Zagubienie tożsamości jest pierwszym krokiem do niewidzialności, ale co się stanie, gdy to niewidzialność staje się jedyną drogą ucieczki? "Second Life" to zbiór opowiadań balansujących na granicy fantazji i absurdu, gdzie każdy z bohaterów mierzy się z tym, co najtrudniejsze do zrozumienia - własnym ja. Na tle współczesnych realiów, od warszawskich ulic po kosmiczne otchłanie, autorka tworzy świat, w którym przypadkowe zdarzenia prowadzą do odkrycia najgłębiej skrywanych lęków i marzeń. Jest to opowieść o życiu, które wymyka się z rąk, zyskując nowe, nieprzewidywalne kształty.
Każda podróż zaczyna się od marzeń. Marzenia, to sens życia. W książce „Muzyczne przygody Leo cz. I” mali podróżnicy zwiedzili Grecję, Australię i Brazylię. Jeżeli marzysz, miły Czytelniku, o podróżach, zacznij zwiedzać świat z przyjaciółmi Leo. Na świecie jest wiele ciekawych miejsc, są starożytne budowle, endemiczne zwierzęta i rośliny. Wszyscy musimy dbać, żeby takie zostały, żeby swym pięknem zachwycały następne pokolenia. Dbajmy o Ziemię, przecież nie chcemy żyć w przyszłości, wśród betonu, zanieczyszczonych jezior i rzek, bez świergotu ptaków, tańców motyli nad łąką. Leo z przyjaciółmi nie zakończył swojej podróży. W tajemnicy powiem wam, że Cyber Music I dostał wiadomość od uwięzionej w lochu ciotki Taidy, że ogromne potwory chcą pozbawić świat piękna i muzyki.
Na Słońcu pojawiają się liczne czarne plamy, jednak naukowcy nie przejmują się tym zbytnio. Z czasem identyczne plamy powstają na dłoniach milionów ludzi na całym świecie. Wybucha globalna panika. Czy odpowiedzialna jest za to nowa, nieznana dotąd choroba? Może to wynik promieniowania lub innego kataklizmu? Czerń otacza Słońce pierścieniem, a w dniu, w którym udaje jej się zatoczyć pełne koło, cała ludzkość traci przytomność i zapada w sen na cztery dni. Ludzie budzą się w ruinach świata. Obie Ameryki pokrywa pustynia. Europa utonęła pod śniegiem. Nikt nie wie, co działo się, gdy wszyscy spali. Czy ludzie zginęli i czekają na sąd ostateczny w Czyśćcu? Może tak naprawdę nigdy się nie obudzili? Może to wszystko tylko zły sen? Majaki szaleńca? Zadając te i wiele innych pytań dwie grupy ludzi, jedna zlokalizowana na terenie USA, a druga Francji, decydują się wyruszyć w podróż
Nastanie mroku spowodowało, że każde jezioro na Planecie Matce w niedługim czasie musiało przemalować swoje wiosenne piękno na zimowodepresyjne barwy, dla większości istot bez końca przykryte pod przyćmiewającym je płaszczem ciemności. Nikt na świecie już nie łudził się, że kiedyś jeszcze ujrzy pełnowymiarowe piękno natury, o którym zresztą w przeciągu kilku pokoleń nikt już nie będzie szczegółowo opowiadał. Żadna kartka w zakurzonej książce nie zastąpi emocjonalnych wypowiedzi ludzi o tym, czego niegdyś doświadczali, choćby właśnie w lasach i nad jeziorami. Nie ma sposobu na ponowne doznanie tych wszystkich wspaniałych widoków, zapachów i dźwięków. Ciemność stała się dla mieszkańców Planety Matki chlebem powszednim, którego czerstwą kromkę mogli albo z pełnym zdecydowaniem przeżuć i jakoś przełknąć, albo po wgryzieniu się w nią utracić mniejszą lub większą część swojego uzębienia. Jednak to i tak nie była dla nich najczarniejsza wizja przyszłości, bo przecież zawsze mogła ona być przyczyną czegoś więcej aniżeli tylko zwykłego potknięcia się o wystający z gleby konar. Jeziorni Łucznicy powracają, aby zmierzyć się ze światem przysłoniętym pomroką. Dobrze już znani bohaterowie, a także całe multum nowych przyjaciół i wrogów czekają na Ciebie, drogi czytelniku, abyś mógł wraz z nimi wejść do świata pełnego niespotykanych dotąd w literaturze fantastycznej krain i bytów.
