KATEGORIE [rozwiń]

Wydawnictwo Charaktery

Okładka książki Bliskość

29,90 zł 16,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Niełatwo jest zrozumieć, czym naprawdę jest bliskość z drugim człowiekiem. I niełatwo jest naprawdę być z nim blisko. Potrzeba do tego wzajemnego zaufania, zrozumienia, umiejętności ustępowania, ale i stawiania na swoim. Nie ma prawdziwej bliskości bez obustronnego szacunku, wzajemnego słuchania. A do tego dochodzi jeszcze bagaż różnorakich przekazów, wyniesionych z rodzin i grup, nabytych przekonań, własnych przemyśleń i refleksji. Maria i Bogdan de Barbaro – znakomici psychoterapeuci rodzinni – jak mało kto potrafią wskazać drogę wśród tych wszystkich zawiłości. Nie, nie dają gotowych recept czy cudownych zaklęć, dzięki którym bliskość zdarzy się, jak za dotknięciem różdżki. Przekonują natomiast, że niemal każdy z nas jest zdolny do bliskości. Musi tylko to pojąć, musi zrozumieć, czym ona naprawdę jest – i odważyć się ją zbudować. Początkowo, w okresie zauroczenia, inność partnera przyciąga i fascynuje. Lecz co potem, gdy partnerzy ochłoną? Jak to się dzieje, że początkowo dla siebie inni, stopniowo stają się swoi? Taka szansa pojawia się, gdy inność drugiej osoby nie napawa nas lękiem, jesteśmy na nią otwarci i gotowi swoją wersję świata uznać za możliwą, ale nie jedyną. Wówczas z zaciekawieniem patrzymy i słuchamy Innego, a w jego inności dostrzegamy szansę na własne wewnętrzne wzbogacenie. Kluczem jest stosunek do Innego. Jeśli się go nie boję, to będę gotów wziąć z jego inności coś dla siebie. I to mnie zmieni, to mnie wzbogaci. Bogdan de Barbaro
Okładka książki Efekt weekendu

49,90 zł 27,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Czy pamiętacie, kiedy ostatnio mieliście udany weekend? Bez pospiesznego zrywania się rano, bez obowiązków, bez korespondencji mailowej z pracy, bez dnia spędzonego w galerii, bez nadrabiania zaległości z tygodnia, bez godzin spędzonych w dyskusjach na Facebooku czy przed telewizorem? Weekend dla siebie i dla rodziny, niespieszny, nienerwowy, służący tylko wam i waszej rodzinie? Weekend, po którym w niedzielny wieczór czujecie się odprężeni i zadowoleni z czasu poświęconego sobie i najbliższym? Ta książka mówi o tym, jak uzyskaliśmy prawo do wolnego weekendu i jak go na własne życzenie utraciliśmy. A przede wszystkim o tym, dlaczego warto go dla siebie odzyskać i jak tego dokonać. Dobrze spędzony weekend jest nie tylko czasem odpoczynku – jest tworzeniem sensu. Czasem spędzonym z bliskimi, otwartym na kontakt z naturą, z twórczością i pięknem – z tym, co dla nas najważniejsze. Jest cząstką tygodnia ustanowioną po to, abyśmy zwolnili i smakowali życie. Wtedy tworzymy przestrzeń dla doświadczeń, które nie służą pracy zawodowej, sukcesowi i pogoni za dobrami, ale naszemu człowieczeństwu. Dobrze przeżyty weekend staje się furtką do dobrze przeżytego życia. Katrina Onstad jest kanadyjską dziennikarką i pisarką. Współpracuje z wieloma prestiżowymi czasopismami, m.in. „The New York Time Magazine”, „Elle”, „The Guardian”, przygotowując dla nich reportaże i rozmowy. Autorka niezwykle popularnej w USA książki Efekt weekendu. Przed nią napisała dwie powieści, które otrzymały znaczące wyróżnienia. Onstad jest absolwentką anglistyki na prestiżowym kanadyjskim uniwersytecie McGill. Mieszka w Toronto z mężem i dziećmi. Fragmenty: (...) Dzisiaj dla wielu zatrudnionych (i zadowolonych z tego powodu) osób tydzień pracy nie ma wyraźnego początku ani końca. Dopadła nas przewidywana w twórczości science fiction era cyfrowa, ale nie mamy ani lokajów, ani trzydniowego tygodnia pracy, prognozowanego przez ekonomistę Johna Maynarda Keynesa w 1928 roku. Normą dla zatrudnionych jest większa niż dekadę temu ilość pracy, a urządzenia, które miały przysporzyć nam wolnego czasu, zazwyczaj nam go odbierają. Weekend stał się przedłużeniem oficjalnego tygodnia pracy, co z definicji oznacza, że przestał być weekendem. (…) Wypoczynek jest świadectwem wyższej kultury. Oddalony od niewolniczych zobowiązań, winien być czasem refleksji, kontemplacji i myślenia. Dziś jednak kojarzy się z lenistwem – słowem mającym konotacje z bezużytecznością i przywilejami. Jakby pozbawiony radości protestancki etos gdzieś w tym obszarze stał się rzeczywistością, jeśli nie mantrą. „Żyj, aby pracować” zamiast: „Pracuj, aby żyć”. Żeby zrozumieć, jak idea wypoczynku straciła na wartości, wystarczy przywołać trącące myszką określenie „strój wypoczynkowy” czy „domowy” – modowe przestępstwo, które zwalnia nas od troski o elegancki wygląd. (…) Efekty odebrania utraconych weekendów zaskakują każdego: odzyskujesz swój dziecięcy entuzjazm i poczucie możliwości. Wydobywasz na powierzchnię swoje Ja przysypane przez pracę. I w końcu odkrywasz, że dobrze przeżyty weekend jest furtką do dobrze przeżytego życia. To jest książka o tym, jak zdobyliśmy prawo do weekendu i jak go z własnej woli utraciliśmy. A przede wszystkim jest to książka o tym, jak go odzyskać.
Okładka książki Strażnicy mózgu

54,90 zł 33,32 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Wszyscy chcemy, aby nasze umysły jak najdłużej działały sprawnie. Szukamy więc różnych wskazań i recept, dzięki którym moglibyśmy nawet w podeszłym wieku myśleć jasno i logicznie. W tych poszukiwaniach nie ustają także najwybitniejsi uczeni. Michal Schwartz, znakomita specjalistka w zakresie immunologii i neuronauki, dokonała na tym polu rewolucyjnych odkryć. Dzięki nim rozumiemy dzisiaj, w jaki sposób układ odpornościowy regeneruje starzejący się mózg i wpływa na sprawność funkcji poznawczych, takich jak uczenie się i pamięć. Ustalenia Michal Schwartz wpłynęły na badania nad metodami leczenia ciężkich chorób np. alzheimera, parkinsona czy stwardnienia zanikowego bocznego, dają również nadzieję chorym na depresję i niewidomym.Co ważne, Schwartz podpowiada także, jak sami możemy wzmocnić i usprawnić nasze mózgi. Zachęca więc do regularnej aktywności fizycznej i przestrzegania zdrowej diety. Zwraca uwagę na znaczenie medytacji, podtrzymywania więzi społecznych i utrzymywania mózgu w aktywności.
Okładka książki Wstyd

