W październiku 1996 roku trzydzieści ugandyjskich uczennic zostało porwanych przez Armię Bożego Oporu i przepadło w buszu północnej Ugandy. Dziewczęta gwałcono i torturowano, zanim zrobiono z nich żołnierzy i seksualne niewolnice.
Było to tylko jedno z wielu tysięcy porwań dzieci dokonanych przez bezwzględnego szaleńca i rebelianta Josepha Kony?ego. Jednak był to przełom dla zgnębionych cywili, sterroryzowanych przez rebelianckie działania wojenne i opuszczonych przez skorumpowany rząd. Należało coś w końcu zrobić ? świat musiał się o tym dowiedzieć, a dziewczęta wrócić do domu.
Rozmowy Kathy Cook przeprowadzone z ocalałymi dziewczętami i ich matkami sprawiają, że ich strach, frustracje i cierpienie stają się namacalne. Autorka, po dogłębnym zbadaniu sytuacji w Ugandzie, zdaje relację z wysiłków, jakie wspólnie podjęli zatroskani rodzice, grupy religijne, politycy z Kanady i Stanów Zjednoczony oraz organizacje pozarządowe, aby uwolnić dziewczęta i pobudzić do działania cały kraj i międzynarodową społeczność.
Skradzione anioły to przejmująca prawdziwa opowieść, przypominająca nam, jak ważna jest wiara, siła i determinacja w obliczu nieszczęścia.
Zwykle nazwisku ks. Jerzego Popiełuszki towarzyszą słowa-klucze, które mają go ostatecznie dookreślić: ?męczennik?, ?duszpasterz opozycji?, ?kapłan Solidarności?... Artur Olędzki podjął się innego zadania:
odnalezienia elementów tożsamości swojego bohatera ukrytej poza słowami kluczami. Sam poznał księdza Popiełuszkę osobiście, jako mały ministrant, o czym
opowiada we wstępie. Pamiętany obraz uzupełnił o czternaście punktów widzenia osób, które znały ks. Jerzego bezpośrednio lub dla których jego postać stała się ważnym punktem odniesienia współcześnie.
Są to: ks. Jan Sochoń (postulator procesu beatyfikacyjnego), ks. Jan Zając (w tym samym czasie odbywali służbę wojskową w Bartoszycach), dr Wojciech Bąkowski (był w duszpasterstwie akademickim), Anna Szaniawska (wdowa po prof. Klemensie Szaniawskim, bliskim przyjacielu ks. Popiełuszki), senator Piotr Andrzejewski, ks. Stanisław Małkowski, Seweryn Jaworski (działacz ?Solidarności?), ks. Jan Sikorski (duszpasterz akademicki), Katarzyna Łaniewska (aktorka), Stefan Bratkowski, Krzysztof Piesiewicz, Jan Olszewski, Rafał Wieczyński (reżyser filmu ?Popiełuszko. Wolność jest w nas?) oraz kleryk Piotr, który nawrócił się pod wpływem świadectwa życia i śmierci ks. Jerzego, a potem pociągnął do wiary dużą część swojej rodziny.
Książka daje realny i bardzo sugestywny obraz rzeczywistości tamtych lat. Jest głosem świadków, którzy mieli szansę towarzyszyć księdzu Jerzemu w jego dorastaniu do świętości i skorzystali z siły jego świadectwa.
Mocno wybrzmiewa w tych rozmowach prawda, że ks. Popiełuszko nie stał się ofiarą systemu z powodów politycznych. Zginął, gdyż Ewangelia, którą głosił, jednoczyła wokół niego ludzi. A to było bardzo niewygodne dla systemu domagającego się monopolu na duszę narodu...
Fragmenty książki można przeczytać na stronie: http://spotkanypolatach.salon24.pl/
Patronat medialny: duchowy.pl; Katolickie Radio Podlasie, Salon24.pl
Otrzymujemy do rąk drugie wydanie ZAPISKÓW, LISTÓW I WYWIADÓW CZCIGODNEGO SŁUGI BOŻEGO KSIĘDZA JERZEGO POPIEŁUSZKI Z LAT 1967-1984 w szczególnym czasie - przygotowania do beatyfikacji. Są to fragmentaryczne notatki autobiograficzne. Są one świadectwem jego duchowego wzrostu w posłudze kapłańskiej i zapewne dzięki Bożej łasce może nie uświadamianym, ale dalszym przygotowaniu do męczeństwa.
