Bieszczady zna wielu (albo wielu wydaje się, że je znają), nie wszyscy jednak wiedzą o nich tyle, na ile góry te zasługują. A przecież Bieszczady to nie tylko atrakcyjny krajobrazowo zakątek Polski, nie tylko region cieszący się przez jakże wiele lat sławą ostatniej w cywilizowanej Europie enklawy nieskrępowanej wolności, ani nie tylko obszar, w którego wielu częściach przyroda wciąż zachowuje walor pierwotności bo to ziemia pełna rozmaitych zagadek i sekretów, z historią bogatą w zdarzenia, których świadomość bynajmniej nie jest powszechna.Tylko tam stał jedyny w naszym kraju pomnik Stalina. I nie straszne mu były srogie zimy. Drzewa pękały, ale on trwał. Do czasu To tam po raz ostatni zapolowano na niedźwiedzia, który nie znalazł schronienia nawet wśród największych jodeł. Dzwony cerkiewne czekają pod bieszczadzką ziemią na swojego odkrywcę, któremu może uda się również nielegalnie sfotografować obiekt zbudowany z dwóch milionów ton betonu!O czym jeszcze nie wiemy? Gdzie lud PRL-owski szykował się do wojny z wojskami pancernymi i dlaczego to robił? Gdzie znajduje się droga do Rumunii, czyli donikąd? Ano tam: w Bieszczadach. Bo Bieszczady mają swoje zagadki i sekrety. W tej książce ujawnię ich niemało. To nie obietnica, to gwarancja!Zapraszam, Waldemar Bałda
Zakopane pępek świata jak nazwał je Rafał Malczewski, znakomity malarz, taternik i literat, syn słynnego Jacka Malczewskiego! Letnia, potem zimowa, a wreszcie duchowa stolica Polski, kolebka niepodległości! Uzdrowisko i ośrodek sportów zimowych, w końcu centrum turystyczne i wypoczynkowe. Zawsze świetne miejsce do lokowania kapitału. Rozwijało się dynamicznie, jak kameleon się zmieniało i dostosowywało do nowych potrzeb. Zawsze tętniło życiem: najpierw w ośrodku dworsko-przemysłowym w Kuźnicach, potem na Nawsiu, wreszcie na Krupówkach, w hotelach, w słynnych restauracjach i kawiarniach oraz w tatrzańskich schroniskach. Takie było i takie jest, choć wciąż coraz większe i bardziej zabudowane.A gdyby tak cofnąć czas i wrócić do dawnego Zakopanego? Przed państwem niepowtarzalna okazja. Album Zakopane, którego nie ma pokazuje wieś-miasto rozpościerające się pod miłościwie panującym tu Giewontem. Na unikatowych fotografiach zobaczymy góralskie chałupy i zagrody, wypoczynkowe wille i zakłady wodolecznicze, hotele i pensjonaty, wystawne rezydencje i kamienice wzdłuż nowych ulic nieustannie biegnących w stronę Tatr.To niepowtarzalna okazja, by przyjrzeć się wiejsko-miejskiej zabudowie i z błotnistego traktu wkroczyć na bruk, a potem na górski szlak. Zobaczmy, jak wieś zmienia się w miasto, a miasto nieustannie zmienia swoje oblicze. Tamtego Zakopanego już nie ma. Zachowało się jednak w pamięci mieszkańców i turystów, we wspomnieniach tych, których urzekło na tyle, że zatrzymali się tu na dłużej, albo zostali na zawsze. Dawne miasto wciąż trwa na starych fotografiach, które z pudeł, kufrów i archiwów muzealnych trafiają wprost przed państwa oczy. Z książką w ręku ruszajmy na szlak.