29,90 zł 16,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Bliskie Wsparcie to nowa seria książek, które w 2018 roku będą dołączane do kolejnych numerów magazynu psychologicznego „Charaktery”. Ich autorami będą współcześni, znani i cenieni polscy psychoterapeuci oraz psychologowie-praktycy. Zajmą się oni problemami, z którymi mamy do czynienia na co dzień: trudnymi emocjami, budowaniem relacji, komunikacją z otoczeniem i sobą samym, poczuciem własnej wartości i godności. Każdy z tomów nowej serii dostarczy nie tylko wiedzy o przyczynach problemów w wielu obszarach życia, ale też – a może przede wszystkim – praktycznych wskazań i porad, co zrobić, żeby ich uniknąć, albo jak sobie z nimi radzić, kiedy już się pojawią. Autorzy zaproponują też szereg ćwiczeń, które możemy wykonać sami albo w gronie zaufanych osób. Pomogą one lepiej zrozumieć zarówno samych siebie, jak i to, co dzieje się wokół. Chyba wszyscy czegoś się wstydziliśmy albo wstydzimy: słów, które powiedzieliśmy, rzeczy, które zrobiliśmy, gestów, które wykonaliśmy. Czasami wstydzimy się, że czegoś nie zrobiliśmy: nie podeszliśmy do kogoś, na kim nam zależało, nie zareagowaliśmy na e-mail, na który warto było zareagować, nie pomogliśmy komuś, kto potrzebował naszej pomocy. Na ogół taki wstyd mobilizuje nas do lepszych zachowań, ważenia słów. Pamiętamy o nim i staramy się zrobić, co w naszej mocy, żeby nie wrócił. Bywa jednak, że wstyd dominuje w naszym życiu. Wtedy nie potrafimy normalnie funkcjonować, zamykamy się w sobie, stronimy od ludzi. Taki wstyd niszczy nie tylko nas, ale też tych, na których nam zależy. Znakomita psychoterapeutka Anna Dodziuk wszechstronnie opisuje, czym jest wstyd. Przystępnie pisze o jego dobrej i złej twarzy, wyjaśnia przyczyny powstawania, pokazuje wpływ na różne aspekty życia. Co jednak szczególnie istotne, daje szereg ćwiczeń, które pomogą uświadomić sobie istnienie wstydu w naszym życiu i zrozumieć go. Ze skrzydełek: Anna Dodziuk jest psychoterapeutką, kieruje Pracownią Psychoterapii i Psychoedukacji „Prometea” przy Stowarzyszeniu Profilaktyki Problemowej PROFIPRO. Prowadzi treningi poświęcone poczuciu własnej wartości, problemom DDA, traumom dzieciństwa, trudnościom małżeńskim i partnerskim, lękowi przed śmiercią i żałobie, a także uzależnieniom. Napisała wiele książek na temat radzenia sobie z trudną codziennością, m.in. Pokochać siebie. Fragmenty: (…) Ta książka jest przeznaczona przede wszystkim dla tych, którzy postanowili zrobić jakiś ważny krok na drodze wydobywania się z własnego wstydu, ale też dla osób zawodowo zajmujących się pomocą psychologiczną lub po prostu pracą w kontakcie z innymi ludźmi, zwłaszcza jeśli istotną rolę w tej pracy odgrywają rozumienie i wspieranie. Z myślą o nich napisałam rozdziały VI i VII, poświęcone pomocnym oddziaływaniom na wstyd. Ponieważ znaczną część tych technik daje się wykorzystać do osłabiania czy też leczenia własnego wstydu, można je potraktować jako wskazówki dla autoterapii. W tekście umieściłam też kilkanaście nieskomplikowanych ćwiczeń oznaczonych gwiazdkami. Mogą one nie tylko przybliżyć do osobistego zrozumienia, czym jest wstyd, nie tylko powiązać to zrozumienie z przeżywaniem, ale nawet trochę go osłabić. Zawsze jednak trzeba pamiętać, że najskuteczniej pomagają leczyć wstyd inni ludzie, którzy okazują ciepło i zrozumienie, dają akceptację i wsparcie. Dlatego jeśli w wyniku lektury tej książki uprzytomnisz sobie, że wstyd to także twój problem – a dzielisz go z wieloma wspaniałymi ludźmi, udręczonymi tym uczuciem – może zastanowisz się nad potrzebą własnej terapii?
Okładka książki Strażnicy mózgu Neuroimmunologia nowa nauka dzięki której nasze mózgi będą zdrowsze i sprawniej

54,90 zł 30,19 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Wszyscy chcemy, aby nasze umysły jak najdłużej działały sprawnie. Szukamy więc różnych wskazań i recept, dzięki którym moglibyśmy nawet w podeszłym wieku myśleć jasno i logicznie. W tych poszukiwaniach nie ustają także najwybitniejsi uczeni. Michal Schwartz, znakomita specjalistka w zakresie immunologii i neuronauki, dokonała na tym polu rewolucyjnych odkryć. Dzięki nim rozumiemy dzisiaj, w jaki sposób układ odpornościowy regeneruje starzejący się mózg i wpływa na sprawność funkcji poznawczych, takich jak uczenie się i pamięć. Ustalenia Michal Schwartz wpłynęły na badania nad metodami leczenia ciężkich chorób np. Alzheimera, Parkinsona czy stwardnienia zanikowego bocznego, dają również nadzieję chorym na depresję i niewidomym. Co ważne, Schwartz podpowiada także, jak sami możemy wzmocnić i usprawnić nasze mózgi. Zachęca więc do regularnej aktywności fizycznej i przestrzegania zdrowej diety. Zwraca uwagę na znaczenie medytacji, podtrzymywania więzi społecznych i utrzymywania mózgu w aktywności. „Jaką korzyść z tej wiedzy mogą odnieść pacjenci? Jakie to ma znaczenie dla mnie i dla moich bliskich? Czy ta wiedza może mi poprawić pamięć? Czy pomoże mojej teściowej, która zmaga się z chorobą Alzheimera, odzyskać klarowność umysłu? Czy może pomóc mojej żonie, która po porodzie walczy z lękami i zmiennością nastrojów? Czy pomoże mojemu synowi, który niedawno wrócił z długiej misji wojskowej, powrócić do normalnego życia? Czy sprawi, że sąsiadka po wypadku, w którym doznała całkowitego paraliżu, znów zacznie chodzić? Ku czemu wiodą nas te wszystkie odkrycia? Czy za dziesięć lat zmienią sposób leczenia chorób mózgu i umysłu? Sądzimy, że faktycznie mogą one przyczynić się do wszystkich wymienionych rzeczy. Nieuchronnie stajemy zatem wobec pytania, co należy jeszcze zrobić, by zmiana, którą przyniosły ze sobą nasze dokonania, stała się rzeczywistością.” Michal Schwartz Fragmenty: (…) Kompetencje w dziedzinie immunologii i neuronauki ułatwiły mi badanie tego, w jaki sposób układ odpornościowy i umysł – dwa podstawowe systemy naszego ciała, które wcześniej uważano za całkowicie odrębne od siebie – w rzeczywistości współdziałają ze sobą, by zachować nasz mózg w zdrowiu. Najkrócej mówiąc, twierdzę, że układ odpornościowy – sieć komórek i organów naszego ciała broniąca nas przed chorobami – jest kluczowym czynnikiem, utrzymującym nasz mózg w dobrej kondycji. Moja teoria proponuje sposób takiej regulacji układu immunologicznego, który pozwoli utrzymać przez całe życie sprawność mózgu, stwarzając nowe nadzieje na wyleczenie różnych schorzeń neurologicznych, a nawet na częściowe przywrócenie młodości mózgu, który uległ procesowi starzenia. Gdy pod kierunkiem profesorów Michaela Seli i Edny Mozes z Instytutu Naukowego Weizmanna broniłam pracy doktorskiej z immunologii, sądzono, że choć układ odpornościowy jest niezbędny do naprawy wszystkich innych tkanek naszego ciała, mózg stanowi wyjątek od tej reguły. Ten powszechnie wyznawany pogląd oparty był na znajomości funkcjonowania bariery krew – mózg, która umożliwia optymalną stabilizację środowiska mózgu, niezbędną ze względu na jego delikatny charakter i konieczność utrzymywania go w doskonałej sprawności. Mnie myśl, że tak ważny organ jak mózg, którego nie da się przeszczepić, „zrezygnował” z nieocenionej ochrony układu odpornościowego, wydała się niemal paradoksalna. Zdecydowałam wówczas, że dołączę do grupy badaczy z Uniwersytetu Michigan w Ann Arbor, która wówczas (w 1978 roku) pod kierunkiem profesora Bernarda Agranoffa prowadziła pionierskie badania nad procesem naprawy centralnego układu nerwowego. Właśnie w tym laboratorium po raz pierwszy zetknęłam się z niezdolnością centralnego układu nerwowego do samodzielnego naprawiania uszkodzeń. (...)
Okładka książki Bierz siły na zamiary

29,90 zł 16,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Każdy z nas ma prawo czuć się zmęczony. Najczęściej wystarczy wtedy zrelaksować się, wyspać, posiedzieć przy lampce wina z bliską osobą, pójść na grzyby, wyskoczyć na rower czy skorzystać z paru dni urlopu. Ale jest i zmęczenie długotrwałe, związane z wyczerpaniem naszych zasobów energetycznych, z przewlekłym życiem w stresie, z wypaleniem emocjonalnym czy zawodowym. Niestety, często nie mamy możliwości pozbyć się swoich obowiązków nawet na dzień, a świadomość zmierzenia się z następnymi wyzwaniami wpędza nas w podły nastrój. Jak w takiej sytuacji szybko się zregenerować? Jak odnowić swoje zasoby energii, by z zapałem witać kolejny dzień i jego niespodzianki? Okazuje się, że remedium nie są napoje energetyzujące i wysokokaloryczne potrawy. Znacznie ważniejsze są czasem: poprawienie relacji z otoczeniem, systematyczny wysiłek fizyczny, odnalezienie źródeł mocy we własnej rodzinie czy w oczach bliskiej nam osoby, dogadanie się ze swoimi emocjami i potrzebami, a także – o czym zapominamy – zrobienie czegoś dla innych. O tym mówią i piszą nasi znakomici autorzy… Jeśli mamy w swoim otoczeniu ludzi, z którymi czujemy się dobrze i bezpiecznie, to organizm częściej pozostaje w zbawiennym trybie regeneracji, naprawia się i oszczędza energię. Jeśli przebywamy we wrogim otoczeniu – lub tak je interpretujemy – to organizm będzie często uruchamiał tryb walki/ucieczki i zużywał duże ilości energii. Dlatego zapewne ludzie pozostający w dobrych miłosnych związkach statystycznie dłużej żyją i mniej chorują, a dobra, wspierająca relacja z lekarzem uprawdopodabnia wyzdrowienie. Pomaga też dawanie i dzielenie się. Coraz więcej ludzi ma tendencje do izolowania się i koncentrowania na braniu: im więcej dla siebie, tym lepiej. Tymczasem ogromna liczba badań i obserwacji wskazuje, że jest dokładnie odwrotnie. Konieczna jest wymiana pozytywnych emocji, dzielenie się. To czyni nas bardziej dostępnymi, bardziej gotowymi i otwartymi na kontakt i wymianę. Dawanie w jedną stronę lub wymiana negatywnych emocji nieuchronnie spowodują kryzys w relacji, mogą też zwiększyć u strony dającej skłonność do zachorowań i wypalenie. (Wojciech Eichelberger, Źródła energii) Fragmenty: Wypalenie może się pojawić niespodziewanie, ale trzeba pamiętać, że jest procesem, który rozpoczyna się dużo wcześniej, nim stanie się widoczny. Choć powszechnie kojarzy się ze stanem, w którym rano nie można zwlec się z łóżka, unika się pracy i kontaktu z innymi, ma się depresyjne myśli, to jednak często wcale tak się nie dzieje. Wiele osób doświadczających wypalenia stara się za wszelką cenę ukryć to, „grają” pewnych siebie, dobrze zorganizowanych, zadowolonych, ale w środku są kłębkiem nerwów. Pierwszym warunkiem skutecznego poradzenia sobie z wypaleniem jest dostrzeżenie problemu i nazwanie go. Sama świadomość, że wyczerpuje się nasza energia, jest bardzo ważna. Trudno przeciwdziałać czemuś, czego nie chcemy do siebie dopuścić. Tłumaczenie się przed sobą i innymi, że „to tylko zwykłe zmęczenie” lub „chwilowy spadek energii” nie sprzyja rozwiązaniu problemu, lecz go pogłębia. Drugim krokiem jest zaplanowanie działań i wyznaczenie kierunku zmiany. Określenie, co wpłynęło na mój stan, jakie czynniki powodują spadek energii, kto lub co i w jakim stopniu wpływa na moje samopoczucie, samoocenę, stan psychofizyczny. Nazwanie tych czynników jest ważne, bo wtedy wiemy, z czym musimy się skonfrontować, co wyeliminować lub zmienić. Trzecim krokiem jest poszukanie konkretnego wsparcia. W niektórych przypadkach potrzebna jest terapia, która pozwoli przyjrzeć się temu, co sprawia nam trudność, z czego umiemy się cieszyć, z czym sobie radzimy, a z czym nie, co jest dla nas ważne, a gdzie możemy odpuścić, na co się w życiu zgadzamy, a co zupełnie odrzucamy. (Anna Kowalczyk-Kroenke, Czas wypalenia)
Okładka książki Na lepszy początek Jak dobrze kończyć żeby lepiej zaczynać