Księżna i Kardynał ? trudno sobie wyobrazić bardziej zróżnicowane życiorysy. Coś jednak je łączy! Są to wiara oraz miłość do tradycji Kościoła ? i o tym jest ta książka. Ale jest coś jeszcze, co jest im wspólne: ciekawe, a jednocześnie krytyczne spojrzenie na współczesność, zainteresowanie wielkimi tematami naszych czasów i niezbyt powszechna postawa ? raczej gotowość przyjęcia cięgów za swoje poglądy, niż chowanie głowy w piasek.
Piersi to miłość i erotyzm: obiekt pożądania i podziwu.
Piersi to życie: źródło pokarmu, wzruszający widok karmiącej matki.
Piersi to sztuka: fascynacje artystów utrwalone na płótnie, w marmurze, fotografii, literaturze.
Piersi to ciało: podatne na chorobę.
To często także śmierć.
Albumem PIER(W)SI W POLSCE pragniemy zwrócić uwagę na problem raka piersi w inny niż ogólnie przyjęty sposób. Po raz pierwszy w historii znane Polki odsłoniły swoje piersi, aby ratować piersi innych Polek. Pokazały piękno, bo warto je chronić.
Dodatkowym atutem albumu są teksty i wywiady Marzeny Chełminiak, dziennikarki, która sama stoczyła zwycięską walkę z rakiem piersi.
Wśród wspaniałych bohaterek między innymi: Kamila Baar, Joanna Bartel, Omenaa Mensah, Edyta Jungowska, Otylia Jędrzejczak, Jaga Hupało, Beata Tyszkiewicz, Beata Sadowska, Jowita Budnik, Mariola Bojarska, Dorota Wellman, Sylwia Gruchała, Katarzyna Kwiatkowska, Renata Dancewicz, Ewa Kasprzyk, Monika Olejnik, Patrycja Markowska, Iza Kuna, Martyna Wojciechowska, Natalia Przybysz, Beata Tadla, Beata Rybotycka, Dorota Segda, Krystyna Czubówna, Agnieszka Grochowska, Marta Kuligowska, Anita Werner, Kinga Baranowska, Marzena Rogalska, Hanna Śleszyńska, Manuela Gretkowska, Agnieszka Cegielska, Ilona Felicjańska, Katarzyna Montgomery
Przedsięwzięcie ma charakter charytatywny. Zysk ze sprzedaży albumu zostanie przekazany na wspieranie profilaktyki antynowotworowej.
Rafał Olejniczak
Z pasją i upodobaniem podgląda świat ludzkich emocji. Jego prace, równie wzruszające jak ironiczne, nikogo nie pozostawiają obojętnym. Przemawiają poprzez uchwycone w mgnieniu oka uczucia, zaskakujący nastrój, kolorystykę, detal, zatrzymane sekundy szczęścia i samotności.
Wyjątkowe fotografie artysty można było podziwiać podczas dwóch warszawskich wystaw ?Lokalne historie? i ?Podejrzane przypadki?.
Rafał Olejniczak pracuje pod pseudonimem Photographael.
Chyba każdy bezbłednie rozpoznaje jego twarz: zawsze skupiony, stojący obok Głowy Kościoła w czasie licznych papieskich ceremonii monsinior Piero Marini. Przybył do Rzymu w 1965 roku z włoskiej prowincji Piacenza zaraz po święceniach kapłańskich. Po odbyciu studiów w Instytucie Świętego Anzelma współpracował w dziele reformy liturgii po zakończeniu soboru.Z upływem lat monsinior Marini zyskał sobie zaufanie papieża, dzięki czemu uzyskał jego pełnomocnictwa w zakresie organizowania ceremonii, którym przewodniczy Ojciec Święty. Zarówno w Rzymie, jak i podczas jego podróży apostolskich gromadzą się na nich setki tysięcy, a nawet miliony wiernych. Podczas papieskich ceremonii monsinior Piero Marini, w białej komży na fioletowej sutannie, zawsze stał po lewej stronie papieża. W roku 1998 Jan Paweł II udzielił mu święceń biskupich, a następnie w roku 2003 mianował go arcybiskupem.
