KATEGORIE [rozwiń]

Wydawnictwo Klinika Języka

Okładka książki I co Kiedyś było fajniej

68,00 zł 46,89 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Książka ta ukazała się niegdyś pod tytułem „Dzieci peerelu”, wywołała sporo kontrowersji, bo opisuje zdarzenia i ludzi prawdziwych. Postanowiłem ją wznowić, ale w rozszerzonej formie, dopisałem dziesięć nowych opowiadań. Oto fragment jednego z nich: O tym, że coś się wydarzy latem roku 1982, wiadomo było już wcześniej. Można było wyczuć pewną niezwykłość w powietrzu, która podkreślona była ilością informacji dotyczących sportu pojawiających się w gazetach i w telewizji. O tym, że Polska zakwalifikowała się do mistrzostw, wiedzieliśmy po ostatnim meczu, rozegranym jesienią z drużyną NRD i wygranym 1: 0. Ja byłem znanym w klasie i na ulicy lewusem i teoretycznie piłka nożna nie powinna mnie interesować. Nie dało się jednak tak po prostu zrezygnować z emocji piłkarskich, one były po prostu zbyt duże i wielkie było napięcie, w którym oczekiwaliśmy na rozpoczęcie mistrzostw. I nie miało doprawdy znaczenia, czy ktoś jest sportowcem, czy nie, czy ma koordynację ruchową na zadowalającym poziomie, czy, tak jak ja, nie jest w stanie odróżnić prawej strony ciała od lewej. Liczyło się tylko to, co miało się wydarzyć latem w Hiszpanii. Dla mnie przygoda roku 1982 rozpoczęła się od kolekcjonowania zdjęć piłkarzy i całych drużyn, które publikował tygodnik „Panorama Śląska”. Rodzice kupowali ten tygodnik, a ja dewastowałem jego zawartość za pomocą nożyczek. Następnie wycięte zdjęcia zespołów piłkarskich przyklejałem w specjalnym zeszycie, który potem gdzieś się zawieruszył. Wszyscy mi tego zazdrościli, bo nie we wszystkich domach prenumerowano „Panoramę Śląską”. Później, tuż przed samymi mistrzostwami stałem się również posiadaczem pewnego wydawnictwa, które podniosło znacznie mój prestiż towarzyski, ale niektórzy koledzy, nie rozumiejąc najwyraźniej, jak ekskluzywne jest to wydawnictwo, obrazili się na mnie. Uważali bowiem, że powinienem coś zrobić, żeby oni także weszli w jego posiadanie. Oto przed mistrzostwami Krajowa Agencja Wydawnicza wypuściła na rynek, czyli do kiosków RUCH-u, broszurę wydaną na kredowym papierze, w której, w serii artykułów, opisana była historia mistrzostw świata w piłce nożnej. Nie można było tego tak po prostu kupić, jak w przypadku wielu innych wydawnictw, dostawało się ten rarytas spod lady. Ponieważ moja matka znała panią w kiosku, była z nią wręcz zaprzyjaźniona, mogłem mieć tę książeczkę, a inni nie. Nie myślcie sobie, że mam dziś z tego powodu choćby cień wyrzutów sumienia. Nic z tego, byłem i jestem do dziś bardzo zadowolony, że udało mi się zdobyć to cudo. Ocalało ono i przetrwało wszystkie przeprowadzki i domowe kataklizmy. Mam je do dzisiaj. Entuzjazm związany z mistrzostwami świata narastał i w końcu eksplodował w naszej grupie niespodziewaną zupełnie i bardzo ryzykowną decyzją. Postanowiliśmy zbudować sobie własne boisko. To było coś fantastycznego, bo w zasadzie od razu przeszliśmy od słów do czynów i nikt nie pękł, nikt się nie wycofał, nikt nie roześmiał się głupio i nie powiedział, że musi iść do domu, bo matka czeka na niego z obiadem.
Okładka książki Sylwetki Zbigniew Sujkowski

