Korespondencja Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów oraz Jerzego Lisowskiego, obejmująca lata 1947-1979, liczy ponad tysiąca stron i składa się łącznie z 412 pozycji (oprócz listów są też karty pocztowe, telegramy, krótkie komunikaty skreślone na luźnych kartach i jedno zaproszenie). Listy poprzedzone są wstępem Roberta Papieskiego. Bez wątpienia jest to jedna z najważniejszych korespondencji Iwaszkiewiczowskich, a zarazem jedna z najistotniejszych w całej polskiej powojennej epistolografii.W chwili rozpoczęcia wymiany listów z Iwaszkiewiczem Jerzy Lisowski był studentem uniwersytetu w Lille. Urodził się 10 kwietnia 1928 roku w pinay-sur-Seine, na północnych przedmieściach Paryża, w rodzinie polsko-francuskiej. Dzieciństwo spędził na Wołyniu, gdzie jego ojciec był księgowym w folwarku Młynów, należącym do rodziny Chodkiewiczów. W 1938 roku rozpoczął naukę w VI klasie tzw. ćwiczeniówki przy Liceum Krzemienieckim, a w 1939 zdał egzamin do tegoż Liceum. Po wybuchu II wojny światowej wyjechał z matką do Francji. Wysłany do schroniska polskiego na południu Francji, uczęszczał do polskiego Gimnazjum i Liceum im. Cypriana Norwida w Villard de Lans, gdzie w 1945 roku zdał maturę. Następnie podjął studia romanistyczne i polonistyczne na uniwersytecie w Lille.Polsko-francuska genealogia Lisowskiego była dla pochodzącego z Ukrainy Iwaszkiewicza nader ważna. Skamandryta postrzegał Lisowskiego jako kogoś bliskiego mu duchowo, z kim łączyła go młodość spędzona na ukraińskiej ziemi, a kto potem zanurzył się w żywioł mowy francuskiej, będąc zarazem najsilniej przywiązanym do kultury polskiej. Lisowski był więc po trosze ucieleśnieniem marzenia pisarza: cieszyć się przyjaźnią człowieka, który miałby głęboko przyswojone różnorodne kody kulturowe, w tym tak różne jak francuski i ukraiński. Odwzorowana w listach historia ich znajomości potwierdza, że Iwaszkiewicz nie zawiódł się w swoich oczekiwaniach względem Lisowskiego. Po pewnym czasie uczynił go sekretarzem miesięcznika Twórczość, a potem wyznaczył go na swego następcę na stanowisku redaktora naczelnego.Po lekturze całości widać wyraźnie, że listy Iwaszkiewicza i Lisowskiego - z racji ważnych funkcji pełnionych przez korespondentów - dają doskonały wgląd w polskie życie literackie, kulturalne i polityczne na przestrzeni lat 1947-1979. Bohaterami listów jest wiele wybitnych postaci tego czasu, zarówno twórców, jak i polityków, działaczy społecznych, polskich i międzynarodowych. Listy w znacznym stopniu uzupełniają wiedzę na temat aktywności literackiej i społecznej Iwaszkiewicza w kraju i na arenie międzynarodowej (Francja, Włochy i wiele innych krajów), którą znamy już z jego dzienników i innych korespondencji.Łącząca ich przyjaźń nadawała listom walor głębokiej szczerości, otwartości i śmiałości sądów o wydarzeniach i ludziach - niespotykany w innych ich wypowiedziach, zwłaszcza tych oficjalnych. Poza tym listy Iwaszkiewicza i Lisowskiego - jako że obydwaj byli przez długie lata redaktorami miesięcznika Twórczość - kreślą historię tego najlepszego w tamtym czasie periodyku literackiego w Europie Środkowo-Wschodniej, a jednego z najlepszych w całej Europie. Prezentują ponadto silne związki obydwu korespondentów z kulturą francuską, gdyż Lisowski - świetny romanista - był tłumaczem utworów Iwaszkiewicza na język francuski i jego ambasadorem na gruncie kultury francuskiej; toteż ukazana jest w listach niemała część historii literatury francuskiej. Najdobitniejszym tego dowodem jest tzw. francuski numer Twórczości (1957, nr 4), przynoszący znakomite teksty francuskich pisarzy współczesnych, niektóre pisane specjalnie dla polskiego miesięcznika, m.in. przez Sartre a, co Francuzi skomentowali z przekąsem, że aby wiedzieć, co teraz myśli Sartre, trzeba poznać język polski.Listy opracowali i przygotowali do wydania oraz opatrzyli bardzo obszernymi przypisami i komentarzami Agnieszka i Robert Papiescy, edytorzy dzienników Jarosława Iwaszkiewicza i innych jego korespondencji.
