Sensualna, magnetyczna, dzika Wyczekiwana powieść Małgorzaty Lebdy Maj. Koniec świata. Stąd wszędzie jest daleko. Dwie kobiety przyjeżdżają tu, zostawiając za sobą dotychczasowe życie. Ale nie wita ich sielska rzeczywistość. Róża choruje, a jej mąż, by ją ratować, powoli rozmontowuje porządek, który konstruował całe życie. Maja dotyka zmiana, którą trudno oswoić. Przyjezdne nie mogą, a może nie chcą, zapobiec nieuchronnej katastrofie, powoli rozprzestrzeniającej się na całą wieś. Wspomnienia mieszają się z tym, co tu i teraz, ludzkie ze zwierzęcym, troska z furią. Żywe rozpaczliwie sprzeciwia się śmierci. Oszczędna, oddziałująca na zmysły czytających powieść Małgorzaty Lebdy łączy wrażliwość na naturę, której częścią jest człowiek, z maestrią językową. Autorka tworzy wielowarstwową opowieść o sile żywiołów, zachłanności na życie i prywatnym kosmosie w momencie próby. Małgorzata Lebda – poetka, ultramaratonka, miłośniczka rzek. Laureatka m.in. Nagrody Literackiej Gdynia i Nagrody im. Wisławy Szymborskiej. Świetna w uprawie ziemniaków.
Mer de Glace to drugi najdłuższy lodowiec w Alpach zalegający po francuskiej stronie masywu Mont Blanc. Właśnie nazwę tego lodowca na tytuł swojego najnowszego tomu poetyckiego wybrała Małgorzata Lebda, laureatka m.in. Nagrody Literackiej Gdynia (2019). Od tytułu wypada tu zacząć, gdyż już on zdradza, że w kontekście wcześniejszych książek autorki mamy do czynienia z nowym otwarciem. Poezja Lebdy, dotąd mocno osadzona w lokalności, bazująca na relacjach rodzinnych, kojarzona z nurtem wiejskim (Granica lasu, Matecznik, Sny uckermӓrkerów), w Mer de Glace zabiera czytelnika w podróż po Polsce i Europie Środkowej. Fotograficzne ujęcia i metaforyczność, stanowiące znak rozpoznawczy tej liryki, przybliżają nam krajobrazy (głównie pozamiejskie), ale też składają się na wielowątkową opowieść o człowieku i otaczającym go świecie.
Bo książka ta to właśnie kilka narracji splatających się w całość, nachodzących na siebie. Mamy tu opowieść o ciele, jego kruchości i złożoności, o zmaganiu się i próbie zapanowania nad nim („Dzisiaj było niespokojne. Przed ruchem należy je nakarmić, / zapytać, jak spało i dlaczego tak krótko”), mamy metaforyczną opowieść o ludziach i ich postawach, radości mogącej płynąć z prostoty codzienności. Opowiada także Lebda w bardzo prozatorski sposób (choć językiem poetyckim) o przyrodzie i jej darach. Jednak opowieść główna – choć nie dominująca formą, za to subtelnie tkana na przestrzeni całej książki – to historia katastrofy, końca świata, który już się dzieje, ale my jeszcze nie chcemy zdać sobie z tego sprawy. Skupiamy się na ostatnich momentach względnego spokoju, ewentualnie oddajemy się zaangażowanym działaniom, których skuteczność ogranicza się tylko do uspokajania sumień („zjednoczone strachy tematów, o których chce się krzyczeć »miałam napisać – wyć, tak«; ruch głowy w stronę pohukiwań; pogrzeby lodowców – nakładanie na nie białych całunów odwracających uwagę słońca”).
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?