Sandra Jaworska jest pasjonatką japońskiej literatury, popkultury, mitologii, religii i kuchni. Z wykształcenia japonista, kulturoznawca i technik weterynarii. Od najmłodszych lat zafascynowana naturą. Pełna uwielbienia dla sztuk pięknych. Te wszystkie elementy składają się na niniejszy tomik poezji, która jest jej od dawna bliska. Haiku pomaga zatrzymać chwilę na dłużej, aby w każdym momencie móc do niej wrócić.
Czy pieniądz rządził i rządzi światem?
Jedni twierdzą że tak, inni – że jednak nie. Argumenty przemawiające na rzecz tych pierwszych zawiera oddawana do rąk czytelników książka Romana D. Wrocławskego. Sir Dollar to ciekawy debiut – człowieka o wielu talentach i różnych twarzach. Mistrz świata w kategorii ciężkiej w Zapasach Grecko-Rzymskich! Olimpijczyk. Inititable polskiego sportu przez kilkanaście lat przebywała w Stanach Zjednoczonych.
Jego narodziny owiane są mgłą tajemnicy. W dziele tworzenia Sir D. brały udział ponoć wszystkie liczące się waluty tego świata. Znana jest tylko matka. Była nią poczciwa niemiecka Marka, tak jak „poczciwe” są niemieckie kobiety.
Naprawdę okazała się ona z czasem zwykłą ladacznicą. W celu pomnażania się przekraczała wiele granic. Stworzyła wspaniałą i doniosłą niemiecką kulturę, również przyłożyła się do kształcenia na przestrzeni wieków przysłowiowej niemieckiej pedanterii i dokładności. Opierając się na dzikości i wrodzonym okrucieństwie oraz wojowniczości ludów germańskich, stworzyła również niemiecką butę i zbrodnicze działania Adi Hitlera.
W sferze kultury stała się między innymi ojczyzną Goethego i Beethoena. Ryszard Wagner komponował wspaniałe utwory, aby uduchawiać militarystyczny napęd germanizmu.
Była i jest ogromnie mocna na światowych giełdach finansowych. Piwo i kiełbaski niemieckie to prawdziwe rarytasy kulinarne światowej sławy. Wysoki standard niemieckich domów publicznych, gwarantowany jest jej stabilnością i wartością w sile nabywczej. W przemyśle samochodowym skonstruowała takie cacka jak Mercedesy czy BMW. Volkswagen natomiast stał się autem ludu.
Jak każda ladacznica, doskonale wiedziała kto jest ojcem, ale do dziś światu tego nie powiedziała. Miała w tym swój dalekosiężny cel uszczęśliwiając i pomawiając o ojcostwo wszystkich kochanków, z którymi się łajdaczyła. Zresztą pradziadek, Joachim Thaler, od którego prawnuczek wziął imię i stał się Dolarem, też spuścił zasłonę milczenia, patrząc na nowo powstałego małego stwora kochającym sercem. Nie można pominąć tutaj wspaniałej pary Ojców Chrzestnych, jaką
stanowili Rotchield i Rockefeller, którzy w owym czasie jeszcze w innych wcieleniach wiązali swoje przyszłe plany opanowania świata przy pomocy tego noworodka. W zbiorowym akcie nierządu uczestniczyło wielu możnych ówczesnego świata. Każdy z nich dołożył coś ze swojej genetyki i tradycji narodowej. Sir D. zbiegiem okoliczności przyswajał sobie tylko cechy negatywne swoich protoplastów. Były to chamstwo, przebiegłość i brutalność.
(fragment)
Elżbieta Jarosz-Kondraciuk ukończyła pedagogikę specjalną na UMCS w Lublinie. Pracowała wiele lat z dziećmi specjalnej troski. Jest autorką dwóch książeczek z wierszami dla dzieci - "Zaczarowany Świat" i "Jeszcze jeden wiersz o..." W roku 2019 wydała tomik prozy poetyckiej "Zapach jabłoni". Publikowała w prasie literackiej, almanachach i antologiach. Laureatka wielu nagród i wyróżnień na konkursach literackich. Była aktywną uczestniczką Klubu Literackiego Nauczycieli Okręgu Mazowieckiego w Warszawie. Po rozwiązaniu klubu uczestniczyła w warsztatach literackich "Nasza Twórczość" przy Stowarzyszeniu Wspólnota Polska w Warszawie Łąka samotnych kobiet Na łące za osiedlem samotne kobiety nabierają wiatr we włosy zrywają w mokrych rowach pierwsze kaczeńce Zaplątane w łoziny przypinają do piersi broszki przedwiośnia - stokrotki Wzruszone tęsknotą skowronka wiją swoją nadzieję w rudych bruzdach
Słowo o autorze
Stefan Pastuszewski jest historykiem, a także autorem powieści,nowel i opowiadań. W latach osiemdziesiątych XX wieku działacz opozycji antykomunistycznej i konspiracji. Represjonowany (internowanie, zwolnienia z pracy, liczne zatrzymania i aresztowania, skazanie na rok pozbawienia wolności). Przewodniczący Wojewódzkiej Komisji Kwalifikacyjnej Byłych Funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa w Bydgoszczy. Opowieści niezweryfikowanego to powieść historyczna obejmująca ponad 30 lat najnowszych dziejów Polski. Przemiany, które nastąpiły w tym okresie (1985–2017) w różnych sferach życia są często bardzo trudne do wychwycenia, a tym bardziej do opisania. Ten bardzo burzliwy okres ma konkretne fazy dochodzenia do pewnej stabilności. Powieść próbuje na tle owych przemian przedstawić życie i działalność funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa liczącej w 1989 roku ponad dwadzieścia cztery tysiące osób. Losy przedstawicieli tego środowiska były różne; niektórzy z uprzywilejowanych panów sytuacji stali się, zwykłymi wyrobnikami, niektórzy urządzili się bardzo dobrze, lepiej niż w PRL, sprytnie wykorzystując nadarzające się po 1989 roku możliwości. Wzięli udział w złodziejskiej prywatyzacji, tworzyli zręby samoorganizującej się agentury, wykorzystując posiadane umiejętności i wiedzę, a także wyniesione z SB dokumenty. Niemniej wszystkich ich dotknęła symboliczna, bo dopiero po 21 latach, tzw. ustawa deubekizacyjna z 2009 roku, pogłębiona siedem lat później. Język powieści korzysta ze slangu opisywanego środowiska, bliskiego gwarze przestępczej, choć główny bohater, czyli funkcjonariusz mający ambicje pisarskie, posługuje się zindywidualizowanym, nawet eksperymentalnym językiem. Przechodzi przemianę wewnętrzną, jednak... czekista zawsze pozostanie czekistą.
