Opublikowana w 1943 roku powieść „W pobliżu dzikiego serca” była literackim trzęsieniem ziemi i pozwoliła debiutującej nią, zaledwie dwudziestotrzyletniej Clarice Lispector wejść z przytupem do grona największych światowych pisarzy. Historia o dojrzewaniu, rodzeniu się świadomości własnego ciała, buncie wobec zastanych konwencji i społecznych norm, była tak świeża, nowatorska w formie, że z miejsca zachwyciła krytyków, przynosząc młodej autorce prestiżową brazylijską nagrodę Graçy Aranhi.
Dostrzegano w tej powieści wpływy Hermana Hessego, pisarza, którego Lispector lubiła od nastoletnich lat, ale też Jamesa Joyce’a i Virginii Woolf, do czego autorka się wyraźnie dystansowała – napisała bowiem „W pobliżu dzikiego serca” zanim miała okazję się zapoznać z utworami wielkich modernistów. Zresztą ta pierwsza, młodzieńcza powieść wybrzmiewała głosem osobnym, demolując dotychczasowe kanony i stając się utworem kultowym dla wielu pokoleń pisarek i pisarzy. Lispector, podobnie jak w kolejnych swoich utworach, analizuje tu kondycję kobiety, ale jednocześnie ją przekracza, próbując dotrzeć do czystego, niezapośredniczonego przez kulturę doświadczenia. Tym samym rozsadza ramy języka, zrywa z logiką, łamie składnię, by dokopać się do tego, co jeszcze nie zostało unieruchomione przez ideę – co żywe, dzikie, nieludzkie.
____________________
„Byłaby Kafką, gdyby Kafka był Żydówką. Byłaby Rilkem, gdyby Rilke był brazylijskim Żydem urodzonym w Ukrainie. Byłaby Rimbaudem, gdyby Rimbaud był matką i dożył pięćdziesiątki. Byłaby Heideggerem, gdyby Heidegger umiał przestać być Niemcem”.
Hélene Cixous
„Jedna z najbardziej tajemniczych pisarek XX. wieku”.
Orhan Pamuk
„Po prostu wybitna”.
Jonathan Franzen
„Clarice była obca na tej ziemi i przeszła przez świat tak, jakby w środku nocy przybyła do nieznanego miasta ogarniętego generalnym strajkiem komunikacji”.
Carlos Drummond de Andrade
„Najważniejszy twórca żydowski od czasów Kafki”.
Benjamin Moser
„Ona jest lepsza niż J. L. Borges”.
Elisabeth Bishop
„Czarująca, elokwentna, nastrojowa. Lispector to ta sama liga, co Kafka i Joyce”.
Edmund White
Nowa książka jednego z największych talentów w polskiej prozie ostatnich lat. Dwie narracje o ludziach spychanych na margines sytego świata przez machinę kapitalizmu.
W „Chacie, takiej z drewna” Człowiek z Kamerą, Bohater, Fura oraz autostopowiczki Mucha i Mała porzucają wszystko i udają się na skraj lasu, by pobudować tam dla siebie siedziby. Ich podróż to rozpisany na głosy manifest międzygatunkowego sojuszu, a także próba myślenia utopijnego. Siłą napędową tej powieści drogi są rytm, przygoda, ucieczka i ekstaza.
Ostentacyjnie wolna „Nomadka” prowadzi nas przez miasto z dala od jego głównych szlaków. Kolejne etapy „przygody” narratorki wyznaczają przypadkowe spotkania, rozmowy o permanentnej życiowej katastrofie, wizyta na basenie i afekt do przystojnego strażaka.
„Dwie powieści…” to pochwała INNEGO ruchu i zmiany, które odsłaniają możliwy kształt nowej wspólnoty. Mocna proza – nieokiełznana i wykwintna zarazem.
Książka wyróżniona Nagrodą Krakowa Miasta Literatury UNESCO 2023.
„O ile polscy prozaicy – nawet ci najbardziej progresywni – głęboko zinternalizowali dwudziestowieczne strategie literackie i stali się ich zakładnikami, o tyle Górniak zaczyna pisać jako autor XXI wieku, już na starcie doskonale rozpoznając dynamikę późnokapitalistycznej rzeczywistości”.
