Tezy zawarte w książce Myślenie wzrokowe, po raz pierwszy wydanej w roku 1969, są prowokacyjne i dalekosiężne. Arnheim twierdzi, że myślenie jest ze swej natury percepcyjne. Twierdzi też, że starożytna dychotomia między obserwacją a myśleniem, między odczuwaniem a rozważaniem jest mylna i wprowadza w błąd. Nawet podstawowe procesy postrzegania pociągają za sobą mechanizmy typowe dla myślenia, a myślenie odbywa się za pomocą zmysłu wzroku.
Przez długi czas pocałunek był jedynym aktem seksualnym, który można było zobaczyć na amerykańskich ekranach. W latach 60. i 70., pod wpływem rewolucji seksualnej, kino przeżyło bardzo specyficzny okres dojrzewania.
Widzowie zrozumieli, że od filmu można wymagać szczegółowych informacji na temat łóżkowych wydarzeń. Linda Williams opowiada zarówno o tym, jak przedstawienia seksu rozwijały się w historii kina, jak i o naszych reakcjach na zmieniające się sposoby reprezentacji. Rzuca tym samym nowe światło na rożne formy przyjemności i wiedzy, które poznajemy dzięki filmowym obrazom seksu.
Pasjonująca opowieść o instrumentach muzycznych i ich społecznych rolach. Czy Johann Strauss lał do skrzypiec piwo? Co mają wspólnego fortepian i maszyna do szycia? Czy banjo jest symbolem tożsamości czarnych niewolników, czy może białych rasistów? Który instrument to wstyd, ciąża i świnia? Dlaczego ojciec zabronił Berliozowi grać na fortepianie, a pozwolił na gitarze? Co łączy mandolinę z walką na noże? ,,Ordynaci i trędowaci"" to pierwsza w Polsce próba spojrzenia na instrumenty muzyczne z perspektywy socjologicznej. Autor udowadnia, że hierarchia instrumentów odzwierciedla obowiązujące w społeczeństwie podziały ekonomiczne, klasowe i rasowe. Okazuje się przy tym, że owe podziały, jakkolwiek sztuczne i konwencjonalne, są nieusuwalnym elementem naszej kultury.
W odniesieniu do prezentowanych w niniejszej książce kolonii i ośrodków artystycznych – Monte Verita, Mathildenhöhe, Hellerau, Goetheanum, Bauhaus – zarówno w szerszym kontekście kulturowym, jak i tylko w zakresie sztuki scenicznej, interesujący wydaje się aspekt stosunku działań ich twórców do tradycji. Ernst Bloch łączy pojęcie tradycji z pojęciem utopii, ustanawiając je na biegunach przeszłość–przyszłość: „Ten strumień z przeszłości […] przepływa przez «teraz» i teraźniejszość, […] płynie w przyszłość, tym samym gwarantując, że utopia nie pozostaje ani nie staje się utopijna, a realizacja utopii, utopijnego zamierzenia czy planu, nie ma charakteru wywrotowego. Utopia jest drogowskazem jasnej tradycji”. Kwestię utopii jako „drogowskazu jasnej tradycji” ująć można także w sposób zaproponowany przez Erica Hobsbawma i Terence’a Rangera jako „tradycję wynalezioną”. O ile ta „wynaleziona tradycja” generowana była przez sferę władzy, o tyle ruch „reformy życia” (Lebensreform), działając w opozycji do niej i reprezentowanej przez nią „wymyślonej tradycji”, stwarzał dla siebie własną tradycję, zakorzenioną w innych przesłankach tożsamościowych i innych wartościach. Najbardziej bezpośrednim medium dla tej własnej „wynalezionej tradycji” stawały się w koloniach artystycznych różne formy działalności teatralnej. I jeśli przyjąć, że utopie nie są zabawami bez konsekwencji, lecz każda utopia – zwłaszcza heroiczna – w jakiś sposób zmienia rzeczywistość (choćby przez ukazanie zagrożenia dla ludzkości ze strony pewnych rozwiązań systemowych), to prawidłowość ta objawia się także w eksperymentach teatralnych prowadzonych w koloniach artystycznych: podejmowane w krainie utopii – realnie zmieniały teatr.
Rok 1913 to mała apokalipsa, zwiastująca koniec pewnego świata. Najlepiej czuć to było w trzeszczącej w szwach monarchii austro-węgierskiej, a zwłaszcza w jej wiedeńskiej stolicy. Zmierzch, a przecież przekreślając stary porządek - rok 1913 był także początkiem nowej ery. Książka Piotra Szaroty to jednak nie tylko wycinek historii kultury, ale także opowieść o ludziach, o ich wielkości i małości, narcyzmie, głodzie sukcesu i zabójczej rywalizacji, a wreszcie o szalonych i z reguły nieszczęśliwych miłościach. To również próba odmitologizowania Wiednia, który z jednej strony był magnesem i inspiracją, z drugiej zaś - jak ujął to Thomas Bernhard - ""potworną maszyną do unicestwiania geniuszy"".
