Fabuła ostatniego tomu serii "Wojna i życie" i cyklu "Meandry losu" obejmuje okres od X 1943 do VI 1944, a włączając Epilog, do V 1948 roku. Narracja w części bazuje na historii walk lewicowej i sowieckiej partyzantki z Niemcami w lasach lipskich i janowskich. W tomie trzecim autor opowiada o dramatycznych losach rodziny Łynów z Setna, Eliana Wiernika, Jensa Schwarzwalda, Anny Kowalskiej i Nataszy Wiedimowej. Kto zginie, a kto przeżyje do "wyzwolenia" ziem wschodniego Mazowsza i Lubelszczyzny przez Czerwoną Armię? Gdzie los rzuci głównego bohatera? W tym tomie zapadają ostateczne rozstrzygnięcia. Autor, nieustannie podtrzymując wartką narrację i napięcie, wynikające z zaskakujących zwrotów akcji, sprawia, że Czytelnik (-czka) nie może oderwać się od lektury. Chapeau bas dla autora za pomysł tej wciągającej Czytelnika (-czkę) powieściowej serii. Można ja polecić z pełnym przekonaniem.
W tej powieści jest wszystko, co w życiu najważniejsze, bez względu na to, czy zmagamy się z życiem w czasie wojny, czy pokoju. Miłość, przyjaźń, tęsknota za utraconą kobietą, odpowiedzialność i troska o przyjaciół, ale także walka o godność, honor, o swoje. Aż do bezlitosnego rewanżu na wrogu…
Akcja powieści rozpoczyna się w momencie upadku powstania w getcie warszawskim. Głównymi bohaterami tego tomu są dwaj przyjaciele, Elian Wiernik i Jens Schwarzwald, którzy unikają więzienia, ale muszą szybko wyjechać z Warszawy. Elian wraz z Rebeką wraca do przyjaciół w małej wiosce nad Narwią, aby tam, w ukryciu, poczekać na lepsze czasy, zaś Jens wyjeżdża do Lublina, żeby w służbie patrolowej przy głównej arterii kolejowej na Wschód szukać zapomnienia, a może nawet śmierci.
"Nowa seria "Wojna i życie jest kontynuacją cieszącej się dużym powodzeniem serii "Meandry losu".
Ta powieść to intelektualna podróż „Niwena” po Nowym Jorku, osobiste odkrywanie „Wielkiego Jabłka” z subtelnym uczuciem do młodej, pięknej Koreanki i płomiennym, acz krótkim romansem na pierwszym planie oraz birmańską tragedią w tle. Relacja z kilkumiesięcznego pobytu w najbardziej kosmopolitycznym i intrygującym mieście Ameryki jest opowieścią o dojrzewaniu bohatera do nowych wyzwań, które niesie życie. Powieść, łącząca fikcję literacką z pokaźnym zasobem wiedzy jest także de facto przewodnikiem po wielu fascynujących miejscach w Nowym Jorku. I nie tylko! Warto poświęcić trochę czasu, aby przeżywać rozterki bohatera i wraz z narratorem poznawać metropolię.
Ernest jest samotnym, starzejącym się mężczyzną. Stracił już nadzieję na znalezienie towarzyszki życia. Ministerialną rutynę urozmaicają tylko delegacje, muzyka klasyczna i hobby fotograficzne. Drobne zdarzenie w warszawskim metrze zmienia jego życie uczuciowe. Ale szczęście nie może być pełne. Zakazany romans rodzi bowiem w obojgu dylematy moralne. Ernest odnajduje na chwilę duchową pociechę w alpejskim miasteczku. Bohater jest tak zaabsorbowany miłością, że umykają mu ważne sygnały, wysyłane przez przewrotny los.
Czy smartfon może być narzędziem przeznaczenia? Czy Ernest wyrwie się z podziemnej pętli? Czy dotrze do upragnionej Wenecji? I co go tam czeka – śmierć czy miłość?
„W drodze do źródła” to ostatni akt dramatu bohaterów: Eliana, Rebeki, Miriam i Jensa. Zbliża się wiosna czterdziestego trzeciego roku i czas ostatecznych rozstrzygnięć w warszawskim getcie. Żydzi to rozumieją. Przygotowują się na przetrwanie. Dzięki pomocy Polaków budują dziesiątki dobrze zamaskowanych schronów, wyposażając je w środki umożliwiające przeżycie wielu dni i tygodni. Dozbrajają się dwie żydowskie organizacje: ŻOB i ŻZW. Przygotowują też tunele, które mają posłużyć do ewakuacji. Te wszystkie wysiłki, niestety, na niewiele się zdają, gdy Niemcy wkraczają do getta. Fatum jednak nie można oszukać…
„Pod prąd” – tak należałoby przetłumaczyć tytuł 8 tomu. Te dwa słowa najlepiej oddają treść i przesłanie, które chciałem przekazać w ostatnim tomie „Meandrów losu”, bowiem główny bohater, Elian Wiernik, zamierza radykalnie zmienić swoje życie i z pomocą przyjaciela, kapitana Jensa Schwarzwalda konsekwentnie przeprowadza swoje plany.
