Rysiek „Riko” Malczyk był postacią barwną i nietuzinkową. Z niebywałym talentem wspinał się w skałkach, Tatrach i Dolomitach, wytyczając nowe drogi. Nosił się luźno i stylowo, miał dystans do świata, talent do tworzenia półsłówek, wyjątkowe poczucie humoru, niechęć do wszelkich rygorów i organizacji oraz zamiłowanie do tanich napojów alkoholowych. Mimo iż od jego odejścia minęło wiele lat, wciąż jest wzorem i ikoną. A tak wspominają go inni wybitni wspinacze tamtych czasów.
W wieku 17 lat Hugh Herr zdążył już wejść do światowej czołówki skalnych wspinaczy, wyróżniając się wielką siłą, odwagą i wyobraźnią. „Cudo” miał szanse, aby stać się najlepszym z najlepszych. I właśnie wtedy, w 1982 roku, Hugh wraz z partnerem zabłądził na Mount Washington w czasie szalejącej, zimowej burzy. We dwóch trzy dni przedzierali się w głębokim śniegu przez dzikie okolice, aż doszło do kompletnego załamania. Ostatecznie zostali uratowani, jednak za cenę poważnych odmrożeń i amputacji. Hugh stracił obie nogi aż do kolan. Co gorsze, w czasie akcji poszukiwawczej zginął w lawinie jeden z członków ekipy Górskiego Pogotowia Ratunkowego – młody, utalentowany i bardzo lubiany wspinacz z miejscowej społeczności. Walcząc z bólem, depresją i poczuciem winy, Hugh postanowił powrócić do swojej pasji – chciał znowu się wspinać. Ta sama determinacja, która pchała go do pokonywania najtrudniejszych dróg wspinaczkowych, umożliwiła mu przekroczenie fizycznych ułomności. Nosząc protezy, Hugh zdołał pokonać ograniczenia swego kalectwa, osiągając mistrzowski poziom sportowy. Teraz jednak ma nowy cel w życiu – projektowanie skomplikowanych elementów protez, które mogłyby ulżyć codziennym cierpieniom osób po amputacjach kończyn. Opowieść o niezwykłym harcie ducha doprowadzi czytelnika do wniosku, który nasunął się też samemu bohaterowi „Strefy Zmierzchu”: ograniczenia to tylko iluzje.
Przypływy, odpływy to druga książka Nicka po Echach, która doczekała się międzynarodowego uznania. Życie autora można porównać do rytmu morza.
Podczas przypływu Nick wspina się, kocha to, co robi, i jest w tym dobry. Gdy upada, wstaje i wspina się dalej. Potem przychodzi odpływ, a on zostaje sam, wystawiony na ciosy.
Gdy przeżywa zwątpienie, żałobę po przyjaciołach, po mamie, jest pełen lęku, ale dzieli się swoimi bardzo osobistymi refleksjami. Bywa wściekły - i właśnie wtedy jego pisanie jest szczere do bólu, obnaża go bardziej niż jakakolwiek relacja ze wspinaczki. I tylko wówczas, gdy nadchodzi kolejna fala, jest gotów znowu o wszystkim, co bolesne, zapomnieć.
Przypływy, odpływy to trzymający w napięciu pamiętnik, który oddaje istotę tego, czym jest poświęcenie się swojej pasji bez reszty.
To historia wspaniałego okresu złotej ery polskiego himalaizmu z lat 1971–1996. Lechu vel „Kornisz” opisuje ją nie tylko z pozycji uczestnika, ale również lekarza i kierownika wielu wypraw. I jak w życiu, ogromne sukcesy przeplatają tragedie, a wyprawowa codzienność zostaje opisana z humorem i okraszona mnóstwem anegdot. Kapitalna lektura.