Dawid Kujawa o powieści „Trash story”
Gdy na początku pandemii Gary Shteyngart opuścił trawiony wirusem Nowy Jork, by wraz z grupą przyjaciół schronić się w swojej podmiejskiej daczy, poczuł, że ma historię do opowiedzenia. Nic sobie nie robiąc z apeli felietonistów, by poczekać z książkami o czasie zarazy, napisał rzecz zanurzoną we współczesności, która jednak wyrasta poza doraźność. „Nasi przyjaciele na wsi” to utrzymana w czechowowskim duchu opowieść o rozpadzie świata, jaki znaliśmy, czego symptomy autor obserwuje we współczesnej Ameryce.
Oto główny bohater Sasha Senderovsky, niegdyś poczytny autor „głupich, komicznych książek”, zaprasza do swojej wiejskiej posiadłości ludzi mu najbliższych: nieprzyzwoicie bogatą Karen o koreańskich korzeniach, która zbiła pieniądze na innowacyjnej aplikacji randkowej, jej kuzyna Eda, bon vivanta, który żyje z odziedziczonego majątku, Vinoda, hinduskiego imigranta, który ani nie odniósł zawodowego sukcesu, ani się nie dorobił, Dee – swoją dawną studentkę, której prowokacyjna eseistyczna książka o niskich klasach, z jakich się wywodzi, uczyniła ją znaną w pewnych kręgach, wreszcie sławnego Aktora, którego obecność częściowo ma zaimponować pozostałym gościom, a częściowo załatwić zmagającemu się z długami gospodarzowi intratną fuchę w telewizji. Na miejscu jest jeszcze żona Senderovsky’ego Masha, podobnie jak on rosyjska imigrantka żydowskiego pochodzenia, która trudni się terapią swoich rodaków, oraz ich adoptowana, urodzona w Chinach córka – Nat, niebinarna i neuroatypowa, która wydaje się z wszechobecnego chaosu rozumieć najwięcej. Ta kolorowa gromadka będzie przez kilka miesięcy rozmawiać, kłócić się, nawiązywać przelotne romanse i bardzo dobrze jeść. Jednak wszystkie te rozrywki nie przykryją poczucia, że życie przeciekło im przez palce i nie rozwieją lęku przed nadchodzącym kresem. Shteyngart znakomicie oddaje atmosferę końca epoki, która u cieszących się przywilejami gości Senderovsky’ego – podobnie jak u bohaterów Czechowa – objawia się nudą, apatią, potrzebą eskapizmu i zgoła dekadenckimi kompulsjami. Tymczasem za murami posiadłości, w której zaszywają się przyjaciele Sashy o „etnicznym wyglądzie”, buzuje. Prowincjonalna biała Ameryka wrze z wściekłości, co raz słychać ostrzegawcze strzały…
Jednak polityka i kwestie klasowe, choć autor traktuje je błyskotliwie, ani razu nie osuwając się w publicystykę, stanowią tylko tło rozważań o istocie miłości i przyjaźni oraz czającej się w ich cieniu zdrady. Czy w kapitalistycznej rzeczywistości bliskość jest w ogóle możliwa? Czy, jak ujmuje to Masha: „każda relacja jest transakcją i nikt nie daje więcej, niż musi”?
„Gary Shteyngart to nasz skarb narodowy. Jego powieści zawsze były przepełnione humorem i czułością, ale tutaj przeszedł samego siebie. Uważajcie, by nie czytać tej powieści w miejscach publicznych: będziecie się śmiać do rozpuku”.
Jonathan Safran Foer
„To najbardziej poruszająca powieść Shteyngarta, Czechow i Boccacio zreinterpretowani w Ameryce czasów pandemii, mocna historia o końcu naszej epoki”.
Salman Rushdie
„Arcydzieło… Trudno znaleźć powieść bardziej odpowiadającą naszym czasom, zwłaszcza taką, która zawierałaby takie piękno opisów, głębię uczuć i – jak zawsze – humor”.