Książka zawiera teksty z obrębu kultury żydowskiej, próbujące odpowiedzieć na pytanie o Holocaust. Część pierwsza sięga do żydowskiej pamięci zbiorowej, reprezentowanej przez teksty biblijne i talmudyczne. Część druga obejmuje teksty powstałe w czasie II wojny światowej, opisujące ją z perspektywy doświadczenia religijnego, ale i świeckiego. Trzecia część to współczesne refleksje, religijne i filozoficzne. Antologia zawiera więc przemieszanie tekstów religijnych i świeckich, dając szeroki ogląd na kulturę żydowską widzianą oczami Żydów.
Opowieść o roku 1968 musi stać się nieuchronnie opowieścią o generacji ?68 ? pokoleniu niebywale dynamicznym i twórczym. Jest to generacja kryzysu, rozstępu czasu, dość radykalnej dekonstrukcji idei marksistowskich, lewicowych, a wraz z nimi ? także całego projektu nowoczesności, z którego idee te się wywodzą. Marksizm w stanie wyczerpania ujawnia swą, zakorzenioną w historii, względność, perspektywiczność, własną odmianę fałszywej świadomości.
Język można nabyć, ale można również stracić. Ludzie zapominają słowa, wyrażenia, nawet całe języki, z biegiem czasu wspólnoty językowe porzucają mowę, którą kiedyś się posługiwały, języki zaś zanikają i ustępują miejsca nowym. Echolalie opowiadają o wielu formach językowego zapominania. Poruszając się pomiędzy starożytną, średniowieczną i współczesną kulturą, odkrywają związki pomiędzy mową, pismem, pamięcią i zapomnieniem. Niezależnie, czy tematem rozważań jest średniowieczna literatura czy współczesna beletrystyka, klasyczna poezja arabska czy narodziny języka francuskiego, strukturalistyczna lingwistyka czy uwagi Freuda na temat afazji, Daniel Heller-Roazen rozważa z precyzją i wnikliwością formy, efekty i konsekwencje trwania i zanikania języka. Jego zdaniem w mowie konstrukcja i destrukcja zawsze idą w parze. Śmierć jednego języka może być narodzinami drugiego, a doświadczenie odchodzenia mowy może leżeć u podstaw literackiej, filozoficznej i artystycznej kreacji. Od dziecięcego gaworzenia do dziedzictwa wieży Babel, od świętych języków judaizmu i islamu do koncepcji martwego języka i politycznego znaczenia współczesnych języków zagrożonych i na wygnaniu - Echolalie w oryginalny, elegancki i erudycyjny sposób zapraszają nas do refleksji nad naturą zwierzęcia, które mówi i zapomina.
Podłe ciała to skazani na śmierć, galernicy, więźniowie, sieroty, prostytutki, pacjenci szpitali, paralitycy, niewolnicy i umierający, którzy na przestrzeni historii służyli za materiał do eksperymentów tworzących współczesną medycynę. Książka Grégoire?a Chamayou bada historię niezbadaną dotąd przez historię nauki ? jej przedmiotem jest historia ciał poddawanych eksperymentom.
Pełna monografia twórczości Chena Kaige. Chen Kaige zrealizował piętnaście filmów fabularnych, podejmujących różną problematykę, rewolucjonizujących język filmowy i eksplorujących obszary rzadko wcześniej uczęszczane. W znacznej mierze odzwierciedlają one trendy kinematografii chińskiej ostatnich dwudziestu pięciu lat, ale mają oblicze autorskie - większość odznacza się niepowtarzalnym charakterem. Niektóre z nich to arcydzieła należące do szczytowych osiągnięć nie tylko azjatyckiego, lecz także światowego kina.
