Cztery pory roku, cztery inspirowane autentycznymi wydarzeniami epizody z poplątanych ścieżek polskiej historii, tej odległej już, której świadkowie wymarli, i tej wciąż jeszcze bliskiej, żywej w zbiorowej pamięci, utrwalonej, choć jak tamta niejednoznacznej, nierzadko gorzkiej, gdzie strach miesza się z odwagą, szaleństwo z rozsądkiem, wierność krok tylko dzieli od zdrady, patos osiada w grotesce, idee grzęzną w absurdzie, a powadze nieodstępnie sekunduje ironia, i nie wiadomo już, co poza śmiercią jest prawdziwe. Może tylko klęska, ale nawet ona ostatecznie jest wątpliwa, jak niepewny jest sens wpisany w sekwencje wydarzeń i będący sumą przypadków, chaotyczny, nieświadomy swego końca los. Nad nową, znakomitą prozą Artura Daniela Liskowackiego pochylają się dobre duchy starych pisarzy: Wołoszynowskiego, Rembeka, Iwaszkiewicza i Brandysa. Patronują one temu, co przeminęło i temu, co choć od dawna zamknięte, wciąż otwiera się przed nami.- Krzysztof ĆwiklińskiTak ważny w tej książce rok 1863 - rok powstania styczniowego - uważany jest za moment narodzin nowej Polski. Ona bierze się z klęski, a na drodze ku naszym czasom zdarzyło się ich jeszcze kilka. Strasznych. Przejmujących. Zapowiedzianych i niezapowiedzianych. Takich jak powstanie warszawskie, kolejny motyw książki.Nauka, jaka płynie z owych doświadczeń jest ważna i gorzka, ale nie zawsze chcemy ją przyjąć. Bo łatwiej przywdziewać szaty ofiary lub publicznie odsłaniać rany, stroszyć piórka, kierować palec ku innym. Tymczasem nowe opowiadania Artura Daniela Liskowackiego - mocno zakorzenione w faktach, a zmysłowe w oddawaniu realiów epoki - są znakomitą okazją, aby przyjrzeć się uważnie, z czego nasza nowa-nie-nowa Polska została poskładana. Znajdziemy tu bowiem - obok bohaterstwa - rozterki, słabości, niepokój, pospolitość. I tę zdawałoby się oczywistą, ale chyba najważniejszą prawdę z prozy Liskowackiego - ""Hotel Polski"" wciąż istnieje, tak jak istnieją polskie zimy, wiosny, lata i jesienie. Czy tego chcemy, czy nie.- Eryk Krasucki
Bo to był niezły dowcip, taki na granicy, albo bardzo jej blisko, na tyle jeszcze zakamuflowany, że ujdzie. Że można wybuchnąć śmiechem, bo pojmą i tak tylko wtajemniczeni"". W takim świecie, na pograniczu kultur i języków - gdzie grają półsłówka, konteksty i aluzje - poruszają się bohaterowie opowiadań Jolanty Jonaszko.Narratorka - alter ego autorki, mieszkającej z rodziną w Niemczech - funkcjonuje jednocześnie jako obca i swoja. Obca, bo cudzoziemka, swoja, bo reprezentuje niemiecką korporację jako konsultantka i coach. Pozycja pomiędzy, w połączeniu z osobistą wrażliwością, jest bogatym źródłem pisarskich obserwacji i inspiracji. I szczególnego zrozumienia dla przeżyć i dramatów ludzi zawieszonych gdzieś między Wschodem a Zachodem, Północą a Południem. Jak mieszkanka Splitu z opowiadania Elena, ofiara przemocy, która zbyt późno poznała, że jej niemiecki mąż ""nie jest księciem na białym koniu, ale kimś, kogo w bajkach nie znajdziesz, ani chorwackich, ani niemieckich"".Jonaszko swobodnie, z gracją operuje słowem, nastrojem, rytmem narracji. Ale potrafi też zawiesić głos, chwytając metafizyczne mgnienia, gdy między dwiema istotami przeskakuje iskra zrozumienia. Jak po rozmowie z elokwentną i wygadaną Angielką z opowiadania Liz, kiedy siedziały przez chwilę w milczeniu i popijały sok z czarnej porzeczki, zmieszany pół na pół z wodą gazowaną. Zbudził ich dzwonek i świat za drzwiami, który pukał i prosił o radę, o słowa. Z taką delikatnością pióra i serca szkicuje autorka Portrety swoich bohaterów.- Zbigniew Jasina
Notatnik i modlitewnik drogowy II to rzecz arcyciekawa i od pierwszej strony wciągająca. Czytelnik odnajdzie tu prywatny zapis skomplikowanej dekady, zamkniętej w latach 1994-2004, której finałem było wejście Polski w struktury Unii Europejskiej i w Epokę Szalonego Szaleństwa. W efekcie powstała książka bardzo intymna i bezkompromisowa. Waniek, prawdziwy homo viator, w genialny sposób kpi z siermiężnych realiów tamtych lat: raczkującego, nieudolnego kapitalizmu, afer, prywatyzacji oraz z polityków, którzy wówczas trafiali na pierwsze strony gazet.Od polityczno-społecznego obłędu można uciec na różne sposoby, ale dla Wańka prawdziwym remedium staje się sztuka, wewnętrzny imperatyw pisania, rejestrowania rzeczywistości. Artysta wszechstronny, wrażliwy na różne przejawy twórczości na kartach Notatnika snuje rozważania na tematy muzyki, malarstwa, literatury i filmu. Do poezji autor odnosi się jednak z ostrożnością, bowiem liryka jest jak pole minowe i czasami niebezpiecznie się w jej rejony zapuszczać.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?