Piotr Voigt jest świeżo rozwiedzionym biznesmenem, który dla uczczenia odzyskanej wolności bierze dzień wolny z pracy, aby pochodzić po mieście. Nareszcie uwolnił się od toksycznego związku i nareszcie może żyć, jak chce. W parku poznaje pewną uroczą kobietę, którą nazywa Myszką. Od razu zakochuje się w niej i poszukuje jej w całym Szczecinie. Oczywiście udaje im się spotkać, a ich relacja mknie do przodu w zawrotnym tempie. Po drodze pojawiają się jednak nieoczekiwane problemy i tajemnice do rozwikłania. Jak potoczą się losy znajomości tych dwojga?O miłości, szczęściu, tolerancji, poszukiwaniu bliskiej osoby i wolności, która wcale nie jest taka wspaniała jak się wydaje. Jeśli lubisz życiowe historie, poprawiające nastrój i dające nadzieję - to audiobook dla Ciebie!
Życie jest jak kocioł z zupą z tytułowej ryby – zawsze gdzieś czyha odrobina trucizny!
Ryba fugu jest bardzo smaczna, ale jeśli będziemy obchodzić się z nią nieostrożnie – możemy otruć siebie i współbiesiadników. Podobnie z naszym życiem. Trzeba zawsze myśleć o tym, co robimy, jakie decyzje podejmujemy, inaczej może się tak zdarzyć, że ktoś zapłaci wysoką cenę za nasz brak rozwagi.
Kobieta chce mieć dziecko – czy to zbyt wielkie żądanie? Wykorzystuje możliwości, które daje współczesna nauka – po to jest nauka! W pewnym momencie jednak schodzi z bezpiecznej ścieżki – emocje wzięły górę, rozum zasnął, obudziły się upiory. Kobieta podejmuje decyzje, nie licząc się z nikim.
Młoda dziewczyna, studentka chce studiować na mało opłacalnym kierunku, dla własnej satysfakcji. Jest osamotniona w swoich dążeniach, rodzice widzieliby ją na bardziej praktycznych studiach, a w przyszłości w rodzinnym biznesie. Dziewczyna nie ma wsparcia z ich strony. Dziewczyna podchwytuje podsunięty jej pomysł na zarobienie pieniędzy i od razu wie, że podejmuje ryzyko.
Obie te młode kobiety przypominają trochę kucharza, który beztrosko bierze rybę fugu za ogon i w całości wrzuca ją do garnka z zupą.
Świat otwiera przed nami nieograniczone możliwości – do takiego wniosku dochodzi bohaterka książki i ma rację. Aby jednak z nich skorzystać, trzeba być otwartym na ten świat, nie bać się zmian ani wyzwań, nie zasklepiać w utartych zwyczajach i poglądach. Trzeba iść do ludzi, nie zastanawiając się, co nam to da i czy aby ktoś nie zrobi nam krzywdy. No risk, no fun!
Czy prawie-doktorantka, literaturoznawczyni, może z własnej woli zostać gosposią pracującą „po domach”? I to nie w Ameryce, ale u nas, w Polsce? Czy można mieć radość z pracy? Czy można pokochać kogoś o pięćdziesiąt lat starszego od siebie? Albo o pięćdziesiąt lat młodszego?
„Zakres naszej wolności jest szerszy niż czasami chcemy to przyznać. Książka ta nie powstałaby, gdyby nie kilkoro moich Czytelników, których spotkałam na trasie autorskiej lub w Internecie. Oni poszerzyli moją wiedzę i podarowali mi wiele radości. Chciałabym te wartości przekazać dalej”. – Monika Szwaja
Słońce świeci wszystkim tytuł zbioru opowiadań Moniki Szwai to także hasło, którym pisarka kierowała się, tworząc swoje kolejne powieści. Świat wymaga od nas powagi i determinacji, ale nie wolno zapominać, że tym, co daje nam siłę do życia, jest uśmiech i optymizm – a te z pewnością każdy odnajdzie w niniejszym tomie. W książkach Moniki Szwai świat przedstawiony jest światem prawdziwym, światem zwyczajnych ludzi. Realia są przeważnie do sprawdzenia, zaś bohaterzy czasami do złudzenia przypominają przyjaciół i znajomych Moniki. Zwłaszcza ci z drugiego planu. Główni bohaterowie są wymyśleni, a akcja jest fikcyjna, ale – na obraz i podobieństwo rzeczywistości naszej codziennej. Ponieważ zaś nasza rzeczywistość potrafi być niesłychanie barwna i interesująca – perypetie "wymyślonych i składaków" również takie bywają, często z porządną domieszką prawdziwego romantyzmu.
