w podręcznikach i będzie trwałą częścią polskiej literatury”.
Na tom Było, minęło… Wspomnienia złożyły niedostępne dziś publikacje: Książki i ludzie, wspomnieniowy cykl Było, minęło i nie wróci publikowany wyłącznie w miesięczniku „Znak”, opowieść Korzeniewskiego z filmu dokumentalnego Drzewa i ludzie, spisane przez Wacław Borowego wspomnienie Korzeniewskiego z okresu powstania warszawskiego. Całość uzupełniają osobiste eseje o Autorze pióra Anny Kuligowskiej-Korzeniewskiej oraz Andrzeja Kruczyńskiego.
Chantal Delsol jedna z najciekawszych i najważniejszych postaci współczesnej myśli filozoficznej z właściwą sobie erudycją przedstawia wielką syntezę współczesnej kultury i stanu ducha zachodniego społeczeństwa, wskazując kierunek przemian i stojące za nimi zagrożenia. Rezygnacja z poszukiwania prawdy na rzecz hedonistycznie i utylitarnie pojmowanego dobra, zastąpienie dogmatów stanowiących podstawy moralności mitami o podatnej na rozmaitą interpretację symbolice czy pozbawienie idei równości i demokracji filozoficznego umocowania i oparcie go wyłącznie na społecznym konsensusie oznaczają radykalny w istocie zwrot myślenia.Jaka zatem będzie przyszłość? Nihilistyczna? Niekoniecznie. Raczej rozpięta między dwoma paradygmatami wielkimi ideałami, których najlepszym nośnikiem było myślenie religijne, a królestwem rozumu i techniki desakralizującym kulturę. Czy to jednak wystarczy, by ocalić naszą europejską zachodnią duchowość?
Eksplozja w katedrze domyka powieściowy tryptyk Alejo Carpentiera, twórcy teorii „rzeczywistości cudownej”, którego dwie pierwsze odsłony: Królestwo z tego świata i Podróż do źródeł czasu miały niedawno swoje wznowienie w naszej serii. Spina te trzy powieści napięta, pełna dramatyzmu i zawirowań relacja między Ameryką Łacińską a Europą, którą nicuje Carpentier z wielką wnikliwością. Eksplozja, uznana za arcydzieło (tytuł oryginalny można by przełożyć jako Wiek Oświecenia, obnażając ironiczną intencję autora), to fascynująca wędrówka trójki kreolskich sierot przygarniętych przez francuskiego rewolucjonistę i wrzuconych w zamęt historii. To – niepozbawione elementów magicznych i przesycone egzystencjalizmem - spojrzenie z perspektywy karaibskiej na czasy Rewolucji Francuskiej, czasy jakobińskiego terroru i Napoleona.
Nowa książka Bronisława Wildsteina to erudycyjny, pełen filozoficznych i literackich odwołań esej o kluczowym dla zrozumienia naszych czasów napięciu. Jak pisze autor we Wprowadzeniu: Bunt i afirmacja jawią się jako bieguny konfliktu, który współcześnie dzieli naszą cywilizację. Chodzi o sprawę fundamentalną, nie o akcydentalne akty sprzeciwu czy akceptacji. Te zależą od konkretnej sytuacji i historycznych warunków. Natomiast elementarna opozycja, o której piszę, ma charakter metafizyczny. Sprowadza się do przyjęcia albo odrzucenia świata w jego zasadniczym, danym nam kształcie z jego podstawowymi uwarunkowaniami.Afirmacja nie oznacza zamykania oczu na zło, którego doświadczamy i które wpisane jest w ludzką kondycję. Wręcz przeciwnie. Dopiero akceptacja świata jako całości pozwala nam ze zrozumieniem, a więc do pewnego stopnia skutecznie, przeciwstawić się jego negatywnym aspektom.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?