Marysia, Marta i Magda. Przez jakiś czas bardzo sobie bliskie, lecz ich dziecięca przyjaźń nie przetrwała rozstania. Po latach spotykają się ponownie. Przy grzanym winie w Piwnicy pod Liliowym Kapeluszem okazuje się, że każda z nich ukrywa tę samą tajemnicę. Maria, Marta i Magdalena postanawiają zamknąć trudny rozdział swojego dzieciństwa w sposób niekoniecznie zgodny z ogólnie przyjętymi normami społecznymi. Dokąd zaprowadzi je ta droga? Ci, którzy czytali Poduszkę w różowe słonie lub Sukienkę z mgieł, w Karminowym szalu odnajdą również bohaterów poprzednich powieści Joanny M. Chmielewskiej.
Przepiękna opowieść o szlachcie polskiej walczącej o utrzymanie rodzinnych majątków na Kresach Wschodnich. Chyba najbardziej osobista książka Marii Rodziewiczówny. Wśród licznych bohaterów tej złożonej i wielowątkowej historii wyróżniają się kobiety: Barbara - samodzielnie zarządzająca majątkiem, baba - trzymająca w ryzach cały chłopski ród, Nina - nowoczesna dziewczyna świadoma swojej wartości. W każdej z nich możemy zapewne odnaleźć Marię Rodziwiczównę: romantyczną a jednocześnie pragmatyczną, kierującą dużym przedsiębiorstwem, jakim był jej majątek ziemski, spragnioną miłości i niepogodzoną z podrzędną rolą kobiety.Autorka z niezwykłą przenikliwością opisuje ciemne strony ludzkiej natury: chciwość, bezwzględność, skrajny niekiedy egoizm, a jednocześnie potrafi nie utracić wiary w dobro człowieka. Rodziwiczówna była osobą niezwykła, dlatego tak niezwykłe są jej książki.
Drogi czytelniku! W niniejszej książce autorzy próbowali zmierzyć się z fundamentalnymi pytaniami, które trapią ludzkość od zarania jej dziejów. Czy to prawda, że kochanego kota nigdy za wiele? Jak to możliwe, że jeszcze się taki nie urodził, co by kotu dogodził? Dlaczego wszystkie drogi prowadzą do miski? Jak to się dzieje, że człowiek człowiekowi wilkiem, a kot kotu kotem? Mamy nadzieję, że ta lektura pomoże Wam uporać się z tymi frapującymi zagadkami. Miłego czytania i oglądania!
Sobieski i Marysieńka to z pewnością jedno z najosobliwszych w świecie zdarzeń miłosnych, ucieleśniona bajka. Jedna miłość wypełniająca całe życie człowieka, rzucająca to życie bez wahania pod nogi kobiety, prowadząca go poprzez małostki do wielkości, zwycięsko opierająca się przeszkodom, rozłące, znosząca grzech i naganę opinii, czasem kaprysy i niewdzięczność, wzbijająca bohatera wyżej niego samego i wiodąca tę niedobraną na pozór, a w istocie świetnie dobraną parę aż na tron - czyż to nie jest historia z bajki? W każdej sprawie istnieje historia i legenda. Legenda opowiada nam o Sobieskim, który ujrzał, pokochał i poprzysiągł sobie, że nigdy inna kobieta nie będzie jego żoną. Kim naprawdę była kobieta, która tak bez reszty podbiła króla Jana Sobieskiego, pogromcę Turków?
29-go czerwca 1913 roku, na nasypie kolejowym w centrum Sosnowca znaleziono ciało pozbawione głowy i na podstawie dokumentów, które korpus wciąż posiadał w wewnętrznej kieszeni marynarki ustalono, że zwłoki należą do niejakiego Alojzego Korzeńca... Ale czytelnik nie trzyma w dłoniach kryminału-retro. Korzeniec jest raczej powieścią historyczno-obyczajową z wyraźnym wątkiem sensacyjnym. Wśród plejady bohaterów prym wiodą: wdowa po glazurniku pisząca po kryjomu powieści w odcinkach dla miejscowej prasy, niezbyt odważny redaktor, któremu przypadła w udziale rola detektywa, młoda fińska bona pracująca w pałacu Króla Wełny, celnicy, artyści, rzemieślnicy i przemytnicy. Polacy, Niemcy, Żydzi, Rosjanie. I miasto. Możliwe, że głównym bohaterem jest samo miasto. Sosnowiec - tygiel kultur - w przededniu wybuchu Pierwszej Wojny Światowej okazuje się przestrzenią sekretów i zakamarków; miastem z podszewką; miastem ukrytych pasji i motywacji.