Leszek Cichy
Jestem wdzięczny Losowi za poznanie Lecha i za to, że mogłem pomóc w wydaniu Jego górskich wspomnień. Nie było mi niestety dane być z Nim razem w górach – z tej książki, ale i z wielu opowieści wiem, jakim niezwykłym jest górskim kompanem. Ówczesne wyprawy bardzo różniły się od dzisiejszych. Lech najpierw jeździł na nie jako „tylko” lekarz. Dawał poczucie bezpieczeństwa, ale szybko okazało się, że daje też gwarancję pokonania mnóstwa wyprawowych problemów. Choćby na wiosennej wyprawie na Everest, która odniosła sukces tylko dzięki Jego strategii. W tej książce profesora medycyny, który zakochał się w górach, jest dużo przepięknych opowieści. A jeszcze więcej jest w niej przygody i górskich przyjaźni.
Stanisław Pisarek - wydawca
To jest książka Ryśka. Jest szczera, zabawna, niepoprawna, irytująca. Osobna i inna. Tak jak jej autor. Nie znajdziemy w literaturze górskiej drugiej takiej pozycji. Nie gloryfikuje opisywanych wydarzeń. Nie tworzy mitów. Nie jest demaskatorska i nie wzbudza taniej sensacji, nie stara się na siłę odbrązowić legend polskiego himalaizmu. Jest prawdziwa. Ukazuje historie Kukuczki, Wielickiego, Hajzera, Kurtyki i innych w nowym świetle. A tym samym ostatecznie – last but not least – opisuje historię samego Autora. Warecki był w centrum wydarzeń. Opowiada wbrew politycznej poprawności, jest na bakier z oczekiwaniami i tym, co wypada, a co nie. Dostajemy literaturę intensywną, bogatą, gęstą. W trakcie jej lektury ma się wrażenie bezpośredniego przeżywania.
Czy Swojość pozwoli nam zrozumieć miejsce, w którym żyjemy? I to, Kim jesteśmy, Kim stajemy się właśnie dzięki temu miejscu? A na koniec, gdy już wiemy… co nam daje takie zrozumienie? Jaka więź wytwarza się między nami a tym od niedawna „naszym” miejscem? Jakie tworzą się tutaj relacje? Od zawsze tęsknię za domem, a dom mój jest właśnie w Sudetach. To absolutnie moja Ojczyzna. Miejsca i ich historię tworzą ludzie, często Ci, którzy stawiają opór zewnętrznemu niezrozumieniu. Jestem stąd. Jak Zbyszek, który tak pięknie tę zależność zauważył i ujął w słowa. Polecam.
Rafał Fronia
Obecnie, gdy na górskim rynku księgarnianym ukazują się wyłącznie pozycje o wybitnych alpinistach i wyprawach himalajskich, na uwagę zasługuje książka Andrzeja Drozda o etapie wspinaczek tatrzańskich i alpejskich, będącym drogą wiodącą w góry wysokie. Autor trafnie oddał urok górskiej przygody, a także klimat panujący w środowisku taternickim w ostatnich latach. Książka ukazuje górską fascynację typową dla młodych ludzi zarażonych skalnym i lodowym wspinaniem.
Michał Kochańczyk Instruktor Alpinizmu PZA
Epicki debiut Andrzeja Drozda to lektura szczególna. Opowiadania górskie przeplatane spotkaniami z ludźmi i zaskakujące puenty na końcu każdej opowieści to wielowymiarowy obraz pasji, która stanowi ważną część życia autora. Dla mnie to sentymentalna książką ponieważ właśnie w Gdańsku zacząłem swoją przygodę z górami. Wielu bohaterów znam osobiście i tym bardziej cennym jest spotkać się z nimi ponownie i poczuć energię znanych miejsc, smaków i zapachów.
Jakub Rozbicki Instruktor Alpinizmu PZA
Sentymentalna podróż do znajomych miejsc, czasów i klimatów. Wnikliwość obsserwacji. Bezkompromisowość osądów. Swojskość.
Artur Elwirski Instruktor Wspinaczki Skalnej PZA
Charakterystyczny styl Jaśka bardzo pasuje do tematu książki. Wreszcie mamy coś o trudnym wspinaniu w Tatrach. W dodatku napisane dowcipnie, zwięźle i ze swadą z pozycji świetnego wspinacza. Mentora wielu młodych adeptów taternictwa i człowieka z wizją eksplorującego nieznane często zapomniane i trudno dostępne części Tatr. Czytając obrazowe opisy dróg i niebezpieczne sytuacje ma się wrażenie uczestnictwa w tych wydarzeniach.