Działa wbrew logice, ponieważ w tym samym czasie, gdy tysiące Żydów marzy, żeby wyrwać się z warszawskiego getta, które jest miejscem tragicznym, on chce przeprowadzić się do Warszawy i znaleźć się w getcie, aby tam jako lekarz pomagać potrzebującym. Rzeczywistość znacznie koryguje jego plany, ale mimo to Wiernik stara się pozostać sobą, nieco zagubioną w zawierusze dziejów personą, poszukującą właściwego miejsca na przetrwanie w nieludzkich czasach.
"Prawdziwa odwaga wcale nie powinna kojarzyć się z porywaniem się z gołymi rękoma na uzbrojonego po zęby wroga. Prawdziwa odwaga to umiejętność radzenia sobie z przeciwnościami losu, z determinacją trwania przy życiu i nie tracenia nadziei, że jeśli nie jutro, to kiedyś w przyszłości będzie ono lepsze.
Główni bohaterowie tego tomu, kapitan Schwarzwald i Elian Wiernik mają w sobie taką właśnie prawdziwą odwagę i ową postawę wpajają swojemu najbliższemu otoczeniu: Miriam Halewi, Martinowi Kochowi, Soni Wiernik i Ottonowi Wilderowi. Również Michał i Teofila Łynowie, Ludomir Rajewski i Jan Begier dążą do tego, aby mieć taką odwagę, wielce pomocną w borykaniu się z losem.
Czasami prawdziwa odwaga jest aktem rozpaczy w samoobronie przed groźbą utraty życia, gdyż instynkt życia posiada każde istnienie. Jego najbardziej rozwinięte stadium widzimy w społeczności chłopskiej zarówno Setna, jak i Wilamowa. Tam prawdziwa odwaga jest niezwykle pomocna w borykaniu się z meandrami losu.
Jednak zdarzają się wyjątki.
W czasie wojny, po stracie wszystkich, których się kochało, łatwo zatracić też instynkt życia. Wtedy na pozór pozostaje tylko jedno …"
( Z Posłowia autora do t.7 "Meandrów losu")
„Porto di mare”, czyli przystań, kojarzy się wszystkim z poczuciem spokoju, bezpieczeństwa i ulgi, że znów znaleźliśmy się na stabilnym gruncie i że najgroźniejsze niebezpieczeństwa są już za nami, a zatem możemy sobie odpocząć. Nic z tych rzeczy w czasie wojny. Spokój i bezpieczeństwo jest tylko ułudą. Życie codzienne w Setnie, odległej przecież od głównego nurtu wydarzeń wiosce, jak też i w Miastkowie, niesie za sobą kolejne dramaty i tragedie. A cóż można powiedzieć o Pawłodarze, które w tym tomie wiedzie prym w narracji? Poczucie bezpieczeństwa i spokój w tym oddalonym o tysiące kilometrów od Moskwy, niewielkim jak na rosyjskie warunki mieście Syberii południowej „usypia” Ludomira, który postanawia swojego wroga uczynić przyjacielem od serca. Czytelnicy dowiedzą się z lektury tomu VI „Meandrów losu” czym to się skończy…
Elian musi sobie poradzić z bólem po tragedii, a przede wszystkim rozstrzygnąć dylemat czy ma pójść z najbliższymi, bo razem z nimi umarło w nim to, co w życiu najlepsze - szczęście. Trudno mu przyznać, że ma jakąś przyszłość, ale jednak zdaje sobie sprawę, że "nie całkiem umarł", czuje się bowiem potrzebny, wręcz niezbędny swoim młodszym kuzynom - Lawentom. Na grobie żony i syna zdaje sobie sprawę, że umrzeć to czuć się nikomu nie potrzebnym. On jednak mimo wszystko nie doszedł do tego momentu...Michał z kolei żyje innym dylematem: jak być z kobietą, którą kocha, bez poślubienia jej, bo przysięga dana umierającej żonie takie rozstrzygnięcie uniemożliwia. A tymczasem Ludomir walczy o życie i powrót do domu. Złośliwy los powoduje, że znajdzie się od niego jeszcze dalej...
W lecie 1941 roku dla głównego bohatera tego cyklu powieściowego, Eliana Wiernika, wartością największą było życie. Jednak nie własne, ale
najbliższych mu osób: zony Hannah i synka Nataniela. Elian poświęci wszelkie swoje starania w dążeniu do zagwarantowania rodzinie przetrwania
w czasach pogardy, mając jednak świadomość, że więzy śmierci oplotły i skrepowały cały jego naród, pozbawiony przywódców i prowadzony na
rzeź niczym bezbronne owce otoczone przez stada wilków. Az do kresu... O tym fatalizmie wrogości jednych, obojętności drugich i niemocy trzecich
opowiadam w niniejszym – czwartym z kolei – tomie cyklu „Meandry losu"
Niwen
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?