„Moim zdaniem zasadniczą potrzebą stała się troska o jakość odprawianej liturgii. Zamiast stawiać na ilość, jak to bywało niedawno, postawmy przede wszystkim na jakość. Zamiast czterech mszy w niedzielne przedpołudnie niech w danej parafii – tam, gdzie to możliwe – zostaną odprawione tylko dwie albo nawet jedna, ale niech te dwie msze będą dla nas mocnym znakiem. Niech dają uczestnikom możliwość doświadczenia obecności Boga, usłyszenia Boga, który mówi. Niech nie będą to msze, podczas których mówią ludzie, podczas których patrzy się na zegarek, podczas których ma się wrażenie, że liturgia biegnie – gdy tymczasem potrzebuje ona czasu. Nasz Pan potrzebuje czasu liturgii, by z nami rozmawiać. Jeśli nie dajemy Mu tego czasu, by mógł do nas mówić i byśmy sami nastawili się na słuchanie, to niepotrzebnie odprawiamy nasze nabożeństwa. Tak ważne jest piękno liturgii, jej muzyka, jakość ceremonii. Zostawmy miejsce na znaki, na modlitwy, na gesty. Pozwólmy im, by nam mówiły o Bogu. To najpilniejsze dziś zadanie duszpasterskie”.
„Obecnie dla prowadzenia katechezy mamy do dyspozycji jedynie czas odprawiania liturgii. W przeszłości, zwłaszcza w środowisku wiejskim, katecheza mogła odbywać się poza liturgią, za pośrednictwem rozmaitych form nauczania. Nie istniała telewizja; wszyscy chodzili do kościoła i prawie wszyscy uczestniczyli w tych wspólnotowych działaniach. Jeśli nie oferujemy dobrej jakościowo liturgii, w której zgromadzenie naprawdę odnajduje się dzięki doświadczeniu tego, co Boskie, i rzeczywiście znaczącego słowa Bożego, niweczymy wszelką katechezę i całe nasze życie wiary. Dlatego właśnie zawsze podkreślam, że kryzys liturgii jest dziś kryzysem Kościoła”.
(fragm.)
Z okazji piątej rocznicy śmierci Jana Pawła II Znak wspólnie z Centrum Jana Pawła II publikuje dwa obszerne tomy zawierające wszystkie wykłady wygłoszone podczas legendarnych spotkań w Castel Gandolfo. Co dwa lata w trakcie swojego letniego wypoczynku Jan Paweł II zapraszał tam najwybitniejszych intelektualistów z całego świata, żeby przysłuchiwać się ich rozmowom poświęconym najistotniejszym problemom współczesnego świata. Organizatorem tych spotkań był Instytut Nauk o Człowieku w Wiedniu kierowany przez Krzysztofa Michalskiego i ks. Józefa Tischnera. Dyskutowano m.in. o wizji człowieka w nauce współczesnej, o kryzysie, o idei Europy, o społeczeństwie liberalnym, o „tożsamości w czasach zmiany” i o dziedzictwie Oświecenia. Wśród autorów są same znakomite nazwiska, m.in. Ralf Dahrendorf, Leszek Kołakowski, Bernard Lewis, Paul Ricoeur, Robert Spaemann, Charles Taylor, ks. Józef Tischner. Całość poprzedza wstęp Krzysztofa Michalskiego napisany specjalnie do tego wydania.
To obszerne dzieło pozwala przyjrzeć się jednemu z najciekawszych aspektów pontyfikatu Jana Pawła II - jest świadectwem intelektualnej ciekawości otwartości Papieża, a jednocześnie zapisem interesujących dyskusji, które toczyły się w czasie, gdy kierował on Kościołem
Żywa opowieść, niezwykła bohaterka. I historia polski ostatnich 50 lat widziana z najbardziej zaskakujących perspektyw, także przez drzwi sypialni. Jadwigi Staniszkis nie da się zamknąć w żadnym schemacie, dlatego od dziejów jej życia nie sposób się oderwać. - Piotr Zaremba, publicysta, pisarz.