Siedem światów powstawało jak Czarnoksiężnik i siedem dusz podczas kontaktu telefonicznego w czasie pandemii. Siedem światów dopiero później się okazało, że jest to książka wychodzenia z choroby poprzez naprawianie tak zwanych czakr - jedna po drugiej i uzdrawiania duszy i ciała.
Wojna dwóch światów toczona w pokoju, łazience, toalecie i kuchni. Wojna między mężczyzną a kobietą, prowadzona od wieków. Wojna, której celem jest przekroczenie granic kobiety, a następnie zajęcie jej psychicznego, emocjonalnego i seksualnego terytorium. Wojna u źródła której na samym początku zawsze jest Miłość. Książka, którą trzymacie w rękach to kula w łeb dla toksycznie rozumianej męskości.
Ja też byłam na tej wojnie.
Agnieszka Szpila
POETYCKI KRYMINAŁ GROZY
Zbigniew Maszelak, nauczyciel z Modrzawy, dostaje nietypowe zadanie pisarskie w czasie upalnych wakacji. Podejmuje się przedstawienia zagadki, która wstrząsnęła miastem. Dzięki materiałom dowodowym zebranym przez policjanta prowadzącego sprawę dociera niebezpiecznie blisko prawdy i szybko odkrywa, że zniknięcie lokalnego poety skrywa wiele mrocznych tajemnic. Poznając przerażające fakty, zgłębia wrażliwą duszę poszukiwanego chłopaka. Praca nad książką pochłania go bez reszty, a zjawiska nadprzyrodzone doprowadzają niemal do obłędu. Przywidzenia i niezwykłe zbiegi okoliczności sprawiają, że Maszelak zaczyna kwestionować rzeczywistość. Mimo licznych przeszkód kontynuuje śledztwo, a jego życie zamienia się w niesamowitą przygodę.
Prace nad książką trwały cztery lata. Dzięki zmieniającej się formie połączyłem różne gatunki literackie, wzbogacając doświadczenie czytelnika.
Krzysztof Polaczenko — urodził się 15 stycznia 1987 r. w Świdnicy. Od najmłodszych lat zajmuje się malarstwem, muzyką i pisaniem. Uczestniczył w wielu spotkaniach autorskich, wystawach indywidualnych, zbiorowych i przedaukcyjnych. W 2014 roku ukazał się jego literacki debiut, powieść pt. „Wanna”. W 2021 roku Krzysztof trafił pod skrzydła warszawskiego Mecenasa Sztuki Marszand.eu.
Zainspirowany przez życiowe zawirowania oraz historie z dreszczykiem, rozpoczął pracę nad eksperymentalnym cyklem literackim, w którym przebiera problemy współczesnego człowieka za strzygi.
Muzyczni geniusze bardzo wcześnie rozpoczynali naukę gry na fortepianie. Ludwig van Beethoven już jako czteroletnie dziecko ćwiczył na klawikordzie i skrzypcach, Wolfgang Amadeusz Mozart mając 6 lat koncertował, a nawet grał w pałacu na zaproszenie cesarzowej. Książka Mały Leo gra z pewnością zachęci małych i dużych muzyków do gry na fortepianie. Napisałam go dla małych dzieci, bo przecież oni w przyszłości będą utalentowanymi pianistami i kompozytorami. Do zobaczenia w Krainie Melodii.
