Przed Wami jedna z wielu przygód Ziuzi! W tej części pojawiają się nowi sąsiedzi, a wraz z nimi zwariowany siedmiolatek, który będzie gadać tylko o samochodach i piłkarzach i ciągnąć Ziuzię za kitki. Tak przynajmniej sądzi Ziuzia, która nie ma najmniejszej ochoty go poznać. Jakież jest jej zdziwienie, gdy zamiast chłopaka zjawia się coś czarnego koziołkującego po dywanie! Czy będzie z tego przyjaźń? Ziuzia ma jedno oko zielone, a drugie szare.Uważa, że dobre pomysły pochodzą z pępka, bo przecież musi on w końcu do czegoś służyć. Ma starszą siostrę Kikę i psa Ciamajdę, i spotyka ją dużo, dużo przygód. Na mamę mówi Mucha, a na tatę Puszek. Dlaczego tak jest i jak to wszystko się wydarzyło? Aby się dowiedzieć, musicie poznać Ziuzię i zacząć czytać już teraz! Natychmiast!
Przed Wami jedna z wielu przygód Ziuzi! W tej części Ziuzia ma problem. Jaki? Trudno stwierdzić. Zamiast spędzać czas z rodzicami, woli milczeć i rozmyślać. Może ma gorączkę? Może się zakochała? Ale jeśli tak, to dlaczego tak bardzo interesuje się krzakami na rodzinnym spacerze? Nawet coś do nich szepcze I co to wszystko ma wspólnego ze Śpiącą Królewną? Ziuzia ma jedno oko zielone, a drugie szare.Uważa, że dobre pomysły pochodzą z pępka, bo przecież musi on w końcu do czegoś służyć. Ma starszą siostrę Kikę i psa Ciamajdę, i spotyka ją dużo, dużo przygód. Na mamę mówi Mucha, a na tatę Puszek. Dlaczego tak jest i jak to wszystko się wydarzyło? Aby się dowiedzieć, musicie poznać Ziuzię i zacząć czytać już teraz! Natychmiast!
Przed Wami jedna z wielu przygód Ziuzi! W tej części nie zanosi się na nic niezwykłego. Bo cóż niezwykłego może się wydarzyć w dniu, w którym rodzice wypełniają tajemnicze PIT-y, a za oknem leje? Na szczęście Ziuzi deszcz niestraszny.W płaszczyku i kaloszach wychodzi na podwórko szukać bandy robaków. Znajduje jednak kogoś innego Na jego widok mama niemal mdleje, a Ciamajda robi oczy tak wielkie jak jego brzuch. Kto to taki? Ziuzia ma jedno oko zielone, a drugie szare.Uważa, że dobre pomysły pochodzą z pępka, bo przecież musi on w końcu do czegoś służyć. Ma starszą siostrę Kikę i psa Ciamajdę, i spotyka ją dużo, dużo przygód. Na mamę mówi Mucha, a na tatę Puszek. Dlaczego tak jest i jak to wszystko się wydarzyło? Aby się dowiedzieć, musicie poznać Ziuzię i zacząć czytać już teraz! Natychmiast!
Przed Wami jedna z wielu przygód Ziuzi! W tej części zostało już tylko dziesięć dni do Gwiazdki! Ziuzia chce pomóc Świętemu Mikołajowi i przygotować prezenty dla rodziny, przyjaciół, sąsiadów i ulubionych zwierząt. Ma na to bardzo mało czasu i trzydzieści złotych, ale kto jak nie ona poradzi sobie z tym zadaniem? Wystarczy kilka dobrych rymów, wskazówki, jak znaleźć skarb (skarbu jeszcze nie ma), kredki, ściana w sypialniA zresztą, przeczytajcie sami. Wesołych Świąt! Ziuzia ma jedno oko zielone, a drugie szare.Uważa, że dobre pomysły pochodzą z pępka, bo przecież musi on w końcu do czegoś służyć. Ma starszą siostrę Kikę i psa Ciamajdę, i spotyka ją dużo, dużo przygód. Na mamę mówi Mucha, a na tatę Puszek. Dlaczego tak jest i jak to wszystko się wydarzyło? Aby się dowiedzieć, musicie poznać Ziuzię i zacząć czytać już teraz! Natychmiast!
