Jedzenie przyszłości
W obliczu postępującej katastrofy klimatycznej oraz rosnącej liczby ludności temat jedzenia wydaje się jednym z najważniejszych wyzwań współczesności. Z jednej strony marnujemy 1/3 światowej produkcji żywności, a z drugiej – co trzeci człowiek na Ziemi cierpi z powodu głodu bądź niedożywienia. W związku z tym kwestia tego, co pojawia się na naszych talerzach, nie może pozostawać sprawą indywidualnego wyboru, lecz, siłą rzeczy, stanowi część ogromnej sieci produkcji i dystrybucji żywności, która wymaga znacznych korekt.
W Temacie Miesiąca:
Czy z naszych stołów znikną kawa, wino i kakao? Kiedy zjemy burgera z in vitro? Jak rozbudzić w sobie czułość dla jedzenia?
Odpowiadają: Zbigniew M. Karaczun, Ewa Kopczyńska, Krzysztof Kornas i Marta Sapała
Ponadto w numerze:
Ostatni Żyd w Afganistanie
Niezwykła historia Zablona Simontowa
Lekcje z Amazonii
Rozmowa z misjonarką w Peru
Nie urodzić się wcale
Antynatalizm i jego argumenty
Literatura
Gitkiewicz, Hund, Springer i Bonowicz o Bargielskiej
Pomiędzy rokiem 1793 – tym, w którym Goya zaczyna swoje Kaprysy – a 1797 – rokiem upadku Republiki Weneckiej – Giandomenico (lub Domenico, jak lubi się podpisywać) Tiepolo wykonuje w willi w Zianigo, odziedziczonej po ojcu, Giambattiście, w której zamieszkał po opuszczeniu swojej Wenecji, cykl fresków poświęconych Pulcinelli. Kiedy maluje dwa ostatnie freski, Pulcinella zakochany i Odejście Pulcinelli, ma dokładnie siedemdziesiąt lat. Sala zawierająca historie Pulcinelli nie była duża, mogła być sypialnią malarza albo, co niewykluczone, miejscem medytacji. W każdym razie kiedy dotarł już do ostatniego etapu swojego życia, Giandomenico chce mieć przed oczami tylko Pulcinellę, rozmawiać jedynie z nim.
Życie Pulcinelli, opowiedziane na stu czterech rysunkach – narodziny, dzieciństwo, zabawy, miłość i ślub, ojcostwo, szczęście domowe, zawody, rozrywki i przygody, podróże, zbrodnia i kara, choroba i śmierć – jest również życiem Giandomenica. Zastanawiając się nad własnym życiem, siedemdziesięcioletni malarz zdaje sobie sprawę, że je przeżył i chciał je przeżyć tak jak Pulcinella, nie zastanawiając się nad jego sensem, końcem i klęską: po prostu przeżywając je bezpośrednio, nie pamiętając o nim – kontemplując je, by tak rzec, z zamkniętymi oczami. I nie tylko po to, by uśmiechnąć się na koniec z powodu jego absurdalności. Tajemnica Pulcinelli polega na tym, że nie ma żadnej tajemnicy, a jedynie, w każdej chwili, jakaś droga wyjścia.
W imieniu własnym oraz Księgarni Akademickiej przedkładam wąskiej publiczności swoją pierwszą edycję Dzieł zebranych. Pragnę od razu zaznaczyć, że przedsięwzięcie budziło u mnie liczne dylematy moralne. Przypomniało bowiem o złożonej swego czasu przysiędze doktorskiej, z której zapamiętałem dosyć przykre zobowiązanie praktyczne: „nie będziesz działał dla zysku ani dla próżnej chwały”. Było ono potwierdzone słowami: spondeo ac polliceor, pochodzącymi z epoki kopistów. Ni mniej, ni więcej przysięga ta nakłada na doktora (profesora chyba też) obowiązek okiełznania demona megalomanii, zarówno w sferze ekonomicznej, jak i prestiżowej; nie jestem pewny, czy również pożądania towarzyskiej atrakcyjności.