Ryszard Gajewski
Jasia poznałem w 1986 roku. Dzięki niemu Zawrat Kasprowy, Siwiańskie i Raptawicka Turnia były początkiem mojej górskiej edukacji. Podobnie jak jego barwne opowieści...
Wojtek Mateja
Tatry to nie tylko góry i doliny, to również wędrowiec, czasem samotny. Ten, o którym jest ta opowieść to kobieta. Spotkałem ją tylko raz. Przegadaliśmy o górach, o cudach i tajemnicach życia wiele godzin. Trudno to wyrazić, to się czuło, tę magię, moc przyciągania drugiej istoty, łatwość z jaką przy niej człowiek się otwierał… Kilkanaście lat później otrzymałem pocztą dwie grube księgi, a w nich fakty z jej życia. Miałem zrobić z tego opowieści. Pisałem te opowieści dla siebie, a kilka z ponad trzystu zawartych w obu tomach księgi opublikowałem w górskich grupach oraz na moim blogu. W setkach komentarzy otrzymałem tyle zachęt… więc oto jest. Mimo, że przez ponad sześćdziesiąt lat wędrowała samotnie, to nie sama… Spotykała wielu ciekawych ludzi, razem poznawali piękno gór, sekrety ludzkiej duszy… Jest to książka na te trudne czasy. Wiem, że mogę nie mieć pieniędzy, energii, by walczyć, by pokonywać trudności, by się przyzwyczajać do nowej rzeczywistości, lecz… inspiruje mnie opowieść samotnego wędrowca, jego przykład. Pomaga tę energię zdobyć, oszczędzić i przemienić. Pomaga się nie bać. Pomaga odkryć cel wędrówki – nie tylko górskiej…
WOJCIECH BRAŃSKI Polski taternik i alpinista, pisarz, z wykształcenia i zawodu mgr inż. elektronik oraz dr fizyki. Wspinał się w Tatrach (m.in. przeszedł Wariant R na Mnichu, dr. Orłowskiego na Galerii Gankowej, Hokejkę na Łomnicy, zimą filar Kopy Spadowej) i Alpach (wejścia m.in. na Mont Blanc, Monte Rosa i Mont Paradiso). Wspinał się również w Kaukazie, Ałtaju Mongolskim, Pamirze. Brał udział w wyprawach w Himalaje, uczestniczył w pierwszym wejściu na Kangbachen oraz w pierwszym wejściu na Kangchrujngę Central (1978 r., wtedy polski rekord wysokości). Członek honorowy PZA, dwukrotnie odznaczony za „Za Wybitne Osiągnięcia Sportowe”. Alpinizm od zarania miał partnerską formę działania. Obserwowane obecnie kwestionowanie tej zasady wiąże się z głoszoną konieczności odejścia w tzw. strefie śmierci od tradycyjnego etosu górskiego. Akceptacja tej tendencji oznaczałaby, że nieskrępowany wieloma regułami – wolnościowy w istocie alpinizm – stałby się dyscypliną bliską „wolnej amerykance”, w której żadne zasady już nie obowiązują. Czy tak musi być, czy każdy sprzeciw jest jedynie wyrazem nie nadążania za naturalnym postępem? „Test Góry” jest próbą odpowiedzi na to pytanie. Szukając jej konieczne wydało się zbadanie kondycji dzisiejszego alpinizmu. W pierwszej części książki zatytułowanej „Alpinizm jaki jest każdy wie (ale nie całkiem rozumie)” prezentowane są różnorodne opinie i poglądy pochodzące ze środowiska ludzi gór i spoza niego. W drugiej części: – „Testy najwyższej próby” – omawiane są liczne przypadki akcji w szczytowych partiach gór wysokich, gdzie dochodziło do ratowania życia poszkodowanego lub tracącego siły wspinacza. Dowodzą one, że himalaiści są zdolni nie tylko do wejścia i zejścia ze szczytu sięgającego ponad 8000 m, ale zachowując rezerwy sił, są w stanie wspomagać partnera, a nawet prowadzić akcję ratującą mu życie. Przeprowadzony dowód podważa tezy deklarujące różne limes nie tylko górskiej, ale co by nie powiedzieć, ludzkiej etyki do poziomu 7- 8 tysięcy metrów. Problem mają tylko ci, których organizmy nie są odpowiednio odporne i wydajne, lecz czy wszyscy muszą być mistrzami?