58,00 zł 39,99 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Co jakiś czas próbuję obejrzeć jeden z emitowanych przez polską telewizję filmów fabularnych lub seriali dotyczących II wojny światowej i okupacji niemieckiej. Za każdym razem przegrywam, albowiem trywialny i infantylny charakter tych obrazów po prostu uniemożliwia odbiór. Nawet tytuły są tam beznadziejne, najbardziej głupkowaty jest chyba tytuł serialu Wojenne dziewczyny, gdzie widać gromadę aspirujących, młodych aktorek, które demonstrują całkowicie fałszywe i nie adekwatne do sytuacji emocje. Gorzej jest tylko w produkcjach dotyczących wojny z bolszewikami, bo tam młode aktorki pozują w scenach gwałtów zbiorowych i to jest naprawdę nie do zniesienia. Filmy te, choć ich producenci deklarują co innego, mają jeden cel – zniechęcić ludzi do nauki historii i raz na zawsze obrzydzić im patriotyczne postawy. Mają też za zadanie ukryć czym naprawdę była groza wojny i niemieckiej okupacji. Zacznijmy od tego, że nie było żadnych wojennych dziewczyn, albowiem młode osoby nader szybko dojrzewały w warunkach okupacji. Wybory jakich musiały dokonywać obfitowały w konsekwencje straszliwe, nie nadające się do pokazywania w filmach, albowiem nie zachęciłoby to widzów do śledzenia serialu. Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy się interesować postawami rzeczywistymi, prawdziwym bohaterstwem i prawdziwym męczeństwem. Tylko skąd wziąć opisy takich sytuacji, jeśli wszędzie dominuję kulturowy bełkot zniekształcający i unieważniający prawdę? Przed Państwem, wydobyta z zapisków majora Zbigniewa Sujkowskiego książka o jego współpracownicach. Na jej kartach Sujkowski, naukowiec, oficer, człowiek, opisał kobiety wojny, nie żadne wojenne dziewczyny. Opisał skalę ich poświęcenia i dramat, którego dziś nie odważy się pokazać żaden reżyser filmowy. Nie ma na to najmniejszych szans. Nie sposób przeczytać tej książki bez łez. I nie ma znaczenia czy się jest kobietą czy mężczyzną. Moja żona płakała przez cały dzień. Nie można jej było uspokoić. W tej niewielkiej, silnie skondensowanej i pełnej niezwykłych spostrzeżeń pracy odnajdziemy też postawy niepiękne, ale za to roszczeniowe. Jakże podobne do tych, które możemy obserwować w przestrzeni publicznej dzisiaj, kiedy za naszą granicą toczy się prawdziwa wojna. Kiedy zdecydowałem się wydać tę książkę, wojny jeszcze nie było i nie sądziłem, że nabierze ona tak głębokich współczesnych sensów. Jeśli ktoś bowiem ma wątpliwości czym jest wojna dla pojedynczego człowieka, albo wierzy, że dałby sobie z nią radę, ten nie wie co mówi. Tutaj, w tej niewielkiej książce, jest cała prawda o wojnie. W dodatku prawda pokazana poprzez postawy dojrzałych kobiet, całkowicie oddanych sprawie. Kobiet, które nie miały ani wątpliwości, ani wahań, choć nie raz strach dławił je za gardło. Nikt nie będzie tej książki promował i nikt nie będzie o niej mówił. Nie ma dziś bowiem ludzi, którzy by w ogóle byli w stanie wyobrazić sobie istnienie takiego napięcia w relacjach międzyludzkich. Oddaję ją więc Wam, do oceny i refleksji.
Okładka książki Kredyt i wojna Tom 1

84,00 zł 57,92 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Pierwszy tom cyklu Kredyt i wojna opowiada historię herezji albigeńskiej w sposób całkowicie różny od wcześniejszych interpretacji. Autor nie zastanawia się nad zawiłościami doktryny katarów, ale wskazuje, że herezja to organizacja produkcji tkanin w epoce przedindustrialnej. Zanim bowiem wymyślono maszyny tkackie należało jakoś zorganizować produkcję. Tkaniny były najważniejszym towarem z średniowieczu, a także w czasach nowożytnych. Były też towarem produkowanym masowo i przez wszystkich pożądanym. Organizacja taniej produkcji tkanin to właśnie herezja. Tłem do tych rozważań jest oczywiście epoka należąca do najbarwniejszych w dziejach. Epoka krucjat, walki o Ziemię Świętą, rywalizacji potężnych zachodnich królestw – Francji i Anglii o wpływy na Wschodzie i na całym Morzu Śródziemnym. Autor Kredytu i wojny zdecydowanie opowiada się po stronie Kościoła i po stronie papieża, a także wspierającej w owym czasie Rzym dynastii Kapetyngów. Jednocześnie surowo ocenia politykę królów Anglii i cesarzy rzymskich z dynastii szwabskiej i brunszwickiej. Lektura jest bardzo dynamiczna, skrzy się kolorami, złotem i drogimi kamieniami, które nieodłącznie towarzyszą wielkiej polityce.
Okładka książki Straż przednia

63,00 zł 43,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Ksiądz Marian Tokarzewski – kapłan polskich kresów, autor książek zawierających niezliczone wskazówki dla duchownych i świeckich dotyczące postaw i zachowań w momentach kryzysu i grozy. Kronikarz, który skrupulatnie spisywał dzieje konfliktu polsko-rosyjskiego na ziemiach wschodnich, więzień bolszewików, ich wróg zajadły i groźny, człowiek słowa żywego i gorącego serca. Niewiele o nim wiemy ponad to, co znaleźć można w laurkach, jakże ubogich, publikowanych w licznych kresowych wydawnictwach wspomnieniowych i portalach internetowych. Z całą pewnością wiadomo, że był kapelanem Józefa Piłsudskiego, prezydentów: Stanisława Wojciechowskiego i Ignacego Mościckiego. Zanim jednak stanął był u boku najważniejszych osób w państwie, przeszedł drogę długą i niełatwą. Pochodził z Podola, z guberni Mohylewskiej, seminarium duchowne ukończył w Żytomierzu, a pierwsze lata jego kapłańskiej posługi przypadły na czas głębokich prześladowań Kościoła Katolickiego na kresach. Ze względu na swoją stanowczą postawę wobec władz ksiądz Marian Tokarzewski był kilkakrotnie wydalany z parafii, gdzie pełnił posługę. Skazano go w końcu na pobyt w odosobnieniu, w klasztorze w Bracławiu, by wreszcie wydalić z granic diecezji łucko-żytomierskiej. Decyzją gubernatora kapłan zesłany został do Jarosławia, miasta położonego w sercu rdzennej Rosji.
Okładka książki Śledztwo w sprawie śmierci Św Andrzeja Boboli

