Nominacja do Nagrody Bookera! Lata sześćdziesiąte. Londyn swinguje, a umysły szaleją. Kulturowe zmiany sprzyjają rozwojowi psychoterapii, a ta staje się nie tylko pomocą dla zagubionych, ale też polem do nadużyć. Jedna z pacjentek Arthura Collinsa Braithwaite’a, kontrowersyjnego terapeuty, zachęcona przez niego do „zabicia własnego ja”, popełnia samobójstwo. Siostra zmarłej postanawia odkryć, na czym właściwie polegają te ekscentryczne metody. Przybiera fikcyjną tożsamość i rozpoczyna cykl spotkań z Braithwaite’em, jednak nie spodziewa się, dokąd zaprowadzi ją to podwójne życie… Graeme Macrae Burnet w swojej szkatułkowej powieści myli tropy, zaciera granicę między fikcją a rzeczywistością i łączy powagę z humorem. Z detektywistycznym zacięciem prowadzi literackie śledztwo – Studium przypadku trzyma w napięciu niczym kryminał i wciąga jak najlepsza powieść psychologiczna. A czytelnika zostawia z wątpliwością: czy wiem, kim naprawdę jestem? „Graeme Macrae Burnet opowiada fascynującą, ponuro zabawną historię o ptakach, które boją się odlecieć zbyt daleko od swoich klatek.” Piotr Kofta „Czyta się tę książkę z wielką przyjemnością: to powieść psychologiczna i zagadka kryminalna w jednym. […] „Studium przypadku” to literacki triumf.” „The Guardian” „Misterna, zabawna i mroczna fabuła, od której nie sposób się oderwać.” „The Times” „Genialna powieść, od której zakręci wam się w głowie. Burnet wspiął się na wyżyny swojego talentu.” Hannah Kent „Zwodnicza, pełna zjadliwego humoru i detektywistycznego zacięcia powieść, która stawia pytania o autentyczność i tożsamość.” Jury Nagrody Bookera
Jadąc do Babadag to książka o podróży przez zapomnianą Europę, tę, która zawsze była uważana za gorszą i zacofaną. Andrzej Stasiuk jedzie samochodem, autostopem, pociągiem. A za oknami - Polska, Słowacja, Węgry, Rumunia, Słowenia, Albania, Mołdawia.Jego opowieść to historia przygodowa i podróżnicza. Ale nie tylko w sensie geograficznym, także - a może przede wszystkim - intelektualnym i duchowym. To wyprawa w głąb świadomości mieszkańca tej części Europy, która - gdy popatrzeć na nią uważnie i bez kompleksów - fascynuje i wymyka się jałowym porównaniom z Zachodem i Wschodem.Nagroda Literacka Nike 2005"Kto kiedykolwiek zobaczył "materię w ostatecznym upadku" tak, jak bohater "Dukli" w opuszczonym szalecie miejskim, ten nie zazna spokoju. Dowodem na to jest "Jadąc do Babadag" (...) W miarę czytania okazuje się, że ta książka nie jest wcale dziennikiem podróży, ale traktatem o naturze świata, z ostrym podziałem na to, co prawdziwe i fałszywe." Justyna Sobolewska"To nie są okoliczności, w których mogłaby rozwinąć się bardziej skomplikowana akcja, tam najwyżej czasem jakby na coś się zanosiło, ale nic z tego nie wynika. Brak zewnętrznego następstwa wydarzeń znakomicie rekompensuje "fabuła wyobraźni", ciągłość jednego sposobu patrzenia, równy rytm pięknej frazy." Paweł Gołoburda""Jadąc do Babadag" otwiera przypomnienie wędrówek Stasiuka po Polsce z początku lat 80., a zamyka opis wyjazdu do Solca. Wewnątrz tej wyrazistej ramy pisarz pomieścił impresje - albo lepiej: fotografie prozą - z podróży po krajach Europy Środkowej. Są to podróże zaiste paradoksalne." Robert Ostaszewski"W swojej najnowszej książce "Jadąc do Babadag" Stasiuk oprowadza nas właśnie po gorszej i brzydszej części Europy (mówi o niej "moja Europa"), po krainach, o których bogatsza część naszego kontynentu wolałaby nie wiedzieć." Jarosław Klejnocki"(...) "Jadąc do Babadag" to subtelna opowieść, dużo mądrzejsza od banalnych travelogues o podróżach do Tajlandii czy Tybetu. Bilet do Bangkoku może dziś nabyć każdy, ale to, gdzie się kupuje bilet do Babadag, wie tylko Andrzej Stasiuk." Piotr Siemion
Ze wstępem Martina Pollacka."Wbrew tytułowi, to nie jest książka historyczna. To książka o pamięci. A właściwie o dwóch pamięciach, które się w żadnym miejscu nie spotykają. I o losach, które od stuleci toczyły się równolegle, nigdy razem. Losach moich dwóch rodzin - polskiej i żydowskiej".AutorkaZe wstępu:"Zanim autor rozpocznie pracę nad opowiedzeniem swojej rodzinnej historii, zastanawia się, po co w ogóle to robi. Czy nie byłoby lepiej, w każdym razie dla naszej psychicznej równowagi, pozostawić niektórych spraw w spokoju i przykryć ich milczeniem? Czy nie byłoby mądrzej tę lub inną osobę zostawić w łaskawym (albo też zawstydzającym) zapomnieniu? W końcu nikt nie może od nas żądać, byśmy się do wszystkiego dokopali i wszystko bez wyjątku ujawnili, także najczarniejsze plamy i najtragiczniejsze rozdziały przeszłości. A może jednak tak? Może to nasz obowiązek? Mimo że przysłowie poucza, że mowa jest srebrem, a milczenie złotem?Monika Sznajderman zdecydowała się na srebro, na otwartość, którą bez wątpienia i bez przesady można nazwać bezpardonową. Także wobec siebie.Zasługuje tym na nasz bezgraniczny podziw. Opowieść o jej