Mógłby spaść śnieg to refleksyjna opowieść o córce i matce, które spotykają się w Tokio, by wspólnie spacerować w jesienne wieczory, szukać schronienia przed deszczem, jeść w kawiarenkach i restauracjach, odwiedzać galerie, w których oglądają dzieła sztuki współczesnej. Cały czas przy tym rozmawiają: o pogodzie i horoskopach, ubraniach i przedmiotach, o rodzinie, oddaleniu i pamięci. Ale kto tu tak naprawdę mówi czy tylko córka? I jaki jest prawdziwy powód tej eliptycznej, może wręcz widmowej podróży? W tej elegijnej, intymnej, niezwykle precyzyjnej prozie Jessica Au przygląda się różnym obliczom miłości i uniwersalnej potrzebie znalezienia wspólnego języka z najbliższymi.
Fernanda Melchor, jedna z najważniejszych powieściopisarek meksykańskich, zabiera czytelników w podróż po rodzinnym Veracruz i okolicach. To nie jest Miami to cykl wstrząsających literackich reportaży, które dzięki znakomitemu warsztatowi autorki wykraczają poza zwykłą literaturę faktu. Melchor przygląda się temu, co kieruje mordercami i społecznymi wyrzutkami, pragnieniom i okolicznościom, które pchają ich na drogę występku. Choć bohaterów jej tekstów łatwo byłoby nazwać potworami, meksykańska pisarka zmusza nas do próby zrozumienia ich, a nawet empatii. Pełne brutalności, przejmujące historie Fernandy Melchor pozwalają wniknąć w społeczeństwo na krawędzi chaosu, do którego gazetowe relacje z pierwszych stron nie dają dostępu.
Wszyscy się kiedyś zestarzejemy - "Chwile wieczności" mogą nas do tego przygotować.
Na "Chwile wieczności" składają się dwie przejmujące, pełne gorzkiego humoru powieści, które stanowią bezkompromisowe rozliczenie z życiem w późnej starości.
Niemal wszyscy, których Birgitte znała, już nie żyją. Jej świat zaczyna zawężać się do czterech ścian. Ale starość nie oznacza dla niej rezygnacji z życia – tego, które już za nią i do którego wraca pamięcią, ani tego, które skrywa przed nią niespodziewaną miłość po dziewięćdziesiątce. Birgitte wspomina swą karierę kardiochirurżki w środowisku zdominowanym przez mężczyzn, rozmyśla o rodzinie, także tej, której nigdy nie założyła, podtrzymuje ostatnie znajomości i – mimo mądrości, wieku i doświadczenia – nie chce zrezygnować z marzeń. Ta inteligentna, dowcipna kobieta próbuje pogodzić się z życiem, rozmyślając o przeszłości i o tym, co jej pozostało w tym coraz bardziej obcym świecie.
Gdzie jestem? Co robię? Czy już umarłam? Nie. Musiałam upaść. Leżę na środku salonu. Najprawdopodobniej szłam do fotela przy oknie i potknęłam się o brzeg dywanu.
Nie mam odwagi się poruszyć.
Jeszcze nie.
Mam czucie w palcach u nóg. To dobrze. Czyli mnie nie sparaliżowało. Bo gdyby było inaczej, to mogliby mnie od razu posłać do domu opieki i nawet nie miałabym żadnych kontrargumentów. Nie chcę umrzeć w takim miejscu. Chcę umrzeć tutaj. Tyle że nie na podłodze. Nie, żeby to mi robiło jakąś różnicę, po prostu nie podoba mi się myśl o tej bezradnej pozycji w pasie światła wpadającego przez okno. Bez mojej peruki.
Czuję, że biodra mam sztywne. Za mało mazi stawowej i to krzywe ułożenie ciała. Podłoga jest twarda. Gdy próbuję się wyprostować, boli trochę bardziej. Pewnie straciłam na chwilę przytomność. Długo tak tu leżę? Na to wygląda.
Muszę się dostać do łóżka.
Gdy próbuję wstać, zauważam, że moja prawa dłoń nie działa. To pewnie kolejne złamanie którejś z kości nadgarstka. No cóż. Jeśli tylko dam radę się dźwignąć, pójdę jutro do lekarza. A on pewnie, jak zawsze, spróbuje mnie posłać do domu opieki. Przyniosę mu czekoladki i wino, żeby mógł się skupić na czymś innym. To prosty człowiek.