57,90 zł 31,84 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Wbrew temu co podsuwa nam literatura historyczna, bazująca na brawurowych, ale fikcyjnych całkiem opisach operacji wojennych, Rakoczy rozpoczął swoją kampanię w środku zimy. Węgrzy przekroczyli granicę z Polską pod koniec stycznia. To jest dość dziwne, zważywszy że tą granicą były Karpaty, gdzie nie można było liczyć na jakiekolwiek ułatwienia komunikacyjne. Śnieg sięgał wojakom po pas, a oni maszerowali, ciągnąc za sobą tabory i konie. Rakoczy wkraczał do Polski jak po swoje, był bowiem całkowicie przekonany, że postanowienia traktatu rozbiorowego z Radnot wejdą w życie i on na ich mocy stanie się królem Polski rezydującym w Krakowie. Polska ta miała być państwem kadłubowym, pozbawionym Wielkopolski, sporej części Mazowsza, a także Rusi, że o Wielkim Księstwie Litewskim nie wspomnę. Nie miało to jednak dla Rakoczego znaczenia, albowiem on miał być królem, prawdziwym władcą w koronie na głowie, namaszczonym z łaski nie wiadomo w zasadzie kogo. Jak wielkim złudzeniem karmił się Jerzy II Rakoczy niech zaświadczą następujące fakty. Tuż przed rozpoczęciem wyprawy, która przecież musiała być przygotowywana od ładnych kilku lat, do Alba Julia stolicy Siedmiogrodu wyruszyli posłowie tureccy, z zamiarem zatrzymania całej imprezy. Tutaj się zatrzymajmy, dla nabrania oddechu i wyjaśnienia w czyim rzeczywiście imieniu występują posłowie tureccy, w XVII wiecznej rzeczywistości politycznej? Podobnie jak armia szwedzka pustosząca kraje katolickie, są oni reprezentantami interesów Paryża. Jeśli więc do Siedmiogrodu wyruszyli posłowie ze Stambułu, z zamiarem powstrzymania Rakoczego, to znaczy, że w roku 1657 można było już śmiało powiedzieć, że Rzeczpospolita została uratowana, a Paryż zmienia swoją politykę wobec protestantów i nie będzie popierał podziału katolickiego królestwa na wschodzie Europy. W rzeczywistości – hipoteza, którą niebawem wyłożę dokładniej – kwestie te były bardziej skomplikowane, pozostaje jednak faktem, że działania wojenne – drogie i nieefektywne wobec uporczywej postawy narodu szlacheckiego, nie przynosiły efektów politycznych. Ich eskalacja zaś mogła doprowadzić do nieprzewidzianych, katastrofalnych skutków, które odbiłby się niekorzystnie na polityce wszystkich mocarstw, także tych najsilniejszych. Karta którą zagrał Rakoczy była więc już blotką na samym początku nowego rozdania. Warto jednak dowiedzieć się, kto prócz samego Rakoczego traktował ją serio. O tym za chwilę, póki co wyłóżmy na stół figurę taką oto – nie karcianą bynajmniej, ale opisową – z chwilą kiedy rosną koszta wojny, nie ma takiego złudzenia, przekrętu czy manipulacji, której nie chwycił by się ponoszący największe koszta i odpowiedzialność gracz. I tak właśnie było z najważniejszym rozgrywającym wypadków toczących się w Europie środkowej od roku 1618 do końca lat siedemdziesiątych tego stulecia czyli Francją. Wysłanie posłów tureckich do Rakoczego, było jasnym wskazaniem, że ani Paryż, ani Stambuł, nie życzą sobie na razie wojny w Polsce i dobrze by było, aby król Szwecji, bohater licznych kampanii i bitew zrozumiał to wreszcie. Tego rzecz jasna nie można było wyłożyć wprost, tak jak nie można nikogo odzwyczaić od zgubnych nałogów za pomocą prostodusznych deklaracji. To jest polityka, a posunięcia polityczne muszą mieć swoją wagę i koloryt, muszą też być utrzymane w zrozumiałej dla wszystkich konwencji. Fragment rozdziału „Barwy kampanii”
Okładka książki Pająki Czarne Błoto

52,50 zł 36,20 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Książka Klemensa Junoszy opisująca realia życia społeczności żydowskiej w Warszawie i w małym miasteczku Czarne błoto, w końcu XIX wieku. Autentyzm tekstu i sposób przedstawienia postaci są wprost porażające. Autor na wiele lat przed Bablem, opisał społeczność żydowską równie prawdziwie, żywo i malarsko, jak ten wielki, rosyjski pisarz.
Okładka książki Lichwa