żydowskiej i polskiej rodzinie jest dziełem literackim, a jednocześnie ważnym dokumentem historycznym. To tak jak z kroplą, w której można zobaczyć całe morze:Monice Sznajderman udało się w małym, wąskim wycinku rodzinnej historii pokazać tragiczną historię Polski XX wieku, jej ciemne i ponure karty, ale także dużo wielkich chwil".Martin Pollack"To jest jedyny w swoim rodzaju żydowsko-polski dwuportret rodzinny. Żydowska połowa jest przejmująca, a polska fascynująca. Dla każdego, kto chce naprawdę wiedzieć i próbuje zrozumieć." Henryk Grynberg""Fałszerze pieprzu" to niezwykła książka pokazująca splątane polskie losy i zawikłane historie rodzinne. Autorka z czułością opisuje rodzinę swojego Ojca, o której w domu się nie mówiło. Pieczołowicie odtwarza losy żydowskich przodków, odnajdując ślady ich istnienia w przedwojennej prasie, archiwach, zapisach hipotecznych, książkach telefonicznych. Analizuje stare fotografie i zbiera ślady rozproszone pomiędzy Miedzeszynem, warszawskim gettem, Radomiem, Złoczowem, Oświęcimiem i Australią, odtwarzając światy ich życia i ich śmierci.Z taką samą troskliwością opisuje przodków Matki z malowniczej polsko-saksońskiej rodziny. Wspomnienia i anegdoty o życiu kilku pokoleń Lachertów towarzyszyły autorce od dzieciństwa: ojciec rodu, który wygrał w karty karetę i spory majątek, sławny architekt, dyrektor wielkiego koncernu w carskiej Rosji, prominentny działacz Stronnictwa Narodowego. Ich dzieje toczą się w Warszawie, w Moskwie, na Wołyniu, wreszcie - w majątku Ciechanki na Lubelszczyźnie.Monika Sznajderman odtwarza oba te światy z miłością i pietyzmem, uświadamiając nam zarówno ulotność istnienia, jak i złożoność polskich tożsamości oraz wartość i znaczenie pamięci." Prof. Barbara Engelking
Ziutku, łajzo jedna, mały psychopato, miłości mojego życia! Mój piękny kudłaczu o czarnych, mądrych oczach. To ja, Wojtek Borsuk, twój pan, z którym dzielisz życie, nadstaw uszu i posłuchaj, co mam ci do powiedzenia.Opowiem ci o starzejących się mężczyznach: sfrustrowanych samotnością, znużonych życiem, zirytowanych polską szarzyzną i światową głupotą. Opowiem ci o tym, co się stało z tym krajem, jak wszystko zbrzydło i zidiociało. Mógłbym nawet powiedzieć, że spsiało, ale to nieprawda. Bo pies jest najlepszym, co może się przytrafić człowiekowi. Opowiem ci o zapomnianych geniuszach, zmarnowanych talentach, upadłych autorytetach. O mężczyznach, którzy uwierzyli że mogą zatrzymać czas, ale nie zauważyli, że ich świat już spłonął doszczętnie. O kobietach, które chciały żyć wiecznie, ale nie zrozumiały, że są już martwe.A ty, Ziutku, chciałbyś po prostu mieć dobre życie, bo każdy normalny pies i każdy człowiek chce mieć dobre życie. A zarazem większość z nas, ludzi, wkłada ogromny wysiłek w to, żeby je spieprzyć i umrzeć samotnie.
W przededniu pandemii Olivia Laing wprowadza się wraz z mężem do starego domu w hrabstwie Suffolk. Otacza go piękny, choć zapuszczony ogród, który należał wcześniej do wybitnego członka Królewskiego Towarzystwa Ogrodniczego. Próbując przywrócić roślinom ich dawną bujność, Laing medytuje nad znaczeniem ogrodów w kulturze. Fachową literaturę ogrodniczą czyta z równym zapałem, co Raj utracony Johna Miltona. Przycina cisowy żywopłot, użyźnia glebę z pomocą dżdżownic od firmy Wiggly Wigglers, ale przede wszystkim pyta: czy umiemy jeszcze wyobrazić sobie inny świat?W tle ogłaszane są kolejne lockdowny, Laing zaś sięga po pisma utopistów, Dereka Jarmana i Williama Morrisa, którzy w ogrodach widzieli metaforę sprawiedliwszego społecznego porządku. "Ogrody - przekonuje autorka - są nieuchronnie polityczne". Gdy trafiają w prywatne ręce, pojawia się ryzyko, że staną się przywilejem dla nielicznych, a nie dobrem wspólnym, ludzkim azylem. Olivia Laing, pisząc wielką pochwałę ogrodu, poszukuje jego utraconego wspólnotowego wymiaru."Nie jest to książka o historii ogrodnictwa, a już na pewno nie jest to poradnik. To raczej refleksja nad ideą ogrodu - jego historią i poetyką, jego relacjami z płcią, wyobraźnią i władzą. Laing należy do jeszcze niezdefiniowanej i być może niepoddającej się definicji kategorii mistrzów narracji, którzy łączą emocje i analizę, spekulację i sięganie do źródeł, błyskotliwość i fakty w swoich poszukiwaniach ulotnych prawidłowości i nieuchronnych sprzeczności, jakie cechują nowoczesne doświadczenie." "New York Times""Wibrująca energią, imponująca rozmachem [...], jak wszystkie książki Laing, i ta jest radosną eksploracją wybranego zagadnienia. [...] Historia ogrodów i ogrodnictwa to fascynujący temat, ale "Ogród poza czasem" na tym nie poprzestaje. Laing szuka przestrzeni wspólnoty, w której moglibyśmy pielęgnować to, co w życiu najpiękniejsze. Najważniejsze są tu możliwości." "Washington Post""Książka, która będzie się rozwijać w umysłach swoich czytelników, odsłaniając nowe powiązania za każdym