Maria Strzykowska
Pedagog, muzyk, wychowawca młodzieży, kompozytorka i autorka książek:
Nutaczek w Krainie Melodii, Cybernuty wylądowały, Muzyczne portrety imion, podręcznik do nauki gry na fortepianie Jak Zosia została pianistką cz. I i cz. II, Muzyczne opowieści o zawodach, Fryderyk Chopin genialny pianista i kompozytor, Jan Sebastian Bach i jego synowie, Klasycy wiedeńscy – Haydn, Mozart, Beethoven. Powstały też dwie książki związane z moim hobby – Serwety na drutach, Oczka i druty bez tajemnic.
Fryzjer raz w miesiącu odwiedzał wszystkie regimenty szpitala. W sumie przebywał 3 dni. Na pana fryzjera nikt z nas nie czekał. Nie zauważyłem, żeby jego wizyta była szczególnym dniem. Nic z tych rzeczy. Golibroda był starszym panem. Przypominał referenta z urzędu niż stylistę fryzur. Pojawiał się po śniadaniu. W kącie korytarza, w świetlicy-jadalni mościł warsztacik, czyli prowizorkę, łatwą do rozbiórki. Na stoliku stawiał maszynkę do strzyżenia, ręczną i elektryczną, brzytwy, nożyczki i kilka grzebieni z powyłamywanymi zębami. Do krzesełka przywiązywał długi rzemienny pasek do ostrzenia brzytwy, którą wecował. Nigdy nie przynosił ze sobą lustra. Strzygł, jak to się mówi, na sucho albo pod garnek. Postrzyżyny rozpoczynał od najmłodszych pacjentów. Siostry doprowadzały zarośnięte dzieci do pana golarza, a on już wiedział, jak przywrócić włosy do porządku. Ciął równo, jak w wojsku. Dzieciom podobało się siedzenie na krzesełku, z prześcieradłem owiniętym jak szalik pod szyją. Podziwiali pana, że potrafi klekotać nożyczkami jak bocian dziobem. Kędziorki spadały na ramiona i zsuwały się na ziemię, bo wszyscy się wiercili. Mali pacjenci po strzyżeniu biegli do łazienki, żeby przejrzeć się w lustrze. I robili duże oczy. […]
Jestem niepraktykującym pedagogiem specjalnym oraz tragarzem słów. Bywam jak ten żebrak z miseczką z sygnetu Johannesa Gutenberga (1399-1468). Notuję, żeby choć fragment wlazł na papier i przetarł światłem druku. Być może to są nalewki. W szeleście arkusza nie usłyszysz starodrzewu, że jego matką jest szmata, ojcem gałgan, a dziećmi pulpa (ścier drzewny, masa celulozowa). W szumie puszczy zapadają skargi z księgi wiatrów, w słojach zapisane. Na pniu, wraz ze ścieżkami i drogami, w których piasek. Ale to zobaczysz i usłyszysz tylko między wierszami. Robię wszystko, aby zapiski w gazecie się uleżały, a potem dojrzały w książce, czyli w druku zwartym (klejonym lub zszytym). To jest przecinka Losu, z kropką nad Życie. Jak przystało na syna tokarza, toczę i wytaczam, i wkręcam się w różne tematy. Ale nie w drewnie czy metalu. Ponieważ wyzdrowienie mi nie grozi, więc staram się zdrowo pisać, bo nie mam innego wyjścia. Jestem uzależniony od wspomnień. Retrospekcje wymagają olśnień oraz poezji.
"Pochodzimy z Dolnego Śląska; Ania Krakowska – Nowa Ruda, Artur Chabrowski – Kłodzko. Od długiego czasu piszemy opowiadania i wiersze. Oboje lubimy fantastykę, więc postanowiliśmy połączyć nasze siły i tak powstało kilka wspólnych utworów. Bardzo dobrze się uzupełniamy. Pisanie jest dla nas przyjemnością.
W czasie pandemii, gdy nie można było spotykać się ze znajomymi postanowiliśmy napisać wspólnie rymowaną bajkę. Podczas tworzenia konspektu okazało się, że owa bajka może stać się czymś większym. W dobie spędzania czasu w samotności, tworzyliśmy razem co przełamywało rutynę codzienności. Utwór powstał tylko podczas kontaktu telefonicznego."