Najsłynniejsza powieść Charlotte Bronte, która przyniosła jej międzynarodową sławę. Bronte opowiada historię młodej dziewczyny, która po stracie obojga rodziców, trafia do domu brata swojej matki. Nie potrafi jednak obudzić uczuć u ciotki, która - gdy tylko nadarza się okazja - pozbywa się dziewczynki, wysyłając ją do szkoły dla sierot, słynącej z surowego rygoru. Jane daje sobie jednak radę, zdobywa wykształcenie i wreszcie znajduje pracę jako guwernantka, w domu Edwarda Rochestera, samotnie wychowującego przysposobioną córkę. Wydawałoby się, że tu wreszcie znajdzie prawdziwe szczęście. Jednak los upomni się zadośćuczynienia za winy z przeszłości jej ukochanego pana. Jane nocą ucieka szukać swojej własnej drogi... To jest autobiografia - być może nie w ujęciu nagich faktów i okoliczności, lecz prawdziwego cierpienia i doświadczenia - pisał angielski filozof, George H. Lewes - to właśnie nadaje książce jej urok: dusza przemawia tutaj do duszy, jest to wypowiedź z głębin wewnętrznego zmagania i bólu ducha, który wiele przeszedł. Jane Eyre to powieść, o której wnet po jej opublikowaniu gazety angielskie pisały codziennie, do tego - niemal w samych superlatywach, a taki publiczny zachwyt nie zdarza się często. Książka Charlotte Bronte rzeczywiście porwała tłumy. Po ponad stu sześćdziesięciu latach nadal pozostaje powieścią kultową i choć epoka wiktoriańska dawno przeminęła, Jane Eyre wciąż żyje w umysłach czytelników. W czym tkwi jej fenomen? Wydaje się, że w wierności samemu życiu. Charlotte Bronte była pisarką, której nigdy nie myliło się ono ze sztuką. Bez względu na epokę, w której człowiek żyje, samotność, tęsknota i cierpienie są zawsze te same i zawsze tak samo przeżywane. Zwłaszcza jeśli jest to samotność wśród ludzi, tęsknota za zwykłym ciepłem drugiego człowieka i cierpienie wynikające z odtrącenia przez innych. Czy działo się to dawno temu, czy działo się wczoraj - trauma odrzucenia pozostaje ta sama, a lekcja miłości do odrobienia. Tymczasem Jane Eyre ukazała tę drogę nie tylko jako możliwą do przezwyciężenia, ale pewną, przykładem własnej osoby ręcząc, że sprawiedliwość istnieje, a cierpienie zostaje wynagrodzone.
Opowieść o dzwonie, którego nie tylko początki są ważne, ale i dalszy los. Szczególnie ta chwila, gdy zaborca chce go przetopić na potrzeby wojenne… Polskie Kresy zajmowane są raz przez jedne wojska, raz przez drugie. Przez mały majątek przetaczają się wędrówki ludów. Ale są tacy, którzy trwają na swej placówce…
Grażyna Torbicka, Zbigniew Boniek, Ania Kuczyńska, Jan Rokita, Jacek Pałasiński, Janusz Kaniewski czy Sergiusz Stochmiałek opowiadają, jak można w Polsce żyć po włosku. Wtórują im Włosi, którzy wybrali życie w naszym kraju. Mówią o swojej polsko-włoskiej drodze, tłumaczą, skąd się wzięła polska nostalgia do Włoch, zdradzają swoje włoskie inspiracje: literackie, filmowe, malarskie i, oczywiście, kulinarne. Przekonują, że Włochy to nie tylko piękne krajobrazy i doskonała kuchnia, ale dzielą się też przepisami na najlepsze włoskie dania, radzą, jak wybrać wino czy ubierać się z włoską fantazją. Między ich opowieści autorka wplotła mnóstwo przydatnych dla italofilów informacji: które włoskie filmy trzeba zobaczyć, jak i gdzie jeść po włosku, jakie wina zamawiać, by przyjemność jedzenia była większa... Podobno Polacy jako jedyni na świecie potrafią nauczyć się włoskiego w trzy tygodnie. Dzięki tej książce włoski styl życia będzie na wyciągnięcie ręki.