Szczury
Myśmy też byli w podziemiu. Wobec świata, sąsiadów, krewnych, a nawet najbliższych. Często żona nie wiedziała, gdzie pracuje jej mąż. Jeśli już przyznał się, że w milicji, co też nie było dobrze widziane, to tylko w przestępstwach gospodarczych lub technice. Gdyby tak spisać te wszystkie kłamliwe informacje o pracy w przestępstwach gospodarczych lub w technice – a podobno nic, co powstaje, nawet myśl, a cóż dopiero słowa, we wszechświecie nie ginie. Tylko jak to wychwycić? Wcześniej czy później znajdzie się na to sposób, wierzę w postęp nauki – gdyby tak spisać wszystkie kłamstwa i wykręty tej prawie stutysięcznej rzeszy funkcjonariuszy SB – bo nie tego cholernego UB – w ciągu 34 lat istnienia naszej służby, to okazałoby się, że pięćdziesiąt tysięcy to laboranci, konserwatorzy sprzętu łączności i kierowcy, dwadzieścia tysięcy ścigało malwersantów i złodziei, a dziesięć tysięcy przeglądało tylko i przepisywało papiery i robiło różne, nikomu niepotrzebne statystyki, bo w Polsce Ludowej przeciętny pracownik nie mówił z entuzjazmem o swojej pracy, tylko z obrzydzeniem i uparcie dowodził, że jego praca jest nikomu niepotrzebna. To życie w ciągłej przykrywce, często pod zmienionym nazwiskiem, a już na pewno z dorobionym życiorysem, potrafiło tak zniekształcić psychikę, że człowiek kłamał na każdym kroku i nawet czasem się dziwił, że świeci słońce, podczas gdy on przed chwilą orzekł, że pada deszcz. Ten brak własnej tożsamości był problemem trudnym do rozwiązania i unikała go, choć czasem była dwuznacznie nagabywana w tej sprawie, nasza psycholożka z mądrą głową i piękną pupą. Czuliśmy się więc czasem jak przemykające w zaułkach i kanałach szczury, które wmawiają sobie, że są kotami. Ale i tak, prędzej czy później wychodziło na jaw, choć zazwyczaj nie do końca było to potwierdzone, sygnowane tylko półsłówkami i półuśmiechami, kim jesteśmy. Zresztą o działalności konspiracyjnej solidarnościowców też inni a już na pewno sąsiedzi, wiedzieli. Czasem takie zdekonspirowanie przez sąsiada czy nawet przypadkowego, ale bystrego przechodnia przynosiło ulgę i obnażony delikwent zaczynał obnażać się całkowicie, najczęściej przy wódce lub na łonie kochanki.
(fragment)
Wiesław Hop (1963), pisarz i publicysta, członek Związku Literatów Polskich. Urodził się w Birczy, w powiecie przemyskim, gdzie mieszka. Uczył się w Liceum Ogólnokształcącym w Dynowie i na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Rzeszowskiego. Był nauczycielem, a w latach 1989–2010 policjantem. Przez ostatnie trzynaście lat służby pełnił funkcję Komendanta Komisariatu Policji w Birczy. Pisze powieści i opowiadania tematycznie związane z Bieszczadami, Pogórzem Przemyskim i Podkarpaciem. Jego opowiadania były publikowane w wielu czasopismach o zasięgu ogólnokrajowym, polonijnych i regionalnych i nagradzane w konkursach literackich. Za książkę Długa noc wyróżniony Nagrodą Literacką „Złote Pióro”, którą przyznaje Oddział Rzeszowski Związku Literatów Polskich. W 2020 r. otrzymał odznakę honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”, którą przyznaje Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Rzeczypospolitej Polskiej. Książka O północy w Bieszczadach otrzymała nagrodę literacką „Książka Roku 2021”, którą przyznaje Oddział Rzeszowski Związku Literatów Polskich.
Wydane książki:
• Poranek pełen nadziei – powieść obyczajowa, Wydawnictwo Nowy Świat, Warszawa 2011 oraz Rozpisani.pl, Warszawa 2015.