CZARNOKSIĘŻNIK I SIEDEM DUSZ
Postacią negatywną w tym dramacie jest tytułowy Czarnoksiężnik. Wychodzi on naprzeciw cudzym potrzebom i pragnieniom, by podając się za przysłowiowego „anioła światłości”, chwytać i więzić w butelkach dusze po podpisaniu przez nie cyrografu.
Maurycy Dudek jest z zawodu prawnikiem, a z pasji publicystą. Autora fascynują podróże i tematyka szeroko rozumianego Bliskiego Wschodu – Islam, kultura arabska, hebrajska i perska, zarówno w ujęciu historycznym jak i socjologicznym. Stąd wizyty autora w obozach dla uchodźców na terenie Niemiec i liczne podróże na szeroko rozumiany „Wschód”, gdzie do tej pory, pomimo nieprzerwanej aktywności zawodowej, spędził łącznie prawie dwa lata.
Bezpośrednio przed pandemią autor wędrował po Iranie, a w ubiegłym roku podróżował po Podlasiu śladami tamtejszych Tatarów, co zresztą skutkowało serią artykułów poświęconych terenom przygranicznym.
Pandemia zaowocowała ujęciem wieloletnich obserwacji autora w ramy powieści obyczajowej „Przyzwoici ludzie” o mieliznach integracji kulturowej. I o rafach małżeństwa.
Wrocław ma nowego narratora, który ostrzelał swoim czujnym okiem Brochów i okoliczne dzielnice. Te migawki z codzienności tworzą słodko-gorzki kolaż, który boli, wzrusza i śmieszy. Przemysław Walczak przypomina nam, że nawet w rowach, wądołach i na językowych nieużytkach można trafić na prawdziwy diament. W tej frazie warto się przejrzeć.
“JUSTYNA PO RAZ PIERWSZY
Doszedłem do pobliskiego przystanku, mocno już mimo wczesnej pory rozgrzanego od słońca, i wsiadłem do tramwaju nr 3 z napisem „Leśnica”. Wagon ruszył z łoskotem i zaczął oddalać się od przystanku świecącego reklamami niczym ogromna żarówka. Zaraz za mną wszedł jakiś bezdomny z pomiętą reklamówką w dłoniach, który pojawił się nie wiadomo skąd. Teraz rozsiadł się obok i z tej pomiętej reklamówki wyciągnął pomarańczę. Z namaszczeniem zaczął ją obierać i układać na siedzeniu obok w efektowną gwiazdę. Obserwowałem z podziwem ten rytuał.
Tramwaj przetaczał się z łoskotem przez ulicę Opolską wzdłuż rzędu trupów kamienic przeznaczonych do rozbiórki. Pomyślałem właśnie teraz, nie wiedzieć czemu, że przecież ten świat jest popierdolony. Ludzie to jednak jest chory i podły gatunek, bo ekspansywny i pełen wściekłości. Niby zdolny do niezwykłego altruizmu, ale i do najgorszych zbrodni. Człowiek jest dla siebie największym wrogiem, a społeczeństwo – największym zagrożeniem. W ogóle ten świat spływa krwią i gównem. Najgorsze, co się może człowiekowi przytrafić, to się urodzić człowiekiem. Ten napad mizantropii nawet mnie rozbawił. Nie wiedziałem, co mam z tymi natrętnymi i niezbyt mądrymi myślami zrobić. Nie ulega wątpliwości, że ludzie to kurwy, podsumowałem w myślach, a pomarańczowa gwiazda bezdomnego wyglądała na ukończoną, więc teraz zabrał się za konsumpcję. Zwłaszcza niektórzy to kurwy – sam sobie jeszcze dopowiedziałem i patrzyłem, jak z siedzenia znika kawałek za kawałkiem pomarańczowa gwiazda. Minąłem przystanek przy Traugutta, obok gmachu wielkiego szpitala, który stał teraz martwy, bo szpital przeniesiono do nowej lokalizacji, a ponure, odrapane gmaszysko pozostało opuszczone, zostawione w niebycie przez nowego właściciela, który chyba nie wiedział, co z nim zrobić. Może nowy gospodarz przestraszył się morowego szpitalnego powietrza i nałożył kwarantannę, jaką siostra Brud-brud wyznaczała bliskim umierającego na czarną ospę. Tramwaj minął plac Wróblewskiego. Pomarańczowa gwiazda całkiem już znikła. Dojechałem wreszcie do Galerii Dominikańskiej. Tutaj wysiadłem, a tramwaj z bezdomnym od pomarańczy odjechał. […]”
Sięgając po książkę ,,Od Schizofrenika do Oficera”, decydujecie się Państwo na podróż przez gorycz, miłość, tęsknotę, poczucie misji i spełnienie marzeń. Młody chłopak rzucony w nurt życia szybko zauważa, że jest ono inne od tego wyczytanego w książkach. Ideały są tylko pustymi słowami – nie godząc się z tym, szuka Boga, ostatniej deski ratunku. Zamiast tego znajduje pryczę w zimnej celi.