29,90 zł 16,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Wiele rzeczy wlecze się za nami, utrudnia życie, szkodzi na różne sposoby. Nie potrafimy sobie z nimi poradzić, nie wiemy, co zrobić, żeby wreszcie zniknęły. I nie przychodzi nam do głowy rozwiązanie oczywiste – przeszkadzają nam te sprawy, których nie zakończyliśmy, których nie potrafiliśmy albo nie umieliśmy domknąć. Tyle tylko, że zamykanie spraw tak, aby można było rozpoczynać nowe, to wyjątkowo trudna sztuka. Trzeba wiedzieć, kiedy podjąć decyzję o zakończeniu i rozpoczęciu, co robić, co mówić. Pomogą w tym znakomite autorki tekstów zgromadzonych w tej książce. Dzięki ich wiedzy i głębokiemu doświadczeniu, dzięki ich praktycznym poradom i wskazówkom proces dobrego kończenia starych spraw i rozpoczynania nowych będzie znacznie prostszy i szybszy. Zanim podejmiemy decyzję o dokonaniu zmiany, postawmy sobie bardzo ważne pytanie o to, co nami kieruje: chęć odegrania się, wyrównania rachunków, pragnienie wywołania burzy, która w naszym przekonaniu oczyści atmosferę? Zróbmy to nawet wtedy, gdy sytuacja jest bardzo napięta, a ludzie lub sprawy przysparzają nam dyskomfortu i trudności. Jeśli możemy wyjść z trudnej lub krzywdzącej dla nas sytuacji, postarajmy się zrobić to na tyle spokojnie, na ile to możliwe. Nie prowokujmy dodatkowych „starć” – negatywne emocje wiążą z przeszłością równie silnie, jak pozytywne odczucia, a przecież zależy nam na zamknięciu tego, co było. Poza tym ludzie pamiętają związane z nami emocje, zwłaszcza negatywne, i trudno to wymazać. Pochłaniają one także naszą energię, której będziemy potrzebować do dobrego rozpoczęcia nowego etapu. Jeśli więc możemy wejść w nowy etap, zróbmy to, ale drzwi starego domknijmy możliwie cicho. Zróbmy też porządki, zanim się „przeprowadzimy” – nie zabierajmy ze sobą rzeczy zbędnych, nie naszych, „za małych”. Będzie lżej, a nowe i tak przyjdzie. (Joanna Heidtman, Coś się kończy, coś się zaczyna) Fragmenty: Rozstania bez zniszczeń Rodzice często traktują dorastające i dorosłe dzieci jak wymagające opieki, mało racjonalne istoty, którym wciąż trzeba mówić, jak mają żyć. Nie pamiętają, że troska i pomoc są doceniane tylko wtedy, gdy ktoś ich oczekuje. Narzucone – wywołują bunt, gniewne słowa, a nawet fizyczną agresję, ponieważ odbierane są jako zamach na wolność wyboru i autonomię. Psychologowie tłumaczą, że oczywistą reakcją na każdą presję, a zatem także na nadopiekuńczość, jest przekora, psychologiczny opór, a czasem, paradoksalnie, efekt bumerangowy, czyli upieranie się przy swoim zdaniu i zachowaniu nawet wtedy, gdy przynosi to więcej strat niż zysków. Rodzice dają dzieciom wszystko, co uważają za dobre. Lata jednak mijają i przychodzi czas, gdy należy odciąć pępowinę. Z poziomu darowizn trzeba przejść na poziom stosunków partnerskich. Pomagać warto wtedy, gdy ktoś tej pomocy potrzebuje, a nie wtedy, gdy pojawi się potrzeba udowodnienia własnej przydatności. Tak często słyszę w gabinecie wypowiadane w poczuciu krzywdy i ze łzami słowa skargi: „Wszystko dostał/dostała, a teraz mnie nie szanuje, odrzuca pomoc, widocznie nie kocha, bo nie dzwoni, nie chce spotkań. Żmiję na własnym łonie człowiek wyhodował”. A przecież szacunek wobec innych oznacza m.in. uważne wsłuchiwanie się w ich potrzeby i oczekiwania. Skończmy z narzucaniem się w poczuciu, że wiemy lepiej. Może i wiemy, ale dobre relacje wymagają pokory i okazywania szacunku. Dorastające i dorosłe dzieci często obwiniają rodziców o własne niepowodzenia i zaniechania. To prosta droga do zerwania serdecznych dotychczas więzi. Dobrze, aby dorośli ludzie sami odpowiadali za siebie. Warto doceniać wszystko dobre, co dali rodzice. Z pewnością popełnili wiele błędów, bo są tylko ludźmi. Czas wybaczyć, podziękować i wyznaczyć granice. Hanna Hamer
Okładka książki W poszukiwaniu Graala

34,50 zł 18,97 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Richard Rohr (ur. 1943) jest franciszkaninem, pisarzem, kaznodzieją, komentatorem Pisma Świętego. Do zakonu wstąpił w 1961 r., zaś święcenia kapłańskie przyjął w 1970 roku. W 1986 roku założył w Albuquerque (stan Nowy Meksyk, USA) i wciąż prowadzi Centrum na Rzecz Działania i Kontemplacji. Podróżuje też po całym świecie jako wykładowca i rekolekcjonista. Słuchacze i czytelnicy szczególnie cenią go za niezależność i odwagę w głoszeniu kontrowersyjnych spostrzeżeń i refleksji. Punktem wyjścia dla nich zawsze jest Pismo Święte. Wydał ponad 30 książek, które zostały przetłumaczone na kilkanaście języków. Książka W poszukiwaniu Graala jest wspaniałą duchową podróżą, sięgającą do legend i symboli wczesnego chrześcijaństwa. Wielkie opowieści i mity wciąż mają wiele do przekazania. Dla dużego grona czytelników niezwykle atrakcyjne pozostają starodawne arturiańskie opowieści o rycerzach, którzy poświęcili życie na poszukiwanie świętego Graala. W najgłębszej warstwie zapraszają nas one do odkrywania samego siebie. Punktem startu jest doświadczenie „świętego zranienia”: śmierci, zdrady, dojmującej straty. Próby zaakceptowania i zrozumienia znaczenia tych życiowych wydarzeń mają istotne znaczenie, ponieważ to one właśnie mogą przynieść uzdrowienie. Jak pisze autor: „Historię o poszukiwaniu Graala można opowiadać wciąż na nowo, ale ostatecznie chodzi w niej o wyprawę, a ona musi zostać odbyta na własnych nogach. I zawsze jest to zstępowanie, schodzenie w dół, i zawsze strach. Dla tych jednak, którzy widzą ją w szerszym kontekście, jest to zawsze uczestnictwo w cudzie. Zacznijmy więc z autorem poszukiwanie, wróćmy aż do początków chrześcijaństwa i sięgnijmy do jego najgłębszej symboliki. Odszukajmy ślady pradawnych mitów w historii świętego Graala, zwłaszcza w opowieści o Parsifalu i jego poszukiwaniu świętego kielicha. Richard Rohr nie tylko daje tym legendom nowe życie, ale pokazuje też, że pomimo zmian w kulturze i pomimo rozwoju technologicznego uniwersalne prawdy pozostają niezmienne, zaś ich poszukiwanie wciąż jest świętym wyzwaniem dla współczesnych. Fragmenty: (…) O ile mi wiadomo, legendy o podróżach i poszukiwawczych wyprawach pojawiały się w Europie w różnych formach od około 1180 do 1350 roku. Swój początek miały w wielu warstwach społecznych i rozwinęły się dokładnie w czasie, w którym wielka historia Ewangelii schodziła na dalszy plan i nie docierała już do uszu ani nie poruszała dusz ochrzczonych chrześcijan. Stąd opowieści na temat Graala stały się sposobami, za pomocą których świeccy starali się wytyczyć i opisać tę konieczną i właściwą ścieżkę duchową. Ponieważ historia o poszukiwaniu Graala ani nie została kanonizowana, ani też w żadnej formie potępiona, rozwijała się swobodnie i bez jakiejkolwiek cenzury. Mit ten wyrażał głęboką prawdę na temat chrześcijańskiej zbiorowej nieświadomości, chociaż czynił to w stylu dalekim od religijnego czy klerykalnego. (I bynajmniej nie oznacza to, że był to styl anty-religijny czy anty-klerykalny.) Odważnie wkraczał w świat tajemnicy i metafory i robił to z pełnym przekonaniem o własnej prawdziwości, ponieważ poszukiwanie było czymś prawdziwym. Mit zakotwiczony był w rzeczywistości. Była to katolicka świecka duchowość w swoim najlepszym wydaniu. Osobiście uważam, że żyjemy w czasach, kiedy poszukiwanie nie jest czymś prawdziwym. Nie jesteśmy pewni swojego celu, nie wiemy jak rozpoznać istotne wzorce, nie jesteśmy nawet przekonaniu o naszym boskim pochodzeniu. To poważny kryzys na całym Zachodzie, najgłębszy, jak dotąd, poziom utraty sensu i nadziei. Większość ludzi nie postrzega problemu w taki sposób, jednak ja jestem przekonany, że zarówno poczucie niepokoju jak i sposób poradzenia sobie z nim są czymś głębokim i jako takie nie mogą być rozwiązywane powierzchownie. Tylko uświęcona psychologia i mitologia potrafią zejść dostatecznie głęboko, by prawdziwie dotknąć kwestii sensu i nadziei. (Richard Rohr Przedmowa)
Okładka książki Przyjaźń na 102. Jak siebie cenić i szanować