• Spacer ze śmiercią – powieść kryminalna, Wydawnictwo Pi, Warszawa 2012.
• Wbrew woli – powieść obyczajowa, Warszawska Firma Wydawnicza, Warszawa 2013.
• Przed Wyrokiem – powieść sensacyjna, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 2016.
• O północy w Bieszczadach – powieść obyczajowa z wątkami kryminalno-sensacyjnymi i elementami bieszczadzkiej magii i duchowości, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, Warszawa 2019; wydana w 2021 r. przez Wydawnictwo CM z Warszawy w wersji papierowej oraz przez Wydawnictwo Lind & Co w formie audiobooka i ebooka.
• Długa noc – powieść kryminalna, której akcja toczy się w Bieszczadach, w okolicy Leska, Polańczyka i Sanoka, Wydawnictwo CM, Warszawa 2020. Książka wydana w wersji papierowej i w formie e-booka, a także w formie audiobooka w 2020 r. przez Wydawnictwo Linnd & Co.
Urodzona na Mazowszu. Mieszka w Warszawie. Poezja upomniała się o swoje po czterdziestu latach pracy (mgr ekonomii). Wydała: 69 limeryków w 2015 r. Liść miłorzębu w 2017 r. Ławeczka w 2017 r. i w Bułgarii Stichy w 2017 r. Publikacje w kwartalniku Sekrety Żaru oraz w antologiach (również opowiadania).W Polskim Stowarzyszeniu Haiku prowadzi kronikę. Publikacje haiku w japońskim KUZU oraz antologii roczniku Stowarzyszenia. Członkini Stowarzyszenia Salon Literacki.Taliaekfraza do obrazu Kazimierza Malewicza torsokim jesteś zjawo niekompletnagrzesznikiem nawróconym w kawałkachzawstydzonym szramami przeszłościczy prawa dłoń jest protezą w czernijeszczenie wybielonej praworęczności?twarz objęta rozgrzeszeniemwtopionym w błękitgranat lewego ramienia w lazurowym tlenapięcie tułowia zagrażaodcięciem taliiczy wygra biel z odcieniem żelaza?
Ireneusz Gębski, rocznik 1958. Debiut prasowy 1982, tygodnik „Dunajec”, współpraca z kilkunastoma pismami, jak: „Sztandar Młodych”, „Tygodnik Robotniczy”, „Nowa Wieś”, „Twórczość Robotników”, „Dziennik Bałtycki”, „Bez Przysłony”, „Sexodrama”, „Praca i Życie za Granicą”, „Angora”. Łącznie ponad 300 tekstów. Publikacje książkowe:
- Dyrektorzy ‒ zbiorek opowiadań, 1985 GRSTK „Ster”, Gdańsk
- Robotnicze mierzenie sprawiedliwości ‒ publicystyka, Krajowa Agencja Wydawnicza 1985, Warszawa (współautor)
- Monolog małomównego mężczyzny ‒ proza, 1989 GRSTK „Ster”, Gdańsk
- Myśli i fraszki magazyniera ‒ 1989, nakład własny
- Spowiedź bezrobotnego ‒ literatura faktu, 2009 Novae Res, Gdynia
- W cieniu Sheratona ‒ powieść, 2011 WFW, Warszawa
- Moja żmija ‒ powieść, 2013 Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
- Od moroszki po morwę ‒ wspomnienia, 2014 Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza
- Dwie ukryte tragedie w cieniu atomowej apokalipsy ‒ dokument (współautor), 2016 Elipsa
14 kwietnia 2006
Zwracam honor Lepperowi – wczoraj przełamał się bowiem i przeprosił dziennikarzy z TVN. Nie wierzę jednak w gruntowną zmianę jego charakteru. Również wczoraj widziałem bowiem, jak w programie Lisa „Co z tą Polską” niemalże zgrzytał zębami, gdy Andrzej Olechowski spokojnie wypunktowywał jego słabe strony. Trudno by posądzać arcybiskupa Gocłowskiego o coś wspólnego z generałem Jaruzelskim. Jednak po ostatnich wydarzeniach można się dopatrzyć pewnych podobieństw. Jaruzelski zwrócił odznaczenie prezydentowi Kaczyńskiemu, gdy dowiedział się, że ten przyznał mu je nieświadomie. Mógł oczywiście tego nie robić, bo przecież słusznie mu się należało. Gocłowski z kolei odmówił przyjęcia tytułu honorowego obywatela Gdańska na wieść o tym, że niektóry radni posądzili inicjatorów tego pomysłu (Adamowicz i Oleszek) o prowadzenie kampanii przedwyborczej. A nie ulega przecież wątpliwości, że arcybiskup zasłużył sobie na takie wyróżnienie. Reasumując, obaj wykazali, że słowa honor i godność, nie są dla nich jedynie pustymi sloganami. Oby znaleźli jak najwięcej naśladowców.
27 kwietnia 2006
Po wielu dniach żmudnych negocjacji powstała wreszcie jakaś kulawa koalicja. PSL się wycofało a z LPR weszło do zdominowanej przez PiS i Samoobronę unii tylko część posłów. W sumie nowy układ rządowy nie dysponuje sejmową większością, a zatem jego los jest mocno niepewny. Osobiście uważam, że w niedługim czasie nastąpi o wiele więcej politycznych konfliktów niż miało to miejsce dotychczas.
