Dwa wielkie państwa, z których jedno jest nuklearnym mocarstwem globalnym (co prawda mocarstwem "drugiej kategorii, ale jednak), a drugie (choćby z racji powierzchni i potencjału demograficznego) niekwestionowanym mocarstwem regionalnym, wyprowadziły na morze okręty z powodu praw do połowu skorupiaków. Na pozór to nic więcej niż motyw niezbyt dobrego kabaretowego skeczu. Wydarzenia nie były jednak kreacją humorystów. W latach 1960-1963 Brazylia i Francja stały się stronami zatargu o "langustowe łowiska" położone u wschodnich wybrzeży drugiego z wymienionych krajów. W telegraficznym skrócie napisać można, że Brazylia zaangażowała się w ten spór w wyniku splotu złożonych okoliczności wewnętrznych, niewydolności instytucjonalnej uniemożliwiającej skuteczne zarządzenie kryzysem i przeszacowania własnych sił. Na to nakładała się siła sprawcza historycznego resentymentu, ale i wola zmniejszenia zależności ekonomicznej od potęg zewnętrznych. Z kolei Francją powodowała swoista pokolonialna, niemal genetycznie zakorzeniona "nonszalancja imperialna wyrażająca się w przekonaniu o wyjątkowości własnej pozycji międzynarodowej". Ów splot okoliczności doprowadził do wydarzeń potencjalnie niezwykle niebezpiecznych. Co istotne, impus ukierunkowany na rozplątanie "langustowego węzła" wyszedł od Francuzów, mimo że dysponowali przewagą militarną...
(fragment)
Spis treści: WstępI. Sytuacja polityczna na terenie Szkocji w latach 1437-1446II. Zarys historii klanu LindsayIII. Wojskowość szkockich konfliktów klanowych w XV i XVI w.IV. Arbroath: średniowieczna historia miasta i klasztoruV. Bój u klasztornych murów: bitwa pod ArbroathVI. Upadek czarnych Douglasów i końcowe lata panowania Jakuba IIEpilogArbroath 23 I 1446: a Scottish clan battle (summary)BibliografiaWykaz ilustracji i map O książce: Połowa XV w. była niespokojnym okresem w dziejach Szkocji dążenie Jakuba II do wzmocnienia władzy królewskiej, jego konflikt z potężnym magnackim rodem czarnych Douglasów, walki klanowe oraz przygraniczne starcia z Anglikami nie dawały królestwu wytchnienia. Lata 40. i 50. były szczególnie ważne dla klanów Lindsay i Gordon, które toczyły rywalizację o dominację w północno-wschodniej Szkocji. W styczniu 1446 r. u murów opactwa w Arbroath doszło do zbrojnej konfrontacji, w której klan Lindsay odniósł zdecydowane zwycięstwo, jakkolwiek za cenę śmierci sir Davida Lindsay, 3. earla Crawford. Choć bitwa pod Arbroath jest jednym z lepiej udokumentowanych szkockich starć klanowych, wiele informacji na jej temat pochodzi z nowożytnych źródeł, a oddzielenie prawdy historycznej od późniejszej tradycji nie jest łatwe. Niniejsza książka jest nie tylko próbą omówienia bitwy, ale też przedstawienia jej kontekstu historycznego oraz następstw na scenie politycznej Królestwa Szkocji za panowania Jakuba II O autorze: Cezary Namirski (ur. 1990), archeolog, ukończył studia w Wielkiej Brytanii, uzyskując na University of Durham tytuł doktora. Obecnie adiunkt w Dziale Archeologii Muzeum Historycznego w Bielsku-Białej. Autor opracowań naukowych poświęconych pradziejom Sardynii, prehistorycznej sztuce naskalnej Brytanii i Irlandii, a także wczesnośredniowiecznym konfliktom na Wyspach Brytyjskich.
