Przed wyruszeniem z Bastii dowódca zespołu, złożonego zaledwie z dwóch jednostek, szczegółowo omówił nawigację na całej trasie. Około północy okręty osiągnęły strefę Wysp Toskańskich i omijając szerokim łukiem największą z nich, Elbę, skierowały się wprost na wschód. Na wodach przybrzeżnych, zazwyczaj patrolowanych przez nieprzyjaciela, przeszły na minimalną szybkość marszową. Dzięki temu istniała większa szansa skrytego podejścia do plaży na południe od Piombino. Tam na przybyszów z morza miał oczekiwać łącznik. Tak zaczęła się jedna z amerykańskich akcji wywiadowczych, przeprowadzonych we Włoszech na przełomie lat 1943/1944, której kulisy odsłania autor w tej książce.
W chwili przystąpienia Włoch do II wojny światowej, kraj ten posiadał jedną z największych i najbardziej nowoczesnych flot wojennych świata, panującą jak się wydawało, w basenie śródziemnomorskim. W ciągu kilku miesięcy jej siła zostało poważnie nadwyrężona. Stało się tak nie tyle z braku wyposażenia, sporów kompetencyjnych między sztabami czy nieudolności dowódców, ile z zachłanności przedstawicieli faszystowskiego reżimu. Bowiem wywiad brytyjski potrafił bez większych trudności zdobyć agentów w samym sztabie marynarki włoskiej. Współpracując z aliantami nie kierowali się oni bynajmniej miłością wolności i demokracji czy wrogością do faszyzmu, lecz jedynie chęcią zdobycia pieniędzy.
Od czasu, gdy samolot stał się ważnym środkiem walki, problem dostania się do niewoli nieprzyjacielskiej często spędzał sen z oczu wszystkich lotników. Operowali oni zwykle nad terytorium wroga, docierali głęboko za linie frontu i z tej przyczyny narażeni byli – w przypadku zestrzelenia czy też defektu maszyny – na schwytanie i śmierć z rąk nieprzyjaciela, bądź – w najlepszym razie – na osadzenie w obozie. Historia II wojny światowej notuje wiele przypadków niezwykłych ucieczek jeńców alianckich, z obozów zarówno niemieckich, jak japońskich i włoskich. Uciekali Anglicy i Amerykanie, Francuzi i Polacy, Czesi i Rosjanie. Ucieczki te przybierały czasem charakter wprost niezwykły, bardzo dramatyczny i sensacyjny, nie zawsze też kończyły się szczęśliwie.,
Autor opisuje obronę francuskiego nieba w 1940 roku. Wzięło w niej udział ponad 140 polskich myśliwców. Walczyli oni w jednym czysto polskim dywizjonie 1/145 warszawskim, w eskadrze Montpellier, podzielonej na 6 kluczy frontowych, w 9 luźnych kluczach frontowych i w 11 kluczach obrony ośrodków przemysłowych (kominowych). Ogółem Polacy zestrzelili na pewno ponad 52, prawdopodobnie 5 i uszkodzili ponad 6 nieprzyjacielskich samolotów. Co ciekawe, jedno zwycięstwo przypadło mechanikowi kapralowi Stefanowi Lisiakowi. Ten kolejny tomik z reaktywowanego legendarnego cyklu wydawniczego wydawnictwa Bellona przybliża czytelnikowi dramatyczne wydarzenia największych zmagań wojennych w historii; przełomowe, nieznane momenty walk; czujnie strzeżone tajemnice pól bitewnych, dyplomatycznych gabinetów, głównych sztabów i central wywiadu.
Japończycy starali się opanować Jawę poprzez realizację starannie ułożonego planu pod starannie dobranym, jednolitym dowództwem. Aliantom brakowało nie tylko planu obrony, ale nawet wspólnego celu. Jawy chcieli bronić tylko Holendrzy, natomiast Anglia, a szczególnie Stany Zjednoczone starały się tylko opór ich podtrzymać, nie angażując swych sił w większym stopniu. W tych warunkach walna bitwa morska musiała być przegrana, co przesądziło ostatecznie losy całej kampanii. Japończycy przewyższali aliantów pod względem ciężkiej artylerii, uzbrojenia torpedowego, a zwłaszcza rozpoznania lotniczego, co paraliżowało wszystkie rozpaczliwe wysiłki kontradmirała Karela Doormana zmierzające do zniszczenia sił inwazyjnych.
