Ten tom „Dziejów Polski” prof. Andrzeja Nowaka wprowadza nas w czasy, które w rodzimej historiografii zwykło się nazywać epoką królów elekcyjnych. W opisywanym okresie – od 1572 do 1632 r. – Rzeczpospolita trzykrotnie zmierzyła się z bezkrólewiem. Mimo interwencji zagranicznych mocarstw udawało się każdorazowo wybrać króla zgodnie z wolą ogółu szlachty: Henryka Walezego, którego okres panowania jest marginalny w historii Polski, Stefana Batorego i wreszcie Zygmunta III Wazę. Przed nowymi władcami Rzeczypospolitej rysowały się trudne zadania. Wewnątrz kraju coraz potężniejsze stawały się rody magnackie, stanowiące realną siłę polityczną zwalczającą obóz królewski. Zewnętrznie najgroźniejsze były tendencje ekspansjonistyczne Moskwy oraz Szwecji. Mimo tych wyzwań, a może właśnie w starciu z nimi, Rzeczpospolitą tego okresu należy określić mianem imperium, ale – jak podkreśla prof. Andrzej Nowak – jedynym takim w historii ludzkości. Imperium Rzeczypospolitej oparte było bowiem nie tylko na wielkości terytorialnej i silnej gospodarce, ale również na wolności, na dialogu władcy z obywatelami (nie z poddanymi), na szukaniu konsensusu. Areną tych starć były głównie odbywające się 3 – 4 razy w roku sejmiki oraz sejm. Wykuła się zupełnie unikatowa polska elita emanująca swą kulturą na całą Europę. Również militarnie Rzeczpospolita kontynuuje okres swej świetności. To rozwój husarii, najgroźniejszej jednostki bojowej XVII wieku, która w całym ówcześnie świecie nie miała sobie równej. Błyskotliwe zwycięstwa np. Stefana Batorego pod Pskowem, hetmanów Jana Karola Chodkiewicza pod Kircholmem oraz Stanisława Żółkiewskiego pod Kłuszynem znaczyły szlak chwały Rzeczypospolitej. Z drugiej jednak strony coraz ciężej było uchwalić podatki na wojsko. W tym okresie pojawia się już bowiem opozycja w stylu totalnym, kontestująca wszelkie poczynania króla i dworu, choćby najkorzystniejsze dla Rzeczypospolitej. Opozycja ta zaczyna dopuszczać się zdrady i wchodzić w alianse z obcymi mocarstwami. To był zalążek nieszczęścia, które niedługo spotka kraj w postaci potopu szwedzkiego i najazdów moskiewskich, a w dalszej perspektywie przerodzi się w targowicę. Autor w mistrzowski, literacki sposób przekonuje nas, że historia powinna być nauczycielką życia również w XXI wieku.
Czy wierzysz w św. Mikołaja? Jeżeli myślisz przy tym o czerwono ubranym dużym krasnalu albo o starszym panu z białą brodą i z brzuszkiem oraz w czerwonej czapie, to znak, że zdecydowanie należy sięgnąć po tę publikację. Bo choć świąteczny zwyczaj dawania prezentów został już dziś przykryty grubą warstwą komercji, to jednak źródła tej pięknej tradycji sięgają III i IV wieku po Chrystusie, kiedy biskup Mikołaj z Miry dał jedno z najznamienitszych świadectw chrześcijańskiej miłości bliźniego oraz obrony wiary.Już on sam był wymodlonym prezentem dla swoich rodziców, którzy długo nie mogli doczekać się potomka. Okazał się dobrym, zdolnym i pobożnym synem. Został najpierw kapłanem, a później biskupem. Będąc niezłomnym stróżem wiary, wielokrotnie padał ofiarą prześladowań, ale nigdy nie zdradził Chrystusa. Pragnął Zbawiciela naśladować we wszystkim. Szczególnie wziął sobie do serca przypowieść o bogatym młodzieńcu, gdyż sam pochodził z zamożnej rodziny. Po śmierci rodziców rozdał więc odziedziczony spadek potrzebującym. Z tego przez wieki wyrosła piękna tradycja obdarowywania się prezentami. Kiedy Biskup z Miry zmarł 6 grudnia w połowie IV wieku, natychmiast rozwinął się kult jego osoby, gdyż odszedł do Pana w powszechnej opinii świętości.Dziś św. Mikołaj nadal jest jednym z najbardziej znanych świętych całego świata chrześcijańskiego, choć wielu zapomniało, kim naprawdę była ta wielka postać. Przypominają to w tej książce w barwny sposób Jolanta Sosnowska słowem, a mistrz fotografii Adam Bujak obrazem. Autorka odtwarza w literackiej opowieści historyczną postać św. Mikołaja z Miry, oświetlając jego niezwykłe życie, które do dziś pozostaje niedościgłym wzorem cnót. Adam Bujak, dokumentując fenomenalne dzieła sztuki przedstawiające świętego Biskupa, udowadnia natomiast, jak szeroko kult Mikołaja jest w Polsce, i nie tylko, obecny. Pokolenia artystów oddawały hołd temu człowiekowi, który w swej radykalnej miłości do Jezusa potrzeby innych zawsze stawiał ponad swoje.Paradoksalnym zatem jest, że blisko 1600 lat po śmierci św. Mikołaja symbolem niepohamowanej konsumpcji stała się jego karykatura. Tym bardziej trzeba więc sięgnąć po tę publikację, usiąść w spokojnym miejscu i zanurzyć się w żywocie niezwykłego świętego.I po tym, miejmy nadzieję, drogi Czytelniku, zapewne uwierzysz w Mikołaja świętego, prawdziwego. Ta piękna, barwna, żywo napisana książka przeznaczona jest także dla młodszego odbiorcy.
