Japonia dla większości Europejczyków kraj, w którym kobiety w kimonach kryją twarze za wachlarzami, a zapracowani mężczyźni produkują niezawodne samochody i najlepszy sprzęt elektroniczny na świecie. Ale zupełnie inaczej widzą Japonię tamtejsze kobiety: ich świat to miejsce nieoczywiste, pełne napięć i sprzeczności, gdzie tradycja i nowoczesność splotły się w ciasny węzeł ról społecznych, ograniczeń i konwenansów, z których tylko niektórym udaje się wyzwolić.Kobiety, które nie spełniają społecznych oczekiwań, nazywa się różnie: przegranymi psami, kobietami kamieniami, świątecznym ciastem. Jeszcze do niedawna ideałem dla wielu rodzin było wychowanie córek w pudełkach - chowanych przed zewnętrznym światem, żeby przejść szybko z domu rodziców do domu męża. Umierające z przemęczenia kobiety z przędzalni były kwiatami narodu. Żeńską drużynę siatkówki media nazywały kwiatem igrzysk. Kobiety w biurach przez długi czas nazywano kwiatami biurowymi, jak ikebanę, kwiatowe aranżacje w lobby dużych korporacji. Długo traktowano je jak bukiet, który można wyrzucić, jak dekorację, którą zmienia się wraz nową porą roku.Karolina Bednarz przygląda się Japonii krytycznie, ale z empatią, celnie wskazując bolączki i wyzwania, z którymi na co dzień mierzą się mieszkanki Kraju Kwitnącej Wiśni. I pokazuje siłę kobiet, które mimo różnych trudności, coraz głośniej mówią o swoich problemach. I coraz częściej mówią dość.
Kapłony i szczeżuje to opowieść o kuchni tak dawnej, że już zapomnianej. Kapłon, czyli wykastrowany i tuczony kogut, był popularnym składnikiem potraw w pierwszej znanej nam polskiej książce kucharskiej, z kolei szczeżuje urozmaicały jadłospis najbiedniejszych.Gdy dzisiejsi szefowie kuchni prześcigają się w wymyślaniu oryginalnych przepisów, śmiało możemy sięgnąć do zapomnianej przeszłości. Bo jak pisał osiemnastowieczny historyk Jędrzej Kitowicz, tylko coś bardzo starego może wydawać się nowe. Poczytajmy zatem o oszołamiającej europejskiej karierze szczupaka po polsku, cofnijmy się do czasów, gdy pasternak nie był tylko zabawnym słówkiem, a kucharze serwowali żółtonosy i sielanki. Wreszcie poznajmy kulinarne przemyślenia świętych Piotra i Pawła, które na długie stulecia ukształtowały nasza żywieniową wyobraźnię.Historia potraw to nieprzebrana skarbnica wiedzy o świecie, przekazywana z pokolenia na pokolenie. Niemal w każdym daniu można znaleźć garstkę wiedzy o przyrodzie i medycynie, czubatą łyżkę antropologii i kultury, szczyptę wydarzeń historycznych. I wyrazisty posmak religii, niepodzielnie regulującej zasady odżywiania i postu.Autorzy Kapłonów i szczeżui to wytrawni znawcy historii zmieniających się smaków i świetni popularyzatorzy wiedzy o dawnej kuchni, a ich książka to idealny przepis ku pokrzepieniu nie tylko żołądka, ale przede wszystkim umysłu.
Dziewięćdziesiąt lat temu zauroczeni swoim morzem Polacy zamarzyli o kurorcie z prawdziwego zdarzenia. Jurata natychmiast stała się ulubionym miejscem wakacyjnych pobytów ówczesnych elit. Można tu było spotkać Wojciecha Kossaka, zajeżdżającego przed swój dom lśniącym automobilem. Plażą przechadzał się prezydent Mościcki, a w luksusowych pensjonatach zatrzymywały największe gwiazdy z Bodo, Smosarską i Kiepurą na czele.Krótka przedwojenna historia zakończyła się we wrześniu 1939 roku. Letnicy wyjechali, a Niemcy skwapliwie korzystali z jurackiej infrastruktury. Odpoczywali tu lotnicy Luftwaffe i młodzież z Hitlerjugend.Po wojnie władza ludowa usiłowała zmienić elitarny charakter kurortu na egalitary. W najbardziej atrakcyjnych miejscach wzniesiono ośrodki FWP, wyburzano przedwojenne wille i wycinano sosny. Ale nawet pod nowymi rządami Jurata zachowała swój swobodny styl przechowywany we wspomnieniach i anegdotach.W XXI wieku w miejscu dawnej Juraty wyrasta nowa, ze szkła, betonu i stali. Historia toczy się dalej.Anna Tomiak opowiada o nadmorskim kurorcie od jego początków w 1928 roku, przez zmianę w centrum wczasów pracowniczych, aż po powrót do elitarności w latach 90. i czasy współczesne.