29,90 zł 20,62 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Katarzyna Klimek-Michno jest redaktorką i dziennikarką. Specjalizuje się w tematyce dotyczącej rynku pracy i biznesu. Ma kilkuletnie doświadczenie w prasie codziennej i mediach branżowych. Laureatka nagrody „Phil Epistemoni – Przyjaciel Nauki”. Z okładki: Dobrze o sobie myśleć to akceptować siebie, mieć do siebie szacunek, wierzyć w siebie. Czuć się dobrze z samym sobą, widzieć sens tego, co się robi. Mieć swoje miejsce na ziemi. Obdarzać siebie przyjaźnią. Myśleć o sobie jako dobrym człowieku. Nieidealnym, niedoskonałym, ale człowieku, który jest w porządku. Nie robi wszystkiego perfekcyjnie, ale ma swoje wartości i cele. Dobrze o sobie myśleć to znać swoje talenty, atuty, umiejętności, ale też słabsze strony. Mieć świadomość, co jest od nas zależne, a na co nie mamy wpływu i co jest poza naszą kontrolą. Doceniać to, co mamy. Dobrze o sobie myśleć to też otworzyć się na głosy innych, na różne perspektywy, ale jednocześnie zachować wierność sobie i stale uczyć się samego siebie. Jeśli dobre myśli o nas samych nie towarzyszą nam zbyt często, warto spróbować to zmienić. Zyskamy wówczas naprawdę wiele – znajdzie to odbicie w jakości naszego życia, relacjach, związkach, w codziennych decyzjach i doświadczeniach. Dobre myślenie o sobie można budować, nawet jeśli wydaje nam się, że brakuje fundamentów. Jeśli chcemy w sobie coś zmienić, to nad tym pracujemy, nie zrzucając winy na okoliczności, sytuację i los. Bądźmy dobrej myśli. O sobie. Fragmenty: Dobrze myśleć – co to dokładnie znaczy? Dobrze o sobie myśleć to akceptować siebie, mieć do siebie szacunek, wierzyć w siebie. Czuć się dobrze z samym sobą, widzieć sens tego, co się robi. Mieć swoje miejsce na ziemi. Myśleć o sobie jako dobrym człowieku. Nieidealnym, niedoskonałym, ale człowieku, który jest w porządku. Nie robi wszystkiego perfekcyjnie, ale ma swoje wartości i cele. Stara się, podejmuje wysiłek, uczy się, chce się rozwijać. Popełnia błędy i ma świadomość swoich słabości. Czasem upada, ale wstaje i idzie dalej. Z bagażem nowych doświadczeń. Z plecakiem wypełnionym różnymi emocjami. Z teczką pełną życiowych lekcji. Cieszy się z tego, co mu się udaje. Z małych i dużych sukcesów. Porażki nie druzgoczą mu samooceny, nie przynoszą samopotępienia, a są wskazówką na przyszłość. Dobrze myśleć o sobie to wierzyć, że można podjąć próbę, poszukać rozwiązania, skonfrontować się z trudnościami. To znać swoje talenty, atuty, umiejętności, ale też słabsze strony. Mieć świadomość tego, co jest od nas zależne, co możemy zmienić, a na co nie mamy wpływu i co jest poza naszą kontrolą. Dobre myślenie jest adekwatne do rzeczywistości. Nie przeceniamy wówczas swoich możliwości, nie zadzieramy nosa, nie traktujemy innych z wyższością, nie pobłażamy sobie. Jeśli dobrze o sobie myślimy, to też nie umniejszamy naszych osiągnięć czy pełnionych ról. Nie twierdzimy, że na nic nie zasługujemy. Nie mówimy, że nie jesteśmy czegoś warci albo że jesteśmy gorsi. Nie skupiamy się na użalaniu się, zazdroszczeniu i porównywaniu się z innymi. Wiemy, na czym nam zależy i mamy swoje priorytety. Doceniamy to, co mamy. Jeśli chcemy w sobie coś zmienić, to nad tym pracujemy, nie zrzucając winy na okoliczności, sytuację i los. Podjęty wysiłek i trud stają się źródłem dobrych myśli. Dobrze o sobie myśleć to też otworzyć się na głosy innych, na różne perspektywy, ale jednocześnie zachować wierność sobie i stale uczyć się samego siebie. W Prawidłach życia Janusza Korczaka można przeczytać taką cenną i ponadczasową myśl: „Są ludzie, którzy za surowo sądzą siebie, to jest niedobre, są tacy, którzy za wiele i za prędko sobie przebaczają – też źle. Są ludzie, którzy nie znają swoich zalet i wad – powinni je poznać”.
Okładka książki Jak uporać się z naszą traumą

59,90 zł 41,31 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Przemiana życia naznaczonego traumą emocjonalną jest możliwa, ale to trudny proces. Rozmówcy Danieli Sieff – m.in. Sarah Hrdy, Daniel Siegel czy Allan Schore – to najwybitniejsi specjaliści, którzy pokazali nowatorskie sposoby rozumienia i leczenia traumy. Tworzą jej obraz, zbudowany nie tylko na teorii i praktyce psychologicznej, ale także na osiągnięciach innych dziedzin: socjologii, antropologii, filozofii, literatury. Ich żywe i mądre, a jednocześnie praktyczne refleksje mogą wesprzeć i ułatwić ten proces przemiany. To wszystko sprawia, że książka jest cennym źródłem informacji nie tylko dla psychoterapeutów, psychologów, doradców i innych specjalistów w zakresie zdrowia psychicznego, ale także dla szerszego kręgu czytelników, którzy zmagają się z własną traumą emocjonalną lub chcą zrozumieć swoich bliskich, cierpiących z jej powodu, i pomóc im. A ponieważ trauma emocjonalna ma swoje źródła w dzieciństwie, książka ta zainteresuje też rodziców, nauczycieli i wszystkich, dla których dobro najmłodszych ma szczególne znaczenie.
Okładka książki Poukładaj sobie życie

29,90 zł 16,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Porządkujemy ubrania w szafie, książki na półkach, dokumenty w pracy, ogródek koło domu. Ciekawe jednak, kto z nas pomyślał o poukładaniu swoich relacji z mężem, żoną, dziećmi czy rodzicami? Kto zrozumiał, że trzeba uporządkować własne emocje i zachowanie? Kto uświadomił sobie, jak bardzo potrzebuje wewnętrznego poukładania, naprawienia relacji z samym sobą? O tym, jak ważne są takie psychiczne porządki, przekonują autorzy tekstów, które prezentujemy w tej książce. Doskonałe terapeutki, specjaliści z różnych dziedzin psychologii, dają mnóstwo praktycznych wskazań, jak poukładać sobie życie. Proponują też wiele prostych narzędzi do autodiagnostyki. Oczywiście nie zastąpią one fachowej pomocy, ale z całą pewnością pomogą zrozumieć własne zachowania, myśli i emocje. Bywa, że żyjemy z kimś na co dzień i chcemy, aby nadal tak było, ale męczących różnic i nieporozumień przybywa w niepokojącym tempie. Warto wtedy porozmawiać (uwaga – tylko o jednej sprawie!), jak pogodzić sprzeczne potrzeby, dążenia, interesy, zainteresowania, sposoby spędzania wolnego czasu, tak aby jednak wspólnie osiągnąć cel główny – pozostanie w związku. Sprawdza się podejście zadaniowe z maksymalną kontrolą emocji: co jest najważniejsze, a co dziesięciorzędne? Co trzeba koniecznie zrobić, a co można odpuścić? Na czym powinien polegać zdrowy kompromis, dzięki któremu obie strony zyskałyby to, na czym im najbardziej zależy? Jak pogodzić sprzeczne potrzeby? Kiedy upierać się przy swoim za wszelką cenę, a kiedy ulegać? A może da się znaleźć trzecie wyjście, które usatysfakcjonuje obie strony? Najłatwiej jest obrazić się i zabrać swoje gałganki na inne podwórko, ale podobne problemy dopadną nas w kolejnych związkach. Proponuję więc szczególnie uważnie dbać o ważne relacje, chyba że zdarzy się coś definitywnie przekreślającego związek. Hanna Hamer, Warto porządkować życie, by nie przegapić tego, co ważne
Okładka książki Kłótnia na zgodę Jak się spierać, żeby się zrozumieć