52,50 zł 36,20 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Historia lichwy, czyli pobierania nadmiernych procentów od pożyczek jest jednym z najmniej zbadanych obszarów historii. W języku polskim niewiele jest tekstów odnoszących się do okoliczności funkcjonowania lichwy, szczególnie w czasach nam bliższych. O ile lichwa średniowieczna, jej konsekwencje i sposoby jej powstrzymywania są w miarę dobrze znane, o tyle dwudziestowieczne przypadki masowej lichwy, opisywane są niechętnie i okazjonalnie. Książka Dawida Fajgenberga, to przedwojenna dysertacja doktorska, która łączy w sobie obydwa elementy. Zapoznaje czytelnika w syntetycznych i przystępnych formułach z dziejami lichwy w średniowieczu i przenosi związane z jej funkcjonowaniem wnioski do czasów współczesnych autorowi, czyli do dwudziestolecia międzywojennego. Autor łączy zjawisko lichwy z kryzysami w poszczególnych sektorach gospodarki, głównie w obrocie produktami spożywczymi, a także wskazuje na skuteczne i całkiem chybione metody zwalczania lichwy. Poświęca przy tym sporo miejsca administracyjnym zakazom i ich skuteczności. Zagadnienie lichwy, która w życiu społecznym w naszych czasach wielkich wstrząśnień ekonomicznych występuje szczególnie jaskrawo, zasługiwało na sumienną rozprawę pod kątem widzenia prawa karnego opracowaną. Podjąwszy to zadanie, autor we wstępie stara się ustalić pojęcie lichwy, a następnie przechodzi do rozpatrzenia konstrukcji lichwy karalnej w jej ewolucyjnym rozwoju od pojęć prawa starożytnego, średniowiecza, poprzez prawo kanoniczne, wpływy nowoczesnych pojęć ekonomicznych i prawnych, aż do doświadczeń wielkiej wojny i nowych rozszerzonych pojęć lichwy społecznej. Przegląd ewolucji poglądów na lichwę stanowi najbardziej interesujące zagadnienie w analizie tego przestępstwa, słusznie też autor poświecił mu znaczną część swojej pracy, zasadniczo dość trafnie oceniając cechy rozważanego przez siebie zagadnienia. Dalsze rozdziały poświęcone zostały analizie dogmatycznej na tle szczególnego ustawodawstwa wojennego i powojennego oraz przede wszystkim na gruncie ustawodawstwa recypowanego przez Polskę po odrodzeniu. Wreszcie autor omawia kodeks polski 1932 r. oraz najnowsze ustawodawstwo i ważniejsze projekty. Gruntowne przerobienie materiału nie tylko w sposób ściśle dogmatyczny, ale także w oświetleniu historycznym nadaje pracy niniejszej cechy wyczerpującej monografii, wzbogacającej niezbyt obfitą polską literaturą prawa karnego. prof. W. Makowski
Okładka książki Wielki Żywopłot Indyjski

80,00 zł 55,16 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Na rogu Charing Cross Road i Great Newport Street, w samym centrum Londynu znajduje się sklep z używanymi książkami – Quinto. Tamtejszy chaotycznie całkowicie dobrany księgozbiór, zwykle w opłakanym stanie, rzadko skrywa coś wartego uwagi. Książki są tanie i zazwyczaj można się targować. Do Indii pierwszy raz trafiłem w 1992 i wracałem tam każdego roku. Moje rosnące zainteresowanie tamtejszą kulturą i historią zaowocowało zakupem kilku książek. Niektóre były nowe; niektóre używane. Od drogich antykwariatów trzymałem się z daleka. Czasami jednak udawało mi się znaleźć coś rzadkiego, a Quinto był idealnym miejscem na poszukiwania. To właśnie tam, późnym 1995, zapłaciłem 25 funtów za Rambles and Recollections of an Indian Official autorstwa Generała Majora Sir W. H. Sleemana KCB [Rycerz Komandor Orderu Łaźni – przyp. tłum.]. Jej dwa oliwkowozielone tomy, jak na książkę wydaną w 1893 i pełną pieczątek z biblioteki publicznej w Cheltenham, były w bardzo dobrym stanie. Była to wtedy dla mnie duża kwota – nigdy wcześniej nie wydałem tyle na książkę z drugiej ręki – podobał mi się jednak tytuł. Całe szczęście nigdy nie miałem ani pieniędzy, ani pokusy, aby kupować pierwsze wydania. Od zawsze uważałem za nonsens wycenianie pierwszego wydania wyżej od późniejszych, pozbawionych błędów i z wzbogaconym tekstem. Książka Sleemana była fascynującym sprawozdaniem z podróży po Indii w ostatnich dekadach rządów Kompanii Wschodnioindyjskiej. Opowiadała o wędrówce autora przez środek subkontynentu, kiedy to przewodził wyprawie inspekcyjnej na czele wielkiej karawany ciągniętej przez konie i słonie. Pełna była opisów radżów wraz z żonami, klęsk głodu, bitew, ceremonii religijnych i palenia wdów, bandytów, trucicieli i czarnoksięstwa. Był również rozdział o „Opłatach celnych w Indiach i sposobie ich egzekwowania”, który rozwodził się nad „zuchwalstwem i pazernością celników tam pracujących”, przyjmowali oni bowiem łapówki. Spostrzeżenia te zostały spisane kiedy karawana przechodziła przez posterunek celny w Horal, między Delhi i Agrą. Wyglądało na to, że na towary przywożone do „Brytyjskich” Indii z księstw położonych na zachodzie były obłożone cłem. Nigdy wcześniej nie przeszło mi przez myśl, że opłaty takie mogły być nakładane setki mil od wybrzeża, w samym sercu Indii. Był to dość interesujący rozdział, jednak moje zainteresowanie wzbudziła niewielka notatka. Dołączona została do oryginalnego wydania przez redaktora z Indyjskiego Korpusu Cywilnego, który cytował innego indyjskiego urzędnika, wuja Lyttona Stracheya, Sir Johna Stracheya. Aby upewnić się, że cła solne faktycznie są zbierane […] stopniowo wyrósł tam monstrualny system, nie mający odpowiednika w żadnym cywilizowanym państwie. Ustanowiono granicę celną, rozciągającą się przez całe Indie, która w 1869 sięgała od Indusu do Mahanadi w Madrasie, na dystansie 2300 mil, chronioną przez blisko 12000 ludzi. […] Rozciągałaby się od Londynu do Konstantynopola. […] Składała się głównie z olbrzymiego, nieprzebytego żywopłotu z kolczastych drzew i krzewów. Fragment tekstu
Okładka książki Wieki brązu i żelaza. Tom 1