Wszystkie postaci w tej książce są autentyczne, wszystkie opisane wydarzenia naprawdę miały miejsce. Czyta się ją jednak nie jak chłodny dokument, ale jak pełną dramatycznych zwrotów akcji powieść. Jest to zarazem wielkie świadectwo działalności Pana Boga. Upodobał On sobie niektóre z miejsc na naszej Ziemi, gdzie Jego wyznawcy gromadzą się szczególnie licznie, gdzie leczy On nas i nawraca mówimy, że czyni tam cuda. Wśród tych miejsc są Fatima, Jasna Góra, Santiago de Compostela, Alttting, Loreto, Guadalupe, La Salette, ale na pierwszym miejscu trzeba chyba postawić Lourdes. Po objawieniach Maryjnych w 1858 r. i otwarciu tu dwa lata później sanktuarium liczba pątników do tego cudownego miejsca rosła gwałtownie z roku na rok. Obecnie do Lourdes przybywa rocznie średnio ok. 6 mln wiernych ze 110 krajów. Do tutejszej siedziby Niepokalanej udawali się od początku przedstawiciele wszystkich warstw społecznych, ludzie w różnym wieku, o najwyższym wykształceniu, ale i analfabeci.Wszyscy przybywali i przybywają tam z wielką nadzieją w sercu. Wśród pątników blisko 100 tys. stanowią rocznie ludzie bardzo chorzy, przeważnie nieuleczalnie. Część z nich doznaje cudownych uzdrowień, co potwierdzają tysiące świadectw lekarskich. Intensywność uzdrowień w Lourdes jest naprawdę niezwykła. Książka ta opisuje najdramatyczniejsze z nich, sięgając aż do pierwszych lat po objawieniach.Nie wszyscy przybywali tu z wiarą; zjawiali się także jawni wrogowie Boga i Kościoła, np. słynny powieściopisarz Emil Zola. Niejeden się nawrócił! Niejeden pozostał w swej ateistycznej zapalczywości. O nich również opowiada ta bardzo wzruszająca i pouczająca książka. Tak naprawdę poucza nas oczywiście sam Pan Bóg poprzez maluczkich, chorych i upokorzonych. Kto chce, kto potrafi, ten z nauk korzysta. Lourdes i to wszystko, co tam się dzieje, stanowi bowiem odpowiedź Nieba dla Ziemi. Lektura tej książki może wrócić nadzieję najbardziej strapionym.
Zbyt wielu z nas milczy. Zbyt wielu najbardziej ceni sobie święty spokój, czyli spokój uzyskany kosztem przeróżnych ustępstw na polu moralności i zasad wiary. Poprawność polityczna nachalnie propagowana przez mass media i wymuszana coraz to nowymi rozporządzeniami prawnymi dotknęła także niektórych reprezentantów i członków Kościoła. Ewangelizacja słabnie z roku na rok albo przeradza się nawet w kompromitujące i gorszące postmodernistyczne widowiska. Z tym wszystkim nie godzi się, przeciw temu protestuje Autor tej książki, ks. prof. Janusz Królikowski. Zwalcza on stereotypy ukształtowane przez wrogów naszej wiary, zwalcza medialne pomówienia kształtujące opinię publiczną. Pokazuje prawdziwe rodowody nacjonalizmów i antysemityzmu złośliwie przypisywanych Kościołowi. Dowodzi, że wiele państw w Unii Europejskiej można dziś nazwać wyznaniowymi, a tym panującym „wyznaniem” staje się wojujący ateizm. Przeciwko chrześcijanom, zwłaszcza przeciw katolikom, skierowany jest zmasowany, brutalny i ordynarny atak. W tej sytuacji nie mamy prawa milczeć! Nie mamy prawa ustępować, rezygnować, poddawać się zniechęceniu – poza naszym wygodnictwem nie istnieją zresztą żadne prawdziwe powody, by temu ulegać.
Ta niezwykle aktualna, a przy tym barwnie napisana książka, wzbogacona licznymi ilustracjami wzmacniającymi sugestywność przekazu, wyjaśnia i analizuje uderzające w Kościół – czyli w nas, wiernych – destrukcyjne zjawiska społeczne. Wielkim walorem publikacji jest również wytłumaczenie zrozumiałym językiem błędów teologicznych, doktrynalnych, popełnianych przez tzw. lewicę kościelną. Stąd dzieło ks. prof. Janusza Królikowskiego jest świetną lekturą dla świeckich, ale powinno być także bardzo pomocne w codziennej pracy duszpasterzy różnego szczebla.
Pisząc o stanie wojennym, można, wbrew pozorom, podkreślać także zachowania pełne honoru i godności. I nie chodzi tu bynajmniej o zachowania gen. Jaruzelskiego, określanego przez niektórych mianem człowieka honoru, co należy uznać za rzecz wielce haniebną. Chodzi tu o pełną godności postawę osób gnębionych i prześladowanych, którzy potrafili zachować ją nawet w warunkach ekstremalnych.Zmaganie się nikczemności z godnością, nikczemności z honorem tak oto najkrócej można scharakteryzować ów ponury czas nazywany stanem wojennym. O owym zmaganiu jest właśnie ta niezwykle ciekawa książka napisana wedle koncepcji prof. Wojciecha Polaka przez troje świetnych historyków. Po jednej stronie pokazują oni bestialstwo pacyfikatorów kopalni Wujek, a po drugiej bohaterstwo górników; po jednej stronie totalną cenzurę i propagandę, a po drugiej rozkwit publicystki i literatury podziemnej. Ukazują codzienną przemoc, a także codzienny opór wobec zła. Nieustająca demonstracja brutalnej siły napotyka na stałą demonstrację dobra. Książka obfituje w przykłady brutalności ZOMO i LWP, objaśnia mechanizmy działania stanu wojennego, ale też przynosi bardzo dużo opisów postaw niezłomnych, patriotycznych, świadczących o głębokiej wierze polskiego narodu.Autorzy nie mają dylematu ze wskazaniem, kto był winien. Nie przychodzi im do głowy pokrętne tłumaczenie terroryzmu komunistycznej władzy jakąś wyższą koniecznością. Dla nich tak oznacza tak, a nie nie. Komunizm zaczynał na początku XX wieku jako system zbrodniczy i tak też ten wiek kończył. Na biednych, bezbronnych ludzi, umęczonych twardą codziennością ruszono czołgami i wozami pancernymi. Okazało się jednak, że czołgami nie da się pokonać ludzkiej godności i wiary. Człowieka można zabić, ale honoru może on się pozbawić tylko sam. Siłą osłabić można jednak w wolnych ludziach nadzieję oraz ducha.W stanie wojennym dokonano zbrodni nie tylko na poszczególnych osobach, ale także na duchu narodu to wielkie przestępstwo o wymiarze historycznym. Aby ten duch narodu mógł się w pełni odrodzić, potrzeba nam jak najwięcej prawdy o naszych dziejach, w tym o stanie wojennym. Prawdę taką niesie właśnie ta książka, której dramatyczną treść wzbogaca ponad dwieście dokumentalnych ilustracji podnoszących jej autentyzm i wiarygodność.