Czy Gdynia może być jeszcze piękniejsza, bardziej słoneczna i zaskakująca niż w pierwszej części? Odpowiedź jest tylko jedna: tak! Aleksandra Tarkowska powraca do miasta z morza i ponownie odkrywa tajemnicze historie, zapomniane miejsca i zaskakujące wydarzenia.Tym razem rozkocha nas nie tylko w mieście, ale również w marynarzach Przystojni oficerowie, wzorowo pełniący służbę ku chwale ojczyzny, wieczorami z dżentelmeńską fantazją zaszaleją w eleganckich lokalach z pięknymi kobietami u boku W powietrzu czuć już zapach świeżo palonej kawy, amerykańskich papierosów i egzotycznych przypraw, ale Maria Dąbrowska wybiera bukowe lasy, ciemne wąwozy i powietrze pachnące algami w drodze z Redłowa przez Gdynię do Oksywia. Ten spokój przerywają radosne okrzyki licealistów pędzących do Liliputa na randki i studentów ze zdziwieniem obserwujących artyleryjski pocisk zakleszczony w stropie kina Warszawa!Nagle nastrój się zmienia Józef Unrug z niecierpliwością czeka na powrót do kraju, małego Fredzia Dyducha dosięga seria z karabinu maszynowego, a gdynianie zostają wysiedleni. Na miasto posępnie spogląda Witold Kukowski, pan na Kolibkach.Ostatnie słowa o Gdyni nigdy nie mogą być smutne, więc Czy ktoś z Czytelników bawił się jako dziecko na gwiazdkowej imprezie w Inter Clubie i pamięta schody wyłożone czerwonym dywanem prowadzące do podziemi? Albo słynne lody Mewa z drobinkami szronu rozpływającymi się w ustach? Kolejne rozdziały magicznie przenoszą nas w czasie, odkrywając to, czego najmniej się spodziewamy. Czytanie czas zacząć!
Zapraszamy na spacer po Dolnym Śląsku – magicznej krainie odznaczającej się niezwykłym bogactwem kulturowym, pełnej tajemniczych zamków oraz innych fascynujących zabytków. W obiektywie Pawła Pomykalskiego zobaczymy nie tylko najwspanialsze atrakcje regionu, ale również najpiękniejsze jego miasta. Przy każdym obiekcie znajdą Państwo podstawowe informacje o jego historii: pierwotną i obecną nazwę, nazwisko architekta (jeśli jest znany), lata budowy oraz przebudowy. Opisy zostały przygotowane w języku polskim, angielskim, niemieckim, czeskim oraz ukraińskim. ________________________________________ We invite you for a walk around Lower Silesia - a magical land characterized by extraordinary cultural wealth, full of mysterious castles and other fascinating monuments. Through the lens of Paweł Pomykalski's camera, we will see not only the greatest attractions of the region, but also its most beautiful cities. For each building you will find basic information about its history: original and present name, name of the architect (if known), years of construction and reconstruction. Captions have been prepared in Polish, English, German, Czech and Ukrainian. ________________________________________ Wir laden Sie zu einem Spaziergang in Niederschlesien ein – einem magischen Land von außerordentlichem kulturellem Reichtum, voll von geheimnisvollen Schlössern, Burgen und anderen faszinierenden Denkmälern. Dank Fotographien von Paweł Pomykalski sehen wir nicht nur die prächtigsten Sehenswürdigkeiten der Region, sondern auch ihre schönsten Städte. Bei jedem Objekt finden Sie grundlegende Informationen über seine Geschichte: den ursprünglichen und den aktuellen Namen, den Namen des Architekten (falls bekannt), die Jahre der Errichtung und des Umbaus. Die Beschreibungen sind auf Polnisch, Englisch, Deutsch, Tschechisch und Ukrainisch verfasst. ________________________________________ Zveme vás na cestu po Dolním Slezsku, kouzelné krajině oplývající mimořádným kulturním bohatstvím, plné tajemných hradů a dalších fascinujících historických objektů. Okem objektivu Pawła Pomykalského se podíváme nejen na největší atrakce regionu, ale i do jeho nejhezčích měst a městeček. U každého objektu najdete základní informace o jeho historii, původní i současný název, jméno architekta (pokud je známo) a datum výstavby či přestavby. Veškeré popisy jsou k dispozici v polštině, angličtině, němčině, češtině a ukrajinštině. ________________________________________ ?????????? ?? ?????????? ??????? ?????????? - ???????? ??????? ? ???????????? ?????????? ??????????, ?????? ????????? ?????? ?? ????? ??????????? ???'????. ? ??'?????? ????? ?????????????? ?? ???????? ?? ???? ??????????? ???????? ????? ???????, ? ? ?????????? ???? ?????. ???? ??????? ??'???? ?? ???????? ???????? ?????????? ??? ???? ???????: ????????? ? ????????? ?????, ???????? ??????????? (???? ??? ???????), ???? ?????? ?? ?????????????. ??????? ??????????? ?????????, ???????????, ?????????, ??????? ?? ??????????? ??????.