Słowa, które zmieniają świat
Listy dwóch wielkich przywódców – Jana Pawła II i kardynała Stefana Wyszyńskiego – zaskakują swoją mocą i aktualnością. Ich słowa wpłynęły na rozwój wypadków w Polsce i na świecie. W tej bogatej korespondencji sprawy bardzo osobiste przeplatają się z refleksjami o ładzie międzynarodowym i sytuacji politycznej w reżimowym państwie.
Myśli Jana Pawła II i Stefana Wyszyńskiego wypełnia troska o nieprzyjaciół, nawet tych najbardziej bezwzględnych. Trwająca aż do śmierci Kardynała listowna rozmowa odsłania obraz Polski i świata widziany z perspektywy gabinetów dwóch wybitnych mężów stanu. Diagnozy i przewidywania rozmówców świadczą o ich do dzisiaj intrygującej przenikliwości.
Z pragnienia tego przyjazdu, ze starań o jego realizację, zrezygnować nie mogę, gdyż w ten sposób zawiódłbym moich Rodaków.
Jan Paweł II (przed pierwszą pielgrzymką do Polski), 15 grudnia 1978
Przerobienie naszych Kardynałów i Biskupów na Pasterzy jest jakimś pilnym zamówieniem Kościoła powszechnego. Może jeszcze bardziej trzeba by wyzwolić ich z ceremoniału „celebrowania” swojej osoby, by ludzie dostrzegli w nich Chrystusa. Zwłaszcza Kardynałowie są nadal jeszcze zbyt sztywni i niedostępni.
kard. Stefan Wyszyński, 14 lutego 1979
Miliony Polaków oglądających inaugurację pontyfikatu Jana Pawła II dobrze zapamiętały scenę, gdy nowy papież podniósł się z tronu, by uścisnąć i pocałować klęczącego przed nim kard. Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Tysiąclecia. Listy na czas przełomu dają czytelnikom unikalną szansę poznania spraw, jakie absorbowały tych dwóch wielkich ludzi Kościoła katolickiego w pierwszych latach pontyfikatu Jana Pawła II, tak szczególnych dla XX-wiecznych dziejów Polski i świata.
prof. Antoni Dudek
Wybór Wojtyły to był szok dla świata, dla Kościoła, ale kto wie czy nie największy szok dla władz kraju, z którego Wojtyła pochodził… W listach wyczuwa się panującą wówczas atmosferę.
Hanna Suchocka
Udostępniana nam korespondencja odsłania nieco mniej znane, można powiedzieć, prywatne oblicze obydwu, rzucając nowe światło na ich wzajemne relacje.
Prymas Wojciech Polak
Der Seesteg von Zoppot ist reizend. Er wird Jahr fr Jahr sorgfltig erneuert, ist mit weißen Gelndern geschmckt und unzhligen Schlupfwinkeln (man kann sich in ihnen verstecken wie bei einem Riesen in der Tasche), riecht nach frischem Holz, Harz und Salz - er macht den Eindruck wie das frisch gezimmerte Schiff von Johannes Scolvus, das gerade erst aufs Wasser geworfen und zur Reise bereit ist.Leider, das kann man wohl sagen, ist der Seesteg von Zoppot nur ein Auslauf, ein in die Welt entlassenes Bgelbrett - und das ist traurig. Diese traurige Wahrheit taucht jedoch in der Vorstellung der Spaziergnger nicht immer auf, nicht unbedingt. Es gengt etwas Sonne, eine hbsche Frau oder ein bunter Ballon, damit sie fr einen Augenblick fortschweift und verschwimmt [].In Zoppot kann man alles vergessen und zwischen bunten Villen und Trmchen umherstreifen, wie zwischen Weihnachtskugeln am Christbaum. Außerdem gibt es das Meer und man kann immer entfliehen. Es ist dort und wartet, wie eine riesige graue Pforte.Agnieszka Osiecka Książka do pisania poświęcona jednemu z najpiękniejszych polskich miast, perle polskiego wybrzeża. Budowane od lat 20. XIX w. łaźnie do kąpieli zapoczątkowały historię tutejszego kurortu, przyciągając nie tylko rzesze turystów, ale również wybitnych przedstawicieli kultury. Po wojnie Sopot stał się przystanią dla literatów, szukających oddechu od wielkomiejskich intelektualnych ograniczeń. Bywali tu Zbigniew Herbert (który w przywołanym w Książce cytacie opisuje przeżycia ""wiosennego misterium""), Marian Brandys (kreśli historię sopockich narodzin Piekielnego Piotrusia z miniatur dramatycznych Gałczyńskiego), Maria Dąbrowska (ocenia występ Ewy Demarczyk na jednym z pierwszych sopockich Festiwali Piosenek), a także Agnieszka Osiecka, Sławomir Mrożek, Julia Hartwig, Paweł Hertz W sopockiej książce, oprócz znakomitych cytatów, znajdują się także teksty na temat historii miasta oraz wyjątkowe zdjęcia dokumentujące historię miasta.Publikacja wydana wspólnie z Gminą Miasta Sopotu oraz Muzeum Sopotu.