razem, gdy po nią sięgniemy. [] W czasach wymuszonej polaryzacji i wszechobecnej w kulturze głównego nurtu oraz dyskursie publicznym tendencji do upraszczania jestem wdzięczna poszukiwaczkom takim jak Laing, które uparcie twierdzą, że powiązania między ludźmi i ziemią mogłyby być pełniejsze i oparte na wzajemności." "Los Angeles Review of Books""Chyba jeszcze nigdy nie czytałem książki, która tak dobrze oddawałaby nie tylko głęboką przyjemność i zadowolenie, jakie daje ogrodnictwo, ale też jego niemal hipnotyczne działanie na ciało i umysł." "The Observer""Piękna książka, która jest refleksją nad ogrodem jako przestrzenią polityczną - miejscem uświęconej i niekiedy samolubnej izolacji w świecie pełnym nierówności - ale także nad ogrodem jako przestrzenią uzdrowienia, nadziei, tworzenia i odnowy." "The Guardian""Inteligentny i frapujący zapis związanych z ogrodem sprzeczności: marzeń i rzeczywistości, życia i śmierci, zachwycającego rozwoju i politycznych koszmarów, które może skrywać." Neil Tennant"Laing szuka odpowiedzi na ważne pytania dotyczące własności, wykluczenia i ludzkich prób stworzenia raju na ziemi, a jej elegancka narracja urzeka i oczarowuje. Naprawdę wspaniała lektura." Sue Stuart-Smith
Z posłowiem Małgorzaty GralińskiejPrzepełniona nostalgią opowieść o schyłku Mitteleuropy. Elegijny portret czasu i miejsca skreślony ręką austriackiego mistrza modernizmu."Piękne chwile z przeszłości można nosić w sobie niczym ukryty klejnot albo można wlec je za sobą niczym żelazną kulę na łańcuchu skazańca" - pisze Rezzori i przywołuje obrazy z dalekiej przeszłości, a nas, czytelników, włącza w ów strumień czasu i przywraca to, co wydawało się bezpowrotnie stracone.Przywołując w Niegdysiejszych śniegach historyczny moment upadku Cesarstwa Austro-Węgierskiego, von Rezzori pisze o rozkładzie prywatnego świata, o rozpadzie rodziny, życiu nomady między domami matki i ojca na Bukowinie, domem dziadków w Wiedniu oraz szkołami i internatem. Kreśli portrety bliskich, którzy wywarli wpływ na jego życie: matki o nerwowych skłonnościach, ojca przytłaczającego wszystkich brutalną witalnością, przedwcześnie zmarłej siostry, "dzikiej" opiekunki Kasandry i białowłosej guwernantki, z którą przyjaźń utrzymywał aż do końca jej życia.Rezzori zdaje się nie wierzyć w możliwość napisania autobiograficznej, wiernej prawdzie i czasowi, chronologicznej opowieści. Wybiera metodę poruszania się między fikcją a faktem, a ich wzajemne oddziaływanie staje się częścią jego refleksji.""Niegdysiejsze śniegi" wprowadzają nas w świat bezpowrotnie utracony: jego wartości zmiotła I wojna światowa, a jego dobrobyt zniszczyła inflacja lat dwudziestych. [] A zatem mocny temat. Von Rezzori śledzi historię swojej rodziny bez cienia ckliwości, z pasją, gorzkim poczuciem humoru i zmysłem obserwacji, który potrafi wychwycić najdrobniejsze niuanse w miłości i obojętności, w języku, krajobrazie i zachowaniu własnej klasy społecznej. Tej książki nie napisał młodzieniec (ani moralista). Jest to dzieło głęboko poruszające. Wśród jego meandrujących, ironicznych fraz nie ma ani jednego zbędnego zdania." Robert Hughes, "Time""Gregor von Rezzori w lirycznej, erudycyjnej prozie kreśli portrety bliskich osób, tworząc opowieść, która jest jednocześnie autobiografią i obrazem minionej epoki []. "Niegdysiejsze śniegi" ukazują bogatą wyobraźnię autora, jego niemal fotograficzną pamięć, dar opisywania postaci za pomocą anegdot zabarwionych wspomnieniem []. Jego książka jest zarówno elegijnym hołdem dla znikającej przeszłości, jak również świadectwem ocalającej siły pamięci - albumem z rodzinnymi fotografiami, pięknie przełożonymi na słowa." Michiko Kakutani, "The New York Times Book Review""Jedna z tych rzadkich, wspaniałych książek, które wymykają się jakimkolwiek kategoryzacjom. Fikcja i autobiograficzna opowieść splatają się tu w precyzyjnej i wysublimowanej prozie, w zamiłowaniu do detalu, zdobywając serca czytelników." Alan Furst
Gdy za żelazną kurtyną niezmiennie trwa Orwellowski "rok 1984", najlepszym sposobem, by wskoczyć w inną rzeczywistość, jest założenie zespołu rockowego.Do tego właśnie 1984 zabiera nas w podróż w czasie Rafał Księżyk. Był to rok przełomowy dla polskiej muzyki rockowej. Doszła wtedy do głosu młodzież, która dorastała w realiach stanu wojennego. A najdobitniej przemówiła ta z mniejszych miast. Ustrzyki Dolne, Łańcut, Rzeszów, Puławy, Zduńska Wola, Toruń, Bydgoszcz, Piła - to one nadają rytm opowieści Księżyka i to z nich na podbój Polski ruszają bohaterowie nowej fali. Siekiera, Varit, 1984 i inni: amatorzy, którzy ograniczone możliwości równoważą nadzwyczajną mobilizacją. Ich bezkompromisowa, bolesna, a zarazem intelektualna muzyka jest niczym wyzwalający chichot, który dochodzi ze szczelin w systemie. I porywa tłumy.A zatem, jak śpiewa Siekiera, "dobrze jest, dobrze jest". Ruszyła fala.
