Kalendarz, którego używamy, to w zasadzie kalendarz juliański – wprowadzony w 45 roku p.n.e. przez Juliusza Cezara. Papież Grzegorz XIII w roku 1582 wniósł do tego kalendarza tylko niewielką poprawkę dotyczącą lat przestępnych, mającą na celu zapobieganie opóźniania się kalendarza w stosunku do roku słonecznego o 1 dzień na 128 lat – minimalizującą ten błąd do 1 dnia na 3322 lata. Kalendarz juliański, gdy powstał, miał tylko dwie wersje. Pierwszą był kalendarz roku zwykłego, a drugą kalendarz roku przestępnego. Wprowadzenie do kalendarza podziału na tygodnie zwiększyło liczbę jego wersji z dwóch do czternastu, a wprowadzenie ruchomej Wielkanocy doprowadziło do tego, że od roku 325 n.e. posługujemy się kalendarzem, który ma aż 490 wersji – każdego roku kalendarz przynosi nam inny układ tygodni i świąt, inną liczbę dni roboczych i dni wolnych.
Era przemysłowa wymagała uporządkowania panującej w wielu dziedzinach nadmiernej różnorodności. Rozwinęła się nowa dziedzina – normalizacja – obejmująca między innymi unifikację, to jest ujednolicenie, czyli sprowadzenie zagadnień do jednej postaci lub do jednej normy.
W 1834 roku Marco Mastrofi ni (1763-1845) – włoski ksiądz, filozof i matematyk, zaproponował zunifikowanie kalendarza i przedstawił propozycję kalendarza stałego.
Pół wieku później Francuskie Towarzystwo Astronomiczne zorganizowało specjalny konkurs na propozycję nowego, stałego kalendarza.
Do I wojny światowej zgłoszono wiele innych propozycji. Entuzjaści zreformowania kalendarza zdołali doprowadzić do uchwalenia przez Międzynarodowy Kongres Izb Handlowych rezolucji popierającej tę reformę, a rząd Szwajcarii zobowiązał się do podjęcia stosownej akcji dyplomatycznej.
W burzliwym wieku XX sprawa reformy kalendarza nie została zapomniana – odłożono ją na spokojniejsze czasy. Mamy już trzecią dekadę wieku XXI i nic nie zapowiada, że nadejdą kiedyś spokojniejsze czasy. Czas najwyższy poważnie zająć się wprowadzeniem kalendarza stałego – zunifikowanego kalendarza gregoriańskiego.
The calendar we use today is basically the Julian calendar – introduced in 45 BC by Julius Caesar. In 1582 Pope Gregory XIII made only a minor amendment to this calendar concerning leap years in order to prevent the calendar from lagging behind the solar year by 1 day in every 128 years – minimising this error to 1 day in every 3322 years. When it was first created, there were only two versions of the Julian calendar. Th e first was the ordinary year calendar and the second was
the leap year calendar. Th e division of the calendar into weeks increased the number of versions from two to fourteen, and the introduction of a moveable Easter meant that since 325 AD we have been using a calendar in as many as 490 versions – each year the calendar brings us a different arrangement of weeks and holidays, a different number of working and non-working days.
Th e industrial age created the need for sorting out the excessive diversity prevailing in many areas. A new fi eld was developed – standardisation – which includes, among other things, unification, that is reducing issues to a single form or standard.
In 1834, Marco Mastrofi ni (1763-1845), an Italian priest, philosopher and mathematician, proposed the unification of the calendar and the introduction of a fixed calendar.
Half a century later, the French Astronomical Society organised a special competition to create a new, fixed calendar. A number of other proposals were also put forward before World War One. Enthusiasts of reforming the calendar managed to get the International Congress of Chambers of Commerce to pass a resolution in support of the reform, while the Swiss government pledged to take
appropriate diplomatic action.
In the turbulent 20th century, the issue of calendar reform was not forgotten – just postponed until calmer times. We are now in the third decade of the 21st century and there is nothing to suggest that calmer times are ever to come. It is high time to seriously address the issue of introducing a fixed calendar – theunifi ed Gregorian calendar.
Gdy zmarł mój ojciec, miałem 10 lat. Z jego pamiętnika, z zachowanych dokumentów i fotografii oraz z rodzinnych przekazów dowiedziałem sie miedzy innymi, że za udział w powstaniu wielkopolskim 1918–1919 otrzymał Medal Niepodległości, że z wojny polsko-bolszewickiej wrócił z Krzyżem Walecznych oraz że w Wojsku Polskim dosłużył się stopnia podporucznika i na własne życzenie we wrześniu 1921 roku został przeniesiony do rezerwy.
Przez wiele lat zbierałem dokumenty i informacje dotyczące szczegółów życia i dokonań mego ojca. Chciałem dokładnie ustalić, jaki miał udział w walce o niepodległość Polski. Szukałem w Centralnym Archiwum Wojskowym w Warszawie, w Wyższej Szkole Marynarki Wojennej w Gdyni, w Archiwum Politechniki Poznańskiej. Pisałem do Archiwum Niemieckiej Marynarki Wojennej w Berlinie. Wypytywałem krewnych i znajomych ojca. Po wielu latach, z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości, to wszystko co udało mi się zebrać i ustalić, zapisałem w opowiadaniu „Z pamiętnika powstańca wielkopolskiego”.
Muzeum Powstania Wielkopolskiego 1918–1919 w Poznaniu i Towarzystwo Pamięci Powstania Wielkopolskiego 1918–1919 oraz Muzeum Regionalne w Pleszewie i Pleszewskie Towarzystwo Kulturalne uznały, że to, co napisałem, ma wartość historyczną i objęły niniejsze wydanie patronatem.
Przez wiele lat zastanawiałem się, dlaczego biskup Zakrzewski w czasie II wojny światowej przebywał w Ostrowi Mazowieckiej?
Publikacje i dostępne źródła niepublikowane oraz informacje uzyskane od osób z najbliższego otoczenia biskupa, pozwoliły mi odkryć niezwykle ciekawą historię, której kulisy sięgają aż do Watykanu. Obraz polskiego Kościoła katolickiego - po usunięciu retuszy i licznych znacznych przemalowań - ożył i okazał się tak interesujący, że postanowiłem go opisać.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?