Ciało jako inny, obcy, wykluczony, ciało jako przestrzeń napięcia między toż-samością a innością, ciało poza innością i tożsamością. Ciało-tekst ? otwarte. Ciało o zmiennej intensywności, bez ustanku pulsujące między tym, co obce a tym, co toż-same. Ciało ustanawiające granice, by w kolejnym kroku je znieść, mówiące: ?ja?, by zaraz temu zaprzeczyć, tworzące wnętrze i rozpływające się w zewnętrzności pofałdowanej powierzchni. Ciało radykalnie zróżnicowane, to zwierzęce, to ludzkie, to przestrzenne, to wirtualne, to duchowe, to materialne, to kobiece, to męskie, to dojrzałe, to dziecięce, migocące różnicami, stające-się-innym, a w efekcie niedostrzegalne, zlewające się ze światem w działaniu. Ciało tętniące życiem, ciało różnicujące świat i jednocześnie go zmieniające. Ciało będące podstawą myślenia o tożsamości, inności, podmiotowości, wspólnocie, etyce czy polityce i otwierające te kategorie na to, co nadchodzi
Monografia Przybyłem tu, by umrzeć zajmuje się relacjami z egzekucji opublikowanymi w Anglii w XVI i XVII wieku. Zarówno relacje, jak i egzekucje odgrywały wówczas istotną rolę – przywracały naruszony przez skazańca porządek prawny, społeczny i polityczny. Skazaniec, otrzymując prawo głosu, miał dokonać ostatniej spowiedzi, by umrzeć „dobrą śmiercią” oraz podkreślić słuszność wyroku. Jednak wśród kilkuset opublikowanych w tym czasie relacji znajdujemy stosunkowo liczne przykłady przełamania tej konwencji. W efekcie można zauważyć proces wyłaniania się jednostki: oto zamiast wygłosić skostniałą formułę spowiedzi i przyznania się do winy, skazaniec występował w imieniu własnym, koncentrując się na indywidualnym przekazie. W zachowanych angielskich relacjach chodziło więc nie tyle o to, co władza czyniła z ciałem skazańca, ile raczej – co skazaniec czynił z ostatnimi chwilami swojego życia. Skazaniec zaś, nie mając przecież wpływu na to, co stanie się z jego ciałem, korzystał z przysługującego mu prawa głosu, by „napisać siebie”, pozostawić głos jednostki świadomej swojego zindywidualizowanego istnienia – i w efekcie przemienić się w obywatela świadomego istnienia opinii publicznej i umiejącego ten fakt wykorzystać.
Nagroda „Literatury na Świecie” przyznana w kategorii „Translatologia, Leksykografia i Literaturoznawstwo”
Najbardziej poruszająca książka ostatniego czasu. Autobiografia redaktora naczelnego magazynu Elle. Jean-Dominique Bauby w wyniku wylewu doznał paraliżu całego ciała. Jego oknem na świat stała się lewa powieka, którą wymrugał opowieść o cierpieniu, samotności, miłości i śmierci. Tworzenie książki stało się walką o istnienie. Poczucie humoru, ironia i dystans wobec otaczającego świata i własnych przeżyć spowodowały, że jego opowieść jest wzruszającą afirmacją życia. Jean-Dominique Bauby zmarł nagle, trzy dni przed ukazaniem się Skafandra i motyla. Książka rozeszła się we Francji w nakładzie 800 000 egzemplarzy, przełożono ją na kilkadziesiąt języków.
Ostatnia podróż, ostatnie spotkanie, ostatni list... Opowiadania i eseje Lipowskiego spaja aura smutku i żalu, przeczucia nieuchronnie zbliżającego się końca – czy to końca życia, czy tylko jego etapu. Ich bohaterowie mierzą się z przeszłością i teraźniejszością, z samotnością i zapomnieniem, z wojną i chorobą, ze starością i śmiercią. Metafizyczny lęk łączy się tu ze strachem o życie, ból przedwcześnie przerwanej miłości z bólem utraty żony, z którą po kilkudziesięciu latach małżeństwa stanowi się jeden organizm.
Lipowski opisuje te tragedie z czułością i empatią. Postaci literackie rysuje subtelnie, lecz dobitnie. W postaciach historycznych dostrzega zaś to, czego często nie zauważamy – zwykłych ludzi.