Syberia miejsce zsyłki tysięcy Polaków, którzy w XIX wieku trafiali tam między innymi po nieudanych powstaniach. Kraina, której obraz utrwalili na swych dziełach tacy malarze jak Malczewski czy Grottger, nieodłącznie kojarzy się z katorgą. Wojciech Lada zrywa z tą martyrologiczną, wzniosłą tradycją. W jego książce zesłanie to nie tylko kajdany, kibitki i recytacje poezji wieszczów, ale też smród jurty, komary i potworna nuda.Autor zwraca uwagę, że carska niewola stała się dla wielu młodych skazańców swoistym uniwersytetem i furtką do kariery. Jan Czerski trafił do karnego garnizonu w Omsku, nie mając pojęcia o naukach przyrodniczych, a po kilku latach nie tylko postawił na głowie dotychczasową teorię geologiczną regionu, ale stał się jednym z najnowocześniejszych i najwszechstronniejszych badaczy. Zanim Wacław Sieroszewski znalazł się w Wierchojańsku, był ślusarzem. Gdy wrócił ze zsyłki do kraju, był już wybitnym jakutologiem, cytowanym do dziś znawcą szamanizmu. Bronisław Piłsudski przypłynął na Sachalin jako student prawa, opuścił go zaś jako człowiek, który ocalił od zapomnienia archaiczne języki lokalnych plemion.Sieroszewski, Piłsudski, Dybowski, Czekanowski, Czerski, Kon to tylko kilku z wielu Polaków zasłużonych dla Syberii i dla nauki w ogóle. Wojciech Lada z pasją śledzi ich losy i pokazuje, jak wielki mieli wpływ na poznanie dalekiej Północy. I przekonuje, że nawet z katorgi może być pożytek.
Tybetańskie Królestwo Lo, czyli po nepalsku Mustang, przez wieki pozostawało niedostępne dla obcych. Ukryte w najgłębszej dolinie świata, za ośmiotysięcznikami Annapurną i Dhaulagiri, strzegło swoich tajemnic i rytuałów. Docierali tam jedynie pielgrzymi i kupcy prowadzący obładowane solą karawany. Jego historia toczyła się niespiesznie z dala od reszty świata. W końcu jednak musiało otworzyć swoje granice.Magdalena Gołębiowska trafia do tej krainy w XXI wieku. Daje się uwieść urokowi starych wiosek, ich mieszkańców i mistycznemu pięknu surowego krajobrazu. Odwiedza księżniczkę należącą do rodziny od wieków rządzącej Mustangiem, opowiada o Khampach, znanych ze swej odwagi partyzantach walczących o niepodległość Tybetu, podziwia piętnastowieczny klasztor Thubczen, który Tiziano Terzani nazwał jedną z kaplic Sykstyńskich buddyzmu, i rozmawia z włoskim konserwatorem sztuki ratującym tamtejsze świątynie za dolary od amerykańskich filantropów. Patrzy również, jak nieskażona dotąd przyroda ginie pod kołami chińskich ciężarówek. A usłyszane historie i zobaczone obrazy układają się w opowieść o tym, co się dzieje, gdy zatrzymany czas nagle zaczyna przyspieszać.
„Gdyby Pan Bóg dzisiaj wygnał Ewę z raju, rzuciłby na nią przekleństwo: Będziesz dzieci rodziła jako prządka!”. Te słowa pochodzą z artykułu Marii Przedborskiej „Robotnica łódzka w świetle faktów i wspomnień” zamieszczonego w „Głosie Porannym” z 1938 roku, ale przekleństwo to unosi się nad wszystkimi bohaterkami tej książki i wszystkimi kobietami, które pracowały w łódzkich fabrykach.
