Miasto, które żyje na milion różnych sposobówTętniące życiem Miasto Meksyk to chaotyczna mieszanka ludzi, miejsc i rzeczy. Juan Villoro patrzy na nie z czułością jego wieloletniego mieszkańca, ale nie bezkrytycznie. Wędrując, pozornie bez planu, przygląda się z bliska absurdom miejskiej biurokracji, labiryntom ulic, walkom zapaśniczym czy świątyniom przodków. Innym razem z dystansem obserwuje społeczny, kulturalny i polityczny obraz stolicy, by zrozumieć jej wyjątkowość.Barwnie opowiada o historii: od starożytności po okres panowania Azteków, od podboju Hiszpanii po rozwój dzisiejszego, ciągle rozbudowującego się megalopolis. Miasta, które aspiruje do tego, by wchłonąć cały kraj.Autor tworzy kalejdoskop pełen smaków, kolorów, dźwięków, zapachów i wspomnień. Napisany z ironią i poczuciem humoru, osobisty reportaż Villora pozwala nam zanurzyć się w tym przyprawiającym o zawrót głowy mieście.Miasto Meksyk to istny kosmos - te słowa brzmią jak wytarty slogan, ale to naprawdę niesamowicie złożone miejsce, w którym nakładają się na siebie różne czasy i przestrzenie. Jeśli się tam zapuszczać, to tylko z takim przewodnikiem, jak Juan Villoro, który dzięki literackiej smykałce i reporterskiemu instynktowi poprowadzi nas przez najróżniejsze warstwy i wymiary swojego miasta, fascynującego niezależnie od tego, czy wybieramy się doń fizycznie, czy nasza przygoda ograniczy się do stron książki.Tomasz PindelKiedyś największe miasto świata, megalopolis zbudowane na ruinach stolicy Meszików - Miasto Meksyk jest jak Frankenstein, pozszywane z różnych epok, tożsamości i tragedii, z nawoływań sprzedawców tamales i kupców starych materaców, dźwięku rozstrojonych katarynek i syren ostrzegających przed trzęsieniami ziemi. To potwór, do którego miłość jest trudna, lecz zarazem nie da się go nie kochać. Błyskotliwa i erudycyjna opowieść Villora to najczulsze love story. Książka, o której marzy każde miasto.Ola Synowiec, autorka Dzieci Szóstego SłońcaKsiążka Juana Villora to portret meksykańskiej stolicy, "miasta na skraju załamania nerwowego", którego nie sposób w pełni zrozumieć. Z dużą dawką inteligentnego humoru i celnych obserwacji autor zabiera nas na spacer po miejscach, do których niekoniecznie chcą trafić sami Meksykanie. Stylem dorównuje Octaviowi Pazowi, a forma jest ukłonem w stronę Gry w klasy Julia Cortzara.Iwona Klemczak, autorka bloga "Meksyk po polsku"Jeden z najsłynniejszych współczesnych pisarzy meksykańskich oferuje pełną uczuć eksplorację stolicy kraju. Nie boi się tematów biedy, klasy i płci. Villoro stworzył fascynujący, a często zabawny obraz miasta."New Yorker"
Demaskatorska książka ujawniająca kulisy działalności McKinsey & Company, najpotężniejszej firmy konsultingowej na świecie, doradzającej korporacjom i rządom. McKinsey & Company to najbardziej prestiżowa globalna firma konsultingowa, zarabiająca miliardy dolarów na maksymalizacji zysków i zwiększaniu efektywności dużych korporacji i rządów. Zapewnia, że jej misją jest uczynienie świata lepszym miejscem, a jej reputacja przyciąga najbardziej utalentowanych absolwentów uczelni z całego świata. Jak jednak naprawdę działa McKinsey & Company? Rady McKinseya sprowadzają się zazwyczaj do drastycznego cięcia kosztów. Współpracuje z agencjami rządowymi oraz konkurującymi ze sobą firmami, ale zaprzecza, że stanowi to konflikt interesów. Wymownym przykładem było doradzanie chińskiej firmie inżynieryjnej w budowie sztucznych wysp służących jako bazy dla chińskiej marynarki wojennej przy jednoczesnym inkasowaniu milionów dolarów od Pentagonu, którego głównym zadaniem jest przeciwdziałanie agresji Chin. Dzięki umowom o zachowaniu poufności McKinsey przez lata unikał nadzoru opinii publicznej mimo doradzania m.in. koncernom tytoniowym i producentom e-papierosów czy firmom ubezpieczeniowym, którym zalecał maksymalne utrudnianie dochodzenia roszczeń przez ofiary wypadków, wykorzystywał swoje kontakty w rządzie Stanów Zjednoczonych w celu osłabienia nadzoru państwa nad firmami finansowymi z Wall Street oraz przyczyniał się do korupcji w krajach rozwijających się takich jak Afryka Południowa. A to jedynie wybrane przykłady. Bogdanich i Forsythe, stosując zasadę #1 w dziennikarstwie śledczym: „Podążaj tropem pieniędzy”, przedstawili dewastujący obraz firmy, której działania często przyczyniały się do nierówności społecznych i ekonomicznych, sprzyjały korupcji i czyniły świat bardziej niebezpiecznym i niesprawiedliwym. Kopalnia informacji… Książka opisuje firmę goniącą za zyskami, głoszącą ewangelię redukcji zatrudnienia i offshoringu, kierowaną przez ludzi pozbawionych jakichkolwiek zasad moralnych. Klarowny i druzgocący obraz filozofii zarządzania, która w minionych 50 latach doprowadziła do upadku stabilnej amerykańskiej klasy średniej. —„The New York Times Book Review” Dwóch znakomitych dziennikarzy śledczych rozbija mur tajności wzniesiony przez jedną z najbardziej wpływowych firm na świecie. Książka przedstawia odkrywczy – i zatrważający – obraz potężnej organizacji, której działania zaprzeczają propagowanej przez nią idei. —Jane Mayer,autorka książek The Dark Side oraz Dark Money Bogdanich i Forsythe ukazują, jak McKinsey, zamiast optymalizować dobrobyt społeczny, optymalizuje korporacyjne zyski i pogłębia chciwość. W swojej działalności firma niezwykle skutecznie upowszechnia korporacyjne występki i przyczynia się do wzrostu nierówności ekonomicznych w Ameryce. Hipokryzja, chciwość, bezsensowne slajdy w PowerPoint, pomaganie i nakłanianie do przestępstw największych światowych trucicieli i firm farmaceutycznych. Lektura każdej strony gotowała we mnie krew.