Jaka powinna być idealna pomoc domowa? Piśmienna, godna zaufania, cicha. Ma dobrze wyglądać i mieć sprawne ręce. Plan dnia? Otworzyć oczy, wstać, wejść szybko pod prysznic. Włożyć fartuch, związać włosy, zjeść śniadanie. Odebrać instrukcje. I tak dzień po dniu, przez siedem lat, jak w kołowrotku. Estela García w wieku trzydziestu trzech lat przeprowadza się do Santiago, gdzie rozpoczyna pracę w domu zamożnych Chilijczyków. Poza dbaniem o czystość jej najważniejszym zadaniem jest trzymanie w ryzach córki pracodawców: neurotycznej dziewczynki, pełnej lęków i gniewu. Od samego początku znamy tragiczny finał tej historii, mimo to czytamy dalej, z nadzieją, że opowieść skończy się inaczej. Z każdą kolejną stroną Estela coraz bardziej zamyka się w sobie. A jednak jej uwięziony w głowie rozpaczliwy krzyk, niczym chór w greckiej tragedii, wybrzmiewa wyraźnie: to manifest biednych ludzi walczących o przetrwanie. Tych, których w czasach wielkich społecznych nierówności pociesza jedynie myśl, że chociaż śmierć traktuje wszystkich sprawiedliwie. „Ta historia stanowi doskonałą metaforę naszej największej bolączki: tej rany dzielącej świat na tych, którzy żyją dla siebie, oraz tych, którzy żyją dla innych. Trabucco Zerán napisała kawał powieści zbudowanej z monologu kobiety, która ma tylko jedno: swój głos.” Emiliano Monge „Każda jej książka jest kompletnie inna, jakby Trabucco nie tyle szukała swojego stylu, ile pragnęła osiągnąć stan wiecznego pisarskiego niepokoju. Jej obsesje: konieczność pamiętania przeszłości i pełne pasji poszukiwanie przyszłości, debata feministyczna, gniew jako narzędzie polityczne, rozumienie osobistych historii jako opowieści o społeczeństwie, poetycka i refleksyjna praca w języku.” Giuseppe Caputo, „El Tiempo” „Jeden z najdonośniejszych głosów współczesnej literatury chilijskiej. […] Ta cudownie niepokojąca, uzależniająca proza pokazuje codzienność, która może stać się koszmarem dla najsłabszych […]. Pisarstwo Trabucco Zerán rodzi się z połączenia obserwacji, wyobraźni, intuicji i refleksji. Zarazem autorka daje się ponieść pisarskiej wolności.” Rocío Montes, „El País” „Gęsta powieść, w której Trabucco starannie buduje napięcie, by opisać odwieczną walkę klas.” María Paredes, „The Objective” „Cóż to za wspaniały koszmar […]: przenikliwy i wciągający portret zgnilizny, która kryje się w „dobrych rodzinach”.” Fernanda Melchor „Alia Trabucco Zerán, obdarzona głosem o nieokiełznanej mocy, stworzyła powieść błyskotliwą, bezlitosną i brutalną.” Federico Falco „Powieść, od której nie ma ucieczki. Jest gorzka, inteligentna, spójna i autentyczna.” Laura García Higueras, elDiario.es „Opowieść o alienacji i władzy. […] Nowe spojrzenie na przemoc jako temat do przemyśleń.” Karina Sainz Borgo, „ABC Cultural” “Lektura obowiązkowa, w której napięcie przywodzi na myśl tragedię grecką.” Librería Méndez, RTVE
Lydia Davis, jedna z najwybitniejszych współczesnych amerykańskich prozaiczek, odważnie i z wielkim talentem narusza kanoniczną formę opowiadania i nadaje mu często zaskakującą postać - od studium socjologicznego przez półstronicową rymowankę aż po dwuzdaniową nowelkę.Pisarka równie kunsztownie bawi się treścią: odkrywa źródła bezsenności i odtwarza męki Kafki w kuchni. Pyta, jak daleko należy się posunąć, by uratować życie gąsienicy (daleko), wyciąga zaskakujące wnioski płynące z posiadania dziecka (lenistwo) i zastanawia się, czy można obejrzeć dwadzieścia rzeźb w ciągu godziny (można).Asortyment strapień to nie tylko "festiwal unicestwień, utrapień i udręk", ale przede wszystkim pełne humoru i fantazji literackie święto oraz dowód na to, że opowiadanie jako gatunek nie jest monolitem. I choć - jak przekonuje Davis - nie ma dwóch takich samych fikcji, jej historie mają wspólny mianownik: zachwyt życiem i nieustające nim zdziwienie."Davis jest istną kuglarką samoświadomości. Niewielu współczesnych pisarzy nadaje słowom większy ciężar." Jonathan Franzen"Przenikliwa, zręczna, ironiczna, subtelna i konsekwentnie zaskakująca." Joyce Carol Oates"Każdy, kto zna twórczość [Lydii Davis], zapewne pamięta pierwsze z nią zetknięcie. Ten moment, gdy pada tak wiele założeń dotyczących zasad funkcjonowania krótkiej formy. Ja czytałem ją po raz pierwszy w wagonie metra linii F, jadąc ze stacji na Szóstej Alei do Park Slope - to długa trasa, a książka wcale nie była aż tak gruba, więc u końca już poczułem się wyzwolony. Davis złamała bowiem wszystkie z ograniczających ją reguł. Niektóre jej opowiadania mają fabułę, ale większości jej brak. Niektóre osiągają powszechnie akceptowalny rozmiar opowiadania, ale większość - wcale nie. Wiele siedzi okrakiem na barykadzie oddzielającej filozofię od poezji i prozy, choć te kategorie nic nie znaczą, skoro jej opowiadania po prostu działają. [] Intryga bierze tu raczej początek ze starań narratora, by wysłowić jakąś prawdę. Opowiadania są często ćwiczeniami myślowymi, wysiłkiem umysłu starającego się dojść do jakiejś konkluzji. [] Davis należy do naszych najbardziej precyzyjnych i oszczędnych pisarzy." Dave Eggers"Niezrównane pisarstwo - jednocześnie imaginacyjna dżungla i świat twardej realności." Brian Lennon, "The Boston Book Review""Davis to pisarka z rodzaju tych, których pojawienie się wywołuje okrzyk: "No nareszcie!"." Grace Paley"Amerykańska wirtuozka opowiadania." "Salon""Często poetycka i bez wątpienia zapadająca w pamięć []. Davis majstruje przy każdej dającej się pomyśleć konwencji literackiej." Liam Callanan, "The New York Times Book Review""Charakterystycznego głosu Davis nigdy nie dawało się łatwo wpasować w istniejące konwencje literackie []. To proza pochłaniająca, autoironiczna i najgłębiej szczera." "Times Literary Supplement""Te opowiadania zostaną w was na zawsze." Ann Harleman, "The Boston Globe""Elegancka i pozbawiona sentymentalizmu. Najlepsza stylistka w amerykańskiej prozie." Rick Moody"[Każde z tych opowiadań] to bijące serce tego gatunku, które z kolejnymi uderzeniami pompuje do krwioobiegu skomplikowane emocje z niezwykłą wprost wydajnością." "Entertainment Weekly"
Życie w bloku, arcydziele surowego piękna czasów późnej komuny, to prawdziwa metafora istnienia człowieka nowoczesnego. Wszak mieszkania unoszą się nad ziemią, a dziesiątki balkonów zwisają nad miastem, dzięki czemu mieszkańcy mogą dystansować się od przyziemnej zgnilizny i klasowo niedopasowanych sąsiadów.W tym centrum wszechświata, na ostatnim piętrze - gdzie najbliższymi sąsiadami są niebo i synogarlice - mieszka Tadeusz, który od ojca dostał ważne zadanie: pójść z puszką ziarnistej kawy do Stefana, złotej rączki, z prośbą, by ów kawę zmielił. Wyprawa nie jest łatwa, trzeba pokonać korytarz, taki, ja wiem, na sto, góra sto dwanaście metrów, oszklony dwudziestoma, no, może dwudziestoma dwoma oknami, ciemny, bo łobuzy ciągle wykręcają żarówki. A jak tu przejść samotnie przez zaułki tego betonowego Akropolu, skoro ukryte bóstwa i centaury tylko czekają, by w człowieka wejść i go przebóstwić?Złodzieje żarówek to znakomita i zaskakująca proza. Pod doskonałym piórem Tomasza Różyckiego wielka płyta przeistacza się w wielopiętrową opowieść o życiu bloku i jego mieszkańcach, splecioną z sąsiedzkich plotek i osiedlowych legend. Korytarze wydłużają się i plączą, czas i narrator gubią, a przed czytelnikiem rośnie surrealistyczna, straszna, ja wiem, może nawet trochę śmieszna opowieść o PRL-owskiej Polsce pomieszczonej w jednym bloku.