Andrew Sean Greer
„Nie ma słów, które mogłyby opisać moją miłość do tej powieści. To tragikomiczna tour de force o licznych sprawach takich jak seks, namiętność, pandemia, kimchi, rasizm, imigracja, adopcja, stalking, rosyjska literatura, k-pop, telewizja japońska, sztuka pisania – ale przede wszystkim jest to opowieść o tym, jak tworzymy, zrywamy i podtrzymujemy długoletnie przyjaźnie oraz jak ranimy i leczymy tych, których kochamy najbardziej”.
Angie Kim
Urodzona na austriackiej prowincji Monika Helfer otwiera wydaną w 2020 roku „Hałastrą” autobiograficzny tryptyk rodzinny, w jakim przygląda się własnym korzeniom. Autorka cofa się tu w czasie do września 1914 roku, czyli wybuchu Wielkiej Wojny, która naznaczyła początek małżeństwa jej dziadków. To ich głównie dotyczy ta historia, utkana z rodzinnych przekazów, domysłów, pytań i wątpliwości. Najłatwiej byłoby przyporządkować tę prozę do popularnego dziś gatunku autofikcji, ale Monika Helfer tka tu literaturę par excellence, której stawką nie jest zrelacjonowanie osobistego życia, lecz uniwersalna opowieść o człowieczeństwie. „Może było właśnie tak. A może nieco inaczej” – zdaje się mówić Helfer opisująca swoich bohaterów ze współczuciem i taktem, jakich mógłby się od niej uczyć niejeden czuły narrator i niejedna czuła narratorka. Wyjątkowość „Hałastry” tkwi właśnie w jej tonie, z jednej strony sprawozdawczym i nieuzurpującym sobie prawa do wszechwiedzy o bliźnich, z drugiej wrażliwym na coś, co tłumacz tej powieści, Arkadiusz Żychliński, określił w posłowiu jako mikroemocje.
Helfer to literacki Vermeer: maluje swój świat z półcieni, drobnych gestów, spojrzeń i milczenia. Nie ma w tej literaturze ideologii ani niczego, co mogłoby podpadać pod jakąkolwiek hasłowość myśli i uczuć, wszystko jest niejednoznaczne, niedopowiedziane, wskazujące, że każdy z nas jest tajemnicą, ale odsłaniające też oczywistą prawdę, o której czasem zapominamy, że w tajemnicy tej nie ma niczego tajemniczego: wszyscy jesteśmy podobni i wszyscy najbardziej potrzebujemy miłości.
Książka stała się w Austrii bestsellerem, a samej autorce, cenionej wcześniej przez grono wtajemniczonych, przyniosła międzynarodowy rozgłos.
„Trochę jakby Ibsen, ale taki w Bullerbyn. Umiały tak pisać Natalia Ginzburg czy Tove Ditlevsen, umiał tak pisać Danilo Kiš – i jeszcze kilkoro innych, nie tak znowu wielu”.
Z posłowia Arkadiusza Żychlińskiego
Historyczny esej, w którym autor polemizuje z cierpiętniczo-bohaterską interpretacją polskich dziejów, tak powszechną w publicznym dyskursie, i oferuje świeże spojrzenie na kształtowanie się idei polskiej państwowości, a także formowanie się świadomości narodowej i społecznej po 1795 roku.
Porter-Szűcs jako „zewnętrzny” badacz nie ma problemu z kwestionowaniem mitów dotyczących naszej historii, co dla ich wyznawców może okazać się zaskakujące lub trudne do przyjęcia. Czy faktycznie chłopi identyfikowali się z polskością? Czy na pewno II RP szanowała swoich niepolskich obywateli i przestrzegała ich praw? Czy życie w PRL było jedną wielką udręką? Czy Polacy mieli (i mają) jasną wizję państwa, czy kształtowało się ono niejako przez przypadek? Siłą książki jest nie tylko niezależność myślenia autora oraz odkrywcze przykłady, ale też żywo prowadzona narracja i przystępny język.