Eulalia, jest reporterką telewizyjną (jak zresztą sama autorka); kocha góry i robienie o nich filmów. Ma pracę (zajmującą), dom (pół bliźniaka właściwie), samochód (niezły), dwoje udanych dzieci, przyjaciół - właściwie wszystko poza stałym mężczyzną. A że nawet dzisiejsza kobieta wyzwolona nie zawsze, mimo wszystko, radzi sobie bez onego i przyjemności z nim związanych, Eulalia zaczyna bystrzej spoglądać na otaczających ją panów..
ZATOKA TRUJĄCYCH JABŁUSZEK istnieje naprawdę, w przeciwieństwie
do Klubu Mało Używanych Dziewic, który ożył tylko na kartach książek
Moniki Szwai.
Jego matki założycielki zdobyły sobie wszakże taką sympatię Czytelników,
jakby były najprawdziwsze w świecie. Czy to znaczy, że takie dziewice
drzemią w wielu z nas? Że podobnie jak one wiemy, co w życiu jest
najważniejsze i że niekoniecznie jest to zrobienie kariery za wszelką cenę?
Że umiemy, a przynajmniej próbujemy dostrzegać piękno w świecie takim,
jaki jest? Że ciągnie nas do drugiego człowieka? Że staramy się po prostu być
szczęśliwymi ludźmi?..
Ostatnio zyskał sobie ogromną popularność na świecie, a więc i u nas, pogląd,
że należy za wszelką cenę dążyć do zrealizowania SIEBIE, cokolwiek to miałoby
oznaczać. Zbytnie zaufanie modzie w tym zakresie może nas jednak wyprowadzić
na manowce. Realizując SIEBIE, zapominamy, że nie sami jesteśmy na świecie,
a nawet (o zgrozo), być może nie jesteśmy na nim najważniejsi. Monika
Szwaja w swoich książkach proponuje nieco inne podejście do rzeczywistości.
Jej bohaterki, nie zapominając o podstawowej dawce zdrowego egoizmu,
są zwrócone na zewnątrz.
Mało Używane Dziewice, które założyły Klub z zamiarem czynienia rzeczy
pożytecznych to kobiety inteligentne, sympatyczne i choć po przejściach
wciąż pozytywnie nastawione do życia. Dostrzegają w ten sposób nie tylko innych
ludzi, ale i świat dookoła. A ten bywa fascynujący... Autorka, doświadczona
reporterka wie o tym od lat. I umie to opisać. Aby dobrze się bawić przy czytaniu
powieści Dziewice, do boju! niekoniecznie trzeba znać pierwszą książkę o nich...
aczkolwiek polecamy, naturalnie.
Klub Mało Używanych Dziewic to wbrew prowokującej nazwie
coś niemal tak niewinnego jak drużyna harcerska. Matkami
założycielkami są cztery interesujące kobiety, których celem nie jest
złapanie wreszcie chłopa (nie da się ukryć, lata lecą), lecz w pewnym
sensie poprawianie rzeczywistości. Mają w sobie coś z dzielnych
pozytywistek, choć, broń Boże, nie są w typie Siłaczek padających
na posterunku. Skuteczność oto ich dewiza. Inteligencja i wdzięk
pomagają im osiągać cele...
Monika Szwaja, jak zwykle, pisze o kobietach, które nie gubią się
na zakrętach rzeczywistości... a jeśli nawet czasem się zagubią,
to starają się odnaleźć drogę do samych siebie. Potrafią myśleć, walczyć,
pracować, kochać i cieszyć się życiem.