Pro memoria T.9: 1962, Stefan Wyszyński, red. Antoni PonińskiTło historyczne Pro memoria z 1962 r. to dwa wydarzenia z jesieni, które na dziejach świata i Kościoła: to rozwiązanie nie bez pomocy papieża Jana XXIII niemal w ostatniej chwili tzw. kryzysu kubańskiego. Drugie inauguracja Soboru Watykańskiego II. Polskim tłem i składową tego pamiętnego roku były dawne i świeże zjawiska na płaszczyźnie relacji państwoKościół. Był to pierwszy pełny rok bez nauczania religii w szkołach i pierwszy rok katechizacji w sieci punktów katechetycznych, niezależnych od władz oświatowych. Także w roku 1962 powołano w MSW Departament IV, któremu zlecono szeroki zakres inwigilacji duchowieństwa. Jednocześnie trwała Wielka Nowenna i w szeregi rządców diecezji, jako wikariusz kapitulny, wszedł młody biskup Karol Wojtyła.
W siedmiu rozmowach, jakie Barbara Osterloff przeprowadziła z Giovannim Pampiglionem zawiera się nieprawdopodobne bogactwo doświadczeń włoskiego reżysera, którego miłość do polskiej literatury zawiodła na deski teatrów w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie (i nie tylko). Bogatszy o drugą ojczyznę – tę z wyboru ? G. Pampiglione całym swoim życiem zawodowym dowodził, że zasługuje na tytuł ambasadora kultury polskiej we Włoszech i włoskiej kultury w Polsce, o czym świadczy chociażby jego dorobek witkacowski i dell’artowski (nie wspominając o tłumaczeniach B. Jasieńskiego, S. Mrożka i Z. Krasińskiego). Jak pisze w kończącym książkę „Liście do Przyjaciela” prof. Janusz Degler: „Teatr stał się dla Ciebie sposobem na życie. Nie mogłeś wybrać lepiej”. W dialogu z wybitną znawczynią teatru, Barbarą Osterloff, Giovanni Pampiglione przywołuje miejsca i postacie (Erwina Axera, Kazimierza Dejmka, Konrada Swinarskiego, Andrzeja Wajdę, Henryka Tomaszewskiego, Jerzego Grotowskiego, Tadeusza Kantora, by wymienić tylko największych), dzięki którym Polska smutnych i siermiężnych lat PRL-u, pod względem dokonań teatralnych dysponowała siłą przyciągania na skalę światową. Dzieląc wiele doświadczeń artystycznych autorzy książki pochylają się nad „skomplikowaną naturą pamięci, która tworzy materię trudną do okiełznania, niejednolitą”, a z ich rozmów wyłania się przedstawienie-obraz skrzący blaskiem, kolorami, pełen piękna i wzruszenia. Jak bowiem pisze we wstępie B. Osterloff: „Giovanni Pampiglione jest artystą spełnionym, o barwnym życiorysie, a jego opowieść o miłości do Polski wydaje się nie tylko nostalgiczną relacją o czasie minionym. Myślę, że warto ją czytać również jako świadectwo siły przyciągania, atrakcyjności polskiej kultury”.