Próbuję obrócić się na brzuch.
Nie daję rady. Czyżby poszła też szyjka kości udowej? Nie, jestem po prostu bardzo poobijana. Za każdym razem, gdy unoszę głowę, świat wiruje mi przed oczami.
Jeśli nawet uda mi się wstać, to niewykluczone, że w drodze do łóżka znów zemdleję i upadnę. Odpycham się zdrową ręką, próbuję obrócić ciało na bok. Ale nic z tego.
Co za żałosne położenie.
Wpatruję się w sufit.
Zaczyna robić się chłodno.
Kilka razy wołam o pomoc, ale nadaremno.
Telefon jest za daleko.
W tym tygodniu ma przyjść mój fryzjer, ale kiedy dokładnie? Jestem zupełnie otumaniona. Jak on ma na imię? Michel? Tak, coś w tym guście. W najlepszym wypadku przyjdzie za dwa dni. Może trzy. Więc chyba po prostu muszę tak leżeć. Leżeć i czekać. Odwracam głowę ku oknu. Niebo jest różowe, niedługo zapadnie zmrok.
FRAGMENT POWIEŚCI
Historia „jednego z najbardziej niepokojących skandali korupcyjnych ostatnich 20 lat” („New York Times”) autorstwa nominowanego do Pulitzera autora, który zdemaskował ciągnącą się latami działalność rabunkową gangu gliniarzy z Baltimore.
Na podstawie „Miasto jest nasze” powstał serial HBO z Jonem Bernthalem w roli głównej, w reżyserii R. M. Greena („King Richard”), za którym stoją twórcy kultowego „The Wire”
„Dziennikarskie śledztwo, które nie tylko ukazuje wzlot i upadek skorumpowanej jednostki policji, lecz także stanowi nieuniknione zakończenie półwiecznej katastrofy, którą okazała się amerykańska wojna z narkotykami” – David Simon.
Baltimore, 2015 rok. W całym mieście wybuchają zamieszki. Mieszkańcy domagają się sprawiedliwości dla Freddiego Graya, dwudziestopięcioletniego czarnego mężczyzny, który zmarł w podejrzanych okolicznościach w policyjnym areszcie. Gwałtownie wzrasta ilość narkotyków na ulicy i liczba brutalnych przestępstw. W Baltimore ginie najwięcej osób od dwudziestu lat – w ciągu roku w ledwie 600-tysięcznym mieście dochodzi do 342 zabójstw. Dowódcy baltimorskiej policji, pod presją biura burmistrza i śledztwa federalnego w sprawie śmierci Graya, które zawisło nad ich komendą, zwracają się o pomoc do sierżanta Wayne’a Jenkinsa i jego elitarnej jednostki, która ma zmieść broń i narkotyki z ulicy.
Ale za kulisami tego przedsięwzięcia rozkwita spisek przestępczy na bezprecedensową skalę. Jenkins, któremu powierzono zadanie uporania się z kryzysem z bronią i narkotykami, postanawia ów kryzys wykorzystać. Razem z innymi członkami Jednostki Zadaniowej ds. Śledzenia Broni okrada mieszkańców Baltimore – ukrywa narkotyki przechwycone podczas nalotów, przywłaszcza tysiące dolarów w gotówce znalezione w prywatnych domach, fabrykuje dowody, by zbić z tropu Wydział Wewnętrzny. Latami nikt nie kontroluje ich bezczelnej działalności przestępczej, w wyniku której zapadają niezliczone bezprawne wyroki skazujące, ginie niewinny cywil, a jeden z policjantów w tajemniczych okolicznościach dostaje kulkę w łeb ledwie dzień przed tym, jak miał zeznawać przeciwko jednostce Jenkinsa.
W tej niezwykle aktualnej książce Justin Fenton, ceniony i nagradzany dziennikarz śledczy, wnikliwie przedstawia cały skandal na podstawie setek wywiadów, tysięcy stron akt sądowych i niezliczonych godzin materiałów wideo. Efektem jest niewiarygodny, pasjonujący reportaż o mieście, które zdeprawowana jednostka policji wzięła za zakładnika, i o toczącej się wciąż walce między amerykańskimi stróżami prawa a społeczeństwem, któremu winni służyć.