Czytając Matkę Wszystkich Lalek, przeniesiemy się na małą skalistą
wysepkę u wybrzeża magicznej krainy Bretanii, a także w polskie
Karkonosze, również posiadające własną magię i niezaprzeczalny urok,
tak dobrze znany wielu z nas.
Świat otwiera przed nami nieograniczone możliwości do takiego wniosku dochodzi bohaterka
książki i ma rację. Aby jednak z nich skorzystać, trzeba być otwartym na ten świat, nie bać
się zmian ani wyzwań, nie zasklepiać w utartych zwyczajach i poglądach. Trzeba iść do ludzi,
nie zastanawiając się, co nam to da i czy aby ktoś nie zrobi nam krzywdy. No risk, no fun!
Czy prawie doktorantka, literaturoznawczyni, może z własnej woli zostać gosposią pracującą
po domach? I to nie w Ameryce, ale u nas, w Polsce? Czy można mieć radość z pracy?
Czy można pokochać kogoś o pięćdziesiąt lat starszego od siebie? Albo o pięćdziesiąt lat młodszego?
Czy trzeba tkwić w związku z osobą, która uczyniła nam krzywdę? Zakres naszej wolności jest szerszy,
niż czasami chcemy to przyznać. Książka ta nie powstałaby, gdyby nie kilkoro moich Czytelników,
których spotkałam na trasie autorskiej lub w Internecie. Oni poszerzyli moją wiedzę i podarowali
mi wiele radości. Chciałabym te wartości przekazać dalej.
Czy anioły noszą kapelusze? Owszem, zdarza się. To te same anioły,
które nie cierpią sztywnych mundurków. Są z natury bardzo pracowite,
często zdarza im się ratować ludzi, których własny anioł stróż wybrał
się właśnie na długie wakacje, a oni, pozostawieni sami sobie, popadają
w depresje, zdarza im się próbować samobójstwa, uciekać z domu,
tracić wolę życia. Spotkamy w tej książce grono własnie takich osób,
którym ""rzeczywistość zwaliła się na głowę"". Starszawa pani profesor,
niezbyt młody biznesmen, studentka, dziecko... Niektórych bohaterów
znamy z poprzednich powieści Moniki Szwai.
Czy ktoś z nich chadza w kapeluszu? Dowiemy się, czytając tę opowieść.
Ryba fugu jest bardzo smaczna, ale Jeśli będziemy obchodzić się z nią
nieostrożnie możemy otruć siebie i współbiesiadników. Na śmierć.
Podobnie z naszym życiem, które jest jak potrawa dla inteligentnych.
Trzeba zawsze myśleć o tym, co robimy, jakie decyzje podejmujemy
choćby targały nami zgoła szekspirowskie emocje. Bohaterki tej
powieści przypominają trochę kucharza, który beztrosko bierze rybę
fugu za ogon i w całości wrzuca ją do garnka z zupą. Ktoś będzie musiał
zapłacić za taki brak rozwagi a cena może być wysoka
Czy można zaprzyjaźnić się na polecenie? No właśnie!
Polecenie takie, nieomal rozkaz, otrzymuje nasza stara
znajoma, Wika, której w „Zapiskach stanu poważnego”
udało się urodzić synka, a w „Romansie na receptę”
– szczęśliwie wyjść za mąż.
W jej życie wkracza energicznie Adela, śpiewaczka operowa,
sopran wędrowny (z braku stałego etatu). Piękna,
utalentowana, pełna życia i temperamentu... Na dodatek
w konflikcie z własnym mężem, który coraz gorzej znosi
jej ciągłe nieobecności i brak trzydaniowych obiadków
domowych. A tymczasem Wika dla swojego męża ma coraz
mniej czasu, wróciła bowiem do swojej pierwszej miłości
– pracy dziennikarki telewizyjnej. No i jak w tych
warunkach zapewnić Czytelnikom happy end?
Nie jest łatwo, nie jest łatwo...