Spędziłem zatem dwa lata w Studiu Nieużyteczności. Były to lata intensywne i radosne; dla mnie studiowanie i życie były jednym i tym samym niewyczerpanie interesującym przedsięwzięciem, moi przyjaciele stawali się moimi nauczycielami, moi nauczyciele – przyjaciółmi…
Zbiór esejów wybitnego belgijskiego myśliciela, który z charakterystycznym sceptycyzmem, niezwykłą przenikliwością i cierpkim humorem przygląda się problemom współczesnej kultury, historii i polityki.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pochodzącego z Funduszu Promocji Kultury
Podczas gdy tematem tej książki są rezonanse między sferą wizualną, muzyczną i filozoficzną na początku XX stulecia, a także migracje idei i pojęć pomiędzy tymi sferami, podejmowanym problemem jest współczesne wycofanie się z narracji i dyskursów spajających, scalających i dokonujących syntezy doświadczenia bycia człowiekiem w obrębie poszukiwań estetycznych. Dzięki takiemu zestawieniu tematu i problemu jednocześnie wydobyty zostaje kontrast pomiędzy utopijnymi nadziejami wobec projektu i idei człowieka w awangardach początku XX wieku a współczesnym dyskursem wokół sztuki jako dziedziny odnoszącej się do tego, co ludzkie i nieludzkie, w sposób zdystansowany, chłodny, często ironiczny bądź sceptyczny.
Książka przywołuje twórczość awangardowych artystów początku XX wieku oraz ich romantycznych prekursorów, Euge`ne’a Delacroix, Fryderyka Chopina, Wassilego Kandinskiego, Paula Klee, Antona Scho¨nberga, Pierre’a Bouleza. A jednak im bardziej spoglądamy na nich z dystansem, tym bardziej rola pojedynczych osób zaczyna przypominać dyrygowanie falom, bo myśl ma siłę żywiołu.
Budynki i układ przestrzenny zespołu Politechniki Gdańskiej są doskonałym dokumentem przemian architektury w XX wieku. Niezależnie od będącej przedmiotem dyskusji ciągłości lub nieciągłości dziejów uczelni jako instytucji prowadzącej badania naukowe i kształcącej studentów, jej architektura stanowi jednolitą całość. Położony u wylotu malowniczej doliny okolonej zielonymi wzgórzami zespół tworzą obiekty reprezentujące najważniejsze stylistyki architektoniczne ubiegłego stulecia. W 1979 roku poszczególne budynki zespołu Politechniki powstałe na początku XX wieku i jego historyczny układ jako całość zostały wpisane do wojewódzkiego rejestru zabytków. Dziś wydaje się to bezdyskusyjne, ale pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku wartość historyczna i estetyczna obiektów z epoki historyzmu nie była oczywista. Obecnie toczą się dyskusje na temat wartości architektury z czasów PRL. Książka jest głosem w tej dyskusji.
Światłocienie zła to filozoficzne świadectwo obecności zła – „epifanii zła” – w naszym świecie. Autor rozważa „światłocienie zła” biorąc sobie za przewodników takich autorów jak Heidegger, Schelling, Nietzsche, Ricoeur, Arendt, Bauman, Lévinas i – czego nie da się ukryć – niżej podpisany. Poprzez interpretację ich tekstów prowadzi nas w środek dziejowego „jądra ciemności”. Podejmuje zadanie hermeneutyczne, przynależnie do „sztuki rozumienia” znaczeń i sensów językowych – chce zrozumieć rozumienie zła prezentowane przez współczesną myśl filozoficzną. Praca jest więc pracą o „epifanii zła”, a ponadto jest pracą o „hermeneutyce zła” – pracą wpisującą się w historię samej hermeneutyki.
Józef Tischner
"Dolar drożeje!" jest fascynującą powieścią, której największą wartość stanowi fakt, że oferuje jedyny w swoim rodzaju wgląd w sytuację Wolnego Miasta kilka lat po wojnie. Dostarcza dużo nieznanych do dziś faktów, przede wszystkim jednak pokazuje atmosferę panującą wtedy w Gdańsku, pokazuje ludzi tego czasu, życie codzienne i mentalność. Prawdopodobnie jest też powieścią z kluczem, chociaż dzisiaj już trudno odgadnąć tożsamość występujących w niej postaci.
