Czy młody człowiek ma prawo pisać o starości?
To było pierwsze pytanie, jakie zadałam sobie z chwilą, gdy dowiedziałam się, co tak naprawdę jest tematem książki „Klub 70” autorstwa Macieja Blady – debiutanta, który ma na karku ledwie dwudziestą szóstą wiosnę. Cóż taki nieopierzony młodzieniaszek może wiedzieć o starości? Byłam sceptyczna. Teraz, kiedy jestem już po lekturze, śmiało mogę powiedzieć, że moje myśli szły w złym kierunku. Tu nie chodzi o to, czy może, ale o to, po co to robi. Mógł przecież czerpać garściami ze swojego podwórka, pisać o podobnych
sobie młodych gniewnych czy też młodych uśmiechniętych, bez różnicy. A jednak postawił na emerytowaną nauczycielkę, jej zrzędliwego męża oraz wścibską sąsiadkę z czwartego piętra. Dlaczego? By nieść Nadzieję, i ten wyraz nie bez powodu napisałam przez duże „N”.
Agnieszka Kijas
***
– No cóż, pani sytuacja jest fatalna i nie za bardzo widzę z niej wyjście. Chyba pora umierać.
Helena zakrztusiła się herbatą.
– Co też pani mówi? Ja tu zapraszam panią na herbatę, szczerze zwierzam się z trosk i kłopotów, a pani się żarty trzymają. Wypraszam sobie.
– Ale to nie żarty. Wcale mi nie jest do śmiechu. Bo niech no pani sama przyzna, pani Helu, co pani zostało w tym życiu. Już nic, tak jak i mnie. Pozostaje siedzieć w mieszkaniu z kwiatami. A nie, przepraszam, pani to ma jeszcze męża, choć w sumie, co za różnica. Kwiaty przynajmniej ładnie pachną (…).
Woody Allen stwierdził kiedyś, że jedyną zaletą Los Angeles i jego największą wartością jest możliwość skręcenia na skrzyżowaniu w prawo na czerwonym świetle. John Lennon uważał, że Los Angeles jest jednym wielkim parkingiem samochodowym, na którym zatrzymuje się tylko po to, aby zjeść hamburgera w drodze do San Francisco. Z tym absolutnie nie zgadza się Michael Stalmarsk, który w książce „Los Angeles. Amerykański La-La Land” dowodzi, że to miasto to prawdziwa legenda, historyczna perła, zagadkowa przyszłość USA i niewyczerpane źródło twórczej energii, które tworzy rzeczy stające się własnością ludzi na całym świecie.
Opowiadania. Nie ma w nich odpowiedzi na egzystencjalne pytania: kim jesteśmy? skąd przychodzimy? dokąd zmierzamy?
Nie ma „momentów”. Nie ma brzydkich wyrazów. Nie ma mrożących krew w żyłach horrorów. Natomiast są odpowiedzi na wiele praktycznych pytań, które zadajemy sobie każdego dnia. Jaką ponurą tajemnicę skrywa w swoich komnatach zamek nad Loarą? Jak doszło do dwóch rozwodów, trzech ślubów i jednego wesela? Co królewna śnieżka robiła w szafie?
Jaką społeczną rolę odgrywa grubas w krajobrazie i mentalności wsi polskiej? Czy terapia sztuką jest skuteczna? Jakie były dalsze losy Stacha Wokulskiego? Co robi dziewczynka ze skakanką i misiem koalą? Jaka kara spotkała perfidnego zdrajcę?
Odpowiedzi na te pytania są proste, przekonujące i nie wymagają ani nie pobudzają do dalszej, męczącej refleksji.
Dziwna książka o wyławianiu siebie z siebie jako początek cyklu o uwikłaniu, jego następstwach i skutkach. Pełna sentymentu opowieść o latach dzieciństwa mocno osadzona w realiach dnia dzisiejszego. Książka o próbie odszukania w sobie i swoim życiu jądra, które stanowiłoby zaczyn narodzin zła, jakkolwiek by go nie ważyć, ale też barwna opowieść o latach powojennych widzianych oczami wzrastającego dziecka, aż po wiek młodzieńczy. Wreszcie rozmowa z ojcem, którego brak tak bardzo zaważył na życiu młodego człowieka. – Paradoksalnie, wielu czytelników w książce tej może odnaleźć siebie, pobudzając pamięć i wspomnienia do refleksji, nie tylko nad sobą, ale i nad życiem w rozumieniu uniwersalnym.
Autorami tej książki jest grupa terapeutów kosmoenergetyki. Pierwsza część niniejszego opracowania jest rozwinięciem mojej pierwszej publikacji „Moja droga z Kosmoenergetyką”, od której proponuję rozpocząć zdobywanie wiedzy na temat kosmoenergetyki. Niniejsza publikacja jest zbiorem doświadczeń, jakie zebrałem pracując jako operator kosmoenergetyki. Zawarłem w niej swoje przemyślenia na temat skutecznej drogi pracy terapeuty kosmoenergetyki w zakresie uzdrawiania. Pozostali autorzy koncentrują swoje rozważania wokół różnych aspektów życia i pracy operatora kosmoenergetyki.
Kosmoenergetyka jest częścią medycyny naturalnej, jest nauką wyuczoną, to znaczy, że każdy, kto ma ochotę ją posiąść, ma taką szansę. Jest to jedna z niewielu nauk ezoterycznych, która prowadzi człowieka „za rękę” od punktu do punktu i nie ma w niej nic tajemniczego. Jest tylko zgłębienie zasad rządzących światem i bytem człowieka.
Drogi terapeuto kosmoenergetyki, a także Czytelniku, jeżeli jesteś zainteresowany rozwijaniem sztuki uzdrawiania za pomocą kosmoenergetyki, ta książka jest dla Ciebie, opisuje bowiem drogę, jak stać się lepszym uzdrowicielem. Książka zawiera wiele informacji związanych z diagnostyką, podawaniem energii kosmicznej, psychoterapii, ale także bezcenne przemyślenia terapeutów, którzy w naszej szkole uczą.
Czytelniku, Ty również możesz doświadczyć pozytywnych zmian w życiu, zgłaszając się do terapeuty kosmoenergetyki po pomoc lub uczestnicząc w kursie Terapeuty Kosmoenergetyki, jaki oferuje nasza Szkoła Kosmoenergetyki. Napisz do mnie za pośrednictwem strony www.kosmoenergetyka.org, chętnie udzielę wskazówek, co dalej robić i do kogo się zwrócić.
Książka adresowana jest do wszystkich, którzy chcieliby się dowiedzieć, na czym polega prawidłowe naturalne żywienie psa bez żywności śmieciowej, psich fast foodów, bez niepotrzebnych dodatków chemicznych, zbędnych zbóż i odpadów z przetwórstwa żywności.
Autorka jest hodowcą psów i w swojej domowej hodowli od wielu lat stosuje model żywienia typu BARF. W książce w przystępny sposób opisuje zasady żywienia pokarmami nieprzetworzonymi zgodnie z określonymi dla psów normami, a poprzez analizę modelu wyjaśnia, jak dobierać odpowiednie produkty, by dieta psa była zdrowa i smaczna. Za pomocą wielu przykładów i wyliczeń można się dowiedzieć, w jaki sposób skomponować odpowiednio zbilansowaną dietę oraz jakie produkty, w jakich ilościach i proporcjach wybierać. To książka, która pokazuje i uczy, jak zdrowo naturalnie karmić psa.
Trzy nieprzeciętne kobiety, urodzone w kolejnych dekadach końca XX wieku, kroczą wyznaczonymi im przez los drogami. To, że kiedyś ich ścieżki się przetną, jest nieuniknione, ale dlaczego w tak dramatycznych okolicznościach? Kto i w jakim celu prowadzi je po drogach i bezdrożach życia? Trudy dojrzewania wyznaczają przyszłe życiowe decyzje. Dobre czy złe – a któż to może wiedzieć?
Iga, Agata i Katarzyna dorastają w całkowicie odmiennych rodzinach, a mimo to mają ze sobą bardzo wiele wspólnego. Lekarka, perkusistka i maturzystka, z pozoru trzy zupełnie różne światy, a jednak potrafią znaleźć nić porozumienia. Każda z nich musi ciężko pracować na własne miejsce w społeczeństwie, w którym rządzą prawa i kaprysy innych – rodziców, mężczyzn, tłumu… Seria niespodziewanych spotkań zbliża kobiety i pozwala im odkryć w sobie pragnienia głęboko ukrywane przed światem. Wraz z bohaterkami możemy podróżować do Drezna, Bukaresztu, Paryża czy na Costa Blanca.
„[…] Nasz gospodarz pyta się nas, skąd jesteśmy. Gdy słyszy, że Polonia, łapie się za głowę i krzyczy Ceauşescu! Pomyliła mu się Polska z Rumunią... Ale za to następnego dnia dumny przynosi nam atlas i pokazuje Polskę. Tym razem, bingo!”
Podróżą przez życie to zbiór relacji z podróży, które wciągają i które trudno odłożyć na później. Relacje Człowieka, który świadomie i konsekwentnie realizował marzenia. Pod pseudonimem RobCRO dzielił się swoimi przeżyciami i wiedzą na forum Cro.pl.
Wątek „Podróże RobaCRO – Lutalicy iz Novogardu” podjął nieśmiało, ale w miarę odkrywania nowych miejsc i zdobywania doświadczenia widać, jak bardzo oddawał się swej pasji. Opisy są coraz bogatsze i dojrzalsze, a niektóre sytuacje często traktowane z przymrużeniem oka. Zarażał pozytywną energią. Zginął, tak jak żył. Zdecydowanie Człowiek, któremu warto poświęcić więcej niż tylko chwilę uwagi. Książka bogato ilustrowana fotografiami, uzupełniona szczyptą historii i geografii. Doskonałe źródło inspiracji do indywidualnych podróży, które nie zrujnują domowego budżetu.
Książka oparta na faktach. Mówi o miłości, pokonywaniu trudności, o tym jak życie może nas zaskoczyć. Czytając ją dowiesz się, jak podnieść się po niemożliwym do zniesienia bólu po stracie najbliższych. A także o tym, że chociaż umieramy, to nie odchodzimy na zawsze jeśli zostaniemy w pamięci bliskich.
Z książki dowiesz się:
- jak w prosty sposób wykorzystać rynki finansowe do pomnażania pieniędzy;
- ile należy inwestować, by osiągnąć wolność finansową i stać się rentierem;
- co powinno być pierwszą inwestycją ludzi budujących wolność finansową;
- gdzie inwestować, aby jak najszybciej osiągnąć swoje cele (wolność finansową, dochód pasywny, wysoką emeryturę, posag dla dzieci, nowy dom itp.).
„Marcin porusza według mnie jedną z najważniejszych kwestii, która jest jednak rzadko omawiana w świecie finansów: dobrego przygotowania się do inwestowania swoich pieniędzy i zrozumienia, na czym polega dana inwestycja. Skrót DPI – Dobrze Przygotowany Inwestor, którego Marcin używa w tej książce, jest strzałem w dziesiątkę. Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że inwestorów są setki tysięcy, ale Dobrze Przygotowanych – niewielu. Jestem pewien, że książka Marcina przyczyni się do zmiany tego niekorzystnego trendu. Należy pamiętać, że inwestowanie, a także edukacja finansowa to proces. Dlatego szczerze polecam tę książkę jako ważny element procesu edukacji finansowej każdego czytelnika, którego celem jest bogacenie się oraz osiągnięcie wolności finansowej”.
Marek Kozubski
trener Szkoły Inwestorów
Powieść „Wysłuchaj mnie, proszę...” jest pochwałą prostoty i wiary w to, że aby być dobrym człowiekiem, należy pochylić się nad innymi i być wiernym sobie, własnym przekonaniom, zasadom, tradycji i wierze. Bez względu na cenę…
Pisarz posiada umiejętność bezszelestnego wprowadzenia czytelnika w stan głębokich przemyśleń, na których rozważanie z powodu nawarstwienia problemów dnia codziennego nie starcza nam czasu. Sugestywnie, aczkolwiek nie dając odpowiedzi, pozostawiając możliwość wyboru, porzuca nas z własnymi dylematami nierzadko głęboko wzruszonych.
Tadeusz Malik, czytelnik
Rysiek stara się zaspokoić swoją żądzę poznania kobiety, która go w pewnym sensie usatysfakcjonuje. Zaspokoi jego ciekawość, kim ona jest? Jaka ona jest? I że ten stan będzie trwał, stan permanentnego zakochania i poznawania, odkrywania przez całe życie. Nie rozumie paradoksu kobiet. Z nimi jest jak z pudełeczkiem znalezionym na ziemi – kiedy człowiek je podnosi, otwiera i widzi, że w środku jest pusto, to zaraz je wyrzuci, a kiedy nie może go otworzyć, nie pozbędzie się go dopóty, dopóki nie zgłębi jego tajemnicy. Kiedy to się stanie, nasyciwszy swoją ciekawość, również je wyrzuca. Tak właśnie jest z kobietą – dopóty człowiek jej dobrze nie pozna i nie przestanie ona dla niego być tajemnicą, stara się ją rozszyfrować, zgłębić, posiąść, zdobyć. Kiedy to się stanie, to potem wszystko zależy od tego, ile jest w nas tej prawdziwej miłości, która pozwala znieść wszystko inne, co dotychczas było w ukryciu, czyli to wszystko, czego ona nam nie chciała pokazać, wszystkie swoje wady, ułomności, trudności i tak dalej. Tylko prawdziwie kochając, potrafimy się znieść do końca życia, szukając jednocześnie jedności z zachowaniem różnic. Kiedy tej miłości nie ma, taki mężczyzna zaczyna traktować kobietę jak mebel, który jest, bo musi być, i zaczyna rozglądać się za inną tajemnicą, która go podnieca, ekscytuje, bo kocha ten dreszczyk. Od dziecka go pokochał, kiedy stał przed świąteczną choinką, patrząc na zawinięte w kolorowe bibuły prezenty.
Fragment książki
…czy człowiek jest zdolny nauczyć się czystej miłości.
Oczywiście, że tak. Może. Tylko po co, skoro wszyscy jesteśmy pojebani. Nauczyć się czegoś… to jedno, ale żyć tym czymś, to już zupełnie inna procesja… To tak, jak nauczyć się czytać, a potrafić żyć pomiędzy wersami…
…bo ludziom widocznie łatwiej kochać w ciepłym kurwidołku niż w wolnych i czystych przestrzeniach umysłu…
Niech „Warkocz Patrycji” będzie zatem antytezą takiego myślenia… i modyfikacją losów każdego człowieka. Pojęciowym policzkiem wymierzonym w jądro „kurwidołka”. Lirycznym łańcuchem służącym do trepanowania czaszki, znanej jako paradygmat życia…
A sprawiedliwość, skąd się bierze?
Z chęci zysku?
„Władza, która nie istnieje dla wolności, nie jest władzą, tylko przemocą.” – powiedział mądry Lord.
A mądrość moja? Z jakiego rodzi się źródła? Z żadnego – ona jest znikąd.
Z wyboru, by nie być jak tu.
„Dziennik o-błędnik”, część 2 to kontynuacja świetnie przyjętej przez czytelników części 1.
Obie książki doskonale wpisują się w nurt współczesnej literatury kobiecej. Co oczywiście nie znaczy, że panowie nie mogą po nie sięgnąć. Mogą, a nawet powinni! Zapoznanie się bowiem z „Dziennikiem o-błędnikiem” z pewnością ułatwi im zrozumienie wybranek serca, co nie zawsze jest dla nich łatwe. Kobiety natomiast będą mogły w bohaterce odnaleźć pokrewną duszę.
„Dziennik o-błędnik” to pozycja pełna humoru i życiowych mądrości. Jej atutem jest też bardzo oryginalna forma prezentowanej treści. Fantastyczna lektura do poduszki, na chandrę albo na ponure dni... Z łatwością można zauroczyć się bohaterką nadużywającą niekiedy niecenzuralnych słów oraz… niesłabnącej nadziei na lepsze jutro.
W latach 1997–2003, kiedy miałem wiele czasu na dogłębne życiowe refleksje, zrodził się pomysł całego cyklu powieściowego, rodzinnej „czarciej” sagi, której to „Wsi spokojna” początkiem jest zaledwie. Powieść zrodzona z tęsknoty za krajem i bliskimi, nie wiedzą, a sercem zbolałym pisana – ku innych przestrodze – pozwoliła mi przetrwać prawie sześć lat więziennego życia. Dzięki niej, dzięki temu, co wokół siebie stworzyłem, nigdy nie byłem sam w pojedynczej celi niemieckiego więzienia, bo moi „chłopi” zawsze byli ze mną. Porwany wirem opisywanych wydarzeń sam zapominałem, gdzie akurat jestem i kim kiedyś byłem... Tak – „Wsi spokojna” – ów twór, którego po dziś dzień nie chce żadne wydawnictwo; tak dosadna, brutalna i ociekająca nienawiści jadem – dokonała niemałego cudu – uczyniła mnie innym, lepszym dalece człowiekiem...
Czego i Tobie, Drogi Czytelniku,
całym sercem życzę
Autor
Czy można zaprzyjaźnić się z księżycem? Czy możliwa jest przyjaźń z sumem? Czy dzięki tej przyjaźni można zmienić rozkapryszonego chłopca, nie przepadającego za swoim młodszym rodzeństwem w odpowiedzialnego starszego brata? Tego dowiecie się z pierwszej serii przygód małego Sebastiana.
Już starożytni zauważyli, że po wyścigach konnych, w zależności od wyniku, konie cieszą się, smucą, a nawet płaczą. Konie to jedne z najpiękniejszych stworzeń. Potrafią walczyć, tańczyć, a także pracować. To one współpracowały z człowiekiem w stwarzaniu naszej cywilizacji. Ze wszech miar zasługują na nasz szacunek i uznanie.
Karolina Zawidzka urodziła się w 1989 r. w Lesznie. Zafascynowana literaturą fantasy, sama nie czytając oraz nie w pełni wyraźnie mówiąc, zapragnęła uciec w świat baśniowych stworków, głównie elfów. Ludzie ją przerażali, wierzyła, że magiczne istoty są bardziej przyjazne niż interesowny człowiek. I tak zaczęła się jej zabawa z pisaniem pierwszej części opowieści "Elandra, księżniczka Atlantydy". Karolina dyktowała, a asystentka pisała. Poznawanie Atlantydy spowodowało, że Karolina zapragnęła w przyszłości studiować archeologię. Zafascynowana historią napisała drugą część opowieści "Przygoda na Lemurii". Trzecią częścią opowieści "I wyspy zniknęły…" Karolina zamyka jak klamrą losy bohaterów i wysp królestwa Atlantydy i Lemurii. Jest przekonana, że te trzy opowiastki spodobają się młodym czytelnikom. Karolina studiowała pedagogikę na PWSZ w Lesznie. Bardzo oryginalnie maluje.
Prawdziwa historia polskiej księżniczki, władczyni wikingów. Historia o miłości, grze o tron, walkach, zdradzie, śmierci, rodzinie i przyjaźni. Historia o początkach Polski, kształtowaniu się Europy i w rezultacie Twojej dzisiejszej rzeczywistości. Historia, której nie uczono Cię w szkole. Otwórz tę książkę i przenieś się w czasy dawnych krain, intrygujących postaci, tajemniczych wydarzeń...
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?