Walter Gierat, Polak, mieszkający od wielu lat w Stanach Zjednoczonych, wraca do rodzinnej miejscowości, chcąc upamiętnić zmarłego w czasie wojny brata. Postanawia wybrać się na polowanie, podczas którego zostaje zastrzelony. Milicja stwierdza, że było to morderstwo, a motywem zbrodni chęć zrabowania drogiej broni myśliwego. Mija kilka miesięcy i nie udaje się odnaleźć sprawcy. Na miejsce przybywa oficer śledczy pod przykrywką, który podejmuje pracę gajowego, mając nadzieję, że w bezpośrednich rozmowach i obserwacjach uda mu się dowiedzieć czegoś, co umknęło w pierwszym śledztwie. Już pierwszej nocy zostaje obudzony strzałem, którego odgłos niesie się od strony lasu...
Opowieść o skomplikowanych losach trzech pokoleń rodziny Drozdów. Rozpoczyna się w czasie wojny, kiedy w 1943 roku do niemieckiego gospodarstwa Julii Koestler trafia polski parobek Roman. Historia rodzącego się między nimi uczucia pokazuje, że świat nie jest czarno-biały i czasem trudno powiedzieć, kto jest wrogiem, a kto przyjacielem. Część druga dzieje się współcześnie na Mazowszu, zaś część trzecia jest wizją przyszłych wydarzeń pomiędzy Port-au-Prince na Haiti a małym podwarszawskim miasteczkiem. Dzieje Drozdów świadczą o tym, że niezależnie od czasu i miejsca miłość jest wartością, która ocala człowieczeństwo.
Kołomyjka była grana, śpiewana i tańczona na huculskich weseliskach i rodzinnych biesiadach nie tylko przez kapele ludowe i klezmerskie, ale i profesjonalnych muzyków. Są w niej elementy żydowskich tańców ze starożytnej Palestyny, hiszpańskiego flamenco, węgierskich czardaszy, a przywieziona na cygańskich wozach w dorzecze Prutu i Czeremoszu, wzięła nazwę od stolicy Pokucia i Huculszczyzny. Dziwna to muzyka, a najważniejsza jest „dusza” tej porywającej melodii. Można nią wyrazić najbardziej intymne uczucia: radości, smutki, nostalgię, tragedię, a przede wszystkim miłość. Tańczy się kołomyjkę „do upadłego”, coraz szybciej i szybciej – bywało, że tancerka mdlała przy ostatnich taktach. Muzyka ta sprawia wrażenie nieładu i improwizacji. Chcąc określić ludzkie losy zawirowane wokół dziejowych wydarzeń, można powiedzieć: „to jak w kołomyjce”, dlatego ta huculska melodia trafiła na okładkę jako tytuł książki.
To opowieść o dwojgu młodych ludziach – on z Wrocławia, ona z Kołomyi – którzy swoją niecodzienną miłość muszą zmierzyć ze wszystkim, co przez wieki nawarstwiło się „między nami sąsiadami” na dobre i na złe. Ich życie to prawdziwa „kołomyjka”. Tragiczne sytuacje są pozornie nie do pokonania, udaje się to jednak bohaterom tej powieści.
Kołomyjka była grana, śpiewana i tańczona na huculskich weseliskach i rodzinnych biesiadach nie tylko przez kapele ludowe i klezmerskie, ale i profesjonalnych muzyków. Są w niej elementy żydowskich tańców ze starożytnej Palestyny, hiszpańskiego flamenco, węgierskich czardaszy, a przywieziona na cygańskich wozach w dorzecze Prutu i Czeremoszu, wzięła nazwę od stolicy Pokucia i Huculszczyzny. Dziwna to muzyka, a najważniejsza jest „dusza” tej porywającej melodii. Można nią wyrazić najbardziej intymne uczucia: radości, smutki, nostalgię, tragedię, a przede wszystkim miłość. Tańczy się kołomyjkę „do upadłego”, coraz szybciej i szybciej – bywało, że tancerka mdlała przy ostatnich taktach. Muzyka ta sprawia wrażenie nieładu i improwizacji. Chcąc określić ludzkie losy zawirowane wokół dziejowych wydarzeń, można powiedzieć: „to jak w kołomyjce”, dlatego ta huculska melodia trafiła na okładkę jako tytuł książki.
To opowieść o dwojgu młodych ludziach – on z Wrocławia, ona z Kołomyi – którzy swoją niecodzienną miłość muszą zmierzyć ze wszystkim, co przez wieki nawarstwiło się „między nami sąsiadami” na dobre i na złe. Ich życie to prawdziwa „kołomyjka”. Tragiczne sytuacje są pozornie nie do pokonania, udaje się to jednak bohaterom tej powieści.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?