Justin Fenton - reporter śledczy pracujący aktualnie dla The Baltimore Banner, zaś wcześniej, przez 17 lat, dla The Baltimore Sun.
Powieść nominowana do Nagrody Bookera w 2016 roku. W 1867 roku Finlandię pustoszy wielki głód ostatni naturalny w historii Europy. Jego ofiarą pada około 20 procent ludności. Przy drogach walają się wypatroszone ciała psów, ludzie żywią się korą drzew, porostami, a nawet zmielonymi kośćmi tych, którzy nie wytrzymali tyle, co oni. Marja, żona rolnika z północy, wyrusza przez śniegi z dwójką dzieci na południe do Petersburga, gdzie ponoć można dostać chleb. W beznadziejną drogę udają się też inni, w tym Ruuni, młody chłopak, który w trakcie wędrówki próbuje zdobyć zaufanie Marji. Biały głód to apokaliptyczna proza w duchu Drogi Cormaca McCarthyego, która podejmuje temat ludzkiej woli przetrwania. Książka zapoczątkuje nową serię współczesnych powieści historycznych w ArtRage Przeszły-Ciągły.
Niezwykle aktualna i błyskotliwa analiza fundamentalistycznej tyranii oraz systemowego bestialstwa. Sarr w swym debiucie pokazuje, jak łatwo tchórzostwo bierze górę nad bohaterstwem i oporem, kreśląc przy tym uwikłane w etyczne dylematy i osobiste zmagania postaci, które próbują narzucić innym własny świat wartości.
W fikcyjnym mieście Kalep, pod brutalnymi rządami fundamentalistów, dochodzi do publicznej egzekucji dwojga zakochanych. Ich matki rozpoczynają potajemną korespondencję, która przynosi im pewną pociechę po utracie dzieci, a zarazem stanowi jedyną możliwość, by rozliczyć się z przywódcami tytułowego Bractwa, organizacji przywodzącej na myśl ISIS.
Tymczasem grupa intelektualistów i wolnomyślicieli próbuje rozbudzić świadomość społeczno-polityczną zastraszonego społeczeństwa. Wydają podziemną gazetę, by nakłonić rodaków do buntu. Wkrótce jednak muszą zmierzyć się z konsekwencjami swojego przedsięwzięcia, ponieważ brutalny przywódca Bractwa, niezwykle inteligentny fanatyk, rozpoczyna osobistą krucjatę, aby znaleźć odpowiedzialnych i wymierzyć im – sprawiedliwą w swoim przekonaniu – karę.
Mohamed Mbougar Sarr - urodził się w 1990 roku w stolicy Senegalu, Dakarze. Studiował literaturę i filozofię w École des Hautes Études en Sciences Sociales w Paryżu. Za powieść Najskrytsza pamięć ludzi otrzymał Nagrodę Goncourtów 2021.
„Mam trzydzieści pięć lat. Nie chcę mieć dzieci”.
Bohaterka powieści Linn Stromsborg nigdy nie chciała być matką. Z Philipem są w związku od ośmiu lat, ale od początku mieli jasność, że nie będą powiększać rodziny. Aż do teraz. Bo może Philip mimo wszystko chce być tatą?
Jej dwie najlepsze przyjaciółki spodziewają się pierwszych dzieci. Matka nieustannie dopomina się wnuków. Wszędzie czają się świeżo upieczeni rodzice z ich porodami, „maluszkami” i ciągłym brakiem czasu. A ona trwa przy swojej decyzji i powtarza, że nie zrobi tego nigdy.
„Nigdy, nigdy, nigdy” jest powieścią o tym, dlaczego decydujemy się mieć lub nie mieć dzieci. To opowieść o wyborze innego życia niż to, którego się od nas oczekuje, i o jednoczesnym pragnieniu normalności. Na własnych zasadach.
Stromsborg za pośrednictwem relacji narratorki z matką, dziadkami czy partnerem – bada rolę macierzyństwa. Przygląda się też wnikliwie samym tym relacjom. Nostalgicznie pisze o dorastaniu i tym, jak zmieniają się przyjaźnie, gdy na świat przychodzi dziecko.