Zacznijmy od tajemniczej przepowiedni. Ujawni ją hrabia Władysław, kochający seanse spirytystyczne. Jednak po chwili zakpi z niego pilot Piotr Czartołomny, w niewytłumaczalny sposób uciekając ze szponów śmierci. A podobno to śliwowica łącka umarłego stawia na nogi, a żywym otwiera wszystkie drzwi Chcąc przebić te opowieści, ksiądz Władsyław Gurgacz wspomni o mrożącym krew w żyłach napadzie na Bank Narodowy. Z kolejnych stron Wanda Parylewicz głośno krzyczy, że taki bank to nic, bo przecież to ona jest symbolem największej afery korupcyjnej!Bicie zegara na wieży magistratu przypomina, że czas na premierę w Teatrze Robotniczym. Nowosądecki radiowęzeł zaczyna nadawać. Swoisty samograj dociera do domów abonentów za pośrednictwem tysięcy kilometrów drutów. Na ulicach mieszkańcy plotkują, że w Nowym Sączu mieszka ponad 200 milionerów... Nie został nim jednak z pewnością Witkacy, gdyż baba umówiła się na 150 zł, ale twierdziła, że na 100 i tyle dała. Srał ją pies.W jednej chwili nadciągają czarne chmury. Powódź zalewa miasto, zamek wybucha, w ratuszu zaczyna się strajk okupacyjny, a Sądecki Park Etnograficzny walczy z klątwąPo takich emocjach polecamy: jesienną porą śliwy wraz z pestkami wrzucić do beczek, szczelnie zamknąć i gdy biologia już zrobi swoje, gotowy zacier przepuścić przez miedziane rurki, rozlać do butelek, a następnie do gardła!
Rozwiązywanie zagadek związanych z żydowskimi domami modlitwy w Warszawie wymaga wyjątkowego wysiłku z powodu niemal doszczętnego unicestwienia podczas II wojny światowej niemal pięciuset takich obiektów – od okazałych synagog do skromnych pomieszczeń w prywatnych domach. Po większości modlitewni nie pozostało nic poza adresem odnotowanym w zbiorczych zestawieniach. Na gruntach największej przedwojennej dzielnicy żydowskiej wyrosła nowa dzielnica – Muranów, bloki mieszkalne tworzą zupełnie odmienny układ od dawnych kamienic, a wiele ulic zmieniło swój bieg. W innych dzielnicach, szczególnie na Pradze, przetrwało wprawdzie sporo starych budynków, ale opuszczone sale modlitwy zostały przebudowane na inne cele i utraciły wcześniejszy wystrój. Wszystkie te miejsca modlitw były fotografowane niezwykle rzadko, więc poza okazjonalnymi tego rodzaju zapisami badaczom pozostawały do dyspozycji nieliczne dokumenty źródłowe, relacje prasowe oraz literatura wspomnieniowa. Te pola badawcze zostały już niemal do końca wyeksploatowane, co pozwoliło wyjaśnić wiele kwestii, ale jednocześnie ukazało, jak bezradna bywa nauka wobec ogromu Zagłady.
