Timothy P. Mulligan dokonał benedyktyńskiej pracy. Przez 6 lat przeszukiwał archiwa niemieckie, brytyjskie i amerykańskie. Przeprowadził wiele wywiadów z żyjącymi jeszcze członkami załogi U-515 i rodziną Henkego. W wyniku jego pracy powstała unikalna książka relacjonująca przebieg życia jednego z największych asów Donitza. „Samotny Wilk" jest pierwszą biografią dowódcy U-Boota opublikowaną w języku polskim.
Życiorys Henkego jest przykładem tego, w jaki sposób machina historii odciska swe piętno na życiu jednostki. Urodzony w Toruniu Henke w wyniku zmian granic po 1-szej wojnie światowej opuszcza swoje rodzinne miasto i osiedla się w zachodnich Niemczech. Borykając się z trudnościami w znalezieniu pracy w marynarce handlowej wstępuje do Reichsmarine. Z jednej strony staje się człowiekiem służącym w jednej z najbardziej niebezpiecznych wig Churchilla broni Hitlera - U-Bootwaffe. Z drugiej wpada w konflikt z Gestapo. Zatapia statki alianckie, ale nie przeszkadza mu to w słuchaniu zakazanej muzyki amerykańskiej, którą uwielbia. W wyniku propagandy amerykańskiej zostaje okrzyknięty zbrodniarzem nr I , mimo, że nigdy nim nie był. Fakt ten będzie miał decydujące znaczenie w jego samobójczej śmierci.
Sześć najbardziej niezwykłych historii patroli amerykańskich okrętów podwodnych, napisanych na podstawie relacji członków załóg.
Dramatyczne sytuacje, zaskakujące zwroty akcji, heroiczna odwaga członków załóg - wszystko to napisane świetnym piórem.
William C. Chambliss - Weteran drugiej wojny światowej. Przebywał na lotniskowcu USS Wasp w 1942 roku, gdy został on zatopiony.
Podwodni kamikadze to fascynująca opowieść o ludziach, którzy zgłosili się na ochotnika do samobójczych jednostek, jako sternicy żywych torped.
Żywe torpedy to jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic Japończyków, broń mająca odwrócić losy wojny.
Autor, który sam zgłosił się do samobójczej jednostki, wprowadza nas do tajnego ośrodka, opisuje codzienne życie podwodnych kamikadze, przebieg ich szkolenia i w końcu ataki z użyciem żywych torped. W swojej opowieści sięga często do relacji swoich kolegów, uczestników lub świadków wydarzeń, dzięki czemu opowieść jest niezwykle barwna, pełna emocji i dramatycznych chwil. To także opowieść o tym jak czasami łatwo jest umierać i jak
trudno powrócić do świata żywych…
Yutaka Yokota - Japoński podoficer, który będąc w ośrodku szkolenia pilotów myśliwców zgłosił się do samobójczej jednostki żywych torped. Wziął udział w kilku operacjach, które przeżył z powodu awarii swojej torpedy albo zbyt odległego celu dla jej zasięgu.
Aleucki teatr działań wojennych na Pacyfiku mógłby równie dobrze być nazywanym teatrem militarnych frustracji. Ani jeden oficer flagowy, ani generał żadnej ze stron, z wyjątkiem komandora McMorrisa, nie zyskał tam sławy ani fortuny. Żadna z operacji nie dokonała niczego poważnego, ani nie miała wpływu na przebieg wojny. Marynarze, żołnierze i piloci nienawidzili
przydziału w ten wiecznie mglisty śnieżny region, nieco tylko lepszy od przydziału do jednostki karnej. Obie strony dałyby wiele, aby Aleuty pozostawić w rękach tubylców do końca wojny...
Historia Polski przez pryzmat dziejów jednej rodziny spod Krakowa – od I wojny światowej poprzez bolszewicką do II wojny światowej. Autor osobiście, twarzą w twarz zabijał Niemców, Rosjan i Ukraińców. Zabijał, aby przeżyć. Niezwykła historia zapomnianej książki wydanej w latach 50. na Zachodzie wyłącznie w języku angielskim. Teraz pierwsze polskie wydanie.