29,90 zł 16,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Z okładki: Trudno wyobrazić sobie świat ludzkich relacji bez konfliktów, sporów i kłótni. Wszędzie tam, gdzie spotykają się różne osobowości, poglądy na rzeczywistość, odmienne systemy wartości, rozbieżne interesy, kulturowe i komunikacyjne nawyki, musi dochodzić do konfrontacji i wymiany zdań. Między pracownikami w firmie, w dyskusji z przełożonym, w czasie spotkania z przyjaciółmi, między mężem i żoną, między rodzicami i dzieckiem, nawet między przedszkolakami. Każdy konflikt może przebiegać trojako: albo po jego zakończeniu będzie jeszcze gorzej, albo nic się nie zmieni, albo też uda się osiągnąć porozumienie i doprowadzić do korzystnej zmiany w dalszych relacjach. Ta książka pomoże zrozumieć najczęstsze mechanizmy kłótni i pokaże, jak w sposób świadomy zmienić raniące i eskalujące urazy konflikty w rzeczową i otwartą rozmowę z drugim człowiekiem. W spotkanie, po którym wszyscy będziemy wygrani. Ze skrzydełek: W kłótniach, konfliktach i sporach trudno o porozumienie. Nie patrzmy na te trudności przez pryzmat wzajemnego obwiniania się. Pamiętajmy natomiast, że na to, czego doświadczamy, możemy spojrzeć również z innej perspektywy – umiejętności działania z miłością, mądrością i świadomością. Pozwala nam ona nawiązywać świadomy kontakt ze sobą, mieć kontakt ze swoją energią, wpływać na własne myśli oraz emocje i w ten sposób kreować rzeczywistość. Nie będziemy wówczas doszukiwać się niczyich złych intencji, zaakceptujemy i wybaczymy potknięcia zarówno sobie, jak i drugiej stronie, skupimy się na określeniu zmian koniecznych, aby w przyszłości nie powtórzyły się niepożądane zachowania. Umiejętność nawiązywania kontaktu ze sobą pozwala nam przede wszystkim zrozumieć, czego tak naprawdę pragniemy. Dojrzała osoba potrafi wziąć odpowiedzialność za swoje emocje – przeżyć je, uwolnić z ciała, a następnie pomyśleć o tym, na czym jej naprawdę zależy, jak chce się zachować, co zrobić, co powiedzieć, jakie podjąć działania, co zaproponować itd. Alicja Kuczyńska-Krata, Alchemia dobrej kłótni Fragmenty: Moja racja? Twoja racja? O co chodzi, gdy się kłócimy? Kłótnie toczą się na ogół o to, kto ma rację i czyja racja zwycięży. Zwykle też dopatrujemy się jej przyczyn w drugiej stronie konfliktu i to ją obciążamy winą za to, że nie czujemy się komfortowo. Okazujemy to w różny sposób, gdyż reakcje emocjonalne wynikają z nawyków, przyzwyczajeń i schematów, którymi „nasiąkaliśmy” od dzieciństwa jak gąbka. Są więc osoby reagujące w konfliktach bardzo emocjonalnie, ekspresyjnie i wybuchowo – bo tak kłócili się ich rodzice. Są też takie, które zamykają się w sobie, uciekają z relacji i próbują przetrwać, zaprzeczając swoim negatywnym emocjom lub tłumiąc je. Tak usiłują sobie radzić, gdyż nie dostały przekazu od rodziców, że są akceptowane i kochane z całą gamą pojawiających się uczuć, także tych przykrych. Na ogół w konfliktach pojawia się mnóstwo tego typu emocjonalnych lękowych schematów, a wraz z nimi strategii, które nie przynoszą ulgi ani konstruktywnych rozwiązań sytuacji spornych. Myśli o tym, jak udowodnić winę, pokonać drugą stronę, zmusić ją do uległości, podsycają na nowo niewygodne emocje, „żywią” energię żalu, złości, bezradności, bezsilności, smutku, rozgoryczenia, zniechęcenia, rozpaczy itp. Dopiero gdy siła i natężenie emocji opadną, można myśleć konstruktywnie o tym, aby zobaczyć sytuację sporną z dystansu, wzajemnie się wysłuchać i wspólnie poszukać rozwiązań trudności. Do tego potrzebne są jednak wiedza i umiejętności, w jaki sposób przejść w konflikcie od walki do współpracy.
Okładka książki Biografia milczenia Krótki esej o medytacji

34,50 zł 18,97 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

O autorze: Pablo d’Ors (ur. 1963 r.) jest hiszpańskim księdzem katolickim, teologiem i pisarzem. Otrzymał staranne wykształcenie w Nowym Jorku, Rzymie, Pradze i Wiedniu. Napisał blisko ponad 20 książek, w tym kilka powieści, cieszących się dużym powodzeniem wśród hiszpańskich czytelników. Jednak jego największym bestsellerem okazała się Biografia milczenia, przetłumaczona już na blisko 20 języków. Pablo d’Ors jest członkiem Papieskiej Rady ds. Kultury. O książce: Biografia milczenia to wielki, międzynarodowy przebój wydawniczy. W samej Hiszpanii ukazało się już ponad 10 wznowień w łącznym nakładzie grubo ponad 100 tysięcy egzemplarzy. Nic dziwnego – do tej pory nikt w tak osobisty, inteligentny i nawet nieco przewrotny sposób nie pisał o roli milczenia, uważności, medytacji w codziennym życiu. Jak twierdzi Pablo d’Ors, milczenie konfrontuje nas z naszym życiem, rozbraja i uwalnia. Dlatego w świecie pełnym gorączkowego działania i szaleńczego tempa d’Ors proponuje wyciszenie, matkę wszystkich cnót, zachęca do zatrzymania się, uspokojenia. Trwajmy więc w milczeniu i spokoju przynajmniej przez kilka minut dziennie. Jeśli każdego dnia zatrzymamy się na moment, wszystko zacznie się zmieniać. Nadejście tej zmiany zależy wyłącznie od naszego pragnienia, by nadeszła. Fragmenty: (…) Życie jest fascynującą podróżą i jednej tylko rzeczy powinno się unikać, aby prawdziwie żyć: lęku. Ze wszystkich znanych mi dylematów samo życie zdaje się być największym. Kto zdoła go rozwikłać? Życie może mieć wszystkie cechy, ale najmniej cechują je pewność i bezpieczeństwo, na przekór naszym absurdalnym próbom, by takim je uczynić. Albo się żyje, albo się umiera. Ale ten, kto opowie się po stronie pierwszej opcji, musi zaakceptować ryzyko. Gromadzimy się przy stole, z rękami na blacie; wszystko się sprzęgło tak, abyśmy sięgnęli po kubek, potrząsnęli nim i rzucili kości. Zasmuca mnie niezmiernie myśl, że tyle osób ma ten kubek w rękach, a nawet udaje im się nim potrząsnąć, ale nie pozwalają, aby te kości, rozbawione i hałaśliwe, poturlały po całym stole. Zasmuca mnie także, że wielu spędza życie ze spojrzeniem utkwionym w ów stół, ale nigdy nie decydują się, aby zagrać; że tak wielu waha się, czy zasiąść do uczty, która właśnie dla nich została zastawiona; że tak wielu chodzi nad rzekę, ale nigdy się nie kąpie, albo wyjeżdża w góry, ale nie wspina się; że tak wielu chce życia, ale nim nie żyje; że tak wielu idzie do ludzi, ale ich nie kocha. Czasami odnoszę wrażenie, że medytacja została wymyślona jedynie po to, by wyplenić lęk. Albo przynajmniej po to, aby stawić mu czoła i go zaakceptować; by wyznaczyć mu dokładne granice, żeby nie mógł przerodzić się w panikę. Czy można żyć nie zmagając się z życiem? Dlaczego iść w życiu pod wiatr, gdy można iść z wiatrem? Dlaczego przedstawiać życie jako akt walki, zamiast widzieć je jako akt miłości? Wystarczy rok, a nawet pół roku wytrwałego medytowania, aby zdać sobie sprawę, że można żyć w inny sposób. Medytacja otwiera szczelinę w naszej osobowości, powoli ją powiększa, aż nadchodzi moment, w którym stara osobowość pęka i – jak kwiat – zaczyna wschodzić nowa. Medytować to być świadkiem tego fascynującego i przerażającego zarazem procesu śmierci i odrodzenia.
Okładka książki O lęku bez strachu Jak bać się tyle ile trzeba