János Pilinszky (1921–1981) należy do najbardziej cenionych węgierskich pisarzy XX w. Jeszcze za życia uznano go za czołowego reprezentanta swego pokolenia, otaczając niemal kultem. Jego twórczość, zwłaszcza tajemnicza i przejmująca poezja, wywierała na Węgrów jakby nadprzyrodzony wpływ. Jak był on wielki, niech zaświadczy choćby scena przywołana we wstępie przez tłumacza: „Po którejś z jego ‘bezkresnych nocy’ nagle w przejściu podziemnym został wraz z przyjacielem otoczony przez watahę mocno podejrzanych i niezupełnie trzeźwych typów. No to chyba koniec z nami, pomyślał małodusznie ów przyjaciel. Tymczasem Pilinszky, absolutnie nieświadomy niebezpieczeństwa, zaczął ni stąd, ni zowąd recytować przed tym przypadkowym audytorium swoje wiersze. Piękna twarz rozjaśniona natchnieniem, sugestywny głos – krótko mówiąc: potoczny wzorzec poety… I stał się cud: pomruki zdziwienia i oburzenia z wolna ucichły, wszyscy zastygli w zasłuchaniu”.
Pilinszky był po ojcu potomkiem polskiego uchodźcy, a po matce odziedziczył związki z kulturą francuską. Nie sposób nie odnotować jego czułego stosunku do narodu polskiego – zauważa Jerzy Snopek. Ale mimo takiego rodowodu był na wskroś węgierski, co jego rodacy odczuwali i szanowali. Młodość jego miała dramatyczne koleje losu. W marcu 1944 r. wcielony do armii, był najpierw artylerzystą, potem znalazł się na froncie zachodnim, by w maju 1945 r. trafić do obozu Unry we Frankfurcie. Widział nieludzki głód, śmierć, upokorzenie. Uwolniony od munduru, młody, wrażliwy i wykształcony pisarz pracował początkowo jako kelner, tragarz, służący.
Był twórcą wszechstronnym, uprawiał także prozę, w tym eseistykę. „Sięga on – pisze znakomity tłumacz i badacz literacki prof. Jerzy Snopek – do rozmaitych zjawisk kultury europejskiej. Pilinszky utożsamia się przede wszystkim z Europą chrześcijańską. Traktuje przy tym chrześcijaństwo ze swoiście ekumeniczną otwartością. Źródła głębokich przeżyć moralnych i estetycznych odnajduje zarówno w mistyce Wschodu, jak i w tradycji łacińskiej. W obrębie zachodniego chrześcijaństwa wznosi się ponad poreformacyjne podziały, choć katolicyzm, głównie ze względu na szczególne umiłowanie Chrystusa, jest mu najbliższy. Jak sam wyznał, w czasie II wojny światowej, w momencie ekstremalnego doświadczenia egzystencjalnego, najważniejszą dlań książką, a właściwie jedyną możliwą, okazała się Biblia”.
Tom „Kamień i chleb”, pięknie ozdobiony przykładami współczesnego malarstwa węgierskiego i fantastycznie przetłumaczony, oddaje w pełni różnorodność twórczości Jánosa Pilinszkyego z wyraźnym akcentem na poezję. To pierwsza w Polsce tak obszerna prezentacja twórczości tego narodowego pisarza węgierskiego.
Rewolucja! Co naprawdę kryje się za tym pojęciem? Ta książka demaskuje fałszywe hasła, utopijne założenia i okrucieństwo wszystkich rewolucji; od protestanckiej i francuskiej poprzez bolszewicką, nazistowską i lat 1960. aż po wiek XXI, w którym prowadzona jest kolejna rewolucja światopoglądowa. Prof. Grzegorz Kucharczyk obnaża kulisy każdej rewolucji; ich brutalność, bezwzględność i bezbożność. Okazują się one za każdym razem krwawą metodą zdobywania i utrzymywania władzy, a nie drogą do obiecywanych przez przywódców wiecznego pokoju, dostatku i szczęśliwości.
Jedną z głównych postaci demaskujących rewolucje wszelkiej maści był kard. Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia. Choć mało kto o tym wie, już pod koniec II RP unaoczniał on ich fałsz. Na własnej skórze doznał „zbawiennego” działania rewolucji nazistowskiej i komunistycznej. Szczególne zagrożenie widział w ateizacji. Pisał w latach 1960.: „Program laicyzacji przynosi najbardziej opłakane skutki w dziedzinie moralności społecznej, rodzinnej i osobistej. Różnymi bowiem drogami upowszechnia się w społeczeństwie, zwłaszcza wśród młodzieży, tzw. etykę laicką, podważa się chrześcijański system wartości, głosi względność norm moralnych. W ten sposób systematycznie podkopuje się sam fundament moralności, którym dla społeczeństwa o długiej i wypróbowanej tradycji chrześcijańskiej są zasady Ewangelii. Na miejsce tych zasad program laicyzacji nie daje żadnego mocnego fundamentu, bo bez Boga, Jego świętości, sprawiedliwości i przykazań, chwieje się każda moralność”. Po upływie ponad 60 lat słowa te nic nie straciły na swej aktualności.
Autor tej książki prof. Grzegorz Kucharczyk właśnie na myśli Prymasa Tysiąclecia i w nawiązaniu do jego dramatycznych losów oparł swoje niebywale przenikliwe rozważania na temat metod działania i skutków rewolucji. Autor korzysta także z myśli i doświadczenia jakże blisko związanego z kard. Stefanem Wyszyńskim krakowskiego metropolity kard. Karola Wojtyły – papieża Jana Pawła II, a także wielu innych uczonych, świętych i męczenników różnych czasów.
Do grona wyniesionych na ołtarze dołączył właśnie Stefan Wyszyński, ksiądz, biskup, kardynał i wielki przywódca polskiego narodu. Jego beatyfikację wyznaczono na 12 września (2021), a więc w rocznicę dnia wielkiej wiktorii Polaków pod wodzą króla Jana III Sobieskiego pod murami Wiednia (1683). Autor książki nie widzi w tym przypadkowej zbieżności, lecz znak Opatrzności i szczególne wskazanie dla nas. Stąd tytuł: „Odsiecz z Nieba”. Bo jeśli w naszej walce z gwałtownie szerzącym się bezbożnictwem ma przyjść odsiecz, to na pewno tylko z Nieba. Obyśmy mogli powiedzieć za Sobieskim: venimus, vidimus, Deus vicit – przybyliśmy, zobaczyliśmy, Bóg zwyciężył.
Ta mądra, piękna edytorsko (62 wspaniałe ilustracje) i naprawdę bardzo ważna książka to obowiązkowa lektura zarówno dla wierzących w Boga, jak i dla tych, którzy dopiero szukają swojej drogi do Niego.