---
„Przeczytajcie, a zobaczycie, że jednak mamy wyjątkowo ciekawą historię!”.
Kinga Dunin
„Książka Briana Portera-Szűcsa uświadamia nam, że historia, którą wynosimy ze szkół, i którą tak lubimy się puszyć, jest cokolwiek ahistoryczna. W rzeczywistości nie cierpieliśmy najbardziej, nie byliśmy jedynymi sprawiedliwymi, nie mieliśmy najgorszych sąsiadów, ani nawet najdzielniejszych żołnierzy. Co więcej, nigdy nie byliśmy narodowym monolitem, bo zawsze dzieliliśmy się na klasy i grupy, wyznania i płcie, centra i peryferie. Ta historia smakuje inaczej, czasem bardziej gorzko, zawsze jednak świeżo i otrzeźwiająco. Uwalnia od ciężaru martyrologii, a jeszcze bardziej od wyrastających z niej kompleksów i pretensji. Powinno się ją czytać na co dzień i od święta jako opowieść o procesach, które w dużym stopniu ukształtowały naszą współczesność – z tym co w niej dobre i tym co złe. Całkiem zwyczajny kraj to lektura bardzo nam dziś potrzebna i najzwyczajniej obowiązkowa”.
Przemysław Wielgosz
„Historia Polski nie jest w żaden sposób wyjątkowa, jak wydaje się Polakom od lewa do prawa. Jeśli porzucimy ten megalomański punkt widzenia, lepiej zrozumiemy dzieje Europy. Książka Briana Portera-Szűcsa może w tym pomóc”.
Kaja Puto
„Chrześcijaństwo przyszło z pustyni i przyniosło tylko pustynię” – napisał Łukasz Orbitowski po lekturze tej książki. Nixey zadaje kłam powszechnemu przekonaniu, jakoby wczesne chrześcijaństwo było religią otwartą i pełną miłości do bliźniego. Autorka pokazuje, jak wyznawcy Chrystusa dewastowali antyczne świątynie, palili księgi, prześladowali Żydów i homoseksualistów, a skala tych zniszczeń była olbrzymia i przyniosła ludzkości niepowetowane straty. „The New York Times”, „The Spectator”, „The Observer” oraz BBC History uznały tę książkę za jeden z najważniejszych tytułów 2018 roku.
Catherine Nixey – historyczka i dziennikarka związana z prestiżowym tygodnikiem „The Economist”. Publikuje również w „New York Timesie”, „The Timesie” i „Financial Timesie”.
Po bestsellerowym "Najlepszym mieście świata" autor napisał drugą w swojej twórczości biografię. Bohdan Pniewski był bodaj najbardziej wpływowym architektem w Polsce XX wieku jego doskonałe relacje z władzą (projektował przede wszystkim gmachy publiczne) zaczęły się już w czasach sanacji i co może wydawać się zaskakujące pozostały równie dobre w PRL. Piątek zastanawia się, jak Pniewskiemu udało się zyskać sławę i popularność czy wystarczył do tego sam talent? Książka w koprodukcji z Teatrem Wielkim Operą Narodową.
Urodzony w 1952 roku w Tel Awiwie Yossi Granovski jest jednym z ciekawszych głosów współczesnej literatury hebrajskiej. Były żołnierz służby granicznej oraz były prokurator policyjny w swoim eseju autobiograficznym pisze, że to przeprowadzka do Jafy, gdzie po przejściu na wczesną emeryturę kierował biblioteką miejską, uczyniła z niego pisarza i pozwoliła mu znaleźć własny język. Twórczość literacka Granovskiego właśnie wokół Jafy się koncentruje; niegdyś tętniącego życiem, wielokulturowego miasta portowego, które państwo izraelskie po uzyskaniu niepodległości zamieniło w slumsy południowego Tel Awiwu. W zbiorze opowiadań „Adżami. Opowieści z Jafy” autor stara się oddać sprawiedliwość arabskim mieszkańcom portu, opisując początki ich współistnienia z żydowskimi osadnikami.