ZBIGNIEW PIOTROWICZ (1958) – psycholog, taternik, podróżnik, działacz samorządowy, menadżer, ale także stolarz, hodowca owiec, redaktor naczelny „Taternika”, publicysta, bloger, winiarz, pszczelarz, pomysłodawca i organizator Przeglądu Filmów Górskich im. Andrzeja Zawady w Lądku Zdroju, autor i redaktor kilku książek oraz przewodnika wspinaczkowego po Skałkach Lądeckich, twórca enigmatycznej wytwórni filmowej Lasy Państwowe Forever. Gawędziarz. Czasem wokalista. Mieszka pod lasem w Radochowie w Górach Złotych. Sudeckość, jest słowem, którego nie znajdziemy w słownikach, prowokującym, bez definicji. Może mieć znaczenie wszelakie, ale zawsze związane z górami, ciągnącymi się łańcuchem 22 pasm na przestrzeni 300 km. To Sudety. Znane i eksplorowane od stuleci. Góry bogate, piękne, tajemnicze, pożądane, z mocno skomplikowaną historią. W te góry kilkadziesiąt lat temu, jeszcze jako student, wkroczył autor. Po latach opisał swoją życiową ścieżkę, krętą, sudecką. W literaturze górskiej pojawiła się nowa pozycja o nieznanej do tej pory narracji. Czy „sudeckość” w wydaniu Zbyszka jest próbą pokazania rodzącej się od dziesięcioleci wartości i tożsamości regionalnej? Czytelnik znajdzie odpowiedź po wnikliwym przeczytaniu tej pasjonującej lektury. Marian Sajnog
Witalij Abałakow według radzieckiej prasy połowy XX wieku jest alpinistą numer jeden, człowiekiem legendą, postacią pomnikową; informują o nim wszystkie encyklopedie. Niektóre jego zdobywcze wyprawy miały znaczenie epokowe. Był również wynalazcą różnych elementów wspinaczkowego sprzętu i wyposażenia. Wiele wycierpiał w latach 30. ubiegłego stulecia, w epoce stalinowskich represji politycznych. Na jego niełatwym życiu odcisnęły piętno wydarzenia związane z rozwojem ZSRR na przestrzeni prawie całego XX wieku. Czy bohater tej książki był naprawdę takim człowiekiem, za jakiego uchodził? Jakimi drogami docierał na szczyty gór i osobistej sławy? Co ukrywała rodzina? Kto należał do grona jego przyjaciół, a kto był wrogiem? Na te pytania próbuje znaleźć odpowiedź autor książki, który zaczął wspinać się w latach 70. ubiegłego wieku, a od początku lat 90. jest jednym z krzewicieli rosyjskiego alpinizmu i od wielu lat zajmuje się historią alpinizmu w Rosji i ZSRR.
Człowiek w drodze to pełna ciepła opowieść o poznaniu i zmianie dokonującej się w człowieku spotykającym się z innymi kulturami, ludźmi, punktami widzenia. Składają się na nią refleksje, dygresje, sny, wspomnienia Autora z licznych egzotycznych podróży do Indii oraz w najwyższe góry… W górach można łatwiej poczuć się częścią kosmosu. Nie wynika to tylko z faktu bycia kilka kilometrów bliżej niego niż nad morzem, lecz z dostrzegania zjawisk kosmicznych w ich astronomicznej formie, a następnie interpretacji zwizualizowanej rzeczywistości. Ale spojrzenie nie musi wędrować jedynie w górę przez szczyty aż po odległe planety, ale również w głąb, w skalę mikro, w świat atomów, jakbyśmy byli w połowie odległości pomiędzy cząstkami a gwiazdami. * Czuję się nieważki, lekki, a właściwie żaden. Zlewam się z otoczeniem. Jestem skałą, lodem, jestem górą, którą nie tyle zdobyłem, ile się nią stałem.(…) Poczucie jedności z naturą nie opuszcza mnie. To mój świat. Nie, to n a s z świat. * Lubię patrzeć na góry. Dają mi poczucie bycia w kosmosie. Może przez cień, który rzucają, przez światło, które obmywa je o świcie i przesuwa się metr po metrze, unaoczniając relacje z naszą Gwiazdą. Normalnie chodząc po mieście nie czuję, że jestem na obracającej się planecie pędzącej przez przestrzeń, aby okrążyć Słońce. * Pstryk, pstryk. Koniec dnia, ostatki słońca, zmierzch. Jeszcze światła samochodów na drodze i oświetlone okna w domach, trochę jakby ludzie zabrali okruchy dnia ze sobą.