(fragment)
Uznana pisarka. Z okazji 100 rocznicy Powstania Wielkopolskiego jej najnowsza książka Trzy światy ze zwycięską baranicą zajęła I miejsce w kategorii powieść w Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Romana Wilkanowicza. W swej prozie oryginalnie postrzega rzeczywistość pomnażając Dobro.
Debiutowała poetycko w „Nurcie” (1984 r.). Wydała: Pani Egucka w labiryncie nocy (2009), Pani Egucka w galerii szachrajów (2010), APO 2012 (2011), Pani Egucka pisze wiersze. Facecik Bzdecik (2011), Triada oniryczna (2011), Siedem Światów i Siódme Niebo (2012), Widma miejsca i czasu (2014), Spazm (2016), Trzy światy ze zwycięską baranicą (2018). Nagrodzona za opowiadanie „Dzień ni w pięć ni w dziewięć” w Ogólnopolskim Konkursie im. Leopolda Staffa (edycja starachowicka). W 2014 roku za powieść Widma miejsca i czasu nagrodzona prestiżową statuetką „Świętokrzyskie Gustawy”. W konkursie im. G. Herlinga-Grudzińskiego w dziedzinie prozy otrzymała pierwszą nagrodę. Otrzymała nagrodę główną w Ogólnopolskim Konkursie Prozy im. Eugeniusza Paukszty. Jej proza znalazła się w 2014 i 2017 „Antologii współczesnych opowiadań” pod redakcją Pawła Nowakowskiego i Pawła Tańskiego, a także w wielu innych antologiach i almanachach. Publikuje w rozlicznych czasopismach literackich, m.in. w „Akancie” „Radostowej”, „Nihil Novi”,„eleWatorze”, „Gazecie Kulturalnej” i „LiryDram”.
Publikowała swoje wiersze w „Okolicy Poetów” pod redakcją Jerzego Szatkowskiego. Wydana w 2016 r powieść Spazm ukazała się w dwóch wersjach językowych ‒ polskiej i angielskiej. W roku 2019 wydała książkę Pani Egucka i Trójkąt Metafizyczny.
Pisarstwo Elżbiety Stankiewicz-Daleszyńskiej przypomina mroczną prozę Edgara Allana Poe. Pisane nocą, zawiera – mimo optymistycznych puent – niepokojące i nie zawsze realne kompozycje. Bo czyż jakakolwiek iluminacja jest w stanie rozświetlić wszystkie cienie, jakie kładą się na zmęczoną dniem ludzką ziemię po zachodzie słońca? Zawsze coś wyolbrzymi, zawsze coś zmodyfikuje… I być może w tym, w tej niezwykłej kreacji, zawiera się uroda i oryginalność Pani Eguckiej, bohaterki większości utworów, wręcz alter ego pisarki.
Ta ekstrawagancka istota potrafi uwieść i poprowadzić czytelnika w przedziwne krainy duchów, zjaw, demonów, a ostatecznie wprowadzić na świetliste pola dobra, uczciwości, miłości. Tylko czy czytelnik dorówna szalonym peregrynacją Autorki.
dr Stefan Pastuszewski
Najpierw czytelnik tej prozy myśli, że obcuje z pamiętnikiem, chociaż pisanym w trzeciej osobie. Szybko jednak spostrzega, że znajduje się w gondoli balonu unoszącego go w inną, kreowaną rzeczywistość! Owo piętrzenie szczegółów, sytuacji, przywracania pierwotnych znaczeń obiegowym wyrażeniom i słowotwórstwo - kojarzą mi się nieodparcie z taką samą zasadą malarskiej surrealistycznej wizji świata w obrazach Ildefonsa Houwalta.
Ryszard Danecki ‒ literat, poeta
Helena Pasławska, urodzona w Jaśle, od lat mieszka i tworzy na Śląsku. Pisze głównie dla czytelniczek – dorosłych, a od kiedy została babcią – także dla dzieci. Dotychczas opublikowała trzy powieści, mocno osadzone we współczesności: I wydanie Świata Elizy, Miłość z Syrią w tle i Świat irysów oraz
książeczki dla dzieci: Magiczny świat Ewy i Elenki i Uśmiech Oliwiera.
...David zdawał sobie sprawę, że jest przystojnym mężczyzną i robi na kobietach wrażenie, jednak od śmierci żony nigdy nie pomyślał o żadnej kobiecie. Sophię poznał na studiach i przez lata tworzyli zgodne małżeństwo. Może w ich związku nie było tak gorącej namiętności, jaką można widzieć w filmie, ale oni oboje byli z siebie zadowoleni. Ta rozkosz, jaką sobie dawali, w zupełności im wystarczała. Los jednak chciał inaczej i cztery lata temu David został bez żony. Sophia z powodu zatoru płucnego szybko pożegnała się z swoim krótkim życiem. Został sam z Emmą. Teraz córka miała czternaście lat i mieszkała w internacie. Oczywiście w czasie nauki, a wolne od szkoły spędzała u dziadków – rodziców Sophii. A jeśli on był akurat w kraju to oczywiście mieszkali razem. David z córką łączyła wspaniała relacje, rozumieli się bez słów. Emma podobna była do swojej matki, ale charakter odziedziczyła w większym stopniu po nim. David często łapał się na tym, że obserwuje zachowanie córki i widzi jakby siebie w jej wieku. Rozmawiali też razem po polsku, Emma wspaniale posługiwała się tym językiem. Niestety, tylko z nim mogła pogadać. W ich mieście Raleigh nie było Polaków. David przeprowadził się tutaj po ślubie z Sophią. Oboje dostali w pobliskim koncernie pracę, inżynierowie z wysoką lokatą zawsze mają wzięcie. W dodatku niedaleko mieszkali teściowie, co po narodzinach córki było wielkim plusem. Stać ich było na mały domek na przedmieściach i rocznie na zagraniczny wyjazd, niestety sielanka nigdy nie trwa wiecznie. Sophia od jakiegoś czasu miała problem z żyłami, odczuwała bóle nóg, niestety do lekarza trafiła za późno. Skrzep był już w płucach i uniemożliwił oddychanie. Tragedia, dla wszystkich to był szok, taka nagła, niespodziewana śmierć. I nawiasem mówiąc niepotrzebna, bo można było się leczyć i taka sytuacja nie miałaby miejsca. No cóż stało się i trzeba było żyć dalej. Była córka, całe jego szczęście i jego radość...