29,90 zł 16,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Wszyscy odczuwaliśmy, odczuwamy i będziemy odczuwać strach oraz lęk. Te emocje towarzyszą nam od pierwszej do ostatniej chwili naszego życia. Ważne jednak, aby ich nie mylić, nie stawiać między nimi znaku równości. Można powiedzieć, że strach jest na swój sposób lepszy od lęku – jeśli nie przekracza pewnych granic, stanowi skuteczne źródło motywacji, uczy unikać błędów. Lęk zaś jest bardziej nieokreślony, trudniej znaleźć jego przyczyny, a przez to trudniej wykorzystać dla własnych korzyści. Autorzy tekstów zgromadzonych w tej książce – znakomici specjaliści z różnych dziedzin psychologii – podpowiadają, jak radzić sobie z tymi dwiema trudnymi emocjami, jak je rozróżniać i odpowiednio wykorzystywać. Radzą też, co zrobić, żeby nas nie zdominowały, nie odebrały nam radości życia i chęci do działania. A więc nie bójmy się rozsądnie bać… Doświadczanie bliskości uaktywnia różne lęki. Wiele osób balansuje między pragnieniem bliskości, lękiem przed wchłonięciem i przed utratą własnego Ja, a zarazem lękiem przed odrzuceniem. Boją się, że zatracą się w relacji, że będą musiały poświęcić wszystko, bo już nieraz to przeżyły. (…) Część osób pragnących bliskości czuje lęk przed odrzuceniem i bolesną pustką, która temu towarzyszy. Prawdopodobnie we wczesnym dzieciństwie doświadczyły one odrzucenia, a potem odtwarzają ten wzorzec w kolejnych ważnych relacjach. Chroniąc się przed cierpieniem, idealizują swoje związki. Starają się spełniać potrzeby partnerów i zrobić wszystko, by nie dać powodu do konfliktu, nie dopuścić do sytuacji grożących rozstaniem. Bywają więc uległe, rezygnują z siebie. W relacji czują się niepewnie, jakby stąpały po kruchym lodzie. Obawiają się, że gdy będą naprawdę blisko ukochanego, ten odkryje ich „ciemne strony”, a wtedy niechybnie zostaną porzucone. Wstydzą się siebie, czują się nie dość dobre, nie dość godne, by je kochać. Dlatego boją się dzielić sobą, nie wychodzą z inicjatywą. Oczekują, że to partner podejmie ryzyko odsłonięcia siebie, swych emocji i myśli. On narzuci tempo budowania relacji. Jednocześnie asekurują się i nadmiernie się kontrolują. Nic dziwnego, że mają trudności ze spontanicznością. (Aneta Cieśla, Tak blisko, że aż za…)
Okładka książki W związku z ciałem Jak zrozumieć własne ciało

29,90 zł 16,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Z nikim nie jesteśmy w bliższej relacji niż z nim. Wie o nas wszystko. Jest z nami od pierwszych chwil życia do ostatnich. Ciągle przy nas, wokół nas, w nas. Albo my w nim. Zazwyczaj pomocne i niezauważalne, dyskretnie robi to, co do niego należy. Czasem dotkliwie potrafi przypomnieć nam o swojej obecności. Pozwala widzieć, słyszeć, mówić i poruszać się. Jest naszym domem i zamkiem. Żywi i broni. To nasze ciało. Czy nie odpłacamy mu pięknym za nadobne? Czy zaspokajamy jego potrzeby i troszczymy się, by dobrze i długo nam służyło? Czy nie narażamy go na stres, przemęczenie, przeciążenia, na aktywność w szkodliwych warunkach? Autorzy książki W związku z ciałem skupiają się na wybranych aspektach naszej relacji z własnym ciałem. Pokazują, jak ważne jest traktowanie ciała jako jedności psychiki i fizyczności. Podpowiadają, jak radzić sobie z dotkliwymi problemami: zaburzeniami akceptacji własnego ciała, bólem, permanentnym zmęczeniem. Mówiąc krótko: pomagają nam zrozumieć nasze własne ciało. Troszczmy się zatem o ten związek. Ważniejszego nie ma. Fragmenty: Czy wiesz, co się dzieje? Nasze ciało ma fantastyczne możliwości adaptacyjne. Na co dzień radzi sobie z przeróżnymi wyzwaniami, reaguje na zmieniające się sytuacje, bodźce ze środowiska, neutralizuje toksyczne substancje (na przykład po wypiciu jednego kieliszka za dużo ulubionego wina), zwalcza w każdej sekundzie miliony bakterii, eliminuje spatologizowane komórki rakowe. Cały czas coś się w nim dzieje. Organizm człowieka dąży do homeostazy, czyli równowagi wszystkich zachodzących w nim procesów (np. pobudzenia i relaksu). I tak ma być. Jesteśmy zdolni do ekstremalnego wysiłku pod wpływem silnie stresującego bodźca, ale potem musimy oszczędnie gospodarować siłami i energią. A co się dzieje, gdy żyjemy w ciągłym napięciu? W naszym organizmie włączony jest tylko jeden układ: odpowiedzialny za walkę i ucieczkę. Stres jest tak stary jak ludzkość (a nie tak młody jak korporacje). Jest sygnałem alarmowym, że coś się dzieje w środowisku i należy szybko ukryć się w bezpiecznym miejscu lub desperacko walczyć w obronie życia. Co jednak w dzisiejszym świecie miałoby wzbudzić w naszych organizmach taką reakcję? Przecież nie atakują nas niedźwiedzie, lawiny nie spadają na nasze domy, a obce hordy nie napadają regularnie na nasze sioła. To prawda – to, czego się obawiamy, przed czym czujemy lęk, jest inne, ale reakcje są stare. Szef krzywo popatrzył na ciebie, piąty dzień ktoś nie odpowiada na ważny mail, twoja pozycja w firmie jest niestabilna, zmiany, które przeprowadzasz, nakładają na ciebie wielką odpowiedzialność – w nas, współczesnych ludziach, tego typu zdarzenia wywołują takie same reakcje, jak w naszych przodkach atak watahy wilków. Podnosi się ciśnienie krwi, do mięśni dostaje się dodatkowy cukier, który służy im za paliwo. W krwiobiegu krążą adrenalina i kortyzol, które pomagają w mobilizacji do walki lub ucieczki.
Okładka książki 25 lekcji uważności Czas na dobre życie

49,90 zł 27,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

O autorce: Dr Rezvan Ameli jest psychologiem w National Institute of Mental Health, w którym uczy diagnozowania oraz leczenia zaburzeń nastroju i zaburzeń lękowych. Uczestniczyła lub uczestniczy w ponad 20 projektach naukowych, opublikowała blisko 40 artykułów. Przez ponad 10 lat zgłębiała tajniki uważności, jogi i filozofii jogi. Jest znaną propagatorką zastosowania uważności i praktyk medytacyjnych w codziennym życiu po to, aby ograniczać stres i poprawiać jakość życia. O napisanie książki na temat praktykowania uważności poprosiło ją American Psychological Association. Opublikowana w 2013 roku, od razu spotkała się z żywym zainteresowaniem czytelników. Za 25 lekcji uważności. Czas na dobre życie Rezvan Ameli została uhonorowana przez Independent Book Publishers Association srebrnym medalem imienia Benjamina Franklina w kategorii „Ciało, umysł, dusza”. O książce: W ostatnich latach uważność zyskała ogromną popularność jako prosta, ważna, skuteczna metoda osiągania oraz utrzymywania fizycznego i emocjonalnego zdrowia i dobrostanu. 25 lekcji uważności. Czas na dobre życie to praktyczny, mądry przewodnik dla wszystkich, którzy chcieliby wprowadzić praktykowanie uważności do swojego życia. Doktor Rezvan Ameli przytacza mnóstwo dowodów naukowych, które potwierdzają dobroczynny wpływ uważności na zdrowie psychiczne i fizyczne. „Uważność jest prosta, ale niełatwa” – pisze jednak Rezvan Ameli. Zaproponowane przez nią 25 lekcji pokazuje właśnie taką uważność: prostą, bo możliwą do praktykowania niemal wszędzie i o każdej porze; niełatwą, bo wymagającą wyjątkowej samodyscypliny i wytrwałości. Książka Rezvan Ameli znakomicie pomoże pokonać te trudności. Prosta i mądra, może stać się niezastąpionym przewodnikiem dla każdego, kto chce odzyskać spokój i równowagę w życiu. Rekomendacje: Triumf! W tej nowatorskiej książce Ameli bezbłędnie łączy Zachód i Wschód, wnosząc rygorystyczne, naukowe myślenie w starodawne praktyki duchowe. To lektura konieczna dla każdego, kto chce zrozumieć logikę kryjącą się za powiązaniami umysłu i ciała, kto poszukuje skutecznych narzędzi do cieszenia się pełnym, bogatym, celowym życiem. – Alicia Korten, członek zarządu The Culture Company; autorka Change Philanthropy W tym wspaniałym, praktycznym przewodniku Ameli, liderka promowania pozytywnego wpływu uważności na depresję, lęki i inne problemy życiowe, dostarcza precyzyjnych instrukcji, dotyczących licznych technik uważności. Każdy, kto poszukuje takich instrukcji uważności oraz metod, dzięki którym zmienia ona życie na lepsze, uzna tę książkę za doskonałe źródło. – Stephen J.F. Holland PsyD, dyrektor Capital Institute for Cognitive Therapy Jeśli interesuje cię taka nauka uważności, która dostarczy ci informacji o najnowszych badaniach oraz zilustruje podstawy uważności za pomocą przykładów i anegdot, to ta książka da ci wszystko, czego potrzebujesz. Ameli pisze zarówno z perspektywy mocnego intelektualnego zrozumienia, jak i własnego doświadczenia. – Jonathan Foust, założyciel Meditation Teacher Training Institute
Okładka książki Rodzina po ludzku Jak być niezłym rodzicem