Książka Jarosława Zielińskiego Warszawskie synagogi. Na tropie tajemnic kontynuuje wątki podjęte w dziele Eleonory Bergman, która zbadała wszystkie dostępne przed laty źródła i opracowania, tworząc najpełniejszą w dziejach varsavianistyki panoramę stołecznych modlitewni. Od tego czasu badacze zyskali jednak łatwiejszy dostęp do materiałów wcześniej niemal niewykorzystywanych – fotoplanów, zdjęć lotniczych i szczegółowych opracowań kartograficznych, a także fotografii (przeważnie niemieckich), które nieustannie pojawiają się na aukcjach internetowych. Wszystkie te narzędzia zostały użyte w tej książce, dzięki czemu udało się dokonać znaczącej weryfikacji wiedzy na temat wielu synagog, których wygląd, a nawet dokładniejsza lokalizacja w obrębie danej posesji nie były dotychczas znane. Opracowanie nie jest szczegółowym zestawieniem wszystkich domów modlitwy, lecz – poza wstępnym przeglądem obiektów najważniejszych – prezentuje te, o których można powiedzieć cokolwiek więcej niż dotychczas.
Osiedla Rubinkowo i Na Skarpie to największe toruńskie blokowiska. Ich rozwój przypada na lata 70. i 80. XX wieku. Łączy je wspólna historia, związana z dziejami posiadłości J.K. Rubinkowskiego, podobny krajobraz oraz wspomnienia byłych i obecnych mieszkańców. Początkowo osiedla kształtował silnie rozwijający się w Toruniu przemysł z ZWS Elana na czele. Z czasem ogromną rolę w ich rozwoju odegrały kolejne fabryki, nowo powstające szkoły i instytucje, wreszcie przemiany społeczno-gospodarcze lat 90.Rubinkowo i osiedle Na Skarpie autorstwa Anny N. Kmieć to pierwsza monografia historyczna obu osiedli. Prezentuje Rubinkowo od czasów, gdy było wsią leżącą poza granicami Torunia, poprzez włączenie tych terenów do miasta i formowanie się tam osiedla Rubinkowo, a następnie wydzielenie z niego odrębnego osiedla Na Skarpie.Bogaty w ilustracje tom zawiera szczegółowe i niepublikowane dotąd informacje o dziejach obu miejsc, odtworzone na podstawie obszernego materiału źródłowego, ale przede wszystkim spisane i zweryfikowane w oparciu o rozmowy ze świadkami, uczestnikami i twórcami tych dziejów: mieszkańcami, budowniczymi, przedsiębiorcami i działaczami lokalnymi.
Dwa miasta, lecz tak wiele niezwykłych historii! Mowa o Łowiczu i Skierniewicach, które od tej pory nie będą kojarzyć się jedynie z kolorowym folklorem i sadownictwem skrywają bowiem niejeden sekret i dzięki Jackowi Perzyńskiemu mogą zafascynować nie tylko miejscowych.Zapraszamy na mistrzowski trening ze Zbigniewem Bródką. Nie będzie łatwo, ale nie bójcie się w przypadku kontuzji możecie udać się do Mszadli słynącej z rąk, które leczą. Od wielu pokoleń przyjmują tam tzw. kręgarze, przez wielu zadowolonych pacjentów nazywani cudotwórcami. Jeśli mowa o niespotykanych profesjach podczas wizyty w Łowiczu możecie udać się do miejscowego astrologa. Boicie się jego wróżb? I słusznie, bo zawsze się sprawdzają! A nuż przepowie jednak świetlaną karierę? Niedaleko przecież do pałacu w Nieborowie, prawdziwej mekki filmowców. Po pałacowych ogrodach oprowadza gości pan Kleks, a Nikodem Dyzma wciąga ich w błyskotliwe dyskusje. Przy odrobinie szczęścia spotkacie kręcącego nowy film Eugeniusza Bodo albo światowej sławy aktora Eddiego Vitcha rysującego niezwykłe karykatury. W Skierniewicach grzechem byłoby nie skosztować piwa z lokalnego browaru, wszak trunek ten doceniali nawet tak wytrawni piwosze, jak Czesi. Uważajcie w ciemnych zaułkach, gdyż w okolicach grasuje seryjny morderca, zwany wampirem z Łowicza!