Kobiety, które rzuciły wyzwanie nieznanym lądom i swojej epoceMaria majaczyła i raz po raz zapadała w niespokojny sen. Obsesyjnie myślała o krwi i mięsie reniferów. Nie jadła od dwunastu godzin, a jej ciało pożerał syberyjski ziąb.Chociaż spodziewała się, że wyprawa na Syberię będzie ekstremalnie trudna, teraz, gdy wraz z towarzyszami zgubiła szlak podczas burzy, czekała na najgorsze.Ale przecież od zawsze wiedziała, jak to jest być zdaną tylko na siebie. Na początku XX wieku uważano, że istnieją rzeczy, których kobieta wiedzieć nie powinna. Podczas gdy mężczyźni antropolodzy dostawali czeki i ruszali w drogę, Maria Czaplicka i inne oksfordzkie badaczki musiały przechodzić upokarzające procedury i walczyć o każdy grosz.A jednak pięć odważnych kobiet znalazło w sobie siłę, by rzucić wyzwanie nieznanym lądom i ograniczeniom, które stawiały ich czasy.Katherine Routledge zleciła budowę statku i pożeglowała na Wyspę Wielkanocną. Beatrice Blackwood filmowała wojowników z Nowej Gwinei. Barbara Freire-Marreco zamieszkała w indiańskich pueblos, a Winifred Blackman rzucała się z aparatem w wir krwawych bójek w Egipcie.Ale to Polka, Maria Czaplicka, podjęła się najtrudniejszego wyzwania. Przemierzyła arktyczną tundrę, by badać życie szamanów i nomadów, którzy nie znali białego człowieka. Podczas gdy jej rodak Bronisław Malinowski pławił się w blasku sławy, Maria za spełnianie ambicji zapłaciła straszliwą cenę.Książka Frances Larson to opowieść o dramatycznych losach pionierek antropologii i hołd złożony ich niezwykłej sile.
Książka prezentująca dorobek Eryka Lipińskiego (1908–1991) – rysownika, autora plakatów, ilustracji książkowych, karykaturzysty i satyryka – powstała we współpracy z Muzeum Karykatury w Warszawie, którego artysta był inicjatorem. W 1935 roku wraz ze Zbigniewem Mitznerem i Zenonem Wasilewskim założył czasopismo „Szpilki”, w którym przez kilka lat pełnił funkcję redaktora naczelnego. Jako rysownik współpracował ponadto m.in. z „Przekrojem”, „Przeglądem Kulturalnym”, „Trybuną Ludu”, „Panoramą” i „Expressem Wieczornym”. W twórczości plakatowej Lipińskiego istotną rolę odegrała groteska, a dzięki dużej różnorodności techniki i formy jego prace zyskały swój własny niepowtarzalny charakter.
Trzecim po Januszu Kusocińskim i Irenie Szewińskiej bohaterem serii „Medaliści”, powstającej we współpracy z Polskim Komitetem Olimpijskim, jest Witold Woyda (1939–2008) – wybitny polski szermierz, dwukrotny – indywidualny i drużynowy – złoty medalista igrzysk olimpijskich z Monachium (1972). Na wcześniejszych olimpiadach drużynowo zdobył brązowy medal (Meksyk, 1968), a indywidualnie wywalczył srebrny (Tokio, 1964). Życiorys sportowca, podobnie jak w przypadku poprzednich tytułów, przybliżył ceniony dziennikarz sportowy Stefan Szczepłek, a warstwę tekstową uzupełniają wyjątkowe fotografie ze zbiorów Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
To nie jest książka o odchudzaniu. Ani poradnik o zdrowym stylu życia. Ani też pocieszająca proza o odnalezieniu siebie. To bezwzględnie szczera historia o zmaganiach z otyłością i napiętnowaniem. Pamiętnik o traumie. O prześladowaniu i bolesnym odzyskiwaniu własnego ciała. I o wielkim tryumfie.Olśniewająca [], zdyscyplinowana intelektualnie i głęboko poruszająca.The New York Times Book ReviewSurowa, mocna proza Gay wyznacza kierunki. Autorka mierzy się z całymi dekadami wstydu i nienawiści w stosunku do siebie, odzyskując własne ciało, którego nigdy nie powinna była utracić.Entertainment WeeklyNiezniszczalna, niesforna, nieskrępowana Roxano Gay. Żyj swoim życiem. Wszyscy jesteśmy lepsi, gdy robisz to w ten sam zaciekle uczciwy sposób, w jaki napisałaś tę książkę.The Los Angeles TimesRoxane Gay jest aktywistką, krytyczką, publicystką jedną z najważniejszych współczesnych pisarek amerykańskich, autorką m.in. esejów Bad Feminist i opowiadań Histeryczki. Mieszka w Lafayette w stanie Indiana, a czasem w Los Angeles.Jej bestsellerowy pamiętnik Głód ukazuje się w Polsce po raz pierwszy.