I. Śląsk jako teren walkII. Okres piastowskiIII. LegnicaIV. Zabór czeskiV. Walki o tronVI. PrzemarszeVII. Wielkie wojnyVIII. Wiek XXZakończenieWskazówki bibliograficzne O książce:Śląsk, jedna z najstarszych dzielnic państwa polskiego, przez swe położenie geograficzne stanowi pod względem strategicznym bardzo ważny obiekt. Ziemie śląskie, rozciągające się wzdłuż Odry, stanowią teren dogodny do działań zaczepnych lub dywersyjnych względem trzech państw, dla których tworzą pogranicze. W dziejach Polski, Niemiec i Czech Odra i jej dorzecze poważną odegrały rolę jeśli idzie o działania wojenne, toteż historia wojenna Śląska wielce jest urozmaicona zarówno pod względem ludów, walczących o posiadanie tej dzielnicy, jak i pod względem celów, do osiągnięcia których przez opanowanie ziem tych zmierzano.Bezsprzecznie Śląsk był złączony węzłami przynależności plemiennej z Polską i w toku dziejów ludność jego niejednokrotnie czynem ten fakt stwierdziła. Od bohaterskiej obrony mieszczan Niemczy i Głogowa w zaraniu dziejów aż do ofiarnej walki górników śląskich w trzykrotnym powstaniu za naszych czasów, ludność miejscowa dawała dowody swej łączności z Rzeczpospolitą i swej wierności dla macierzy... Jedną z ciekawszych prac Janusza Wiktora Staszewskiego była Przeszłość wojenna Śląska. Ta niebyt obszerna lektura pokazała jednak pewien kalejdoskop wydarzeń o charakterze militarnym, jakie rozgrywały się na tym terenie od zarania państwowości polskiej po czasy współczesne Autorowi. Już we Wstępie podkreślił on polskie korzenie tej dzielnicy, opierając się na związkach plemion śląskich z pozostałymi polskimi. Nie był to w żadnej mierze pogląd odosobniony, jako że pamiętano o trzech zrywach powstańczych sprzed kilkunastu lat i co zrozumiałe akcentowano ten fakt w wyraźny sposób. Skoro po tylu wiekach ludność Śląska w drodze walki zbrojnej opowiedziała się za przynależnością do Polski to znaczyło, że te więzi plemienne gdzieś pozostały (dr hab. Marian Małecki).
Omówione w opracowaniu wieloletnie relacje Omanu z Wielką Brytanią oferują nam jeden z najbardziej pouczających przykładów nieoczywistej penetracji i przebudowy tradycyjnego stanu kontroli kolonialnej w archaicznym państwie poprzez dostarczenie mu tożsamości – nie tylko geograficznej, ale i instytucji administracyjnych i zdolności wojskowych. Oczywiście z punktu widzenia Wielkiej Brytanii działo się to nie po to, by unowocześnić zapóźnione pod względem rozwoju społecznego i politycznego społeczeństwo, ale by w zasadzie objąć go pełną kontrolą. Ten sposób przebudowy arabskiego sułtanatu jest tym bardziej uderzający, ponieważ wystąpił całkowicie poza formalne imperialnymi formami kontroli – Oman nigdy nie był częścią Imperium Brytyjskiego! A wszystko to miało miejsce w imię nie tylko trwającej od połowy XIX wieku postępującej kolonizacji regionu Zatoki Perskiej, ale przede wszystkim po to, by utrzymać resztki imperium w tradycyjnie postrzeganej strefie wpływów i odpowiedzialności Imperium borykającego się nie tylko z kłopotami wewnętrznymi, upadkiem swej roli mocarstwowej i formacji politycznej. Poprzez tego rodzaju „oficjalną nieobecność” Londyn przeciwstawiał się stopniowo, acz systematycznie, rugowaniu jego wpływów na Bliskim Wschodzie, sięgając czasem po dyskretne narzędzie, jakim były – niezbyt chciane zresztą w drugiej połowie lat 40. XX wieku – siły specjalne.