Symbolizowanie i interpretowanie – dwa nierozłączne działania. Stwierdzamy dziwność jakiejś wypowiedzi – trzeba ją interpretować. Ale jak? Na podstawie struktury językowej i logicznej, uwzględniając ukierunkowanie przywołania oraz stopnie określoności sensu. Będąca drugą częścią dyptyku (pierwszą są Teorie symbolu), książka Symboliczność i interpretacja nie oddziela teorii od historii: ogólna „symboliczność języka” zostaje w niej zweryfikowana i dopełniona „strategiami interpretacji”, przy czym uprzywilejowanymi źródłami przykładów są egzegeza patrystyczna i filologia klasyczna.
Symboliczność i interpretacja jest w zamierzeniu syntetycznym spojrzeniem na to, co stanowi jedno z najważniejszych ludzkich działań – na interpretowanie symboli.
Autobiografia Krzysztofa Pomiana (ur. 1934 w Warszawie), historyka idei i filozofa kultury, jednego z najwybitniejszych postaci w polskiej i europejskiej Rpublique des Lettres.Od ""wściekłych"" października 1956, Leszka Kołakowskiego i Uniwersytetu Warszawskiego, poprzez rok 1968, intelektualny Paryż ostatnich dekad XX wieku, Gallimarda, ""Le Dbat"", Kota Jeleńskiego, ""Kulturę"" Jerzego Giedroycia, Solidarność, Einaudiego, Wenecję, aż po przełom roku 1989, Europę, jej narody i muzea...Przyjaźń zawsze odgrywała istotną rolę w moim życiu i postrzeganiu samego siebie. Nie widzę siebie bez najbliższej rodziny i bez rodziny z wyboru: przyjaciół i przyjaciółek. Kilka przyjaźni zachowałem z dzieciństwa przez wszystkie późniejsze lata. Inne nawarstwiały się stopniowo z biegiem czasu. Każdej wiele zawdzięczam. Ale szczególnie dużo zawdzięczam tym nielicznym osobistościom, które stały się dla mnie nauczycielami i wzorami. Mistrzami. Również one weszły przeważnie do kręgu przyjaciół, choć zazwyczaj z zachowaniem dystansu narzuconego ich wiekiem i pozycją.Ta książka jest o przyjaciołach i mistrzach ale nie tylko. Mówię też o wydarzeniach i przedsięwzięciach, w jakich uczestniczyłem, oraz o niektórych wybitnie ważnych lekturach. Tym sposobem opowiadam o sobie, nie wprost jednak, lecz pokazując własne życie rozszczepione niejako przez pryzmat konfrontacji z innymi osobami. Jest więc ta książka odmianą autobiografii autobiografią zapośredniczoną.
Rzym, 1946 rok. Niemcy pokonane, okupowane przez aliantów. Polska w nowych granicach określonych przez Stalina. Europa podzielona w Jałcie na strefy wpływów. Rok zero Europy. Czterdziestoletni Jerzy Giedroyć przebywa w Rzymie. Co robić? Przyszłość kraju i Europy pozostaje nieznana. W klasztorze na Awentynie zaczyna od pisania kilkudziesięciu listów dziennie. Dział wód w jego biografii...
Serge Fauchereau analizuje twórczość plastyczną i literacką Schulza w kontekście awangardowych europejskich prądów literackich i artystycznych XX wieku, odwołując się do takich twórców, jak Alfred Jarry, Alfred Kubin, Franz Kafka, Giorgio de Chirico, Max Blecher, Robert Walser, Leopold Sacher-Masoch, Balthus czy Pierre Klossowski. Odsłania jego głębokie związki z freudyzmem, dadaizmem, surrealizmem i futuryzmem, podkreśla też metafizyczny wymiar jego twórczości. Ukazuje Schulza, na pozór tak bardzo prowincjonalnego, jako artystę na wskroś europejskiego, nawiązującego równoprawny dialog z najwybitniejszymi postaciami i zjawiskami ówczesnej sztuki Zachodu. Książka Fauchereau potwierdza też, że spełniło się wielkie marzenie Schulza, aby wykroczyć z własnym dziełem poza granice polszczyzny.
Jest to książka o tym, w jaki sposób dzieła sztuki czy – szerzej – wytwory kultury wizualnej brały udział w walce ideowej, ideologicznej, a nawet wprost politycznej w Wolnym Mieście Gdańsku. Z jednej strony walkę tę prowadzono na froncie polsko-niemieckiego sporu o narodową tożsamość, a w konsekwencji państwową przynależność Gdańska, z drugiej – na froncie wewnątrzniemieckiego sporu tradycjonalistów z modernistami. Autora interesują w tym kontekście nie tylko obrazy malarskie czy graficzne, rzeźba i architektura, ale także pocztówki i znaczki pocztowe, banknoty, numizmaty, odznaki, druki urzędowe, plakaty, fotografie prasowe, ilustracje w książkach i czasopismach, wreszcie – co w Gdańsku szczególnie ważne – konserwacja i restauracja zabytków. Przypatruje się również tym dziedzinom, które nie wytwarzają wizualnych przedmiotów, ale konstruują ich interpretacje, a więc: historiografii, krytyce, popularyzacji. Całość poprzedza obszerny prolog, który ukazuje prehistorię gdańskiej walki obrazów – od przejęcia miasta przez państwo pruskie w końcu XVIII wieku aż po powstanie Wolnego Miasta Gdańska
Korespondencja Nicoli Chiaromontego, pisarza, jednego z najwybitniejszych myślicieli XX wieku, z Melanie von Nagel, poetką, tłumaczką Celana, Trakla, Montalego, Ungarettiego i Bonnefoy, mówiącą płynnie pięcioma językami, pochodzącą z arystokratycznej rodziny niemieckiej i z wysokich sfer nowojorskich, od roku 1957 zakonnicą w klasztorze benedyktynek Regina Laudis w stanie Connecticut. Jest to korespondencja fascynująca: agnostyk rozmawia z zakonnicą na tematy dla nich obojga najważniejsze, a zarazem najzwyklejsze i najbardziej intymne.
W pośpiesznym i powierzchownym życiu, jakie go otacza, Chiaromonte szuka związku z przeszłością i drogi do głębszego myślenia i stawiania czoła przemijaniu.
Bohdan Paczowski
W tych listach usłyszałem żywy głos, mówiący o sprawach ważnych dla mnie, ponad schematami ideologii, polityki, filozofii.
Wojciech Karpiński
Myślę, że jedynym kryterium pozwalającym ocenić, czy ma się racje czy nie, jest właśnie to, czy inni ludzie – a raczej bardzo nieliczni przyjaciele – „odczuwają i myślą” podobnie, poruszają się po tych samych ścieżkach myślowych.
Hannah Arendt do Nicoli Chiaromontego, 25 X 1958
Bruno Schulz zawsze stał po stronie autorów, nawet gdy sam wcielał się w niewygodną dla siebie rolę krytyka. Nie chciał sobie „arrogować” porównującego i oceniającego spojrzenia znawcy, przedkładając nad nie sąd prywatnego konsumenta i amatora. Być może dlatego tom zawierający wszystkie jego szkice krytyczne liczy zaledwie czterdzieści dwa teksty. I być może dlatego w każdym z tych tekstów Schulz wykracza daleko poza horyzont klasycznych badań literackich czy codziennej praktyki recenzenckiej i podąża w stronę krytyki autorskiej, wykorzystującej narzędzia hermeneutyki, psychoanalizy i mitografii, by wydobyć z omawianego dzieła najgłębsze pokłady sensów.
Szkice krytyczne Schulza, zarówno fundamentalne dla zrozumienia jego dzieła eseje, wnikliwe prace literaturoznawcze, jak i drobne recenzje, przyczynki, notatki z lektury czy autoeksplikacje, potwierdzają, że był on jednym z najbardziej oryginalnych współczesnych interpretatorów literatury i sztuki. Pozwalają także sformułować jego prywatną filozofię literatury i credo artysty, których nigdy nie wyraził w swoim dziele wprost.
W połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku we Francji rozpoczyna się nie tylko rewolucja społeczna i obyczajowa, której kulminacją jest maj 1968 roku, ale również prawdziwa rewolucja w dziedzinie badań humanistycznych, przebiegająca pod znakiem strukturalizmu i semiotyki. Niepoślednią rolę odgrywa w tej rewolucji młoda Bułgarka, która kilka lat wcześniej przybyła do Paryża, aby pracować nad doktoratem. Séméiotike to jej pierwsza książka, opublikowana w roku 1969. Kristeva wnosi w posagu do francuskiej myśli koncepcję dialogowości i polifoniczności tekstu literackiego Michaiła Bachtina. Przeciwstawia się strukturalistycznej koncepcji dzieła jako obiektu zamkniętego, skończonego, samowystarczalnego, rozpatrując je jako obszar wzajemnego oddziaływania wielu kodów, języków i podmiotów wypowiedzi. W tym kontekście wprowadza termin „intertekstualność”, który zrobi niebywałą karierę w całym świecie i stanie się zaczynem dla wielu kierunków i szkół badawczych.
Kristeva od początku była odbierana jako autorka niełatwa w lekturze, posługująca się hermetycznym niekiedy językiem, zaskakująca zbijającymi z tropu odwołaniami do rozmaitych dziedzin wiedzy i teorii naukowych – marksizmu, filozofii, językoznawstwa czy wyższej matematyki. Z jednej strony budziło to respekt dla jej wszechstronnego wykształcenia, z drugiej – zniechęcało do dokładnej lektury jej tekstów, a także ograniczało liczbę przekładów na języki obce. Zawsze jednak towarzyszyło jej przekonanie, że jest to książka historycznie ważna, prawdziwie klasyczna, która wywarła na badania literackie bardzo istotny wpływ.
Opowieść inspirowana faktami o księdzu i filozofie, który dowiaduje się, że nie jest tym, kim jest. Próbuje odkryć swoją prawdziwą tożsamość, ale we współczesnym świecie, w którym trzeba jasno określić swoje pochodzenie, wiarę czy narodowość, zaczyna coraz bardziej odczuwać swoją inność i obcość, a próby scalenia swojej osobności w spójną całość raz po raz narażają go na nieoczekiwane sytuacje i przygody, które od tragizmu chroni śmiech i tocząca się wartko, niemalże burleskowa akcja.
O Schulzu pisze się zwykle na dwa sposoby: albo przez kumulację różnych, kolejno nakładających się na siebie pomysłów i języków interpretacji, z maksymalnym jednak szacunkiem i lojalnością wobec poprzedników, albo w zgiełku kłótni z nimi, kłótni wykluczającej uznanie ich racji i przeoczającej fakt, że samemu się z nich korzysta. Dzieje sporów wokół Schulza dopuszczają do głosu obydwa style interpretowania. Ale co osobliwe choć sam należę raczej do pierwszej szkoły badaczy i w zamieszczonych tu szkicach Czytelnik zauważy przede wszystkim zapis stopniowej ewolucji myślenia o nim, to z pewnym zaskoczeniem dostrzegam podobieństwo różnych moich pomysłów do idei prezentowanych przez badaczy skłonnych do zwady. Da się udowodnić, że kumulacjoniści miewają niekiedy idee analogiczne jak rewolucjoniści. Różnica leży głównie w trybie ich prezentacji. Sądzę więc, że istnieje jakaś wspólna historia czytania Schulza i rozumienia jego twórczości. Jedną z jej wersji znajdziecie Państwo w tym tomie.
Może ta książka drażnić. Zbuntowany mieszczuch, anarchiczny intelektualista roztacza jak paw wachlarz swoich wierzeń, urojeń, gustów, przeświadczeń na poły religijnych. Jest cyniczny i naiwny, przenikliwy i sentymentalny, trzeźwy do szpiku kości i rozmarzony jak siedemnastolatek; umie liczyć grosze i marzy o rewolucji; zajmuje się tylko sobą i oświadcza poważnie, że przygotowuje wyzwolenie wszystkich; swoje natręctwa seksualne obnosi niczym czerwony sztandar, mistyczne zaś nostalgie maskuje poetyckimi marzeniami; uwielbia to, co czyste, dziecinne, pierwotne, a więc Afrykę, burdel, linoskoków: po namyśle dodaje także Racine’a. Upaja się i bawi mitologiami, które bada i rozkłada jak szyfr… Jeśli chcecie poznać paryskiego intellectuel de gauche od środka, nie nadętych „mandarynów”, czytajcie Wiek męski… bo złapany tam został in statu nascendi i na poziomie najszczerzej intymnym.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?