Lato 2005 roku, Wyspy Kanaryjskie, robotnicza dzielnica małego miasteczka, do którego przyjeżdżają bogaci turyści. Dziesięcioletnia narratorka, zwana Shit, opowiada o swej przyjaźni z Isorą, władczą i odważną dziewczynką, którą wszyscy uwielbiają. Isora ma już włosy łonowe i zaczynają jej się rysować piersi, o co Shit bywa zazdrosna, ale zdecydowanie nie zazdrości przyjaciółce tego, że wychowuje ją okropna babka, która ciągle trzyma Isorę na diecie. Shit robi dla Isory wszystko: obżera się ciastkami, żeby ta mogła się napatrzeć, chodzi za nią do łazienki, gdy Isora sra, loguje się do czatów, aby pisać sprośne rzeczy z nieznajomymi. Ale Shit coraz trudniej dotrzymać Isorze kroku. Przyjaciółka dojrzewa bez niej na pełnych obrotach, a gdy uległość Shit zmienia się w bolesne przebudzenie seksualne, trudno odróżnić pożądanie od przemocy.
Ośli brzuch” Andrei Abreu to najgłośniejszy hiszpański debiut ostatnich lat, porównywany najczęściej z „Genialną przyjaciółką” Eleny Ferrante i „Życiem Adeli” Abdellatifa Kechiche’a. W samej Hiszpanii powieść doczekała się już sześciu wydań i sprzedała się w ponad 60 000 egzemplarzy. Prawa do wydania zostały sprzedane do 22 krajów, El Estudio nabyło prawa do ekranizacji, „New York Times” uwzględnił książkę w gronie najlepszych lektur na lato, „Corriere della Sera” uznała jej tłumaczenie za najlepszy przekład 2021 roku na język włoski, a samą Abreu wyróżniono za „Ośli brzuch” prestiżową Nagrodą im. Dulce Chacón (wśród wcześniejszych laureatów m.in. Javier Marias i Fernando Aramburu).
Czy Drugoplanowy Azjata może zostać obsadzony jako Gość od Kung Fu? Czy odtwarzamy tylko narzucone przez społeczeństwo role? „Interior Chinatown” to najważniejsza współczesna książka o tym, jak pozostać sobą w świecie, który za wszelką cenę chce opakować nasze życie w proste etykiety. Charles Yu, jeden z czołowych młodych głosów literatury amerykańskiej, gra z konwencją hollywoodzkiego filmu kung-fu, pełnymi garściami czerpiąc z popkultury, by przyjrzeć się takim zagadnieniom, jak rasa, emigracja, cena awansu społecznego, „amerykański sen” czy asymilacja kulturowa. A wszystko to w przezabawnej, jak zgodnie podkreślają krytycy, i inteligentnej prozie zapisanej w formie scenariusza filmowego.
„Na płaszczyźnie prawnej moja przeszłość została wymazana. Nie miałam aktu urodzenia. Z osoby, która przyszła na świat w Ukrainie, zostały tylko resztki, rozrzucone bezładnie w mojej pamięci, strzępy wspomnień. Całe moje dotychczasowe życie rozpuściło się jak kostka cukru w gorącej herbacie. Z punktu widzenia prawa jeszcze dwa tygodnie temu po prostu nie istniałam. A wszystko, co o sobie pamiętałam, też równie dobrze mogłoby nie istnieć”.
Historia Darii Kowalenko Petrowej, która urodziła się w 1992 roku w Mariupolu, lecz w dzieciństwie wyemigrowała z rodzicami do Hiszpanii, to opowieść o współczesnej miłości, problemach ekonomicznych, rodzinie naznaczonej emigracją, a zarazem świadectwo pokolenia, które żyje w trwałym kryzysie. To także historia dwóch rozczarowań – Związkiem Radzieckim w XX wieku i społeczeństwem Zachodu w wieku XXI.
U Margaryty Jakowenko, hiszpańskiej pisarki ukraińskiego pochodzenia, można odnaleźć ślady prozy Zadie Smith, tekstów Anne Carson czy reportaży Swietłany Aleksijewicz, ale jej debiut wyróżnia przede wszystkim umiejętność wplecenia osobistej historii w złożony społeczno-polityczny krajobraz, a także wyjątkowa narratorka, która potrafi ująć czytelnika zarówno swą delikatnością, jak i siłą.