(opis wydawcy)
Bitwa, która odbyła się 1 IX 1015 roku wziemi plemienia Dziadoszan na zachodnich krańcach państwa Piastów, jest jednym znajwiększych polskich zwycięstw. Wtym starciu wojsko polskie, złożone wyłącznie złuczników ilekkiej jazdy, zdruzgotało armię niemiecką, złożoną znajlepszych jednostek.Henryk II, cesarz Niemiec, uciekł przed bitwą, przeczuwając klęskę, irozkazał swojej armii walczyć. Opuszczone przez własnego wodza wojsko najeźdźców nie sprostało polskiej taktyce iległo pod deszczem strzał. Nie była to zasadzka, Niemcy nie zostali też otoczeni ani nie walczono wgęstym lesie.Bitwa ta jest więc warta, by oniej pamiętać. Niemiecki kronikarz Thietmar, choć wrogo nastawiony wobec Polski, przekazał wswojej Kronice jej przebieg. Dziejopis ten także wrelacjach zinnych kampanii opisuje skuteczność polskich łuczników ilekkiej jazdy. Jego przekaz jest więc bardzo cennym źródłem dla polskiej wojskowości we wczesnym średniowieczu.Mimo tak dobrego źródła, atakże dużej ilości źródeł ikonograficznych iarcheologicznych na temat wojskowości obu stron, bitwa wziemi Dziadoszan nie była nigdy tematem odrębnej książki naukowej lub popularnonaukowej. Jest to dziwne, gdyż starcie wykazuje wielką skuteczność piastowskich wojsk wwalce
W dzisiejszych czasach, gdy wymienia się nazwę wyspy Bali, większość ludzi ma na myśli rajską wyspę z dziewiczą przyrodą i charakterystyczną, starożytną kulturą miejscowych, która od około stu lat jest jednym z popularnych ośrodków wypoczynkowych zachodniej cywilizacji. Przeciętny obywatel nie zdaje sobie sprawy, że do początku XX wieku Bali było jednym z głównych miejsc walki z europejskim kolonializmem, zwłaszcza holenderskim. Do ostatecznego podboju wyspy potrzeba było ośmiu (!) pełnoskalowych wypraw wojskowych zorganizowanych przez Holendrów w latach 1846-1908.
Wnikliwy czytelnik może polemizować z autorem co do liczby operacji wojskowych na wyspie, gdyż historycy tradycyjnie mówią tylko o siedmiu wyprawach – 1846, 1848, 1849, 1868, 1894, 1906 i 1908. Pacyfikacja z 1858 roku, która od siedmiu wymienionych wyżej wypraw różni się tylko tym, że trwała kilka dni i jest słabiej udokumentowana we współczesnych relacjach, pozostaje poza sferą badań historyków. W tej książce skupiamy się na pierwszych pięciu operacjach wojskowych na Bali, które miały miejsce w latach 1846-1868, ponieważ wszystkie były wojnami hybrydowymi i nie miały na celu otwartego podboju wyspy. Bali mocno zakorzeniło się w strefie wpływów Holenderskich Indii Wschodnich podczas pierwszych pięciu wypraw. Jawny podbój, który miał miejsce na przełomie XIX i XX wieku, to temat na osobne, obszerne opracowanie…
(opis wydawcy)
Zgodnie z nowym regulaminem Bechtolsheim posuwał się na czele, z naprzeciwka wyjechał na siwym koniu dowodzący batalionem major Antonio Stoppino, prawdopodobnie starając się rozeznać w sytuacji. Włoska armata oddała jeden tylko wystrzał, ale podobno niecelny.
Zanim kanonierzy zdążyli ponownie załadować lub zaprzodkować, to ułani siedli już im na karki. Zginął dowodzący artyleryjską sekcją podporucznik Giovanni Francesco Rionero, a Stoppino skrzyżował własny pałasz z szablą rotmistrza. Nie wiadomo, jak skończyłby się ów pojedynek, gdyby nie pchnięcie lancą, otrzymane przez Włocha z ręki szeregowego Stjepana Kazezevicia, ordynansa Bechtolsheima. Śmiertelnie ranny oficer runął na ziemię. Jaszcze znajdujące się za działem zawróciły, dezorganizując szeregi wspomnianej kompanii. W zasadzie w tym momencie rotmistrz winien już wydać przybocznemu trębaczowi polecenie grania sygnału do odwrotu, bo za pierwszą kompanią posuwały się następne.