Toskania. Sama nazwa wywołuje skojarzenia z fantastycznymi krajobrazami i dziełami sztuki zgromadzonymi w zachwycających kościołach i galeriach. Ponad jedna trzecia najważniejszych zabytków z terenu Włoch znajduje się właśnie w Toskanii. Do tego - rewelacyjna kuchnia, która sprawia, że kraina ta wydaje się przedsionkiem raju. Stale powstają filmy i książki, których akcja osadzona jest w toskańskich dekoracjach. Niezwykła Toskania powstała jako pokłosie dwudziestu lat wypraw Sławomira Kopra do tej bajecznej krainy. Autor każdego roku spędzał tydzień w innym mieście by spokojnie poznać okolicę i przekazać czytelnikowi jak najwięcej barw, smaków i zapachów Toskanii. Florencja - krwawe dni stolicy Toskanii Pani Walewska na Elbie - babie lato cesarza Bonaparte Siena - nieśmiertelne palio i przepyszne Gnocchi con pollo Medyceusze - mecenasi i żonobójcy Lukka - ukochane miasto Pucciniego i Antipasti Toscani Tajemniczy świat Etrusków - Orvieto, Chiusi, Fiesole Śladami niesfornego mnicha i jego syna - Florencja, Prato, Spoleto Piza - śniadanie po włosku w cieniu Krzywej Wieży San Gimignano - Manhattan średniowiecza Samochodem przez wzgórza Toskanii - Piza, Pistoia, Chiusure, Vinci Wódz Maximus i jego toskańska posiadłość, czyli Toskania i film - Cortona, Lucignano, Montepulciano, Pienza, Arezzo i Volterra Wiosną 2020 roku, gdy wybuchła światowa pandemia, zostałem jak wszyscy Polacy zamknięty w domu. Czytelnie i biblioteki nie funkcjonowały, odwołano spotkania autorskie, nie nagrywałem programów internetowych. Chcąc oderwać się od rzeczywistości zacząłem pisać tę książkę. Właśnie wtedy wydano pierwsze pozycje z cyklu reportaży historycznych ("seria z walizką"), które zostały bardzo ciepło przyjęte przez Czytelników. Przyznam się, że nad żadną książka tak długo nie pracowałem. Wydawca zostawił mi praktycznie wolną rękę, wiedząc, że jest to pozycja zupełnie odmienna od innych. To moja wizja Toskanii w której zakochałem się od pierwszego pobytu i mam nadzieję, ze chociaż część tej fascynacji udało mi się przelać na papier. To moja najlepsza książka SŁAWOMIR KOPER
Wielkością przypomina zaciśniętą pięść - i ma podobną do niej moc. Macica była pierwszym domem każdego człowieka.Leah Hazard, położna i autorka książek, szuka informacji o macicy w historii medycyny, studiuje najnowsze badania naukowe (i zastanawia się, dlaczego jest ich tak niewiele), rozmawia z ekspertami i pyta kobiety o ich doświadczenia. Pisze o menstruacji, poczęciu i ciąży, o porodzie i cesarskim cięciu, o aborcji, endometriozie, menopauzie, eugenice, histerektomii, przeszczepach macicy i przyszłości, w której macice mogą okazać się niepotrzebne, bo płody będą rozwijać się w wypełnionych płynem bioworkach.Szybko jednak okazuje się, że o tym fascynującym narządzie trudno mówić neutralnie i bez emocji, a obiektywne oceny i fakty mieszają się z mitami, przesądami i stereotypami. W szpitalach wciąż używa się nieprecyzyjnych i wartościujących określeń, takich jak "drażliwa" czy "wroga macica", a "histerią" (termin ten pochodzi od greckiej nazwy macicy) bardzo długo można było wytłumaczyć każde odbiegające od normy kobiece zachowanie.Niewiele jest organów, których utratę lub brak można odczuwać tak boleśnie, a niechcianą obecność - tak dotkliwie. Jednak bez względu na wszystko, gdyby nie macica, nikogo z nas by nie było, dlatego ta opowieść dotyczy każdego."Leah Hazard prowadzi wnikliwe i pełne zrozumienia dochodzenie w sprawie "najcudowniejszego i najbardziej niezrozumianego narządu w ciele człowieka". []. Tylko najbardziej uczeni historycy medycyny nie będą zdumieni tym, co odkrywa, zarówno jeśli chodzi o możliwości macicy, jak i pracy, jaką trzeba było wykonać przez stulecia, by posiąść naszą wciąż ewoluującą wiedzę o tym organie." "New York Times Book Review""W swojej nowej książce [Hazard] z odwagą stawia czoło mitom, opowiada o historii i badaniach naukowych związanym z macicą []. Odkrywcza, przystępna i ważna książka." "Library Journal""Hazard z wirtuozerią przedstawia kulturową historię macicy i związaną z nią dyskusję polityczną []. Jej spojrzenie jest wnikliwe, zasięg szeroki []. To lektura obowiązkowa." "Publishers Weekly""Erudycyjna, fascynująca biografia niedocenianego, czasem pogardzanego narządu. "Macica" to książka wnikliwa, zanurzona w świecie nauki i mądra, a także ważna i potrzebna. Przede wszystkim Leah Hazard jest mistrzynią opowieści. Byłam zachwycona." Katherine May
Ta książka zaskakuje i zdumiewa. Nie z tego powodu, że autor kojarzony jest z dramatycznymi opowieściami z krańców świata i historyczną sensacją, ale dlatego, że równie wstrząsające wydarzenia odnalazł niedaleko własnego domu. Kilkaset metrów pod ziemią spotkał górników o frapujących życiorysach, którzy uczestniczyli w wydarzeniach niesamowitych. Jest w tych reportażach i tragedia umierających pod ziemią, i górnicza wioska na Podlasiu, straceńcza walka na bagnety, spóźniona sprawiedliwość i wygrany, choć przegrany bój o kawałek szczęścia, stary zegarek ojca i pomnik, którego nie było a jest. Najważniejsze zaś, że w tych zwykłych, choć nieprzeciętnych ludziach autor zobaczył przejmującą troskę o los drugiego człowieka. Te reportaże zachwycą czytelnika.