90,00 zł 62,06 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

„(….) W kraju pojawiło się wielu wygnańców, którzy uciekali przed inwazją mykeńską. Jednym z nich był Madduwattas, król państwa Lukki (czyli Licji na południowo zachodnim wybrzeżu Anatolii), wygnany ze swojego kraju razem z rodziną przez ścigającego go Attarsijasa, „człowieka z Ahhijawy”, uciekł do Hetytów. Attarsijas, czyli Atreus był mykeńskim wodzem, który przybył z Grecji, by pokierować kampanią mającą na celu podbój zachodniej Anatolii. Wspomniana Ahhijawa (Achaja) to po prostu mykeńska Grecja, której władcy szukali właśnie nowych terytoriów do zdobycia i szlaków handlowych do opanowania. Attarsijas wyruszył w pole z armią składającą się z piechoty i około 100 rydwanów, siejąc spustoszenie. Madduwattas musiał się schronić u Tudhalijasa wraz ze swoją rodziną i wojskiem. Hetycki król wysłał na zachód wojsko, które starło się z siłami Attarsijasa i zmusiło je do ucieczki. Mykeński wódz opuścił Anatolię, a Madduwattas z poparciem hetyckiego króla objął władzę w kraju Zippasla i w dolinie Meandra. Tudhalijas uważał zapewne, że kolejny wasal zabezpieczy jego państwo przed mykeńską ekspansją na zachodzie. Madduwattas złożył przysięgę na wierność władcy Hetytów, ale rychło okazało się, że nie zamierza jedotrzymać. Jeszcze za panowania Tudhalijasa zaczął wykrajać sobie niezależne, udzielne królestwo. Bez zgody suwerena najechał Arzawę, ale został pokonany. Zadziwiające, że król hetycki przyszedł mu na pomoc i pokonał wojska Arzawy. W Azji Mniejszej po raz kolejny wylądował z wojskami Attarsijas, który najechał Zippaslę. Mattuwadas po raz kolejny uciekł do kraju Hatti. Sytuacja stawał się groźna. Hetyci wysłali na zachód wojska, które miały odeprzeć Attarsijasa i przywrócić porządek. Kiedy udało się odeprzeć kolejną mykeńską inwazję, zbuntowały się miasta Hinduwa i Dalawa w kraju Lukki. Madduwattas i hetycki dowódca Kinaspili ruszyli na południe, by opanować sytuację. Ale Madduwattas nagle zmienił front i sprzymierzył się z mieszkańcami Dalawy. Urządził zasadzkę, w którą wpadła hetycka armia. Kinaspili zginął, a hetycki oddział został rozbity. Bezsilny król Hetytów nie mógł odpowiednio zareagować. Madduwattas szybko przejął kontrolę nad Arzawą i stał się najpotężniejszym władcą w AzjiMniejszej. W ciągu niewielu lat zbudował silne i bogate państwo, dysponujące żyznymi terenami rolniczymi i kopalniami rud metali. Przez jego terytorium przebiegały szlaki łączące Azję Mniejszą z regionem egejskim i z Cyprem. Przy tym wszystkim Madduwattas udawał lojalnego hetyckiego wasala. (…)” Koncert mocarstw i złota epoka handlu (1500-1200 przed Chr.)
Okładka książki Wieki brązu i żelaza. Tom 2

90,00 zł 62,06 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Fragment tekstu Mieszkańcy stepu, dotknięci niekorzystnymi zmianami klimatycznymi na przełomie II i I tys. przed Chr. przechodzili od półosiadłego do w pełni koczowniczego trybu życia. Stali się oni prawdziwymi mobilnymi nomadami, żyjącymi z pasterstwa i łowiectwa. Na stepie pojawili się niebezpieczni konni wojownicy, wykorzystujący w pełni szybkość swoich rumaków. Posługiwali się nową, żelazną i bronią i łukami refleksyjnymi, co czyniło z nich potężną siłę militarną. Wojownicy spędzający większą część życia na koniu i przemierzający stepowy ocean traw, stali się co najmniej od X w. przed Chr. nieodłącznym elementem eurazjatyckiego pasa trawiastych biomów. Wędrujące po nim plemiona prowadziły ze sobą nieustanne walki, lub łączyły się, tworząc nowe ludy i konfederacje. W armiach władców bliskowschodnich służyli zarówno arystokraci, jak i ubodzy Grecy szukający zarobku. Zaciągali się do armii asyryjskiej, a później także do babilońskiej i egipskiej. Greccy najemnicy z armii faraona Psamtika II-go walczyli w czasie jego wyprawy do Nubii w 591 r. przed Chr. Na posągu Ramzesa II-go w Abu Simbel wyryli napis w języku greckim: Kiedy król Psamtik przybył do Elefantyny, ci którzy płynęli z Psamtikiem, synem Teoklesa, to napisali. Doszli powyżej Kerkis, dokąd pozwoliła rzeka. Cudzoziemcami dowodził Potasimto, a Egipcjanami Amazis. Napisał nas [litery] Archon, syn Amoibichosa, i Topór, syn nikogo. Grecy byli obecni w okolicach Karkemisz i w małych fortecach na wybrzeżu Lewantu.
Okładka książki Z kronik klasztoru i kościoła

42,00 zł 28,96 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Rzadko który kościół w dyecezyi Łucko-Żytomierskiej posiada skarb taki, jak kościół oo Berardynóww Zasławiu na Wołyniu! Uratowawszy od szczurów i myszy (manuskrypta) pamiętniki-dyaruysze zakonne, ten przepiękny skarb pełen niezwykłych opisów, pamiątek, zwyczajów, zadarzeń itd., z nich przeważnie czerpię treść tej broszury, której nadaję tytuł, może i nie zupełnie ścisły i właściwy: „Z kronik klasztory i kościoła O.O. Bernardynów w Zasławiu. Opis dokładny życia klasztoru i kościoła mógłby całe tomy zająć, bo gdyby tylko z samych manuskryptów pamiętników, znajdujących się w archiwum zakonnem, skorzystać i przepisać wszystko, to byłoby tego do dziesięciu tomów. Zwracałem się do ludzi „uczonych”, jak mi się zdawało, interesujących się przeszłością kraju, proponując skorzystanie z tych pamiętników. Niestety, „czasu im zabrakło”. Fragment z kroniki klasztoru
Okładka książki Między Altransztadem a Połtawą