Opowiadania te, rozgrywające się głównie w latach czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku, podobnie jak u popularnego wśród polskich czytelników Etgara Kereta, wyrastają z tradycji oralnej, z kawiarnianej gawędy. Kawiarnia skądinąd służy im często za tło. Za jej gościnną przestrzenią rozpościera się świat zbrodni wojennych, masowych egzekucji, mrocznych interesów, rasowych porachunków, kradzieży i szabru.
Tytułowe Adżami to dzielnica będąca symbolem izraelskiej kolonizacji Jafy. W 1948 roku wojsko Izraela zgromadziło w niej nielicznych Palestyńczyków, którym nie udało się z Jafy uciec. Dzielnicę otoczono drutem kolczastym i można było z niej wyjść jedynie za przepustką; powszechnie nazywano ją „gettem”. To tu toczy się akcja części opowiadań Granovskiego, w których pomimo murów wznoszonych przez państwo ludzie łączą się we wspólnoty i potrafią pokochać niezależnie od narzucanych im tożsamości.
Granovski dekonstruuje zarówno izraelską, jak arabską mitologię wojny oraz przyznaje, że przeszedł ideologiczną przemianę: od wychowanego w duchu syjonizmu weterana armii, który rozpędzał nacjonalistyczne demonstracje Arabów w Jafie, do człowieka dostrzegającego w Arabach sąsiadów. Jak pisze w posłowiu do książki tłumacz Roman Vater: „Dzięki własnej przemianie Granovskiemu udało się zobaczyć Jafę oczyma swoich bohaterów i wejść na niedostępny wcześniej dla pisarzy hebrajskojęzycznych poziom empatii. (…) Granovski, choć przemawia w gruncie rzeczy z uprzywilejowanej pozycji uczestnika państwowotwórczego projektu pod nazwą »Izrael«, wskazuje kierunek możliwej dekolonizacji dzisiejszej literatury hebrajskiej. I jest w tej dziedzinie pionierem”.
Wydana w 2021 roku „Zemsta należy do mnie” odbiła się szerokim echem wśród francuskiej krytyki. Bohaterką tej najnowszej powieści Marie NDiaye jest adwokatka, która podejmuje się obrony morderczyni trójki własnych dzieci. Jak zrozumieć tę zbrodnię? Kochająca, a w oczach znajomych wzorowa i szczęśliwa matka postanawia odebrać życie tym, których darzy największym uczuciem… To trudne zadanie powierza mecenas Susane mąż oskarżonej. Mężczyzna zdaje się nie pamiętać, że w przeszłości z adwokatką połączyło go dziwne zdarzenie. Ale czy rzeczywiście miało ono miejsce? Czy jest tylko wytworem fantazji naszej bohaterki?
Mecenas Susane to swego rodzaju uciekinierka ze swojej klasy społecznej – rodzice widzą w niej jeden wielki sukces, ona sama natomiast cierpi na syndrom oszustki, tym bardziej, że robotnicze pochodzenie nie pozwala jej odnaleźć się w burżuazyjnym środowisku palestry. Jak w wielu książkach NDiaye awans klasowy się tu nie do końca udaje, a cena, jaką się płaci za „życie pomiędzy” jest ogromna: mecenas Susane jest kobietą bez właściwości, pozbawioną imienia, zredukowaną do swojej zawodowej roli. Co połączy adwokatkę z morderczynią? W czym ich los okaże się podobny?
„Zemsta należy do mnie” swą wyrafinowaną strukturą rozsadza gatunkowe ramy. Z jednej strony czyta się ją jak thriller, z drugiej jak traktat o społecznej hierarchii, męskiej dominacji i sytuacji opresji, w jakiej wciąż znajdują się kobiety. Nie jest to jednak w żaden sposób proza ideologiczna. Rządzą nią wieloznaczność i ambiwalencja. Jak odmalowane tu Bordeaux, z jego mroczną historią handlu niewolnikami, wszystko zasnuwa mgła.