Ta opowieść to debiut młodego pisarza. Jest zbiorem jego przeżyć i wspomnień, a także próbą rozprawy filozoficzno-teologicznej. Decydując się na tę lekturę, na pewno wejdą Państwo w świat wartości obłąkanego. Razem z nim przeżyjecie metamorfozę i będziecie odpowiadać na pytania egzystencjalne. Przekroczycie granice ludzkie – granice tego, co można, należy i jest stosowne. Wciągnie Was świat barwnych przygód i przekonacie się, jakiego zezwierzęcenia może doznać człowiek. Często cierpiący i szukający zewsząd ratunku chłopak, poddany próbom, musi pokazać, że jest mężczyzną.
Opowieść toczy się na przełomie ośmiu lat. Wybuchu, rozkwitu i recesji choroby. Jest prowadzona w narracji pierwszoosobowej. Autor w tym czasie przeżywa uniesienia miłosne, załamania psychiczne, wstępuje w szeregi ,,Dywizjonów Szkoleniowych” i odbywa wędrówkę swojego życia, nie zważając na konsekwencje, jakich mu to przysporzy. Znajdą Państwo w tej książce również wywody i wnioski z przeżytych psychoz paranoidalnych, tak obce zdrowemu rozsądkowi. To niesamowita historia oparta na prawdziwych wydarzeniach, z psychologicznym komentarzem, która zabiera nas w świat wizji, marzeń i zniszczenia, świat osoby chorej.
Krystian Szabliński
Ojciec Jana Nikodema, brat trzech sióstr, syn Marka i Beaty. Urodzony 30.03.1993 r. w Kłodzku. Absolwent tutejszego Liceum im. Bolesława Chrobrego (skończone maturą). Przez trzynaście lat stróż na „Postojowisku”. Katolik. Humanista. Szachista. Gitarzysta. Palacz. Często rusza w dalekie piesze wędrówki, zwykle z psim przyjacielem. Jak dotąd dotarł na własnych nogach do Jasnej Góry, Budapesztu i przemierzył czeską Morawę. Więzień w zakładach odosobnienia w Polsce, Niemczech i na Węgrzech. Dorastał w cieniu Kłodzkiej Twierdzy, gdzie panowało i panuje przeświadczenie, że „Polska będzie potęgą”. Sześciokrotnie wyróżniony biało-czerwonym paskiem na świadectwach ukończenia szkolnych klas. Biegle mówi, czyta, pisze po niemiecku. Związany z kłodzkim światem przestępczym, gdyż uważa, że w czasach cyfryzacji, konsumpcjonizmu i marazmu, tylko w nim ostało się człowieczeństwo, w czarnych i białych barwach życia. Bajerkę skręcił na piecu, z Magdą. Odznaczony przez dwóch starszych „Grypsujących” rangą oficerską, tatuażem na lewym obojczyku, w stopniu Porucznika.