Przedostatni sołtys wsi Katowice, który ani myślał zostać miastowym. Trzy licealistki skazane przez sąd za protest przeciw zmianie nazwy miasta na Stalinogród. Górnicy z Grupy Janowskiej tworzący po szychcie mistyczne obrazy. Córka znanego pisarza Wilhelma Szewczyka cierpliwie tłumacząca ojca z jego ONR-owskiej przeszłości."Miasto to opowieść, która się składa z tysięcy drobnych historii" - pisze Malinowska, po czym za pośrednictwem barwnych losów swoich bohaterów opowiada historię Katowic od czasów, gdy były jeszcze błotnistą wsią. Podejmuje temat masowej emigracji ze Śląska do RFN, bada świadectwa krwawo stłumionych protestów w kopalni Wujek, przygląda się złożonej - i dla wielu kontrowersyjnej - idei Ruchu Autonomii Śląska.Malinowska w swoim reportażu o Katowicach biegle korzysta z dwóch perspektyw - krytycznej wychowanki przykopalnianej dzielnicy Giszowiec i czułej obserwatorki miasta zbudowanego na przemyśle, które musiało z niego zrezygnować, by określić swoją tożsamość na nowo."Malinowska bierze się za bary z miastem wynalezionym, miastem osobnym, stolicą jedynego polskiego megalopolis. Poprzez ludzi opowiada biografię Katowic, o ich przeszłości pisząc w chwili, gdy kończą półtora wieku życia przemysłowego i muszą wymyśleć sobie siebie na nowo." Zbigniew Rokita
Chris McCandles był chłopakiem z dobrego, zamożnego domu. Miał troskliwych rodziców i kochającą siostrę. Ukończył college i szykował się do studiów prawniczych. Ale właśnie wtedy postanowił wypisać się z klasy średniej, oddał wszystkie pieniądze i ruszył w drogę. Od Meksyku po Alaskę - jeździł autostopem, pociągami towarowymi, wędrował na piechotę, spływał kajakiem. Łatwo zaprzyjaźniał się z poznanymi po drodze ludźmi i równie łatwo te przyjaźnie zrywał, by szukać samotności w dziczy. Nie był jednak zwykłym awanturnikiem i łowcą przygód - raczej filozofem i idealistą. Ukoronowaniem jego życia miała być "ostatnia, największa przygoda, kulminacyjna bitwa, żeby zabić fałszywy wewnętrzny byt i ogłosić triumfalny koniec duchowej rewolucji".Jon Krakauer podąża tropem "supertrampa", jak sam siebie nazywał McCandles. Na podstawie jego zapisków, listów, rozmów z jego przyjaciółmi stara się odtworzyć losy współczesnego Robinsona i wyjaśnić zagadkę jego odejścia.Ta przepiękna historia młodości, buntu i poszukiwania wolności od kilkudziesięciu lat inspiruje nie tylko czytelników, ale także artystów. Na jej podstawie powstał niezapomniany film w reżyserii Seana Penna."Przeczytałem tę książkę dwa razy, niemal bez przerw - od deski do deski. Za pierwszym razem widziałem w mojej wyobraźni film, a za drugim po prostu rozkoszowałem się lekturą. Najbardziej poruszyło mnie w tej historii to, że ten dzieciak w tak krótkim czasie zdołał przeżyć swoje życie w pełni. Niewielu ludziom się to udaje." Sean Penn
Gdy po wczesnej zimie do Bukowców, małej wsi w Beskidzie Niskim, przychodzą roztopy, policja znajduje w lesie zwłoki. Kim jest ofiara i jaki związek ma brutalne zabójstwo z Joanną Pascho, warszawską lekarką, która niedawno przeprowadziła się w góry? Odpowiedzi na te pytania szuka Nina Warwiłow, szykująca się do powrotu do pracy śledczej po długiej przerwie. Żeby rozwiązać zagadkę zbrodni, będzie musiała odkryć sięgające głęboko w przeszłość mroczne sekrety beskidzkiej wioski.Po świetnie przyjętym debiutanckim Domu bez klamek Jędrzej Pasierski powraca z kolejną książką o Ninie Warwiłow."W tej powieści jest wszystko, czego czytelnik może oczekiwać: mocna intryga, świetnie zarysowane postacie, zbrodnia i policjantka, która nie odpuszcza. Pasierski wydał dopiero drugą książkę, ale już stał się jednym z moich ulubionych autorów kryminałów." Wojciech Chmielarz""Roztopy" to zręczne połączenie klasycznej zagadki z twistem, akcji, a także odrobiny westernu i powieści grozy. Polecam, bo to nowy głos polskiego kryminału, a fabuła wciąga jak bagno (po roztopach oczywiście) - przeczytałam w dwa dni i już czekam na dalsze części cyklu." Anna Kańtoch
Sardynię trudno porównać z jakimkolwiek innym regionem Włoch. W 2017 roku zamieszkał tam amerykański historyk i pisarz Jeff Biggers. Jego przygoda z wyspą zaczęła się od portowego miasta Alghero. Biggers przybył z bagażem stereotypów, lecz w miarę upływu czasu poznał nie tylko upodobanie mieszkańców do jazdy zderzak w zderzak i smak gorzkiego miodu z drzewa truskawkowego. Obserwował kioskarza zatopionego w lekturze opasłego tomu o dziejach Sardynii, wysłuchiwał zażartych sporów historycznych, przyglądał się, jak mieszkańcy bronią tutejszych plaż przed deweloperami – i czuł rosnącą fascynację. A przede wszystkim zaczął odkrywać monumentalną przeszłość wyspy, związaną z cywilizacją nuragijską, która odegrała ważną rolę w basenie Morza Śródziemnego. Sardynia nie jest jednak kompendium historycznym ani przewodnikiem. Jest raczej tym, co starsi Sardyńczycy nazywają s’arrogliu – gawędziarskim spotkaniem, na które ludzie z okolicznych domów przynoszą krzesła i wino, by całymi godzinami rozprawiać o swoich życiowych przygodach. Bo, jak mówią, Sardynia istnieje w opowieściach innych.