Brian Porter-Szucs, autor głośnego bestsellera Całkiem zwyczajny kraj. Historia Polski bez martyrologii, tym razem analizuje kontrowersyjny i bardzo aktualny temat związku polskiej tożsamości z wiarą katolicką. Pewnie wielu i wiele z nas kojarzy dwuwiersz Karola Bilińskiego Tylko pod krzyżem, tylko pod tym znakiem | Polska jest Polską, a Polak Polakiem ale czy faktycznie nasze dzieje są historią homogenicznego katolickiego narodu? Porter-Szucs dowodzi, że prawda jest o wiele bardziej złożona: I Rzeczpospolita była tworem niejednorodnym religijnie, a po rozbiorach, w XIX wieku, kościół często odwracał się od walk i działań na rzecz niepodległości. Autor pokazuje też, z czego w dwudziestowiecznej Polsce wynikało stopniowe bratanie się katolicyzmu z doktryną narodowców i w jaki sposób katolicy uznali, że źródłem problemów nowoczesnego świata nie są bezosobowe instytucje społeczne, lecz wyobrażona koalicja konkretnych wrogów masonów, Żydów, bolszewików prowadzonych przez szatana i dążących przede wszystkim do zniszczenia chrześcijaństwa. Sęk w tym, że konserwatywny model życia społecznego, który postulują środowiska prawicowe, nie umie sprostać wyzwaniom nowoczesności, czego dowodem są, jak wskazują badania, pustoszejące kościoły. Jednak książka ta nie jest li tylko krytyką polskiego katolicyzmu, raczej próbą zrozumienia źródeł zaistniałych procesów.
Alejandro Zambra, czytany i fetowany na świecie, wreszcie po polsku. I to ze swoją najlepszą książką. Carla i Gonzalo, niegdyś młodzi kochankowie, długo się nie widzieli, ale kiedy wpadają na siebie na ulicach Santiago, ich miłość nagle odżywa. Gonzalo poznaje Vincenta, syna Carli, i próbuje sprostać roli partnera oraz ojca, do której nigdy nie pretendował. Owszem, marzył o wspólnocie, ale innej ? chciał dołączyć do barwnego grona chilijskich poetów. Z wierszami nie idzie mu najlepiej, wygląda na to, że Gonzalo nie ma po prostu talentu, jednak z Carlą i Vincentem jest mu dobrze. Tyle że wkrótce tęsknota za literaturą ? a może za innym, lepszym życiem ? znów się odzywa i nad patchworkową rodziną zbierają się chmury. Po latach, kiedy drogi bohaterów zejdą się po raz kolejny, okaże się, że wspólne życie dało im zaskakująco dużo ? o wiele więcej, niżby zgodzili się przyznać. Nad ?Chilijskim poetą? unosi się duch znakomitego rodaka Zambry, Roberta Bolana. To książka inteligentna, dowcipna, czuła. I niepokojąca. Niemal każda scena przypomina nam, gdzie rozgrywa się akcja powieści. Chile to kraj rozwarstwiony i rozdarty, marzący o nowoczesności i niepotrafiący pogodzić się z przeszłością, a poezja jest tu figurą wytęsknionej rewolty i swobody. Książka była nominowana do Międzynarodowej Nagrody Bookera.
Jak będzie wyglądało życie chłopca, który urodził się z czarną ręką w białej, polskiej rodzinie? A jak dorastanie księżyca, którego powiła samotna Polka? Czy można ocalić ciało rozrywane przez dwie zaborcze istoty ? matkę u kresu życia i córkę, która wyrywa się na świat? I czy traumę po porodzie da się wyleczyć w nielegalnym klubie, gdzie niczym bohaterowie ?Podziemnego kręgu? Davida Finchera, młode matki walczą ze sobą na pięści? Z jednej strony hybrydy przedmieść, szemrane bazary i przybytki - jak pamiętamy: ulubione miejsca surrealistów - z drugiej sterylne gabinety psychiatrów i psychoterapeutów z ich pretensjami do normy. Świat Szaulińskiej, na pozór intymny i kameralny, imponuje rozległością. Autorka łączy sfery, które zwykle się nie spotykają, i stawia tezę, że większość granic, z tożsamościowymi na czele, to uzurpacja albo iluzja. A wszystko w scenerii kilku europejskich stolic, w tym najważniejszej dla autorki ? Warszawy. Szaulińska odsłania czasem mroczne, czasem groteskowe i fantastyczne oblicze miasta i trudno się oprzeć wrażeniu, że ten rys naprawdę wzbogaca jego portret znany z rodzimej literatury. Znakomity debiut prozatorski cenionej poetki. Wielka pochwała swobody twórczej i wyobraźni, a zarazem manifest kobiecej siły i niezależności.