(fragment)
Drogi Czytelniku,
sięgając po teksty Małgorzaty Szymczak trafiasz na bardzo ciekawą książkę, w której poprzez prozę, poezję oraz zdjęcia. Autorka opisuje swoje doświadczenia podróżnicze z Polski, Wielkiej Brytanii, Tajlandii, Kambodży, Wietnamu oraz Laosu.
Oryginalną formą i osobistymi spostrzeżeniami pragnie ona zainspirować innych do spełniania swoich marzeń, rozbudzić ciekawość wobec świata, skłonić do wspólnej refleksji.
(poniżej fragmenty)
„Więc Ty ślij pocztówkę, ślij ją czym prędzej"
Kasia szła na targ Chatuchak. Miejsce bardzo modne wśród europejskich turystów. Wolno przebierała nogami (cholernie gorąco w tym Bangkoku). Ale wesołe myśli skakały w głowie szybko. Nie dość, że kupi ciuchy za grosze, to ile będzie miała lajków pod najnowszym zdjęciem! Kasia była mocno zamyślona. Przez tą wycieczkę będzie musiała trochę zacisnąć pasa. A co za tym idzie... stoi przed nią ciężki wybór. Na co wydać oszczędności z następnej wypłaty: kolorowe tipsy czy permanentne brwi? Fantazyjne paznokcie mogłyby po powrocie przypominać znajomym, że właśnie wróciła z wakacji! Ale znowu wyraźne brwi dodałyby jej urody, bo przy tej opaleniźnie to się tak wszystko na twarzy jakoś zlewa... Naprawdę niełatwy dylemat. Dobrze, że ma jeszcze trochę czasu do namysłu. Kasia w zamyśleniu nie zauważyła mijanego żebraka. On też ostatnio podjął ciężką decyzję – odciąć sobie rękę czy wydłubać oko?
"O kaleczonych"
Spłoszone kąciki ust opadają niezręcznie
Obcy mężczyzna wyciąga w moją stronę rękę
A ja cholera nie wiem, czy stracił w wypadku tą drugą
A wegetacja stała się jego ostatnią naturą
Czy może świadomie wybrał uliczną przystań
I w walce o stawkę nastawił swe ramię sam
A może urodził się na tej ulicy i już tu został
A jeśli się dowie, nie uwierzy, że istnieje inny świat
Czy w znanym świecie jest lżej i łatwiej?
W wygodnych butach przechodzę dalej
Pomalowanie starannie ręce ściskają mocno głowę
Zdrowe oczy zanoszą się płaczem spod zaciśniętych powiek.
Hanoi. Centrum miasta. Późny wieczór. Otto i Uli idą przez park okalający jezioro. Zatrzymują się nagle. W mroku za grubym pniem drzewa mężczyzna i kobieta z dzieckiem moszczą sobie legowisko. Nagle płacz, stłumione okrzyki – dziecko biegnie w stronę ulicy. Otto podrywa się – i przecina mu drogę. Chwyta i prowadzi z powrotem w stronę nadbiegającego ojca. Tuląc dziecko (ojciec i matka nie wracają) patrzą z lękiem na Ottona, jakby to nie koniec sytuacji, coś złego widocznie mogłoby się jeszcze stać. Otto zaskoczony reakcją, stoi też.
– Chodź! Nie widzisz, że się boją.
– No, tak! Myślą, że zgłosimy; bezdomnym nie wolno spać w centrum.
– Stracili dom pewno podczas bombardowań.
– Idźmy do jeziora, to się uspokoją. – Oboje kierują się od razu w stronę mocniejszej czerni przeświecającej między drzewami. Uli nagle zdecydowanie, ostro: – Musimy iść do Komitetu. Teraz. Trzeba naciskać, jeśli chcemy, żeby nas wzięli na Południe. Coś przecież staraliśmy się u siebie dla nich robić.
– Uli, tak naprawdę chodzi o takich właśnie, za tym drzewem. O ludzi! Żeby zmieniło się ich życie, żeby wyszli z kompletnej nędzy. Nie wiem, czy akurat takie myślenie ma tu priorytet, kiedy koncentrują siły i pewno obliczają, kiedy uderzyć.
– To na Południu się zadecyduje. Czy zostanie, jak w tej chwili, czy Vietcong ma teraz szanse, żeby zwyciężyć. Taki czas ma nam przepaść, Otti?!