Portery, giny, calvadosy, tequile, rosolisy i koniaczki, miody i bimberki Napojów przynoszących radość i dodających osobliwego uroku każdej biesiadzie bez względu na długość i szerokość geograficzną nie da się zliczyć. Da się za to poznać ich niesamowite historie i dać się porwać nadzwyczajnym anegdotom, których zdążyło się w dziejach birbanckiej ludzkości naprawdę sporo namnożyć. Jaki związek ma alkohol z powstaniem Stanów Zjednoczonych? Jak smakuje trunek z rosiczki? Dlaczego pozyskiwanie pulque przypomina aztecki rytuał? Jaki wkład w rozwój polskiego przemysłu alkoholowego miał mały pajęczak zwany rozkruszkiem? Na te i wiele więcej pytań odpowiada niniejsza książka.Znawca historii kulinariów, smaków i woni Andrzej Fiedoruk zaprasza na fascynującą wędrówkę po świecie winnic, alembików, gorzelni i chmielowych pól. Warto zanurzyć się w tych hektolitrach wiedzy o alkoholu, podanej w gawędziarskim, niezobowiązującym stylu. Lektura Alkoholowych dziejów świata jest jak prawdziwa biesiada przyjemna, bogata w niespodzianki i może się od niej mocno zakręcić w głowie!
Opowieść zaczyna się w ostrowieckim atelier fotograficznym Kołeckich. Utrwalone na szklanych kliszach miejsca, ludzie i wydarzenia uchylą rąbka tajemnicy o dawnym mieście i jego okolicach. Podróże w czasie to sekretowa specjalność. Kilkanaście stron dalej wybitny aktor Roland Głowacki zachwyca publiczność rolą mordercy. Nie jest jednak tak przerażający jak błyszczące w słońcu ślady krwi pozostawione na śniegu w Bałtowie. Podobno proboszcz Fudalewski nie żyje! Niepokój wzmaga niespodziewany wybuch. Przechodnie szepczą, że to urwisy z ulicy Trzeciaków znalazły kostki trotylu i minę przeciwczołgową. Zbliża się wizyta Hubala, Czesław Szymański Wiaruchna opracowuje plan porwania komisarza miasta, a oddziały ZOMO wkraczają do huty Nowotki. Zszargane nerwy może uspokoić jedynie chłodzące i regeneracyjne piwo z Browaru Saskich. Łyk złocistego trunku i już można podziwiać Władysława Hermaszewskiego za sterami MiG-a z osiedla Pułanki.Z kolejnych kart książki zerka na to wszystko zdumiony Gombrowicz, dumając nad tym, jak to się stało, że nie lubi tańczyć, grać w karty i jeździć konno. Ach gdyby tylko urodził się później, zrelaksowałby się podczas Turnieju Miast albo spotkania z piłkarzami KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.Może Czytelnikowi uda się w końcu rozwiązać spór, co jest najbardziej tajemnicze: opatowskie podziemia, skarb odkryty w Denkowie czy skocznia narciarska na Kolonii Robotniczej? Czytanie czas zacząć!