Autor: Teraz, kiedy górnictwo umiera, sięgnąłem w przeszłość, by pokazać górników sprzed kilkudziesięciu lat. Sportretowałem ich w tej książce, bo mieli fascynująco ciekawe życiorysy, nie boję się powiedzieć, że egzotyczne, które nie powinny zniknąć w mroku historii. Uznałem, że powinnością śląskiego reportera i pisarza jest ocalenie ich od zapomnienia.
Tadeusz Biedzki
Pisarz, podróżnik i przedsiębiorca. Po upadku komunizmu wieloletni redaktor naczelny „Trybuny Śląskiej”. Człowiek, który dociera na krańce świata. Swoje niebezpieczne przygody, egzotyczne miejsca i niezwykłych ludzi opisuje w książkach podróżniczych, a fascynację przeszłością – w powieściach historyczno-sensacyjnych. Wielokrotnie nagradzany, m.in. jego „Sen pod baobabem” został Podróżniczą Książką Roku 2012, a za „W piekle eboli” w 2016 roku otrzymał Bursztynowego Motyla im. Arkadego Fiedlera. Wszystkie jego książki były czytane w codziennych odcinkach w Polskim Radiu.
Tym razem pisarz, wychowany na górniczym osiedlu w Rudzie Śląskiej, portretuje ludzi z egzotycznego już dziś świata, w którym się wychował – górników. W swoich reportażach pokazuje tych, których los obdarzył niepospolitymi życiorysami, uczestniczących w wydarzeniach godnych scenariuszy filmów sensacyjnych. To jego hołd dla społeczności, z której się wywodzi, i próba zachowania dla potomnych pamięci o świecie, który umiera.
Kiedy pociąg ruszał z katowickiego dworca, poczuł się tak lekko, jak nigdy dotąd. Jechał do domu.
Po roku powrócił na Śląsk.
– Pierwsze dwa miesiące w Bzurach było mi dobrze. Odżyłem. Ale potem zaczęło mnie ciągnąć z powrotem. Nigdy nie pomyślałem, że zatęsknię za kopalnią. Zatęskniłem. Jest w kopalni jakiś czar, jest jakiś urok tajemny w tych podziemnych korytarzach.
Heniek Kasprzak odszedł załatwić się na bok. I nagle, nie dokończywszy, popędził do kolegów, wrzeszcząc z daleka: „Chłopy! Chłopy! Ratunku! Skarbnik!”. I wtedy te dzielne chłopy, odważni górnicy, zesztywnieli. Niby wiedzieli, że Skarbnik to postać z legendy, niemal baśniowa, ale co taka wiedza ma wspólnego tam, na dole, z rzeczywistością? Kto wie, jak jest naprawdę?
Kilka tygodni później, gdy Kokoszka po leczeniu wrócił do pracy, Stefan zawołał go do biura.
– Karol – powiedział mu – ty zmień pracę. Idź na księdza. Bo trzeci raz z zawału żywego cię nie wyciągnę.
Obydwaj roześmiali się z żartu. Ale to był zły żart. Dwa lata później wyciągnął go po raz trzeci. Martwego.
Następnego dnia o szóstej rano górnicy kończą strajk i wracają do domów.
Najdłuższy, trwający dziewiętnaście dni strajk w komunistycznej Polsce dobiega końca.
Wstaje słoneczny dzień. Ktoś mi mówi, że tak właśnie wygląda dzień nadziei.
