Zgodnie z podtytułem autora - to komedia geriatryczna, w której czytelnik zagląda kolejno w umysły ośmiorga pensjonariuszy domu pomocy. Z wielkim wyczuciem, psychologiczną przenikliwością i humorem maluje Johnson obraz stopniowo zanikających, niejednokrotnie zmagających się z demencją i dezintegracją świadomości w trakcie pewnego wieczora. Zapis strumienia myśli poszczególnych postaci za każdym razem zajmuje dwadzieścia jeden stron, precyzyjnie odpowiadając każdej minucie akcji. Te same sytuacje przedstawiane z ośmiu perspektyw stopniowo odsłaniają nowe, coraz bardziej przerażające aspekty życia staruszków, a tytułowa przełożona na koniec okazuje się najmniej normalna ze wszystkich.
Zegar światowy zawiera 1440 mikrohistorie, które rozgrywają się na całym świecie w ciągu jednej minuty. Książka zainspirowana jest fikcyjną recenzją Stanisława Lema Jedna Minuta, zamieszczoną w zbiorze o znaczącym tytule Biblioteka XXI wieku, oraz Chronostychem na 1998 rok (Chronogram for 1998) Harry'ego Mathewsa. Opisując Jedną minutę w 1982 roku, Lem zaznaczył, że jest to stuprocentowy bestseller i że gdyby ta książka nie powstała, należałoby ją wymyślić. Opisana przez polskiego autora SF ponad trzydzieści lat temu książka ujrzała światło dzienne w 2013 roku w USA. Oparty na pomyśle Lema Zegar światowy Nicka Montforta skupia się na industrialnym podejściu do czasu, opowiadając o banalności doświadczanej przez ludzi na całym globie. Tekst został wygenerowany w Pythonie na bazie kodu, przy użyciu zewnętrznej aplikacji ze strefami czasowymi. Polski przekład ukazuje się w 2014 roku w seriiLiberatura, która zawiera już dwie książki o równie globalnym charakterze - Finneganów Tren Jamesa Joyce'a w tłumaczeniu Krzysztofa Bartnickiego i Życie instrukcja obsługi Georgesa Pereca w tłumaczeniu Wawrzyńca Brzozowskiego. Zegar światowy to książka-eksperyment, i podobnie eksperymentalne okazało się tłumaczenie kodu i generowanie polskiej wersji w Pythonie, czego podjął się Piotr Marecki.
Podwójna wygrana jak nic to najwybitniejsza powieść w dorobku Raymonda Federmana, książka zrywająca z konwencjonalną narracją i w zaskakujący sposób traktująca tematykę Holokaustu. Szukając odpowiedniego sposobu na opisanie dramatycznych przeżyć ? straty najbliższych, emigracji, zagubienia w obcym językowo i kulturowo świecie ? pisarz wypracował unikalny styl, w którym słowa układają się w obrazy, prowadząc czytelnika przez opowieść jak przez labirynt. Książka ukazuje się w serii Liberatura Korporacji Ha!art, w brawurowym przekładzie (i składzie) Jerzego Kutnika, wybitnego znawcy twórczości amerykańskiego pisarza i jego wieloletniego przyjaciela. Jest to dopiero trzecie na świecie tłumaczenie tego dzieła, a zarazem jedyne, które odzwierciedla oryginalną typografię pierwszego wydania, w całości złożonego przez autora na maszynie do pisania.
Kiedy po nowatorskim, słynącym z techniki strumienia świadomości Ulissesie wydawało się, że nie sposób już pójść dalej, James Joyce stworzył utwór pod pewnymi względami jeszcze radykalniejszy. W 1939 roku, po siedemnastu latach mozolnego tkania Work in Progress (Dzieła w Toku), zanurzył czytelników w mroczną podświadomość Finnegans Wake.
Jak głosi jedna z wielu prób interpretacji, ostatnia książka Joyce?a to podróż w głąb ludzkiej, boskiej czy kosmicznej, pogrążonej we śnie zbiorowej jaźni, dla której irlandzki pisarz wynalazł specjalną mowę ? symfonię skomponowaną z neologizmów i wielojęzycznych kalamburów. Z czasem ten oniryczny, wzniesiony na ruinach wieży Babel wszechświat urósł do rangi prawdziwego mitu, mającego swych zaprzysięgłych zwolenników i równie nieprzejednanych wrogów. Żaden utwór literacki nie wzbudził tylu kontrowersji ? po dziś dzień Finnegans Wake uchodzi za najbardziej tajemniczą książkę XX wieku, a być może i całej literatury.
Dzięki brawurowemu przekładowi Krzysztofa Bartnickiego, ukazującemu się pod tytułem Finneganów tren, z tym legendarnym dziełem może wreszcie zapoznać się polski czytelnik. Wydawca dołożył wszelkich starań, aby możliwie wiernie odtworzyć oryginalny kształt książki ? jej format, czcionkę, zaprojektowaną zgodnie z sugestiami Joyce?a okładkę, oraz wywiedzioną z matematyczno-geograficznych proporcji liczbę stron, jak wiele wskazuje, zaplanowaną przez autora. W oryginale Finnegans Wake zawsze wydawane było w identycznej, 628-stronicowej objętości i taką objętość ma również polski przekład. Dołącza on do elitarnego klubu niewielu powstałych do tej pory kompletnych tłumaczeń tej jedynej w swoim rodzaju książki.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?