Pamiętacie Ziuzię Maliny Prześlugi? Przygody Ziuzi ukazały się do tej pory w 3 tomach. Teraz postanowiliśmy wydać każdą przygodę oddzielnie. Spodziewajcie się 46 szalonych zwariowanych przygód! Idealnych do samodzielnego czytania. Jest też sporo wyjątkowych ilustracji Roberta Romanowicza.W tej części Ziuzia idzie spać. A przynajmniej takie ma plany, jednak za sprawą Marchewki Natalii zamiast do łóżka, trafia do tajemniczego, zimnego Królestwa Grochu z Kapustą, w którym już od progu witają ją zupełnie niezwyczajni dworzanie. Będzie i śmiesznie, i groźnie, ale na pewno, na pewno nie nudno. Wiem, bo znam Ziuzię najlepiej na świecie!Ziuzia ma jedno oko zielone, a drugie szare.Uważa że dobre pomysły pochodzą pępka bo przecież musi on, w końcu, do czegoś służyć. Ma starszą siostrę Kikę, psa Ciamajdę i dużo, dużo przygód. Na mamę mówi Mucha, a na tatę Puszek. Dlaczego tak jest i jak to wszystko się wydarzyło? Aby się dowiedzieć, musicie poznać Ziuzię i zacząć czytać, już teraz! Natychmiast!
Pewnego ranka Halinka odkrywa, że cały jej świat stanął na głowie.Mieszkanie do góry nogami, plac zabaw wywrócony na lewą stronę.A to dopiero początek!Czy ma to związek z nagłym zniknięciem Mamy? No właśnie, gdzie jest Mama?Dlaczego przepadła bez śladu? Czy wróci? Halinka wyrusza na poszukiwania.Po raz pierwszy w życiu... zupełnie sama.Napisałam bajkę o tym, że każdy czasami powinien pobyć sam. Dzieci zyskują dzięki temu pewność siebie i uczą się samodzielności. A rodzice?Cóż, mają chwilę dla siebie. Bo żeby się odnaleźć, warto się czasem zgubić.Malina Prześluga
„Co tu robisz w środku zimy” – czyli Malina Prześluga dla dorosłych
Po licznie wydanych, i nierzadko nagradzanych, propozycjach czytelniczych dla dzieci, Malina Prześluga tworzy pierwszą w swoim dorobku nowelę dla dorosłych odbiorców. Świat przedstawiony, w którym bohaterka, Ewa, daje się (nie)poznać czytelnikom, to najszarszy zakątek najgłębiej przeżywanego stanu nijakiej rzeczywistości. A może jedynie pretekst, by przyjrzeć się własnemu miejscu w życiu i sposobowi na jego przeżywanie, zanim ta szansa przeminie?
Ewa ma rację w jednej kwestii. Nie da się jej lubić. Można jej natomiast współczuć, a na pewno – empatyzować, gdy bliżej przyjrzy się jej próbom walki z bylejakością i pyrrusowych zwycięstw, które odnosi. To dziewczyna z dużego miasta, którą do życia napędza niemoc. Bierność. Nicnierobienie. Dlaczego więc warto przeczytać tę książkę?
Nowela Prześlugi jest opowieścią o pewnej perspektywie widzenia świata, która wydaje się być dogłębnie pesymistyczna, ale nie przez przebyte traumy, wojny i cierpienie, tylko przez szarość codzienności, w której Ewa zakopuje się niebezpiecznie głęboko. To taka perspektywa widzenia świata, którą zna wielu z nas, w którą łatwo się powoli zapaść, bez drogi odwrotu. Ciekawe jest to, że bohaterka to dorastająca kobieta, która życie dopiero poznaje, ale którego ma już właściwie dość. A właściwie, po prostu lubi je testować, sprawdzać, egzaminować – można odnieść wrażenie, że dziewczyna, która lubi przyglądać się małym zjawiskom, drobiazgom, detalom otoczenia, co i rusz szuka kolejnego pretekstu, by przegiąć, docisnąć, znaleźć cokolwiek brzydkiego w czymś zwykłym, aż coś wybuchnie i zmieni jej sytuację. Ale nie wybucha. A konkretnie – przynajmniej nie wybucha dla niej.
