Czy wiara staje się obecnie kwestią wyłącznie prywatną? W jaki sposób Kościół może podejmować dialog ze światem? Jak rozwój współczesnej psychologii wpływa na naszą duchowość? Kryzys w Kościele staje się coraz bardziej widoczny. Wielu szuka przyczyn takiego stanu w aferach obyczajowych czy problemach w sprawowaniu władzy przez kościelnych hierarchów. Czy to jednak prawdziwy powód osłabienia Kościoła? Ojciec Jan Paweł Strumiłowski, teolog i wykładowca, wskazuje na głębsze przyczyny widocznych już zmian. W swojej książce analizuje rzeczywiste okoliczności kryzysu Kościoła, które jednoznacznie świadczą o tym, iż za wszelką cenę staramy się Kościół dostosować do zasad „tego świata”. Pokazuje tym samym, jak doszło do prawdziwego zachwiania hierarchii wyznaczającej porządek między tym, co Boskie, i tym, co ludzkie. o. Jan P. Strumiłowski OCist– doktor habilitowany teologii dogmatycznej i wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego w Katowicach-Panewnikach, autor licznych książek. Na co dzień mieszka w opactwie Cystersów w Jędrzejowie.
Pytanie o możliwość nawiązania relacji między transcendentnym Bogiem a mocno zakorzenionym w świecie człowiekiem nie jest nowe. Metoda analizy zaproponowana przez o. Jana Strumiłowskiego uwzględnia jednak nową sytuację, w której znaleźli się ludzie żyjący w dobie ponowoczesności, w zsekularyzowanym i zateizowanym świecie, zmagający się z problemem zagubienia sensu i obarczeni współczesnym myśleniem, które wydaje się sprzeczne z myśleniem teologicznym.
Autor traktuje zagadnienie wielowymiarowo, swoim spojrzeniem obejmując jednocześnie różne płaszczyzny (m.in. trynitarną, chrystologiczną, epifanijną, antropologiczną i epistemologiczną). Czyni to nieco na przekór zjawisku fragmentaryzacji współczesności, tak właściwej postmodernizmowi, i otwarcie pisze o katastrofalnych skutkach rozdzielnego traktowania różnych dziedzin (szczególnie na gruncie religijnym). Skupia się na ujęciach wewnętrznym i zewnętrznym, z których pierwsze obejmuje analizę trynitarnego ustanowienia natury ludzkiej, czyniącym ją otwartą na relacje ze Stwórcą, oraz dynamikę tej relacji, drugie zaś – analizę relacji w kontekście dynamiki działania świata.
Jan Strumiłowski OCist. – dr teologii dogmatycznej, wykładowca Wyższego Seminarium Duchownego w Katowicach-Panewnikach. Zajmuje się teologią piękna, teologią trynitarną i chrystologią oraz teologiczną teorią poznania, zwłaszcza w aspekcie egzystencjalnym i estetycznym, a także jej relacjami z filozofią współczesną oraz naukami empirycznymi.
Ikony się nie maluje, lecz ją pisze. To dziwnie zestawienie podmiotu i orzeczenia wynika poniekąd z prostej kalki językowej. Języki z kręgów kulturowych wschodniego chrześcijaństwa często używają tego samego słowa na oznaczenie czynności pisania i malowania. Można więc przypuszczać, że nasza nomenklatura jest po prostu wynikiem błędu translacyjnego, bo przecież z technicznego punktu widzenia ikonę niewątpliwie się maluje.
Nie chodzi tu jednak wcale o technikę ani tylko kalkę językową, ale o teologię. „Pisanie” ikony dotyczy sposobu jej kontemplowania, ikonę bowiem, jak każdy wizerunek, kontempluje się, jednak nie po to, aby wywołać wrażenia estetyczno-emocjonalne. Tutaj chodzi o poznanie Prawdy, o zetknięcie się z opowieścią, która posiada wymiar uniwersalny – chociaż dotyczy objawienia się Boga w konkretnym momencie historii, to jednak przekazuje „treść” zawsze aktualną. Jeśli zatem ikona jest opowieścią, to żeby ona wybrzmiała w naszych sercach, musi najpierw być przeczytana. I dlatego właśnie mówimy, że ikonę się pisze – służy ona do czytania.
Ikona więc nie jest tylko obrazem, który ma jak najwierniej oddać rzeczywistość, ale raczej księgą, która winna jak najlepiej opowiedzieć Bożą prawdę. Z tego też względu ikona posiada swój język, w którym rolę wyrazów pełnią symbole, barwy, kompozycja, geometria i tym podobne elementy.
Wszystkie one są zaledwie znakami i trzeba nam nauczyć się czytać je coraz głębiej i zupełnie inaczej, niż tego nauczyliśmy się, patrząc tylko na nasz świat. Ikona bowiem radykalnie wywraca nasze spojrzenie na rzeczywistość. Jeśli nauczyliśmy się patrzeć na to, co nas otacza, nazywając określone zjawiska słońcem, księżycem, gwiazdami, górami, morzem i przypisując im określone cechy oraz wartość w naszym ludzkim świecie, to ikona chce nam powiedzieć: zapomnij o tym wszystkim! Wszystko, co widzisz (albo: jak widzisz), jest kłamstwem. A kiedy jej uwierzymy, ona sama będzie nas uczyć, niczym własne nowonarodzone niemowlę, wskazując po kolei i powtarzając nowe nazwy nowych rzeczy nowego świata, ciesząc się przy tym naszym ogromnym zdumieniem: „oto jest Słońce, oto są Gwiazdy, oto jest Świat Prawdziwy”. Ikona chce objaśniać nam wszystko, jak wyjaśnia się dziecku, które, pierwszy raz otworzywszy oczy, dziwi się i cieszy, a jednocześnie płacze i boi się wszystkiego, bo nagle, pierwszy raz w życiu to widzi.
W ostatnich latach w Kościele coraz częściej podejmowany jest na nowo temat wiary, czego świadectwem jest chociażby ogłoszony przez papieża Benedykta XVI Rok Wiary lub encyklika papieża Franciszka Lumen Fidei. Pierwszy z nich w liście Portam Fidei otwierającym czas wzmożonego skupienia na tej cnocie teologalnej, wskazał na coraz wyraźniej zauważalny kryzys wiary, dotykający wielu chrześcijan i będący motywem ogłoszenia Roku Wiary. Chrześcijanie, chcąc budować kulturę opartą na wierze, zbyt mocno skupiają się na jej skutkach społecznych, politycznych itp., nie dostrzegając, że zatraca się rozumienie tego, co stanowi ich fundament, a jest nim właśnie wiara.To zaniedbanie może sprawić, że ich wysiłki okażą się zupełnie nieskuteczne.
Na ten sam problem, jeszcze przed rozpoczęciem obrad Soboru Watykańskiego II, wskazywał mnich z zakonu trapistów, Thomas Merton, dla którego „wydarzenie” wiary było zarówno centralnym „momentem” jego życia, jak i zagadnieniem nadrzędnym, jeśli chodzi o rozpoczęcie refleksji w jakimkolwiek kontekście: społecznym, kulturowym czy antropologicznym.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?