W książce tej jest wszystko, czego można chcieć się dowiedzieć o życiu w socjalizmie. Oczywiście życiu inteligenta. A szczególnie inteligenta Warszawiaka. Na kartach Dziennika 1954 spotkamy Herberta, Jasienicę, Kisiela, Turowicza, by wspomnieć tylko tych, których wspominać warto. Poznajemy też prozę i poezję bytowania młodego pisarza, świetnego obserwatora, znakomitego stylisty, którego wkrótce pozbyto się z Polski na stałe. Nie przypadkiem w tytule tej książki znalazła się data jej powstania. Stało się tak przede wszystkim dlatego, że Dziennik 1954 jest kroniką określonego czasu, i to czasu jak na dziennik wyjątkowo krótkiego: nie jednego roku nawet, lecz zaledwie jednego kwartału, okresu od 1 stycznia do 2 kwietnia 1954. Stało się tak też dlatego, że w postaci książki dziennik Tyrmanda ukazał się po raz pierwszy po ćwierćwieczu od napisania, w roku 1980 i autor pragnął zaznaczyć ten dystans. Stało się tak wreszcie chyba dlatego, że rok 1954 był w biografii i twórczości Tyrmanda rokiem przełomowym.
Pewnego dnia Łucja Nowakówna kupuje kolejne, ale za to wyjątkowo dizajnerskie śliwkowe buciory, rzuca chłopaka, wygodne mieszkanie
i przeprowadza się do odziedziczonego po wuju drewniaka bez porządnej łazienki, ale za to z piecem i dzikim lokatorem. Do tego momentu, oprócz nudnego narzeczonego, miała tylko przyjaciela z dzieciństwa, napakowanego łysola Bronka Skrzętnego. Teraz zaprzyjaźnia się z nowymi sąsiadami: karlicą panią Marlenką, handlarzem antyków Władkiem Szuszfelakiem, synem zmarłej lokatorki wuja, filmowcem przyrody – Januszem Poniewieskim, a także patykowatą Basią z trójką podobnych do niej dzieci.
Łucja rysuje komiks, do którego potrzebuje marionetki. W tym celu udaje się do teatru lalkowego, gdzie poznaje bardzo przystojnego i uwodzicielskiego aktora Walerego Dębowskiego. Od pierwszych taktów wspólnie przetańczonego tanga jasne jest, że niesamowicie pociągają się wzajemnie, ale dziewczyna klasyfikuje go jako maczo i nie chce o nim myśleć. W dodatku, w okolicy drewniaka zaczyna pojawiać się niezwykły klaun…
Losy młodego Polaka, którego wojenne drogi wiodą do Frankfurtu nad Menem, gdzie pracuje w jednym z hoteli jako kelner, w grupie młodzieży pochodzącej z krajów okupowanych przez Niemcy. W tym wrogim świecie odnajduje całkiem niespodziewanych sojuszników. Są nimi wszyscy, których dosięgła wspólna wojenna mitologia. Także młodzi Niemcy. Jak większość prozy Tyrmanda i ta książka oparta jest na elementach biograficznych. Jest to opis losów człowieka nieprzeciętnego, którego młodość została naznaczona przez okupację, politykę i emigrację. I jak zawsze jest to proza pisana wbrew ustalonym regułom, przedstawiająca obraz wojny nie do przyjęcia przez władze PRL. A czy do przyjęcia dzisiaj?