Margaryta Jakowenko (ur. 1992) – pisarka i dziennikarka, urodzona w Tokmaku na południu Ukrainy, skąd w wieku siedmiu lat wyemigrowała z rodzicami do hiszpańskiej Murcji. Specjalizuje się w polityce międzynarodowej, obecnie pracuje w „El País”, czołowym hiszpańskim dzienniku. Debiutanckie opowiadanie Jakowenko „No queda tanto” ukazało się w drugim tomie antologii „Cuadernos de Medusa”, wydanej nakładem oficyny Amor de Madre. „Przemieszczenie” to jej powieściowy debiut.
„Wczoraj” Juana Emara (1893-1964), pisarza podziwianego m.in. przez Pabla Nerudę, Roberta Bolana, Alejandra Jodorowsky’ego i Cesara Airę, koresponduje z dziełami Kafki i Nabokova, zapowiadając narodziny realizmu magicznego. W San Agustín de Tango – Macondo Emara – nigdy nie wiadomo, co się wydarzy ani kogo się spotka. Zwykła małżeńska przechadzka zaczyna się tu od makabrycznej egzekucji z użyciem gilotyny za snucie rozważań na temat intelektualnych przyjemności płynących z seksu. W zoo śpiewa małpi chór, a struś pożera lwa. Mężczyzna w trakcie sikania skacze na linie przez czas i ucieka, a może i nie, bo w surrealistycznym świecie Emara o pewność trudno. Juan Emar (1893-1964) właśc. Álvaro Yánez Bianchi) – pisarz, malarz, krytyk sztuki. Prekursor chilijskiego surrealizmu, w latach 20. mieszkał z żoną w Paryżu, gdzie zetknął się z awangardą dadaizmu i surrealizmu, co wyraźnie wpłynęło na jego twórczość.
Aleksandra Pakieła, absolwentka Polskiej SzkołyReportażu, koordynatorka w InstytucieReportażu, recenzentka książek, reporterka(publikuje w Dużym Formacie, KrytycePolitycznej, Vogue, Więzi, Szajn, Kosmosie)debiutuje książką Oto ciało moje"" - powieścią ozaburzeniach odżywiania, wpływie patriarchatui wychowania katolickiego na stosunek dopostrzegania własnego ciała. To lirycznonaturalistyczna historia o dziedziczeniurodzinnych traum, samotności i stygmatyzacjispołecznej. Brutalnie szczery i odważny zapiswalki z bulimią.Tak, to jest książka o wymiotowaniu, rzyganiu,wciskaniu głowy w kibel, zwracaniu inapychaniu. Przeczyszczaniu całej siebie podkażdym względem. Ale jest też o tym, co do tegodoprowadza. O nienawiści do własnego ciała iprocesie zdrowienia. O miłości, bo chybawszystkie książki są także o niej.
Powieść nominowana do National Book Award w kategorii Literatura w przekładzie.1984 rok, sam środek rządów Pinocheta, znikają setki ludzi, a dziesiątki tysięcy trafiają do więzień. Członek tajnej policji wchodzi do siedziby dysydenckiej gazety i spowiada się reporterce. Jego zdjęcie i tytuł z okładki Torturowałem dręczą narratorkę Strefy mroku przez całe dorosłe życie. Zanurzoną w popkulturowych odniesieniach Strefą mroku Nona Fernndez udowadnia, że wciąż można powiedzieć coś nowego na temat zbrodniczych dyktatur XX wieku. Z wprawą dokumentalistki wplata w fikcję literacką wspomnienia i reporterskie fragmenty, wykorzystując technikę rekonstrukcji zdarzeń, by stworzyć jak ujął to Ariel Dorfman na łamach New York Timesa szalenie nowatorską powieść, która wnosi wiele do literatury nie tylko w Chile.