58,00 zł 39,99 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Praca księdza biskupa Jana Kopca jest dziełem absolutnie unikatowym. Jej tematyka, dotyczy okresu starannie przez historyków w Polsce omijanego, czyli tak zwanej wojny północnej - starcia pomiędzy inspirowaną przez Francuzów Szwecją, a Rosją Piotra Wielkiego. To ostatnie państwo, które wkraczało dopiero jako potęga na arenę międzynarodową było wprost golemem uruchamianym przez banki Amsterdamu i Londynu. Wojna północna toczyła się na terenie Rzeczpospolitej, monarchii katolickiej, ostoi Kościoła i świętej wiary, która była istotnym elementem w niełatwej w owym czasie polityce Watykanu. O tym , jakie plany miał Rzym wobec królów Polski w początkach XVIII wieku opowiada ta książka.
Okładka książki Jak rośnie dobrobyt

52,50 zł 36,20 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Obietnice socjalistów, że zapewnią robotnikom nie tylko należny im zarobek, ale jeszcze te zyski, jakie ciągną ze swego kapitału akcjonariusze, nie dadzą się urzeczywistnić, gdyż ten zwiększony zarobek byłby bez wartości, gdyby nie miał charakteru mienia mogącego przynosić dochody. Jeśli skasujemy prawo kapitału do zysków, to przez to zniszczymy wartość kapitału, zmusimy tych co go mają do lekkomyślnego roztrwonienia resztek i pozbawimy przedsiębiorstwa tej niezbędnej pomocy, jaką tylko kapitał dać może. To, że kapitał przynosi zyski, jest korzystne nie tylko dla obecnych kapitalistów, ale dla wszystkich tych, co z czasem jakiś swój kapitał zdobędą własną pracą lub pomysłowością, czyli usługami oddanemi społeczeństwu. Co wynika, gdy ludzi pozbawić tej nadziei, że mogą zostać kapitalistami, to jasno widać w Rosji: powszechny głód, lenistwo, zanik produkcji. Każdy człowiek pragnie wolności. A prawdziwa wolność jest możliwa tylko wtedy, gdy się nie jest zmuszonym do codziennego zarobku. Więc o ile każdy ma zapewnione swobodne rozporządzenie tem co zarobi, lub udział w tem bogactwie, jakiego przysporzy społeczeństwu, to ma pobudkę do wysiłków, aby zaoszczędzić pewien kapitał. Istniejący kapitaliści są żywym wzorem i przykładem tej wolności ruchów, do której z czasem wszyscy dojdą, jeśli wszyscy zgodnie pracować będą. Robotnicy, wypowiadający jako sztuczna klasa walkę kapitałowi, przedłużają sobie drogę do celu wszelkiej pracy, to jest do prawdziwej wolności osobistej, której nie ma ten, co z dnia na dzień zarabiać musi. Socjaliści, którzy krzewią zazdrość i nienawiść robotników wobec kapitalistów, mają całkiem inny cel niż dobro robotników. Chcą oni użyć robotników jako swego narzędzia, by zrujnować kapitalistów i zagrabić bez pracy i zasługi kapitały, aby potem w biurokracji socjalistycznej opływać w dostatki i trzymać robotników w niewoli, jak to się dzieje w Rosji. Robotnicy, którzy ufają socjalistom i dają się przez nich użyć jako narzędzie dla pozyskania władzy politycznej, mimo woli gotują sobie daleko gorszą niewolę, niż obecna zależność od konieczności zarobkowania. Ta sztuczna klasowość i fałszywa walka klas służy zarazem, aby w prawdziwej walce klas zapewnić podstępem zwycięstwo stronie gorszej i słabszej. Istnieją prawdziwe klasy, dawniejsze niż różnice między robotnikiem a fabrykantem, chłopem i szlachcicem, plebejuszem i patrycjuszem, niewolnikiem i człowiekiem wolnym. Najważniejsza taka klasowa różnica, to jest różnica między złodziejami a uczciwymi ludźmi. Do klasy złodziei może należeć robotnik i fabrykant, chłop i szlachcic, biedny i bogaty. Złodziej zawsze chce bez pracy dostać to, co mu się nie należy, gwałtem lub podstępem. (Fragment tekstu)
Okładka książki Baśń jak niedźwiedź. Polskie historie Tom I wyd.3

63,00 zł 43,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Tom zawiera 67 niezwykłych i nieoczywistych historii o polskich bohaterach, niezwykłych miejscach i wydarzeniach, nieznanych ogółowi lub takich które poszły w zapomnienie. Dla autora bohaterami są nie tylko żołnierze, konspiratorzy i politycy, ale także inżynierowie, literaci, właściciele kresowych majątków. Pasjonująca lektura dla czytelnika w każdym wieku. Idealna na prezent.
Okładka książki Proces Eligiusza Niewiadomskiego