Książka „Całuję rączki, do nóżek upadam” to saga rodzinna oparta na opowieściach, których latami słuchałam przy okazji niedzielnych obiadów u moich dziadków „Usiów”. Przewija się przez nie korowód galicyjskich krewnych i powinowatych, którzy pomieszkiwali na Kresach Wschodnich, w Muszynie, Bieczu, Sieprawiu, Wieliczce i Krakowie.
Oprócz zwykłych-niezwykłych ludzi, w opowiadanych historiach pojawiają się duchy i czarownica, św. Idzi w asyście mrówek oraz liczne zwierzęta, od charakternego Lalusia po niepozorne wielickie pchły. I choć czasem wydaje się to nieprawdopodobne, zaręczam że wszystkie te opowieści są jak najbardziej prawdziwe o ile, rzecz jasna, można w tym względzie ufać własnym krewnym.
„Kim pan do diabła jest?” – to historia pełna wspomnień, przygód, zawirowań i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Życie Klausa Pringsheima jun. jest niczym pasmo niekończących się niespodzianek, dziwnych i fascynujących zarazem. Niezwykłe wydarzenia oraz spotkania z intrygującymi ludźmi rozgrywają się na tle wielkiej historii XX wieku.
W książce znajdziemy również wiele ciekawych komentarzy i wnikliwych spostrzeżeń dotyczących najważniejszych epizodów w historii ostatniego półwiecza widzianych oczyma młodego człowieka, który doświadczył życia w czterech różnych kulturach świata.
Klaus Pringsheim jun. dorastał w Berlinie w latach trzydziestych i jako dziecko był świadkiem narodzin nazizmu oraz dojścia Hitlera do władzy. W 1939 roku, chcąc uniknąć służby wojskowej, uciekł do Tokio, gdzie zamieszkał razem ze swoim ojcem. W Japonii pozostał do końca wojny na Pacyfiku. Na początku 1945 roku został aresztowany i wtrącony do więzienia przez Japończyków, którzy podejrzewali go o działalność szpiegowską. Po kapitulacji Japonii amerykańskie władze okupacyjne zatrudniły go na stanowisku cenzora prasowego. W drugiej połowie lat czterdziestych wyemigrował do Ameryki, gdzie zatrzymał się w kalifornijskiej rezydencji swojego wuja Thomasa Manna, w Pacific Palisades. Po ukończeniu studiów na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles oraz na nowojorskiej Columbii przez jakiś czas wykładał na Kalifornijskim Uniwersytecie Stanowym w Hayward oraz na Uniwersytecie Stanu Kansas w Lawrence, by ostatecznie przenieść się do Kanady, gdzie jako ekspert w dziedzinie chińskiej i japońskiej polityki dostał posadę wykładowcy w Instytucie Nauk Politycznych na Uniwersytecie MacMaster w Hamilton w prowincji Ontario. Tutaj także, kończąc ponad dwudziestoletnią karierę akademicką, uzyskał tytuł profesora emerytowanego politologii (ze specjalnością: polityka Japonii). Później zaś piastował przez wiele lat stanowisko przewodniczącego Kanadyjsko-Japońskiej Rady Handlowej (CJTC) z siedzibą w Ottawie.
Nowa Zelandia jedno z najbardziej przyjaznych mieszkańcom państw świata. Premierką została tu kobieta po trzydziestce, tutaj kręcono Hobbita, tylko tu mieszka ptak kiwi, a na jednego człowieka przypada sześć owiec. Para podróżników zakochani w sobie sceptyczny naukowiec (doktor habilitowany chemii), a przy tym poczytny pisarz, i humanistka chłonąca świat wszystkimi zmysłami, pasjonatka życia. Gdy ona opowiada o zapierających dech w piersiach odcieniach krajobrazu, jego fascynuje skład chemiczny basenów błotnych. Są niczym ogień i woda, niebo i ziemia. Ale łączy ich wspólne patrzenie w tym samym kierunku. Ta książka wypełniona jest maoryskimi legendami oraz opowieściami o przyrodzie i kulturze, o tradycyjnym maoryskim tańcu haka i tatuażach mako, o rybach lucjanach oraz o najpiękniejszych szczytach gór, które kąpią się w chmurach.To książka o korzystaniu z życia pełną piersią. O doznawaniu i smakowaniu. O parzeniu sobie stóp gorącą ziemią, ogłuszającym huku wodospadu i niespotykanych nigdzie indziej odcieniach błękitu i zieleni. O nieznajomych dzielących się swoimi fascynującymi życiorysami i tubylcach zachwalających lokalne atrakcje. O łapaniu chwili. Tym cenniejszej, kiedy ma się u boku ukochaną osobę. I o matematyce związku: szczęściu, które się mnoży, i kłopotach, które się dzieli.