Książeczka składa się z 21 miniatur eseistycznych zaprezentowanych jako 21 tomów Dzieł Zebranych Piotra Bartuli. Od początku zatem mamy do czynienia z wielowarstwową ironią, co natychmiast odstraszy czytelników pozbawionych poczucia humoru. Tak naprawdę nie są to wszakże „miniatury eseistyczne”, lecz raczej niezwykle wyrafinowane i erudycyjne humoreski filozoficzne, które przynoszą ożywczy powiew inspiracji i dostarczą niejednej przyjemności intelektualnej tym studentom i nauczycielom filozofii, którzy traktują swój temat jako część klasycznej humanistyki, a nie jako drętwy i martwy przedmiot akademicki.
Prof. Paweł Kłoczowski
Nowa książka autora bestsellera Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko.
Tym razem przeczytacie o Prawdzie– a raczej o wszystkich genialnych sposobach wciskania kitu, jakie ludzkość wymyśliła przez wieki...
Żyjemy w wieku „postprawdy”. Prezydent Stanów Zjednoczonych nie zawraca sobie głowy prawdziwością swoich słów (rekord pobił dzięki szczególnie intensywnemu tsunami bredni, kiedy w ciągu 120 minut wygłosił 125 fałszywych stwierdzeń, czyli więcej niż jedno na minutę!). Płaskoziemcy i antyszczepionkowcy już nie wierzą ekspertom. Internet zmienił nasze codzienne życie w dezinformacyjne pole bitwy.
Ale czy „złoty wiek“ prawdy rzeczywiście kiedykolwiek istniał? Czy naprawdę ludzie kiedyś nie kłamali? Tom Phillips, redaktor serwisu fullfact.org zajmującego się sprawdzaniem faktów, każdego dnia zmaga się z zalewem bzdur. I rzuca sarkastyczne spojrzenie na przekonanie, że kłamstwo w debacie publicznej pojawiło się wczoraj. Z właściwym sobie humorem pokazuje, że zawsze mieliśmy tendencję do zmyślania i że dzisiejsza fakenewsowa histeria jest tylko najświeższą wersją starej dobrej umiejętności ludzi do rozsiewania kłamstw gdziekolwiek się da.
Imponujące kłamstwa i kłamcy, których aż chce się szanować!
Od Wielkiej Mistyfikacji Księżycowej (kiedy nowojorska gazeta „Sun” wzbudziła sensację, publikując cykl artykułów o sławnym astronomie sir Herschelu, który odkrył na Księżycu zaawansowaną cywilizację), przez humbug o wannach, po grasującego w Croydon seryjnego zabójcę kotów – wiele z tego, co czytaliśmy o wydarzeniach dziejących się na świecie, było totalną bzdurą.
Przed wami nieprawdopodobne opowieści o mitycznych krainach i badaczach niekoniecznie będących w miejscach, o których pisali. Albo historie o manipulacjach na wielką skalę dzięki rozpowszechnianiu teorii spiskowych lub o nieudanych próbach tuszowania katastrof czy o propagandzie z czasów wojny – czyli cała niecna sztuka politycznej ściemy!
Przeczytajcie o maniach, lękach i zbiorowych histeriach prowadzących do wiary w absurdalne rzeczy – jak widmowe statki powietrzne czy niezwykle rozpowszechnione przekonanie, że ktoś próbuje kraść mężczyznom penisy – które przekładają się czasem na zupełnie rzeczywiste tragedie… na przykład powodują polowania na czarownice.
Okazuje się, że jeśli chodzi o życie w prawdzie, to sami jesteśmy swoim największym wrogiem.
Ta książka opowiada o tym, jak ludzkość przez stulecia oszukiwała samą siebie.
Stawia też istotne pytanie: Czy istnieje szansa, byśmy w przyszłości zdecydowali się porzucić kłamstwo?