Mordcha i Klapitka - oba słowa brzmią równie tajemniczo.Tymczasem - Mordcha to Mordechaj, po wojnie zaś - Marek. Klapitka, to część Łodzi, która dla niego, chłopaka wychowującego się w skrajnie ubogiej żydowskiej rodzinie na początku XX wieku stanowiła cały świat.W latach 70. XX wieku, już jako Marek, ojciec dwóch synów - Zbigniewa i Michała, znanego dziennikarza telewizyjnego, zapragnął opowiedzieć im o swoim życiu i o Łodzi, która bezpowrotnie odeszła. O ,mieście jakie zapamiętał z czasów gdy chodził po gwarnych ulicach Klapitki, Bałut i jego centrum. Wspomina potworną biedę, jaką trudno wyobrazić sobie we współczesnych czasach, wspomina relacje rodzinne i sąsiedzkie. Przywołuje zapomniane żydowskie zwyczaje i święta. Opisuje świat zapachów i smaków, których już nie poznamy.W dalszej części opowieści przenosi czytelnika do czasu gdy zaczął pracować, gdy został tkaczem i stał się działaczem związków zawodowych.Wkrótce zaś nadchodzi wojna - Mordcha trafia do Związku Radzickiego, który nie okazuje się mitycznym rajem. Mimo tych doświadczeń wciąż wierzy w sukces systemu, który wciąż jest utopią...Nikt nie pamiętał, kiedy się urodziłem, a nawet z ustaleniem roku był problem. Wszyscy liczyli na mą matkę, ale ta z rozpaczy, po śmierci ojca, zaniedbała te wszystkie świętości religijne, związane z odnotowaniem mojego przyjścia na świat. []Po długich, rodzinnych naradach, ustaliliśmy datę: pierwszego września 1899 roku. I znów pytanie, skąd ta data? Według relacji matki, urodziłem się w czasie słyses teg, czasie modlitw, które Żydzi odmawiają w dniach między rosz haszane(Nowy Rok) i jom kipur(Sądny Dzień), które przypadają we wrześniu. Ale którego dnia to było, matka nie mogła sobie przypomnieć, a świętych ksiąg w domu nie było. Ustaliliśmy więc dzień 1 września, dla lepszego zapamiętania daty. No dobrze, ale co z rokiem urodzenia? Nareszcie po długich naradach i przypominaniu sobie dat urodzeń wujów, kuzynów i dalszej rodziny - zaleźliśmy trop. Otóż Bóg chciał, że moja babka, na stare lata, zdążyła jeszcze urodzić syna. A miało to miejsce, ponad wszelką wątpliwość, w dwa lata po moim przyjściu na świat. Wobec tego, że on (mój wuj), był wpisany do Familienpass, mając niecałe 15 lat, a datę urodzenia wpisano na 1901 rok, było pewne, że ja jestem dzieckiem poprzedniego stulecia. No wreszcie wyszliśmy z metrykalnej opresji, i z tą datą pozostałem do dziś.
Szacuje się, że od 1945 do 2022 r.spośród kilku tysięcy SS-manów, nadzorczyń i więźniów pełniących różne funkcje w KL Stutthof przed jakimikolwiek sądami stanęło zaledwie ponad 120 mężczyzn i kobiet, z których skazanych zostało ok. 110 osób. W Polsce odbyły się przynajmniej 34 procesy (cztery zbiorowe i 30 pojedynczych), kilka kolejnych przeprowadzono w RFN. Ostatnie z nich toczyły się w Hamburgu jeszcze w 2022 r. W liczbach bezwzględnych wymiar sprawiedliwości osądził zatem jedynie promil spośród wszystkich byłych funkcjonariuszy obozu Stutthof. Do powszechnej świadomości z całej gamy tych wielu dochodzeń i wyroków przeszedł jedynie proces przeprowadzony w Gdańsku w 1946 r., zakończony spektakularnym, publicznym wykonaniem wyroku śmierci na 11 osobach. Lagrowi ludzie to sugestywna i wielowątkowa opowieść o konkretnych ludziach z obozu Stutthof oraz ich ewolucji mentalnej i sprawczej, jaka nastąpiła w czasie pobytu w tym niemieckim obozie koncentracyjnym. To także ponadczasowa przypowieść o zmienności i nieprzewidywalności życia. Wydawcami książki są: - Muzeum Stutthof w Sztutowie. - Wydawnictwo Region Gdynia - Księży Młyn Dom Wydawniczy Łódź
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?