Moi mężczyźni to inspirowana wydarzeniami historycznymi powieść o Brynhild, norweskiej służącej, która wyemigrowała do Ameryki w drugiej połowie XIX wieku, gdzie wyszła za mąż, stając się Bellą Srensen, a następnie po śmierci pierwszego męża Belle Gunness. Belle z La Porte w stanie Indiana zapisała się w historii jako pierwsza seryjna morderczyni. Zamordowała co najmniej czternaście osób, głównie mężczyzn, choć niektóre źródła podają, że miała udział nawet w czterdziestu zabójstwach. Ale Kielland nie szuka w tej postaci sensacji, lecz opowiada o złamanej kobiecie, której całe życie towarzyszy tęsknota. To powieść o podróży na kraniec ziemi, o tych, którzy nie chcą zatracić siebie, wreszcie o tych, którzy żyją, i tych, którzy muszą odejść. Nikt, kto kocha całym sobą, nie może bowiem przetrwać.Prawa do przekładu Moich mężczyzn zostały sprzedane do kilkunastu krajów, w tym Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Włoch, Szwecji, Holandii, Brazylii i Chin. Książkę uhonorowano Nagrodą im. Stiga Sterbakkena.Na podstawie powieści powstaje już film.
Arcydzieło prozy katastroficznej, które zachwyca halucynogenną poetyką rodem z marzeń sennych.Akcja Lodu rozgrywa się w czasie, gdy Ziemia zaczyna znikać pod pokrywą ogromnego lodowego szelfu, co być może jest efektem wojny nuklearnej. Główny bohater gorączkowo podąża za młodą, bezimienną kobietą o srebrnych włosach. Powracające opisy postępującego zlodowacenia mają sugestywność przerażającego także pięknem snu, a obsesyjnej pogoni towarzyszy przeczucie ostatecznej zagłady. Dziewczyna wymyka się nie tylko jemu, a świat delirycznego, przesiąkniętego ziąbem koszmaru osacza czytelnika z każdej strony.Lodem zachwycali się Brian Aldiss i J.G. Ballard, a książkę wydaną ledwie rok przed śmiercią pisarki z miejsca okrzyknięto wybitną powieścią z gatunku science fiction. Po niemal sześćdziesięciu latach od premiery widać dobitnie, że ostatnie i zarazem najgłośniejsze dzieło Kavan wymyka się sztywnym gatunkowym podziałom niewielu pisarzy, jak to ujął Ballard właśnie, dorównywało bowiem angielskiej pisarce intensywnością wizji.
Poruszający reportaż o wojnie domowej w Jemenie, jednym z najtragiczniejszych i najbardziej przemilczanych współczesnych konfliktów zbrojnych.W 2014 roku w Jemenie wybuchła wojna, która trwa do dziś. W jej wyniku zginęło 150 tysięcy ludzi, głód towarzyszący konfliktowi pochłonął zaś ponad 220 tysięcy ofiar. Rok po wybuchu wojny Buszra al-Maktari postanowiła udokumentować cierpienie cywilów i, zainspirowana reportażami Swietłany Aleksijewicz, przez dwa lata jeździła po kraju z narażeniem życia, by zebrać ponad 400 świadectw. To właśnie owe świadectwa składają się na Co zostawiliśmy za sobą?Al-Maktari przeplata relacje ofiar milicji Husich i koalicji kierowanej przez Arabię Saudyjską. Wyłania się z nich dramatyczny obraz ugrzęźnięcia w kleszczach wojny, za którą nie odpowiadają i na którą nie mają wpływu. Kronika konfliktu w Jemenie przypomina o skali ludzkiej tragedii kryjącej się za nagłówkami gazet i stanowi zarazem oskarżenie społeczności międzynarodowej o współudział – od dekady światowe i regionalne mocarstwa nie zrobiły bowiem nic, by ulżyć cierpieniom Jemeńczyków. To rzecz, której nie sposób odłożyć na bok.
Pierwsza arabska laureatka Międzynarodowej Nagrody Bookera. W czasie zbiorów daktyli Majja, utalentowana krawcowa, zakochuje się w Alim, który właśnie wrócił ze studiów w Londynie. Zgodnie z wolą rodziny wychodzi jednak za Abd Allaha, syna kupca. Tęsknocie za życiem, którego nie było, daje wyraz w kolejnych aktach małego oporu. Kiedy zachodzi w ciążę, żąda, aby urodzić dziecko w szpitalu w Maskacie jak chrześcijanki, a swoją córkę na przekór tradycji nazywa London. Poetycka, misternie skonstruowana powieść omańskiej pisarki i akademiczki Jokhy Alharthi poprzez prywatną historię pokazuje czytelnikom Oman w trakcie wielkich przemian społecznych i politycznych. Sięgając po osadzoną w tradycji formę rodzinnej sagi, Alharthi snuje opowieść o kraju w czasie dynamicznej modernizacji: budzących się pragnień i lęków, ambicji i oporu.