„Biggersa jako przewodnika cechują entuzjazm i erudycja. Poszukując śladów przeszłości w lokalnych opowieściach i w długiej – a pomijanej – tradycji literackiej, przywraca wyspie jej miejsce w centrum naszej wyobrażonej mapy Śródziemnomorza.” „The Wall Street Journal”
„Nareszcie wspaniały przewodnik po tajemniczej i urzekającej Sardynii. Większość turystów zna ją dzięki plażom, ale złożone archeologiczne dziedzictwo wyspy sięga czasów neolitu. Jeff Biggers, wytrawny podróżnik i uczony, startuje z pięknego Alghero i stopniowo poznaje całą wyspę, zagłębiając się w bogatą tradycję muzyki, sztuki, dialektów, rzemiosła i literatury. Wraz z rodziną delektuje się ludowymi opowieściami, świętami, jedzeniem i winem. Tę książkę, napisaną żywo i z miłością, będę odtąd zabierać z sobą w podróż.” Frances Mayes „Fascynująca książka o fascynującej wyspie; prowadzi nas poza słynne plaże i pogłębia naszą wiedzę o bogatej historii i kulturze Sardynii.” „Voce Italiana” „To urocza opowieść podróżnicza, wydobywająca czarodziejskie historie spod wyspiarskich kamieni.” „Foreword Review” „To nie jest książka podróżnicza. Takie określenie byłoby dla niej uwłaczające. To strawa dla ducha, szczególnie dla tych, którzy doceniają wnikliwe opowieści o podróżach, umożliwiające aktywne zgłębianie tematu.” „Delicious Italy” „To znacznie więcej niż opowieść o podróży; to książka działająca na wyobraźnię.” „Times Literary Supplement” „Erudycyjne podejście do języka i kultury […]. Fascynujący portret Sardynii.” „California Review of Books” „Znakomity gawędziarz Jeff Biggers zręcznie wplata swoją współczesną sardyńską odyseję w tkankę i folklor tej enigmatycznej wyspy.” „Italia! Magazine” Udane i dobrze napisane połączenie opowieści o historii, podróży, sztuce, literaturze i kulturze.” „The Washington Independent Review of Books” “Biggers […] odrodził wielką opowieść podróżniczą. A opisując wyspę, unika łatwych opowieści o egzotyce.” Adriano Bomboi, „Sa Natzione” „Biggers opowiada o odkrywaniu miejsca od dawna uważanego za leżące poza czasem i historią. Dzięki żywemu stylowi – zdradzającemu jednak, że tekst poparty jest obszernymi badaniami – książka wiedzie czytelnika do odkrycia „wyspy jako kontynentu”, jej bogatego dziedzictwa historycznego, a także coraz bardziej dynamicznej współczesności.” Maria Bonaria Urban „Głębokie zanurzenie w sardyńską duszę, a równocześnie pisarstwo tak oszczędne i skupione – niemal jakby Biggers oddawał także ciszę i przestrzeń wyspy. Na każdej stronie dowiadywałem się czegoś o sardyńskiej literaturze, legendach, krajobrazie, wielbionych postaciach i obyczajach. Poruszająca książka, która podąża za krajobrazem i wychwytuje starożytne głosy. Wspaniałe osiągnięcie.” Tobias Jones
Matka – uparta jak osioł lub potulna jak baranek, tylko nie wtedy, gdy trzeba. Ojciec – sam sobie zazdrościł, że jest tak wspaniałym człowiekiem. I ona, Bridget, młoda kobieta, która próbuje wydostać się z cienia, jaki na jej dorosłe życie rzuciło dzieciństwo dzielone między rozwiedzionych rodziców. Dorosła już córka pragnie zrozumieć, kim tak naprawdę była jej matka. Niepoprawną marzycielką, zdystansowaną dziwaczką, a może samotną kobietą, która od życia zawsze chciała więcej, niż mogła dostać? I choć Bridget stara się przegonić zmory przeszłości i na zawsze pożegnać się z bolesnymi wspomnieniami, kolejne wybryki matki na nowo przypominają jej trudy dorastania. Powieść Gwendoline Riley to poruszająca historia o odchodzeniu rodziców, których śmierć może być zarówno ciężarem, jak i wyzwoleniem. A przede wszystkim wciągająca opowieść o więziach rodzinnych, z humorem i delikatnością zapraszająca czytelnika do analizy złożonych relacji matek i córek.