"Pędziłam na rowerze na spotkanie z moją pierwszą miłością - mechanikiem okrętowym, w którym się zakochałam płynąc do Londynu. Wpadłam pod ciężarówkę. Po tym ciężkim wypadku miałam wielką bliznę na twarzy. Nie chciałam, żeby on to widział. I wpadłam na pomysł, że jak przed naszym spotkaniem umaluję się jaskrawoczerwoną szminką, to on będzie patrzył na moje usta i nie zwróci uwagi na tę szpetną bliznę.
Wiele osób pozostających w bliskich relacjach z osobami uzależnionymi doświadcza współuzależnienia. Ich sytuacja jest bardzo trudna i powoduje ogromne cierpienie. Autorka przeprowadziła wywiady z wieloma matkami osób uzależnionych od narkotyków, by przedstawić w książce przejmujący, ale i rzeczowy obraz zjawiska, które je dotknęło. Książka pokazuje mechanizmy współuzależnienia i możliwe sposoby wyjścia z niego. Dodatkowo jest też wzbogacona bazą adresów, pod którymi zainteresowane osoby mogą szukać pomocy.
Czy w świecie, który wydaje się tak często być niszczony przez samotność, indywidualizm lub pustkę duchową, chrześcijaństwo może jeszcze sformułować oryginalne słowo, wykazać swoją nową młodość? Czy może jeszcze dać powody do nadziei? Tak ? odpowiada Olivier Clément w rozmowie, która przyjmuje momentami formę testamentu duchowego, jednocześnie odważnego i czystego, bogatego w doświadczenia życia. Książka jest summą refleksji nad dialogiem między prawosławiem a katolicyzmem oraz chrześcijaństwem, a judaizmem i islamem. W kontekście polskim interesujące jest to, że Clément daje przystępny wykład podstaw teologii prawosławnej, który pozwala dostrzec jak bardzo prawosławie i katolicyzm są sobie bliskie i jak się uzupełniają.
Olivier Clément jest teologiem prawosławnym zaangażowanym od dziesiątków lat w ruch ekumeniczny i dialog międzyreligijny. Ciesząc się powszechnym uznaniem pełni rolę łącznika między Kościołami Wschodu i Zachodu. Urodził się i wychowywał w rodzinie ateistycznej, stąd wyniósł respekt dla ateistów, którzy nie wierząc są jednak dobrymi ludźmi i postępują godnie. Interesował się poezją, studiował historię. W czasie studiów działał we francuskim ruchu oporu. Jego poszukiwania duchowe rozpoczęły się już w czasie wojny i trwały w sumie 10 lat. Trafił do środowiska związanego z Berdiajewem i Łosskmm, którzy wprowadzili go też w środowisko prawosławnych intelektualistów. Nawrócił się na prawosławie i przyjął chrzest w 1952 roku.
Pismo, książka, lektura. Rozmowy: Le Goff, Chartier, Hébrard, Fabre, Lejeune prezentuje nowe zjawiska we francuskiej humanistyce, które są w Polsce mało znane bądź nieznane. Tematy tych rozmów: sposoby uprawiania nowoczesnej historiografii, oralność, piśmienność, druk w kulturze; książka i lektura jako przedmiot badań historycznych; autobiografie, dzienniki intymne, zapisy codzienne jako praktyki piśmienne i jako istotne źródło w naukach humanistycznych; antropologiczny sposób rozumienia literatury.
"Dwie właściwości tego pełnego zalet tomu zasługują na podkreślenie. Po pierwsze - kompetencja i swoboda autora tych rozmów. Paweł Rodak nie tylko swych rozmówców należycie komponuje, układając ich sekwencję podług węzłowych splotów historii antropologicznej, ale także z każdym z nich prowadzi dialogi znawcy zarówno twórczości poszczególnych autorów, jak i właściwych im problemów".
z recenzji Andrzeja Mencwela
"Żywa, dobrze napisana, pobudzająca do myślenia książka Pawła Rodaka jest doskonałym wprowadzeniem w problematykę współczesnej humanistyki przede wszystkim francuskiej - ale nie tylko".
z przedmowy Krzysztofa Pomiana
W świecie zdominowanym przez mężczyzn warto zdobyć oręż do walki o należne nam, kobietom miejsce. Ta książka pomoże Ci w życiu zawodowym, towarzyskim, uczuciowym.