84,00 zł 57,92 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Kiedy dwa lata temu rozmawiałem z prof. Grzegorzem Kucharczykiem, powiedział mi on, że teraz na wydziałach historii od pracowników naukowych wymaga się przede wszystkim edycji źródeł. Najlepiej z aparatem krytycznym. To się wcale Grzegorzowi Kucharczykowi nie podobało, albowiem ma on rękę, umysł i pióro przeznaczone do pracy literackiej i w niej chciałby i z powodzeniem mógłby się spełniać. W przeciwieństwie do mnie jednak, jest pracownikiem nauki i musi liczyć się z ograniczeniami, jakie ta nauka wobec swoich ludzi stosuje. Z mojego punktu widzenia jest to czysty obłęd, ale ja nie jestem normalny, jak wiecie i być może nawet mógłbym startować w konkursie wiejskiego głupka w gromadzie Rycice, z realną szansą na zajęcie trzeciego miejsca. Książeczkę tę, bardzo szczegółową, mającą charakter drobiazgowej relacji z sali sądowej, wydano dwa razy tylko. Autor zaś robił w niej wszystko, by przekonać czytelników jak niezwykłym człowiekiem był Niewiadomski, który oczywiście ponosi całą winę za śmierć prezydenta Narutowicza. Tak się jednak składa, że jak ktoś jest prawnikiem i pisze reportaż z sądu, nie może omijać faktów, o których trąbią gazety i nie może udawać, że czegoś nie ma, skoro właśnie się ujawniło. Książka mecenasa Kijeńskiego, niepostrzeżenie więc dla niego samego, zamieniła się w demaskację. I świadomi tego ludzie nie dopuścili do tego, by wydano ją później. Ukazała się dwa razy po procesie i potem już wcale. Jest oczywiście dostępna w wersji cyfrowej, ale z tego co zdążyłem się zorientować w jednej tylko bibliotece – w Śląskiej Bibliotece Cyfrowej. Trudno doprawdy dociec, dlaczego wydawnictwo tak istotne dla historii Polski, dotyczące tak ważnego i bez przerwy przypominanego wydarzenia, nie doczekało się krytycznych opracowań historyków prawa. To niezwykłe. Ja, rzecz oczywista, także takiego opracowania nie zamieściłem. Dołączyłem za to do tej książki wstęp, który Eligiusz Niewiadomski napisał do swojej monumentalnej pracy zatytułowanej „Sztuka na tle jej dziejów”. To jest tekst, którego nie powstydziłbym się żaden współczesny historyk sztuki. Dopisałem do niego swój, krytyczny wstęp, unikając jednak jakichkolwiek oskarżeń. Mamy więc tekst źródłowy, na który w zasadzie nie powołuje się żaden historyk, omawiający czy to postać Niewiadomskiego czy to okoliczności zamachu na prezydenta Narutowicza. Powtórzę – to niezwykłe i niezrozumiałe. Przypomnę jeszcze tylko, że ową monumentalną pracę o sztuce miał wydać Niewiadomskiemu dom wydawniczy Ewert, Trzaska i Michalski. Syn starego Ewerta, Ludwik Władysław Ewert, był zaś tym człowiekiem, który o 10 z rana, w Sosnowcu, dnia 16 grudnia 1922 roku oznajmił swoim znajomym, iż w Warszawie wariat Niewiadomski zamordował prezydenta Narutowicza. Narutowicz żył jeszcze całe dwie godziny zanim przepowiednia młodego Ewerta, późniejszego naczelnego „Polski zbrojnej” spełniła się w całej swojej potworności. Sąd oczywiście nie wziął pod uwagę przesłuchania ani jednego ani drugiego Ewerta. Oto pełny tytuł tej pracy „Proces Eligiusza Niewiadomskiego o zamach na życie prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Gabryela Narutowicza w dniu 16 grudnia 1922 roku. Specjalne sprawozdanie stenograficzne, mieszczące całkowity przewód sądowy, z podaniem dokumentów śledztwa wstępnego, przemówień stron, życiorysu i podobizny oskarżonego. Opracował i wydał Stanisław Kijeński. Wydanie drugie, poprawione i znacznie uzupełnione szczegółami dotyczącemi wykonania wyroku i pogrzebu Niewiadomskiego i głosami dwóch znakomitych pisarzy, etc”
Okładka książki Alchemicy

63,00 zł 43,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Pomysł, by napisać książkę o alchemikach zrodził się w mojej głowie dość dawno. Chciałem, co dla ludzi znających mnie już trochę jest jasne, by książka ta nie była oczywista. To zaś oznacza, że odszedłem od tradycyjnej formuły opisywania alchemii i skupiłem się na towarzyszących jej aspektach politycznych. Nie tylko na nich jednak. Alchemikiem jest bowiem dla mnie każdy kto potrafi przemienić mało wartościowe produkty w wielki majątek, lub wymyślić matematyczną formułę zwiększającą zyski lub zmniejszającą ryzyko straty kapitału. Oto skromna i nieoczywista książka o alchemikach, która zapewne zaskoczy wielu czytelników. Książka ukazuje się w serii z białą sową.
Okładka książki Sacco di Roma

90,00 zł 62,06 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Długo oczekiwany komiks autorstwa Tomasza Bereźnickiego według scenariusza Gabriela Maciejewskiego opowiadający o straszliwych miesiącach wiosny i lata roku 1527 kiedy to armia cesarza Karola V złożona ze sprotestantyzowanych Niemców, Hiszpanów i Włochów spaliła Stolicę Piotrową, mordując wielu jej mieszkańców.
Okładka książki Sebastian Polonus Mistrz z Abruzzo