– Jeszcze w to wierzysz? W ofensywie Tet kilka lat temu Vietcong poszedł na całość. Dotarli nawet do ambasady amerykańskiej. Poszło na cały świat! Wszyscy o tym mówili. Ale to już ładnych parę lat. I nie wygrali, a stracili wtedy właśnie najlepsze siły, Uli. Już się nie liczą, jak przed tą ofensywą. Teraz wiadomo, dopiero siły Północy mogą zmienić zasadniczo sytuację, i najważniejsze, kiedy nie ma Amerykanów. Tylko wtedy mogą zdecydować, co będzie z Południem. Usiedli nad brzegiem i patrzą w ciemną toń rozległego jeziora, co znaczyła się zupełnie osobną, nieprzeniknioną powagą w wieczornym mroku.
Andrzej Teofil Górny, ur. w 1933 r. w Poznaniu, ekonomista, krytyk teatralny, członek Polskiej Akademii Filmowej, uczestnik Poznańskiego Czerwca 1956, jest autorem wielu powieści, opowiadań, szkiców teatralnych. Debiutował opowiadaniem Ślub w miesięczniku „Twórczość” (1962 r., nr 11). Opublikował m.in. Ślub i inne opowiadania (1966); Gwiazdo, przyszłaś, opowiadania (1971); powieść Odsłoń, krzyknij (1973); powieść W podróży (1981, 1985), Krew ‒ powieść, wydana w drugim obiegu, z poręki literackiej prof. Edwarda Balcerzana oraz prof. Janusza Sławińskiego (Pomost, 1989); U stóp (zbiór szkiców i recenzji teatralnych 1975‒2007) ‒ wybór i redakcja Sergiusz Wachowiak; powieść Samobój, (2007); powieść Skazany, (2013), powieść Idź, tam gdzie jesteś, (2016); Świat ‒ znak niepojęty ‒ felietony teatralne (2008‒2019) ‒ opracowanie i redakcja ‒ Marek Grześkowiak. Dokonał adaptacji Ślubu dla Teatru Telewizji (reż. Adam Hanuszkiewicz, 1964).
Jest współtwórcą scenariusza do filmu: Poznań’56 (reż. Filip Bajon, 1996).
Anna Skiba – podróżniczka, miłośniczka gór, autostopowiczka, socjolożka. Urodzona w 1997 r. w Rzeszowie, obecnie mieszka w Warszawie. Odwiedziła kilkanaście państw europejskich, a także Tanzanię, Japonię i Indonezję. Kilka razy w roku wyjeżdża w góry – najczęściej polskie ale nie tylko – wędrowała po austriackich Alpach, ukraińskich Gorganach, zdobyła Kilimandżaro i Mont Blanc. W 2019 roku wyjechała do Indonezji w ramach stypendium „Darmasiswa”. Przez ponad pół roku mieszkała w Yogyakarcie – mieście w środkowej części Jawy. Stamtąd wyjeżdżała w podróże bliższe i dalsze, poruszając się przede wszystkim autostopem. Przez ten czas uczyła się także języka indonezyjskiego na tamtejszym uniwersytecie oraz przeprowadzała badania naukowe.
„Następnego dnia pożegnałyśmy się z Lani, która musiała wrócić na Jawę, gdzie czekały na nią kolejne przygody, a Karla, Duża Ania i ja postano-wiłyśmy znów spróbować podróżowania w stylu nebeng. Choć nie było tak łatwo jak na Jawie, po pół godzinie na poboczu drogi zatrzymał się samochód. Przemieściłyśmy się zaledwie dziesięć kilometrów od portu, gdzie pożegnałyśmy się z Lani, lecz dzięki temu znalazłyśmy idealne miejsce na nocleg. Plaża, na której rosło dziesiątki palm kokosowych, świeciła pustkami. Odpowiednich drzew do rozłożenia naszych hamaków było co niemiara. Z mangostanami – słodkimi owocami, których smak jest najbardziej zbliżony do liczi, oglądałyśmy zachód słońca. Na horyzoncie widziałyśmy czerwono-niebieskie niebo i majestatyczne Rinjani [...].”
Marzena Baumann-Bosek, dziennikarka, urodzona podczas wojny we Francji, w mieście Tuluza gdzie rodziców zagnała z dalekiej kresowej Kołomyji zamieć wojenna. Po powrocie do kraju studiowała na Uniwersytecie Warszawskim Filologię Orientalną (19601965), a następnie dziennikarstwo (19661968). Pracowała w wielu pismach, m.in. Polityce, Dookoła Świata, Magazynie Rodzinnym głównie zajmując się kulturą.W roku 2000 po ciężkiej chorobie przeszła na emeryturę. Po śmierci męża, Kazimierza Boska (2006 r.) wydała in memoriam pod jego nazwiskiem zbiór jego badań, czyli książkę Na tropie tajemnic Jana z Czarnolasu. Następnie także pod nazwiskiem męża opublikowała jego prace o żołnierzach górnikach i tajnych łagrach w Polsce Ludowej. Pod własnym nazwiskiem Marzena Baumann-Bosek dała do druku książkę Drogą z piekła, fascynacje Kazimierza Boska.Oddawana do rąk Czytelników książka Marzeny Baumann-Bosek Miłość uczyniła mnie poetą jest niejako podsumowaniem dociekań literackich męża, zwłaszcza wokół Czarnolasu i Jana Kochanowskiego. Dowodzi, że miłość, nawet nieszczęśliwa, może być źródłem mocy twórczych i wielką inspiracją.