W „Co tu robisz w środku zimy” zaskakuje przede wszystkim ciekawy romans brudnej rzeczywistości z wizjami baśniowymi, nawet onirycznymi. Sny i marzenia Ewy są tutaj mocnym kontrastem dla tego, co dzieje się naprawdę, ale też motorem do pomyślenia o dziewczynie z czułością, wrażliwością, dostrzeżenie jej ludzkiej twarzy. Ta surrealistyczna część opowieści Prześlugi zdaje się być rykoszetem skrywanej części osobowości Ewy – w tym świecie dziewczyna czuje się bowiem dobrze, jest zauważalnie aktywna i ma moc sprawczą. Tylko tutaj nic ją nie omija, więcej nawet – to ona może być inspiracją dla świata, a świat nagina się do jej zasad.
Mamy tu opowieść z perspektywy pierwszoosobowego narratora, rodzaj pamiętnika, w którym śledzimy najbardziej intymne chwile z życia Ewy – z teraźniejszości i przeszłości. Taka literacka forma sprawia, że percepcja dziewczyny jest jedyną, jaką możemy sobie wyobrazić – patrzymy jej oczami i wraz z nią nie zachwycamy się tym obrazem. Tym łatwiej możemy je sobie zwizualizować, że mamy tu sugestywne rysunki Patryka Hardzieja. To dość osobliwe ilustracje, przywodzące na myśl świat, który momentami – nomen omen – tylko w myślach mógłby istnieć. Nadal przy tym pozostają na tyle bliskie historii Ewy, że są intuicyjne do odczytania.
„Co tu robisz w środku zimy” brzmi, jakby wyszło spod innego, nieprześlugowego, pióra – i choćby dlatego, warto tę książkę poznać. Nieznane dotąd podejście autorki do literatury i świata w ogóle, jest ciekawym kontrastem do sposobu rozumienia otoczenia, jakie pokazała we wcześniejszych utworach. Prześluga ze zwyczajności, nudy i biernego przyzwyczajenia wyciąga to, co może być interesujące z perspektywy psychologicznej, co może być próbą zrozumienia człowieka, który z jakiegoś powodu lgnie do takiej percepcji otocznia. Coś w tym utworze frapuje i wydaje się być na tyle uniwersalne, że bliskie każdemu z nas.
Recenzja: Karolina Obszyńska
Seria książeczek ma za zadanie uświadomić dziecku, że uczenie się kolejnych czynności niezbędnych w życiu dorosłych wcale nie musi być nudne albo przerażające! A dorosłych z kolei ? że dziecko może powoli, świadomie i bez lęku nabywać umiejętności, których co do zasady ? nabywać nie chce. Malina Prześluga proponuje kilka prostych, zabawnie opisanych instrukcji „obsługi” małego buntownika. To one w nienachalny, ale prosty sposób podpowiedzą rodzicom, w jaki sposób przełamać w dzieciach niechęć lub nieuzasadniony lęk wobec niektórych obowiązków. A każda zdobyta sprawność zostaje uhonorowana specjalnym medalem ? kartą znajdującą się na tylnej okładce każdej części, którą można powiesić na ścianie i, pękając z dumy, chwalić się swoją odwagą przed gośćmi!Autorka prowadzi tę opowieść lekko i bez zbędnego nadęcia ? do dzieci mówi bowiem językiem dziecięcym, nie ubierając w poetyckie słowa tego, co oczywiste i biskie każdemu człowiekowi. Nie szuka metafor ani hiperboli, kibelek nazywając po prostu kibelkiem, a kupę ? kupą. Lęk przed korzystaniem z toalety zostaje więc w końcu szczęśliwie opanowany, ale zanim do tego dojdzie, Lenio musi poznać konsekwencje unikania tego, czego się boi. Kolejna natomiast historia dotyczy już nieco innej czynności, znienawidzonej przez maluchy ? ubierania się. Lenio będzie stawiał czoła lewej i prawej stronie koszulki, skomplikowanym układom pięt i palców na skarpetkach czy węższym i szerszym częściom bielizny. I choć na początku wydaje się to być dla niego nie do przeskoczenia, to w końcu daje sobie radę i obronną