Życie erotyczne FRANZA KAFKI jest tematem licznych analiz, opracowań biograficznych, a nawet powieści. FELICE, MILENĘ, DORĘ traciliśmy jednak z oczu z chwilą, gdy ich związek z autorem Procesu z różnych powodów kończył się. W tej książce trzy kobiety interesują nas nie tylko dlatego, że łączyła je z Kafką więź seksualna. Widzimy w nich autonomiczne osoby, które odzyskują prawo do własnego losu.Tylko dlatego pisał Kafka w liście do przyjaciela w roku 1903 że ludzie wytężają wszystkie siły i ochoczo sobie pomagają, utrzymują się na znośnej wysokości nad piekielną głębią, do której się garną. Są ze sobą powiązani linami i źle jest już wtedy, gdy te liny poluzują się wokół jednego z nich i opada on nieco głębiej niż inni, w pustą przestrzeń, a strasznie jest, gdy liny wokół niego się zerwą i on spada. Dlatego trzeba się trzymać innych. Przypuszczam, że dziewczyny pomagają nam się unosić, ponieważ są tak lekkie, dlatego musimy kochać dziewczyny i dlatego one muszą kochać nas.Mieszkamy zatem w sąsiedztwie piekła, które nas przeraża i przyciąga. Przed upadkiem w otchłań chroni tylko międzyludzka więź. Ale asekuracja byłaby zawodna, gdyby nie wspomagał jej erotyzm. Kobieta ratuje mężczyznę przed upadkiem w pustkę. Erotyzm miał wówczas dla Kafki sens przede wszystkim moralny, pozbawiony był samoistnej wartości.
Vers la fin de l’année 1918, je passais mes derniers mois a Pétersbourg. J’?y attendais, muni de papiers illégaux, la possibilité de revenir en Pologne. […] Je parcourais les rues de cette ville, «?la plus abstraite des toutes?», en proie a la terreur révolutionnaire, parmi les gens souffrant de la famine. […] Pres de la statue de Pierre le Grand et des colonnes blanches du Sénat, j’?ai vu un vieux cocher barbu. En descendant du pont, perché sur la banquette d’un fiacre tout délabré, il poussait son cheval – rien que la peau sur les os. La pauvre bete traînait ses jambes a grand-peine. Je n’?ai pas pu me retenir?: je lui ai demandé pourquoi il attelait encore ce cheval qui était a l’article de la mort. Lentement, le cocher a tourné vers moi la tete et j’?ai vu que lui-meme était décharné comme un squelette ; seuls ses yeux luisaient d’un éclat étrange dans son visage émacié, sous le bord d’une casquette élimée. Il m’?a toisé et calmement, presque sans émotion, m’?a répondu?: «?Nous allons tous mourir?».
Regard contradictoire?: Rozanov-Mauriac
Autor przedstawił w swojej książce zarówno jawną, jak i podziemną stronę życia okupowanej Warszawy – w tym informacje dotyczące warszawskiego getta, do którego Chciuk potajemnie dwukrotnie się dostał. Szczególnie ważne są także relacje z okupowanej prowincji oraz z Krakowa i z Lwowa. Autor dużo miejsca poświęcił również harcerzom Polski Podziemnej i kolegom – „cichociemnym”. Odrębną, ale nie mniej ważną część książki stanowi opis powrotu do Wielkiej Brytanii: przez Budapeszt, Zagrzeb do Szwajcarii, a następnie przez Francję, Hiszpanię do Anglii – podróży niebezpiecznej i pełnej przygód, przy wykorzystaniu rozmaitych środków, w tym sutanny księdza katolickiego.
Nie tylko radca Siudak ale i premier Mikołajczyk, a także gen. Sosnkowski – jak mi to sam powiedział – pozytywnie ocenili pierwszy rozdział mojego raportu. Zachęcony tym, postanowiłem w podobnym stylu pisać dalszy ciąg relacji z misji w Kraju.
Będą więc tu zarówno elementy niejako normalnego sprawozdania, jak też – często zbeletryzowane, dla lepszej percepcji przez Czytelnika – osobiste moje wrażenia, obserwacje i przeżycia, tak w Polsce jak i w czasie długiej powrotnej wędrówki przez różne kraje do Centrali w Londynie.