Wiele wspaniałych postaci z naszej historii, dawniejszej i najnowszej, przewija się na kartach tej księgi typowej dla Bohdana Urbankowskiego kolejnej kapitalnej syntezy naszych dziejów. Są wśród nich: najpopularniejszy w Europie poeta polskiego baroku (kto dziś o nim wie?) cny Sarmata Maciej Kazimierz Sarbiewski, artyści, myśliciele, działacze i wielcy wodzowie jak Chodkiewicz, Żółkiewski, Kościuszko, aż po Piłsudskiego. Iluż tu wspaniałych bohaterów, którzy wykazują się na wielu polach walki, sztuki i intelektu. Byłby to obraz nad wyraz budujący, gdyby pomiędzy bohaterami chyłkiem nie przemykali zdrajcy. Ci ostatni są dla nas ostrzeżeniem, tym bardziej że nie brakuje ich również w III RP. Dziś nawet jakby więcej ich było niż dawniej czego Autor nie omieszkał wyakcentować.Bohdan Urbankowski znany jest z patriotyzmu, ogromnej erudycji, błyskotliwych myśli i ciętych sformułowań. Wiedzę historyczną wiąże z refleksją filozofa, pisząc barwnym, wyrazistym językiem. Nie lubi lukrowanek, jasno nazywa rzeczy po imieniu. Bezbłędnie potrafi oddzielić bohaterów od zdrajców, nie myląc przy tym, broń Boże, opartych na Dekalogu pojęć i wartości. Nie inaczej jest i w tej książce, będącej kontynuacją Gniazda polskiego, które jako pierwsze ukazało się w ramach serii Wspólna pamięć narodu.Autor rozprawia się z kłamliwymi narracjami kształtującymi dzisiejszą wiedzę (tudzież niewiedzę) historyczną współczesnych ludzi żyjących w nowoczesnej wieży Babel. Takie mamy czasy, że nawet w szkołach dokonuje się przekłamań, zamieniając dowolnie role bohaterów i zdrajców. Ta książka prostuje wiele spraw, w tym pomaga zrozumieć, na czym polega bohaterstwo i jak perfidna potrafi być zdrada. Bohdan Urbankowski wydobywa na światło dzienne dorobek polskiej myśli społecznej, politycznej i filozoficznej oraz jej wkład w wielkie europejskie dziedzictwo. Ustala przyczyny kłopotów niektórych nowoczesnych Polaków z chrześcijańską tożsamością swego narodu. Bohaterowie i zdrajcy to bardzo pomocna lektura w zrozumieniu dzisiejszych kłamliwych medialnych narracji. Polska jawi się nam na kartach tej książki jako obiekt troski (przykłady zdrad), ale przede wszystkim jako powód do dumy (dowody bohaterstwa). Kapitalna wprost szata graficzna potęguje siłę przekazu.
Dwanaście świetnie ilustrowanych, wzruszających opowieści na kanwie prawdziwych zdarzeń. Historie te przybliżają najmłodszym tajemnicę Eucharystii oraz tajemnicę niewyczerpanej miłości Jezusa do każdego z nas. Książka bardzo pomagająca w wychowaniu chrześcijańskim, np. w przygotowaniu dzieci do przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej i jako pamiątka pierszokomunijna.Spis treści:Tajemniczy chleb na pustyni Cudowne rozmnożenie chlebów Ostatnia Wieczerza Uczniowie z Emaus Święty Tarsycjusz Osiołek świętego Antoniego Święty Tomasz z Akwinu Pożar, pożar! Święta Małgorzata Maria Msza święta wielkanocna w lesie wandejskim Święty Pius X, papież Eucharystii Tajne święcenia Karola Leisnera w Dachau
Kto nie wierzy w Boga, uwierzy we wszystko – ta myśl nigdy nie była bardziej prawdziwa niż w XXI wieku. Ileż to osób po odrzuceniu Boga gotowych jest zaakceptować każdy zabobon, najbardziej złudną utopię, z gruntu niewiarygodną manipulację. Dlatego coraz głośniej mówi się o wielkim kryzysie zachodniej, chrześcijańskiej cywilizacji – znanej kiedyś pod dumną nazwą Christianitas – albo zgoła o jej upadku. Znakiem najwyższego przejawu kultury zachodniej były dwa pojęcia stanowiące tytuł tej książki: katedra i uniwersytet. Czyli wiara i rozum. To symbioza katedry i uniwersytetu doprowadziła cywilizację zachodnią do swych największych osiągnięć. W rozdzieleniu wiary i rozumu upatruje Autor zasadniczą przyczynę obecnej degrengolady nauki, ale i słabości Kościoła. Opisuje ten proces na przestrzeni wieków, tak na przykładzie całej Europy, jak i Polski.
Kto wysoko zajdzie, ten może i boleśnie upaść. Taki upadek opisuje prof. Grzegorz Kucharczyk, jeden z najbardziej błyskotliwych polskich erudytów i publicystów, autor wielu głośnych książek. W dobie, gdy postnowocześni „naukowcy” demolują humanistykę, i to na czcigodnych uniwersytetach, Autor nie boi się powiedzieć, że mamy do czynienia z czystą głupotą. Rozjaśnia umysły i wykazuje marność fundamentów zgenderyzowanej nauki. Utopijny gmach budowany na takich fundamentach w pewnym momencie musi runąć z hukiem – oczywiście na nasze głowy.
Grzegorz Kucharczyk włącza się w nurt głosów rozsądku dowodzących, że współczesna narracja medialna i historyczna idzie wbrew prawdzie i wolności. Wykazuje jak kryzys wiary zawsze pociąga za sobą kryzys rozumu. Co bowiem stało się z człowiekiem, że np. posługując się wyszukanym aparatem naukowym za pierwszego czarnego prezydenta USA uznaje Billa Clintona?! Jak udowodnić, że Sokrates nie był Murzynem, a Arystoteles złodziejem – bo tak ci wielcy myśliciele są przedstawiani na wielu zdawałoby się poważnych uniwersytetach! Na te i wiele innych prowokacyjnych zagadnień, na agresywnie szerzący się nihilizm i relatywizm, znajdziemy odpowiedź w publikacji „Katedra i uniwersytet. O kryzysie i nadziei chrześcijańskiej cywilizacji.” Prof. Kucharczyk w tej pięknie i bogato ilustrowanej książce nie poprzestaje tylko na diagnozie. Podsuwa także odpowiedzi na pytanie: co dalej? Okazuje się bowiem, że to właśnie w Polsce może się obudzić ruch, który powie „stop” postnowoczesnemu szaleństwu. Mamy ku temu wszystkie potrzebne narzędzia i kadry.
Książka włącza się w nurt publikacji Białego Kruka stających twardo w obronie zasad i dorobku zachodniej, chrześcijańskiej cywilizacji. Naszej cywilizacji.
