Jeśli ktoś zaczyna wierzyć, nie oznacza to, że wspiera się na filarach pewników, lecz że wchodzi w chmurę tajemnicy i podejmuje wyzwanie: zanurz się jeszcze głębiej!
W tej zaskakująco osobistej książce dwaj wybitni pisarze chrześcijańscy opowiadają o własnym mocowaniu się z Bogiem i mierzeniu się ze współczesnymi obliczami ateizmu. Przede wszystkim jednak stawiają proste pytanie - czy my, wierzący i niewierzący, rzeczywiście wiemy, co to znaczy wierzyć? Czy nadmiernie pewna swego wiara nie jest w gruncie rzeczy podobna do niewiary, która zamyka się na poszukiwanie Boga? Czy ateizm, jeśli jest żarliwym pytaniem o wiarę, nie jest jej wyznaniem?
Są chrześcijańscy poganie, ale bywają też pogańscy chrześcijanie. Dialog Anselma Grüna z Tomášem Halíkiem jest znakomitym, płynącym z doświadczenia rozwinięciem tej tezy, prowadzącym nas w głąb tajemnicy wiary.
Muszę przyznać, że nie upatruję swojej misji w tym, by "nawracać nawróconych", troszczyć się o porządne owce w stadzie, ani też w prowadzeniu ustawicznych polemik i sporów z przeciwnikami. Czuję, że jestem tu przede wszystkim po to, by zaproponować rozumiejącą bliskość tym, którzy mają opory przed włączeniem się w szeregi rozradowanych tłumów i pod rozwinięte sztandary jakichkolwiek barw.
Owi Zacheusze, ludzie poszukujący i pełni ciekawości, chcą równocześnie zachować dystans i obserwować wszystko z lotu ptaka; jednak dziwna mieszanina pytań i oczekiwań, zainteresowania i nieśmiałości, a czasem może nawet poczucia winy i jakiejś niestosowności trzyma ich za zasłoną liści sykomory.
Lubię Zacheuszów; myślę, że posiadam dar ich rozumienia. Być może wielu ludziom wydają się "wyniośli", ale moje doświadczenie mówi, że nie czynią tego z pychy, lecz raczej z jakiegoś zażenowania; być może ich niechęć do tłumów oraz haseł i sztandarów bierze się z przeświadczenia, że prawda jest zbyt krucha, by można ją było skandować na ulicach.
Tomáš Halík (ur. 1948), czeski ksiądz katolicki, potajemnie wyświęcony na kapłana w czasach komunizmu, wykładowca Uniwersytetu Karola, rektor praskiego kościoła Najświętszego Salwatora, aktywnie uczestniczy w życiu publicznym, był jednym ze społecznych doradców prezydenta Václava Havla. Laureat Nagrody Tempeltona w 2014 r.
Ksiądz Tomáš Halík, jedna z najważniejszych postaci czeskiego Kościoła, laureat Nagrody Templetona 2014 przyznawanej za „wyjątkowy wkład w rozwój duchowego wymiaru życia”, oddaje do rąk polskiego czytelnika kolejną książkę. Redaktor próbujący wybrać z niej fragment na okładkę napotyka trudności: nadają się na nią niemal wszystkie zdania tego tekstu. Poruszają nasze uśpione sumienia, zmuszają do namysłu i nowych odpowiedzi na pytania, na które odpowiedzieliśmy sobie, jak nam się wydawało, już raz na zawsze.
Co znajdujemy w tym, kogo kochamy? Czym naprawdę jest miłość? Czy zamiast: „Skąd zło?”, nie powinniśmy pytać raczej: „Skąd czułość i dobro?”. Czy pragniemy, aby Boga nie było? Czy z Jego niedostępności nie wyprowadzamy zbyt pochopnych wniosków? Czy On jest odpowiedzią, czy też raczej pytaniem? Czy nasze życie to definitywne olśnienie Bogiem, które kiedyś przeżyliśmy, czy może „droga w dół z góry Tabor”? Ksiądz Halík pisze o Bogu, który tęskni za naszą tęsknotą, i o Bogu, który jest tańcem. Sporo miejsca poświęca też Nietzschemu, którego uważa paradoksalnie za swego przewodnika po krętych ścieżkach religii.
„Wiara, która sądzi, że nie potrzebuje już płomienia tęsknoty, jest trupio zimna; jeśli uważa, że nie potrzebuje już wyruszać w dalszą drogę poszukiwania i pytania, jest dotknięta paraliżem. Jeśli przekonanie religijne nie zawiera owego żarliwego przytaknięcia, jeśli owo „wiem, że jesteś”, nie jest już ożywiane pragnieniem miłości, owym „chcę, abyś był”, wtedy wiara zamienia się w ideologię. Traci w ten sposób swój niepowtarzalny korzenno-słony smak, do niczego już się nie nadaje, tylko do wyrzucenia i podeptania przez ludzi. A ludzie to często i chętnie (i słusznie) czynią!”