Autorka poruszyła swymi książkami serca wielu czytelników, którzy piszą do niej z całego świata, dzieląc się przeżytym dzięki jej książkom wzruszeniem, ale także swymi własnymi historiami. W książce „Czas w dom zaklęty” Autorka opowiada niezwykłą historię Ruty, kobiety która spędziła młodość w senny mazurskim miasteczku, leżącym u podnóża krzyżackiego zamku. Dziewczyna pragnie zrealizować marzenie swego życia - zostać malarką.
Mimo niewątpliwego talentu osiągnięcie celu nie będzie łatwe, a na wszystkim kładą złowrogi cień toksyczne relacje z sąsiadką, pod wspólnym dachem ponurego domu pod lasem. Z domem tym związana jest przedwojenna tajemnica, którą Ruta odkrywa w smutnych okolicznościach. Samotność, odejście bliskich, koniec pięknej miłości i niezrealizowane marzenia – czy to całe zło, które ją dotyka ma korzenie w tamtej tajemniczej historii? Czy dom, w którym mieszka jest przeklęty?
Ruta wkrótce stanie przed dylematem - czy wybaczyć sąsiadce i prześladowczyni w jednej osobie? Musi podjąć tę decyzję szybko, bo za chwilę może być za późno. Czy znajdzie w sobie siłę, by to zrobić – szczerze i z przekonaniem? Jakie są granice ludzkiego wybaczenia?
Duchowe wędrówki Ruty prowadzą Czytelników uliczkami krakowskiego Kazimierza do pewnej synagogi, a jej przewodniczką staje się miedzianowłosa Sara. Wkrótce na drodze Ruty stanie kolejna kobieta, Petra, z którą znajomość okaże się wielkim zwrotem w życiu bohaterki.
„Czas w dom zaklęty” to opowieść o wybaczeniu, zakazanej miłości i codziennej hipokryzji, której nie dostrzegamy ze zwykłego przyzwyczajenia. To również magiczne spotkanie ze sztuką, która jest doskonałym tłem dla powieści. Bogactwo symboli, jak żydowska modlitwa nad winem czy pogańska Noc Kupały nasuwa nam skojarzenie, że świat jest pełen uniwersalnych wartości. Przeplatają się ze sobą, jak dobro ze złem, i do nas należy decyzja, czy zapełnimy swoje serce…
Najbardziej mistyczna ze wszystkich książek Rodziewiczówny. Autorka pisała ją zafascynowana filozofią Wschodu i teorią reinkarnacji, którą zaskakująco zgrabnie połączyła z wiarą katolicką. Bohaterowie tej powieści wierzą, że doznają szczęścia w obcowaniu z Bogiem, dopiero gdy na ziemi dosięgną absolutu. Dopóki tak się nie stanie, będą wracać na kolejne lekcje.
Anna German dla wielu jest jedną z najwybitniejszych gwiazd polskiej estrady.Nie lubiła mówić o sobie, tym cenniejsze są jej wypowiedzi rozproszone w audycjach radiowych, prasie polskiej, rosyjskiej i włoskiej, a zebrane przez Mariolę Pryzwan, od wielu lat zafascynowaną talentem Anny German, wydane w postaci książki z okazji 30-lecia śmierci piosenkarki.Dzięki zebranym wypowiedziom, listom, prywatnym fotografiom i nieznanym dokumentom powstała biografia przypominająca autobiografię Anny German. Dowiemy się z niej, o czym marzyła, co lubiła, jak pięknie mówiła o swojej babci, matce i synku. Przeczytamy o dzieciństwie spędzonym w środkowej Azji, o studiach geologicznych na Uniwersytecie Wrocławskim, o współpracy z teatrem studenckim Kalambur, o sukcesach na festiwalach w Opolu, Sopocie, San Remo i Ostendzie.Poznamy wiele szczegółów związanych z pobytem Anny German we Włoszech, z wypadkiem samochodowym na Autostradzie Słońca i długotrwałą, heroiczną walką o powrót do zdrowia i na estradę. Dowiemy się, czym była dla niej muzyka i co myślała o szczęściu. Poznamy Annę German piosenkarkę i wrażliwego, ciepłego, dobrego człowieka.
