Opowieść o tym, jak stanąć wobec najtrudniejszych wyzwań i wygrać
Niebo dla akrobaty to historia kilkunastu postaci, połączonych wspólnym problemem: chorobą ich samych lub ich bliskich. Akrobaci to książka o sile charakteru, wierze, radości życia, przyjaźni i solidarności.
„PERŁA. Afrykański przypadek księdza Grosera” to piąty tom z cyklu. W 2003 roku książka Jana Grzegorczyka „Adieu. Przypadki księdza Grosera” przełamała tabu w mówieniu o prywatnym życiu księdza i kondycji polskiego społeczeństwa katolickiego. Książka trafiła na wszystkie listy bestsellerów. Potem wyszły „Trufle”, „Cudze pole”, „Jezus z Judenfeldu”, który stanowił prequell. Zapowiadana na jesień pozycja będzie kontynuacją „Cudzego pola”. Ksiądz Groser, który w finale tej powieści został przybity w sposób symboliczny do rusztowań budowanego kościoła. Z dramatycznego zdarzenia wychodzi pokiereszowany fizycznie, ale jego autorytet wzrasta proporcjonalnie do piekła, które przeszedł. Do jego parafii, gdzie jest przyrównywany do ojca Pio i „Jerzego Popiełuszki, który przeżył” ciągną pielgrzymi. Aż do dnia, który odmieni bieg wydarzeń. Namówiony przez swego znajomego, słynnego podróżnika, ksiądz Wacław udaje się do Afryki. Powstała okazja na zrealizowanie jego odwiecznego marzenia… Czy odnajdzie tam spokój, a przede wszystkim sens niewytłumaczalnych doświadczeń?
Grzegorczyk pisze o sprawach wiary, ale jego książki czytają także niewierzący. Jedną z motywacji, która sprawiła, że Grzegorczyk wrócił do pisania dalszych dziejów Grosera był list od niewierzącego studenta: „Proszę o dalszą część, nie może być tak, że zostawia pan rannego księdza i my nie wiemy co się z nim stanie…” Na jesień się dowiemy!
Czy znajdzie się ktoś, kto nie lubi grać w karty? Kogo nie bawi Pan Pierdziołka? Oczywiście, że nie, dlatego przygotowaliśmy wielką niespodziankę dla wszystkich, małych i dużych. Prezent, który połączy dwa w jednym.Już wkrótce na rynku pojawią się karty Czarny Pierdziołka. Będziemy łączyć w pary, dopasowywać do siebie bohaterów, zdarzenia i rymowanki znane z bestselerowej książki Pan Pierdziołka spadł ze stołka. Trzeba łysych pokryć papą i co dalej? Jak nie wiecie, to rysunek wam pomoże: lecz funduszy nie ma na to. Numer do numerka, rym do rymu, będzie frajda wielka, będzie wiele dymu! Napił się dziadek ciepłego winka i i co? I gonił babcię wkoło kominka!. A więc cieszmy się! Kto gra w karty, ten ma łeb obdarty. Kto gra dobrze, temu nikt nie obrze! Kto kocha Pierdziołkę, ten zawsze będzie się dobrze bawił!
Kolejna książka autora Nieba dla akrobaty i cyklu o księdzu Groserze. Tym razem Grzegorczyk ukazuje arcyciekawą postać błogosławionego kapelana powstania warszawskiego, który zginął, ponieważ nie chciał opuścić rannych powstańców. Pochodzący z jednego z najsłynniejszych rodów książęcych Jan Czartoryski porzucił świat, wstąpił do dominikanów i przyjął imię Michał. Jego sylwetka jest pokazana w ilustrowanym licznymi fotografiami szeregu impresji i wspomnień, nie zawsze jednoznacznych i dobrych... Widzimy człowieka żyjącego Ewangelią, ale niepozbawionego ludzkich rysów. Jego przykład pomaga nam zadać sobie pytanie: co zrobić, by nie odejść zasmuconym, kiedy oddało się wszystko?