Z uwagi na nieobecność podczas całej porannej misji dwóch z pięciu etatowych oficerów szwadronu w praktyce brakowało jednak tzw. oficera prowadzącego, który wedle regulaminu miałby poprowadzić wąską drogą odwrót konnej kolumny, znajdując się w chwili rozpoczęcia szarży na samym końcu idącej do przodu kawalerii. Niewykluczone, że jeźdźców poniosły jednak wystraszone konie lub fantazja samego rotmistrza. Dezorganizacja pododdziału dalece przewyższającego liczebność dwóch plutonów jazdy i śmierć wysokiego rangą oficera nieprzyjacielskiego stanowiły maksimum tego, co można było osiągnąć. Pozostałe kompanie włoskie zeszły z drogi rozpędzonych Sławończyków, kosząc ich ogniem bocznym. Bechtolsheim zdołał jeszcze dojechać do skrzyżowania szlaków: Salionze–Sommacampagna i Valeggio sul Mincio–Castelnuovo del Garda. Tam kawalerzyści dostali się w krzyżowy ostrzał, mordujący praktycznie większość szarżujących...
Marcin Suchacki (1979), historyk i pisarz, wychowanek II LO im. Jana Śniadeckiego w Kielcach, absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego. Niniejsza książka stanowi ósmą w jego dorobku. Na jej kartach Autor odsłania przed polskim czytelnikiem genezę, przebieg i następstwa tytułowej bitwy, podkreślając szereg paradoksów z nią związanych.
Zawarty w lutym 1456 roku pokój w Jażełbicach między Wielkim Księstwem Moskiewskim a Nowogrodem Wielkim nie rozwiązał wszystkich problemów, lecz je zaostrzył. Przede wszystkim ze względu na istnienie dwóch wersji traktatu pokojowego. Ale wielki książę moskiewski Wasyl II Ślepy nie mógł liczyć na więcej. Wyraźnie brakowało mu sił wojskowych. Pewną rolę odegrało nieoczekiwane wsparcie Nowogrodu Wielkiego ze strony Pskowa. Ponadto były też inne przyczyny.
Wiosną tego samego roku zmarł wielki książę Riazania Iwan Fiodorowicz, który przed śmiercią, wplątał się w konflikt z polskim królem Kazimierzem IV Jagiellończykiem. Aby rozwiązać spór, z Wilna do Riazania zostało wysłane poselstwo, na którego czele stał Wasyl Chreptowicz. Król skarżył się, że wiosną, w przeddzień dnia Mikołaja” poddani władcy riazańskiego napadli na miasto Mcensk. „Miejsce zostało spalone, wsie zawojowane”. Dokument datowany jest na „9 czerwca, indykcja 4”. Datowanie jest łatwe do ustalenia. Najbardziej poprawna indykcja przypada na okres od 1 września 1455 roku do 31 sierpnia 1456 roku. W poprzedniej indykcji od 1 września 1440 roku do 31 sierpnia 1441 roku Kazimierz Jagiellończyk nie był jeszcze królem [królem Polski został w 1447 roku]. Dzień wiosennego św. Mikołaja obchodzony jest 9 maja. Można zatem założyć, że książę Iwan Fiodorowicz umarł prawdopodobnie dopiero w maju 1456 roku. Natomiast swoje oddziały wysłał do Mcenska, jeszcze za życia, prawdopodobnie pod koniec kwietnia, tj. po powrocie do Moskwy (7 marca) zwycięskiego wielkiego księcia Wasyla II Ślepego....
Dmitrij Seliwerstow, ur. w 1957 roku w Moskwie. Ukończył Moskiewski Państwowy Uniwersytet im. Baumana. Od 2008 roku aktywnie uczestniczy w Radzie Problemowej Państwowego Muzeum Historycznego.
W obszarze jego zainteresowań naukowych pozostaje sztuka wojenna Rusi moskiewskiej XV i początku XVI wieku. Publikował w zbiorach „Wojennoje dieło Zołotoj Ordy”, „Zołotoordyńskaja ciwilizacja”, „Wojennoje dieło Ułusa Dżuczi”, „Wojennaja Archeołogija” oraz w zasobach elektronicznych www.milhist.info/laws/.
W drugiej tercji XV wieku na terenach Europy Wschodniej doszło do kilku konfliktów militarno-politycznych, spowodowanych ostatecznym rozpadem Ułusu Dżociego, znanego lepiej jako Złota Orda. Konflikty te zapoczątkowały tak zwaną „Wojnę o sukcesję po Ordzie”, która trwała przez kilka następnych stuleci. W trakcie konfliktów zaczęły powstawać „państwa narodowe”. Państwa te w XV wieku dopiero kształtowały swoje kolejne granice, wybierały własne drogi dalszego rozwoju – kulturalnego, politycznego, religijnego, militarnego. Każde z nich poszło potem swoją drogą, ale na początku miały ze sobą wiele wspólnego.
Złota Orda rozpadła się na kilka jednostek politycznych. Głównymi z nich były: orda chana Küczük Mehmeda zajmująca obszar między Donem i Wołgą, orda chana Sajid-Ahmada koczująca między Dnieprem i Donem; Chanat Kazański – chana Mahmuda (Mahmutka) nad Wołgą; chanat krymski chana Hadżi Gireja. Trzem pierwszym chanatom, czasem osobno, czasem razem, wielki książę moskiewski Wasyl Wasylewicz Ślepy składał hołd. Wasyl pokonał swojego wuja i kuzynów w wojnie dynastycznej „O Złoty Pas”, która trwała trzydzieści lat. Wielki książę moskiewski nie spoczął na laurach, lecz zamierzał wykorzystać swoje zwycięstwo. Także na Litwie doszło do wojny dynastycznej, w wyniku której na tronie zasiadł Kazimierz IV Jagiellończyk. Po śmierci starszego brata Władysława III pod Warną w 1444 roku zaproponowano mu koronę polską, którą, w 1447 roku, niechętnie przyjął...
Dmitrij Seliwerstow, ur. w 1957 roku w Moskwie. Ukończył Moskiewski Państwowy Uniwersytet im. Baumana. Od 2008 roku aktywnie uczestniczy w Radzie Problemowej Państwowego Muzeum Historycznego.
W obszarze jego zainteresowań naukowych pozostaje sztuka wojenna Rusi moskiewskiej XV i początku XVI wieku. Publikował w zbiorach „Wojennoje dieło Zołotoj Ordy”, „Zołotoordyńskaja ciwilizacja”, „Wojennoje dieło Ułusa Dżuczi”, „Wojennaja Archeołogija” oraz w zasobach elektronicznych www.milhist.info/laws/.
Wojny Faraonów prezentujący najciekawsze działania zbrojne w dolinie Nilu oraz prowadzone przez władców egipskich na terenie Syropalestyny, począwszy od starożytności aż po wiek XIX. Czytelnika może dziwić taki rozrzut czasowy, jednak wszystkie te konflikty łączy kilka aspektów. Przede wszystkim rzeka Nil, która pozostawała niezmienna przez te wszystkie epoki. Zmieniali się tylko ludzie zamieszkujący jej brzegi. Ponadto na szersze omówienie zasługują niezwykle ciekawe przebiegi kampanii wojennych, jak i nietuzinkowość, oryginalność postaci wodzów biorących w nich udział. Działania zbrojne w Dolinie Nilu czy na terenie Syropalestyny są mało znane polskiemu czytelnikowi, dlatego tym bardziej należy je przedstawić odbiorcom tego typu książek. Niektóre wojny toczone w dolinie Nilu były niezwykle krwawe, stąd tytuł serii Krwawy Nil. Miasto Memfis, którego nazwa pojawia się w tytule niniejszej książki, było stolicą starożytnego Egiptu już w okresie Starego Państwa, czyli w III tys. p.n.e. Zostało założone przez faraona Menesa (Narmera) i znajdowało się na lewym brzegu rzeki niedaleko kompleksu piramid w Sakkara. W VIII w. p.n.e. było w dalszym ciągu metropolią Egiptu, może o mniejszym znaczeniu niż dawniej, ale posiadało niezwykle ważne strategiczne położenie, przez co było mocno obwarowane. Znajdował się w nim duży port rzeczny z cumującymi w nim licznymi jednostkami pływającymi różnej wielkości. W Memfis między innymi mieściły się magazyny broni i żywności. Można śmiało powiedzieć, że kto dzierżył w swoim ręku Memfis, ten mógł sprawować kontrolę zarówno nad Górnym, jak i Dolnym Egiptem. Bez zajęcia tej fortecy było to niemożliwe...
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?