W Niemczy, dolnośląskim miasteczku, pojawia się Ziemowit Stopka. Ma pełnić tam rolę listonosza. Nie mija jednak zbyt wiele czasu od objęcia nowej posady, gdy zaczynają dziać się wokół niego dziwne rzeczy. Ulica bez adresu, zaginione listy, tajemniczy mieszkańcy, zwani forever young to tylko okruchy układanki, którą stara się poskładać główny bohater.Pomaga mu w tym nowo poznana współpracowniczka, Karolina. Razem odkrywają karty historii miasta. Jednak nie jest to przeszłość, którą znają historycy. Tajemnicze listy okazują się prowadzić do zamierzchłej przeszłości Ziemowita i innych bohaterów. Wszystko zaczyna układać się w całość, kiedy poznajemy listy i pamiętniki, jednak najważniejszym, zaginionym puzzlem jest Czarcia Łza tajemniczy klejnot, poszukiwany przez mroczną postać, Borthira Angwelesa. A rozwiązanie tej historii może okazać się nie bez wpływu na losy okolicznych mieszkańców.""Granit"" to książka o małym miasteczku, jego historii i duchach przeszłości. Jest to powieść szkatułkowa, w której każdy drobiazg nosi w sobie niekiedy mroczną opowieść. To także proza zawierająca w sobie elementy realizmu magicznego. Historie bohaterów przeplatają się z niewyjaśnionymi zjawiskami i postaciami nie do końca należącymi do naszego świata. Wszystko to okraszone jest szalonymi przygodami głównych bohaterów i scenami, w których groza miesza się z humorem. ""Granit"" to twarda lektura z cudownie miękkim podbrzuszem.
"Magiczne opowieści to zbiór opowiadań, baśni oraz nowelek o tematyce fantasy. Wprowadzę was w świat aniołów, demonów, bogów, tarota, baśniowych roślin i zwierząt, intryg oraz przeróżnych zadań, które będą wyzwaniem dla bohaterów tych oto opowieści. Historie są szczególne (...)." ~ Artur Chabrowski
Artur Chabrowski - O.G.Wisznu. 36 lat. Od 20 lat pisze opowiadania, nowelki, bajki i wiersze. Autor "Odmęty tożsamości", "Błysk", "Cudowne zwierzaki" oraz tekstów napisanych wspólnie z Anną Krakowską i Justyną Spruttą.
Wydawczyni zaproponowała mi napisanie tekstu o Profesorze i Besserwisserze. Wzbraniałem się przed tym, ale pomyślałem, że może takim tekstem pomogę tym z Państwa, którzy wezmą książkę do ręki, podjąć decyzję, czy ją kupić. A więc próbuję… Jest to rzecz o przyjaźni profesora anglistyki, zwanego od pewnego momentu Profesorem, badacza poezji mniej znanych poetów angielskich z przełomu wieków 18. i 19., z pełnym energii, buntującym się przeciwko światu imigrantem zwanym Besserwisserem, przybyłym z któregoś z demoludów, najprawdopodobniej z Polski (akcja powieści rozgrywa się w USA lub w Kanadzie, w jednym z miast Zachodniego Wybrzeża); i o tym, że z tej przyjaźni zrodziła się powieść Wczesny Cecil… Profesor i Besserwisser. A w tej powieści, obok Profesora i Besserwissera, głównymi bohaterami są Cecilianie – profesorowie i studenci Uniwersytetu Cecila, uniwersytetu założonego przez Profesora w starym, nie cieszącym się dobrą sławą hotelu Cecil. Profesorowie albo zostali wydaleni wcześniej z zatrudniających ich uniwersytetów, albo sami z nich odeszli; studenci to byli studenci, którzy nie ukończyli studiów, absolwenci lub byli uczniowie szkół średnich oraz panie i panowie, którzy ukończyli tylko szkołę podstawową (ci ostatni nadrabiają braki w wykształceniu w Szkole Podstawowej Uniwersytetu Cecila). Wszystkich ich można określić mianem outsiderów. Miasto toleruje powstały bez spełnienia formalnych procedur uniwersytet, ale po kilku latach postanawia pozbyć się „tego wrzodu”, „tej zarazy”, „siedziby podejrzanych typów”, jak dziennikarze i radni miejscy nazywają hotel Cecil z Uniwersytetem Cecila. Kiedy Cecilianie, dla uwolnienia się od ingerencji miasta w ich sprawy, ogłaszają Uniwersytet razem z jego siedzibą niezależną republiką, Republiką Cecila, wybucha wojna. Wojna kończy się po przypłynięciu do miasta z misją pokojową flotylli dowodzonej przez legendarnego żeglarza, kapitana Nichollsa z opowiadania Iana McEwana „Stereometria”. Niestety, po kilku miesiącach zaczyna odżywać nienawiść miasta do Cecila i jego uniwersytetu i… Więcej nie zdradzę; o dokładnych powodach nienawiści miasta do Uniwersytetu Cecila oraz o jego dalszych losach dowiedzą się ci z Państwa, którzy kupią lub pożyczą książkę.
