Opowiadania Teresy Bochwic dotyczą różnych okresów PRL – lat sześćdziesiątych, siedemdziesiątych, okresu pierwszej Solidarności i Polski tuż po transformacji ustrojowej. Użyte w podtytule określenie „opowiadania prawdziwe” można by opatrzyć przysłówkiem – boleśnie prawdziwe. Prawdziwy jest nastrój, trafne są obserwacje obyczajowe. Czasami autorka sięga po wątki autobiograficzne. Książka odsłania sprawy z przeszłości, które nie zostały jeszcze dobrze opisane.
(Anna Nasiłowska)
Mało mamy literatury, która ułatwia rozumienie PRL-u, komuny i wczesnej postkomuny, czasów osobom młodym już nieznanych. A jest niesłychanie potrzebna, inaczej nie będziemy pojmowali tego, co się dzieje teraz i co się stanie wkrótce. Proza Teresy Bochwic, bezpretensjonalna, naturalna, pisana żywo, z tym koniecznym uszczypliwym brzmieniem niemal każdego zdania, wypełnia tę lukę, doskonale odtwarzając klimaty tamtych lat. Przypomina ówczesne problemy, sposób myślenia ludzi, którzy na komunizm dali się nabierać, ale i tych, którzy się nań nie godzili. Niezapomniane sceny, sylwetki ludzi, uwagi, słówka. W czasie lektury tych opowiadań, choć większość to fikcja literacka, chce się co chwila mówić: „Tak było!”.
(Piotr Müldner-Nieckowski)
Jeśli mnie intuicja nie myli, pod maską królowej karnawału kryje się twarz samej Moniki Milewskiej. Poetki, przeżywającej losy świata niczym zdarzenia własne, prywatne. Chwyta ich przebiegi nowym sposobem, zaskakująco, z nadzieją, a chwilami pewnością, że odkrywa ich ukryte sensy i ma na nie wpływ. To wiersze pisane niezmiernie utalentowaną ręką. Ich treść pod okiem Czytelnika rośnie, obejmuje, nie pozwala odejść. Wiersze dobitne, ale dzięki po mistrzowsku kształtowanemu językowi w jakiś sposób skromne. Słowem takie, których nie da się łatwo zapomnieć."" - Piotr Mldner-Nieckowski""Czas łagodny, a zaraz krwawy. Miejsce łagodne, a zaraz krwawe. Poezja Moniki Milewskiej łatwo przemyka między epokami, między dobrem a złem. Ta łatwość jest okrutna. Podszyta absurdem, który jest koniecznością chwili i koniecznością wieczności. Jabłko i głowa zabitego przez snajpera chłopca mówią tym samym językiem."" - Krzysztof BieleckiPublikacja powstała dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Literatury w ramach Tarczy dla Literatów
Krzysztof Lipowski nie nadaje swoim bohaterom nazwisk ani imion. W cechy indywidualne też wyposaża ich bardzo oszczędnie. Tym, na czym przede wszystkim się skupia, są wzajemne relacje bliskich sobie, choć rozdzielonych przez los osób. Ma się wrażenie, że miniatury zapełniają ludzie przegrani, którzy zgubili w życiu coś istotnego, a mimo to zwycięzcy, bo w obliczu spraw ostatecznych odnajdują na nowo swe człowieczeństwo. W tej interesującej prozie słowa, rzeczy i zdarzenia pojawiają się na jednej płaszczyźnie, bez szczególnych wyróżnień, a oszczędny język autora sprawia, że to, co ważne, dzieje się głównie poza słowami. Wszystko razem zaś buduje niezwykły klimat, wciągający czytelnika w wir spraw, między którymi zdaje się istnieć sieć połączeń, choć do końca nie ma się co do tego pewności."" - Zbigniew Zbikowski""Czytelnicy lubią długie powieści... A jednak są powody, by pewne rzeczy zapisywać w formie miniatur. Czasami miniatura prozatorska jest po prostu ekwiwalentem wiersza. Miniatury Krzysztofa Lipowskiego należą do innego typu. Mówią o spięciach, dramatach rodzinnych, niedopowiedzeniach. To takie opowiadanie, po którym powinna zapaść cisza, w której jest miejsce na krzyżujące się emocje i na pytania, na które nie ma odpowiedzi."" - Anna NasiłowskaKrzysztof Lipowski (1961) jest doktorem nauk humanistycznych i pracuje jako nauczyciel w Krokowej. W latach 1988-1990 przebywał na stypendium Fundacji Otto Beneckego w Berlinie Zachodnim. Po