Szły do pracy, kiedy miały po kilkanaście lat, i od tego momentu rytm ich życia wyznaczał tykający zegarek, w takt którego prządka musiała chodzić „jak koń w kieracie”, a całość żywota dzieliła się na trzy etapy: fabrykę, szpital, cmentarz. Nisko opłacane, wykorzystywane przez majstrów i właścicieli, przedwcześnie postarzałe. Dola łódzkich włókniarek stała się jednak siłą napędową zmian. Praca kobiet spowodowała przewrót, wymuszając wprowadzanie nowych przepisów i wywołując rewolucję obyczajową.
Do tej pory jednak nikt nie próbował dowiedzieć się, kim były, skąd przybywały i dlaczego zostawały w mieście, w którym wcale nie odnajdywały szczęścia. Marta Madejska próbuje zrozumieć nie tylko swoje bohaterki, ale także „miasto bez historii”. Z pytań o przeszłość zrodziła się opowieść o „fabrycznych dziewczynach”, bez których nie byłoby wielkich fortun, okazałych łódzkich pałaców ani odbudowanego łódzkiego przemysłu po II wojnie światowej. Zmieniali się właściciele fabryk, zmieniał się klimat polityczny, zmieniały się dekoracje, ale jedno pozostawało bez zmian – nadludzki wysiłek tysięcy kobiet.
U Żadana koniec znanego świata okazuje się wstępem do naprawdę długiego koszmaru.Pasza trzydziestopięcioletni nauczyciel, mruk, idealista - musi odebrać z internatu siostrzeńca i wrócić z nim do domu. Byłoby to może łatwe, gdyby nie wojna. Jakoś rok temu przywieźli ją ze sobą ci dziwni ludzie, od których czuć prochem, tytoniem i smarem. Mówią w tym samym języku, w którym mówi Pasza, ale też w państwowym, którego Pasza uczy. Najpierw widywano ich w telewizji, później na ulicach. Potem kraj został znienacka anulowany, a na jego miejsce podstawiono zrujnowane industrialne przedmieścia, opustoszałe wioski i miasto widmo, w którym grasują okupanci, płoną bloki i trwa kanonada. Z tej pułapki można się wymknąć tylko cudem lub za cenę ogromnego upokorzenia. Albo w trumnie.Wyobraźcie sobie Drogę Cormaca McCarthy'ego, tyle że osadzoną w zimowym wojennym Donbasie. To jest właśnie Internat.
Pierwsi na szczyt weszli Włosi. Było to 4 sierpnia 1954 roku, ale do dziś K2, choć nie jest najwyższą górą świata, pozostaje jedną z najbardziej pożądanych, a jednocześnie najniebezpieczniejszych. Pochłonęła w sumie sześćdziesiąt sześć istnień. Z każdej dziesiątki zdobywców jeden zostaje tam na zawsze.
„Bez powrotu” to historia międzynarodowej wyprawy z sierpnia 2008 roku, w czasie której zginęło jedenaście osób. Na początku wydawało się, że Graham Bowley, reporter, który nigdy nie postawił stopy w Karakorum, nie jest najlepszym kandydatem do opisania tych dramatycznych zmagań. Okazało się jednak, że potrafił na nie spojrzeć z dystansu i z obiektywizmem, którego często brakuje uczestnikom wydarzeń. Interesowało go też coś więcej: kim są himalaiści, jak wygląda ich życie, kiedy nie są w górach, a przede wszystkim – co motywuje ich do podjęcia tak wielkiego ryzyka. Dlaczego zapragnęli zmierzyć się z górą gór.