P.S. W tekście wymknął mi się tytuł Wczesny Cecil. Stało się to dlatego, że początkowo powieść taki miała tytuł. Myślę, że Ci z Państwa, którzy ją przeczytają, zgodzą się ze mną, że ma on takie samo uzasadnienie w jej treści jak Profesor i Besserwisser. Ale że książka nie może mieć dwóch tytułów…
Andrzej Żurek
Andrzej Żurek - Wyrastał w Polsce. Od trzydziestu kilku lat mieszka w Kanadzie, obecnie w Victorii, stolicy prowincji Brytyjska Kolumbia. Skończył prawo i zaliczył dwa lata anglistyki. W swoim nowym kraju najpierw pracował fizycznie, a od końca lat 1980. utrzymuje się głównie z tłumaczeń (tłumaczy dla różnych urzędów, w sądach, dla prawników i osób prywatnych). Był wiele razy w Stanach Zjednoczonych, dosyć dobrze poznał ten kraj. Od początku 21. wieku prawie każdego roku wyjeżdżał na trzy lub cztery miesiące do różnych krajów Ameryki Łacińskiej (z tego wzięły się nawiązania w powieści do tej części świata). Jego artykuły zamieściły „Tygodnik Powszechny”, „Gazeta Wyborcza”, miesięcznik „Śląsk”, „Jazz Forum”, „Przegląd Polski” (nieistniejący już dodatek literacki nowojorskiego „Nowego Dziennika”), „High Park”, wychodzący w Toronto w latach 1990. miesięcznik literacki. Tęskni za czasami, w których otwarcie, w każdym miejscu, paliło się papierosy. Kilka lat temu przestał palić; głównie z powodu rujnujących obecnie zdrowie cen papierosów.
Pomiędzy Piekłem a Niebem to historia opowiadająca przygody Florianny Bystroń. Z pozoru jest to zwykła nastolatka, jednak jej dusza skrywa w sobie potężną moc, której boi się nawet sam Władca Piekieł. ":Pomiędzy Piekłem a Niebem" to również historia o prawdziwej miłości, ubrana w otoczkę fantastyki. Demony, Anioły, dobro, zło i odwieczna walka miedzy nimi to nieodłączne elementy tej opowieści. Co stanie Florze na drodze doi szczęścia? Czy Anioły zawsze są dobre? Czy Demon musi być zły? Czarne nie zawsze jest czarne, a białe nie zawsze jest białe...
Ewelina Mądrzyk - urodzona 16 stycznia 2000 roku, aktualnie studentka Zarządzania W wyższej Szkole Zarządzania i Przedsiębiorczości w Wałbrzychu. Swoją pasję do pisania odkryła w podstawówce i stopniowo darzyła do wydania swojego0 pierwszego dzieła. Laureatka konkursów literackich."Pomiędzy Piekłem a Niebem" jest debiutem autorki, choć na pewno nie jest to jej ostatnie słowo. Jedyne , co w życiu się liczy, to marzenie, które stopniowo powinny przeistaczać się w cele. Marzeniem autorki było zostać pisarką. W końcu marzenie stało się celem, który zaczyna się realizować.