Książka ma charakter eseju historycznego, pomimo to jest zachowany tak zwany „aparat naukowy” – za każdym razem podaję, z jakiej monografii (których spis w kolejności cytowania znajduje się na końcu książki) zaczerpnąłem dane lub cytat (podaję numer pozycji i po przecinku stronę, z której dany cytat pochodzi). Współczesna encyklopedia – Wikipedia jest cytowana jako źródło danych oczywistych. Wszystkie komentarze, wyjaśnienia i tłumaczenia zawarte w kwadratowych nawiasach pochodzą ode mnie.
Niniejszą książkę napisałem z polskiego punktu widzenia i dlatego też sporą jej część stanowi polemika z uznanymi powszechnie autorytetami historycznymi. Pragnę przy tym podkreślić, że jestem wprawdzie tylko historykiem amatorem, ale – jako doktor habilitowany nauk medycznych z dziedziny kardiologii – jestem naukowcem1 i – pomimo formy eseju oraz wysokiej temperatury sporu o naszą historię – w polemice posługuję się wyłącznie powszechnie uznawanymi za autentyczne źródłami pisany-mi oraz świadectwami archeologicznymi i danymi genetycznymi. Źródłem nieustającej inspiracji przy pisaniu niniejszej książki były dla mnie nieprzemijające dzieła Pawła Jasienicy, a niedoścignionym przykładem – Dzieje głupoty w Polsce Aleksandra Bocheńskiego.
Zapraszam do lektury.
(ze Wstępu)
Ireneusz RuchniewiczNiepoprawny optymista. Trzeźwo myślący marzyciel. Umysł ścisły o duszy humanisty. Oaza spokoju o wybuchowym charakterze. Zorganizowana spontaniczność. Improwizowany ład. Powaga z poczuciem humoru. Samotnik ciekawy ludzi. Wykształcony w kierunkach artystycznych i informatycznych. Pracował jako muzyk w teatrze, w kabarecie, w szkole muzycznej i w studium nauczycielskim, jako handlarz dziełami sztuki, pedagog w studium aktorskim, fotograf, programista i administrator systemów komputerowych. W 2019 roku wydał tomik poetycki: Miniatury poetyckie, czyli Rozważania przy wieszaniu prania. W 2020 roku wydał tomik: ""Muza w czasie zarazy. Pigułki poetyckie"".
Ireneusz Ruchniewicz, urodził się w 1959 r. w Elblągu. Jest absolwentem Akademii Muzycznej w Gdańsku (Wydział Wychowania Muzycznego) i Studium Podyplomowego na kierunku Wiedza o Teatrze, Filmie i Telewizji na Uniwersytecie Gdańskim. W trakcie studiów działał w kabarecie studenckim „Łul”. Wraz z tym zespołem otrzymał Nagrodę główną, Nagrodę publiczności oraz kilka nagród indywidualnych na Przeglądzie Małych Form Teatralnych w Koszalinie; także 3. nagrodę na Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Pracował w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku i w Studium Aktorskim przy tym teatrze w charakterze muzyka, akompaniatora i nauczyciela muzyki. Był też nauczycielem muzyki (fortepianu i umuzykalnienia) w Szkole Muzycznej i w Studium Nauczycielskim w Elblągu. Od 33 lat mieszka z rodziną w Niemczech, gdzie aktualnie pracuje w branży komputerowej. Po przerwie powrócił do twórczości, którą zajmuje się od czasów studenckich. W 2019 r. wydał tomik poezji Miniatury poetyckie, czyli Rozważania przy wieszaniu prania.
We wszystkich krajach dotkniętych pandemią została wprowadzona kwarantanna w warunkach domowych lub całkowita izolacja w przypadku podejrzenia o zakażenie. Do przepisów dotyczących kwarantanny i do nawoływań, by pozostać we własnych czterech kątach, trudno było się dostosować bezdomnym.
Czas zarazy
Na mszy niedzielnej nie ma wiernych,
W pustym kościele ksiądz w sutannie.
Z nieba Bóg patrzy miłosierny
Na lud poddany kwarantannie.
(...)
Przepadlibyśmy z kretesem, gdyby nie elektroniczne możliwości komunikowania się.
Komórka
Wciąż zasięg gdzieś zanika
Lub przesilenie w sieci,
Znów wirus i panika
I update ? dziś już trzeci.
(...)
W przedstawionych postaciach nie należy doszukiwać się idealnego odwzorowania ludzi i klas żyjących w minionej lub aktualnej rzeczywistości, choć oczywiście Lilipiteki i Palantusy były i są wśród nas. A nieraz nawet dość głośno to sygnalizują.Nie chcąc nikomu w niczym uchybić, nie można jednak tylko słodko popierdywać. Chociaż, kto wie?Możecie uznać, że jest to symetrystyczna bajeczka dla dorosłych, niepozbawiona wulgaryzmów, sklecona na podstawie postfaktów i fejknjusów antypowieść, kiczowata ballada antyestabliszmentowa, lewacka propaganda albo prawacka prowokacja. Częściowo przyznam wam rację. (Posiadanie całej racji jest, póki co, niemożliwe).I tak wszystko, co tutaj wyczytacie, dopasujecie (ostatecznie) do swojego zbioru interesów, swojego zbioru przekonań, swojego zbioru lektur i doświadczeń lub do swojego braku interesów, swojego braku przekonań, swojego braku lektur i doświadczeń. Bez urazy.
