Wysunięta na zachód Wielkiej Polski ściana
Trwała przez wieki – choć kraszona, to niepokonana.
Acz latami przez kroczące Prasy grabiona,
Nigdy przecież nie padła duchem zagubiona.
Bój z Prusakiem jęły rody wielkopolskie,
Wartą, Obrą, Prosną płynęły barwy polskie.
Z Rogalina, Pawłowic w niebo słano prośby,
Prosząc Boga o wsparcie – darto pruskie groźby.
Bismarck – bój z polskością – symbol pikielhauba,
Nad polskim zachodem zapanowała trauma.
Sto lat przeszło trwała w Poznańskiem „mrówcza” praca...
Antek Kaszuba – syn Kryspina gajowego,
Doczekał za służbę stopnia oficerskiego.
Był przybocznym pana Józefa Wybickiego,
Z bliznami zszedł z pobojowiska galicyjskiego.
Spod Moskwy wracał do domu w siarczystej zimie,
Gorzał pod nim most, łamał lód na Berezynie.
...Antek stanął w Leczewie tak jak w obcym domu,
Śnił obce obrazy – nie zwierzał się nikomu.
Śnił łuny miasta – krzyżem wojny naznaczone,
Popielate strzechy do ziemi przyrównane,
Rzeki spływające czerwonymi wodami,
Fala za falą – krwawiącymi tam trapami.
Zima odchodziła, szarzała okolica,
Strzelała pąkami, zieleniła bylica.
Antek wolno zdrowiał, siadywał w chaty wnęce,
Magda obok niego trzymała go za ręce...
Wśród takiej wiosny obrazy wojny zetlały,
Wokół Antka i w nim samym też wygasły.
Dwa lata przeszły: Antek, Magda się pobrali,
W Ryczywole, gdzie Legioniści się zebrali.
Na ambonę wszedł kaznodziej – redemptysta,
Żegnał Legiony – pewnie Bonapartysta.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?