Nie byli ani chłopami pańszczyźnianymi, ani panami - przez wieki żyli i pracowali na swoim, mimo zmieniającej się władzy. To właśnie drobna szlachta zamieszkująca pogranicze Mazowsza i Podlasia. Maciej Falkowski pozwala nam zajrzeć do ich świata, a tym samym - spojrzeć na historię dziewiątnasto- i dwudziestowiecznej Polski z innej perspektywy.Gdy jako dziecko słuchałem opowieści babci, miałem wrażenie, że oglądam film. Widziałem "Ruskiego", który w 1940 lub 1941 roku, grając na bałałajce, płoszył konie nad rzeczką Brok, i piękną lalkę, którą pewna Żydówka podarowała mojej prababci w zamian za przeprowadzenie przez granicę. Słyszałem świst kul, od których kilka lat później zapaliła się cała wieś, i jęki rannych żołnierzy w prowizorycznym szpitalu polowym urządzonym jesienią 1939 roku miejscowym kościele.Dopiero z biegiem lat te rozsypane obrazy zaczęły układać mi się w spójną całość - zapis historii trzech pokoleń prostych ludzi, żyjących w pierwszej połowie XX wieku na pograniczu Mazowsza i Podlasia. A potem pojawiła się świadomość, że tamte opowieści były osadzone nie tylko w kontekście historycznym, ale też lokalnym i że warto ten kontekst zrozumieć, opisać i pokazać innym.Regionu, który opisuję, posiłkując się historią rodzinną, nie ma na żadnej mapie. Istnieje w tożsamości i mentalności ludzi mieszkających w okolicach Zambrowa, Wysokiego Mazowieckiego i Łomży. Tam, gdzie Mazowsze miesza się z Podlasiem. O jego specyfice w znacznym stopniu zadecydowała jedna warstwa społeczna - drobna szlachta, w tutejszej gwarze "ślachta", od wieków gospodarująca tu na swoim, fanatycznie przywiązana do własnej ziemi i Kościoła katolickiego, zamknięta w sobie i nieufna wobec świata zewnętrznego. To właśnie o niej i jej potomkach opowiada ta książka.Autor
Dawno temu, za górami, za lasami leżało Miasto Dzieci Świata. Taką opowieść o podhalańskiej Rabce chcieliby snuć niektórzy - o idyllicznym uzdrowisku, gdzie w łagodnym klimacie leczyły się dzieci. Ale czy to prawda, czy tylko bajka?Beata Chomątowska opisuje historię Rabki-Zdroju, począwszy od odkrycia dobroczynnych solanek. Złoty okres uzdrowiska przypada na międzywojnie, gdy pod zarządem rodziny Kadenów rozwija się nasza rodzima "czarodziejska góra" - z eleganckimi pensjonatami, dancingami i elitarnymi szkołami dla młodzieży z dobrych domów. Potem nadchodzą mroczne dni: w Rabce powstaje inna szkoła, w której przyszli członkowie oddziałów SS ćwiczą się w wykonywaniu egzekucji, bezpowrotnie znikają też żydowscy mieszkańcy miasta. W 1945 roku dochodzi do napadów z bronią na żydowskie sierocińce, a "leśni" jeszcze długo nie składają broni, wcielając w życie mit podhalańskiego zbójnika. Polska Ludowa tworzy tu wielki sanatoryjny kombinat dla najmłodszych, gdzie pełni oddania lekarze walczą o zdrowie przyszłych pokoleń. We wspomnieniach wielu małych kuracjuszy sanatorium przypomina jednak kolonię karnąRabka nie jest zatem miejscem z bajki, nie jest też miasteczkiem z horroru. Jak mówi jeden z dawnych mieszkańców, to miasto pełne podwójności, skrywające niejednoznaczną, fascynującą przeszłość."Dzięki pasjonującej książce Beaty Chomątowskiej możemy prześledzić zmianę obyczajową i społeczną, jaka zaszła w rozumieniu praw dziecka i podejściu do higieny oraz zdrowia, a także poznać różne koncepcje tego, jak powinno wyglądać uzdrowisko i jaką rolę odgrywać. Dowiemy się też, że "republika skrzatów" nie była "rajem dzieci", a jej historia ma wiele odcieni." Sylwia Chutnik
Od wydania kanonicznego "Bedekera sopockiego" Franciszka Mamuszki minęło już ponad 40 lat. Wciąż jeszcze dostępne są coraz bardziej wytarte egzemplarze tej książki, będącej pierwszym kompendium wiedzy na temat Sopotu. Autor, łącząc wątki sobie współczesne z historią sięgającą średniowiecza, napisał przewodnik, który mimo upływu lat w dalszym ciągu stanowi inspirację i źródło wiedzy dla kolejnych pokoleń mieszkańców i miłośników miasta. Popularnonaukowa forma tego pierwszego wydawnictwa, które tak obszernie opisywało dzieje miasta, sprawiła, że dotarł on do bardzo szerokiego grona osób. Wszak specjalistyczne monografie i opracowania historyczne, opatrzone aparatem naukowym w postaci przypisów, czytają głównie specjaliści i pasjonaci. Zresztą w tamtym czasie prac naukowych poświęconych wyłącznie historii Sopotu najzwyczajniej nie było. Niniejsza książka ma za zadanie upowszechniać wiedzę o historii i teraźniejszości Sopotu. Nie jest to praca naukowa w ścisłym znaczeniu, starałem się jednak zamieścić najnowsze dane i aktualny stan badań. Wiele spośród przytoczonych tu historii to opowieści, miejskie legendy i anegdoty. Jest to bowiem także element budujący przeszłość, teraźniejszość i przyszłość miasta. Trudno mi nawet określić, do jakiego gatunku przypisać tę publikację. Tytułem nawiązuje do bedekera. Bo też chciałbym, aby nawiązywała do poprzednich, znakomitych książek tego rodzaju i do całej