Maciej Blada (1990 r.) – tyszanin. Absolwent lingwistyki stosowanej z wiodącym językiem rosyjskim na Uniwersytecie Warszawskim. Założyciel stowarzyszenia „Warto Inaczej”. Autor książek obyczajowych: „Klub 70” (2017) i „Napiwek za przyjaźń” (2018). W 2019 roku nominowany w plebiscycie Dziennika Zachodniego na Osobowość Roku w kategorii „kultura”. Pasjonat tenisa ziemnego, gry na fortepianie oraz kulinariów.
– Masz problem z alkoholem i dlatego mnie tak dobrze rozumiałeś? – Przerwałem mu i zacząłem zgadywać. – Tak bardzo brakuje ci babci, że topisz swoje smutki w szklance? – Z bólem patrzyłem, jak walczył ze swoimi emocjami. W końcu nie wytrzymał.
Maciej Blada (1990 r.) – tyszanin. Absolwent lingwistyki stosowanej z wiodącym językiem rosyjskim na Uniwersytecie Warszawskim. W 2017 r. zadebiutował powieścią obyczajową „Klub 70”, a także zainicjował akcję medialno-społeczną „Senior na ściance”. Jest założycielem stowarzyszenia „Warto Inaczej” mającego na celu integrację międzypokoleniową. Pasjonuje się tenisem, grą na fortepianie, kinem i kulinariami.
– Mam pewien plan i czuję, że jesteś osobą, która pomoże mi go urzeczywistnić.
– Czy ten sekret ma związek z „Przyjaźnią”? – spytał asekuracyjnie.
– Może… Widzę po twoich słowach i zachowaniu, że nie udajesz, jesteś sobą. Imponuje mi to. Dlatego zrób to, o co cię poproszę, a nie pożałujesz. Zobaczysz. – Oczy kobiety zaświeciły jak gwiazdy.
– W jaką grę chcesz mnie wciągnąć? – Powoli tracił cierpliwość.
– Uczciwą. I wartą świeczki.
Czy młody człowiek ma prawo pisać o starości?
To było pierwsze pytanie, jakie zadałam sobie z chwilą, gdy dowiedziałam się, co tak naprawdę jest tematem książki „Klub 70” autorstwa Macieja Blady – debiutanta, który ma na karku ledwie dwudziestą szóstą wiosnę. Cóż taki nieopierzony młodzieniaszek może wiedzieć o starości? Byłam sceptyczna. Teraz, kiedy jestem już po lekturze, śmiało mogę powiedzieć, że moje myśli szły w złym kierunku. Tu nie chodzi o to, czy może, ale o to, po co to robi. Mógł przecież czerpać garściami ze swojego podwórka, pisać o podobnych
sobie młodych gniewnych czy też młodych uśmiechniętych, bez różnicy. A jednak postawił na emerytowaną nauczycielkę, jej zrzędliwego męża oraz wścibską sąsiadkę z czwartego piętra. Dlaczego? By nieść Nadzieję, i ten wyraz nie bez powodu napisałam przez duże „N”.
Agnieszka Kijas
***
– No cóż, pani sytuacja jest fatalna i nie za bardzo widzę z niej wyjście. Chyba pora umierać.
Helena zakrztusiła się herbatą.
– Co też pani mówi? Ja tu zapraszam panią na herbatę, szczerze zwierzam się z trosk i kłopotów, a pani się żarty trzymają. Wypraszam sobie.
– Ale to nie żarty. Wcale mi nie jest do śmiechu. Bo niech no pani sama przyzna, pani Helu, co pani zostało w tym życiu. Już nic, tak jak i mnie. Pozostaje siedzieć w mieszkaniu z kwiatami. A nie, przepraszam, pani to ma jeszcze męża, choć w sumie, co za różnica. Kwiaty przynajmniej ładnie pachną (…).
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?