Napisana barwnym, literackim językiem, świetnie ilustrowana książka jednego z najwybitniejszych intelektualistów europejskich. Pełna refleksji nad współczesnością historia od starożytnych myślicieli chińskich i filozofów greckich, przez świętych Augustyna i Tomasza, renesansowych humanistów, zachodnich filozofów baroku i oświecenia, po myślicieli polskich (np. Mistrz Wincenty, Paweł Włodkowic, Józef Piłsudski). Okazuje się, że niektórzy starożytni, jak np. Platon, mieli dużo sensowniejsze koncepcje organizacji społeczeństwa i państwa niż nam współcześni. Najgorzej było/jest, gdy idee zaprzęgnięte do politycznej roboty są z gruntu błędne, a nawet groźne, choć z pozoru wydają się słuszne i nieraz nawet szlachetne, jak np. marksizm-leninizm. Prof. Andrzej Nowak dokonał résumé różnych szkół i kierunków politycznego myślenia na przestrzeni dziejów. Niebywale logiczne wnioski, jakie płyną z tej analizy, powinny być obowiązkową lekturą dla współczesnych polityków oraz dla każdego, kto chce zrozumieć, o co w naszym świecie chodzi. Z rozważań Autora wyłania się swoisty obraz równi pochyłej, po której coraz szybciej staczają się polityczne koncepcje. Rządzący perfidnie naginają idee do swoich partykularnych potrzeb, a filozofowie chętnie z nimi współpracują. Prof. Nowak piętnuje przy okazji tyleż arogancki, co ignorancki stosunek dawnych i dzisiejszych zachodnich myślicieli do Rzeczypospolitej, która wszak jeszcze krótko przed zaborami była drugim co wielkości krajem w Europie. Szkodliwe skutki tej ignorancji odczuwamy do dziś – nie tylko w Polsce. Autor dowodzi, że człowiek pogubił się w rozumieniu świata, polityki, prawa, wojny, pokoju i siebie samego. To efekt koncepcji uznających Boga za przeszkodę w realizacji ziemskich celów, a rzekomo tylko te mają sens. „Jeżeli przyjmiemy – pyta Autor – że ludzie są tak różni, to jak zatem człowiek może być miarą wszystkiego? Oznaczałoby to tyle miar, ile ludzi, a więc zanikłaby jakakolwiek możliwość zbudowania w stosunkach między ludźmi obiektywnego ładu”. Już w starożytnym myśleniu o państwie i społeczeństwie kiełkowały zalążki dzisiejszego lewicowego liberalizmu siejącego destrukcję i chaos. Centralnym punktem dzieł np. Machiavellego (Autor nazywa go „człowiekiem głęboko niewierzącym”) czy Monteskiusza, nie mówiąc o myślicielach oświeceniowych, jest człowiek oderwany od Boga. W każdej epoce znajdowali się interpretatorzy, kontynuatorzy tudzież twórcy nowych utopii niezrażeni klęskami swych poprzedników. Ukazując historię myśli politycznej, Autor przedstawia też siłą rzeczy dzieje walki myśli ateistycznej z myślą chrześcijańską opartą na Bożym prawie, przykazaniach Dekalogu i sumieniu jednostki. Dzięki przystępności wywodów książka jest lekturą tyleż pouczającą, co pasjonującą.
W czasach, kiedy rodzina przeżywa swój największy w dziejach kryzys, gdy jest zewsząd brutalnie atakowana przez nowe ateistyczne trendy i ideologie, najlepszą jej obroną jest przedstawienie pewnego – niezachwianego – wzoru wiary, nadziei i pokoju. Wzorem tym była, jest i bez wątpienia pozostanie dla kolejnych pokoleń matek, ojców i dzieci – Święta Rodzina z Nazaretu. Dzieje Maryi, Józefa i Jezusa przedstawia na kartach tej wspaniałej księgi światowej sławy biblista ks. prof. Waldemar Chrostowski; czyni to nie tylko z wielkim znawstwem i erudycją, ale także z wielką pasją pisarską. Już od pierwszej linijki chcemy za nim podążać śladami zawartych w Piśmie Świętym oraz w apokryfach opowieści, a także śladami materialnymi, które pozostały w Ziemi Świętej po życiu każdego z Członków Świętej Rodziny. Pochylamy się nad prawdą ewangelicznego przesłania, którego nikt i nic nie jest w stanie zdezaktualizować. Dla kultury i sztuki nie było w historii ludzkości większej inspiracji niż chrześcijaństwo. W sposób szczególny odnosi się to do wizerunku Świętej Rodziny. Dlatego w książce tej znalazły się m.in. piękne obrazy i rzeźby przedstawiające epizody z Ich życia. Szczególny nacisk położony został na polskie dzieła, prawdziwe skarby, jednak często zapomniane; odkrywa je i utrwala mistrz fotografii sakralnej Adam Bujak. Wśród bogactwa motywów odnajdujemy rodzinę Maryi, Jej przyjście na świat oraz ofiarowanie w świątyni, zaręczyny z Józefem, Zwiastowanie, narodziny Jezusa, ucieczkę do Egiptu, dzieciństwo Jezusa czy śmierć św. Józefa. Podziwiamy dzieła zarówno z najważniejszych polskich ośrodków kultury – Krakowa, Warszawy, Poznania, Gdańska czy Torunia, jak i te z mniej znanych miejsc, jak choćby z Brzozowa, Czchowa, Libiąża, Łapczycy, Bolesławca, Chorzelowa, Nowego Korczyna, Tarnobrzega czy Skrzatusza. Krótki, ale jakże ważny wstęp do opowieści o Świętej Rodzinie stanowi fragment homilii Jana Pawła II nt. kluczowego znaczenia rodziny dla porządku moralnego. Są to słowa w dzisiejszych czasach wyjątkowo aktualne, znać je powinien każdy chrześcijanin – wziąć je sobie do serca i iść za nimi.
Naprawdę jest czym się szczycić, jeśli chodzi o polską historię. Już Bolesław Chrobry (967–1025) stworzył bardzo silne i rozległe państwo. Ponad sto lat po nim przyszedł okres osłabienia, zwany rozbiciem dzielnicowym, ale pamiętajmy, że było to wówczas zjawisko powszechne w całej Europie. Ponownego zjednoczenia państwa dokonuje dzielny przedstawiciel Piastów, książę kujawski Władysław Łokietek, wieńcząc swoje wysiłki królewską koronacją w 1320 r. w katedrze wawelskiej. Jego syn Kazimierz (1310–1370), wychowany w duchu silnego przywiązania do Ojczyzny i Chrystusowej wiary, kontynuował dzieło ojca. Po śmierci Władysława wieńczy on swe skronie koroną 25 kwietnia 1333 r. i rozpoczyna długie, owocne, a przy tym barwne panowanie.
