W jej wierszach nie ma rozdzierania szat ani rozterek tak charakterystycznych dla niektórych poetów niepogodzonych ze światem, Bogiem, Absolutem, ze sobą wreszcie. Poetka dostrzega świat w odsłonach piękna, ale i jego marności. Przyjmuje go takim, jaki jest. Prawda o rzeczach tego świata, o tym, jak one się przejawiają, jest przez nią jedynie rejestrowana. Bo przecież w naszej świadomości, a dalej pamięci, może zagościć tylko to, czego doświadczyliśmy. Każdy samodzielnie będzie musiał tego dokonać na własnyużytek.Zapisywanie z pozoru najzwyklejszych rzeczy przypomina trochę degustację wina, wybornych serów - umyślnie odwołuję się tutaj do kultury francuskiej - tak ukochanej przez poetkę, z którą łączy mnie umiłowanie Francji - w tym kultury kulinarnej. Julia Hartwig jest prawdziwą apologetką chwili. Umie zachwycić się i docenić to, co akurat dane jest jej doświadczać.Temu smakowaniu codzienności zawsze towarzyszy wdzięczność choćby za naturalność tego,co jest nieodłączne w życiu: rytm nocy i dnia, zmiany pór roku, kwitnienie i zamieranie, naprzemienność w radości i cierpieniu, samotności i miłości.Julia Hartwig - ur. w 1921 roku w Lublinie. Wybitna poetka, eseistka, tłumaczka. Stypendystka rządu francuskiego w latach 1947-50. Wraz z mężem Arturem Międzyrzeckim uczestniczyła w International Writing Program w USA w latach 1970-74. Debiutowała tomikiem wierszy Pożegnania (1956). Wykładowczyni na Uniwersytecie Ottawy i Carlton University w Kanadzie.Ostatnimi laty związana z a5, gdzie wydała tomiki: Jasne niejasne, Wiersze wybrane, Gorzkie żale, Powroty, Zapisane. Autorka Dzienników Amerykańskich, Dziennika i Błysków, w których poetka dzieli się swoimi refleksjami na temat człowieka, świata, podróży i sztuki.
Wszystko wydarzyło się naprawdę zapewnia Mat, który został poproszony przez swoją ciężko chorą przyjaciółkę Igę, aby dopilnował kremacji jej ciała, a prochy rozsypał w świętym miejscu w Indiach.Mat wyrusza w podróż, poznaje niezwykłych ludzi, poszukuje, jest coraz bardziej uwikłany w grę czasu, ale i przestrzeń egzotycznego i tajemniczego Orientu. Nie spodziewa się, jak bardzo go to zmieni.Ułuda to powieść drogi, opowieść o iluzji doświadczanej w życiu, o przemijaniu i o śmierci, która nie jest końcem, ale przejściem prowadzącym do nowego. Życie bohatera wydaje się snem. Może jest niekończącą się wędrówką Ułudą?
Odejście bliskiej osoby, to jedno z najtrudniejszych doświadczeń. Ludzie starają się z nim uporać na różne sposoby. Artur Cieślar, po odejściu Małgorzaty Braunek, z którą przyjaźnił się przez wiele lat, zaczął pisać do niej listy.Ich codziennym rytuałem była poranna rozmowa telefoniczna. Gdy Małgorzaty zabrakło, te listy zastąpiły mu codzienne dyskusje z nią. W listach tych wspomina ostatni rok jej życia, rozmowy z nią i - odejście.To nie tylko świadectwo żałoby. To świadectwo ludzkich uczuć - trwalszych niż śmierć.To rozmowa, w której druga osoba milczy i wykazuje się - tak, jak to bywa w relacji przyjaciół - umiejętnością słuchania. A piszącemu - pozwala uporać się z brakiem odpowiedzi.***od autora:Ta książka jest zapisem stanu, który przeżywamy, gdy tracimy bliską nam osobę,w moim wypadku - przyjaciółkę. To także zapis wspomnień. Bo kiedy odchodzi ktoś bliski, wspomnienia są jak dobry, ciepły dom.Jeśli z tych listów, które pisałem do osoby już nieżyjącej, choć nadal we mnie żywej, ktoś znajdzie dla siebie choć odrobinę egzystencjalnej otuchy, będę spełniony. Jeśli chorym i odchodzącym rozświetli nieco duszę - będę szczęśliwy.Artur Cieślar
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?