Eulalia jest dziennikarką telewizyjną. Dawno porzucona przez męża, samotnie wychowała bliźnięta - Sławkę i Kubę. Obecnie dzieci dorosły i wybierają się na studia do innego miasta. Eulalia nie radzi sobie z myślą o tym, że zostanie sama, tym bardziej że zaprzyjaźnieni sąsiedzi również się wyprowadzili. Jej kiepski nastrój potęguje to, że wydaje się sobie stara i nieatrakcyjna.
Pewnego dnia Eulalia przyjmuje zlecenie na zrealizowanie filmu turystycznego o Karkonoszach. Z chęcią je przyjmuje, zwłaszcza że wiąże się to nie tylko z niezłym zarobkiem, ale i z odwiedzeniem lubianych przez dziennikarkę zakątków Karpacza i okolic. Jedyną obawą jest jej choroba - astma, która w górach może być szczególnie niebezpieczna.
W Bacówce Eulalia poznaje atrakcyjnego Janusza Wiązowskiego, którego szybko uznaje za największego gbura na świecie. Okazuje się, że mężczyzna ten nie znosi telewizji, a reporterów uważa za ludzi, z którymi nie warto utrzymywać bliższych kontaktów. Eulalię Janusz tyle samo odpycha, co fascynuje....
Czy można zaprzyjaźnić się na polecenie? No właśnie! Polecenie takie, nieomal rozkaz, otrzymuje nasza stara znajoma, Wiktoria, której w „Zapiskach stanu poważnego” udało się urodzić synka, a w „Romansie na receptę” - szczęśliwie wyjść za mąż. W jej życie wkracza energicznie Adela, śpiewaczka operowa, „sopran wędrowny” (z braku stałego etatu). Piękna, utalentowana, pełna życia i temperamentu... na dodatek w konflikcie z własnym mężem, który coraz gorzej znosi jej ciągłe nieobecności i brak trzydaniowych obiadków domowych. A tymczasem Wika dla swojego męża ma coraz mniej czasu, wróciła bowiem do swojej pierwszej miłości - pracy dziennikarki telewizyjnej.
No i jak tu w tych warunkach zapewnić Czytelnikom tzw. szczęśliwy happy end? Nie jest łatwo, nie jest łatwo!...
Czy anioły noszą kapelusze? Owszem, zdarza się. To te same anioły, które nie cierpią sztywnych mundurków.Są z natury bardzo pracowite, często zdarza im sięratować ludzi,których własny anioł stróż wybrał się właśnie na długie wakacje, aoni, pozostawieni sami sobie,popadają w depresje, zdarza im się próbować samobójstwa, uciekać z domu, tracić wolę życia. Spotkamy w tej książce grono własnie takich osób, którym ""rzeczywistość zwaliła się na głowę"". Starszawa pani profesor, niezbyt młody biznesmen, studentka, dziecko... Niektórych bohaterów znamy z poprzednich powieści Moniki Szwai.Czy ktoś z nich chadza w kapeluszu? Dowiemy się, czytając tę opowieść.
Zatoka Trujących Jabłuszek - istnieje naprawdę, w przeciwieństwie do Klubu Mało Używanych Dziewic, który ożył tylko na kartach książek Moniki Szwai. Jego ""matki założycielki"" zdobyły sobie wszakże taką sympatię Czytelników, jakby były najprawdziwsze w świecie. Czy to znaczy, że takie ""dziewice"" drzemią w wielu z nas? Że - podobnie jak one - wiemy, co w życiu jest najważniejsze i że niekoniecznie jest to zrobienie kariery za wszelką cenę? Że umiemy, a przynajmniej próbujemy dostrzegać piękno w świecie - takim, jaki jest? Że ciągnie nas do drugiego człowieka? Że staramy się po prostu być szczęśliwymi ludźmi?...