Ostatnie kilkanaście lat w III RP cechowało się umniejszaniem polskiej historii, nawet jej deprecjonowaniem, a także… skracaniem. Opowiadanie o średniowieczu – które przyniosło światu m.in. uniwersytety – zostało przez wielu „postępowych” naukowców i publicystów uznane za propagowanie wstecznictwa. Tymczasem dorobek wieków średnich jest olbrzymi, czego dowodem jest również polska historia. Kazimierz III, nazwany potem Wielkim, faktycznie zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. Trzeba jednak pamiętać o wielu innych jego dokonaniach. Był bowiem także wielkim prawodawcą, z którego dorobku korzysta się do dziś! Budował nie tylko warownie i zamki, ale lokował dziesiątki nowych miast, fundował dziesiątki kościołów. Kronikarze pisali, że umiłował pokój, a jednak nie lękał się nieprzyjaciół i prowadził też zwycięskie wojny. Zreformował skarb koronny, rozsądnymi decyzjami i polityczną roztropnością doprowadził do prawdziwego rozkwitu gospodarki. Prawie podwoił obszar państwa. „Pałał gorącą chęcią powiększenia i uświetnienia swego Królestwa Polskiego” – napisze o nim Jan Długosz.
Takiego właśnie władcę pokazuje nam ta pasjonująca i ujmująca swą urodą książka. Od panowania Kazimierza rozpoczyna się potęga Rzeczypospolitej, która trwać będzie kilka wieków i która nie pozwoli zginąć narodowi polskiemu nawet wtedy, gdy utraci on swoje państwo. O sprawiedliwym, odważnym i gospodarnym władcy opowiadają nam dwaj wybitni autorzy. Prof. Krzysztof Ożóg, naukowiec i badacz o olbrzymiej wiedzy, prowadzi nas przez te czasy świetnym piórem, a mistrz Adam Bujak swoim artystycznym obiektywem pięknie pokazuje to, co zostało do dziś z epoki Kazimierza Wielkiego. A zostało niemało! Na dodatek ostatnimi laty bardzo wiele zamków, kościołów i murów obronnych wspaniale odrestaurowano, co można podziwiać także na kartach „Narodzin potęgi”.
Czy cywilizacja zachodnia, do której wszak należymy, już upadła? A jeśli tak, to czy będzie w stanie się podnieść i pod jakimi warunkami? Pytania te nurtują wielu ludzi, także wybitnego intelektualistę i świetnego pisarza prof. Wojciecha Roszkowskiego. Autor rozważał je już w skrzącym się imponującą erudycją dziele „Roztrzaskane lustro”, które stało się bestsellerem ubiegłego roku. „Bunt barbarzyńców” jest swoistą kontynuacją tamtej książki, choć został zupełnie inaczej skonstruowany.
Dalszy ciąg rozmyślań nad schyłkiem naszej cywilizacji ujęty został tym razem w formie 105 pytań i odpowiedzi. Odpowiedzi zwięzłych, niebywale logicznych, nieraz nawet ironicznych. Ironia to zresztą i tak łagodna forma krytyki głupoty tego świata, i to niestety głupoty dość powszechnie akceptowanej za sprawą przede wszystkim mediów tzw. głównego nurtu. Za promowaniem głupoty, albo też i dewiacji, kryje się dziś jakże często wielki biznes.
Ludzie coraz częściej czują, że dzieje się coś niedobrego, i stawiają sobie natarczywe pytanie: dokąd zmierzamy?! Zauważają symptomy rozpadu, ale nie zawsze dostrzegają przyczyny zła. Są też jednak i tacy, a jest ich niestety większość, którzy niczym lemingi staczają się w wytyczaną przez mainstream przepaść bezmyślności. Czyż jednak chaos, bezprawie i pogarda wobec Dekalogu mogą służyć jako napęd rozwoju? Mamy do czynienia, jak niegdyś cywilizacja starożytnego Rzymu, z buntem barbarzyńców, ale też z narodzinami neopogaństwa, obalaniem autorytetów i wartości, które utrzymują wspólnotę w ładzie.
„Współczesny człowiek Zachodu – pisze w ‘Buncie barbarzyńców’ prof. Wojciech Roszkowski – zbyt często unika rozważania pytań, na które nie ma łatwych odpowiedzi, lub szuka odpowiedzi zbyt łatwych, żeby były prawdziwe. Pytania i odpowiedzi, które znalazły się w tej książce, powinny zainteresować ludzi choćby powierzchownie zatroskanych o przyszłość, swoją i swojej wspólnoty. Ktoś, kto spędza większość wolnego czasu wpatrzony w ekranik swojego telefonu, czytając jedynie uwagi swoich znajomych o swoich znajomych, albo w inny sposób ‘zabija czas’, czyli zabija siebie, może najwyżej zapytać: ‘ale o co chodzi?’. Przeczyta – to się dowie”.
Ostatnie zdanie to najlepsze podsumowanie tej książki, którą czyta się jednym tchem. Prof. Wojciech Roszkowski po raz wtóry wyciąga – być może nawet już ze zgliszczy – bolesne odłamki „roztrzaskanego lustra”. Jego zdaniem czas jeszcze, byśmy zawrócili z drogi destrukcji. Autor nie mówi, ile jeszcze tego czasu mamy, nikt z nas tego dokładnie nie wie. Jedno jest raczej pewne – niewiele.
Ta piękna książka dla dzieci jest kolekcją 24 zupełnie wyjątkowych opowieści adwentowych i wigilijnych, które poniekąd pełnią funkcję kalendarza adwentowego. Codziennie w grudniu możemy wieczorkiem usiąść z naszymi pociechami i przeczytać im opowiadanie związane z Bożym Narodzeniem i tym samym umilić czas oczekiwania na Wigilię. Historie są różne, zarówno te klasyczne, jak Pokłon Trzech Króli, Herod dowiadujący się o nadejściu Mesjasza czy oczywiście samo Boże Narodzenie, jak i bardziej zaskakujące, jak na przykład te o zupełnie niezwykłej pielęgniarce, o czwartym Mędrcu czy o Bożej niespodziance. Wszystkie opowieści prezentują morał osadzający się na dobroci i miłości.