Jacques Ranciere jest filozofem dobrze znanym i chętnie czytanym, ale cały czas pozostaje w Polsce nieodkryty jako wyjątkowa postać francuskiego życia intelektualnego drugiej połowy XX wieku. Zobaczyć to, co polityczne jest próbą wprowadzenia do projektu filozoficznego Ranciere’a zarówno z perspektywy istotnych, chociaż często niedocenianych naukowych źródeł, jak i licznych politycznych uwikłań. Na kartach kolejnych rozdziałów poznajemy autora Dzielenia postrzegalnego jako ucznia i krytyka Louisa Althussera w paryskiej École Normale Supérieure, działacza radykalnej lewicy podczas gorącej wiosny 1968 roku i jednocześnie politycznego przeciwnika Francuskiej Partii Komunistycznej oraz jako skrupulatnego i stale wątpiącego interpretatora filozoficznej klasyki. Zobaczyć to, co polityczne to nie tylko przyczynek do intelektualnej biografii, lecz także prezentacja koncepcji Ranciere’a jako zbioru inspirujących narzędzi interpretacji zjawisk z obszaru sztuki i polityki.
Pod lakonicznym tytułem książki kryje się próba sproblematyzowania i usystematyzowania współczesnej refleksji miejskiej. Czym jest miasto? Jak je czytać, oglądać, jak go doświadczać? Intuicyjnie znamy odpowiedzi, ale autorka je werbalizuje i porządkuje, pokazując jednocześnie, że w zależności od przyjętej perspektywy odpowiedzi te mogą – i mają prawo – być różne. Przybliża miasto codzienne, nocne, emocjonalne; przygląda się jego globalności od strony ekonomicznej i społecznej. Pokazuje jako przestrzeń przepływu kodów kultury. Opisując różne aspekty miejskiej przestrzeni, Stevenson analizuje kategorie pamięci, gentryfikacji, przesiedleń, nocnego życia, nierówności oraz roli społeczności lokalnych w jej kształtowaniu. Praca Stevenson jest skierowana zarówno do specjalistów i studentów zajmujących się miastem, przestrzenią miejską i socjologią miasta, jak i do amatorów zainteresowanych tą tematyką. Publikacja zawiera materiał ilustracyjny, który w polskim wydaniu został skonfrontowany z obrazami polskich miast. To znamienne, że praca australijskiej badaczki, wydana pierwotnie w brytyjskim wydawnictwie, w tak ścisły sposób koresponduje z procesami, które możemy obserwować w polskich miastach.
Deborah Stevenson pracuje na Western Sydney University (Australia). Zajmuje się między innymi socjologią i miejskimi badaniami kulturowymi, a jej badania koncentrują się na polityce artystycznej i kulturalnej, miastach i życiu miejskim oraz miejscu i tożsamości.
Proces powstawania sieci społecznych jest funkcją oddziaływań formalnych i nieformalnych. Studia na temat zasad współpracy transgranicznej wskazują, że zazwyczaj prowadzone w jej ramach projekty są inicjowane przez niewielką liczbę osób mocno zmotywowanych, przy raczej słabym instytucjonalnym umocowaniu ram tej działalności. Funkcjonowanie euroregionów jest skierowane na wspólnie podejmowane działania, których celem jest poprawa i rozwój kontaktów sąsiedzkich pomiędzy społecznościami lokalnymi oraz lokalnymi władzami reprezentującymi dwa lub więcej państw w takim samym stopniu, jak podpisanie umów i zgoda na porozumienie, niezbędne dla osiągnięcia tego celu. Jakość działania tych instytucji można mierzyć poprzez analizę ich aktywności w budowaniu sieci społecznej widzianej w inicjowaniu projektów partnerskich, częstotliwości i charakterze kontaktów oraz trwałości więzi między członkami społeczności z obu stron granicy i poziomie wypracowanego zaufania, ale również opinii mieszkańców na temat ich funkcjonowania. Rola euroregionu w kształtowaniu więzi ponadgranicznych jest tu szczególnie interesująca. Jest to ważny przypadek instytucji budowanej oddolnie, w której nastąpiło przesunięcie działań wspierających rozwój sieci współpracy transgranicznej z peryferii zadań do centrum funkcjonowania i zdefiniowania ich jako jednej z podstawowych ról.