(fragment książki)
Wystarczyło zaledwie tysiąc czterdzieści dziewięć dni, by w podlubelskim żydowskim miasteczku po dawnych mieszkańcach pozostał tylko zryty przez poszukiwaczy złota cmentarz, zamieniona w szalet synagoga, splądrowane domy i dwadzieścioro troje ocalałych, z których żaden nie chciał tu zostać. Dziś o wojennych losach Izbicy przypomina jeszcze mniej: szkolna gablotka, dwie drewniane kuczki, zaniedbany kirkut i skrawki wyszeptanych opowieści. Bo jak mówić na głos o tych, który odeszli na naszych oczach i często za naszym przyzwoleniem? Rafał Hetman wydobywa z niepamięci postaci i losy, o których uparcie milczały kolejne pokolenia, i opisuje współczesną Izbicę, odbijając ją w lustrze wojennej historii. Właścicielka piekarni i katolicki ksiądz żydowskiego pochodzenia, chłopak, który do końca życia chodził z kulą w szczęce, przepełniony pragnieniem zemsty aptekarz, anonimowi sąsiedzi i świadkowie. Z rozmów, świadectw i dokumentów układa mozaikę żydowsko-polskiej przeszłości, której cień pada daleko poza wojenne lata. Sprawia przy tym, że losy małej, sennej Izbicy stają się uniwersalną opowieścią o polskiej historii. Pisze również o pułapkach ludzkiej pamięci i konsekwencjach milczenia, bo to właśnie przemilczane historie mówią o nas najwięcej. „To jedno z tych miasteczek, których były przed wojną dziesiątki, tych, gdzie jidysz rozbrzmiewał na ulicy częściej niż polski. W historii Zagłady zapisało się jako jedno z miejsc najstraszniejszych, w historii polskiej pamięci o żydowskich współobywatelach wydaje się zupełnie zatarte. Rafał Hetman przypomina – sobie i nam – dlaczego powinniśmy o Izbicy wiedzieć. I co z tą wiedzą zrobić osiemdziesiąt lat po wojnie, kiedy wśród nas wciąż wielu jest takich, którzy wypierają historyczne fakty w imię spokoju sumienia.” Magdalena Kicińska
Opublikowana w 2016 roku przez wydawnictwo Simon & Schuster biografia zmarłej w 2020 roku wybitnej amerykanskiej prawniczki, aktywistki i sedzi Sadu Najwyzszego Stanow Zjednoczonych w latach 1993-2020. To pierwsza ksiazka wydana przez Ginsburg po jej nominacji na sedzie Sadu Najwyzszego w 1993 roku.Ta najsłynniejsza liberalna amerykanska sedzia, druga w historii kobieta nominowana do Sadu Najwyzszego USA i pierwsza Zydowka, zasłyneła jako rzeczniczka praw kobiet i mniejszosci oraz niestrudzona i zdecydowana oredowniczka sprawiedliwosci, jak nazwał ja prezes Sadu Najwyzszego USA John Roberts.Trzon ksiazki stanowia teksty autorstwa Ginsburg, w opracowaniu i z komentarzem jej biografek: Mary Hartnett i Wendy W. Williams. Jedna z niepodwazalnych zalet tej biografii jest bogactwo materiałow zrodłowych przeanalizowanych przez współautorki: licznych wywiadow (rowniez tych przeprowadzonych przez nie z autorka), materiałow prasowych i filmowych, dokumentow i tekstow prawniczych.
Miłość - uczucie totalne, rządzi ciałem, umysłem, życiem... Można kochać do upojenia, obłędnie tęsknić, bezgranicznie pożądać... Caroline zaczęła pić w wieku 14 lat, zakochując się stopniowo w widoku oszronionej butelki, dźwięku wyskakującego korka, odgłosie płynu nalewanego do kieliszka, melodii kostek lodu stukających w szklance. Uczucie - z początku chroniące przed problemami codzienności - z czasem przerodziło się w obsesję. Bez niego nie mogła żyć. Uwiedziona, a potem rozczarowana i zdradzona, coraz bardziej cierpiała. Caroline Knapp - mądra, zdolna i atrakcyjna kobieta - po 20 latach związku rozstała się z alkoholem. Szczerze, nie oszczędzając siebie, rozprawia się z tabu kobiecego alkoholizmu.