powrocie do Polski współredagował gdańskie pismo literacko-artystyczne Przedproża. W roku 1993 studiował literaturę na uniwersytecie w Tybindze w Niemczech (stypendium prywatne In Memoriam Willy Drost). Prowadził również cykl wykładów Elementy kultury niemieckiej na Uniwersytecie Gdańskim w roku akademickim 2019/2020. Opublikował książki: Miód i wosk (2008), Skorpion na policzku. Słowo i obraz w twórczości Bronisława Linkego (2014), Last train. Opowiadania i eseje (2019).Publikacja powstała dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Literatury w ramach Tarczy dla Literatów
Aniu, masz dar dobierania i łączenia słów w taki sposób, że pomiędzy nimi, ponad nimi, wokół nich powstaje PRZESTRZEŃ CZYSTEJ, SUBSTANCJALNEJ POEZJI. I w tej przestrzeni człowiek czuje się jak w innym wymiarze, gdzieś, gdzie nie ma nic banalnego, nic trywialnego, nic, co by odwracało uwagę od tego, co w człowieku wewnętrzne, istotne... sama nie wiem, jak to nazwać... Piękne."" - Maria Jentys-Borelowska o wierszach Anny Bernat z tomiku Miłość i drzewa w liście do autorki""Żeby mieć coś do powiedzenia, trzeba coś przeżyć, a przede wszystkim uważnie patrzeć. Bohaterowie wierszy Anny Bernat jesiony, wierzby, topole to uważni i cierpliwi obserwatorzy życia w rozmaitych jego przejawach. I choć mówią do nas ściszonym tonem ledwie szmerem liści ich głos jest doniosły. Dotyczy bowiem spraw ważnych, przykrych, bolesnych. Łatwego pocieszenia w tej liryce nie znajdziemy, ale promyk nadziei owszem."" - Andrzej AppelAnna Bernat poetka, autorka m.in. tomików wierszy: Biała Wyspa, Niepokoje starej nocy, Zniebowstąpienie, Wiersze na dzień powszedni, Miłość iliście i najnowszego Miłość i drzewa. Anna Bernat jest także autorką telewizyjnego cyklu: Wiersze na dzień powszedni w reżyserii i interpretacji Aleksandra Bardiniego. Tworzy też popularne programy telewizyjne dla dzieci. Jednak głównym medium wyrazu artystycznego dla poetki są audycje radiowe. Napisała wiele słuchowisk poetyckich dla Teatru Polskiego Radia. Wiersze znajdujące się w tomiku Miłość i drzewa były prezentowane w Teatrze Polskiego Radia przez wybitnych aktorów, od 1970 roku, czyli roku debiutu poetki, m.in. przez Magdalenę Zawadzką, Aleksandra Bardiniego, Grażynę Barszczewską, Stanisławę Celińską, Annę Dymną, Ewę Ziętek, Edytę Jungowską, Annę Nehrebecką, Annę Polony, Bronisława Pawlika, Maję Komorowską, Zofię Kucówną, Franciszka Pieczkę, Andrzeja Ferenca, Zofię Rysiówną. Może dlatego o Annie Bernat mówi się poetka, radiowa.Publikacja powstała dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Literatury w ramach Tarczy dla Literatów
Ciągi skojarzeń, szarady słowne, fajerwerki wyobraźni oto żywioł poezji Andrzeja Dorobka. Podtytuł książki translacje muzyczne zdaje się sugerować, że zawiera ona przekłady tekstów piosenek, zwłaszcza że autor poprzedza każdy wiersz tytułem jakiejś piosenki. Ale nic z tego, te kultowe songi stanowią jedynie punkt wyjścia do autonomicznych utworów poetyckich, pisanych z dużym rozmachem, zarówno w warstwie formalnej, jak i znaczeniowej. A nad wszystkim unosi się duch kontrkultury lat 60. i 70. zeszłego stulecia."" - Andrzej Appel""Gdy w połowie ubiegłego stulecia muzyka rockowa opanowała stacje radiowe, nikt nie dopatrywał się w niej poezji. Gdy w 2016 roku Nagrodę Nobla otrzymywał Bob Dylan, opinia społeczna była podzielona. Czy to jest literatura? Czy to jest poezja godna najważniejszej nagrody literackiej? Tomik Andrzeja Dorobka, nawiązujący tak mocno do najważniejszych światowych, ale i polskich utworów muzyki rockowej, jest dowodem, że rock to poezja. Że najlepsze rockowe teksty się z niej wywodzą i... do niej wracają. Tak, jak wróciły w wierszach prezentowanych w tym tomiku. To uczta dla miłośnika poezji i miłośnika rocka. To książka dla każdego intelektualisty, który wie, że człowiek jest na tym świecie niczym toczący się kamień."" - Małgorzata Karolina Piekarska