Publikacja stanowi próbę poznawczego spojrzenia na przedstawioną kwestię. Jej celem jest prezentacja procesów integracyjnych, zachodzących na pograniczu polsko-niemieckim w kontekście działań podejmowanych na rzecz tworzenia i animowania sieci współpracy euroregionalnej. Autorki zastanawiają się nad rolą euroregionu w powstawaniu sieci współpracy (inicjowaniu partnerstw transgranicznych) oraz tworzeniu zasad jej funkcjonowania. Opis tego procesu dokonany został poprzez analizę funkcjonowania Euroregionu Sprewa-Nysa-Bóbr, powołanego zgodnie z przyjętym statutem dla stymulacji, inicjowania i umacniania współpracy mieszkańców, instytucji i organizacji na pograniczu polsko-niemieckim.
Kolejna książka z ""serii z Kalliope czyli od Platona do Nietzschego"" czyli z cyklu pięknie wydanych klasycznych dzieł wybitnych filozofów od czasów greckich aż po początki wieku XX. Wszystkie książki oprawione są w płótno ze złoceniami. Kolekcjonerskie wydania. Platon (427 p.n.e.-347 p.n.e.) uczeń Sokratesa, którego śmierć uważał za niewyobrażalną zbrodnię ateńskiej republiki napisał 35 dialogów. Platońskie (w klasycznym przekładzie wraz z posłowiem, objaśnieniami i ilustracjami Władysława Witwickiego) Państwonależy do dialogów najważniejszych i jest dialogiem najdłuższym, dialogiem z pogranicza filozofii i nauki o państwie (mówiąc współczesnym językiem - politologii). Zalicza się Państwo do dialogów z okresu wczesnego (pierwsza księga) i średniego (pozostałe księgi). Rozważa w nim Platon pojęcie sprawiedliwości, porządku, etyki, idealnego ustroju, analizuje 4 formy ustrojowe - timokrację, oligarchię, demokrację i tyranię, wyliczając i analizując wady i zalety każdej z nich.
Życiorys Romana Ingardena przypomina dantejską wędrówkę z raju do piekła.W młodości uczeń znakomitych filozofów Twardowskiego i Husserla, studiował we Lwowie, Getyndze i Fryburgu. Wykształcenie i napisane prace uplasowało go w elitarnym gronie światowych fenomenologów. Przyjaźnił się z Edith Stein i inspirował jej myślą. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości rozpoczął pracę w lubelskich i toruńskich szkołach średnich, aby po uzyskaniu habilitacji przenieść się na Uniwersytet Lwowski. Wojna była czasem walki o przetrwanie własne i rodziny. Po wojnie następuje chyba najtrudniejszy okres, w którym Ingarden brał aktywny udział: walka o reaktywację ośrodków akademickich, czasopism i towarzystw filozoficznych, obronę autonomii polskiej filozofii i nauki oraz dorobku filozofii lwowskiej. Chronologiczny zakres dwutomowej biografii obejmuje lata 18931938 (tom I) oraz 19391970 (tom II).Praca napisana została w oparciu o materiały źródłowe, dokumenty archiwalne, biblioteczne i korespondencję, opatrzona została także niepublikowanymi dotąd zdjęciami.