klasyki gatunku. Z drugiej strony można ją potraktować jako coś pośredniego między bedekerem, vademecum, silva rerum, spacerownikiem i zbiorem reportaży literackich lub po prostu opowieści o mieście. Zatem formuła książki jest pojemna i zawiera elementy gawędy, przewodnika, ale także sprawdzone fakty historyczne z niezbędnymi cytatami, a oprócz tego anegdoty i najważniejsze informacje o życiu miasta. A wszystko po to, by po Bedeker sopocki mogły sięgnąć zarówno osoby poszukujące danych historycznych, jak i pasjonaci miejsca oraz odwiedzający kurort turyści. Usystematyzowanie i zebranie wszystkich informacji o Sopocie w jednej publikacji może również pomóc w organizowaniu lekcji historii lokalnej. Układ książki nieco różni się od klasycznego, alfabetycznego układu bedekera. Postanowiłem, nieco eksperymentalnie, pozamykać opowieści w działach łączących podobne narracje. Natomiast w obrębie działu mamy już układ alfabetyczny, gdyż wyróżnianie któregokolwiek z tematów zmieniałoby przesłanie książki. Przyznaję, że zaskoczył mnie ogrom sopockich opowieści i wątków oraz materiałów, które należało wyselekcjonować. Pomimo że historią Sopotu zajmuję się już od ponad dwóch dekad. Być może to ostatni moment na powstanie takiej publikacji, nie wiadomo bowiem, czy w przyszłości tego typu przedsięwzięcia będą jeszcze kogokolwiek interesować. Zwłaszcza gdy zabraknie tych, którzy potrafią swoją wiedzę i swoje przeżycia przekazać bez używania sztucznej inteligencji. Ze „Wstępu” do książki Tomasz Kot Lista lektur poświęconych historii Sopotu jest coraz dłuższa. Tomasz Kot, który od dwóch dekad bada dzieje naszego miasta, dołożył do niej kilka pozycji swojego autorstwa, z których najnowsza to „Bedeker Sopocki”. Książka w atrakcyjny sposób opowiada o architekturze, omawia miejską symbolikę i wreszcie ludzi. To oni są najważniejsi i to oni w ciągu 200 lat historii kurortu budowali tożsamość Sopotu, stanowiąc o jego charakterze i kolorycie. Bedeker to lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika naszego miasta i każdego, kto szuka w nim czegoś więcej niż tylko „pocztówkowych” obrazków z molo czy ul. Bohaterów Monte Cassino. Choć ukazuje się niemal pół wieku po ikonicznym „Bedekerze Sopockim” Franciszka Mamuszki, spełnia tę samą rolę – popularyzuje i uzupełnia wiedzę na temat Sopotu. Uzupełnia, choć nie wyczerpuje. I to jest kolejna dobra wiadomość – dobór i zakres tematów sugeruje, że możemy oczekiwać kontynuacji. Zapraszam do lektury! Magdalena Czarzyńska-Jachim pełniąca funkcję Prezydenta Miasta Sopotu Tomasz
Z fotografiami Artura ŻmijewskiegoHistoria Muranowa zatoczyła łuk: od rajskich krajobrazów XVIII wieku do piekła Umschlagplatzu. Było tu tak pięknie, zrobiło się ponuro i strasznie. "Boże, gdzie jest Gęsia?" - pytał Joseph Tenenbaum, wypatrując wśród ruin getta śladów swojej ulicy. Jak wiele osób po wojnie na próżno szukał punktów orientacyjnych, które oznaczałyby miejsce wyburzonego życia. Jak dziś wyobrazić sobie dawny Muranów?Jacek Leociak odczytuje ten szczególnego rodzaju palimpsest - w miejscu-po-getcie zmieniła się przecież siatka ulic, ich nazwy, zbudowano nowe domy. Przywołuje tętniące kiedyś życiem targowiska przy Gęsiej i Świętojerskiej, tłoczne kamienice Nalewek, dawny plac Broni. Szczególnie skupia się na tym, co pod ziemią. Opisuje życie w getcie podczas powstania: przygotowywanie skrytek, schowków, schronów w piwnicach, wreszcie budowę podziemnych bunkrów. Przytacza historie niemych świadków Zagłady przechowanych w ruinach: błahych przedmiotów codziennego użytku, garnków, kluczy, zbutwiałego i nadpalonego dziennika."Ślad ma zostać ciśnięty pod koło historii, żeby je zahamować" - czytamy w relacji znalezionej w bańce na mleko zakopanej w piwnicy przy Nowolipkach 68. Jacek Leociak jak archeolog zbiera te ślady i nakłada obraz dawnego Muranowa na dzielnicę, która dziś tętni życiem, po to, by upamiętnić coś, co wymyka się wyobraźni.
Turcja - jak mosty na Bosforze, łączące Europę z Azją, spaja ze sobą różne światy, kultury i sposoby myślenia. Poczuciu narodowej dumy coraz częściej towarzyszy tęsknota za dawną potęgą imperium - skutecznie podsycanaprzez seriale historyczne. Autorka pokazuje nam to, co w ostatnich latach najbardziej angażuje umysły Turków. Historięosmańskiej świetności, żywe przywiązanie do świeckiej republiki, a jednocześnie mentalny i „urzędowy” zwrot ku islamowi. Co boli Turcję? Czy jest gotowa na zmiany? Jakie są jej kompleksy, lęki i pragnienia? Czy pisząc o niej, można uniknąć powszechnych na Zachodzie stereotypów?
Autorka udowadnia, że można, ukazując przy tym nie tylko barwne obyczaje i ciekawych ludzi, ale przede wszystkim rozdźwięk między rzeczywistością a wyobrażeniem, rozdarcie między tradycją a nowoczesnością, codziennymi sprawami a świątecznym uniesieniem. Konia z rzędem temu, kto po lekturze nie zapragnie lepiej poznać tego fascynującego kraju.
Uwaga: ta książka to wyznanie miłości! A przy tym niezwykle uważny, wnikliwy i wciągający niczym serial portret Turcji – tej dawnej, którą znamy ze Wspaniałego stulecia i tej współczesnej, o której wciąż wiemy za mało.
Marcelina Szumer-Brysz z reporterską dociekliwością pisze o kraju, który kocha i który zna od podszewki. Razem z nią udamy się tam, gdzie zatrzęsła się ziemia, zatańczymy na weselach, pogadamy o polityce, pogodzie, religii i prawach kobiet, a nawet dowiemy się, co turecki Sąd Najwyższy uważa w sprawie trzymania butów na klatkach schodowych. Katarzyna Kobylarczyk
"Zapiski z Hiroszimy" to książka wyjątkowa w bogatym dorobku laureata nagrody Nobla (1994) Kenzabur e. Ten reportaż lub - jeśli ktoś woli - zbiór esejów napisany został z punktu widzenia hibakusha, czyli "ludzi hiroszimskich". Autor, jako młody pisarz i aktywista ruchu antynuklearnego, w 1963 roku był świadkiem politycznego rozpadu w japońskim obozie lewicowym podczas IX Światowej Konferencji Przeciwko Bombom Atomowym i Wodorowym, a tym samym rozpadu ruchu antynuklearnego. Faktyczne ofiary bomby atomowej zostały zepchnięte na peryferia społeczeństwa i polityki przez okupacyjne siły pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych, a następnie przez japoński konserwatywny rząd. e w swojej książce oddaje głos tym, którzy zostali skazani na "walkę ku tragicznej śmierci", ale również miejscowym lekarzom, którzy poświęcili im swoje życie. Bezustanna walka z chorobą, walka o godność, próba niepopadania w rozpacz ani w przesadny optymizm. Ta książka przypomina nam - słowami autora - że "Hiroszima nigdy się nie kończy".
W Maroku kobiety w minispódniczkach sądzi się za obrazę moralności.Homoseksualistów linczuje się na środku ulicy.Zakochanym, którzy trzymają się za ręce, grozi więzienie.Zgwałconą trzynastolatkę przymusza się do małżeństwa z oprawcą.I wszyscy udają, że nikomu nie dzieje się krzywda.Leila Slimani, wybitna francuska pisarka i dziennikarka marokańskiego pochodzenia, podczas trasy promującej w Maroku jedną z jej prowokacyjnych powieści, wywołuje takie poruszenie, że dziesiątki kobiet decydują się powierzyć jej swoje najintymniejsze historie. Opowiadają o swoich relacjach z mężczyznami, o ograniczeniach, jakie nakłada na nie islam, o tym jak próbują się odnaleźć w kraju, który jest zakładnikiem religii i patriarchatu. Ich przełamujące tabu historie wstrząsają, poruszają i złoszczą.To osobista, a jednocześnie politycznie zaangażowana opowieść o społeczeństwie zatruwanym kulturą kłamstwa i przemocy, która niewiele ma wspólnego z opowieściami o Szeherezadzie. W świecie, w którym seks jest towarem i narzędziem władzy, kobiety odzyskują prawo do opowieści o swoim losie i wreszcie stają się podmiotami swoich historii. Zabierając głos, posługują się najpotężniejszą bronią przeciwko nienawiści i powszechnej hipokryzji. Słowami.Jeśli chodzi o erotykę, Maroko to kraj schizofrenicznych sprzeczności. Z jednej strony nieograniczony dostęp do pornografii, a z drugiej - obsesja na punkcie błony dziewiczej. Małżeństwa nastolatek, powszechne oburzenie z powodu koncertu Jennifer Lopez, legendarne prostytutki z Marakeszu i fatwa za czułe zdjęcia na Facebooku.W tej książce znalazło się również miejsce na historie biograficzne: głos prostytutki, nieśmiałej studentki szukającej miłości i lesbijki z liberalnej rodziny.Leila Slimani zgrabnie i z wyczuciem meandruje między tymi paradoksami. Z eseistyczną brawurą tłumaczy mechanizmy kulturowe. Dzięki autorce zaglądamy do świata erotyki Orientu, obwarowanego licznymi tabu, które udaje się jej pokazać z wrażliwością i uważnością. Przeczytaj tę książkę, żeby lepiej zrozumieć skomplikowany i fascynujący świat marokańskiej seksualności.Agata Romaniuk, reporterka, autorka m.in. książki Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu
Zazdroszczę profesorowi Łukaszowi Tomaszowi Sroce i pomysłu i determinacji (częścią składową determinacji jest spolszczę pisownię tzw. zicflajsz, czyli umiejętność przysiadania się do tematu). Po drugiej wojnie światowej przebywałem na pobytach studyjnych w wielu nowo powstałych państwach, jak Bangladesz, Pakistan, Izrael. Obserwowałem narodziny nowych państw i społeczeństw już po dłuższym pobycie stypendialnym w Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie, a więc po zapoznaniu się ze zjawiskiem amerykańskiego tygla. Wtedy też obejrzałem klasyczny film z 1915 r., który utkwił w mojej wyobraźni The Brith of a Nation D.W. Grifitha. (Smutna dla ludzi pióra refleksja: kto dziś zna lub pamięta nazwisko autora powieści, z której wykrojono scenariusz wspomnianego filmu, a mianowicie Thomasa Dixona?). Po tych moich podróżach nęcił mnie właśnie temat badawczy: narodziny narodów. Nie potrafiłem wszakże przysiąść fałdów, nie miałem też pomysłu jak zaciekawić Czytelnika. A prof. Łukasz Tomasz Sroka znalazł sposób i rozprowadził temat w sposób fascynujący. Wybrał jeden kraj, jeden naród, jedną rodzinę i jedną osobę z tej rodziny. Protagonistką książki jest Lili Haber (z domu: Leser). Marian TurskiPrezydent Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego
To przejmująca książka, którą trudno zapomnieć nie tylko z powodu opisanych w niej prześladowań, cierpienia i niebezpieczeństw, jakich doświadczył autor podczas wydarzeń w 1944 roku, szczególnie po puczu strzałokrzyżowców, ale także ze względu na ton tej niezwykłej kroniki. Ern Szp opowiada o tych wszystkich wydarzeniach przesiedleniu do domu oznaczonego żółtą gwiazdą, ciągłym zagrożeniu życia społeczności żydowskiej, wcieleniu mężczyzn do oddziału pracy przymusowej, upokorzeniach, biciu, egzekucjach, bezsensownych marszach i kopaniu szańców, wreszcie o graniczącym z cudem powrocie do domu tonem człowieka pogodnego i łagodnego, wręcz bezbronnego w swej dobroci, który w trudnych sytuacjach potrafi się jednak ratować ironią, a nawet humorem, i widząc, jak głęboko upadli jego prześladowcy, po ludzku ich żałuje.
„Godzina owoców” to kolejny, po „Księdze gaju laurowego”, zbiór esejów węgierskiego pisarza Béli Hamvasa. W tekstach powstałych krótko po II wojnie światowej, autor rozmyśla nad melancholią ostatnich dzieł wielkich twórców, kreśli portret człowieka całkowicie wolnego, przygląda się swojemu dotychczasowemu życiu i przedstawia prognozy dotyczące społeczeństwa przyszłości.
Béla Hamvas sięga w swoich esejach do dramatów Szekspira, utworów Beethovena i obrazów Velázqueza. Czerpie inspiracje z Biblii, indyjskich upaniszad, mitologii irańskiej i dzieł chińskich mędrców. Jednocześnie jego teksty przenika zachwyt naturą i umiłowanie codziennego życia. Chociaż wojna zabrała Hamvasowi cały dobytek, a komunistyczne władze skazały go na wykluczenie i nędzę, pisarz nie tylko się nie załamał, ale uświadomił sobie, jaki jest jego najważniejszy cel: osiągnięcie pełni istnienia.
Eseje Béli Hamvasa są zjawiskiem wyjątkowym na tle całej europejskiej literatury. Polscy czytelnicy mogą je teraz poznać dzięki znakomitemu tłumaczeniu Teresy Worowskiej.
Książka ma blisko 800 stron, jest więc kolejną ogromną monografią, którą w ostatnim czasie wydajemy. To prawdziwa bomba postawiona pod klimatycznym systemem, który niszczy Europę i świat. No cóż, odpalmy ją wspólnie, mając oczywiście świadomość, że jedną eksplozją wojny nie wygramy. Ale nareszcie mamy broń, którą trudno będzie powstrzymać.
Klika miesięcy temu zadzwonił do mnie prof. Piotr Kowalczak, który taką książkę od kilku lat pisał. A jest to naukowiec, można powiedzieć, z jądra systemu naukowego. Przez lata był szefem poznańskiego oddziału i wiceszefem całości największej polskiej instytucji zajmującej się pogodą, czyli Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej.
Książka „Zmiany klimatu”, której przedsprzedaż właśnie rozpoczynamy, to jego opus magnum, zawierające szczegółowy, drobiazgowy wręcz przegląd obecnego stanu obiektywnej wiedzy naukowej na temat zmienności i dynamiki klimatu, stojący w jaskrawej sprzeczności z parareligijnym dogmatyzmem klimatycznym promowanym przez lewicowych polityków.
~ Tomasz Sommer
ALEKSIEJ NAWALNY okazał się tak mocny i tak straszny dla Putina, że dyktator nie pozwolił mu żyć nawet w najcięższym łagrze za kołem podbiegunowym, niemal dwa tysiące kilometrów na północ od Moskwy. Dlaczego rosyjski satrapa bał się go tak bardzo, że nigdy nie wymieniał jego nazwiska? Odpowiedź można znaleźć w „Dialogach” Adama Michnika z Aleksiejem Nawalnym, zapisie niezwykłego spotkania dwóch ludzi, którzy bezkompromisowo walczyli o wolność dla swoich ojczyzn. Ale to również książka o Rosji, innej Rosji, takiej, za którą Nawalny gotów był oddać życie.
„Chytrzy i zdradzieccy Polacy, którzy nienawidzą Rosjan, to bardzo rozpowszechnione w Rosji wyobrażenie. Myślę, że normalizacja stosunków z Polską to jeden z najważniejszych, ale też najbardziej skomplikowanych postulatów do realizacji w nowej Rosji. Powinniśmy się uczyć od Polski, ponieważ te same problemy, z którymi zetknęła się Polska na drodze do Europy, będą również naszymi problemami.”
— ALEKSIEJ NAWALNY —
„Myślałem o tym, dlaczego masz taki autorytet, Aleksieju. Nie mówisz Rosjanom – jak niejeden wielki dziewiętnastowieczny rosyjski pisarz – że są niczym. Szanujesz godność ludzi, pokazujesz im, że mogą wybierać między uczciwością a kłamstwem. To jest moim zdaniem najskuteczniejsza metoda walki: mówienie prawdy zamiast podburzania społeczeństwa przeciwko putinistom.”
— ADAM MICHNIK —
Aleksiej Nawalny urodził się 4 czerwca 1976 roku w Butyniu pod Moskwą. Z wykształcenia był prawnikiem, ale już jako bardzo młody człowiek działał w prodemokratycznej partii Jabłoko. W 2008 roku jako bloger zaczął kampanię przeciwko korupcji w Rosji. Dwa lata później napisał, że putinowska Jedna Rosja jest „partią oszustów i złodziei”. Zaczęły się prześladowania – przeciwko Nawalnemu prowadzono śledztwa w sprawach o rzekome przestępstwa gospodarcze. W 2012 roku stał się jednym z liderów masowych ulicznych protestów przeciwko powrotowi Putina na Kreml. Był wielokrotnie aresztowany za udział w demonstracjach. W 2020 roku zasłabł na pokładzie samolotu lecącego do Omska. Uratowano go w szpitalu w Niemczech, chociaż okazało się, że został otruty osławionym nowiczokiem. Rok później aresztowano Nawalnego na lotnisku w Moskwie. Został zesłany do łagru na Dalekiej Północy. 16 lutego 2024 roku świat dowiedział się, że Aleksiej Nawalny nie żyje.
Jeszcze na wolności spotkał się w Moskwie z Adamem Michnikiem, redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej”. „DIALOGI” są zapisem ich rozmów.
Bardo w buddyzmie oznacza stan przejściowy między kolejnymi wcieleniami, a na Śląsku to miejscowość u wrót ziemi kłodzkiej. Miasteczko z wielkim kościołem skrywa skarb, którym przez wieki opiekowali się Polacy, Czesi i Niemcy Matkę Bożą. Przez niemal tysiąc lat przesuwały się granice, wybuchały wojny i epidemie, waliły się góry i wzbierały wody, ludzie brali się za łby z imieniem Boga na ustach, a ona przyglądała się temu łagodnie uśmiechnięta, wysłuchując błagań o wstawiennictwo, łaskę, zwycięstwo i ratunek.Mieszają się tu fakty historyczne, wspomnienia mieszkańców, tajemnicze notatki odnalezione po latach, wierzenia, legendy, plotki i dokumenty, modlitwy i przepisy na piernik. Jest czeski rycerz ze złamaną nogą, Meluzyna, co zgubiła dzieci, drzemiąca bestia spod Warthabergu, dentysta z SS, są oddychające organy, trzy Luksemburki wywożące Matkę Bożą w dziecięcym wózku, jest mnich, po którym zostało tylko ramię i wiatr, co kieruje się własną, raczej diabelską logiką, a jej sens znają nieliczni, którzy chętnie go wyjawią wystarczy postawić im w karczmie dwie kwarty klasztornego piwa.Tomasz Karamon pasjonat Barda od ćwierć wieku ożywia historię, pokazując, w jaki sposób przeszłość i teraźniejszość przeplatają się tutaj w niekończącym się cyklu. Podobnie wosk nieustannie przetapiany na dary wotywne oczy, serca, ramiona, kręgosłupy, uszy, języki, zęby, nogi, głowy, piersi i ropuchy symbolizujące macicę krążył w nieskończonym cyklu próśb i podziękowań zanoszonych do Matki Bożej, wędrując między kościołem a zakładem odlewacza i kramami. Karamon opowiada o ludziach próbujących przezwyciężyć swoje demony, miejscach, których nazwy przechowują pamięć o wojnach i katastrofach, o cudach i dziwnym żywiole, w którym to wszystko się miesza: czasie. Ostatecznie immer passt alles zu allem wszystko zawsze pasuje do wszystkiego.
"Jestem jak cholerne zwierzę, zamknięte w klatce i pokazywane dzieciakom"Ted Bundy. Najsłynniejszy współczesny seryjny morderca.Dokonywał masakr. Ukrywał ciała ofiar i pozował je niczym kukły. Odgrywał z nimi makabryczne sceny. A to tylko początek nieprawdopodobnej historii. Rzeczywistość przerosła najbardziej przerażającą fikcję.Nigdy nie obcowaliście z tak czystym złem.Niepowtarzalna narracja pierwszoosobowa przyprawia o dreszcze."Jestem całkowicie instynktem i popędem. Drapieżnikiem, myśliwym, łowcą. Jestem miłosierny. Wybieram kłamstwo"Lektura zdecydowanie dla ludzi o stalowych nerwach.JAN GOŁĘBIOWSKIIntrygująca pisarska interpretacja umysłu jednego z najbardziej rozpoznawalnych seryjnych morderców w historii.ŁUKASZ WROŃSKI
Katherine Maria Routledge z domu Pease (1866-1935) przeszła do historii jako pierwsza kobieta antropolog i archeolog, która poświęciła się pracy na Polinezji, a przede wszystkim zainicjowała badania na Wyspie Wielkanocnej. Jej książka, stanowiąca relację z wyprawy na Wyspę Wielkanocną, zapewniła popularność samej autorce, ale też wzbudziła zainteresowanie niezwykłością tego miejsca i jego tajemnic wśród wielu ludzi na świecie.
Katherine Routledge pozwoliła też rdzennym mieszkańcom wyspy poczuć znaczenie ich historii i ją zachować zarówno dla nich samych, jak i ludzi interesujących się tą tajemniczą wyspą. Współcześni naukowcy, a zwłaszcza archeolodzy badający wyspę, którą – zgodnie z wolą rdzennych mieszkańców – coraz częściej nazywa się Rapa Nui, nadal korzystają z jej notatek terenowych i etnograficznych oraz czytają właśnie tę jej książkę. Jedno jest faktem: Katherine Routledge odkrywana jest na nowo w dzisiejszych czasach.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?