Dr Elżbieta Sujak, psychiatra i neurolog, wykładowca, przez wiele lat zaangażowana w poradnictwo rodzinne oraz prowadzenie kursów psychologii komunikacji, autorka wielu książek i artykułów oraz... świecka konsekrowana.
W rozmowie z Cezarym Sękalskim opowiada o swoim życiu i pracy, rozwoju człowieka dorosłego i przekraczaniu granic, małżeństwie i seksualności, duchowych poszukiwaniach i miejscu kobiety w Kościele oraz o nowym powołaniu konsekrowanych w świecie i ich formacji duchowej.
Czy pożycie małżeńskie musi przekształcić się w nużącą rutynę? Gdzie szukać inspiracji dla udanego życia seksualnego? Czy po wielu latach małżeństwa można jeszcze nawzajem siebie zadziwić? Wielu katolikom wydaje się, że powinni w łóżku zachowywać się jak w Kościele, a więc poważnie, wyrzekając się śmiechu i frywolności. Ojciec Ksawery Knotz, od lat zaangażowany w szerzenie nauki o pięknie aktu seksualnego, mówi coś wręcz przeciwnego: zachęca kochanków, aby rozmawiali ze sobą o doznaniach i wychodzili naprzeciw swoich oczekiwań. Przywołując słowa św. Augustyna, można by powiedzieć: "Kochaj i rób, co chcesz!".
O. Ksawery przypomina, że miłosne igraszki, fantazje i ciekawe pozycje nie są zarezerwowane dla amatorów przygodnego seksu bez miłości. Nie zapomina jednak o całościowym obrazie człowieka - sfera cielesna nie jest celem samym w sobie, ale dopełnieniem sfery duchowej.
Małżonkowie, jeśli dadzą sobie szansę, mogą po latach wspólnego życia stać się wytrawnymi kochankami. Wbrew współczesnym przesądom, które utożsamiają ilość partnerów seksualnych z jakością czerpanych doznań, ojciec Knotz mówi, że seks z jedną jedyną osobą można porównać do wina - im starszy tym lepszy! A dowie się o tym ten, kto wytrwa?
...w rozmowach z Renatą Dziurdzikowską
Wstęp
To się musiało wydarzyć. Spotkanie Wojciecha Eichelberger a i miesięcznika ZWIERCIADŁO.
Potrzebowaliśmy zmian, głębokich przeobrażeń. Wiedzieliśmy ze naszym czytelniczkom bardziej niż lifting twarzy potrzebny jest lifting duszy.
Wojciech Eichelberger podjął to wyzwanie. I tak rozpoczął się cykl „Sam na sam z terapeutą". Przez blisko dwa lata spotykaliśmy się co miesiąc, aby rozmawiać o tym, co najważniejsze. O trudnej drodze w poszukiwaniu siebie.
„Wszyscy prawdziwi nauczyciele, mędrcy, prorocy mówią: patrz w siebie, szukaj w sobie".
I to miałoby być takie trudne? Co miesiąc dowiadywaliśmy się, jak bardzo. Jak wielkim wysiłkiem jest samopoznanie, wyzbywanie się wyobrażeń na własny temat, zagłębianie w odległe zakamarki swojego dziecinna, w to wszystko, co nas ukształtowało. Ale też oddaliśmy, jak wiele możemy zyskać, jak bardzo satysfakjonujące może stać się nasze życie, jak rzeczywiście prawdziwe mogą być kontakty z sobą samym i z innymi. Nasi czytelnicy (ZWIERCIADŁO czytają nie tylko kobiety) reagowali bardzo spontanicznie. W tysiącach listów nadchodzących do redakcji dziękowali za każdy wywiad Renaty Dziurdzikowskiej z Wojciechem Eichebergerem, pisali, jak mocno są poruszeni, jak bardzo jej, dotyczy, jakie niesie refleksje i jak niebywale motywy do pracy nad sobą.
Powodzenie cyklu „Sam na sam z terapeutą" mogło się skończyć wydaniem książkowym, to oczywiste. W ten sposób żywot i zasięg tych ważnych, mądrych rozmów zostanie przedłużony i poszerzony.
Mając przed sobą znane mi dobrze teksty, zebrane teraz w całość, uderza mnie, jak bardzo spotęgowała się ich siła.