„Bowley zbudował swoją opowieść na podstawie wywiadów z osobami, które przeżyły tragiczną wyprawę, oraz z ich rodzinami. Dzięki wytrwałej pracy stworzył przejmującą i trzymającą w napięciu relację z tego przerażającego dnia, opisując kolejne wydarzenia nieszczęście po nieszczęściu.” Holly Morris, „New York Times Book Review”
„Historia niezwykłej odwagi, szaleństwa i siły przetrwania, która ukazuje pełen obraz tej tragicznej wyprawy. Bowley z niemal filmową precyzją odtwarza przebieg wydarzeń. Książka, od której nie będziecie mogli się oderwać.” Justin Marozzi, „Financial Times”, autor książki „Bagdad. Miasto pokoju, miasto krwi”
„Bowley jest nieustraszonym dziennikarzem i utalentowanym pisarzem. Wstrząsająca, bolesna książka.” „Kirkus Reviews”
„Bowley przenosi nas w góry. Lawina zrywa liny, himalaistów ogarnia ciemność, a służby ratownicze próbują pomóc poszkodowanym, historia robi się tak gęsta, że nie będziecie w stanie przerwać lektury […]. „Bez powrotu” to nie tylko książka, od której nie sposób się oderwać, ale też taka, o której długo nie przestaniecie myśleć.” „BookPage”
Bułgarsko-turecko-greckie pogranicze to jeden z najdzikszych zakątków Europy, fascynujący monumentalną przyrodą, w której cieniu przetasowują się karty historii. Sto lat temu, kiedy rozpadało się imperium osmańskie, na południe wędrowały tysiące muzułmanów przesiedlanych do Turcji, na północ – tysiące chrześcijan zmuszonych do jej opuszczenia. W czasach zimnej wojny mieszkańcy bloku wschodniego przez bułgarskie zasieki uciekali od koszmaru komunizmu, dziś lasami Strandży przemykają uchodźcy, którzy rozpaczliwie walczą o szansę na lepsze życie.
Nad tą krawędzią Europy, pociętą starymi rzymskimi drogami, wciąż unoszą się duchy dawnych epok, przepastne lasy skrywają trackie grobowce, na leśnych polanach można spotkać chodzących po rozżarzonych węgielkach czcicieli ognia, a miejscowe znachorki potrafią odczynić urok i zdjąć czary. Jednak Kassabovą najbardziej fascynują ludzie: niejednoznaczni, doświadczeni przez los, przytłoczeni ciężarem dawnych win. To oni są przewodnikami autorki w tej podróży – dawni i obecni pogranicznicy, przemytnicy, poszukiwacze skarbów, strażnicy leśni, mieszkańcy wymierających wiosek, uchodźcy.
„Kassabova z poetycką gracją przywraca pamięć o tragicznych losach europejskiego pogranicza, a jej spotkania z jego mieszkańcami dają ogromną moc tej poruszającej opowieści.” Colin Thubron
„Książka Kassabovej to wciągająca historia podróży przez dzikie, zalesione i naznaczone tragicznym losem pogranicza Bułgarii, Grecji i Turcji. Autorka oddaje niuanse otaczającej ją rzeczywistości, nadając opowieści poetycką i emocjonalną surowość. I co najważniejsze, jak mało kto potrafi opisać relacje spotkanych ludźmi. Piękna lektura.” James McConnachie, „The Sunday Times”
„Kassabova ma niezwykły dar opowiadania. Dzięki historiom z pogranicza pokazuje skutki ogromnych zmian, które dotknęły opisywane przez nią tereny. Imponująca i poruszająca książka.” Sara Wheeler, „Observer”
„Dzięki swojemu doświadczeniu i wiedzy autorka potrafi mistrzowsko spleść ze sobą opowieści mieszkańców pogranicza, również tych sprzed dziesiątek lat. Kassabova to też poetka – jej delikatny styl porusza do głębi. W coraz bardziej podzielonym świecie, w którym buduje się mury na granicach, paszporty i wizy wydaje coraz mniej chętnie, a każdy zamyka się w skorupie bezpieczeństwa, potrzebujemy właśnie takich książek, dzięki którym oswoimy lęki przed tym, co nieznane.” Alev Scott, „Financial Times”
„Kassabova, zafascynowana pograniczem Europy, napisała książkę, której sercem jest tajemnica kryjąca się w tej części świata. To nie jest zwykła opowieść podróżnicza – to prawdziwe dzieło sztuki.” Teddy Jamieson, „Herald”
„Wspaniała książka o magicznej części Europy. Kassabova nowatorsko opisuje, co tak naprawdę oznacza życie na pograniczu światów. Niczym poetka, lirycznie i delikatnie, oddaje piękno tego regionu, odtwarza jego historię i sprawia, że czytelnik pozostaje oczarowany długo po skończeniu lektury.” Mark Mazower, „Guardian”
„Erudycyjna, poetycka, piękna książka Kassabovej rzuca nowe światło na ukrytą do tej pory historię europejskiego pogranicza. Autorka barwnie opisuje dzieje regionu, wplatając w nie własne spostrzeżenia i doświadczenia. Nikt inny nie mógł napisać tak wspaniałej książki.” „Economist”
Joanna Pascho zostawia swoje poukładane warszawskie życie odchodzi z pracy, sprzedaje mieszkanie i przenosi się do Bukowców, malutkiej wioski w Beskidzie Niskim. W pobliskich Gorlicach otwiera gabinet dermatologiczny. Zaczyna remont domu. Szybko jednak nadchodzi zima, a z pozoru idylliczna wioska odsłania mroczne sekretyWkrótce do Bukowców przybywa komisarz Nina Warwiłow. Próbuje dotrzeć do prawdy o losie przyjaciółki. Niebawem zorientuje się, jak wielu rzeczy o niej nie wiedziała. Śledztwo utrudnia śnieg, odcinający Bukowce od świata, wszyscy czekają na roztopy. Kiedy nadchodzą, policja dokonuje makabrycznego odkrycia.Po świetnie przyjętym debiutanckim Domu bez klamek Jędrzej Pasierski powraca z kolejną książką o Ninie Warwiłow.