ręką wychodzi z trudnej misji zakładania rękawów i nogawek.Przygody Lenia spadają z nieba strapionym rodzicom, którzy nie mogą znaleźć sposobów, by z mozolnych, codziennych czynności uczynić frajdę - albo przynajmniej obowiązek nieokupiony łzami. Prześluga nie sili się na uciążliwy dydaktyzm, ale z pomocą swojej wrodzonej literackiej empatii i ? prawdopodobnie wiedzy zdobywanej odkąd została mamą ? trafnie i swobodnie opowiada o tym, co zna każdy rodzic.Nie tylko dopełnieniem, lecz równowartościowym elementem przygód bohaterów z Góry Deli Meli są Ilustracje Roberta Romanowicza, jak zwykle barwne i wymowne w formie. Tym razem jednak artysta tu i ówdzie mruga do czytelników, zwracając uwagę na takie detale w obrazowaniu przygód Lenia, które wychwyci tylko wprawne oko. To dobry powód, by przygody bohaterów z Góry Deli Meli przeczytać i obejrzeć przynajmniej kilka razy. Trzeba też dodać, że kreskowy wizerunek małego Lenia, jak i całe jego otoczenie, wzbudzają tkliwość coraz mocniej z każdą kolejną kartką.
Lenio i Straszny Kibelek oraz Lenio, który sam się ubiera to dwie z siedmiu części przygód małego „Lenia z Góry Deli Meli”. Malina Prześluga, ceniona pisarka literatury dla najmłodszych, a prywatnie ? mama Lenia, stworzyła nową propozycję serii dla rodziców i ich dzieci. Tym razem zaprasza do świata mieszkańców tajemniczej góry, którzy wraz z małym bohaterem cieszą się, gdy ten zdobędzie kolejną sprawność w stawaniu się coraz odważniejszym.Bo właśnie o zdobywanie sprawności się tu rozchodzi ? seria książeczek ma za zadanie uświadomić dziecku, że uczenie się kolejnych czynności niezbędnych w życiu dorosłych wcale nie musi być nudne albo przerażające! A dorosłych z kolei ? że dziecko może powoli, świadomie i bez lęku nabywać umiejętności, których co do zasady ? nabywać nie chce. Malina Prześluga proponuje kilka prostych, zabawnie opisanych instrukcji „obsługi” małego buntownika. To one w nienachalny, ale prosty sposób podpowiedzą rodzicom, w jaki sposób przełamać w dzieciach niechęć lub nieuzasadniony lęk wobec niektórych obowiązków. A każda zdobyta sprawność zostaje uhonorowana specjalnym medalem ? kartą znajdującą się na tylnej okładce każdej części, którą można powiesić na ścianie i, pękając z dumy, chwalić się swoją odwagą przed gośćmi!Tak więc na Górze Deli Meli mieszkają Delimki i Melimki, które słyną z nieprzeciętnej odwagi ? nie inny jest wcale mały Lenio, choć jak na razie jeszcze obawia się pewnej rzeczy. Korzystania z toalety, jak prawdziwy dorosły. I właśnie o tym strachu, a właściwie o próbach jego przezwyciężania, traktuje „Lenio z Góry Deli Meli ? Straszny Kibelek” ? czyli pierwsza z przygód tej serii.Tak więc na Górze Deli Meli mieszkają Delimki i Melimki, które słyną z nieprzeciętnej odwagi ? nie inny jest wcale mały Lenio, choć jak na razie jeszcze obawia się pewnej rzeczy. Korzystania z toalety, jak prawdziwy dorosły. I właśnie o tym strachu, a właściwie o próbach jego przezwyciężania, traktuje „Lenio z Góry Deli Meli ? Straszny Kibelek” ? czyli pierwsza z przygód tej serii. Autorka prowadzi tę opowieść lekko i bez zbędnego nadęcia ? do dzieci mówi bowiem językiem dziecięcym, nie ubierając w poetyckie słowa tego, co oczywiste i biskie każdemu człowiekowi. Nie szuka metafor ani hiperboli, kibelek nazywając po prostu kibelkiem, a kupę ? kupą. Lęk przed korzystaniem z toalety zostaje więc w końcu szczęśliwie opanowany, ale zanim do tego dojdzie, Lenio musi poznać konsekwencje unikania tego, czego się boi.
