Mężczyznę łatwo zranić, ponieważ musi odgrywać rolę, której grać nie jest w stanie. Rola, której my, mężczyźni, nie potrafimy dobrze odgrywać, to przynależność do płci mocnej. Wysilamy się i wytężamy, lecz mimo to nasz występ nie jest za bardzo wiarygodny. Gdy jesteśmy młodzi, możemy mieć złudzenia co do siebie, ale później w małżeństwie stwierdzamy, że nie potrafimy zasłużyć na pożądane przez nas oklaski za nasze starania i wysiłki. Mądra kobieta nie da się zwieść projekcją męskich ambicji, lecz zwyczajnie pragnie, by jej mąż był po prostu sympatyczną ludzką istotą, a nie jakimś rodzajem supermana.Jak można właściwie wytłumaczyć wielką podatność mężczyzny na wewnętrzne zranienie? Czy nie powinien on jako mężczyzna mieć dość siły i odwagi, by po prostu być tym, kim jest w rzeczywistości? Dlaczego tak trudno jest mu zaakceptować siebie jako kogoś, kto ma prawo czuć się niepewny i niekompetentny, bezradny i pełen lęku, niepotrzebny czy sfrustrowany? Przecież w społecznym wyobrażeniu do męskich cech należy odważne stawianie czoła rzeczywistości i nazywanie rzeczy po imieniu. Problem polega na tym, że rzeczywistość nie odpowiada stworzonemu przez świat obrazowi Mężczyzny (przez duże M).Ten rozdźwięk między naszymi marzeniami a rzeczywistą naszymi kwalifikacjami do pełnienia ról, jakich oczekują od nas kobiety, sprawia, że my, mężczyźni, czujemy się niepewnie. To z kolei przeszkadza nam żyć w zgodzie ze sobą. Tak jak mamy skłonność do niezauważania naszych żon i ich potrzeb, tak samo rozmijamy się sami ze sobą. Kobieta szuka mężczyzny, który jej potrzebuje, który będzie spragniony tego, co ona może mu ofiarować i który wręcz cieszy się, że jest stroną otrzymującą. Jeśli jednak mężczyzna ustawi się w roli wielkiego dawcy i będzie sądzić, że skoro jest mężczyzną, jest samowystarczalny pokazuje tylko, że jest mężczyzną niekompetentnym. To właśnie ten rozdźwięk między naszymi marzeniami a rzeczywistą rolą sprawia, że my, mężczyźni czujemy się niepewnie.
Miłość siebie to warunek wstępny, aby zacząć kochać bezinteresownie. Tylko wówczas, gdy zaakceptujemy samych siebie, możemy stać się prawdziwie bezinteresowni i wolni od nas samych. Książka uczy akceptacji siebie i radzenia sobie z depresjami.
Jak można właściwie wytłumaczyć wielką podatność mężczyzny na zranienie? Czy niepowinien on - jako mężczyzna - mieć dość odwagi, aby po prostu być tym, kim jest naprawdę?
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?