To on odkrył adrenalinę, hormon strachu, walki i ucieczki Napoleon Cybulski, jeden z największych fizjologów w dziejach medycyny. Gdyby zamiast na Uniwersytecie Jagiellońskim pracował na niemieckiej czy francuskiej uczelni, jego przełomowe odkrycia byłyby słynne na całym świecie.Jest uważany za twórcę krakowskiej szkoły fizjologicznej. Wraz ze swoimi współpracownikami z Uniwersytetu Jagiellońskiego wykonał pierwsze na ziemiach polskich badania EKG i EEG. Dzięki nowatorskim doświadczeniom w dziedzinie elektrofizjologii wyjaśnił, w jaki sposób impulsy elektryczne pochodzące z nerwów wprowadzają w ruch mięśnie. Jako badacz ludzkiej psychiki rozważał istnienie nieświadomości jeszcze przed Freudem.Cybulski był też głęboko zaangażowany w sprawy społeczne. Badał problem niedożywienia galicyjskich chłopów, był współzałożycielem pierwszego żeńskiego gimnazjum w Krakowie i zwolennikiem dopuszczenia kobiet do studiów medycznych. Jego współpracownik Odon Bujwid, znakomity polski bakteriolog, kierował pierwszym na ziemiach polskich zakładem szczepień metodą Ludwika Pasteura.Recepta na adrenalinę to fascynująca opowieść o pasji, niezwykłym okryciu i poświęceniu nauce.
W męskim świecie sportu kobiecie lekko nie jest. Zwłaszcza na początku XX wieku, kiedy emancypacyjne ruchy dopiero się rodzą, a konserwatywne społeczeństwo oburza widok kobiety w kusym sportowym stroju. Ale piękna, błyskotliwa i pełna energii Halina Konopacka zostaje nie tylko gwiazdą stadionów, ale też prekursorką kobiecego ruchu, swobodnej sportowej mody i kobiecej niezależności.Złota dama polskiego sportu, złota dziewczyna, współczesna Diana. To właśnie ona uwielbiana lekkoatletka, dyskobolka, pierwsza złota medalistka olimpijska. Nie tylko wzór polskiej sportsmenki i propagatorka aktywności, ale także żona ministra skarbu, przyjaciółka Skamandrytów, dziennikarka, poetka i malarka. Niemal zawsze w czerwonym berecie, pełna wigoru, uczy kobiety, jaki strój włożyć do ćwiczeń, i bez obaw siada za kierownicą samochodu. Także we wrześniu 1939 roku, gdy wraz z mężem Ignacym Matuszewskim pomaga przy ewakuacji złota z Banku Polskiego.Książka Agnieszki Metelskiej to nie tylko niezwykła historia życia Haliny Konopackiej, ale przede wszystkim opowieść o czasach, które choć trudne, przyniosły kobietom prawa wyborcze, polskim sportowcom olimpijskie złoto, a Konopackiej stałe miejsce pośród największych polskich bohaterek.
Nowa powieść autorki bestsellerów: „Miłość w Burzanach”, „W kolejce po życie” oraz „Nadwiślańskie serca”!