Wyprawa na wieś z panem Pierdziołką.
To już czwarta część powtarzanek i rymowanek, znanego wszystkim, pana Pierdziołki!
Tym razem pojedziemy z nim na wieś.
Bo skoro pan Pierdziołka zdecydował, że
nie będzie dzieci swych w mieście chował,
weźmie ich na wieś, tam ich nauczy...,
to nie można się opierać!
Dobre nastroje należy przygotować, w pojazd wsiadać, książkę ze sobą zabierać i wyruszać!
Na wsi zajrzymy do zagrody pełnej zwierząt, które marzą, by być kimś innym,
na pole, gdzie kosa trafiła na kamień,
do sadu, gdzie rośnie piękna jabłonka,
na podwórze, gdzie bardzo spodobało się kurze,
pośmiejemy się z baby, co wpadła do kałuży oraz z chłopa, co wlazł na drzewo...
Przezabawne gryzmołki znów zapadną Wam w pamięć! a może już tam są? Przekonajcie się!
Najnowsza książka Grzegorczyka, znanego przede wszystkim z trylogii o przypadkach księdza Grosera, zawiera sześć opowiadań: „Kolczyki”, „Kapliczka”, „Szczerbate stopy”, „Piekło i niebo”, „Pieśń słoneczna Róży Bluszcz”, „Posłaniec”. Każde z nich jest opowieścią o ludziach zwyczajnych i niezwyczajnych zarazem, połamanych życiowo a równocześnie tajemniczo pięknych. Umierająca staruszka, skłócone rodzeństwo, listonosz, ksiądz – ludzie jakich znamy, dźwigający tajemnice, dotknięci samotnością, grzechem i cierpieniem.
"Niektórzy nazywają mnie skandalistą i gorszycielem – pisze Grzegorczyk – No cóż, dla mnie świętość to nie pielęgnacja cnót heroicznych, ale sokole oczy, które potrafią rozpoznać Boga przebranego w najbardziej liche i słabe istoty".
Dobra narracja, dramatyzm i napięcie, a zarazem delikatność, humor i smak – tak w skrócie można scharakteryzować opowiadania zawarte w nowej książce Jana Grzegorczyka.
Książka, ozdobiona pięknymi graficznie ilustracjami Agnieszki Traczyńskiej, to nie tylko pasjonująca literatura, ale też dzieło sztuki edytorskiej.
Akcja tej wyjątkowej powieści z kluczem rozgrywa się na tle wydarzeń z lat 2001 - 2002, ataku terrorystycznego na Nowy Jork, sprawy arcybiskupa Paetza czy sporów o Radio Maryja.
Choć bohaterem głównym jest ksiądz, rozdarcia, pasje, marzenia, które się w nim kłębią, są udziałem każdego z nas.
Święty i błazen – to książka o niecodziennej relacji Jana Góry z Janem Pawłem II. Ukazuje się tuż przed kanonizacją polskiego Papieża.
Błazen żył na dworze i miał przywilej mówienia królowi prawdy bez cenzury i ogródek. Ale są też inne skojarzenia. Błazen to tyle, co wariat. Człowiek, który się błaźni czyli kompromituje. To ktoś, którego genialny życiowy plan zakończył się klapą.
Jan Góra pozwalał sobie przy Papieżu na zachowania i działania, o których inni baliby się nawet pomyśleć. Niektórzy określiliby je jako nieodpowiednie albo gorszące. A papież, gdy Góra wsadzał jego rękę do wiaderka z silikonem protetycznym po to, aby uzyskać odlew jego dłoni dla potomnych, stukał się widelcem w czoło i mówił do obecnego kardynała Dziwisza: „Stasiu, po co z tym facetem zaczęliśmy się zadawać” i ponownie zapraszał ojca Górę i wspomagał jego projekty, plany, wizje...