„Podporucznik George B.Brown uznał, że Hiyo jest wystarczająco dobrym celem. Poprowadził 4 swoje samoloty do ataku. Gdy samoloty torpedowe przedarły się przez chmury ostro nurkując, zaczęły wyrównywać lot przed celem. Po chwili rozpierzchły się, by zaatakować lotniskowiec z różnych kierunków.
Samolot Browna został kilkakrotnie trafiony przez artylerię przeciwlotniczą, gdy zniżył lot do w wysokości niezbędnej do zrzucenia torpedy. Część lewego skrzydła została odstrzelona, w środkowej części samolotu
wybuchł pożar, który zmusił radiotelegrafistę do wyskoczenia z samolotu. Wcześniej zrobił to strzelec pokładowy. Brown pozostał sam w Avengerze. Udało mu się zrzucić torpedę, która wbiła się w lotniskowiec. Jego samolot wbił się w wodę tuż przed lotniskowcem. Brown nie zdążył wyskoczyć.”
– relacja z ataku na lotniskowiec Hiyo, S.E. Morison.
Bitwa o Leyte to historia największej bitwy morskiej drugiej wojny światowej. Nigdzie indziej w jednej bitwie nie wzięło jednocześnie udziału tyle okrętów z obu stron. Nigdzie indziej pancerniki nie zbliżyły się do lotniskowców na odległość strzału artyleryjskiego. Nigdy wcześniej ani później Amerykanie, według autora, nie wykazali w wojnie na Pacyfiku tylu przykładów odwagi i poświęcenia. To właśnie tam, pod Leyte, po raz pierwszy zaatakowały też jednostki
kamikadze. Amerykańskie kutry torpedowe i niszczyciele nigdzie indziej nie osiągnęły takich dni chwały jak tutaj. Tych „nigdzie” i „nigdy” można by jeszcze mnożyć. Sama bitwa obfitowała w zaskakujące zwroty akcji, a nastroje Amerykanów i Japończyków zmieniały się jak w kalejdoskopie.
Trzeba przyznać autorowi, że obiektywnie przyznaje, iż mimo olbrzymiej przewagi materialnej to właśnie Japończycy dyktowali przebieg wydarzeń, a ich skłonność do poświęceń kompletnie zaskoczyła admirała Halsey’a, który dał się oszukać i rzucił się w pogoń za lotniskowcami, pozostawiając zatokę Leyte z siłami inwazyjnymi na rzeź japońskich pancerników i krążowników. Z wielu dowódców poszczególnych grup okrętów moralnym zwycięzcą na pewno powinien się czuć admirał Ozawa, który swoje samobójcze zadanie wykonał wręcz perfekcyjnie. Powinni nimi się też czuć bez wątpienia po stronie amerykańskiej obrońcy zatoki Leyte w kulminacyjnym momencie bitwy, a więc załogi niszczycieli, ścigaczy i piloci samolotów z lotniskowców eskortowych, którzy rzucili się na ciężkie okręty japońskie, zagradzając im wejście do zatoki.
Praca autora to na pewno dzieło podstawowe dla wszystkich badaczy tej największej bitwy na morzu ostatniej wojny światowej. Żaden z nich nie może pisać o niej bez odniesienia się do książki Morrisona. Jest ona unikalna, dlatego że autor miał możliwość spotkania się z wieloma uczestnikami walk. Z niektórymi z nich na bieżąco zaraz po walce, z innymi później, kilka lat po wojnie. Wykorzystał też w książce przesłuchania japońskich wyższych oficerów – uczestników
walk. Nikt nie napisał nic pełniejszego o tej bitwie. A niektóre, nawet drobne epizody, opowiedziane przez uczestników zdarzeń i włączone do tekstu niezwykle ubarwiają suchy opis bitwy. Mamy tu więc fantastyczne przykłady odwagi, gdy samoloty bez bomb i amunicji przeprowadzają naloty na pancerniki japońskie, aby odwrócić ich uwagę od bezbronnych lotniskowców eskortowych. Mamy też niezwykły opis akcji ratowniczej, gdy wiele okrętów i samolotów zaangażowanych jest w akcję ratowania jednego rozbitka! Żadna armia na świecie nie dbała tak o własnych ludzi jak amerykańska.
Leyte to początek końca Japonii. Tu zostaje pochowana cesarska flota. Od tej pory jej znaczenie będzie marginalne. Większość japońskich dowódców wiedziała już po Leyte, że wojna jest przegrana. Dlaczego więc wbrew logice walczyli dalej? Ale to już temat na inną opowieść…
Bitwa o Guadalcanal to bodaj najdziwniejsza i najbardziej
dramatyczna bitwa na Pacyfiku. Oto bowiem jak w filmie
Polańskiego „Nosferatu wampir” dzień należał do ludzi
(Amerykanów) a noc do wampirów (Japończyków, nie
ubliżając im oczywiście). Wampiry nocą wysysały krew
z Amerykanów, bombardując lotnisko Hendersona i niepodzielnie
panując na morzu. Gdy jednak nie udało im się
zniknąć przed świtem, same stawały się łatwym łupem
lotnictwa amerykańskiego.
"Żelazne Trumny" okazały się na Zachodzie bestsellerem na miarę "Okrętu" Lothara-Güntera Buchheima. Werner obala jednak w swoich wspomnieniach mit prezentowany w tej książce, a powielany później w znakomitym zresztą filmie "Das Boot", o zdemoralizowanych załogach i upadającej w miarę upływu wojny dyscyplinie na pokładach okrętów.
Wielkość książki Wernera polega na tym, że nie zamyka się ona jedynie w opisie walk na morzu. Pokazuje ona w całej złożoności człowieka żyjącego pod nieustanną presją zagrożenia życia. Ten człowiek przed każdym patrolem żegna się w duchu z bliskimi, zostawiając instrukcje, co zrobić z jego rzeczami, gdyby już więcej nie powrócił do świata żywych. Z drugiej strony, w przerwach między rejsami czerpie z życia w dwójnasób, pokazuje, że nie jest tylko zaprogramowaną maszyną do zabijania, że też potrzebuje miłości, że kocha i nienawidzi. Werner rozczula, gdy zamawia frak u krawca, płacąc zdumionemu Francuzowi z góry. Nie chce bowiem pozbawić go zarobku, mając świadomość tego, że z następnego patrolu może już nie wrócić. Rozpaczliwie szuka miłości, ale nawet na niej ciąży klątwa wojny. To nie jest dobry okres na miłość. Nie ta epoka, nie ten czas.
Wspomnienia Wernera nie bez kozery porównywane są przez krytyków do "Na Zachodzie bez zmian" Remarque'a. I zapewniam Czytelników, że te porównania nie są tanim chwytem reklamowym. "Żelazne Trumny" w pełni na to zasługują.
Zatopienie „Scharnhorsta” to jeden z najbardziej dramatycznych epizodów walk o konwoje arktyczne zmierzające do Rosji w czasie drugiej wojny światowej.
Najnowsza książka Wojciecha Włódarczaka to zbeletryzowana opowieść o bitwie za Przylądkiem Północnym. „Cicha Noc” pokazuje nam nie tylko wierny prawdzie historycznej przebieg zdarzeń,
ale i całą paletę przeżyć uczestników obu stron bitwy, zarówno tych fikcyjnych jak i historycznych postaci, których losy splatają się ze sobą. Autor pokazuje nam świat pełen sprzecznych emocji swoich bohaterów, gdzie nienawiść splata się z miłością, a przyjaźnie są wystawione na ciężką próbę w obliczu ekstremalnych warunków, gdzie życie i śmierć dzieli tak cienka linia. Dla wielu z nich, tytułowa „Cicha noc” zapada na zawsze... Z około 2000 członków
załogi „Scharnhorsta” uratowało się bowiem jedynie 36 ludzi.
Wspomnienia „Fipsa”, czyli Wernera Fürbringera, jednej z najbarwniejszych postaci niemieckiej U-bootwaffe w pierwszej wojnie światowej. Zatapiał hurtowo jednostki alianckie, stając się niewątpliwie gwiazdą słynnej cesarskiej Flotylli Flandrii. W sumie udało mu się zniszczyć lub uszkodzić ponad 100 alianckich jednostek. W końcu szczęście go opuściło i dostał się do niewoli alianckiej. „Fips” wziął też udział w drugiej wojnie światowej, pracując w sztabie niemieckiej Krigsmarine. Odznaczony między innymi Krzyżem Żelaznym I klasy.
Zdjęcie amerykańskiej flagi na szczycie Mount Suribachi na Iwo Jimie obiegło świat i zapewniło nieśmiertelną sławę Korpusowi Marines. Cena zdobycia wyspy była jednak bardzo wysoka. Ale Iwo Jima była zaledwie przedsionkiem piekła, jakie zgotowali Amerykanom Japończycy na Okinawie. To właśnie tutaj miały miejsce najbardziej masowe ataki kamikaze w historii, a japońscy żołnierze na lądzie walczyli z niebywałą determinacją, wiedząc, że następnym celem amerykańskiego ataku będą już ich rodzime wyspy japońskie.
To właśnie te dwie kampanie są przede wszystkim treścią ostatniego tomu Samuela E. Morisona.
Morison prowadzi swoją narrację do końca wojny na Pacyfiku – opisując także ataki lotnicze na Japonię – w tym dwa atomowe, na Hiroszimę i Nagasaki – oraz działania floty do podpisania aktu kapitulacji Japonii na pancerniku „Missouri”.
GÜNTER PRIEN (1908–1941) - Jeden z najsłynniejszych dowódców okrętów podwodnych Kriegsmarine. Upokorzył Royal Navy wdzierając się do Scapa Flow, gdzie zatopił pancernik „Royal Oak”. W 1940 r. ustanowił rekord zatopionych statków podczas jednego patrolu (51 483 BRT). Ogółem zatopił 172 153 BRT statków oraz jeden pancernik.
Barwne przygody na morzu o lądzie, walka na okrętach i w londyńskich pubach, dramatyczne przeżycia na ORP "Dragon" i tęsknota za "drewnianą Warszawą" z gdyńskimi knajpkami. Co za karuzela uczuć!
Polski marynarz, jak się okazuje, miał o wiele więcej wrogów niż można się było spodziewać. Oprócz "Szwabów" i "ruskich" doszli bowiem: klan oficerski, podoficerowie, Murzyni i marynarze naszych sojuszników, którym nie raz trzeba było wytłumaczyć przy pomocy pięści, że to nie my rozpoczeliśmy tę wojnę…
Ileż trzeba mieć odwagi, aby zgłosić się na ochotnika na statek, którego zadaniem było dać się storpedować lub rozstrzelać z działa pokładowego U-boota, a potem z tonącego zwykle statku otworzyć ogień do zbliżającego się okrętu podwodnego, mając świadomość, że trafić trzeba pierwszym strzałem, bo inaczej los statku i załogi byłby przesądzony. To opowieść o ludziach, dla których magia ryzyka była na tyle pociągająca, że nie przeszkadzało im nawet to, że niektórzy z nich nie umieli pływać!
Barwne przygody na morzu o lądzie, walka na okrętach i w londyńskich pubach, dramatyczne przeżycia na ORP "Dragon" i tęsknota za "drewnianą Warszawą" z gdyńskimi knajpkami. Co za karuzela uczuć!
Polski marynarz, jak się okazuje, miał o wiele więcej wrogów niż można się było spodziewać. Oprócz "Szwabów" i "ruskich" doszli bowiem: klan oficerski, podoficerowie, Murzyni i marynarze naszych sojuszników, którym nie raz trzeba było wytłumaczyć przy pomocy pięści, że to nie my rozpoczeliśmy tę wojnę...
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?