„Słuchał jej z zapartym tchem i pojąć mu było trudno, że tak się mogły pleść ludzkie losy. Toż to opowieść na scenariusz filmowy. I ucieczka z okupowanego kraju, i ratunek na obczyźnie, pożar i śmierć w płomieniach, narzeczeństwo i zdrada, śmierć kochanki, wyobcowanie, odrzucenie, brak tożsamości…”
Pewnego dnia życie Ioany znacząco zmienia swój bieg. Zdradzona, nieakceptowana, pogardliwie nazywana polską dziedziczką, opuszcza rodzinną wieś w Rumunii, by poszukać własnego miejsca na ziemi. Los prowadzi ją do Polski, kraju przodków, który nie przyjmuje jej jednak gościnnie. Bezdomna, bezrobotna i okradziona, wszelkimi siłami walczy o przetrwanie na emigracji. Czy uda jej się odbudować swoje życie? Ile uprzedzeń będzie musiała pokonać, by pośród obcych ludzi znaleźć przyjaźń, a może nawet miłość? I jak odpowie na najważniejsze życiowe pytanie – czy jej dusza jest rumuńska, czy polska?
Wspaniała powieść o życiowych zakrętach i rodzącym się uczuciu. Mądra, wzruszająca, miejscami zabawna, a przede wszystkim porywająca historia bohaterki, którą pokocha każda czytelniczka.
Proza Josepha Conrada od ponad stu trzydziestu lat wywiera wpływ na największych artystów. „Jądro ciemności”, „Lord Jim” czy „Nostromo” stały się inspiracją dla takich mistrzów, jak T.S. Eliot, Francis Ford Coppola, Bob Dylan czy Czesław Miłosz. Trudno bowiem znaleźć pisarza, który równie przenikliwie potrafiłby opisać kondycję ludzką na styku kultur, w przecięciu tego, co stereotypowo uznajemy za cywilizowane i barbarzyńskie, oczywiste i obce. Ten wielki ironista podważa dogmaty, dystansuje się od ideologii i prawd absolutnych, pozostawiając swoich bohaterów samotnych w rękach ślepego losu. Jedyne, co może ich uratować od klęski, to wierność zobowiązaniom, odpowiedzialność, współczucie, a także banalna, jak by się wydawało, trzeźwość w ocenie sytuacji. Czy to jednak wystarczający oręż w starciu z „pełnokrwistym mięsem życia”? Człowiekiem Conrada targają sprzeczności, ludzka słabość zmienia się w krzyk buntu, który milknie wobec nieprzewidywalności losu i dzikości natury. Porażka wydaje się nieunikniona, a po niej zostaje tylko pustka.
Prezentowane opowiadania są prawdziwymi perłami gatunku. Wybór pokazuje różnorodność tematyki i języka artysty uważanego za jednego z najwybitniejszych stylistów. Trudno nie ulec urokowi i bogactwu Conradowskich opisów, jego cudownej ironii i zaskakującemu poczuciu humoru oraz głębi, z jaką potrafił odmalować złożoność ludzkiej natury.
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.
W 1968 roku ukazało się pierwsze wydanie reportaży Ryszarda Kapuścińskiego Kirgiz schodzi z konia, pokłosie podróży autora po kaukaskich i środkowoazjatyckich republikach Związku Radzieckiego. Jak Azja Centralna i Kaukaz wyglądają dziś, pięćdziesiąt lat później i prawie trzydzieści po rozpadzie radzieckiego imperium? W jaki sposób Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Turkmenistan i Uzbekistan, których granice wyznaczają zasieki, pola minowe i drut kolczasty, odbudowują i przebudowują swoją tożsamość? Jak głęboko pamięć dramatycznych wydarzeń, w które zawsze obfitowała ich historia, odciska się na życiu mieszkańców Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu?Wojciech Górecki to wybitny znawca regionu i znakomity reporter, obdarzony zmysłem obserwacji, ciekawością i empatią. Dzięki temu tak trafnie potrafi opisywać złożony i dynamicznie zmieniający się poradziecki świat.Śladami Kapuścińskiego i pół wieku po Mistrzu Górecki wyrusza w podróż z Kaukazu, który poznał jak własną kieszeń, do Azji Środkowej. Opowiada o Turkmenach, Uzbekach i Kirgizach ze znamionującymi jego styl znawstwem i dociekliwością uczonego, pasją podróżnika i swadą najwytrawniejszego gawędziarza. Wojciech Jagielski
„Kapłony i szczeżuje” to opowieść o kuchni tak dawnej, że już zapomnianej. Kapłon, czyli wykastrowany i tuczony kogut, był najpopularniejszym składnikiem potraw w pierwszej polskiej książce kucharskiej, szczeżuje były desperacką próbą urozmaicenia diety biedaków. Kuchnia to jednak nie tylko przepisy i dania, to także wiedza o przyrodzie, smaku i świecie – dopiero na tej podstawie decydujemy, co jest, a co nie jest jedzeniem. Staropolska sztuka kulinarna przez wieki była pod przemożnym wpływem religii: post nie oznaczał tylko jedzenia ryby w piątek, kuchnia koszerna wpływała na zwyczaje żywieniowe chrześcijan, a kulinarne przemyślenia świętych Piotra i Pawła przez stulecia kształtowały naszą żywieniową wyobraźnię.