Cóż z tego, że ciało słabło, skoro ani duch, ani Jego umysł nie gasły; Papież Polak nie zamierzał schodzić z krzyża. Ostatni tom Hetmana Chrystusa, opowiadając o schyłku pontyfikatu, opowiada zarazem o nadal intensywnej posłudze, o heroicznym wypełnianiu Piotrowej misji aż do ziemskiego końca.Ojciec Święty nie miał spokojnej starości. Wręcz przeciwnie zmagał się jak nigdy dotąd z siłami agresywnego zła, także w samym Kościele. Utrata dawnej sprawności ruchowej wyhamowała dynamizm Papieża. Tron musiał zamienić na wózek inwalidzki. Nic nie było jednak w stanie wyhamować ewangelizacyjnego i kapłańskiego entuzjazmu Hetmana Chrystusa. W opisywanym czasie od drugiej połowy 1997 r. do 2 kwietnia 2005 r. Jan Paweł II odbył 26 zagranicznych podróży apostolskich (w tym dwie do Ojczyzny), kontynuował pielgrzymki po Włoszech, wizytacje rzymskich parafii, a także aż do ostatecznej utraty głosu środowe audiencje ogólne i niedzielną modlitwę z wiernymi na Anioł Pański. Nauczał, napominał, przestrzegał, pisał. Zdołał bezpiecznie i pewnie przeprowadzić Kościół w trzecie tysiąclecie chrześcijaństwa. Dane Mu było zasiadać na tronie Piotrowym blisko 27 lat (trzeci co do długości pontyfikat w historii) i skutecznie bronić czystości nauki wiary. Miliony wiernych na całym świecie głośno domagały się już 2 kwietnia 2005 r. Jego natychmiastowej kanonizacji.Mimo to po śmierci Jana Pawła II ataki na Niego jeszcze się nasiliły. Dla reprezentantów zła pozostawał bowiem wciąż groźny za sprawą nieprzemijającej aktualności Jego nauczania. Dlatego w tych czterech wielkich tomach Hetmana Chrystusa Jolanta Sosnowska opisała szczegółowo nie tylko przebieg życia Wielkiego Polaka, ale skrupulatnie przybliżyła Jego myśli i opinie obejmujące przeróżne aspekty współczesności i w ogóle człowieczego losu. Jakże bowiem krucha jest nasza egzystencja, gdy oderwiemy się od Boga a czyż nie do tego ze wszystkich stron jesteśmy obecnie nakłaniani, a nawet już wręcz zmuszani?Autorka kończy swe dzieło szczególną modlitwą do Świętego, pisząc m.in.: Wiele Twoich przestróg spełnia się niestety na naszych oczach, bo je zlekceważyliśmy. Na pewno jednak nie wszystko jest stracone. Wystarczy jedynie i aż tyle że posłuchamy Ciebie, pójdziemy za Twoim przykładem i będziemy tak jak Ty z podniesionym czołem, bez strachu i wstydu, ewangelizować innych. Że będziemy wymagać od siebie, nawet wtedy, gdy inni od nas wymagać nie będą. Zatem wstańmy i chodźmy!Hetman Chrystusa nas powiedzie.
Dziesięć Bożych Przykazań odmieniło świat, wprowadziło ład w stosunkach między ludźmi i przygotowywało człowieka na przyjście Chrystusa. Zna je niby każdy ale czy na pewno wszystkie? Czy je rozumie? Jak np. pogodzić polecenie nie zabijaj z karą śmierci? Dlaczego jako dzień święty święcimy niedzielę, a nie szabat? Czy przykazań naprawdę jest dziesięć? Pytań wokół Dekalogu wiele. Z mistrzowską precyzją i literacką swadą odpowiada na nie ks. prof. Waldemar Chrostowski, jeden z największych biblistów w świecie współczesnym, laureat prestiżowej Nagrody Ratzingera, a przy tym wybitny polski pisarz.Autor pewną ręką kapłańskiego sternika prowadzi nas po kartach Biblii, dzięki czemu wiele z tego, co wcześniej wydawało się niezrozumiałe, nagle nabiera sensu. Tym bardziej, że ks. prof. Chrostowski często stosuje analogie do dnia dzisiejszego i z łatwością przenosi się ze świata starożytności do XXI wieku i odwrotnie. Objaśnia, ale i napomina, naucza i wymaga, stawia zadania współczesnemu człowiekowi. Posiłkuje się nie tylko Biblią, lecz także szczególnymi rekolekcjami, jakie do narodu polskiego głosił w 1991 r. św. Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Ojczyzny. Program apostolskiej wizyty oparty został wówczas właśnie na analizie Dekalogu; każdy dzień poświęcony był kolejnemu przykazaniu.W tych słowach, które Bóg skierował bezpośrednio do człowieka, skryta jest mądrość głęboka i uniwersalna. W obliczu mnogości praw i lawiny ustaw Dekalog przypomina nam o tym, że wystarczałoby żyć według Bożych przykazań, aby człowiek był bezpieczny i spełniony. Odkąd Bóg przekazał Mojżeszowi te nakazy na kamiennych tablicach, nie powstało już żadne lepsze prawo. Żadna konstytucja nie może się mierzyć z Boską mądrością zawartą w tych zwięzłych poleceniach. Dlatego też jest to książka niezwykle aktualna. Jest to niezbędna lektura na każdy czas i dla każdego z nas.
Czy 80 podróży wystarczy, by zwiedzić cały świat? Tego nie wiemy, ale z pewnością jest to wystarczająca ilość ekspedycji, by okrążyć naszą piękną Ziemię i bliżej jej się przyjrzeć. Właśnie o takich niezwykłych podróżach opowiada ta porywająca książka. Przypomina ona ponadto, że świat czeka, byśmy go odkryli – dla siebie. Nawet, jeżeli nie możemy wyruszyć osobiście, to przynajmniej – i aż! – możemy to uczynić śledząc relacje wytrawnego wędrowca. Słynny pisarz i satyryk Marcin Wolski prowadzi nas bowiem po najróżniejszych zakamarkach globu. W charakterystyczny dla siebie sposób, z polotem i humorem, opowiada chociażby o spotkaniu z ludożercami, nurkowaniu z rekinami, dziwnym pięknie i smutku kubańskiej niewoli, czy wiecznej wiośnie na Hawajach. Pasjonują go na równi przyroda i historia. Dzięki niemu dalekie kraje zdają się być nam na wyciagnięcie ręki.