Niepokojąca historia mężczyzny uzależnionego od pornografii. Odważna i gorzka krytyka toksycznej seksualności będącej produktem patriarchatu, a zarazem próba odpowiedzi na pytania, jakie są źródła nienawiści do kobiet i skąd się dziś biorą incele. Narrator książki snuje mroczną opowieść, w której krok po kroku sprowadza nas do najniższych kręgów piekła męskich pragnień.
„Robak” to również portret współczesnego Krakowa, gdzie po zmroku malownicze uliczki zamieniają się w duszne i lepkie od alkoholu imprezowe zaułki, w których snują się odurzeni i samotni młodzi ludzie.
Jakub Wiśniewski – urodzony w 1990 roku muzyk, tekściarz, prozaik. Z wykształcenia filolog angielski i przekładoznawca, z zawodu technical writer. Wokalista, gitarzysta i autor piosenek postfolkowego duetu Kirszenbaum. Dwukrotny laureat pracowni „Pierwsza książka prozą” Biura Literackiego, w wyniku czego w styczniu 2022 ukazała się jego pierwsza powieść, „Myja” (Biuro Literackie, 2022). Publikował m.in. w „Wizjach”, „Popmodernie”, „Stonerze Polski” i „Tlenie literackim”.
Nowa książka Andrésa Barby, znanego z powieści Małe rączki i Świetlista republika. Brawurowa quasi-biografia jednego z wielkich budowniczych Nowego Jorku, Rafaela Guastavina, i jego syna, także Rafaela Guastavina, w której wszystko jest prawdopodobne, ale nic pewne. Nazwiska, daty i wydarzenia się zgadzają. Faktycznie, Guastavino senior, hiszpański zbieg i wizjoner architektury, opatentował w Ameryce system konstrukcji znany w Europie od średniowiecza i odmienił oblicze sławnego miasta. Ale co z dniem powszednim bohatera? Jego szaleństwem i pasją? I co nam powiedzą dokumenty o zmaganiach Guastavina juniora z cieniem potężnego ojca? Barba łączy biografistykę z fikcją, relacjonuje fakty i puszcza wodze fantazji. Robi to tak, że twarze Guastavinów już zawsze będą miały rysy, które im nadał, cokolwiek powiedzą o tym encyklopedie.
Błyskotliwa satyra na trybalizm i polityki tożsamościowe. Autor – miejscami jadąc po bandzie – drąży konflikty wywoływane przez napięcia między tym, kim się czujemy i jesteśmy, a tym, jakimi inni chcą nas widzieć. Czym właściwie jest spuścizna rodzinna i społeczna? – pyta Shalom Asulander. – Jak bardzo determinuje nasze życie?
Głównym bohaterem „Matki na obiad” jest Siódmy Seltzer, mąż i ojciec, zatrudniony jako lektor w wydawnictwie. Dla niego „tożsamość to zawsze było więzienie, z którego chciał tylko uciec – z bycia jakiegoś koloru (biały, czarny lub mieszany) i z jakiegoś miejsca w świecie (Ameryka, Europa, Rosja), bycia jakiejś płci (mężczyzna, kobieta) i orientacji (hetero lub homo), bycia jakiegoś rodzaju w sensie gramatycznym, jakiegoś wyznania (mono-, poli- i a-teizm) – z wiecznie się wydłużającej listy ciasnych cel więziennych, w których zamykano ludzi”. Ale od tożsamości nie da się uciec. Co prawda Siódmy dawno zerwał ze swoją rodziną, ale gdy się dowiaduje, że jego matka umiera, nie ma wyjścia – jedzie.