Czy pamiętacie dziewczynkę z jednym okiem szarym, a drugim zielonym? Której pomysły przychodziły do głowy przez pępek? Tak, to właśnie Ziuzia. Wraca odrobinę starsza ma już 8 lat, mierzy się z nowymi sytuacjami, kształtuje swoje podejście do nich. Nie przestaje być uroczą, pełną fantazji dziewczynką, ale teraz jest jeszcze bardziej rezolutna, bo wiele się u niej zmieniło, a poza tym starszeństwo zobowiązujeZiuzia i dom na głowie jest jak jej bohaterka: pogodna, ale z bardzo wyrazistym charakterem, o nieskrępowanej wyobraźni i mocno zindywidualizowana, żeby nie powiadzieć niezależna. Ta wyczekana pozycja nie zawiedzie miłośników Ziuzi i znów podsyci ochotę na więcej, na kolejne opowieści. Z pewnością będzie kochana przez dzieci równie mocno, jak poprzednie dwie części opowieści. Zaskarbi sobie też sympatię rodziców, bo będzie nieocenioną pomocą w radzeniu sobie z dziecięcymi problemami: niechęcią do szkoły czy zazdrością o młodsze rodzeństwo.Recenzja: Anna Stasiak
Mól, panie, jak prawdziwy! Malina Prześluga to potrafi! Jak nie pchła, to komar, jak nie komar, to... mucha i mól. Tak, tak, właśnie ten ostatni jest głównym bohaterem najnowszej książki Maliny Prześlugi, pt. ,,Bajka o starej babci i molu Zbyszku"". Co wiemy o molach? Tyle, że robią nam dziury w ubraniach lub spustoszenie w szafkach z suchym jedzeniem. Co robimy z molami? Ubijamy, jak tylko jakiegoś zobaczymy. Za co je uważamy? Za ogromne szkodniki. I nic więcej. Tymczasem... Malina Prześluga małemu molowi nadaje imię, charakter, uczucia, marzenia i wizję przyszłości. Mol Zbyszek mieszkał sobie w szafie wraz z rodziną i przyjaciółmi, gdy zjawiło się TO... zagłada w postaci kulek na mole. I po zabawie. Biedny, niedoświadczony jeszcze, mól został sam. Zaopiekowała się nim mucha Marzena. (Mucha to kolejne stworzenie, którego obecności nie możemy znieść w domu). I tak, krok po kroku, historia mola się rozwija, codzienność nabiera barw, a człowiek, ten odwieczny wróg, nie jest taki zły... Ha! Lecz człowiek nie byle jaki! Tytułowa stara babcia. Starsi ludzie też nie zawsze są traktowani z należytym szacunkiem. I tutaj Malina Prześluga pewnej staruszce dodaje lekkości i poczucia humoru, a na dodatek pewnych walorów komicznych, bo okazuje się, że zmarszczki mogą tworzyć ciekawe wzorki na twarzy, a brak sztucznej szczęki w ustach - śmieszne miny. I nie ma tutaj nic z rubasznego ośmieszania! To także niezwyczajność w zwyczajności jest bohaterką tej książki. Bowiem może się okazać, że interesujących bohaterów mamy od dawna w domu. Tylko dostrzec ich trzeba, obdarzyć sympatią... (Oj, już to widzę, jak dzieci po lekturze tej książki nie pozwolą rodzicom ubić żadnego mola i żadnej muchy!). I znów jest tak, że trudno się nie uśmiechnąć i nie polubić tych postaci. One tak ubarwiają szarą rzeczywistość! I może nie byłoby to tak oczywiste, gdyby nie fotografie Pawła Bajewa. Stworzył on Zbyszka i Marzenę, i babcię (a może dziadka w roli babci?) znalazł odpowiednią. Sfotografował ich wszystkich, a co na zdjęciu, to przecież istnieć musi naprawdę. I niech ktoś spróbuje nie uwierzyć! I wszystko się tu zgadza: i mieszkanie nienowoczesne, i szafa, i zęby w szklance. Wszystko jest i to takie, że dotknąć by się chciało i wejść do tego świata natychmiast! Recenzja: Agata Hołubowska