Kuchnia polska, którą znamy, to twór stosunkowo nowy. Więc gdy szefowie kuchni prześcigają się w poszukiwaniu czegoś jeszcze bardziej zaskakującego, możemy sięgnąć do zapomnianej przeszłości. Możemy – „ku pokrzepieniu serc” – przypomnieć sobie oszołamiającą karierę znanego kiedyś w całej Europie „szczupaka po polsku”. Możemy cofnąć się do czasów, gdy „barszcz” oznaczał zupę z barszczu, gdy pasternak albo rzepa nie były tylko słowami ze staroświeckich przysłów, gdy kucharze i smakosze wiedzieli, jak się przyrządza żółtonosy czy sielankę. Do tej, zdawałoby się, przebrzmiałej, a jednak fascynującej wiedzy możemy sięgać także ku pokrzepieniu żołądków.
Do czego Brytyjczykom służy dom? Dlaczego gdy jeden Anglik otwiera usta, drugi już nim pogardza albo go nienawidzi? Czy brexit jest przejawem racjonalności Brytyjczyków, czy największym aktem kolektywnej głupoty w historii tego narodu?Dariusz Rosiak, znakomity reporter i obserwator świata, tym razem opisuje zjawiska, które w ciągu ostatnich trzech dekad kształtowały Wielką Brytanię. Czy rewolucja taczerowska i rządy Tony'ego Blaira leżą u podstaw brexitu? Skąd bierze się coraz większy strach Brytyjczyków przed pedofilią, przemocą na ulicach, utratą domu, zdolności kredytowej i wchłonięciem przez Europę?Oblicza Wielkiej Brytanii to zbiór opowieści o wyspiarzach i zaproszenie do podróży przez współczesną Wielką Brytanię wystosowane z rozwagą Elżbiety II i ironią Monty Pythona.
No więc Dukla. Dziwne miasteczko, z którego nie ma już dokąd pojechać. Dalej jest tylko Słowacja, a jeszcze dalej Bieszczady, lecz po drodze diabeł powtarza jak litanię swoje dobranoc i nic z rzeczy ważnych się nie przydarza, nic, tylko kruche domy przycupnięte przy szosie jak wróble na drucie, a pomiędzy nimi wietrzne wygony nieodmiennie zakończone niebem, które wznosi się, a potem przegina, zawisa nad głową, by wesprzeć się o przeciwległy skraj horyzontu. Tak jest Dukla, uwertura pustych przestrzeni. Dokąd pojechać z Dukli? Z Dukli można tylko wracać. Podkarpacki Hel, urbanistyczna ultima Thule. Dalej już tylko drewniane chyżki i betonowe okruchy corbusierowskich bastardów czyli rzeczy, z którymi pejzaż daje sobie jakoś radę.Fragment książki
Gujana. Kraina tysiąca rzek, zachłannej puszczy, zapomnianych plemion. Dzikie Wybrzeże. Przeżyć można tylko, podróżując wąskim pasem brzegowym – z każdym kilometrem w głąb lądu rośnie ryzyko złapania egzotycznej choroby, rozszarpania przez dzikie zwierzęta czy utopienia w wartkim strumieniu. Ale to także piękny świat fosforyzującej zieleni oraz nieodkrytych gatunków zwierząt.
Ta niezwykła uroda, dziki charakter oraz wspomnienia o przodku, któremu marzyło się cukrowe królestwo na wybrzeżu Gujany, pchnęły Johna Gimlette’a na wyprawę wzdłuż nieposkromionego wybrzeża Ameryki Środkowej. Ta podróż zaprowadzi go do kryjówek zbiegłych niewolników i kolonii karnych, odległych indiańskich wiosek i utopijnej osady sekty Świątynia Ludu, gdzie w 1978 roku ponad dziewięciuset Amerykanów popełniło zbiorowe samobójstwo. Na swojej drodze spotka rebeliantów, poszukiwaczy złota, zbójników i szamanów.