Na łożu śmierci mama szepcze mu dwa słowa, których zawsze się spodziewał: „Zjedz mnie”. Prośba go nie dziwi, Seltzerowie bowiem to rodzina kanibali, należąca do prężnej niegdyś w Ameryce mniejszości etnicznej. Jest jednak pewien problem: matka ma sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu i waży dwieście kilo. To za dużo, nawet gdyby rozdzielić zmarłą pomiędzy wszystkie dzieci, których ma trzynaścioro. Sprawę pogarsza fakt, że Dziewiąty nie je mięsa, Drugi uznaje wyłącznie koszerną kuchnię, Pierwszy nienawidzi matki, a Szósty nie żyje. Choćby wszyscy się zebrali na tej ludożerczej stypie, nikt by już nie wiedział, jak to się właściwie robi, bo Kanibamerykanie wtopili się w społeczeństwo, zatracając swe zwyczaje. Ostatnim, który pamięta cokolwiek z dawnej tradycji, jest wujek Iszmael, jednak jego przewodnictwo nad zjazdem rodzinnym wywołuje jeszcze głębszy konflikt.
Pod białym niebem. Natura przyszłości Elizabeth Kolbert, laureatki Pulitzera, specjalizującej się w problematyce zmian klimatycznych, to książka poświęcona przyszłości natury, a raczej tego, co z niej zostało po stuleciach wpajanego nam przekonania, że to człowiek jest koroną stworzenia, a dzięki rozwojowi technologii możemy opanować przyrodę i podporządkować ją naszym celom. W XXI wieku widzimy już jasno, że interwencje w ekosystemy pchają nas ku katastrofie: globalne ocieplenie, anomalie pogodowe czy pandemia to najbardziej widoczne z konsekwencji. Pytanie, czy próby naprawiania (czytaj: kolejnego regulowania) wyrządzonych szkód mogą cokolwiek zmienić?Dziennik The Washington Post uznał ten tytuł za jedną 10 najważniejszych książek 2021 roku. Na liście książek, które zrobiły na nim największe wrażenie w minionym roku, umieścił ją również Barack Obama.
Obrazoburcza, śmiało czerpiąca z popkultury, powieść o woli życia i pragnieniu śmierci na gruzach zrujnowanego świata. Bezlitosne spojrzenie na Europę, nie tylko ubiegłego wieku. A także komentarz do dzisiejszej Polski: podzielonej, wrogiej obcym, rządzonej resentymentem i pozbawionej wizji przyszłości.Koniec wojny, polskie ziemie odzyskane. Tropiony przez nową władzę pułkownik Szest zawiera swoisty pakt z diabłem, by ocalić nadmorskie miasteczko i uwięzionych tam ludzi. Staje na czele bojówki uformowanej z wyklętych i ludowców, ale wspólny triumf nie odwraca biegu historii. Co gorsza, nikt nie wie, jaki będzie świat, który wyłoni się z wszędobylskich zniszczeń.Wycofujące się armie, uchodźcy i przesiedleńcy, przemoc i strach. W tej infernalnej scenerii pojawia się jednak nadzieja: niemiecka branka, polska wyklęta i tutejsze dziecko łączą się w rodzinę, dla której z ruin dawnego świata warto odzyskać jedno miłość.""
„Śmierć Viveka Ojiego” autorstwa Akwaeke Emezi, osoby piszącej pochodzącej z Nigerii, konstrukcją przywodzi na myśl „Kronikę zapowiedzianej śmierci” Gabriela Garcii Marqueza. Emezi opowiada losy nieheteronormatywnego chłopaka dorastającego w nigeryjskim miasteczku, gdzie kwestia identyfikacji płciowej jest tabuizowana. Na przeszkodzie do swobodnej ekspresji własnej tożsamości i miłosnego spełnienia stają lokalne przesądy oraz bezwzględny patriarchat. Ta misternie skonstruowana powieść została wysoko oceniona przez zagraniczną prasę, a amerykański „Newsweek” uznał ją za jedno z najważniejszych wydarzeń literackich 2020 roku.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?