Uwaga – za chwilę wkroczymy do specyficznego świata, w którym rozczarowanie i poszukiwanie ulotnych sensów mieszają się z rubasznym śmiechem. “W podróży bez celu zwanej życiem” to właśnie tego rodzaju zbiór opowiadań, w którym Houellebecqowski dystans i nihilizm są już ostatkiem sił kontrowane odpryskami czułości i ciepła. Straumatyzowane dzieciaki, rodzice, którzy nie chcą dorosnąć, staruszkowie czytający książki zmarłym, barmanki pozbawione złudzeń i smutny pisarz. Jak smakuje taki mocno zaprawiony koktajl? Przekonasz się już po pierwszych łykach, ale uważaj, bo czasem nawet literaturą można się upić.
“Jeden powiedział, że dziś zdradzi swoją narzeczoną, póki jeszcze nie są po ślubie, bo to tak naprawdę nie jest zdradą. Ruszył pewnym krokiem na parkiet, a wokół niego unosiła się aura desperacji. Drugi wyszedł z klubu, to on miał dziewczynę od miesiąca, choć jak zaznaczał, nie są jeszcze parą. Chciał do niej zadzwonić, bo umówili się na krótką pogawędkę. Ona, jego dziewczyna, tego wieczora także wychodziła na miasto z koleżankami. Ja mogłem się jedynie pytać, kto kogo teraz kontroluje, ona jego, czy on ją? Kto czuł się bardziej zagrożony? Znałem tylko jego, więc to musiał być on. Trzeci, ten z dziećmi, mruknął, że ma dosyć oglądania ciągle bajek w telewizji, wypił dużego drinka na raz i poszedł do łazienki z poczuciem porażki. Ja zostałem przy barze, zastanawiając się, co nam się przytrafiło. Minęło ponad dwadzieścia lat, odkąd się znamy, ale pierwszy raz widziałem ich takimi, choć to może alkohol działał na mnie w nowy, nieznany jeszcze sposób. Czy wszyscy jesteśmy tacy? Nie znałem odpowiedzi, wiedziałem tylko, że moja ekscytacja wyjścia z nimi na miasto minęła, choć pijąc wtedy samotnie drinka, czułem się szczęśliwy. Niby wokół mnie klub roił się od ludzi, to ja czułem się, jakbym siedział w swoim obskurnym mieszkanku, gdzie oddawałem się przyjemnościom. Czy wypicie wina przy filmie, albo przy książce, czy lepiej – przy pisaniu książki – to naprawdę coś strasznego? Czy naprawdę uważamy, że lepiej jest pić w takim miejscu z tymi ludźmi? Najwidoczniej.”
Damian Jackowiak (ur. 1992 w Poznaniu) – powieściopisarz, wiecznie szukający odpowiedzi na jeszcze niezadane pytania. Zadebiutował w 2017 roku książką „Tożsamość zbrodni” – dotychczas wydał cztery powieści. Prywatnie miłośnik starego kina, zakochany w Audrey Hepburn i francuskim winie. Amator sztuki, w której widzi pole nieograniczonej wolności, a poezję i powieść traktuje jako integralną część swojej osobowości. Uważa, że wiersze nie boją się tych słów, których często boimy się wypowiadać głośno.
Najważniejszy temat literacki od 3 tysięcy lat? Nie, nie mówimy o zbrodni, ale o miłości. Katarzyna Gluza podpina się pod ten ponadczasowy pas transmisyjny, aby wyszeptać kilka swoich zaklęć. Są to święte słowa, świeckie modlitwy, erotyki oraz wersy o bólu i rozkoszy. Każdy wers wydaje się tu mieć osadzenie w życiu, wypływać z pogłębionej wrażliwości. Mróz się zbliża? Spokojnie, Szkice z miłości pozwolą przetrwać niejeden chłód.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?