,,Bajkę o włosie Patryku"" zilustrowała Agnieszka Woźniak. Zrobiła to w sposób oszczędny, niemalże minimalistyczny, posługując się tylko czarną kreską. W obrazy ,,wciągnęła"" także sam tekst, który chwilami współtworzy ilustrację. Nie jest łatwo animizować włosy, unikając oczywistych środków, czyli nadawania im np. oczu czy rąk. A jednak ilustratorce się to udało: jej włosy, choć proste, pełne są życia, dynamiki. Nie mają ludzkich cech, ale w jakiś magiczny sposób ożywają. Ilustracje sprawiają, że wierzymy w każde napisane słowo. Tak mocno podkreślają tekst i doskonale go uzupełniają. Wierzę, że i ta książka, choć zupełnie inna, to znajdzie swoich wielbicieli, podobnie jak ,,Ziuzia"" Maliny Prześlugi.
Kto nie lubi świąt Bożego Narodzenia? Choć wydaje się, że kochają je wszyscy, to w rzeczywistości jest wiele osób, które zatraciły poczucie ich niezwykłości, którym doskwiera towarzysząca im komercyjna otoczka lub kontestują sens bożonarodzeniowych zwyczajów i tradycji. Czy trzeba takie osoby ratować? Nie trzeba... Ale można. Bo oto pojawiła się książka wyjątkowa: tych, którzy stracili zapał, na powrót rozkocha w świętach, a wątpiącym przywróci wiarę w ich magię.
Czy to takie ważne, czy lubi się święta? Tym którzy zastanawiają się nad sensem gorączki przygotowań, powtarzalności zwyczajów „Bombka z gwiazdką” przypomni, czym one w istocie są i na czym polega ich siła i nadzwyczajność. Bo to przecież dzięki nim bliscy sobie ludzie – rodzina, przyjaciele – chcą znaleźć czas na spotkanie i celebrowanie swojej obecności. To one dostarczają dzieciom przeżyć i emocji, które zapadną w nich na długo i ukształtują ich stosunek do wzajemnych relacji i wspólnego spędzania czasu. Jeśli bowiem spojrzeć na istotę świąt, przedrzeć się przez wszystkie skrywające ją zasłony, chodzi w nich o poczucie bezpieczeństwa, wewnętrznej siły i wartości każdego z nas. Buduje się ono poprzez dobry kontakt z bliskimi, wspólnotę doświadczeń, kultywowanie tradycji, a także wyzwalaną w tym szczególnym czasie pełną czułości akceptację.
Dlatego aby święta były lubiane i udane, trzeba mieć na nie sposób. „Bombka z gwiazdką” to swoisty instruktaż, co należy zrobić, aby misja „Święta” się powiodła. Autorka w żartobliwy sposób podaje przepisy na realizację poszczególnych etapów wigilijnego wieczoru. W wierszach, opowiadaniach i miniaturach przygląda się świątecznym zwyczajom, przyjmując punkt widzenia „bohaterów drugiego planu”: pierwszej gwiazdki, świątecznego prezentu, bombki zawieszonej na gałązce świerku, wigilijnego sianka. Z czułością pochyla się nad pozornie nieistotnymi rzeczami czy niezauważalnymi zjawiskami, poświęcając im uwagę, dając im osobowość, opowiadając historię z ich perspektywy (przykładem niech będzie przepiękny i wzruszający „Płatek śniegu”). Dzięki takiemu zabiegowi można zobaczyć rzeczywistość z innej strony i dostrzec w niej wartość, odnaleźć utracony zachwyt nad nią.