Wiersze Agnieszki Stabro dobrze się czyta. Nie rzucają czytelnikowi kłód pod nogi, roztaczają przed nim pastelowe krajobrazy. Subtelna metaforyka, koloryt miejsc, otwartość na urodę świata. Z drugiej strony emocjonalny konkret i pozbawiony złudzeń ogląd rzeczywistości. Jeśli zatem błoga atmosfera chorwackich miasteczek, to również sponiewierany zamachami Paryż. Jeśli nagłe olśnienie podczas pocałunku, to także ból po rozstaniu. Poza tym coś jeszcze pomiędzy słowami."" - Andrzej Appel""Ląd i lot. Stałe i niestałe. Teraz i nigdy. Poezja Agnieszki Stabro chwyta chwilę, lecz nie prosi, by trwała. Chwila jakże tu lekka może umykać. Ma święte prawo istnieć ułamek sekundy. Przecież do tego jest stworzona. Wszystko dzieje się tymczasem. Pośród czegoś więcej. To więcej jest niewypowiedziane. Zatem mamy słowo, a wokół niego nieodgadnioną aureolę ulotnej świętości satelicką przestrzeń, satelicki oddech, satelicki dotyk. Drugi człowiek jest portem, do którego się zawija, by zadać kilka pytań o to, co mija; a potem znów płynąć. Bo żeby trwać to niemożliwe. Świat wciąż znika. Uczmy się nie czekać."" - Krzysztof BieleckiAgnieszka Stabro urodziła się 9 czerwca 1987 roku w Warszawie. Autorka tomików poezji i beletryzowanych biografii. Członkini Stowarzyszenia Pisarzy Polskich oraz Stowarzyszenia Autorów i Wydawców COPYRIGHT POLSKA. Absolwentka Wiedzy o Kulturze oraz Animacji Kultury na Uniwersytecie Warszawskim. Publikowała w miesięczniku Kraków, piśmie Topos, a także w kwartalniku Podgląd. Opracowała i opatrzyła wstępem dwa wybory wierszy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Tłumaczka z języka francuskiego korespondencji Camille Claudel, włączonej do beletryzowanej biografii rzeźbiarki pt. Masz na imię Camille oraz libretta Jules'a Barbiera i Michela Carrgo do opery Faust Charles'a Gounoda dla Opery Wrocławskiej. W roku 2020 stypendystka Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.Publikacja powstała dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Literatury w ramach Tarczy dla Literatów
W wiersze Doroty Koman wdarł się czas. Ale nie taki, jakiego byśmy się spodziewali, prowadzący nas po bożemu, od punktu a do punktu b. Tu przyszłość wypada ze swoich ram i odzywa się echem w przeszłości, a obie te wieczne, niezmierzone chwile ogarnia dzień dzisiejszy, dość pojemny, by zmieściły się w nim plany i wspomnienia, nadzieje i rozczarowania, młodość i umieranie. Ironia, czasem gorzka, czasem przez łzę pogodna znak firmowy tej poezji jest na tyle hojna, że nie wyklucza tego, co nazwę w obcym języku: tendresse. A drobiazgi, efemerydy codzienności, podpatrzone lub podsłuchane jakby mimochodem i do żywego zapamiętane, znalazłszy kąt w celnych, ściszonych wersach, urastają do rangi najważniejszych współrzędnych życia. Książka Doroty Koman przynosi wiersze dedykowane tym, którzy pięknie nie dorośli. Precyzyjne, powściągliwe, nierzadko dotkliwe, warte są wielokrotnej lektury."" - Jerzy Jarniewicz""Nazwanie tego zbioru książką pandemiczną byłoby grubą przesadą, a jednak można się chyba pokusić o taką naciąganą trochę interpretację. Kilka wierszy traktuje o obecnej pandemii wprost i są to utwory mocne, ale nie o to tylko chodzi. Poczucie izolacji i psychicznego dyskomfortu stale towarzyszy lekturze tej książki. Oszczędnym stylem poetka diagnozuje przestrzeń ludzkich spraw, nie pozostawiając zbyt wielu złudzeń."" - Andrzej AppelDorota Koman poetka, redaktor książek, krytyk literacki, popularyzatorka czytelnictwa. Wydała dziewięć tomików: od Freud by się uśmiał (Wydawnictwo Miniatura, Kraków 