29,90 zł 16,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Z okładki: Rodzina jaka jest, każdy widzi – możemy sparafrazować słynne stwierdzenie księdza Benedykta Chmielowskiego, autora Nowych Aten. Tylko czy naprawdę widzimy, jaka jest rodzina? Czy zdajemy sobie sprawę z bezmiaru procesów, mechanizmów i zależności kryjących się za tym, co widzimy? Czy wiemy, co decyduje o tym, że w tej samej sytuacji Jaś zachował się, tak jak się zachował, a Kasia zupełnie inaczej? Czy potrafimy zrozumieć, dlaczego ktoś znajduje w rodzinie wsparcie i miłość, a ktoś inny jest samotny, choć ma wielu krewnych? W tej książce pokazujemy zaledwie kilka zjawisk, które wpływają na życie naszych rodzin: kolejność narodzin, jakość opieki, styl rodzicielstwa, stawianie granic, choroby dzieci. Podkreślamy znaczenie rodzinnych przekazów i ich ciągłości – to one w znaczącej mierze nas kształtują, dają nam poczucie przynależności i trwałości. Podsuwamy też rady i podpowiedzi, które – mamy taką nadzieję – pomogą wam zrozumieć przynajmniej niektóre z rodzinnych tajemnic. Być może dzięki temu rozwiążecie choć jeden ze swoich problemów i uniknięcie innych. Ze skrzydełek: Gdy granice są zbyt restrykcyjne, nietrudno o sytuacje konfliktowe. Jeśli narzucimy dziecku zbyt wiele oczekiwań i ograniczeń, to bardzo szybko napotkamy opór. Wyobraźmy sobie taką sytuację: od naszego 13-latka oczekujemy zdobywania wiedzy, najlepszych ocen i wybitnych osiągnięć, ale jeśli nie pozwolimy mu spotykać się ze znajomymi, może przestać się uczyć i zacznie się buntować. Rodzice domagający się sztywnego przestrzegania granic mogą podnieść poprzeczkę jeszcze wyżej i wprowadzić więcej zakazów, ale w efekcie doprowadzą do zaostrzenia konfliktu. Trzeba pamiętać, że kluczem do sukcesu w stawianiu granic jest nie tylko wymaganie i oczekiwanie, ale również elastyczność. Gdy nie ma granic bądź są niejasne, dzieci nie będą zachowywać się tak, jak chcemy, ponieważ nie będą wiedziały, czego od nich oczekujemy. Przykład: dziecko usłyszało na placu zabaw przekleństwo i zaczęło go używać. Rodzice zakazują wypowiadania tego słowa i zapowiadają zakaz wychodzenia na dwór, jeśli ich polecenie nie zostanie spełnione. Dziecko jednak nadal powtarza przekleństwo, a rodzice jedynie grożą konsekwencjami – nie egzekwują ich. Dziecko dowiaduje się w ten sposób, że właściwie może robić, co chce. Taka sytuacja podważa autorytet rodziców w oczach dziecka, ponieważ ostatecznie to ono o wszystkim decyduje. (Aleksandra Samelak, Jak sobie wychowasz…) Fragmenty: 10 rzeczy, które pomagają budować relacje: 1. Zamień oceny i osądy na obserwacje i informacje zwrotne. Odwołuj się do konkretnych sytuacji i wyjaśniaj, na czym polega problem. 2. Używaj komunikatu „Ja” i mów o swoich potrzebach, np. „Nie lubię, kiedy…”; „Przeszkadza mi, że…”; „Jest mi przykro, ponieważ…”. 3. Żądania zamień na prośby. Pamiętaj, że polecenie „Uspokój się” tak naprawdę przynosi efekt odwrotny do oczekiwanego. 4. Pozwól dziecku wyrazić swoje emocje i opowiedzieć o nich. 5. Uważnie słuchaj dziecka, okaż akceptację (np. „Rozumiem”), nazwij jego uczucia (np. „To musiało być dla ciebie trudne/frustrujące/zawstydzające/przykre”). 6. Zamiast pytać: „Co się stało?”, lepiej odnieś się do uczuć i powiedz o swoich spostrzeżeniach. 7. Nie musisz się we wszystkim i na wszystko zgadzać. Czasem wystarczy obecność i milczenie. 8. Nie buduj relacji poprzez ciągłe pokazywanie swoich racji. 9. Zamiast wydawać rozkazy, podziel się wskazówkami i uświadom dziecku konsekwencje konkretnych zachowań. 10. Postaw na wspólne poszukiwanie rozwiązań problemu, a nie narzucanie jednostronnej wersji.
Okładka książki 100 snów które wszyscy mamy i co one znaczą

49,90 zł 27,44 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

O autorze: Ian Wallace jest brytyjskim psychologiem i psychoterapeutą, który od ponad 30 lat zajmuje się badaniem snów. Przeanalizował ich ponad sto tysięcy. Wynikami badań chętnie dzieli się z mediami i jest ich częstym i popularnym gościem. Swoje analizy i wiedzę o języku snów stosuje w pracy z klientami, zachęcając ich do praktycznego wykorzystywania przekazu, który płynie z marzeń sennych. Założył Dream Organization, w ramach której pomaga biznesmenom i korporacjom wyznaczać zgodne z ich misją cele i uwalniać nieuświadomiony potencjał nowych możliwości rozwoju. Fragmenty: „Dziesięć miliardów snów” Gdy czytasz te słowa, jedna trzecia ludzi na świecie śpi. Zanim się zbudzą, wyśnią razem ponad dziesięć miliardów snów. Niektórzy być może uznają swoje sny za zupełnie przypadkowe i wyjątkowo dziwaczne. Jednak znaczna większość śniących podąża w swych snach pewnymi wspólnymi ścieżkami motywów i schematów zdarzeń, których większość nas doświadcza w marzeniach sennych. Te powszechne motywy senne wyłaniały się przez dziesiątki tysięcy lat i pozostają w ścisłym związku z historiami i przekonaniami, z którymi mierzymy się w realnym życiu. Przez 30 lat pracy jako psycholog snów przeanalizowałem ich ponad sto tysięcy. W tym czasie zdałem sobie sprawę, że istnieje około 100 uniwersalnych typów czy modeli snów, które wciąż się powtarzają. Ludzie z całego świata, niezależnie od kraju i kultury, opowiadają o nich z niezwykłą zgodnością. Od rosyjskich policjantów po japońskich szefów kuchni, od norweskich motocyklistów po wenezuelskie pielęgniarki, od hinduskich tancerek po angolskich pracowników przemysłu naftowego – wszyscy w każdym zakątku świata powtarzają te same podstawowe senne wzorce. Ta uniwersalność tematów nie jest jedynie wybrykiem śniącego umysłu. Wynika z głębszego odzwierciedlenia śniących, bo to oni tak naprawdę tworzą swoje sny. Choć o snach myślimy raczej jako o przypadkowych zjawiskach, na które nie mamy żadnego wpływu, w rzeczywistości jest odwrotnie. Sny nie przydarzają się nam – to my przydarzamy się snom. Kiedy śnimy, bez wysiłku generujemy całe światy, od obrazów migoczących gwiazd w odległych konstelacjach, po poczucie linii papilarnych palców kochanka. Te naturalne motywy wbudowujemy w nasze sny, bo odzwierciedlają one istotę naszego życia na jawie. Choć jesteśmy zanurzeni w codziennej krzątaninie, gdzieś głębiej staramy się pojąć prawdziwy cel i sens życia. (…) W książce tej przedstawiam setkę najpowszechniejszych snów, których wszyscy doświadczamy, oraz wyjaśniam, co te sny naprawdę nam mówią. Większość z was od razu je rozpozna i natychmiast odnajdzie w nich znaczenie i przekaz swoich konkretnych snów. Zamiast samemu identyfikować określone symbole i potem próbować je łączyć, możecie wykorzystać uniwersalne znaczenie konkretnego wzoru snu i odnieść je do własnej sytuacji. Omawiając poszczególne wzory, wyjaśniam również ich kontekst psychologiczny i kulturowy oraz sugeruję kroki, które pomogą wam skorzystać z tego, o czym mówią wasze sny. „Nadzieje i pragnienia” Sny odzwierciedlają podstawowe sytuacje obecne w twoim realnym życiu i – choć nocne marzenia senne i życie za dnia wydają się nie mieć żadnego związku – słowo „sen” oznacza nie tylko to, co rozgrywa się w twym umyśle, gdy śpisz, ale obejmuje też świadome nadzieje i pragnienia. (…) Poprzez sny wyrażasz siebie, ukazując osobę, którą naprawdę jesteś, to, czego naprawdę potrzebujesz i w co naprawę wierzysz. Kiedy szukasz odpowiedzi na swoje życiowe wątpliwości i masz nadzieję, że ktoś lub coś może cię „naprawić”, twoja nieświadomość wie, że jesteś pełną osobą, całością – tyle że w znacznym stopniu niezbadaną. Przyglądając się swoim snom, możesz stać się psychologiem samego siebie, który w oparciu o podpowiedzi płynące z nieświadomości wskazuje sobie drogę w kierunku spełnienia.
Okładka książki 'Czasem trudne, zawsze dobre. Jak zrozumieć i pokochać własne emocje'