Mariola Pryzwan, pisząc książkę pt. "Anna German o sobie", chciała przypomnieć jedną z najwybitniejszych gwiazd polskiej estrady.
Niewiele osób wie o życiu Anny German, bo nie lubiła mówić o sobie. Dlatego tym cenniejsze są jej wypowiedzi zebrane przez autorkę, od wielu lat zafascynowaną jej talentem. Informacje zbierała z audycji radiowych, z prasy polskiej i zagranicznej (włoskiej, rosyjskiej), zebranych wypowiedzi, listów, prywatnych fotografii i innych nieznanych dokumentów. W ten sposób powstała biografia przypominająca autobiografię Anny German.
Przeczytamy tu m.in. o sukcesach artystki na scenie polskiej i zagranicznej, o dzieciństwie, które spędziła w Azji, o studiach geologicznych na Uniwersytecie Wrocławskim czy współpracy z teatrem studenckim Kalambur. Dowiemy się także, o czym marzyła Anna German, co lubiła, co kochała i jak mówiła o swojej rodzinie. Poznamy również wiele szczegółów związanych z jej walką o powrót do zdrowia po wypadku samochodowym.
,,Broniewski w potrzasku uczuć"" to historia romansu Władysława Broniewskiego i Ireny Helman. Zachowane listy kochanków opowiadają po latach ich własnymi słowami o płomiennym uczuciu, ale także o codziennym życiu. Pożółkłe karty zdradzają nieznany dotąd bliżej fragment biografii poety. Zarówno Broniewski, jak i Irena Helman pisali emocjonalnie, wplatając w wyznania miłosne opisy wszystkiego, co ich wówczas dotykało, interesowało. Dostajemy relację z niemal każdego tygodnia. Z pewnością ciekawe dla Czytelnika będą informacje dotyczące wyjazdu Broniewskiego do ZSRR czy też próby wyjaśnienia i usprawiedliwienia się przed kochanką ze swoich komunistycznych sympatii. Inne interesująco zarysowane wątki tej korespondencji to proza życia poety łączącego pracę twórczą z pogonią za zarobkiem, jego zawiłe relacje z żoną Janiną, czy pokazana w nowym kontekście słabość pisarza do córki Anki. Niezwykle interesująca jest także fabuła tworząca tło dla tego romansu. Dość drobiazgowo opisany został pojedynek Broniewskiego z bratem Ireny Helman. Zdarzenie obfitowało w dramatyczne zwroty akcji, a pozostałością po pojedynku jest pęczek włosów Broniewskiego, który został odcięty szablą przez brata kochanki. ,,Jest to również rodzaj literatury z ograniczoną kreacją autorską. Odsłania najczulsze poruszenia duszy, jeszcze z ograniczoną ingerencją poetyckiej maniery. Listy te znakomicie i prawdziwie opisują żywe i intensywne uczucie."" dr Tomasz Makowski
Wszystko, co wiemy o siostrach Bronte, pochodzi od niej. Ona prowadziła korespondencję i rozmowy z wydawcami. Rękopisy powieści Emily i Anne Bronte nie istnieją. Pierwszy wydawca, który jako jedyny je widział, twierdził, że pisane były jedną ręką. Miało to być pismo ukrywającej się pod męskim pseudonimem Charlotte. Ona z kolei robiła wszystko, aby myślano inaczej. Uwierzono jej. I tak już zostało. Czy Charlotte Bronte stworzyła legendę o trzech genialnych siostrach? Książka odsłania kulisy życia autorki Jane Eyre, które obfitowało w dramatyczne wydarzenia. Bronte zadbała, by wiele z nich nigdy nie dotarło do wiadomości publicznej. Autor ukazuje, w jaki sposób jej geniusz ukształtowały skomplikowane relacje z mężczyznami - najpierw z bratem, z którym w latach młodzieńczych dzieliła tożsamość literacką i sympatię do doktryny masońskiej, później z belgijskim nauczycielem, w którym była zakochana, wreszcie z jej wydawcą, którego miała nadzieję poślubić. Książka zawiera nigdy nie tłumaczone na język polski listy Emily i Anne Bronte, wspomnienia Charlotte o siostrach i jej przedmowę do Wichrowych Wzgórz oraz wybór wierszy rodzeństwa Bronte w przekładach Krystyny Lenkowskiej, Ludmiły Marjańskiej i Anny Ostrowskiej-Paton.
Niezwykła opowieść o walce o zachowanie polskości i wiary na polskich terenach pod butem Moskwy.
Bohaterami tej przepięknej opowieści jest rodzina Barcikowskich. Walka o polską dusze rozegra się między dwoma braćmi. Jednym, wysłanym przez matkę i babkę, na nauki do gimnazjum w Petersburgu, pod skrzydłami zruszczonego kuzyna. Choć kobiety lękają się o duszę chłopca, tak bardzo pragną, by zdobył on wykształcenie, że decydują się podjąć ryzyko. To, co wydaje się na początku tylko drobnym ustępstwem na rzecz systemu, wypacza duszę, która niestety przegrywa walkę z żywiołem rosyjskim.
Drugi chłopiec, nie tak zdolny, może też i nie tak bardzo kochany, zostaje na gospodarstwie. Ale to on nie skala nazwiska, nie zaprzepaści wiary.
I choć świat podziwia Wacława, który pnie się po szczeblach kariery urzędniczej, z piękną jak madonna z ikony Rosjanką u boku, to Filip osiągnie prawdziwe szczęście, spokój duszy, miłość dzieci i żony oraz szacunek sąsiadów. I w ostatecznym rozrachunku, to on będzie zwycięzca.
Nie przypadkiem w tytule tej książki znalazła się data jej powstania. Stało się tak przede wszystkim dlatego, że ""Dziennik 1954"" jest kroniką określonego czasu, i to czasu jak na dziennik wyjątkowo krótkiego: nie jednego roku nawet, lecz zaledwie jednego kwartału, okresu od 1 stycznia do 2 kwietnia 1954. Stało się tak też dlatego, że w postaci książki dziennik Tyrmanda ukazał się po raz pierwszy po ćwierćwieczu od napisania, w roku 1980 i autor pragnął zaznaczyć ten dystans. Stało się tak wreszcie chyba dlatego, że rok 1954 był w biografii i twórczości Tyrmanda rokiem przełomowym. Kim był Leopold Tyrmand przed rokiem 1954? Mimo młodego wieku wiele miał już za sobą. Urodzony 16 maja 1920 w Warszawie w zasymilowanej rodzinie żydowskiej, po maturze wyjechał do Paryża, by w tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych studiować architekturę (1938-39). Z początkiem wojny znalazł się w Wilnie. Aresztowany w kwietniu 1941, został skazany na dwadzieścia pięć lat więzienia za ""konspirację antylitewską"". Z wybuchem wojny niemiecko-radzieckiej mógł więzienie zamienić na roboty przymusowe. Imał się różnych prac: był robotnikiem i kelnerem, kreślarzem i palaczem, wreszcie marynarzem. W tej ostatniej roli spróbował ucieczki; schwytany w Norwegii, trafił do obozu koncentracyjnego. Pobyt w Norwegii przyniósł Tyrmandowi znajomość języka norweskiego i materiał do pierwszej książki - Hotel Ansgar (Poznań, 1947). Po powrocie do kraju (1946) Tyrmand pracował najpierw jako dziennikarz w ""Expresie Wieczornym"" i ""Słowie Powszechnym"". W latach 1947-49 był członkiem redakcji ""Przekroju"", w roku następnym rozpoczął stałą współpracę z ""Tygodnikiem Powszechnym"". Praca ta skończyła się z chwilą odebrania pisma prawowitym redaktorom i przejęcia go przez Jana Dobraczyńskiego (1953).
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?