Nanda Devi to imię bogini śmierci. To także nazwa świętej góry leżącej w Himalajach Garhwalu, na którą w roku 1939 wyruszyła pierwsza polska wyprawa w Himalaje – zwycięska, lecz okupiona śmiercią przyjaciół i wielkimi trudnościami… Oddajemy do rąk Czytelników drugie wydanie tej niezwykłej książki, autorstwa zaginionego w niewyjaśnionych okolicznościach Janusza Klarnera, uczestnika wyprawy.
Książka otrzymała jedną z głównych nagród im. Stanisława Szwarc-Bronikowskiego w kategorii „Writing” w konkursie zorganizowanym podczas Festiwalu Cywilizacji i Sztuki Mediów MEDIATRAVEL 2011 w Łodzi.
Pełna wątków autotematycznych Zimna Anna stanowi powieść drogi, czy może raczej wędrówki, ze sporą dozą refleksji nad kondycją współczesnego świata. To także zapis walki głównego bohatera z kapryśną górą, przeciwnościami losu, samym sobą – organizmem, umysłem i uczuciami. Liryczna egzotyka przeplata się tu sprawną prozą z blokowiskową poetyką, a fabuła czasem przywodzi na myśl rasowy thriller. Autor doprawia tę smakowitą całość dobrym alkoholem i muzyką. W efekcie Czytelnik otrzymuje wyborny, idealnie schłodzony andyjskim mrozem drink…
Brytyjczyk Jerry Moffatt – legenda wspinaczki lat 80. Niepokorny, ambitny, niedający za wygraną mistrz skały i zawodnik. W wieku 17 lat, po latach niepowodzeń w szkole, wybrał własny sposób na życie. Stawiając wszystko na jedną kartę, dopiął swego – zapisał się na kartach historii wspinaczki nie tylko brytyjskiej, ale też światowej. Książka Jerry’ego pt.: Revelations, której tytuł nawiązuje wprost do słynnej wśród wspinaczy drogi Revelations (8a+) w Raven Tor, opowiada o robieniu cyfry, wygrywaniu zawodów, pracy nad sobą, podnoszeniu poprzeczki i łamaniu zasad grawitacji. O ambicji i spełnianiu marzeń. O trudnych początkach, z kredą krawiecką zamiast magnezji. O skórze spalonej słońcem i białych podkolanówkach z koniecznie dwoma paskami. O sukcesach. I wreszcie o schodzeniu ze sceny. Przeczytacie w niej też o treningu, diecie i systematycznej pracy nad tym, by zostać najlepszym wspinaczem w historii.