Ta książka może zaboleć. I chyba zaboleć powinna. Tym bólem, który towarzyszy narodzinom. Bo jest to książka o tym, jak możemy się urodzić po raz drugi. Jeśli tylko zagubieni w całej tej nieświadomości i chaosie, w którym żyjemy, zechcemy się zatrzymać.
Beata Dzięgielewska Redaktor naczelna miesięcznika „Zwierciadło' Warszawa 1999
Fragment książki
-Jaką kobietę określiłbyś jako piękną? Podobno mężczyźni najbardziej zwracają uwagę na nasze nogi, potem biust, oczy, biodra, talię. Wolą blondynki niż brunetki...
-Jest tylko jeden jedyny rodzaj pięknych kobiet - to kobiety pogodzone ze sobą.
— Czyli jakie?
- Kobieta pogodzona ze sobą cieszy się, że jest kobietą, lubi siebie, swoje ciało, bez względu na to, jak się ono ma do aktualnie obowiązujących standardów estetycznych i mody. Piękna kobieta tak naprawdę nie interesuje się tym, jak wygląda, nie patrzy w lustro. Jest kobietą wewnętrzną. Z kobietami, i w ogóle ze wszystkimi ludźmi, jest tak jak z drzewami. Tyle drzew, każde inne - dąb, brzoza, buk, osika czy sosna — i każde na swój sposób piękne.
- Po czym poznajesz, że oto masz do czynienia z piękną, czyli pogodzoną ze sobą kobietą?
- To widać na pierwszy rzut oka: po sposobie, w jaki się porusza, jak nosi głowę, jak patrzy na świat, jak się uśmiecha, jak używa swojego głosu. Widać po niej, że daje sobie prawo do tego, by istnieć i cieszyć się życiem, będąc taką, jaka jest.
- Po prostu - „jestem i już"?
- Tak - taka jestem, jaka jestem. Taka się urodziłam i nie muszę się do niczego i do nikogo dostosowywać. Piękna kobieta nie traktuje ciała jako przedmiotu, który ma spełnić jakąś określoną rolę; ciało nie jest dla niej manekinem do ubierania ani czymś do podziwiania czy uwodzenia. Ubiera się przede wszystkim wygodnie, z troską, by dobrze się czuć. Modą potrafi się bawić. Nigdy nie jest jej niewolnicą.
— A jeśli czuje się świetnie właśnie wtedy, gdy jest ubrana według najnowszych wskazówek mody, gdy dwie godziny spędza przed lustrem, robiąc makijaż?
— W ten sposób często mówią kobiety, które nastawione są głównie na to, by swoim wyglądem sprawiać wrażenie. Oczywiście mogą dobrze się z tym czuć, ale z zupełnie innych powodów. Dobrze się czują, ponieważ widzą, że są akceptowane, podziwiane czy pożądane.
— Czy to źle?
— Nie najlepiej. Pogodzona ze sobą kobieta, czyli ta prawdziwie piękna, nie kieruje się tym, czy się podoba, czy nie, jak wygląda w oczach innych, jakie zrobi wrażenie, co o niej pomyślą. Ona szuka zgody ze sobą, sposobu na wyrażanie siebie, własnej indywidualności. I pokazuje to swoim wyglądem, który jest ponadczasowy, tak jak i ona sama jest ponadczasowa. Ubranie, które na siebie wkłada, jest po to, by oddawało jej nastrój i jej osobowość. Czuje się dobrze w swoim ciele i intuicyjnie robi to, co dla niej najlepsze. Traktuje siebie podmiotowo. Jeśli chcemy sprawiać wrażenie, traktujemy siebie przedmiotowo, sprzedajemy się. Można się czasem tak pobawić, ale nie o to chyba chodzi w życiu. Poza tym dobre samopoczucie spowodowane tym, że ktoś nas podziwia czy pożąda, to ulotna sprawa — i tak przecież nie zdołamy zadowolić wszystkich.
— Jeśli tak bardzo zależy mi, by robić na innych wrażenie, to znaczy, że głęboko w sobie czuję, że jest ze mną coś nie tak, że nie jestem w porządku?