Korrigany, małe bretońskie duszki, potrafią porządnie zamieszać w ludzkich losach. Może to jakiś korrigan postanowił zburzyć spokój Claire Autret z maleńkiej wyspy u brzegów Bretanii? Wysłał ją w polskie góry, aby tam spotkała dziwną i tragiczną postać Matki Wszystkich Lalek? Kazał jej przewartościować całe swoje dotychczasowe życie? Pamiętajmy jednak, że korrigany umieją też leczyć rany i naprawić to, co same zepsuły...,,Matka Wszystkich Lalek"" to książka, w której Monika Szwaja opisała losy dwóch kobiet, różniących się właściwie wszystkim, od wieku począwszy. Jedna z nich, córka polsko-bretońskiego małżeństwa dobiega trzydziestki i właśnie dowiaduje się, że niezupełnie jest osobą, za którą dotąd się uważała. Druga również przez wiele lat przeżywała kłopoty z własną identyfikacją spowodowane bezwzględnością drugiej wojny światowej. Obie muszą sobie jakoś poradzić z nową wiedzą o sobie i swoim pochodzeniu. Nie jest to wcale łatwe, zwłaszcza w przypadku osoby, której w dzieciństwie zmieniono tożsamość i połączono to z regularnym praniem mózgu. Takich rzeczy nie przeżywa się bezkarnie. Monika Szwaja, jak zwykle, pisze o kobietach, które nie gubią się na zakrętach rzeczywistości... a jeśli nawet czasem się zagubią, to starają się odnaleźć drogę do samych siebie. Potrafią myśleć, walczyć, pracować, kochać i cieszyć się życiem.Czytając""Matkę Wszystkich Lalek"" przeniesiemy się na małą, skalistą wysepkę u wybrzeża magicznej krainy - Bretanii, a także w polskie Karkonosze, również posiadające własną magię i niezaprzeczalny urok, tak dobrze znany wielu z nas.
W typowych romansach zawsze jest tak: Ona spotyka Jego (lub On Ją), potem się zakochują, coś im przeszkadza, ale w końcu odbywa się wesele i ""żyją długo i szczęśliwie"". W ""Domu na klifie"" zawarcie małżeństwa jest potrzebne ze względów praktycznych: młoda kobieta chce założyć rodzinny dom dziecka, a do tego musi mieć męża. Kandydatem staje się sympatyczny prawie czterdziestolatek, z wykształcenia psycholog, który do tej pory nie uprawiał żadnego zawodu dłużej niż trzy lata. Poznajemy go jako dziennikarza szczecińskiej telewizji. Czy jest coś, co może połączyć tych dwoje? Czy małżeństwo zawarte w konkretnym celu, jak spółka handlowa, ma sens? Czy rodzinny dom dziecka Zosi i Adama w ogóle powstanie... i czy zdoła przetrwać?Bohaterowie ""Domu na klifie"" są fikcyjni, wydarzenia również, jednak powieść jest do pewnego stopnia osadzona w realiach - znane są (niestety) takie państwowe domy dziecka, znane (na szczęście) rodzinne domy założone przez wspaniałych ludzi, istnieje też miejsce, w którym stoi powieściowy dom - na urwistym brzegu Zalewu, na wyspie Wolin.
Wiktoria - reporterka telewizyjna około trzydziestki, niespodzianie, tuż przed wyjazdem na zdjęcia, dowiaduje się, że zostanie mamusią. Mamusią - proszę bardzo, tylko gdzie jest tatuś do kompletu? Na reporterskim horyzoncie pojawia się wprawdzie ktoś, kto by się nadał, ale niestety - ma on pewne felery, które uniemożliwiają tzw. ,,szczęśliwy happy end"". Poza tym co zrobić z tą koszmarną, stresującą, wyczerpującą, ukochaną pracą? Doprawdy, dziecko takiej matki musi wykazać niezłą siłę charakteru, żeby urodzić się w przepisowym terminie. Monika Szwaja przyznaje się do podobnego fioła telewizyjnego, jaki ma bohaterka Zapisków. Przyjaciele twierdzą życzliwie, że obie są tak samo ,,zakręcone""... Zapiski stanu poważnego otrzymały III nagrodę w konkursie na ,,polską Bridget Jones"".
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?