84,00 zł 57,92 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Sebastian „Polonus”. Mistrz z Abruzzo” to opowieść o pochodzącym z Wyszogrodu polskim artyście Sebastianie Majewskim, który osiadł we włoskim regionie Abruzzo i tam zasłynął jako najlepszy malarz wielu dzieł sakralnych. Kariera „Polonusa” (tak się podpisywał) to przypadek bez precedensu! A rzecz działa się w wieku XVII… Krystian Brodacki odwiedził z aparatem fotograficznym różne miejscowości Abruzzo związane z Majewskim, starając się dowiedzieć jak najwięcej o losach naszego rodaka, w jego pierwszej Ojczyźnie Polsce niemal zupełnie nieznanego. Co gorsza, jego dzieła są dziś w fatalnym stanie, a niektóre przepadły bezpowrotnie.
Okładka książki Nowa Polska

73,50 zł 50,67 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Długo wyczekiwany tom publicystyki hrabiego Emmanuela Małyńskiego. Oto fragmenty rozdziałów: Rzeczywiście Marszałek Piłsudski znajdzie się w sytuacji mężczyzny, który pożyczył pieniądze, by przedsięwziąć wielki biznes. Spodziewane zyski miały mu pozwolić szybko spłacić pożyczkę. Ale biznes – w tym przypadku chodziło o odzyskanie całej, przedrozbiorowej Polski – nie powiódł się. A Marszałek pozostał z długiem i ze szkodliwą obecnością śmiesznego zgromadzenia, do którego powołania sam doprowadził, by spreparować konstytucję, którą nigdy nie zamierzał się posłużyć. To rozpaczliwe zgromadzenie bardziej przypominało jarmark w jakiejś dziwaczej krainie niż prawdziwie demokratyczny parlament zachodniego państwa. Składało się z ugrupowań cwanych intrygantów przemieszanych z Żydami – i jedni, i drudzy w większości wzięli się nie wiadomo skąd i byli nikomu nieznani. Ale owi wesołkowie, zdecydowani nie przepuścić okazji, która się przed nimi otwierała, uzbierali miażdżącą większość z biednych chłopów wyciągniętych po raz pierwszy w życiu ze swoich chałup, olśnionych pochlebstwami i cudownymi, wciąż podbijanymi obietnicami. Jego (Grabskiego) marzeniem, z którym się nie krył, było utworzenie kraju biedaków, pośród których samo państwo miało mieć przywilej bycia bogatym jak to tylko możliwe. Nigdy nie rozumieliśmy, w czym ten program różnił się od programu socjalistycznego lub komunistycznego. Pan Grabski tolerował jednakże małych właścicieli. Być może dlatego, że ostatecznie sam Lenin ich tolerował, oświadczając zarazem, że robi to wyłącznie tymczasowo i wbrew swojej woli. W ostatecznym rozrachunku różnica pomiędzy Grabskim a Leninem zasadza się jedynie na tym, że ten pierwszy nie używał określeń „tymczasowo” i „wbrew woli” oraz że nie mówił o „taktyce” ani o „strategicznym odwrocie”. Ale z jego strony jest to mocno zrozumiałe, ponieważ Polska nie osiągnęła jeszcze ostatecznych granic postępu (…) W rzeczywistości myślenie pana Grabskiego nie różniło się zasadniczo od myślenia Kiereńskiego i Czernowa, prekursorów i zwiastunów mesjanizmu żydowsko-moskiewskiego, a on sam szeroko zasłużył na przezwisko polskiego Kiereńskiego, którzy przyznawali mu już świadkowie początków rewolucji rosyjskiej.
Okładka książki Rock and roll czyli podwójny nokaut

57,90 zł 39,93 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

"Najpierw więc rozległo się to kaszlanie, potem weszła gitara, a potem zaczął śpiewać Ozzy: „All right now! Won’t you listen?” I to w ten sposób po raz pierwszy w życiu usłyszałem „Sweat Leaf”, no a przy okazji cały album „Master of Reality”. Trzecią płytę zespołu Black Sabbath. „Black Sabbath" W książce znajdziemy zupełnie nowe spojrzenie na znanych i mniej znanych artystów i zespoły: - ADELE, AL KOOPER, AMY WINEHOUSE, ARCTIC MONKEYS, AVRIL LAVIGNE, BEACH BOYSI, BEATLESI, BETH DITTO, BLACK SABBATH, - BLUES, BOLAN, CAT STEVENS, CHOCHOŁY, COHEN, COLDPLAY, COLTRANE, DAVE MATTHEWS, DAVID BOWIE, DOORSI, DYLAN, GENESIS, - GUNS N’ ROSES, HEAVY METAL, HENDRIX, HEY JUDE, HIP-HOP, IMAGINE, IRON BUTTERFLY, JANIS, JESUS LOVE NEVER FAILED ME YET, - JOHN MCLAUGHLIN, JORDI SAVALL, KAZIK, KING CRIMSON, KYLIE MINOGUE, LADY GAGA, LED ZEPPELIN, LENNON, MAHOGANY SESSIONS, - METALLICA, MICHAEL JACKSON, MILES, MŁYNARSKI, MOT¨ORHEAD, NICK CAVE, OASIS, OTIS, PAT METHENY, PEARL JAM, PERE UBU, - PIL, PINK FLOYD, PŁYTY, POLICE, PORTISHEAD, PUNK, QUEEN, RADIOHEAD, REGGAE, RINGO, ROCK’N’ROLL, RODRIGUEZ, ROLLING STONESI, - SANTANA, SIMON AND GARFUNKEL, SINEAD O’CONNOR, SONIC YOUTH, THE POGUES, THE SMITHS, THE WHO, U2, VAN MORRISON, ZAPPA

Promocje

Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj