Bohaterami tego kalendarza są mieszkańcy dzikich, leśnych Bieszczadów. To zwierzęta największe, najsilniejsze, najbardziej waleczne, ale też niepozorne, a jednak nie mniej piękne. Wszystkie te istoty, wespół z resztą przyrody Bieszczadów uwiecznionej w tym kalendarzu, tworzą magiczną, głęboko uduchowioną krainę
Pieniny są jednym z najatrakcyjniejszych regionów turystycznych w Polsce. Fenomenalne fotografie Karola Nienartowicza przeniosą nas w te piękne góry o każdej porze roku.
Tatry najwyższe i najchętniej odwiedzane przez turystów polskie góry, urzekają swym pięknem o każdej porze. Wieloplanszowy kalendarz z fenomenalnymi fotografiami Karola Nienartowicza będzie nam o nich przypominał przez cały rok.
To książka o pięknie i misterium Cerkwi. Zostały w niej zaprezentowane fotografie niemal dwustu obiektów z tej części historycznej eparchii przemyskiej, która po II wojnie światowej znalazła się w granicach Polski oraz kilka świątyń położonych na południowym krańcu diecezji chełmskiej. Wertując karty albumu, stajemy się uczestnikami wyjątkowej wędrówki szlakiem cerkwi, poczynając od Szlachtowej i wiosek nad górnym Popradem, dolinami oraz grzbietami Beskidu, Bieszczadów i Pogórza, po Roztocze i południowy kraniec Lubelszczyzny. ,,Kościół wschodni na interesującym nas terenie jest rodzimym, o ponad tysiącletniej historii wywiedzionej z chrztu Księcia Włodzimierza Wielkiego i Rusi Kijowskiej w 988 roku, a eparchia przemyska zaliczana jest do jego najstarszych dziedzin administracyjnych. Pomimo zniszczeń jakie miały miejsce po 1947 roku, na obszarze południowo- -wschodniej Polski zachowało się kilkaset cerkwi. Najstarsza murowana świątynia w Posadzie Rybotyckiej, pochodzi z początku XV wieku i posiada unikalny zespół malowideł ściennych. Najbardziej sędziwe drewniane cerkwie pamiętają XVI stulecie. Służą dzisiaj prawosławnym, grekokatolikom i rzymskim katolikom. Wznoszone są również nowe, zawsze kształtowane w sposób nawiązujący do wiekowej tradycji. Zaproszenie do spotkania z Cerkwią, jakie kieruje do nas Kamil Paluszek jest intuicyjną a zarazem kształtowaną latami umiejętnością dzielenia się pięknem i wrażliwością na nie. Autor tych fotografii wpisuje Świątynię w krajobraz, aby za chwilę schylić się po drobiazg, którego nie dostrzegli inni. Chociaż w XXI wieku przestrzeń dookoła nas częściej bywa eksploatowana niż mądrze kształtowana, on nie ucieka się do jej fałszowania. Nie musi tego robić potrafi patrzeć, a jego obrazy w naturalny sposób tchną pięknem tego co uniwersalne i poza czasem. Ten album sprawi, że baczniej rozejrzymy się wokół i zadziwi nas to, co umykało naszej uwadze, albo uważaliśmy za znane..."". [Jarosław Giemza]
Bieszczady to niezaprzeczalnie magiczny zakątek, zachwycający o każdej porze roku. Wspaniałe góry, szumiące trawami połoniny, wciąż dzika przyroda to wszystko sprawia, że kto raz wyjechał w Bieszczady, będzie tam wracał przez całe życie. Fenomenalne fotografie Karola Nienartowicza przeniosą nas do tej krainy o każdej porze roku
Cerkwie wpisane nierozerwalnie w krajobraz Łemkowszczyzny, w swych wnętrzach kryją niezwykle cenne, często kilkusetletnie ikony, stanowiąc dziedzictwo kulturowe jej dawnych i obecnych mieszkańców. W kalendarzu znajdziemy fotografie cerkwi w Szczawniku, Komańczy, Bielance, Wołowcu, Dubnem, Owczarach, Krempnej, Kwiatoniu, Powroźniku, Brunarach, Bartnem i Zdyni. Kalendarium zawiera najważniejsze święta cerkiewne.
Kalendarz ma siedem kart, 14 plansz, spirala po krótkim boku
Arkadiusz Andrejkow – artysta malarz, streetartowiec, urodzony w 1985 r. w Sanoku. Absolwent Wydziału Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego, gdzie w 2010 r. uzyskał dyplom w pracowni malarstwa prof. Antoniego Nikla i prof. Marka Pokrywki. Stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2017 r., uhonorowany medalem „Pro Patria” w 2020 r., laureat konkursu „Nieprzeciętni 2020” organizowanego przez Program Czwarty Polskiego Radia. Ważniejsze wystawy jego prac to: ,,Wyroby pozowane” (BWA Sanok, 2013), „Zimne powinowactwo” (Pałac Pod Baranami, Kraków 2014), „Malarstwo” (BWA Krosno, 2015), ,,Wychowanek IV” (Teatr Muzyczny ,,Capitol”, Wrocław 2016) oraz ,,Szprejem obciążeni” (Galeria Sztuki Współczesnej BWA w Przemyślu, 2017). Najbardziej jest jednak znany z ,,Cichego Memoriału” – deskali i murali tworzonych na stodołach, domach i innych budynkach, w większości drewnianych. Są to obrazy inspirowane fotografiami dawnych mieszkańców wsi i miasteczek. W 2017 r. powstała pierwsza realizacja w Załużu na Podkarpaciu, od tamtej pory namalował ich już ponad sto w różnych regionach Polski.
,,Ludzka codzienność nie ma wymiaru globalnego. Jest szara jak te spatynowane starością deski, z którymi Andrejkow zderza rodzinne fotografie. Przywraca pamięć i ci nieobecni na powrót wrastają w lokalną przestrzeń swojej ojcowizny, pogodzeni z jej powszedniością. On tę ciszę memoriału opowiada po kawałku w tak wielu już wsiach i miasteczkach, malując czas zaprzeszły. […] Pozornie jest w tym malarstwie pewna nonszalancja. Te pociągnięcia pędzlem są jakby od niechcenia. A jednak wzruszają nas te obrazy, jeszcze do niedawna przechowywane w rodzinnych albumach i tak nagle pojawiające się na widoku publicznym. Dla nas twarze pozornie bezimienne, ale to przecież konkretni ludzie: Marysie, Staszki, Józki, Zośki…, bo każda fotografia niesie jakąś rodzinną pamięć, z której Andrejkow musi wyłuskać istotę postaci, zanim wypełni nimi pustą przestrzeń od… do. Martwe drewno ożywia konkretnymi ludźmi, którzy na czas tworzenia obrazu stają mu się bliscy. Bywa, że na jednej ścianie zderza ze sobą kilka scen rodzinnych. Tożsamość miejsca ogranicza przestrzeń jego wypowiedzi. Musi się wpisać w sęki i słoje, w ubytki desek". [Fragment tekstu Andrzeja Potockiego]
Album ,,Roztocze" z fenomenalnymi, pełnymi pasji fotografiami Krystiana Kłysewicza, Tomasza Michalskiego i Tomasza Mielnika. Wszystko co w Roztoczu Wschodnim i jego otulinie najpiękniejsze i najważniejsze znajdziecie na 424 stronach tego monumentalnego albumu, opatrzonego wstępami historycznym dra Zygmunta Kubraka i przyrodniczym Bogdana Skibińskiego.
Tak o albumie pisze Robert Gmiterek, poeta, fotografik, od urodzenia związany z Roztoczem:
,,Roztocze. Roztocze Wschodnie. Miejsce, w którym mistyka Wschodu spotyka się z pragmatyzmem Zachodu. Miejsce, które przekracza granice czasu i przestrzeni. Sięga daleko w głąb przyległych krain i wciąga je w swoją orbitę. Zakorzenione w językach i kulturach ludzi pogranicza, z ich tkanki tworzy własną kulturę, język i krajobrazy. I to właśnie w roztoczańskich krajobrazach najmocniej odciskają się ślady wszystkich żywiołów, które budowały roztoczańską tożsamość. Ich podpis widnieje na bruśnieńskich figurach przydrożnych, na krzyżach nagrobnych, na świętych obrazach, na ikonach i ikonostasach, na macewach, na rynkach miast, w opłotkach wsi, na polach, na ścianach pałaców i w oknach domów, na epitafiach, w lasach i na cmentarzach rozsianych po okolicy. Antykwa łacińska miesza się z cyrylicą, alfabet hebrajski ze szwabachą. Pod kopułami i sklepieniami kościołów, cerkwi, bóżnic i kapliczek unoszą się dźwięki ich zgłosek. Linie melodyczne przenikają się i splatają w roztoczańskim kontrapunkcie. I nie tylko języki i ich melodie zlewają się w jedno, także czas, który na Roztoczu płynie pod prąd, do źródeł. W jednym punkcie zbiera się i rozlewa szeroko teraźniejszość, przeszłość i przyszłość. A ci wszyscy, którzy istnieją pomiędzy, nigdy nie są do końca pewni, w którym z czasów istnieją. Poznają tylko miejsce Roztocza. I widzą, że jest dobre. Krystian Kłysewicz, Tomasz Michalski i Tomasz Mielnik nie tylko widzą Roztocze, nie tylko je fotografują dzień po dniu i rok za rokiem. Oni są częścią Roztocza. Są równie mocno zakorzenieni w jego krajobrazach, jak ono samo. W swoich fotografiach opowiadają jego historię, jakby opowiadali własną. Każdy z nich znalazł swój język i swoje miejsce w roztoczańskim uniwersum. Każdy z nich znalazł własny, bardzo osobisty punkt widzenia. Album, który powstał z fotografii przywiezionych z wieloletnich peregrynacji po drogach i bezdrożach świata, to roztoczański kontrapunkt, gdzie kadr staje naprzeciw kadru. Gdzie ich różne, odrębne i bardzo osobiste wizje, jak linie melodyczne splatają się i uzupełniają, tworząc niezwykłą i niespotykaną polifonię obrazów. Od szerokich imaginacji, lotem ptaka sięgających za widnokrąg, przez niezwykle precyzyjne, geometryczne, inwentarzowe wręcz opisanie przestrzeni, po szczegół, detal, wydobyty na światło z głębokiego cienia, dotknięcie istoty świata, jego sensu i duszy. Już osobno ci fotograficy są niezwykle frapujący i inspirujący. Razem zaś stworzyli opowieść, która na trwałe wejdzie do kanonu roztoczańskich dzieł. Ci wszyscy, którzy sięgną po ROZTOCZE nie pozwolą mu się kurzyć na półce. Jest to książka, która wychodzi poza kartki papieru, poza czas i przestrzeń i wraca wraz z nami do źródeł swojego istnienia – na Roztocze".
Album ,,Roztocze" z fenomenalnymi, pełnymi pasji fotografiami Krystiana Kłysewicza, Tomasza Michalskiego i Tomasza Mielnika. Wszystko co w Roztoczu Wschodnim i jego otulinie najpiękniejsze i najważniejsze znajdziecie na 424 stronach tego monumentalnego albumu, opatrzonego wstępami historycznym dra Zygmunta Kubraka i przyrodniczym Bogdana Skibińskiego.
Tak o albumie pisze Robert Gmiterek, poeta, fotografik, od urodzenia związany z Roztoczem:
,,Roztocze. Roztocze Wschodnie. Miejsce, w którym mistyka Wschodu spotyka się z pragmatyzmem Zachodu. Miejsce, które przekracza granice czasu i przestrzeni. Sięga daleko w głąb przyległych krain i wciąga je w swoją orbitę. Zakorzenione w językach i kulturach ludzi pogranicza, z ich tkanki tworzy własną kulturę, język i krajobrazy. I to właśnie w roztoczańskich krajobrazach najmocniej odciskają się ślady wszystkich żywiołów, które budowały roztoczańską tożsamość. Ich podpis widnieje na bruśnieńskich figurach przydrożnych, na krzyżach nagrobnych, na świętych obrazach, na ikonach i ikonostasach, na macewach, na rynkach miast, w opłotkach wsi, na polach, na ścianach pałaców i w oknach domów, na epitafiach, w lasach i na cmentarzach rozsianych po okolicy. Antykwa łacińska miesza się z cyrylicą, alfabet hebrajski ze szwabachą. Pod kopułami i sklepieniami kościołów, cerkwi, bóżnic i kapliczek unoszą się dźwięki ich zgłosek. Linie melodyczne przenikają się i splatają w roztoczańskim kontrapunkcie. I nie tylko języki i ich melodie zlewają się w jedno, także czas, który na Roztoczu płynie pod prąd, do źródeł. W jednym punkcie zbiera się i rozlewa szeroko teraźniejszość, przeszłość i przyszłość. A ci wszyscy, którzy istnieją pomiędzy, nigdy nie są do końca pewni, w którym z czasów istnieją. Poznają tylko miejsce Roztocza. I widzą, że jest dobre. Krystian Kłysewicz, Tomasz Michalski i Tomasz Mielnik nie tylko widzą Roztocze, nie tylko je fotografują dzień po dniu i rok za rokiem. Oni są częścią Roztocza. Są równie mocno zakorzenieni w jego krajobrazach, jak ono samo. W swoich fotografiach opowiadają jego historię, jakby opowiadali własną. Każdy z nich znalazł swój język i swoje miejsce w roztoczańskim uniwersum. Każdy z nich znalazł własny, bardzo osobisty punkt widzenia. Album, który powstał z fotografii przywiezionych z wieloletnich peregrynacji po drogach i bezdrożach świata, to roztoczański kontrapunkt, gdzie kadr staje naprzeciw kadru. Gdzie ich różne, odrębne i bardzo osobiste wizje, jak linie melodyczne splatają się i uzupełniają, tworząc niezwykłą i niespotykaną polifonię obrazów. Od szerokich imaginacji, lotem ptaka sięgających za widnokrąg, przez niezwykle precyzyjne, geometryczne, inwentarzowe wręcz opisanie przestrzeni, po szczegół, detal, wydobyty na światło z głębokiego cienia, dotknięcie istoty świata, jego sensu i duszy. Już osobno ci fotograficy są niezwykle frapujący i inspirujący. Razem zaś stworzyli opowieść, która na trwałe wejdzie do kanonu roztoczańskich dzieł. Ci wszyscy, którzy sięgną po ROZTOCZE nie pozwolą mu się kurzyć na półce. Jest to książka, która wychodzi poza kartki papieru, poza czas i przestrzeń i wraca wraz z nami do źródeł swojego istnienia – na Roztocze".
,,Czytałem i recenzowałem wiele opracowań o polskim wojennym i powojennym podziemiu niepodległościowym. Książka dr Ireny Kozimali wyróżnia się pod wieloma względami. W pasjonujący sposób odtwarza wycinek historii powiatu przeworskiego. Jestem przekonany, że stanie się mistrzowskim wzorem dla innych monografii ,,małych ojczyzn”. Autorka za sprawą stylu, ale też swoją profesjonalną, iście detektywistyczną pracą historyczną spowodowała, że poznajemy mało dotąd znane wydarzenia z trudnej, właściwie tragicznej przeszłości powiatu przeworskiego. Kreśląc losy żołnierzy niezłomnych, dr Irena Kozimala sięgnęła po nowe źródła, pozyskała unikalne fotografie. Sprawiła, że otrzymujemy książkę, do której będą sięgać kolejne pokolenia i która długo jeszcze będzie budzić gorące dyskusje". [Prof. dr hab. Grzegorz Ostasz]
Irena Kozimala, dr historii, wykładowca i Dyrektor Instytutu Humanistyczno-Artystycznego Państwowej Wyższej Szkoły Wschodnioeuropejskiej w Przemyślu. Absolwentka Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Rzeszowie. Rozprawę doktorską pod kierownictwem naukowym prof. dr hab. Tomasza Strzembosza obroniła w 2002 r. na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Autorka książek: „Skauting polski w Galicji Wschodniej”, „Lwowska Chorągiew Harcerek ZHP 1911–1939”, „Polski skauting męski w Galicji Wschodniej 1911–1920”, „Lwowska Chorągiew Harcerzy ZHP 1921–1939”, „Kadra instruktorska Lwowskiej Chorągwi Harcerzy Związku Harcerstwa Polskiego w latach 1918–1945” oraz wielu artykułów.
Pakiet zawiera książki: ,,Łemkowszczyzna po obu stronach Karpat", ,, Łemkowszczyzna. Czas wojny i pokoju"; ,,Łemkowszczyzna nieutracona"
Łemkowszczyzna – fascynująca i tajemnicza kraina, o której niewielu Polaków słyszało, a przecież leży w Polsce. Stało się tak, bowiem zasłoną milczenia okryły ją władze PRL. Została wyparta ze świadomości, po tym jak w latach 1945–1947 wysiedlono stąd niemal wszystkich Łemków. Nieliczni turyści, którzy tu trafiali, wędrując po Beskidach, ze zdumieniem odkrywali przepiękne cerkwie, kryte słomą chyże i nagrobki z cyrylickimi inskrypcjami. Czasem, jak w Bartnem czy Olchowcu, można było spotkać tamtejszych mieszkańców mówiących innym językiem. Jednak po 1989 r. Łemkowie dali o sobie znać. Założyli własne organizacje, spotykają się na corocznych Watrach. Mają własnych naukowców badających i kodyfikujących ich język. Spontanicznie zakładane zespoły kultywują folklor muzyczny Łemków, a młodzież od kilku lat zdaje maturę po łemkowsku.
Bieszczady to nie tylko piękne góry, wciąż dzika przyroda, czy słynne Jezioro Solińskie, to także doliny i skryte w nich historie ich dawnych i obecnych mieszkańców. Książka ,,Bieszczady to co najważniejsze"" to swoiste, subiektywne kompendium wiedzy o tych wciąż skrywający wiele tajemnic górach. To książka, w której każdy, zarówno ten kto zaczyna przygodę z Bieszczadami, jak i ten, który zna je na wylot znajdzie coś dla siebie. To fakty, sensacje i ciekawostki zebrane w przystępnej, bogato ilustrowanej formie. Publikacja została podzielona na 30 haseł, opowiadających między innymi o bieszczadzkich jeziorach, ochronie przyrody, wilkach i niedźwiedziach, wypale drewna i samym drewnie, koniach, parkach konnych i kowbojach, dawnych mieszkańcach Bojkach, Łemkach, Niemcach i Cyganach, nieistniejących wsiach, cerkwiach i kościołach, prymasie i papieżu w Bieszczadach, drogach i bezdrożach, kolejce, harcerzach, narciarstwie i szybownictwie, Straży Granicznej, UPA i więzieniach, kuchni, a w końcu o Marianie Hessie twórcy legendy o Biesie i Czadzie.Dr Łukasz Bajda (1986) to historyk, przewodnik beskidzki, od urodzenia związany z Bieszczadami. Autor licznych publikacji poświęconych przeszłości i atrakcjom turystycznym województwa podkarpackiego.
Nowe wydanie bestsellerowych Bieszczadzkich opowieści Siekierezady. Autor, najsławniejszy wiejski pisarz z Cisnej (jak sam siebie określa), zza kontuaru kultowej Siekierezady współuczestniczy w tworzeniu etosu bieszczadników. W swoich opowiadaniach bez zbędnego literackiego retuszu oddaje jego groteskowość i dramatyzm. Tchnące autentyzmem szkice, niczym soczewki skupiają absurd istnienia, rozdarcie pomiędzy pragnieniami i możliwościami ich spełnień, ale także pogodną zadumę nad sensem ludzkiej egzystencji.
ILUSTROWANY PRZEWODNIK PO GALICYI Najnowsze, najobszerniejsze, wierne i dopracowane wydanie bestsellerowego przewodnika Orłowicza, Przewodnik ten został opracowany przed wojną zaś wydany trzykrotnie (2 wydania w 1914 roku i kolejne w 1919 roku, już po wojnie, w okresie gdy jeszcze nic, także granice państw, nie było ustalone). Dlatego opisane są w nim nie tylko tereny należące do b. Królestwa Galicyi i Lodomeryi lecz także Bukowina, komitaty Górnych Węgier, które później weszły w skład Czechosłowacji oraz Śląsk Cieszyński, Spisz i Orawa. Mamy nawet opis wycieczki do Kamieńca Podolskiego. Autor delikatnie zwraca uwagę na przewagę polskiego żywiołu na Górnym Spiszu, Orawie oraz Śląsku Cieszyńskim - na tych terenach trwał właśnie spór graniczny z Czechosłowacją, mający być rozstrzygnięty w formie plebiscytu. Zasadniczą część przewodnika stanowią opisy atrakcji krajoznawczych Małopolski z wyraźną przewagą części wschodniej. Osią poszczególnych wycieczek są linie kolejowe. Opisane są kolejno: Lwów (miasto i okolice) i trasy ze Lwowa do: Jaworowa, Sokala, Stojanowa, Brodów, Podwołoczysk, Podhajców i Śniatynia. Następnie: Tarnopol - Kopyczyńce; Stanisławów - Husiatyn; Kołomyja - Zaleszczyki - Czortków; Wygnanka - Iwanie Puste - Kamieniec Podolski; Stanisławów - Jasina. Potem odwiedzamy z Autorem Jar Dniestru, Bukowinę i Huculszczyznę, prowadzi w Gorgany i Czarnohorę oraz w Karpaty Marmaroskie i Alpy Rodniańskie. Wracamy z powrotem do pociągu i jedziemy po trasach: Stryj - Stanisławów; Lwów - Stryj - Wołowiec; Lwów - Sambor - Berezna; Stryj - Chyrów; Lwów - Jarosław; Jarosław - Rawa Ruska i Przemyśl - Laborce. Potem przenosimy się do Krakowa. Zwiedzamy Kraków, następnie zaś "Szwajcaryę Krakowską" i znów jeździmy pociągami po trasach: Kraków - Jarosław; Tarnów - Szczucin; Dębica - Sandomierz - Przeworsk; Tarnów - Stróże - Zagórz; Kraków - Zwardoń - Skawina - Oświęcim; Sucha - Stróże; Nowy Sącz - Krynica z wypadem do Szczawnicy. Robimy kilka wycieczek w Beskidy Zachodnie, Podhale, Pieniny, Tatry. Potem jeszcze mały wypad na Spisz, Orawę oraz Śląsk Cieszyński i możemy powiedzieć, że znamy "Galicyę".
Ekskluzywny reprint wydania z 1925 roku, w naturalnej płóciennej oprawie, stylizowanej na "bedekery" z przełomu XIX i XX wieku to wycieczka po przedwojennym Lwowie i jego okolicy, z dołączonym kolorowym planem miasta z 1932 roku (Książnica-Atlas E.Romera). Na niemal trzystu stronach tego bogato ilustrowanego, pięknymi fotografiami, przewodnika znajdziemy historię Lwowa oraz opisy wszystkich wspaniałych, nawet tych mniej znanych, zabytków Lwowa. Prowadzi on przez przedwojenne lwowskie ulice, wskazując czytelnikowi galerie, muzea, pomniki oraz parki, piękniejsze gmachy, kościoły i cerkwie.Przewodnik zawiera również zaplanowane przez Orłowicza, przed niemal wiekiem, propozycje bliższych i dalszych wycieczek za miasto, które do dziś nie tracą na swej aktualności. Prowadzą one między innymi do Czartowskiej Skały, zamku w Starym Siole, cerkwi w Gródku Jagiellońskim czy zamków w Olesku i Żółkwi.
..Wołyń, kraj żyzny, bogaty w zabytki historyczne i artystyczne, interesujący pod względem etnograficznym, urozmaicony pod względem krajobrazu, pełen miast i miasteczek, głośnych w polskich dziejach politycznych i kulturalnych, ruin zamków i pałaców, pobojowisk i t. d. ściąga od dawna rzesze turystów... (Mieczysław Orłowicz) Przewodnik obejmuje część historycznego Wołynia, która znajdowała się w granicach II Rzeczypospolitej, czyli przedwojenne województwo wołyńskie. Układ przewodnika, jest typowy, prowadzi wzdłuż linii komunikacyjnych, czyli wzdłuż linii kolejowych, zaczynając od Łucka, jako stolicy Wołynia. Zawiera szczegółowy opis historyczno-krajoznawczy wszystkich godnych uwagi miejscowości i zabytków na tym terenie, miejsc atrakcyjnych krajobrazowo i przyrodniczo. W części wstępnej mamy zarys geografii i historii Wołynia oraz wskazówki praktyczne.
Nowe, uzupełnione i poprawione wydanie bestsellerowego albumu o cerkiewnej sztuce sakralnej na Łemkowszczyźnie.
Jarosław Giemza – autor książki to wybitny znawca ikon i architektury cerkiewnej, kierownik Działu Sztuki Cerkiewnej Muzeum-Zamku w Łańcucie, przewodnik beskidzki, autor wielu opracowań dotyczących sztuki cerkiewnej dawnej eparchii przemyskiej. W tej starannie wydanej publikacji zostały zaprezentowane rzadkie, często nieznane dotąd, ikony z terenów Łemkowszczyzny, w tym XV-wieczne ikony z cerkwi w Daliowej, Tyliczu czy Florynce ze zbiorów lwowskich. Publikacja składa się z czterech działów dotyczących kolejno: tradycji religijnej, architektury cerkiewnej, wyposażenia cerkiewnego i ikonografii. Pierwsza część książki poświęcona tradycji religijnej wprowadza czytelnika w świat cerkwi. Mówi o tym, że kształt świątyni – jej architekturę i wyposażenie, determinują wskazania o uniwersalnym charakterze, sformułowane na długo przed chrztem Rusi, których dotrzymywanie wcale nie musi stać w sprzeczności z pojawianiem się oryginalnych, właściwych poszczególnym regionom cech. Opowiada w jaki sposób lokalna Cerkiew, która na przestrzeni kilku stuleci zyskała własny koloryt, dochowuje wierności tradycji religijnej i podporządkowuje zasób stosowanych form plastycznych wymogom kultu. Aby było to możliwe, zarysowano tło historyczne oraz umieszczono w nim elementy sakralnego dziedzictwa. Autor jako część publikacji postanowił ująć opracowany redakcyjnie tekst swojego nauczyciela i mistrza śp. Jerzego Tura pt. ,,Architektura cerkiewna”. W oparciu o jego myśl i spostrzeżenia prowadzi swoje dociekania naukowe, uzupełnia je szkicami, sztychami i fotografiami archiwalnymi łemkowskich cerkwi.Budowlę, której wnętrze zdobią malowidła, wyposażoną w księgi, utensylia oraz inne ważne sprzęty ożywia i czyni Świątynią dopiero sprawowana w jej wnętrzu Liturgia, całe obrzędowe bogactwo i zgromadzeni na modlitwie wierni. Taka żywą cerkiew pokazana została w rozdziale trzecim. Ostatnia natomiast część poświęcona jest ikonografii, zostało w niej przedstawionych przeszło 250 stron wizerunków świętych z ikon z terenów Łemkowszczyzny. Nieocenionym źródłem do dziejów Łemkowszczyzny, jej poszczególnych parafii oraz badań nad kształtowaniem się i zróżnicowaniem języka pozostają liczne, często obszerne inskrypcje na obrazach, sprzętach cerkiewnych, elementach architektonicznych, nagrobkach, marginaliach ksiąg liturgicznych. Autor ,,Ikon i cerkwi Łemkowszczyzny” roztacza przed nami niesamowitą układankę, dzięki odpowiedniemu aparatowi poznawczemu i rekwizytom w postaci znajomości języka staro-cerkiewno-słowiańskiego ale też symboliki biblijnej, odsłania tajemnice, które do tej pory były przed nami ukryte w mistyce cerkwi. Uzupełnieniem książki są też analizy, rysunki pomiarowe i dokumentacyjne, projekty, opracowania paleograficzne z tłumaczeniami z języka staro-cerkiewno-słowiańskiego, wykaz świąt cerkiewnych, cyrylicki zapis liczbowy, datowanie w kalendarzu juliańskim i gregoriańskim oraz rozdział o księgach cerkiewnych. ,,Kształt świątyni – jej architekturę i wyposażenie, determinują wskazania o uniwersalnym charakterze, sformułowane na długo przed chrztem Rusi, których dotrzymywanie wcale nie musi stać w sprzeczności z pojawianiem się oryginalnych, właściwych poszczególnym regionom cech. Książka, którą oddajemy w Państwa ręce jest właśnie próbą opowiedzenia w jaki sposób lokalna Cerkiew, która na przestrzeni kilku stuleci zyskała własny koloryt, dochowuje wierności tradycji religijnej i podporządkowuje zasób stosowanych form plastycznych wymogom kultu. Aby było to możliwe, zarysowano tło historyczne oraz umieszczono w nim elementy sakralnego dziedzictwa zachowane w bliskim sasiedztwie geograficznym i kulturowym, szczególnie dawniejsze niż te, które przetrwały na Łemkowszczyźnie lub prezentujące archaiczne rozwiązania formalne."
POGÓRZE PRZEMYSKIE rozsiadłe u stóp Bieszczadów, między Sanokiem a Przemyślem nieodkryte, tajemnicze i dotknięte bolesną historią.Ta malownicza, pograniczna i wielokulturowa dolina Sanu ma przebogate dzieje i liczne ich pozostałości, jak choćby szesnastowieczne ruiny obronnego zamku w Dąbrówce Starzeńskiej. Ozdobą tej krainy są wiekowe drewniane cerkwie, a wśród nich te najstarsze w Uluczu i Piątkowej, swoiste perły architektury sakralnej.Pod koniec XIX stulecia rodzące się nacjonalizmy polski i ukraiński uznały San na tym terenie za granicę etniczną. To rozgraniczenie przyniosłotragiczne skutki w latach 19441947. Przywołać tu wystarczy mordy na Ukraińcach w Pawłokomie, Bachowie, Brzusce, Sufczynie, mord na Polakach w Borownicy i Dylągowej, czy słynną trzykrotną obronę Birczy. Te wydarzenia do dziś wywołują kontrowersje, wielu zapomina, że ofiary były po obu stronach, że byli to również cywile, kobiety i dzieci, wciągnięci w machinę przemocy i strachu przez ścierających się trzech silnych przeciwników: partyzantkę poakowską, oddziały UPA oraz tzw. Ludowe Wojsko Polskie, wspierane przez MO i NKWD.
Przepiękna literacko-plastyczna opowieść dla dzieci (i ich rodziców) o Łemkowszczyźnie obecnej i tej sprzed pół wieku, o jej tajemnicach, kulturze, magii i przyrodzie. O tym, że życie ludzkie może być piękne i zgodne z naturą, wystarczy tylko chcieć się w nią wsłuchać.
Maria Strzelecka (ur. 1975)
Doktor sztuk plastycznych. Malarka, ilustratorka, projektantka odzieży i plakatów, autorka filmów animowanych, gitarzystka basowa i wokalistka zespołów punkowych, aktorka, absolwentka ASP. Mama dwójki dzieci i opiekunka psa malamuta. Od ćwierć wieku ma swój kawałek ziemi w Beskidzie Niskim, który zależnie od potrzeb, jest jej samotnią lub miejscem spotkań z przyjaciółmi. Odbyła samotną podróż rowerową po północnej Norwegii, wędrowała pieszo po Islandii. Przez cztery sezony stanowiła połowę dwuosobowej załogi jachtu wożącego naukowców lub turystów w trudno dostępne rejony Szpicbergenu.
Książkę polecają:
,,Pewna dziewczyna z miasta przyjechała kiedyś w Beskid Niski i pokochała go. Dobrze, że przyjechała, bo temu przyjazdowi zawdzięczamy „Beskid bez kitu” – książkę tak pełną kolorów i zapachów, jak krajobrazy, które opisuje. Książkę, w której występują fantastyczne, mądre kobiety i odważne, ciekawe świata dziewczynki, a także rośliny i zwierzęta, na równych prawach z ludźmi. Książkę, w której obrazy i słowa są równorzędnymi bohaterami, a jedne drugim nie ustępują urodą. To wspaniała lektura dla dzieci, ale po kryjomu będą ją czytać też dorośli. Oczywiście tylko ci, dla których wycie wilka jest najmilszą muzyką świata".
Monika Sznajderman
,,Mój Boże, jaki piękny analog!"
Andrzej Stasiuk
,,Jeśli chcesz by Twoje dziecko było szczęśliwe – kup mu tę książkę, a latem zabierz na wakacje w Beskid Niski. Nie do pensjonatu, a pod namiot. Niech nazbiera jagód czy poziomek, rozpali ognisko, posłucha śpiewu ptaków, poobserwuje życie toczące się na łące, w kałuży czy w potoku. Autorka doskonale znająca historię, etnografię i przyrodę Beskidu Niskiego, i co ważne kochająca ten region, wprowadza nas w jego magiczny świat wiodąc ścieżkami Terki i Neli. Przewodnikiem po ginącym świecie łemkowskiej kultury jest babcia Tekla. Od niej dowiemy się co to jest ikonostas czy kywot, ale poznamy także nazwy ziół używanych w tradycyjnym lecznictwie. Wędrując z Terką spotkamy kumaka, cierniokręta czy zaskrońca. Z Nelą odwiedzimy ślady po łemkowskich wsiach i łąki pełne ziół. Z książki tej dowiemy się również o dzikich zwierzętach zamieszkujących lasy Beskidu, o ich zwyczajach i o tym, że wymagają szacunku i ochrony. Zapraszamy do wędrówki przez niezwykły świat Beskidu prowadzeni przez Marię Strzelecką!"
Marta i Stanisław Krycińscy
Pierwsza część opowieści o Pogórzu Przemyskim odsłania tajemnice doliny Wiaru od Arłamowa, przez Kalwarię Pacławską, Sierakośce po Stanisławczyk.
Opisuje miejsce szczególne, tu Karpaty spotykają się z wielką niziną ciągnąca się na wschód, aż ku azjatyckim stepom. To teren z licznymi pozostałościami po grodach, zamkach i dworach, gdzie po dawnych wsiach i ich mieszkańcach pozostały tylko dzikie sady, cmentarze i ruiny cerkwi. To właśnie tutaj posadowiła się najstarsza w Polsce gotycka cerkiew murowana w Posadzie Rybotyckiej, której wnętrza zdobią bizantyjskie polichromie. To także wspaniała przyroda i Las Turnica, z najbardziej zbliżonym do naturalnego drzewostanem w naszych Karpatach, a także spokój jakie człowiek nie zazna nigdzie indziej.
Kocham Pogórze Przemyskie! Nie jest to miłość łatwa – przypomina uczucie do schizofrenika. Niby jedna osoba, a w dwóch odsłonach. Dotyczy to przede wszystkim konfliktu polsko-ukraińskiego, na który obie strony mają zupełnie inne spojrzenie. Ale to rozdwojenie sięga również czasów dawniejszych. Często jest to nawet rozdzielenie na wiele równoległych i nieprzystających do siebie wątków, dotyczących różnych aspektów historii.
Fragment wstępu
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?