Jaki jest współczesny świat? Jak odczytać „znaki czasów”? Czy możliwy jest sojusz racjonalności z duchowością? Dlaczego kryzys jest wyzwaniem rzuconym nadziei? Na te i wiele innych pytań w swojej najnowszej książce odpowiada teolog i filozof Tomasz Halík. Z mądrością doświadczonego człowieka pomaga czytelnikom przejść przez zawiłości kryzysu, zjawiska dotykającego tak sfery gospodarczej, jak i najgłębszego wymiaru człowieczeństwa. Pokazuje kryzys społeczeństw, jednostek oraz wierzeń, a jednocześnie nie pozwala zapomnieć o tym, że przecież „drzewo ma jeszcze nadzieje”. „Na dźwięk słowa kryzys natychmiast ze wszystkich stron jak sępy zlatują się religijni i świeccy mesjasze ze swoimi ofertami, prostymi i gwarantującymi receptę na zbawienie. Kryzysy jednak, osobiste i społeczne, nie muszą koniecznie budzić lęku i histerycznej reakcji; kryzysy są naturalnymi przewodnikami życia, są jakby głazami w korycie rzeki, które nurtowi życia nadają spad, dynamizm i urozmaicają go. Życie bez kryzysów i prób byłoby jak leniwy, bagnisty potok albo sztuczny zbiornik z zatęchłą stojącą wodą. Nie ma większego sensu ciągłe narzekanie i wypatrywanie sprawców kryzysu w przeszłości (...), daremne szukanie drogi powrotnej. Jezus patrząc na chorego nie oglądał się wstecz, nie moralizował, nie spekulował, „kto zgrzeszył, on czy jego rodzice”, ale widział chorobę jako wyzwanie do tego, by pomóc człowiekowi, „aby się na nim objawiły sprawy Boże”. Kryzysy stanowią okazję do wzrostu i dojrzewania, tak jest obecnie i tak chyba było zawsze, łącznie z owym „pierwszym kryzysem zaufania”, a w konsekwencji konfliktu ludzi z Bogiem, o którym mówią pierwsze strony Biblii. Bóg jest na tyle dobrym graczem, że na każdy nasz błędny ruch potrafi odpowiedzieć w taki sposób, by spełniały się słowa „gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska”. Nie jest to zachęta dla fałszywych graczy, lecz wyzwanie dla nas, ustawicznych debiutantów, byśmy uczyli się na własnych błędach i odkrywali nowe szanse tam, gdzie ogarnia nas pokusa przygnębiającej rezygnacji”. [fragment książki] „Tomasz Halik: Na chrześcijaństwo składa się wiele wymiarów: instytucja, nauka, duchowość, moralność, reprezentacja polityczna. Czasami akcent położony jest tylko na jeden z nich, a inne znajdują się w cieniu. To, co jedna generacja zaniedba, często zostanie na nowo odkryte przez następną. Ale jeśli Kościół zaniedba jakąś wartość, to może się zdarzyć, że ktoś ją przejmie i wykorzysta przeciwko niemu. Chesterton mówi, że herezje to prawdy, które... zwariowały. Zabrakło w nich harmonii. Kościół w swojej refleksji moralnej wiele miejsca poświęcił seksualności czy sprawom związanym z majątkiem, a zaniedbywał stawianie pytań o to, czy człowiek może być winny w stosunku do przyrody. W rezultacie niektóre ruchy ekologiczne inspirują się dzisiaj pogaństwem. Trzeba pytać o to, o czym zapomnieliśmy. Np. zapomnieliśmy o duchowości, mówiąc, że to jest kwestia zakonników i mistyków. W rezultacie ludzie, którzy czują pragnienie pogłębionego życia duchowego, szukają go w religiach Dalekiego Wschodu. „Tygodnik Powszechny”: Jak mimo to nie zniechęcać się do Kościoła? Tomasz Halik: Wiara, nadzieja i miłość są trzema drogami cierpliwości w sytuacji, kiedy człowiek staje twarzą w twarz z Bogiem milczącym. Podobnie trzeba mieć odwagę cierpliwości w stosunku do Kościoła. Fascynuje mnie ta opowieść ewangeliczna, kiedy Jezus przychodzi do Apostołów, którzy przez całą noc nie złowili ani jednej ryby. To był z punktu widzenia psychologii bardzo niedogodny moment dla ewangelizacji. A On im powiedział: spróbujcie jeszcze raz. Wiara, miłość i nadzieja oznaczają właśnie to: spróbuj jeszcze raz. Doświadczając w Kościele rozczarowań i załamania, czując pokusę rezygnacji i ucieczki, słyszę ten głos Chrystusa. Bo miłość to ochota na to, by dać jeszcze jedną szansę”. Fragment wywiadu, który ukazał się w „Tygodniku Powszechnym” 4 maja 2010 r.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?