„Każdy, kto ma matkę, powinien przeczytać „Moje zmory” pióra wybitnie błyskotliwej Gwendoline Riley. […] Chirurgicznie precyzyjne i ostre jak brzytwa zdania […] kreślą przed nami cały pejzaż uczuciowy.” Olivia Laing „„Moje zmory” Riley są z wielu powodów niepokojącą i dotkliwą prozą: rozdrapują blizny po bezwarunkowej miłości, dobierają się do kwestii dziedzictwa i obciążenia rodzinnego. Ale najważniejsze: zrywają umowę między narratorką a czytelnikami. Dzieło ponure, miażdżące i zapadające w pamięć.” Alex Preston, „The Observer” „Niby niepozorna, a potężna proza. […] Dużo się obecnie pisze czułostkowych, czołobitnych powieści o kobiecości. Ta orzeźwiająca, osobna książka wyłamuje się z szeregu.” Claire Allfree, „Evening Standard” „Niby niepozorna, a potężna proza. […] Dużo się obecnie pisze czułostkowych, czołobitnych powieści o kobiecości. Ta orzeźwiająca, osobna książka wyłamuje się z szeregu.” Claire Allfree, „Evening Standard” „Ta przenikliwa, świetnie zbudowana powieść wspaniale łączy przeszywający smutek z przewrotnym dowcipem, ostrość wyrazu z czułością przekazu. Bezbłędne dialogi. Dotkliwe relacje między postaciami. To wyrafinowana, napisana celnym i subtelnym stylem książka o wielkich tematach: życiu i miłości.” Monica Ali „Riley maluje portrety swoich rodziców z mroczną, dowcipną precyzją, nie odpuszczając ani jednej wady, śmiesznostki czy rysy. […] Smakowicie przykra książka.” Justine Jordan, „The Guardian” „Autorka ma czuły słuch i bezlitosne poczucie humoru. „Moje zmory” to znakomita powieść.” Kevin Barry „Dawno nie czytałem tak prześmiesznie smutnej i nieoczekiwanie wzruszającej książki. „Moje zmory” przesyca nieoczywiste, typowo angielskie gorzkie poczucie humoru, w którym porażka i rozczarowanie odsłaniają przewrotnie komiczne oblicze. Riley z ogromnym talentem stwarza postaci jak żywe, mistrzowsko posługując się jednym celnym słowem, gestem albo sceną.” Chris Power „Samo życie: ból, miłość, milczenie i to, na co słów nie starcza. Proza Gwendoline Riley jest tak wyostrzona, że przy jej lekturze nietrudno się zranić.” Elizabeth Macneal „Riley ma zdolność wnikania w skryte subtelności, ciemne uliczki i ślepe zaułki ludzkich dusz i związków, a to, co tam odnajduje, przekuwa w treściwą i rozdzierającą prozę.” Baya Simons, „Financial Times” „Arcydzieło zwięzłości. […] „Moje zmory” przynoszą pełen czarnego humoru, ale wierny portret tego wszystkiego, co może straszyć w rodzinie niczym mroczne widmo.” N. J. Stallard, „Literary Review” „Dojmująco smutna i niepokojąca, lecz szalenie śmieszna powieść. […] Dzieło Riley pobrzmiewa tym, co wyparte. […] Jedna z tych książek, w których pozornie nic się nie dzieje. […] Błyskotliwa, zmyślna, lakoniczna, cierpka i mroczna […].” Rose Ruane, BBC Scotland
Samochód to wolność. Za pomocą samochodu pokazujemy, na co nas stać. Polacy od lat przodują w liczbie samochodów na jednego mieszkańca, zajmując także wysokie miejsce w niechlubnych rankingach śmiertelności na drogach.Autor wyrusza więc w Polskę, aby zrozumieć, co się dzieje na polskich szosach. Opisuje wojnę między kierowcami a rowerzystami, organizację nielegalnych wyścigów, bezkarną jazdę po pijaku oraz najgłośniejsze wypadki, po których służby drogowe miały ostatecznie rozprawić się z piratami. Może to nieudolny system prawny odpowiada za społeczne przyzwolenie na szybką i ryzykowną jazdę?Józefiak wnika także w środowisko firm odszkodowawczych, dosłownie utrzymujących się ze śmierci pod kołami. Sprawdza, jak się żyje tym, którzy dzięki samochodom zarabiają na chleb - kierowcom tirów, kurierom, dostawcom jedzenia. Dociera do wykluczonych z dostępu do komunikacji miejskiej i tych, którzy z pasją gromadzą kolejne "najnowsze modele" na podwórku.Wszyscy tak jeżdżą to wielowymiarowy, rasowy, gęsty reportaż o stanie umysłowym polskich kierowców."Czasem wsiadam do samochodu o piątej nad ranem, autostrada przede mną jest pusta i przez chwilę, w słońcu, naprawdę lubię stopniowo dodawać gazu. Ta książka taka nie jest. Ta książka w sekundę przyspiesza do setki, przekracza podwójną ciągłą i świeci długimi prosto w oczy, spycha pod tira, grzeje silnik. To wnikliwy i porażający zbiorowy portret użytkowników polskich dróg. Chciałam ją czytać i chciałam ją wyrzucić przez okno." Olga Gitkiewicz
Dziennikarz Piotr Jagielski prowadzi nas przez niezwykłą historię amerykańskiej muzyki jazzowej. Od roztańczonego Nowego Orleanu przez loftowy Nowy Jork po bezpretensjonalne Chicago - opisuje losy i dokonania najważniejszych reprezentantów muzycznego panteonu. Niczym pełen entuzjazmu kustosz oprowadza nas po muzeum jazzu, nie kryjąc przy tym własnych fascynacji i zaangażowania. Rozmawia z muzykami, słucha płyt i wędruje tropem najważniejszych reprezentantów gatunku. Nie zapomina również o historii rasizmu w Ameryce, bo dzieje amerykańskiego jazzu to nie tylko losy muzycznych pionierów, ale przede wszystkim historia czarnych mieszkańców Ameryki XX wieku.Święta tradycja, własny głos to wciągająca opowieść o narodzinach i rozwoju jazzu, jednego z najważniejszych gatunków muzycznych na świecie. To on, w nieustannym napięciu między tradycją a nowoczesnością, regułą a improwizacją, dawał i daje niedosiężną wolność.
Choć pięciomilionowa Norwegia przyciąga Polaków wysokimi zarobkami i poziomem życia, na idealnym obrazie tego kraju jest rysa. Barnevernet - instytucja siejąca postrach, przed którą imigranci z Europy Wschodniej ostrzegają się na forach internetowych: zabiera dzieci, rozdziela rodziny, posądza rodziców o niestabilność psychiczną, podburza małoletnich do zeznawania przeciwko bliskim.Czy jednak na pewno wszystko jest czarno-białe? Jaki związek z Barnevernet miał Anders Breivik? I dlaczego detektyw Rutkowski w norweskiej prasie nazywany jest Rambo? Maciej Czarnecki przedstawia obie strony medalu, zamiast czerni i bieli ukazując całą gamę szarości i oddając głos norweskim pracownikom społecznym, rodzicom zastępczym, ekspertom. Przede wszystkim jednak słucha uważnie i dokumentuje dzieje rodziców i odebranych dzieci. Jego książka to wstrząsający reportaż o tym, jak cienka potrafi być granica między rajem a piekłem."Polska matka mieszkająca w Norwegii pyta reportera, co ma robić. Zostać czy uciekać do Polski? Bo synek poskarżył się w szkole, że dała mu klapsa. Reporter nie wie, co powiedzieć. Dlaczego nie wie? Przecież zbadał wiele podobnych przypadków, przestudiował statystyki, przepytał polityków i ekspertów. Przyznaję, że czytałem tę książkę z niezdrowym podnieceniem, czekając, aż autorowi powinie się noga. Zamykam ją z podziwem dla Macieja Czarneckiego. Zderzenie polskiej mentalności z nordyckim państwem opiekuńczym to temat pełen pokus: tyle w nim emocji, frustracji i mitów. Aż się prosi o reportaż gniewny. Lecz Maciej Czarnecki wolałby zrozumieć, zanim się oburzy. Opisuje więc historie i uczucia swoich bohaterów, a sam sprawdza mity, te polskie - i te norweskie. Aż w końcu rozumiemy, dlaczego na proste pytanie: "co ma robić biedny człowiek, żeby mu nie zabrali dzieci?", nie ma w Norwegii dobrej odpowiedzi. Koronkowa robota." Maciej Zaremba Bielawski
Hilary Mantel, autorka bestsellerowych powieści historycznych, znowu sięga w przeszłość. Tym razem jednak nie do dynastii Tudorów, lecz do własnego życia.