— Oczywiście. Jedynym wyjściem jest budować w sobie wewnętrzne poczucie wartości, które nie ma nic wspólnego z wyglądem. Chyba od czasów, gdy kobiety były niewolnicami, pokutuje w ich umysłach bardzo mocne przeświadczenie, że o wartości kobiety decyduje to, czy będzie się podobać mężczyźnie. Stąd te ciągłe pytania: co lubią w kobietach mężczyźni? Czy to nie przypomina targu niewolnic?
— Same kręcimy na siebie bat. Bardzo interesuje nas, co lubią mężczyźni; mały czy duży biust, szerokie biodra, a może wąskie, płaski brzuch czy wręcz przeciwnie. I badania na ten temat ochoczo drukujemy w naszych pismach.
— Przekonanie, że najważniejsze to sprawiać wrażenie i podobać się, jest spuścizną niewolnictwa. Na szczęście wiele wrażliwych i świadomych kobiet czuje wewnętrzny sprzeciw na samą myśl o tym. To nieprawda, że mężczyźni mają jakiś określony gust, że preferują jakiś rodzaj kobiecej urody.
— Ale badania...
— Badania dotyczą czegoś innego — preferencji estetycznych. Ale przecież przy wyborze partnerki na życie nieważne jest ciało, które przecież tak szybko się zmienia. Sprawy o wiele ważniejsze to radość życia, przymioty serca i charakteru, a także żywotność, temperament.
— Cokolwiek by mówić o pięknie wewnętrznym, w świecie, w którym żyjemy, obowiązuje bardzo konkretne i wymierne piękno. I „obiektywnie" ładnym żyje się łatwiej — bardziej ich lubimy, jesteśmy dla nich uprzejmi, chętnie pokazujemy się w ich towarzystwie. Dostają lepszą pracę i szybciej awansują.
- To media lansuj ą Ładnego—w reklamach Ładny jeździ dobrym samochodem, używa luksusowych towarów, zarabia duże pieniądze, jest inteligentny i wszechstronny. W ludzkich umysłach powstaje skojarzenie, że Ładny jest lepszy, że należy do kasty ludzi szczególnych, swoistych aniołów. Dlatego Ładnych traktujemy lepiej i dajemy im więcej szans. Ale z moich doświadczeń z kobietami, nie tylko w gabinecie terapeutycznym, niezbicie wynika, że te najładniejsze są często najbardziej nieszczęśliwe.
— I najczęściej — ku zdumieniu świata — samotne.
— Ładna kobieta jako dorastająca dziewczyna jest częściej odrzucana przez matkę. Matka, świadomie lub nie, postrzega córkę jako rywalkę. Jak macocha w baśni o królewnie Śnieżce, z niepokojem zagląda do lusterka i pyta, kto jest najpiękniejszy na świecie. Gdy widzi w lusterku własną, niemłodą już twarz, postanawia córkę królewnę uśpić. Od tej pory dziewczyna po kilka razy dziennie słyszy, że jest brzydka, okropna, do niczego. Wyrasta w przekonaniu, że nie zasługuje na miłość. (...)
Zatrzymaj sięSpis treści
1. Wstęp 5
2. Księżniczka 7
3. Ciało 15
4. Wina 23
5. Wartość 31
6. Zabawa 39
7. Pierwsza miłość 47
8. Druga miłość 55
9. Wierność 63
10. Agresja 71
11. Dzieciństwo 79
12. Mężczyzna 89
13. Ojciec 99
14. Szef 109
15. Przyjaciel 117
16. Cicho 123
17. Zatrzymaj się 131
18. Szukaj w sobie 139
19. Od nowa 147
20. Śmierć, czyli Życie 157
Z Zygmuntem Kubiakiem rozmowy dotykały zwykle spraw najważniejszych i toczone były w wysokich rejestrach. Natomiast gasł, gdy pojawiał się temat błahy. Bywał kontrowersyjny w sądach, ale samą swoją uczciwością podnosił przyzwyczajeniowe reakcje rozmówcy o szczebel wyżej.
Paweł Czapczyk Posłowie
Wznowienie bestsellerowej książki księdza Józefa Tischnera i Jacka Żakowskiego poświęconej Katechizmowi Kościoła katolickiego. To oryginalna próba jego popularyzacji oraz pokazania nowatorstwa i rewolucyjności katechizmu ? owocu zmian, jakie zaszły w Kościele po II Soborze Watykańskim. Rozmówcy, omawiając kolejne rozdziały katechizmu, poruszają tak ważne dla katolików tematy, jak śmierć, niebo, wolność, łaska, nadzieja czy stosunek Kościoła do państwa.