„Dzikie Wybrzeże” to porywająca opowieść o niezwykłej wyprawie do jednego z najpiękniejszych, najbardziej nieprzyjaznych i najmniej zbadanych zakątków współczesnego świata.
2012 — Nagroda im. Williama Dolmana dla najlepszej książki podróżniczej.
„Absolutnie fascynująca książka. Gimlette z niezwykłym talentem i przenikliwością ukazuje całkiem zapomniany zakątek świata.” William Boyd
„Żywiołowy, dowcipny i świetnie zorientowany (…). Gimlette ma dar opisywania swoich bohaterów w kilku dobrze dobranych słowach. Zręcznie łączy dociekliwość z talentem gawędziarza.” Oliver Balch, „The Guardian”
„„Dzikie Wybrzeże” jest owocem nadzwyczajnego oddania, nienasyconej ciekawości i ogromnej empatii. Krajobrazy opisywane przez Gimlette’a są zniewalająco piękne, ale pod lekkim piórem kryje się czasem przejmująca melancholia.” Michael Jacobs, „The Spektator”
„Porywająca odyseja, doskonała opowieść podróżnicza.” „The Wall Street Journal”
„Niezwykle barwny opis jednego z ostatnich dzikich miejsc na Ziemi.” Liesl Schillinger, „The New York Times”
„Fascynująca opowieść o buntownikach i odległej dżungli, wężach i niewolnictwie. Siedząc w fotelu, wyruszamy na poszukiwanie przygód.” „The Financial Times”
„Książki Gimlette’a nie można odłożyć aż do późnej nocy. Kolorowym, niemal nieprawdopodobnym opowieściom towarzyszy tu dowcip i przenikliwość.” „The Globe and Mail”
„Dwa rodzaje książek podróżniczych cenię najwyżej: te opisujące miejsca, o których nic lub prawie nic nie wiemy, oraz te, które czyta się tak, jak się w dzieciństwie czytało Juliusza Verne’a. „Dzikie Wybrzeże” łączy oba te nurty. Trzy Gujany, zapomniany margines Ameryki Południowej, Anglicy, Holendrzy, Francuzi, Indianie i zbiegli niewolnicy, niedostępna puszcza pożerająca śmiałków, makabryczny finał historii pewnej sekty, przerażająca kolonia karna, a nawet centrum lotów kosmicznych. Wszystko to w oszałamiających dekoracjach egzotycznej przyrody i opisane przez Gimlette’a barwnie — ale też z humorem. Ja też tam chcę!” Tomasz Pindel
„Nie mam pojęcia, co za siła kazała temu londyńczykowi włóczyć się po dzikich ostępach Ameryki Południowej. Nie mam pojęcia, co za siła nie pozwalała mi oderwać się od tej książki. John Gimlette objechał Gujanę, Surinam i Gujanę Francuską, ja pochłonąłem jego opowieść od deski do deski. Każdy z nas miał satysfakcję.” Dariusz Fedor redaktor naczelny „Kontynentów”
Przed wojną źle, po wojnie jeszcze gorzej. W dwudziestoleciu Maję Berezowską i jej śmiałe rysunki prześladowały bigotki, po 1945 roku – ideolodzy socrealizmu. Ona sama zupełnie się tym jednak nie przejmowała. Rysowała nawet w Ravensbrück. Jej modelkami były współwięźniarki i strażniczki. Tym pierwszym dodawała ducha, drugie traktowała koniunkturalnie.
Urodzona w belle époque, współtworzyła artystyczny mit dwudziestolecia. Przyjaźniła się z malarzami i poetami. Z Karolem Szymanowskim wymieniali pełne czułości listy. Zawsze otaczała się pięknymi ludźmi, pięknymi przedmiotami i kwiatami. I w twórczości, i w życiu pozostawała wierna sobie i swojej sztuce. Poczucia humoru nie traciła nawet w szarej powojennej rzeczywistości.
Małgorzata Czyńska opisuje kobietę, której los to materiał na porywający serial. Pytanie tylko, czy znalazłby się reżyser odważny na tyle, by pokazać nam Maję bez cenzury.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?