Nalot szesnastu B-25 na Japonię był pierwszą jaskółką zwiastującą napływ pomyślnych wieści z obszarów walki na Pacyfiku, po pięciu miesiącach niepowodzeń. Rajd lotników Doolittlea poprzedził przełom w wojnie z Japonią, uzyskany wkrótce w bitwie na Morzu Koralowym i pod Midway. Niemal równoczesny atak Japończyków na Midway, Aleuty i wschodnie prowincje Chin miał za zadanie również wykluczyć możliwość wykorzystania ich jako najbliższych baz startowych umożliwiających Amerykanom bombardowanie Wysp Japońskich. Okazało się, że minęło ponad dwa lata, nim na niebie Nipponu pojawiły się amerykańskie samoloty startujące z Chin i wyspy Guam. Ten kolejny tomik z reaktywowanego legendarnego cyklu wydawniczego wydawnictwa Bellona przybliża czytelnikowi dramatyczne wydarzenia największych zmagań wojennych w historii; przełomowe, nieznane momenty walk; czujnie strzeżone tajemnice pól bitewnych, dyplomatycznych gabinetów, głównych sztabów i central wywiadu.
Starszy lejtenant Michaił Dewiatajew zadał hitlerowskiej Luftwaffe bolesny cios. 8 lutego 1945 roku udało mu się uprowadzić z lotniska w Peenemnde bombowiec Heinkel 111, należący do zespołu, którym dowodził oberleutnant Graudenz. Razem z dzielnym pilotem, który uczył się obsługi niemieckiego samolotu na podstawie części z rozbitych maszyn, które były składowane obok obozu, uciekła też grupa jeńców radzieckich. Po ucieczce komendant niemieckiego obozu został z rozkazu Gringa zdegradowany, a następnie rozstrzelany. Ten kolejny tomik z reaktywowanego legendarnego cyklu wydawniczego wydawnictwa Bellona przybliża czytelnikowi dramatyczne wydarzenia największych zmagań wojennych w historii; przełomowe, nieznane momenty walk; czujnie strzeżone tajemnice pól bitewnych, dyplomatycznych gabinetów, głównych sztabów i central wywiadu.
W nazewnictwie niemieckim kryptonim operacja Weserbung obejmował zarówno atak na Danię, jak i kampanię w Norwegii. Inwazja rozpoczęła się 9 kwietnia 1940 roku i oznaczała faktyczny koniec dziwnej wojny na Zachodzie. W książce znajduje się opis działań militarnych w Norwegii, zakończonych kapitulacją wojsk alianckich 10 czerwca 1940 roku. Swe zwycięstwo Niemcy okupili jednak wysokimi stratami, z których szczególnie dotkliwe, okazały się te, poniesione przez Kriegsmarine. Ten kolejny tomik z reaktywowanego legendarnego cyklu wydawniczego wydawnictwa Bellona przybliża czytelnikowi dramatyczne wydarzenia największych zmagań wojennych w historii; przełomowe, nieznane momenty walk; czujnie strzeżone tajemnice pól bitewnych, dyplomatycznych gabinetów, głównych sztabów i central wywiadu.
Książka poświęcona zmaganiom militarnym w Afryce Północnej w czasie II wojny światowej. Zwycięstwo Hitlerowi miał tam przynieść Afrika Korps. Na czele tej specjalnej formacji Fhrer postawił Erwina Rommla, jednego z najzdolniejszych generałów, nazwanego przez własnych żołnierzy i przeciwników Lisem pustyni. Mimo swych talentów wojskowych nie potrafił on jednak rozbić wojsk alianckich i musiał opuścić Afrykę jako pokonany. Ten kolejny tomik z reaktywowanego legendarnego cyklu wydawniczego wydawnictwa Bellona przybliża czytelnikowi dramatyczne wydarzenia największych zmagań wojennych w historii; przełomowe, nieznane momenty walk; czujnie strzeżone tajemnice pól bitewnych, dyplomatycznych gabinetów, głównych sztabów i central wywiadu.
Historia składa się z wielu warstw, z wielu jak gdyby słojów, nakładających się na siebie i przenikających wzajemnie. Ta najniższa warstwa to dzieje prostych żołnierzy, którzy pruli z pistoletów maszynowych, ciskali butelkami z benzyną w czołgi za Pawiak, za ojca zamordowanego w Oświęcimiu, za siostrę zakatowaną przez gestapo na Szucha. Dlatego jeśli mamy mówić o Powstaniu Warszawskim 1944 roku, podnieśmy to, co w nim było piękne, szlachetne i bohaterskie. Zebrane tu dokumenty: kartki z pamiętnika powstańczego, rozkazy, meldunki i raporty obrazują walkę prostego żołnierza. Żołnierza, który zasłużył na zwycięstwo, ale nie zostało mu to dane. Ten kolejny tomik z reaktywowanego legendarnego cyklu wydawniczego wydawnictwa Bellona przybliża czytelnikowi dramatyczne wydarzenia największych zmagań wojennych w historii; przełomowe, nieznane momenty walk; czujnie strzeżone tajemnice pól bitewnych, dyplomatycznych gabinetów, głównych sztabów i central wywiadu.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?