„Bombka z gwiazdką” wydawnictwa TASHKA jest książką wybitnie świąteczną, a przy tym absolutnie wyjątkową wśród publikacji o tej tematyce. Zawdzięcza to swojej autorce, Malinie Prześludze, pisarce, której twórczość daleka jest od podążania wytyczonymi szlakami. Wyróżnia ją zainteresowanie uznawanymi za typowe czy zwykle pomijanymi jako nieistotne elementami rzeczywistości, a także wielkie ciepło, uwaga, prosty język i nieprzeciętne poczucie humoru. Powszechnie znaną i utrwaloną w odbiorze rzeczywistość Malina Prześluga nie tyle opisuje, co – poprzez indywidualny sposób jej postrzegania – na nowo stwarza. Dzięki temu zwyczajne przedmioty zyskują rangę, typowe zjawiska – magiczną moc, a przyzwyczajenia domagają się rewizji. Z takim widzeniem świata spotkały się wrażliwość i kunszt Jagi Słowińskiej, artystki, która „Bombkę z gwiazdką” zilustrowała. Oszczędność kolorów (biały, odcienie niebieskiego i miedziano-złoty), geometryczne kształty, wprowadzająca ład powtarzalność elementów oraz dbałość o najdrobniejsze szczegóły budujące wiarygodne obrazy – wszystko to złożyło się na zachwycające ilustracje. Każda z autorek w swej sztuce pozostała sobą, co nie przeszkodziło im w stworzeniu pełnej harmonii i piękna książki.
„Bombka z gwiazdką” ma szansę uratować niejedne święta. A co z tymi osobami, których o wyjątkowości świąt nie trzeba przekonywać? Dla nich ta książka będzie najpiękniejszym prezentem, jaki będą mogli sprawić sobie i swoim bliskim.
Ile znacie bajek o królewnach, księżniczkach i rycerzach?
Bardzo wiele.
Czy w tych bajkach występują rumaki?
Oczywiście, przecież rycerze nigdzie nie chodzą piechotą.
A co potraficie o tych rumakach powiedzieć? Jak mają na imię? Czy są sympatyczne? Ile lubią zjeść na śniadanie? Czy znają się na czarach? Nic nie wiemy o rumakach z bajek... A to takie niesprawiedliwe!
Dlatego rumak Romuald jest rozczarowany.
I gdy zaczyna się jego własna, osobista bajka długo nie może w to uwierzyć. Dopóki nie usłyszy cichutkiego "ratunku, ratunku", dochodzącego gdzieś z drugiego końca miasta... Tylko jak ruszyć z kopyta, gdy nie ma nikogo, kto zawoła: "Wio!"?
Od zawsze każdym miejskim podwórkiem rządzi jakaś banda gołębi. Waleczne, odważne, honorowe, co chwila wznoszą dumne okrzyki: ""Rządzą gołębie, zawsze gołębie, tylko gołębie!"". Przerywają tylko wtedy, gdy ktoś sypnie bułką... Albo gdy na rewir wkroczy ich odwieczny wróg - kot. I to właśnie kot rozbił Bandę Zbigniewa: pożarł gołębia Janusza! Nikt tego nie widział. Nie było śladów. Dowodów brak. Ale gołębie nie potrzebują dowodów, by się zemścić. Na szczęście w odpowiednim (a może najmniej odpowiednim?) momencie na podwórko wkracza Przemek - samotny, młody wróbel. Przemek jest dobroduszny i niewinny. Słabeusz bez własnej Zgrai. Nigdzie nie pasuje i nie ma prawa głosu, bo przecież nie jest gołębiem! A jednak jego dobre serce i wiara w ptaki pozwala mu uchronić Bandę przed katastrofą i dociec prawdy. Przemek raz na zawsze zmieni zasady i udowodni, że warto iść przez życie razem, dziób w dziób. Bo przecież ptak to ptak, a każdy problem da się rozwiązać pokojowo... Albo można odkryć, że tak naprawdę problem nie istnieje!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?