Autorka książki, uczennica ks. Józefa Tischnera, podejmuje próbę nowej interpretacji myśli filozoficznej Karola Wojtyły-Jana Pawła II, uznawanej zwykle za syntezę tomizmu i fenomenologii. Przedmiotem jej szczególnych analiz jest Promieniowanie ojcostwa, stosunkowo mało znany dramat-medytacja przyszłego papieża. W nawiązaniu do współczesnej filozofii dialogu Franza Rosenzweiga i Emmanuela Lvinasa, autorka ukazuje myśl Karola Wojtyły jako opis dramatu spotkania człowieka z Bogiem i z drugim człowiekiem. Jan Paweł II był pierwszym, uważnym czytelnikiem tej pracy, gdy powstawała w Rzymie, o czym dowiadujemy się z ogromnie ciekawego, osobistego Postscriptum Książka ukazuje się dzięki wsparciu finansowemu Towarzystwa Przyjaciół Fundacji Jana Pawła II.
Doprawdy wstyd, Czytelniku, że od kiedy pierdzieć począłeś, nie wiesz nawet, jak to robisz i jak to robić powinieneś. Sprawa ta, analizowana przeze mnie rzetelnie, dotąd zaniedbana była wielce nie dlatego, że niegodna uwagi, ale z powodów innych: zdawało się bowiem, iż żadnej metodzie nie podlega, i nowych w tej materii nie poczyniono odkryć. To błąd. Znacznie bardziej, niż zwykliśmy mniemać, potrzebna jest wiedza, po co pierdzimy. Pryncypia owej sztuki przedkładam przeto zainteresowanym. Sztuka pierdzenia ukazała się we Francji w roku 1751. Szybko zdobyła ogromną popularność, a jej najbardziej rubaszne ustępy czytano na salonach po spożyciu ostatniego dania wystawnej kolacji. Lektura dzieła, wzbudziwszy śmiech, ułatwiała trawienie. Dziś jego przenikliwość docenią nie tylko amatorzy owej pożytecznej sztuki, ale i wszyscy, którzy lubią podróżować po krainie absurdu.
Jeśli wierzyć codziennym serwisom informacyjnym, świat wali się na naszych oczach. Gdzie nie spojrzeć – problemy: postępująca polaryzacja polityczna, wojny, terroryzm, nierówności, ubóstwo, zmiany klimatu. Media informacyjne mówią jasno: jest źle, a będzie tylko gorzej.
Naprzeciw dziennikarzom i politykom licytującym się o prym w pesymizmie wychodzi Johan Norberg. Poruszające opowieści i zaskakujące dane, które przytacza rysują obraz świata zupełnie różny od tego, jaki widzimy na ekranach telewizorów. Wbrew powszechnemu fatalizmowi, ludzkość radzi sobie świetnie. Dzień za dniem, rok za rokiem, dekada za dekadą, wygrywamy kolejne bitwy z głodem, biedą, chorobami, przemocą i niesprawiedliwością.
Czarnowidztwo łatwiej sprzedać, ale nie dajmy się zmylić – fakty stoją po stronie optymizmu.
Wydawca
Tematyka składających się na tę książkę fragmentarycznych wglądów w fenomenologię francuską końca XX w. jest różnorodna. Jest tu i fenomenologiczne ujęcie weryfikowalności poznania, i fenomenologiczna ontologia ludzkiego świata; jest fenomenologia czasu i różne wersje waloryzowania jego poszczególnych faz; jest problematyka intersubiektywności i problematyka etyczna; jest fenomenologia polityki i próby dotarcia do boskiej transcendencji; jest fenomenologia cielesności i fenomenologiczna analiza funkcji malarstwa; są wreszcie próby penetracji ludzkiej afektywności i próby budowania dyskursu performatywnego.
Wspólną orientacją myślową, obecną we wszystkich tu omawianych przedsięwzięciach jest dążenie do odsłonięcia najgłębszych źródeł sensu zarządzającego każdym z penetrowanych obszarów. A dążenie to w swym radykalizmie obala po drodze kolejne dualizmy panujące w klasycznym myśleniu: ducha i ciała, podmiotu i przedmiotu, kultury i natury, rozumu i uczuć, umysłu i zmysłów, języka pojęć i języka pozawerbalnego, spekulacji i doświadczenia, tego, co niewidzialne i tego, co widzialne, transcendencji i immanencji. To właśnie stwarza efekt odświeżającej nowości, jaki, moim zdaniem, niesie z sobą ta wersja fenomenologii.
Ale niesie ona również zagrożenie dla własnej tożsamości. Radykalizm wspomnianego dążenia skłania ją do przekraczania kolejnych granic: przedmiotowości dostępnej w doświadczeniu, obecności rzeczy jako prezentujących się zjawisk (fenomenów) podatnych na reprezentację, podmiotowości jako suwerennego władcy obszarów poznania i działania, myślenia poddanego prawom logiki, pojęciowości ukutej przez tradycję językową.
W Temacie Miesiąca:
Jak znaleźć swoje miejsce w Kościele? Dlaczego z niego odchodzimy? Gdzie szukać duchowej strawy? Czy Polskę czeka szybka sekularyzacja?
Odpowiadają: Szymon Hołownia, Natalia de Barbaro, Magdalena Smoczyńska, Charles Taylor
Ponadto w numerze:
Protesty w Hongkongu - Czy masowe demonstracje doprowadzą do powstania nowego narodu?
Fenomen nawróceń - Co motywuje ludzi do radykalnej odmiany życia? Esej Mikołejki oraz listy Petersona i Bartha
Czy umyliście już okna dla Jezusa? Mistyka miotły, czyli o holenderskiej manii sprzątania
Opowiadanie Barbary Sadurskiej Śmierć wrogom ojczyzny
Achmatowa, Cwietajewa, Gombrowicz, Miłosz... Z nimi i wieloma innymi osobami o. Michał Zioło aranżuje nam spotkania na kartach Liter na piasku, przywracając nadzieję, że bliskie więzi religii i sztuki są możliwe. To ważne, bo właśnie twórczość artystyczna uczy nas uważności w spojrzeniu na świat i konkretnego człowieka, podsuwa też pewne intuicje co do tego, jaką relację chce tworzyć z nim Bóg.
Autor podejmuje tutaj tematy, których rozwinięcie odnajdziemy także w jego późniejszych pracach, pytania o naturę ludzkiego ja, o lęk i pragnienie, jako siły motywujące większość ludzkich działań, o relację pomiędzy tym, kto myśli, a samą myślą. Kluczową wydaje się być jednak jego koncepcja biernej uważności, która nie dokonuje wyborów, nie wartościuje, nie potępia, poprzestając na samej obserwacji. Taka uważna obserwacja jest według autora jedyną drogą do wolności, jaką może osiągnąć człowiek. Wolności od nawykowych działań, stereotypowego myślenia, uwarunkowań społecznych, kulturowych, od tego co znane, co jest przeszłością, a wreszcie wolności do życia tu i teraz. Tylko będąc wolnym możemy dostrzec to, co rzeczywiste, to co jest, w przeciwstawieniu do niezliczonych ludzkich wyobrażeń na temat innych ludzi i rzeczy, tworzonych dla poczucia bezpieczeństwa i komfortu w świecie, którego nie rozumiemy.
„Najważniejsze dla nas jest zrozumienie, jak uwolnić się od wszelkiego uwarunkowania. Możemy oczywiście założyć z góry, że to jest niemożliwe, że ludzki umysł zawsze będzie jakoś uwarunkowany. Ale możemy również eksperymentować, dociekać i odkrywać… Ten, kto chce odkryć prawdę o sobie, musi podjąć taką próbę…”
Tom 10, tak jak pozostałe tomy notatek Nietzschego, ukazuje jego intelektualny warsztat, zawiera luźny materiał przygotowawczy, stanowiący w znacznej podstawę dzieł opublikowanych (w jego przypadku przede wszystkim Zaratustry), a więc zapisywane na gorąco, często podczas spacerów, myśli, pomysły, sentencje, relacje z lektur, dłuższe fragmenty teoretyczne i poetyckie. Jednakże tom ten, i na tym polega jego szczególna wartość, wraz z tomem 9 dokumentuje proces narodzin późnej, dojrzałej filozofii Nietzschego, którą przedstawił on najpierw w poetycko-epickim obrazowaniu Zaratustry (materiał z tomu 10 dotyczy trzech jego pierwszych części), by następnie, w swych dziełach późniejszych, poddać je pracy pojęciowo-teoretycznej; tom niniejszy ukazuje jej natężone początki, zawiera zatem zaplecze teoretyczne nieodzowne dla zrozumienia Zaratustry (ukazuje też ewoluowanie kształtu tego eposu), a tym samym całej myśli Nietzschego (z podstawowych jej idei rozwijane są w nim głównie idee wiecznego powrotu i nadczłowieka). Znajdziemy tutaj również pokaźny ? największy spośród dzieł opublikowanych i tomów Nachlassu ? korpus maksym i sentencji ukazujących Nietzschego-moralistę i wielkiego psychologa duszy ludzkiej, jak i znakomitego stylistę, a także echo jego dramatycznej relacji z Lou-Salomé.
Dużo mówi się w polityce o budowaniu tak zwanego państwa dobrobytu, tudzież państwa opiekuńczego. Czy na pewno warto iść w tę stronę?Mamy co do tego poważne i uzasadnione wątpliwości. Budowanie państwa dobrobytu prowadzi bowiem obywateli do zrzucania odpowiedzialności za własny dobrobyt na instytucję państwa, zamiast brania tej odpowiedzialności na siebie. Z historycznej perspektywy dobrobyt społeczny jest tym wyższy, im większa odpowiedzialność jednostki za własne życie.Przekonuje o tym profesor David Schmidtz w książce pt. Dobrobyt społeczny a odpowiedzialność jednostki. Swoje rozważania dodatkowo ilustruje wieloma historycznymi i współczesnymi przykładami z różnych zakątków świata. Dzięki temu otrzymujemy solidną dawkę argumentów teoretycznych wspartych przemawiającymi do wyobraźni i wymownymi zastosowaniami idei w praktyce.
Niewierzący w świecie zachodnim od jego początków do naszych czasówPo obszernej Historii samotności (Wydawnictwo Aletheia, Warszawa 2018) niezwykle płodnego francuskiego historyka Georges'a Minois (ur. 1946) polski czytelnik otrzymuje jego monumentalną, prawie 800-stronicową Historię ateizmu. Autor zaczyna ją od starożytności, by poprzez średniowiecze i renesans dotrzeć do nowożytnej Francji, której z natury rzeczy poświęca najwięcej uwagi, i do czasów najnowszych. Zwyczajem elity nowoczesnych francuskich historyków nie tyle relacjonuje zdarzenia, ile na podstawie materiału historycznego stara się rozpoznać i określić przedmiotowe zjawisko. W tym sensie uprawia historię mentalności i poniekąd filozofię, akurat w przypadku kwestii ateizmu nie do pominięcia. Lektura pozwoli zapoznać się nie tylko z procesem przemian postaw w najszerszym sensie ateistycznych, lecz także z ich subtelną analizą, która wydobywa niuanse ich historycznego i filozoficznego zróżnicowania. Atrakcją książki są nowe wyniki badań i nieznane dotąd fakty, zwłaszcza dotyczące XVIII wieku i rewolucji francuskiej. Minois nie stroni też od diagnozy obecnego stanu ateizmu. Dochodzi do wniosku, że przynajmniej w Europie Zachodniej napięcie między wiarą a niewiarą zanikło, a problem wiary (i niewiary) uległ rozmyciu: wierzący często postępuje jak niewierzący, a niewierzący zawsze w coś wierzy, jeśli nawet nie w osobowego Boga. Pozostaje (sceptyczne) pytanie, czy ta diagnoza jest słuszna także w naszej części Europy.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?