Nanga Parbat. Naga Góra. Daleki, wyniosły masyw ośmiotysięczny, dźwigający się kilometrami pionu po¬nad spieniony w szalonym pędzie Indus. Rzeka prze¬wala swe brunatne wody skalnym korytem, wrzynają¬cym się w głąb spalonych słońcem gliniastych zboczy. Hen, wysoko, majaczy spowity kłębami chmur śnież¬ny kolos. Naga Góra. Nanga Parbat. Marzenie wielu zapaleńców i mogiła wielu. Zmierzali ku jego świetli¬stemu wierzchołkowi z uporem, na przekór wszelkim przeciwnościom losu, nie bacząc na ponoszone trudy i ofiary. Wybrańcy, do których uśmiechnął się łaska¬wie przekorny los, stawiali zwycięską stopę na śnież¬nej kopule, sycili się radością spełnionego marzenia, spoglądali na ciągnące się aż po kres horyzontu mro¬wie nieznanych w większości szczytów. Dopięli swego. Myślami wybiegali już w przyszłość, ku innym celom, nowe góry stawały się im drogowskazem wiodącym ku nadchodzącym dniom. Dla większości pretenden¬tów do tytułu zdobywcy Naga Góra nie była jednak ła¬skawa. Ogromna ich większość musiała pogodzić się z przegraną, przełknąć z uśmiechem gorzką pigułkę porażki, zadowolić się li tylko mianem członka trium¬fującej wyprawy, który wniósł jakiś tam wkład w dzieło ostatecznego zwycięstwa. A jakże często Nanga Parbat odbierała nawet i tę pociechę...
Trzeci album wydany w serii IN MEMORIAM Tadeusz Piotrowski, w opracowaniu Danuty Piotrowskiej.Okraszony czarno-białymi zdjęciami album poświęcony jest wyprawie z 1982 roku na leżący w Pakistanie ośmiotysięcznik Nanga Parbat. Wyprawę organizował Karl Herrligkoffer, zaś wzięli w niej udział, m.in: Polacy – Tadeusz Piotrowski i Andrzej Bieluń, Niemcy – Schorsch Ritter i Hartmut Munchenbach, Szwajcar Ueli Buhler i Pakistańczyk Nadir.
To ostatnia, niedokończona książka Tadeusza Piotrowskiego, poświęcona Andrzejowi Bieluniowi, towarzyszowi wspólnych górskich wypraw, który w wigilijną noc 1983 roku został na Api (7132 m).
Tadeusz Piotrowski należał do ścisłej polskiej czołówki alpinistycznej, a jego osiągnięcia zapisały się trwale w historii alpinizmu światowego. Zginął 10 lipca 1986 r. podczas zejścia ze szczytu K2.
Książka z serii Literatura górska na świecie. Przez trzydzieści lat nie mogłem się uwolnić od myśli, że na wielkiej tropikalnej wyspie pod samym równikiem wznoszą się lodowcowe góry - powiedział Harrer, zanim obleciał pół globu, aby z kilkoma odważnymi mężczyznami eksplorować jeden z ostatnich dziewiczych rejonów naszej planety. Alpinistyczno-naukową wyprawę na Nową Gwineę, którą zorganizował w 1962 roku, zaliczył do najtrudniejszych z wszystkich swoich ekspedycji. Alpiniści weszli na ponad trzydzieści szczytów, w tym najważniejszym osiągnięciem było pierwsze wejście na słynną Piramidę Carstensza (Puncak Jaya), najwyższy szczyt wyspy i całej Oceanii. Ich droga prowadziła przez niezliczone pasma górskie, bezdroża dolin i rwące rzeki do tajemniczych rejonów dżungli i osiedli Papuasów, którzy nie wyszli jeszcze z epoki kamiennej. Autor był świadkiem ich okrutnych zwyczajów i owianego legendami, pracowitego pozyskiwania kamienia na siekiery. Wyprawa Heinricha Harrera szerokim echem odbiła się w prasie światowej, ponieważ podczas zdobywania najwyższego szczytu Oceanii straciła łączność i uważana była za zaginioną. WRACAM Z EPOKI KAMIENNEJ - nasza najnowsza książka autorstwa Harrera - jest wyjątkowym, zapisywanym dzień po dniu, dokumentem wielkiej przygody.
Tomaz Humar odbył ponad 1500 wspinaczek i zdobył wiele nagród, w tym prestiżową Piolet dOr za wejście na Ama Dablam. Sławę przyniosło mu brawurowe, solowe pokonanie południowej ściany Dhaulagiri, uznawanej za najgroźniejszą ścianę w Himalajach. W 2005 roku stał się bohaterem spektakularnej akcji ratunkowej, kiedy to spędził 6 dni uwięziony na wysokości 6000 m. W listopadzie 2009 roku uległ poważnemu wypadkowi podczas wspinaczki na Langtang Lirung. Zmarł na wyskości 6300 m.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?