Ale kto nie będzie widział okładki, dla niego tytuł będzie odnosił się tylko do Jana Góry. I słusznie. Dla jednych jest on bowiem świętym. Bo cuda, których dokonał - stworzenie Miasteczka Nadziei w spacyfikowanej przez Niemców wsi Jamna czy gromadzenie co roku stu tysięcy Młodzieży na polach lednickich po „Rybą” - są tylko domeną świętych. I tylko święci, tak jak on, potrafią kochać i płonąć. Dla innych pozostanie hochsztaplerem, który dokonuje sztuczek cyrkowo-diabelskich, sztuczek... błazeńskich.
Jan Grzegorczyk, autor bestselerowej trylogii o księżach Przypadki księdza Grosera zna ojca Jana od niepamiętnych czasów. Nie pozwala mu uciekać od niewygodnych pytań. Wręcz oskarżeń. Ale i tak nie do końca ufa swemu rozmówcy. Powołuje w książce licznych świadków życia ojca Jana. Ile w ich relacjach wyłania się świętego, a ile błazna?
PUBLICZNA SPOWIEDŹ WIELKIEGO GRZESZNIKA, KTÓRY PRAGNIE ZOSTAĆ ŚWIĘTYM
Święty i błazen – niepowtarzalna w swej szczerości opowieść dominikańskiego wizjonera.
Jan Góra, który co roku przyciąga na pola Lednicy pod Rybę 100 tysięcy ludzi, dla jednych jest charyzmatykiem, dla innych błaznem i hochsztaplerem pożerającym swoich współpracowników.
Nad Lednicą, u źródeł chrzcielnych Polski, ojciec Jan wypełnia wypaloną przez PRL i współczesne media wyobraźnię młodych chrześcijańskimi symbolami. Góra to żywioł, budując swój teatr, rani i sam jest raniony. Zdążając do celu, idzie na skróty. Jego nielegalne metody działania wykańczają biskupów i przełożonych. „Zostawcie go, to co robi jest Boże!”, usprawiedliwiają go obrońcy. Czy rzeczywiście chroni go „niebiański immunitet”?
Dopóki żył Jan Paweł II, Góra miał w nim potężne wsparcie. Papież mu wyznaczał zadania i błogosławił. Po jego śmierci postawiono mu zarzut, że się wypalił i nie potrafi żyć w epoce po „21:37”.
Józef Tischner pytany, co sądzi o Janie Górze, odpowiedział krótko: „Jeden taki musi być”.
Prowadzący sąd nad Janem Górą Grzegorczyk nie ogranicza się do przesłuchiwania oskarżonego. Co chwila wzywa świadków jego życia. Nie ma innego wyjścia – Góra albo zostanie wyniesiony na ołtarze albo spłonie na stosie.
„Nie dziwię się, że Góra zdecydował się na tę spowiedź. Przed Grzegorczykiem nawet
puszki z konserwami same się otwierają”.
Aleksander Rozenfeld
Jan Góra pozwalał sobie przy Papieżu na zachowania i działania, o których inni baliby się nawet pomyśleć. Niektórzy określiliby je jako nieodpowiednie albo gorszące.
A Papież, gdy Góra wsadzał jego rękę do wiaderka z silikonem protetycznym po to, aby uzyskać
odlew jego dłoni dla potomnych, stukał się widelcem w czoło i mówił do księdza Dziwisza:
„Stasiu, po co z tym facetem zaczęliśmy się zadawać?”, i ponownie zapraszał ojca Górę, i wspomagał jego projekty, plany, wizje...
***
— Podobno kiedy ojciec wstąpił do zakonu, to na brzydkie słowo mdlał jak św. Stanisław Kostka, a teraz sam ojciec wyznał Marii Okońskiej, że przeklinanie jest ojca grzechem głównym...
— Tak, Jasiu, stwardniałem… Język z budowy dociera i rozbudza. Nie można pieszczotliwie kłaść cegły. A ja kładłem jej niemało. Ofiary są, niestety. Żal mój jest także. Ale czy zdołam się poprawić, jak obiecałem Marysi Okońskiej, to zależy od łaski, o którą proszę codziennie.