Anna Dymna, Katarzyna Grochola, Marek Kondrat, Wojciech Mann, Monika Olejnik, Olga Tokarczuk, Grzegorz Turnau, Ks. Jan Twardowski, Stanisław Tym – rozmówcy Jana Strzałki – wszyscy pozytywnie „zakręceni” na punkcie swoich zwierzaków. Kochają je ponad wszystko, uwielbiają opowiadać o ich niezwykłej mądrości i dyskutować o wyższości psa nad kotem. Sypiąc anegdotami roztaczają radość, ciepło i humor. Snując refleksje próbują dotknąć niezwykłej tajemnicy naszego obcowania ze zwierzętami.
Całość, z właściwą sobie błyskotliwością, komentuje światowej sławy socjolog Zygmunt Bauman w szkicu „Ze Zwierzętami – razem czy osobno”.
Stefan Wilkanowicz to nietuzinkowa postać współczesnego polskiego Kościoła: wieloletni redaktor naczelny miesięcznika „Znak”, bliski współpracownik kard. Karola Wojtyły i papieża Jana Pawła II (m.in. jako członek Papieskiej Rady ds. Świeckich), człowiek zaangażowany w szereg inicjatyw ekumenicznych, edukacyjnych i społecznych, w szczególności w dialog chrześcijańsko-żydowski - a jednocześnie ktoś, kto przez całe życie starał się być na drugim planie i przede wszystkim działać, rozwiązywać konkretne problemy.
W rozmowach z młodym dziennikarzem Tygodnika Powszechnego Tomaszem Ponikło opowiada o tym, czym dla niego jest chrześcijaństwo i jaką rolę ma do spełnienia chrześcijanin w nieustannie zmieniającym się świecie. Wilkanowicz, niepoprawny optymista, patrzy na człowieka i świat z nadzieją. Podkreśla, że to, co nieraz wydaje się nam zmarnowanym wysiłkiem, może owocować niespodziewanie w innym miejscu - i w innym życiu. Pytany o szczęście, cytuje ulubionego autora: „Szczęście polega na przechodzeniu do trudności wyższego rzędu”.
3 stycznia 2009 Stefan Wilkanowicz skończył 85 lat.
Do książki dołączono bezpłatną płytę CD zawierającą pliki z tekstami dwóch innych książek: Marii Teresy Trân Thi Lai-Wilkanowicz Z Wietnamu do Polski. Opowieść córki mandaryna oraz Stefana Wilkanowicza Dlaczego i jak wierzę.
Jak zatem doszło do tego, że Grotowski został tu powtórzony?
Rzecz tak się miała: 20 marca 1981 roku Jerzy Grotowski przyjechał do Gdańska i spotkał się z grupą osób współtworzących „Transgresje”. Najpierw odczytywał, komentując, fragmenty z Fałszywych proroków Martina Bubera, później odpowiadał na zadawane mu pytania. Magnetofon nie rejestrował tego, co wówczas mówiono. Prosił o to przed rozmową Grotowski.
Nie wszystkie ważne słowa ze spotkania z Grotowskim zostały tu powtórzone „z pamięci”. Inne – te, o których pamięć nie pamiętała – pochodzą z notatek robionych pospiesznie przez niektórych
uczestników rozmowy. Tak oto dwie zbieżne formy przetrwania – pamięć i pismo – przedłużyły czas istnienia wypowiedzianych niegdyś słów. A przedłużając – przemieniły.
2. Fragmenty
O umiejętności bycia samym
Istnieją takie chwile, kiedy ludzie, nawet będąc razem, nawet
będąc w grupie, są samotni, są osobno. I istnieją takie, kiedy
nawet zamknięci pojedynczo w swoim pokoju są ludźmi zbiorowymi.
Chwile, w których człowiek indywidualny jest człowiekiem
zbiorowym, są chwilami zakrętów historii. A właśnie wtedy, kiedy
historia ma zakręty, bardzo jest ważne, żeby człowiek umiał
być sam: żeby umiał nie być zbiorowy i żeby umiał być samym
sobą. Być samym: nie iść ślepo za falą.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?