Zakopane pępek świata jak nazwał je Rafał Malczewski, znakomity malarz, taternik i literat, syn słynnego Jacka Malczewskiego! Letnia, potem zimowa, a wreszcie duchowa stolica Polski, kolebka niepodległości! Uzdrowisko i ośrodek sportów zimowych, w końcu centrum turystyczne i wypoczynkowe. Zawsze świetne miejsce do lokowania kapitału. Rozwijało się dynamicznie, jak kameleon się zmieniało i dostosowywało do nowych potrzeb. Zawsze tętniło życiem: najpierw w ośrodku dworsko-przemysłowym w Kuźnicach, potem na Nawsiu, wreszcie na Krupówkach, w hotelach, w słynnych restauracjach i kawiarniach oraz w tatrzańskich schroniskach. Takie było i takie jest, choć wciąż coraz większe i bardziej zabudowane.A gdyby tak cofnąć czas i wrócić do dawnego Zakopanego? Przed państwem niepowtarzalna okazja. Album Zakopane, którego nie ma pokazuje wieś-miasto rozpościerające się pod miłościwie panującym tu Giewontem. Na unikatowych fotografiach zobaczymy góralskie chałupy i zagrody, wypoczynkowe wille i zakłady wodolecznicze, hotele i pensjonaty, wystawne rezydencje i kamienice wzdłuż nowych ulic nieustannie biegnących w stronę Tatr.To niepowtarzalna okazja, by przyjrzeć się wiejsko-miejskiej zabudowie i z błotnistego traktu wkroczyć na bruk, a potem na górski szlak. Zobaczmy, jak wieś zmienia się w miasto, a miasto nieustannie zmienia swoje oblicze. Tamtego Zakopanego już nie ma. Zachowało się jednak w pamięci mieszkańców i turystów, we wspomnieniach tych, których urzekło na tyle, że zatrzymali się tu na dłużej, albo zostali na zawsze. Dawne miasto wciąż trwa na starych fotografiach, które z pudeł, kufrów i archiwów muzealnych trafiają wprost przed państwa oczy. Z książką w ręku ruszajmy na szlak.
Postanowiłam przelać na papier swoje wspomnienia, mimo że wiem, iż jest to zadanie nielekkie, połączone z bólem i cierpieniem. Ale czuję, że powinnam, bo jestem to winna nie tylko moim dzieciom, ale też historii.Gdy spojrzę wstecz, w przeszłość, widzę ich wszystkich, pojawiają się jak w kalejdoskopie. Widzę ciocię Frumę, starszą siostrę mojej mamy, mądrą, okazałą kobietę, matkę dwojga dzieci. Widzę jej syna, mego kuzyna Lusia, starszego ode mnie o rok. Ma krótki wzrok, jest chudy, jak na swój wiek wyrośnięty, bystry i inteligentny. A tuż obok jego młodsza siostrzyczka Betka. Ma zaledwie dwa latka, uśmiechniętą buzię, niebieskie oczy i masę niesfornych loczków miodowego koloru. Wspominam moją ciotkę Donię, która tak ładnie umiała śpiewać, i jej pięcioletnią córeczkę Niusię, ładną i zaradną dziewczynkę. Jej małego braciszka Bena pamiętam jako zaledwie półroczne niemowlę. A słodki Lesio, blondyn o mądrych oczach, ma tylko sześć lat, a już umie czytać.Widzę ich wszystkichPamiętam, że to my, całe stadko rozbawionych wnuków, byliśmy źródłem radości i pociechy dla naszego dziadka Jakóba Habera z Horodenki. Był on przekonanym syjonistą i wierzył, że kiedyś w końcu uda mu się pojechać z rodziną do Ziemi Świętej. Marzył, że tam młode pokolenie zazna życia spokoju, z dala od nieprzyjaznego otoczenia, a on sam zostanie pochowany w Jerozolimie.Właśnie jego miałam w pamięci, gdy stanęłam jak skamieniała, dotarłszy po raz pierwszy do Ściany Płaczu w 1967 roku. Stojąc przed monumentalnym murem Starej Świątyni, patrzyłam na olbrzymie kamienie i wyrastające spomiędzy nich wątłe źdźbła zielonej trawy, czując jakąś magnetyczną siłę przyciągającą mnie ku nim. Nie mogłam opanować łez, gdy procesja tych wszystkich drogich mi osób przesuwała się przed oczyma mojej wyobraźni. Niestety, tylko ja jedna z nich wszystkich przeżyłam i mogłam przyjechać do ojczyzny naszych przodków sprzed dwóch tysięcy lat. Tylko ja jedna mogę opowiedzieć o ich życiu i śmierci.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?