Arcydzieło, które przetrwało kres postmodernizmu, powieść uznawana powszechnie za najbardziej przystępną spośród zawikłanych, przedziwnych dzieł Thomasa Pynchona. Po śmierci Piercea Inverarityego, byłego kochanka i potentata na rynku nieruchomości, Edypa Maas zostaje wykonawczynią jego testamentu. Wkrótce zostaje w tej misji wciągnięta w paranoiczną plątaninę spisków, zagadek i symboli rozległych jak cała Kalifornia. Czy naprawdę odkrywa przy tym obejmujący cały kraj i setki lat spisek? Podróżując po Kalifornii wczesnych lat sześćdziesiątych Edypa poznaje też całą galerię fascynujących postaci od prawicowego historyka, po byłego aktora, z którym wplątuje się w romans a przecież w tle czyha też psychiatra przepisujący gospodyniom domowym LSD, aktorzy z eksperymentalnego teatru okrucieństwa i konający marynarz z San Francisco. W 49 idzie pod młotek Thomas Pynchon zaprasza czytelnika do czegoś więcej, niż tylko literackiej gry z narratorem, światem przedstawionym i samym sobą. Czytając tę powieść mamy wrażenie, że miejscami szydercza, przejmująca wizja jej autora dotyczy dzisiaj nas wszystkich mieszkańców globalnej ponowoczesności.
Powieść o samotności, kobiecej przyjaźni i świecie bez mężczyzn. Bezimienna dziewczyna spędza całe swoje życie wraz z trzydziestoma dziewięcioma innymi kobietami w podziemnym więzieniu. Pod nieustannym nadzorem uzbrojonych strażników, którzy nigdy nie wypowiadają do nich choćby słowa, więźniarki nie wiedzą nawet, jak się tam znalazły, nie mają pojęcia o upływie czasu i jedynie niejasno pamiętają swoje wcześniejsze życie. Bohaterka nie wie, czym zasłużyła sobie na swój los ani jak wygląda świat na zewnątrz, wyobraża go sobie tylko mgliście na podstawie opowieści współwięźniarek. Jednego dnia rozlega się alarm, nadzorcy znikają, a ona musi wymyślić siebie na nowo, przytłoczona pełną niepewności i niebezpieczeństw wolnością. Ale czym w tej powieści jest wolność i skąd wziął się ten dystopijny świat? Czy został porzucony? Zniszczony przez wirusa? Najechany?
Mistrzowska postapokaliptyczna powieść w nowym przekładzie Małgorzaty Gralińskiej
W chłodny wiosenny wieczór kobieta w średnim wieku przygotowuje risotto w skromnej kuchni domku myśliwskiego, zjada je samotnie i nakłada porcję dla psa. Nazajutrz rano z zaskoczeniem odkrywa, że przez noc pojawiła się niewidzialna bariera, która oddziela ją od reszty świata. Nazywa ją po prostu „ścianą”. Bohaterka, której imienia nie poznamy, zostaje sama, a przynajmniej tak się zdaje. W towarzystwie psa Luchsa, krowy Belli i kotów rozpoczyna przerażającą walkę o przetrwanie, zostając „głową niezwykłej rodziny”.
Ściana, wydana dwa lata po wzniesieniu muru berlińskiego, należy do najbardziej zagadkowych, a jednocześnie wielowymiarowych i przejmujących austriackich powieści XX wieku. Można ją czytać jako nową wersję Robinsona Crusoe, można w niej widzieć postapokaliptyczny klasyk doby wyścigu nuklearnego, lecz można w niej także dostrzec alegoryczną przypowieść o XX-wiecznych kataklizmach. Nie dziwi więc, że w ostatnich latach twórczość Haushofer przeżywa renesans, czego świadectwem ekranizacja Ściany z autorstwa Juliana Pölslera z 2012 roku i sukces powieści w Stanach Zjednoczonych.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?