Słuchanie muzyki jest demokratyczną przyjemnością. Istnieje jednak zasadniczy kłopot dotyczący dyskursu, który uwspólniłby odmienne perspektywy odbiorcze. Analityczny opis muzyki może zniechęcać humanistę, o ile nie miał okazji poznać słownictwa z zakresu kontrapunktu czy harmonii. Zniechęcenie może również ogarnąć muzyka profesjonalistę, gdy czyta poetycki opis subiektywnego muzycznego doznania. Powinno się jednak pamiętać, że prawda o tym doświadczeniu kształtuje się pomiędzy obiektywną, zdystansowaną perspektywą badawczą a zaangażowanym, osobistym odbiorem. Książka Ucho i umysł stanowi udaną próbę pogodzenia tych dwóch, pozornie rozbieżnych perspektyw. /Bohdan Dziemidok/ Wykonawcy nie zawsze potrafią sobie wyobrazić problemy, z jakimi podczas odbioru dzieła styka się słuchacz. A przecież przeżycia słuchacza i wykonawcy są efektem podobnych mechanizmów. Na wspólnej, ludzkiej płaszczyźnie doznawania ulegają oni przepływowi muzycznego czasu, stawiają sobie pytania o istnienie muzycznej przestrzeni, o rolę dźwięku jako bodźca działającego na umysł i ciało czy też o relację między ciszą a dźwiękiem. To tylko niektóre spośród kwestii stanowiących trzon książki Anny Chęćki-Gotkowicz. /Katarzyna Popowa-Zydroń/
Antropologia fundamentalna stanowi dowód na to, że nie należy w myśleniu o człowieku poprzestawać na alternatywie stałej natury ludzkiej z jednej strony, z drugiej zaś historyczności w ujęciu hermeneutycznym. Obydwa punkty widzenia: historyczna zmienność człowieka i stałość jego formalnej struktury, leżąca u podstaw zmiennych konkretyzacji, okazują się do pogodzenia w jedności teoretycznego ujęcia, które Michael Landmann przeprowadza pod nazwą antropologii fundamentalnej.
Steven Spielberg i George Lucas, kręcąc pierwszą część przygód Indiany Jonesa, stwierdzili, że chcą oglądać takie filmy, jakie kiedyś sami oglądali. W ten sposób zdefiniowali nowy gatunek filmowy, który zrewolucjonizował kino pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku. W Poszukiwaczach zaginionej Arki są więc gwałtowne zwroty akcji, wartkie tempo wzajemnie napędzających się wydarzeń, mroczne tajemnice, raptowne zaskoczenia, wyjątkowe zbiegi okoliczności, straszliwe niebezpieczeństwa, sytuacje pozornie bez wyjścia, obrazy wstrząsające rozmachem, makabrą lub okrucieństwem, groza, egzotyka i co pewien czas przerwa na odśmianie. Kino Nowej Przygody narodziło się wraz z premierą Gwiezdnych wojen i Bliskich spotkań trzeciego stopnia. Miało z powrotem przyciągnąć do kin widzów, których przejęła telewizja, stawiało na widowiskowość, komercyjność, odwoływało się do popularnych gatunków i dawnego kina popularnego, chętnie posługiwało się pastiszem, ale przede wszystkim stawiało na nieskrępowaną wyobraźnię twórców. Dzisiaj, kiedy musi walczyć nie tylko z telewizją, ale również z internetem, Kino Nowej Przygody przeżywa renesans. I chociaż oczarowuje widzów coraz większym rozmachem trójwymiarowych efektów, pozostaje wierne zasadom, które przyświecały mu w chwili narodzin.
Muzyka eksperymentalna jest naocznym świadectwem powstania powojennej anglo-amerykańskiej muzycznej tradycji związanej z muzyką i koncepcjami Johna Cage’a. Opublikowana w roku 1974, stała się klasycznym tekstem poświęconym radykalnej alternatywie wobec mainstreamowej muzycznej awangardy. Po przeszło trzydziestu latach możemy dostrzec, jak bardzo rewolucyjne koncepcje tego marginalizowanego niegdyś nurtu wpłynęły na nasze myślenie i zmieniły muzyczny repertuar.
Wielu kompozytorów, którzy obecnie zdobywają masową publiczność – takich jak Steve Reich czy Philip Glass – ma korzenie w tradycji eksperymentalnej opisanej przez Michaela Nymana.
Czytelnicy szlachetni i czuli! Wy, których ucho nigdy nie posłyszało ani słowa swawolnego, ani sprośnej frazy, miejcie odwagę mię wysłuchać! Miłość przypomina Marsa, w boju potrzeba osiłków. Wdzięk, dowcip i talenty się przydają, ale tylko moc miłość spełnić zdoła. Przeto wypełniając obowiązki gorliwego medyka, ku chwale Ojczyzny i Miłości za pióro chwytam, by najbardziej odpowiednie środki dla pobudzenia miłosnych wyczynów wykazać. Nie zamierzam zachęcać do rozpusty i libertyństwa. Odsłaniam sekrety sztuki wyłącznie dla wspomożenia zmrożonych mężów i małżonek wzdychających próżno w małżeńskim łożu. Ze wszystkich środków wywołujących miłosne podniecenie najskuteczniejszym jest biczyk – zatem skutkom jego zażywania główną część mego dzieła poświęcam.
