Na Żuławach ludzie musieli sobie ufać. Życie i praca w miejscu, gdzie ziemia jest żyzna, lecz nieustannie zagrożona powodzią i podtopieniami, możliwe były dzięki silnej lokalnej wspólnocie. Mieszkali tu Niemcy, Polacy i Holendrzy. Protestanci i katolicy. Luteranie i menonici. Razem budowali wały, terpy i śluzy, osuszali ziemię pod pola uprawne i walczyli z zalewającą ich Wisłą.Po 1945 roku już nic nie mogło być takie samo. Część domów zniknęła, część zmieniła właścicieli. W miejsce wysiedlonych Niemców i potomków pierwszych Olędrów przybyli nowi osadnicy. Zamieszkali na trudnych do uprawy, podmokłych terenach, w budynkach, które wydawały się im obce. Stali się nowymi Żuławiakami.Tomasz Słomczyński próbuje opisać tożsamość mieszkańców tej krainy uwodzącej krajobrazem i naznaczonej wyraźną historyczną cezurą. Przygląda się obrazowi wyłaniającemu się z opowieści i archiwów. Odkrywa przed nami skrawek Polski poniżej poziomu morza, naszą melancholijną deltę.Wędruję przez Żuławy. W sensie dosłownym i metaforycznym. Przemierzam "równiznę" w poszukiwaniu tożsamości mieszkańców tej ziemi - ciężkiej, brzemiennej, opowiadającej historie. Wsłuchuję się w to, co ma mi do powiedzenia. Szukam tożsamości Żuławiaków i przekonuję się o tym, że jej odnalezienie nie do końca jest możliwe.Autor
Sopot powstał zapewne około tysiąca lat temu. Pierwszy raz stał się modny i prestiżowy już w XVI wieku, kiedy zamożni gdańszczanie zaczęli budować tam letnie rezydencje. Sto lat później pojawili się pierwsi patoturyści. To szwedzcy żołnierze urządzający w swoich kwaterach hałaśliwe pijatyki. Minęły wieki, ale pewne rzeczy się nie zmieniły. Miasto, które w XIX wieku oficjalnie zyskało status uzdrowiska, do dziś zmaga się z nadmiarem uciążliwych gości.Sopot to jednak nie tylko polskie San Remo. Jego kształt i charakter przez stulecia tworzyli kolejni mieszkańcy - polscy, niemieccy, kaszubscy, żydowscy. Wszyscy zostawili w nim swoje ślady, podobnie jak kolejne władze, które kształtują miejski krajobraz. Sopocianie omijają Monciak i rzadko zaglądają na molo. Prawdziwe życie toczy się w bocznych uliczkach, na werandach, blokowiskach, wzgórzach, w sopockim lesie.Za przewodnika po tym świecie mamy Tomasza Słomczyńskiego - bo Sopoty to również osobista historia autora i jego rodziny, opowieść o niełatwych relacjach z miastem, fascynacjach i rozczarowaniach, odejściach i powrotach.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?