Autora nachodzą też zaskakujące refleksje, dlatego „W 80 podróży dookoła świata” nie jest zwykłym wakacyjnym czytadłem. Książka pobudza Czytelnika do myślenia, dostarcza wiele radości i urozmaica życie w tym nieco ponurym obecnym czasie. Znajdziemy tu opisy krótszych lub dłuższych odwiedzin w ponad stu krajach. Marcin Wolski dotarł na Wyspę Wielkanocną i do źródeł Amazonki. Odwiedził słynne wyspy Galapagos z żółwiami pamiętającymi Darwina. Przeżywał przygody w Nepalu, Kolumbii, Gwinei Bissau, Kambodży, w Omanie, Etiopii, Iranie, na Filipinach. Przemierzył szlakiem polskich misji katolickich Nową Gwineę. Gonił (a może to one go goniły…) goryle w Ugandzie i gepardy w Tanzanii. Pływał po Orinoko, Amazonce, Nilu i pośród norweskich fiordów. Nurkował z akwalungiem na Kajmanach, w Hondurasie, na Jamajce, na Malediwach i w Malezji. „Grzebał” we wrakach i w podwodnych jaskiniach Meksyku. Pielgrzymował po Ziemi Świętej, gdzie, jak wyznaje, przeżył głęboki powrót do wiary. Zbliżał się do tajemnic. Wśród wielu niezwykłych ludzi pod wszystkimi szerokościami geograficznymi spotykał Polaków – co uwypukla w tej książce. Czasem łączył pasję wędrowca z pasją satyryka i… koncertował, np. na Hawajach, w USA czy Australii.
Pośród licznych talentów Marcin Wolski ujawnia w tej publikacji jeszcze jeden – fotografowanie! Książka jest bardzo bogato ilustrowana; głównie jego zdjęciami, które ubarwiają przekaz i ubogacają treść reportaży. „W 80 podróży dookoła świata” czyta się jednym tchem!
Marcin Wolski (ur. 1947 w Łodzi). Pisarz, publicysta, z wykształcenia historyk. Od 1969 roku w Radiu i Telewizji – w Trójce (zwolniony w stanie wojennym), w Jedynce, potem znów w Trójce. W międzyczasie Dyrektor Programu I PR i Dwójki w TVP. Autor kilku tysięcy (!) audycji radiowych, magazynów, słuchowisk oraz kilkuset widowisk telewizyjnych. Najważniejsze dokonania – magazyn „60 minut na godzinę”, „ZSYP” – radio, „Polskie Zoo”, szopki polityczne i „W tyle wizji” w TVP. Stały współpracownik „Gazety Polskiej”. Autor (i współautor) stu publikacji książkowych, w tym kilkudziesięciu powieści, m.in. „Agent Dołu”, „Pies w studni”, „Nieprawe łoże”, „Powtórka z rozgrywki”, zbiorów opowiadań („Antybaśnie”), zbiorów poezji i wspomnień („Krowy tłuste, krowy chude”). Współscenarzysta filmu „Smoleńsk”. Przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.
Zamieszczone w tej książce rozważania Drogi Krzyżowej zostały napisane przez krakowskiego metropolitę abp. Marka Jędraszewskiego dla nabożeństwa, które w Wielki Piątek roku 2020 miało zostać odprawione w Nowej Hucie. Nie mogło być odprawione z powodu pandemii koronawirusa. Ale te bardzo ciekawe, warte utrwalenia rozważania ukazują się w postaci książkowej.
Oparta na paralelach czternastu epizodów Męki Pańskiej z czternastoma epizodami z życia Jana Pawła II konstrukcja tych rozmyślań, powstałych dla uczczenia stulecia urodzin Świętego Papieża, nabrała w kontekście opustoszałych polskich miast, ludzi zamkniętych w domach z poważnej obawy o własne życie, szczególnie dramatycznego wyrazu. Niezwykle poruszająco ukazuje Autor przy każdej stacji jak bardzo naznaczone dźwiganiem krzyża życie Karola Wojtyły – Jana Pawła II było naśladowaniem Chrystusa, nieustannym podążaniem za Mistrzem. Plastyczną ilustrację dla pięknych i głębokich rozważań stanowią zarówno wybitne dzieła sztuki religijnej jak i fotografie Świętego Papieża z różnych okresów wykonane przez Adama Bujaka. Budują one scenograficzne ramy, ale też współtworzą nastrój pozwalając zagłębić się w misterium wiary.
Ogłoszony przez polski parlament Rok św. Jana Pawła II w stulecie jego urodzin (1920–2020) każe zastanowić się nad dziełem naszego wielkiego rodaka. Ks. Karol Wojtyła na drogę swego dorosłego życia wybrał dewizę Totus Tuus, czyli po polsku Cały Twój – zawołanie odnosi się do Maryi, Matki Jezusa. To Jej tak młody kapłan, jak i sędziwy Papież zawierzył siebie samego, Ojczyznę oraz cały świat. Podkreślał zawsze, że nabożeństwo do Matki Bożej jest nie tylko wyrazem miłości do Niej, ale przede wszystkim drogą do Chrystusa. Pobożności Maryjnej uczył się św. Jan Paweł II już w czasach dzieciństwa w rodzinnym domu i podczas pielgrzymek do pobliskiej Kalwarii Zebrzydowskiej. Potem zafascynował go Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny Ludwika de Montfort; z niego zaczerpnął znane potem na cały świat słowa biskupiego, a następnie papieskiego zawołania Totus Tuus. Oznaczały one całkowite oddanie się w opiekę Matce Bożej. Jan Paweł II zawierzał potem stopniowo Maryi także cały Kościół. Aktów zawierzenia narodów dokonywał w każdym kraju, do którego pielgrzymował, a w Fatimie zawierzył Maryi całą ludzkość. Był przekonany, że Pani Fatimskiej zawdzięcza swe ocalenie z zamachu. O roli Maryi w życiu Karola Wojtyły i ogóle w dziejach polskiego narodu opowiada w obszernym wprowadzeniu do albumu
ks. prof. Jan Machniak, który miał zaszczyt i radość bezpośrednio współpracować ze św. Janem Pawłem II. Wybitny artysta Adam Bujak, który fotografował Karola Wojtyłę – Jana Pawła II przez 40 lat!, ukazuje w tym albumie zarówno niezwykły kult Matki Bożej, jak i związki polskiego Papieża z pobożnością Maryjną. Autor pięknymi obrazami objaśnia sens dewizy Totus Tuus. Papież Polak nawiedził na swej pielgrzymiej drodze bardzo wiele sanktuariów, jednak najbliższe więzy łączyły go z Jasną Górą, siedzibą Królowej Polski, oraz z Kalwarią Zebrzydowską. To również zostało w tej książce podkreślone. Piękno zdjęć oddaje urok Maryjnych wizerunków rozsianych po całym świecie, szczególnie po naszej Ojczyźnie. Wzruszająca podniosłość Maryjnej pobożności, która była siłą Jana Pawła II, była też i nadal pozostaje siłą polskiego narodu.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?