1992) do Maszyny do czytania (Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2015). Tomy z wyborami jej wierszy wydane zostały na Białorusi 36 m2 myśli, tłum. Andrej Khadanovich; Słowacji Maszyna do czytania, tłum. Peter Milk; w Bułgarii Wszystkie czułe słowa, tłum. Łyczezar Seliaszki (wydanie bułgarsko-polskie). Wiersze tłumaczono też m.in. na języki: angielski, niemiecki, czeski, węgierski. Śpiewa wiersze, nagrała dwie płyty: Te wszystkie kolory we mnie i Nie zawsze święta kolęda i pastorałka. Od 1993 roku należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich.Publikacja powstała dzięki wsparciu finansowemu Instytutu Literatury w ramach Tarczy dla Literatów
Wokół ponura noc okupacji, a wolna dusza artysty czuje się przymuszona tylko do jednego by tworzyć. Grażyna Bacewicz, skrzypaczka i kompozytorka, spędza wojenne lata w Warszawie, dzieląc wraz z rodziną tragiczne losy miasta. W tym okresie przychodzi na świat jej córka i powstają niektóre kompozycje. Artystka uczestniczy też w życiu artystycznym okupowanej stolicy, rozpiętym między niemiecką licencją a polską konspiracją. Kto ciekaw, jak wyglądało to życie, w którym było miejsce i na heroizm, i na podłą zdradę, i jak się w nim odnajdywała przyszła ikona polskiej muzyki poważnej, powinien koniecznie sięgnąć po tę książkę. - Zbigniew ZbikowskiJest to powieść dokumentalna, wykorzystująca źródła historyczne, odwołująca się do opracowań, a także sięgająca do archiwów rodzinnych, w tym do listów Grażyny Bacewicz do męża. Autorka ukazuje w niej trudne wybory, przed jakimi stawała jej bohaterka: jak w wojennej rzeczywistości ocalić niezależność, pogodzić rolę matki z twórczością artystyczną i wreszcie jak zaakceptować rozbicie rodziny, gdy ojciec za ojczyznę wybrał Litwę, a matka Polskę. W reminiscencjach widzimy międzywojenny pobyt kompozytorki w Paryżu, jej studia u Nadii Boulanger i początki kariery, przerwanej przez wojnę. Piękne jest i to, że postać znakomitej artystki przypomina jej wnuczka. - Anna NasiłowskaCzytając listy, nie pamiętała swojej irytacji z powodu niedostarczenia pianina na czas, tylko męczącą konieczność komponowania, jakby pragnęła pozbyć się napięcia, wewnętrznego ciężaru, jakby czekała na poród, tylko dzieckiem miała być Symfonia. Myślała o utworze dzień i noc. Chodziła jak w transie, źle sypiała, w nocy przychodziło jej do głowy mnóstwo rozwiązań, które skrzętnie zapisywała, spacerując w półśnie po pokoju, od łóżka do małego stoliczka przy oknie. Przystawała przy pianinie, ale klawiszy dotykała tylko myślami, żeby nie obudzić całego domu. fragment utworu
Mariusz Olbromski to miłośnik Kresów, kultury z nimi związanej i pięknych postaci. Wie, że nie da się o tym śpiewać w pracach kulturoznawczych czy albumach. Zaprzęga więc do tej roli poezję, dobierając te środki wyrazu, które wykorzystują własny temperament artystyczny i zarazem idealnie służą przypominaniu klimatu Kresów, mądremu zachwytowi ich urodą. W tym świetle pojawiają się nie tylko krajobrazy. To także sylwetki ludzi, którzy wyrośli na ziemi historycznie polskiej, choć politycznie i społecznie już dziś obcej. Takiej, którą odwiedzamy myślą, pamięcią. Mariusz Olbromski kieruje ku niej, do jej dzisiejszych gospodarzy, słowa pełne ciepła i soczystych barw."" - Piotr Mldner-Nieckowski""Liryczny szlak Mariusza Olbromskiego, choć przeszły i tęskny, jest pełen światła. Ścieżki są jasne. Urok życia zdaje się oczywisty. Zatrzymane czasy, zatrzymane miejsca kolejny raz rozmawiają z czytającym. Utwory przynoszą urzeczenie tradycją, romantyczną Polską, Kresami, także tamtą poetyką: miarą wiersza, obrazowaniem. Nic nie dożywa swoich dni. Trwa."" - Krzysztof Bielecki
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?