(Fragmenty książki
Pan Pierdziołka, ten od stołka, swoją pierwszą książką podbił serca tysięcy czytelników. W kolejnym tomie powtarzanek i śpiewanek dowiemy się o nowych fikołkach naszego ulubieńca, o tym że wyprowadził się z Grajdołka,... krótko żył w Berlinie,Gdzie armaty rzeźbił w glinie.Potem zjawił się w Paryżu,Zająć się sadzeniem ryżu.Oj, dużo się działo, oj dużo!W końcu stworzył gdzieś w MeksykuSzkołę rymów i wierszyków.O tej szkole wszyscy już się zwiedzieli. Pchają się do niej, no bo gdy piątki dostaje się za wyrecytowanie: ,,Poszedł żuczek za chałupkę..."",za odśpiewanie: ,,W murowanej piwnicy, tańcowali zbójnicy"",za napisanie: ,,Nie dłub w nosie. Boś nie prosię"" albo ,,Z drogi śledzie, bo król jedzie!""Nikt nie chce ukończyć tej szkoły, bo cóż lepszego od szalonej zabawy w rymy.A więc, moje Pierdziołki, za pióra i na stołki!
Najnowsza książka Grzegorczyka, znanego przede wszystkim z trylogii o przypadkach księdza Grosera, zawiera sześć opowiadań: „Kolczyki”, „Kapliczka”, „Szczerbate stopy”, „Piekło i niebo”, „Pieśń słoneczna Róży Bluszcz”, „Posłaniec”. Każde z nich jest opowieścią o ludziach zwyczajnych i niezwyczajnych zarazem, połamanych życiowo a równocześnie tajemniczo pięknych. Umierająca staruszka, skłócone rodzeństwo, listonosz, ksiądz – ludzie jakich znamy, dźwigający tajemnice, dotknięci samotnością, grzechem i cierpieniem.
"Niektórzy nazywają mnie skandalistą i gorszycielem – pisze Grzegorczyk – No cóż, dla mnie świętość to nie pielęgnacja cnót heroicznych, ale sokole oczy, które potrafią rozpoznać Boga przebranego w najbardziej liche i słabe istoty".
Dobra narracja, dramatyzm i napięcie, a zarazem delikatność, humor i smak – tak w skrócie można scharakteryzować opowiadania zawarte w nowej książce Jana Grzegorczyka.
Książka, ozdobiona pięknymi graficznie ilustracjami Agnieszki Traczyńskiej, to nie tylko pasjonująca literatura, ale też dzieło sztuki edytorskiej.
Włączył odtwarzacz.Po chwili zaczęła sączyć się muzyka z Jeziora Łabędziego. Spojrzał na buty Pawła. Zmrużył oczy. Ale białe baletki siostry Bernadetty jakoś nie podbiegły. Zaczął sobie przypominać rozmowę z nią sprzed lat. Żartowali sobie, czy pobraliby się, gdyby zniesiono celibat. Po paru dniach Bernadetta podarowała mu Małego Księcia. ?Tylko nie odłóż na półkę?. I kiedy czytał wieczorem wyznanie Róży, którą opuszczał Mały Książę, odlatując na inną planetę, zrozumiał, że to, co mówiono o Bernadetcie, chyba było prawdą. Może jednak w celibacie jest miejsce na miłość... Nigdy już potem do tej rozmowy nie wrócili. Nigdy nie zapytała o jego wrażenia z Małego Księcia. Bernadetta wyjechała zresztą wkrótce do klasztoru we Francji. Przed wyjazdem napisała mu list zakończony ADIEU. Przed wiekami, wyjaśniła mu, ludzie używali tego słowa, gdy rozstawali się na dłuższy czas. Nie wiedząc, czy się kiedykolwiek jeszcze zobaczą, powierzali siebie i to następne spotkanie Bogu. Oddawali je w Jego ręce. A DIEU. Było to więc słowo pożegnania i jedynego prawdziwego spotkania. Z Bogiem i w Bogu.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?