Debiutancka proza Heleny Pasławskiej to opowieść o rodzącym się uczuciu między prawie czterdziestoletnią, ustabilizowaną życiowo Polką i kanadyjskim lekarzem – chirurgiem, pracującym w ramach ONZ w Syrii. Relacje między tymi osobami ukazuje Autorka pośrednio, przez korespondencję. Jest to także opowieść o rosnącym zatroskaniu o los bliskiej osoby, która niesie pomoc – często ryzykując życie – ludziom okrutnie doświadczonym przez lis, którzy znaleźli się w niewłaściwym miejscu i niewłaściwym czasie.
Wiek XX w Polsce, tak bogaty w wydarzenia: pełne nadziei pierwsze lata niepodległości, rozczarowania lat 30-tych, tragedia wojny i okupacji, skomplikowane powojenne czasy PRL-u – a na tym tle koleje losów Autorki i jej najbliższych. Ludzi niezwykłych, z sercami „po lewej stronie”, wnikliwie i plastycznie przez Autorkę opisanych.
Udajmy się wraz z Nią w podróż przez wiek XX. Przez rodzinne dzieje, tak mocno z dziejami kraju i ludzi w nim żyjących powiązane. W części pierwszej Czarny Sosnowiec, robotniczy Żyrardów i wreszcie sanacyjna Warszawa widziane oczami dziecka, zadziornej dziewczynki, dorastającej panienki. Opowieści przerywane wakacjami na Podhalu, na Kresach czy nad Bałtykiem.
Część druga – to przejmujący, wielobarwny obraz wojennych losów w Warszawie. Życie codzienne, konspiracja i walka podziemna. Wreszcie... tragedia Powstania i tułaczki.
Część trzecia – powojenne losy głównych postaci dramatu: Anity, jej męża, jej dzieci. Ich wyprawa „na Zachód” – poszukiwanie nowego miejsca do życia w Sudetach, a potem na Górnym, „Białym” Śląsku. Barwna opowieść o pierwszych powojennych latach tam spędzonych.
Wreszcie, po wielu latach... powrót do innej, ale wciąż jakoś tej samej, z ruin powstałej – Warszawy.
Ze wstępu
Niebieski płaszczyk! Skąd taki tytuł?...
Otóż Autorka pierwszych dwóch części, narratorka, a jednocześnie główna postać tej książki, gdy studiowała tuż przed wojną w warszawskiej Wyższej Szkole Nauk Politycznych, nosiła często swój ulubiony niebieski płaszczyk i takiż – z zawiniętym rondkiem – kapelusik. A był to rok 1938, czas, kiedy w Polsce narastała fala skrajnego nacjonalizmu, narodowo-prawicowa młodzież dominowała w studenckich korporacjach, organizowała uniwersyteckie getta ławkowe...
Znałem Anitkę „od zawsze”. Pamiętam Ją „jak przez mgłę” oczami malucha z tamtych sosnowieckich lat trzydziestych i z opowiadań mojej Mamy – Muńki, a od jesieni ’44 aż do końca Jej dni – już osobiście, spędzając z Nią, Jurkiem i chłopakami miesiące w ich leśno-górskich samotniach. Anita, moja cioteczna siostra, była człowiekiem niezwykłym. Jej talent, odwaga, przedsiębiorczość, charyzma...
Swoim optymistycznym nastawieniem do życia (mimo tak wielu tragicznych przeżyć), swoją postawą, dobrocią – była przykładem, jak należy walczyć z wszelkimi przeciwnościami, nie tracąc jednocześnie wiary w lepszą przyszłość.
To, że jestem również obecny na kartach tej księgi (choć jako mały i śmieszny szkrab), że znam przedstawione tam wydarzenia z rodzinnych opowieści, a częściowo i z własnych przeżyć, ośmieliło mnie do napisania tych kilku zdań, aby zachęcić Czytelnika do bliższego zapoznania się z tą wziętą z życia historią!
Życzę ciekawej lektury!
Iwo Indelak,
Maj 2017, Kanada
To mój Krzyż - tak nazywam cierpienie, które stało się częścią mojego życia, ponieważ je pokochałam. Nie zgodziłabym się, aby mi je odebrano, bo wtedy utraciłabym całą pracę poświęconą doskonaleniu osobowości podczas oswajania bólu. Ten Krzyż będzie ze mną już zawsze, gdyż jego skutkiem są liczne zmiany lękowe, nieustannie wpływające na moją psychikę poprzez wzbudzenie silnych emocji.
To mój Krzyż, piętno duchowe, znak miłości Boga, coś szczególnie mi bliskiego, fragment mnie. Przychodzę z nim do pracy, domu lub tam gdzie mnie potrzebują, zdejmuję go i wieszam na ścianie, w szczególnym honorowym miejscu, jak medal czy dyplom, moja Chluba. Spoglądam ciepło w jego stronę z uśmiechem, a opuszczając dane miejsce zabieram go ze sobą.
Trwam blisko Boga, dlatego pozwalam sobie na przerwy w dźwiganiu mego Krzyża, on jest obecny w pobliżu, a czasem staje się wyjątkowo lekki, że nawet o nim zapominam.
(fragment książki)
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?