„Duchy zostają” to opowieść o tym, jak dziewczyna z robotniczych przedmieść Manchesteru została cenioną pisarką. Ale też – refleksja nad pracą pamięci. Co decyduje o naszym postrzeganiu minionych lat? Obrazy unieruchomione na fotografiach, podkoloryzowane opowieści rodziców, a może zmysłowe wspomnienia zapachu potraw i obić mebli w rodzinnym domu?
Mantel pisze również o własnej cielesności, o dojrzewaniu i chorobie. W przejmujący sposób opowiada o doświadczeniu endometriozy: paraliżujący ból, upokarzające wizyty w szpitalach, zjawy podczas ataków migreny. Wyznaje gorzko: „Miałam w życiu więcej ginekologów niż kochanków.”
Bez ckliwego sentymentalizmu opisuje świat – zasadniczo nieprzyjazny, szczególnie dla dziewczyn z niezamożnych domów. Stawką w walce z nim jest ocalenie własnej wrażliwości. Bo to właśnie z niej rodzi się pisarska świadomość Hilary Mantel.
Opinie o książce:
„Arcydzieło olśniewającego umysłu […]. Przeszłość, czasy tak dawno minione, ożywają tu na nowo.” Rachel Cusk
„Mantel jest na przemian dowcipna, rzeczowa, wizjonerska i komiczna, a przy tym niezmiennie fascynująca.” „Daily Telegraph”
„Niezwykła opowieść, miejscami komiczna, często ponura, ale co najważniejsze – jest to opowieść o przetrwaniu.” „The Spectator”
„Mantel to wybitna pisarka. Dojmująco, wręcz boleśnie przenikliwa […]. Wstrząsający i śmiały zbiór wspomnień; z każdą stroną bardziej niepokoi.” Helen Dunmore
„Oszałamiająca wizja dziecięcego nieprzystosowania i kobiety cierpiącej z powodu nieudolności lekarzy. Tego szczerego i pięknego pamiętnika nie da się odłożyć i nie da się zapomnieć.” Clare Boylan
„Ta lektura mnie porwała. Surowa, bolesna i pełna spostrzeżeń dających wgląd w umysł pierwszorzędnej pisarki.” Margaret Forster
„Zachwycająca proza – przejrzysta i prawdziwa.” „The Guardian”
Kimja Sadr to mieszkająca w Paryżu młoda Iranka. Jest szczęśliwie zakochana i pragnie dziecka, postanawia więc zawalczyć o wymarzone macierzyństwo. Czekając na kolejną wizytę w klinice leczenia niepłodności, snuje – niczym Szeherezada XXI wieku – fascynującą opowieść rozpiętą między Francją a Iranem, między przeszłością a teraźniejszością. Kimja, współczesna nomadka, która w wieku dziesięciu lat musiała wraz z bliskimi opuścić kraj urodzenia, przybliża losy swoich przodków, kilku pokoleń ekstrawaganckich Sadrów: pradziadka i jego pięćdziesięciu dwóch żon, Stryja Numer Dwa kryjącego wstydliwą tajemnicę, wróżącej z fusów ormiańskiej babci Emmy czy rodziców sprzeciwiających się kolejnym reżimom. Wszystkie moje rewolucje to kalejdoskopowa opowieść o kluczowych momentach irańskiej historii, polityki i kultury, opowiedziana przez pryzmat dziejów jednej rodziny, jej dramatów i triumfów. Słodko-gorzka kronika odkrywania własnej, głęboko skrywanej tożsamości. „Niezwykła jest atmosfera tej książki, zwłaszcza dla czytelnika z europejskiego kręgu kulturowego. To opowieść o wyzwoleniu, polityce, historii Iranu i feminizmie snuta przez imigrantkę, Irankę mieszkającą na Zachodzie, jest trochę jak baśń perska, choć i francuska jednocześnie. Różne twarze islamu, rewolucji, sekularyzmu, buntu i miłości zaciekawiają, przerażają i fascynują. Do tego autorka nie klęka przed trudnymi tematami, ubarwia je humorem. To wielka sztuka.” Aleksandra Łojek „Ani cienia patosu, za to wiele emocji, humoru, gorączki, dramatu.” „Elle” „Cudowna książka. Jedna z najmocniejszych powieści tego sezonu.” France 5, „La Grande Librairie” „Głos, który usidla, a zarazem chwyta za gardło.” „Le Monde des livres” „Autobiografia pełna wyzwolicielskich opowieści.” „Lire” „Wielowątkowy monolog, w którym saga rodzinna przeplata się z dziennikiem intymnym.” „Livres Hebdo” „Czarodziejskie pióro.” Canal+ „W tej powieści, w pół drogi między satyrą społeczną a perską baśnią, zagłębiamy się w dzieje Iranu i historię kobiety poszukującej własnej tożsamości.” „Biba” „Rzadko zdarza się czytać równie mocną powieść.” „Grazia” „Bildungsroman na modłę irańską.” „Libération” „Debiut powieściowy kipiący życiem i humorem.” „Ouest France” „Niesamowicie wciągająca historia, pełna cudownie orientalnych dygresji.” „Télérama” „Powieściowa epopeja.” „Le Figaro littéraire” „Kolejny rozdział „Baśni tysiąca i jednej nocy”.” „La Parisienne” „Piekielnie zuchwała saga, pełna paradoksów – jedna z największych niespodzianek sezonu.” „Diacritik”
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?