Książka poświęcona trzem gdańskim zabytkom z przełomu średniowiecza i czasów nowożytnych: zegarowi astronomicznemu i retabulum ołtarza głównego w kościele Panny Marii oraz wystrojowi Dworu Artusa. Dzieła te mają jeden wspólny aspekt: odwołują się do wiedzy zakładającej istnienie rozlicznych więzi łączących człowieka z wszechświatem. Książka ta jest pierwszą próbą dogłębnego odczytania treści astrologicznych zawartych w tych dziełach, analizowanych w szerokim kontekście kultury miasta, regionu i epoki. Ujawnia ona, jak poważne miejsce w świadomości mieszkańców nadmotławskiego emporium zajmowała wiedza o ciałach niebieskich i ich oddziaływaniu na człowieka i jego otoczenie.
Na kartach tej książki paradują niezwykli bogowie: spłodzony przez węża Aleksander Wielki, Juliusz Cezar z ogonem komety, przebrany w strój Wenery Kaligula, Święty Napoleon, Lenin większy „niż owa góra świetlista, za którą znaleziono diabła”, Mussolini-Herkules wzrokiem powstrzymujący erupcję Etny, mesjański Hitler, błogosławiący Stalin, Ceauşescu z kłami wampira i rozpromieniony jak słońce Kim Dzong Il.
Książka opowiada o glinianych bogach, których ludzkość przez wieki lepiła na własną zgubę. O odwiecznym dążeniu człowieka do boskości i o – jakże często niebezpiecznych – związkach między władzą a sacrum. Próbując uchwycić fenomen kultu jednostki, prezentuje mity, które napędzają historię od czasów antycznych aż po naszą współczesność.
Teorie symbolu – pierwsza część historyczno-teoretycznego dyptyku – nie są historią semiotyki.
Owszem, jest tu mowa o semiotyce. A raczej o całym zespole dyscyplin, które w przeszłości dzieliły między siebie dziedzinę znaku i symbolu: o semantyce, logice, retoryce, hermeneutyce, estetyce, filozofii, etnologii, psychoanalizie i poetyce. I o niektórych z ich przedmiotów, którymi były: piękno i imitacja, docere et placere, tropy i figury, kondensacja i przemieszczenie…
Czyż nie jest zresztą historią próba rekonstrukcji tych konceptualnych systemów oraz ustalenia praw, jakie rządziły dyskursem o dyskursie? Być może, z tą wszakże różnicą, że „historia” i „semiotyka” nie są jakimiś niezmiennymi zjawiskami pozwalającymi opisać pewien projekt, lecz należą do pojęć, które w toku rozważań muszą zostać zakwestionowane.
Z historii pozostaje tylko kryzys przeciwstawiający „klasyków” i „romantyków”; z semiotyki zaś – myląca być może jedność znaku i symbolu. Z ich analizy wyłania się, niczym trzecia droga, myśl o niedocenionej różnicy, o wielości i o typologii.
Publikowany w tym tomie wybór tekstów Oskara Schlemmera (1888–1943) jest pierwszym polskim wydaniem materiałów związanych z eksperymentalną sceną Bauhausu w Weimarze i Dessau.
Schlemmer wraz ze studentami warsztatu scenicznego podejmował wielokierunkowe badania nad relacjami między formą, barwą i ruchem w przestrzeni, wychodząc od żywego organizmu tancerza, którego postać przekształcał za pomocą kostiumu-maski.
Deklarował: „Nie jestem wyznawcą Dionizosa… Moją domeną jest to, co klasyczne i klasycystyczne, naturalne dla mnie jest szukanie porządku i przejrzystości”.
Podstawę kompozycji Baletu triadycznego, przedstawienia przygotowanego przez Oskara Schlemmera i prezentowanego od 1922 roku, stanowiły ujęte w triady aspekty choreografii kostium – muzyka – ruch/przestrzeń – forma – barwa/wysokość – szerokość – głębokość/koło – kwadrat – trójkąt.
Był to jeden z najważniejszych eksperymentów europejskiego tańca na początku XX wieku, który przyczynił się do redefinicji ciała aktora-tancerza w przestrzeni sceny.
Monumentalna, bogato ilustrowana praca ukazująca sposób w jaki religia zdeterminowała dzisiejsze rozumienie obrazu. Według Beltinga erę sztuki poprzedzała era obrazu, trwająca od późnego antyku po wczesny renesans.
Obraz traktowano wówczas jako przedmiot kultu, związany z konkretnym miejscem, reprezentujący lokalny kult lub autorytet, mający moc aktywnego działania (płacz, uzdrawianie, a nawet przemieszczanie się). Belting przedstawia historię obrazu kultowego wolną od uproszczeń nowożytnej estetyki i średniowiecznej teologii. Poruszane przez niego problemy są ważne również dlatego, że w Polsce kult obrazów jest wciąż żywym doświadczeniem, a nie tylko przedmiotem naukowej rekonstrukcji.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?