29,90 zł 18,49 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

O autorze: Jacek Krzysztofowicz (ur. 1969) jest psychoterapeutą. Ukończył studia filozoficzno-teologiczne na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Psychoterapii uczył się w Polskim Instytucie Ericksonowskim w Łodzi. Prowadzi w Łodzi terapię indywidualną i partnerską (www.zmiana.pro). Współpracuje z Fundacją Jaś i Małgosia w Łodzi, skupiając się na pracy z rodzicami dzieci autystycznych. Felietonista magazynu psychologicznego „Charaktery” (Lekcje z życia). Żonaty. Jego pasją jest próba zrozumienia ludzi i otaczającego świata. Z okładki: Budują lub niszczą. Służą lub rządzą. Kołyszą lub targają. Szepczą lub krzyczą. Unoszą lub depczą. Czasem przyjemne, czasem trudne. Zawsze bliskie i ważne. Nasze emocje. Jacek Krzysztofowicz zaprasza nas do bliższego zapoznania się i zaprzyjaźnienia ze światem naszych trudniejszych emocji: złością, smutkiem, bólem, gniewem, lękiem, wstydem, bezsilnością. Doświadczony terapeuta proponuje, byśmy traktowali je, jak powierzoną naszej trosce gromadkę podopiecznych. Każdy z nich ma inną przeszłość, witalność, siłę przebicia, wrażliwość i potrzeby. Niektórzy są kłopotliwi, ale żaden nie jest zły. Każdy domaga się uwagi, troski, indywidualnego potraktowania, miłości, zrozumienia. Dopiero wtedy zaczną z nami współpracować i obdarzać tym, co w nich najlepsze. Ze skrzydełek: Uczucia są nam potrzebne. Wszystkie bez wyjątku nam służą. Gdyby było inaczej, nie zostalibyśmy w nie przez matkę naturę wyposażeni. Uczucia pozwalają nam poznać, jaki jest nasz stosunek do rzeczywistości, ułatwiają nam kontakt ze światem, kierują naszym zachowaniem. Są źródłem informacji o nas samych – opowiadają o wszystkich naszych potrzebach, dają energię pozwalającą je zaspokoić. Przykre uczucia podpowiadają: coś tu jest nie w porządku, trzeba tu coś zmienić, a przyjemne otwarcie głoszą: to jest właśnie to, zrób to jeszcze raz! Uczucia są jak dzieci… Nie poradzą sobie same – wymagają uwagi i opieki. I jak to w życiu bywa, jedne dzieci są „trudniejsze” od innych – one właśnie wymagają szczególnej troski. Jeżeli jej nie otrzymają, wyrosną na być może niebezpiecznych, a z całą pewnością nieszczęśliwych ludzi. Dla naszego własnego dobra żadne uczucie nie może pozostać niezauważone i zlekceważone. Krótko mówiąc: warto czuć. (z rozdziału Napięcie) Fragmenty: Leczenie bólu Dlaczego nas boli? Dlaczego zostaliśmy przez naturę wyposażeni w zdolność odczuwania nie tylko fizycznego, ale także emocjonalnego bólu? Uczucie bólu mówi nam: zostałeś zraniony i potrzebujesz uzdrowienia. Nie zostawiaj tego – zaopiekuj się sobą. Odkorkuj tę swoją butelkę – niech się wreszcie wszystko wyleje… To jest właśnie najważniejsze: dopuścić swój ból do głosu. Nie tłumić go, nie udawać, że się nic nie stało. W końcu przestać milczeć. Proces, który dokonuje się wewnątrz osoby dźwigającej jakieś bolesne brzemię, polega na zmaganiu pomiędzy jej obolałą częścią, tęskniącą za wysłuchaniem i ukojeniem, a inną, silniejszą częścią jej osobowości, która twierdzi, że trzeba milczeć – bo przecież nic się nie stało albo bo i tak nic się nie da z tym zrobić. Ten wewnętrzny dialog jest odtworzeniem zewnętrznej sytuacji, w której powstała trauma. To właśnie sprawca pragnie, aby ofiara milczała i aby wszystko zostało utrzymane w sekrecie – aby całe zdarzenie można było zawsze podsumować stwierdzeniem: „nic się nie stało”. Pytanie, które osoba skrzywdzona przez kogoś musi sama sobie zadać, brzmi: czy zamierzam nadal stać po stronie sprawcy, być jego sprzymierzeńcem, czy też wreszcie zaopiekuję się tym, co we mnie słabe i obolałe, uznam tę część siebie za w pełni wartościową – mającą prawo do istnienia i do głosu.
Okładka książki Jedz na zdrowie Jak jeść by się najeść i nie utyć

25,90 zł 14,24 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Z okładki: Jeden uwielbia babciną szarlotkę, dla drugiego szczytem kuchennej doskonałości są kotleciki przyrządzane przez żonę, trzeci dałby się pokroić za rosołek od mamy, czwarty nie wyobraża sobie życia bez sałatek, które sam robi… Każdy z nas ma jakieś ulubione potrawy. I nic w tym złego! Problem pojawia się, gdy zaczynamy żyć po to, żeby jeść, albo przeciwnie – gdy zupełnie nie dbamy o jakość posiłków, bo mamy na głowie tysiąc ważniejszych spraw. Jak zatem jeść świadomie? O tym piszą nasi autorzy – specjaliści od dobrego i zdrowego odżywiania. Prosto, jasno i zajmująco pokazują, co możemy zrobić, żeby jedzenie dawało nam radość, sprawiało przyjemność, ale jednocześnie wzmacniało i poprawiało jakość naszego życia. Ze skrzydełek: Co zrobić, by jak najdłużej młodość zachować? Przede wszystkim sięgajmy po antyoksydanty! Najpopularniejszym przeciwutleniaczem jest niewątpliwie witamina E, która zyskała miano „witaminy młodości”. Jej główne zadanie to hamowanie utleniania lipidów i zapobieganie powstawaniu wolnych rodników tlenowych, które uszkadzają komórki i przyspieszają proces starzenia. Witamina E jest obecna w olejach roślinnych (np. sojowym, słonecznikowym), orzechach, kiełkach zbóż (zwłaszcza pszenicy), wątrobie, jajach i rybach. Kolejnym źródłem antyoksydantów są owoce i warzywa obfitujące w kwas askorbinowy (głównie cytrusy) i karotenoidy (marchew, dynia, pietruszka, papryka, brokuł, pomidor). Natomiast herbata, kakao, a nawet kawa obfitują w polifenole, którym również można przypisać właściwości antyoksydacyjne. Zatem jeśli czujemy, że uszła z nas energia, a chcemy przywrócić sobie młodzieńczą radość życia i zachować ją jak najdłużej, jedzmy dużo ryb, orzechów, łączmy je z warzywami i owocami, popijajmy herbatą albo kakao. To zapewni nam długą, radosną młodość! Fragmenty: „Co znaczy: najeść się? Jedzenie to przyjemność. Źródło siły i energii. Fundament, na którym budujemy nasze zdrowie. „Najeść się” to zaspokoić podstawowe potrzeby fizjologiczne. To nasycić się tak, by nie czuć głodu. Jednak za sprawą wielu czynników, a zwłaszcza szybkiego tempa życia, często zapominamy, że „najedzenie się” oznacza także dostarczenie organizmowi niezbędnych składników odżywczych. Bez pośpiechu, bez nerwowych ruchów, bez chwytania czegokolwiek, co jest pod ręką – pożywienia słabej jakości, wysoko przetworzonego, pełnego chemii. A trudno o coś przyjemniejszego niż najeść się w spokoju, w pozytywnej atmosferze, w towarzystwie bliskich osób. Delektować się smakiem, chłonąć zapachy. „Najeść się” to wsłuchać się w swój organizm i odpowiedzieć na jego potrzeby. Czego mu brakuje? Co jest ważne? Z czym sobie nie radzi? Czego nie toleruje? Co go wzmacnia? Odpowiedzi na te pytania prowadzą właśnie do talerza. „Najedzenie się” nie ma też nic wspólnego z niedojadaniem i przejadaniem się. – Dosłownie „najeść się” oznacza zlikwidować nieprzyjemne ssanie w żołądku, które zmusza nas do poszukiwania pożywienia. Idealnie byłoby, gdybyśmy najadali się tym, co służy utrzymaniu nas w pełnym zdrowiu i sprawności fizycznej. Nie wystarczy jeść, należy się odżywiać – tłumaczy dr n. med. Elżbieta Gabrowska, dietetyk kliniczny na Oddziale Leczenia Żywieniowego Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. – Racjonalne odżywianie polega na regularnym przyjmowaniu posiłków i dostosowaniu ich objętości do potrzeb organizmu, by nie tyć. Racjonalne żywienie polega też na urozmaicaniu posiłków. Bez wskazań klinicznych nie powinniśmy eliminować niektórych produktów z diety tylko dlatego, że robią to inni”. (Katarzyna Klimek-Michno, „Zdrowo się najedz”)

Promocje

Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj