Ryba z baranią głową żyła, a być może żyje jeszcze do dziś w Morskim Oku. Tetmajer przytacza nazwiska znajomych górali, którzy widzieli ją "na własne oczy". Wojtek Samek strzelał nawet do tej ryby, a inny góral opowiada, że "jechała z pół stawu z oździawionym pyske w biały dzień". Miała to być ryba ogromna, a na owym baranim łbie między oczyma tkwił podobno wielki diament. Sceptycy utrzymują, że najprawdopodobniej była to wydra, tę wersję podtrzymuje też znany tatrolog Józef Nyka. Ale widział to kto wydrę z baranią głową i w dodatku z diamentem między oczyma? Bezwzględnie wersja z rybą brzmi prawdopodobniej... Ta i 500 innych opowieści umilą niejeden wieczór pełen wspomnień o Waszych tatrzańskich "wyrypach". Jedna z najciekawszych książek o Tatrach, jaką kiedykolwiek napisano, teraz w nowej odsłonie. Zadawajcie pytania i zgadujcie. Czytajcie i bawcie się razem z autorem Czesławem Momatiukiem. 55 zagadek panoramicznych, dodanych do nowego wydania, jeszcze bardziej uatrakcyjni tatrzańską "zgadywankę". Radości...
Znane miasta, jakich nie znacie Przez lata podróżując po Polsce, odwiedzałam nie tylko kopalnie, góry, zamki czy parki narodowe, ale i nasze największe miasta. Zawsze fascynowała mnie ich historia, nierzadko obejmująca przecież setki lat bardzo skomplikowanych dziejów. Mam wrażenie, że niewiele wiemy o polskich metropoliach. Na weekendowe wypady do miasta, tzw. city breaki, wolimy wybierać europejskie stolice, zapominając, że Kraków, Gdańsk czy Poznań mają do zaoferowania co najmniej tyle samo. Ta książka zawiera ciekawostki i pomysły na wycieczki po największych miastach Polski. Znajdziecie w niej plany z atrakcjami zaznaczonymi tak, by przypadkiem nie przegapić wartych zobaczenia, a leżących koło siebie miejsc. Opisuję nietuzinkowe muzea, parki, punkty widokowe i atrakcje, które warto odwiedzić z dziećmi. Wypisałam w niej też najlepsze restauracje i miejsca noclegowe oraz instaspoty - miejsca, w których naprawdę warto zrobić sobie zdjęcie, jeśli chcecie udostępniać je w mediach społecznościowych. Liczę na to, że to wszystko nie pozwoli wam się nudzić!Mam nadzieję, że dzięki temu, co tu znajdziecie, zechcecie odkryć polskie miasta, a wizyta w nich zmieni wasze myślenie o tym, co ma do zaoferowania nasz kraj.
To wspomnienia z amerykańskiego etapu dwuletniej podróży dookoła świata. To wgląd w niecodzienne życie wędrującej po świecie zapalonej podróżniczki i jej męża. To także alternatywa podróżnicza dla odważnych, którzy nie chcą korzystać ze standardowych ofert biur podróży. Książka rozpala wyobraźnię i zachęca do podjęcia wyzwania, jakim jest samodzielne eksplorowanie świata.Joanna MoreaPodróże to jej hobby, wielka pasja i fascynacja. Najchętniej wędruje z plecakiem. Ma za sobą wiele krótkich wypraw, rejsów morskich, jak również dwuletnią podróż dokoła świata. Nie gonię za przygodą, pragnę odkrywać znikające piękno ziemi i różnorodność kultur, a to warte jest wielu wyrzeczeń"" twierdzi.
Książka jest kontynuacją podróżniczej powieści ""Kiedy marzenia spełniają się na dachu"". Tym razem podróż wiedzie przez wyspy na Pacyfiku, takie jak słynna Bora Bora czy Moorea, Nową Zelandię, Australię, aż po niektóre kraje Azji Południowo Wschodniej by zakończyć się wylotem do Nepalu. Jej osobiste przygody oraz wnikliwy podgląd tego nad wyraz bogatego pod wieloma względami skrawka świata stanowią niezwykle interesującą opowieść. Czytelnik nadzwyczaj szybko poczuje, jakby sam znajdował się na szlaku, poczuje smaki i zapachy, a nawet przeżyje strach na australijskiej rafie koralowej. Dlaczego? Sami się przekonajcie. To barwna i ujmująca historia.
To samotna włóczęga wyznaczana biegiem Mekongu, książka o krainie, która nigdy nie zabliźniła ran, jakie zadali jej obcy. Za progiem czai się pandemia, która zmieni świat na zawsze.Delta Mekongu jest jednym z najciekawszych regionów Indochin. To właśnie tam Grzegorz Kapla rozpoczyna swoją kolejną włóczęgę. Jego reporterski zmysł pozwala mu dostrzec wiele szczegółów i uczestniczyć w sytuacjach niedostępnych zwykłemu turyście: porannej ceremonii ofiarowania buddyjskim mnichom miski ryżu, prezentacji nowego króla Tajów, a także próbować lokalnych potraw w miejscach, do których nie prowadzą przewodnicy z biur podróży: kucharz sprzedaje swoją zupę, ryż z mięsem albo curry z palnika gazowego na kółkach i podaje ci do maciupkiego stolika, jaki w naszym świecie stałby w przedszkolu. Ledwo można się wcisnąć w maleńkie krzesełko.Dociera także do ważnych miejsc takich jak Wat Arun, głównej świątyni Tajów, Angkor Wat czy Srebrnej Pagody choć nie zawsze utartymi szlakami: Ktoś mnie nagabuje, żebym kupił bilet i popłynął zobaczyć zachód słońca. Macham ręką i zbiegam kamiennymi schodkami w dół, do promu. To zwykły prom. Po drugiej stronie w wiosce Akreiy Ksatr nie ma niczego ciekawego, ale kiedy płynie się przez Mekong pierwszy raz w życiu, nieważne jest dokąd. Włóczęga to także wspaniała okazja, by spotkać niezwykłych ludzi, chętnie dzielących się swoimi historiami i doświadczeniami.Ta podróż i przypadkowe spotkania wyznaczają na mapie Delty Mekongu trasę nie do powtórzenia. Swoje wspomnienia Autor uzupełnia czarno-białymi zdjęciami, bo one sprawiają, że patrzymy uważniej. Na świat trzeba właśnie tak patrzeć zwłaszcza na świat mający wkrótce przestać istnieć z powodu pandemii.
Książka autora nagradzanej Planety K.Dalekie podróże mają to do siebie, że przywozi się z nich zupełnie co innego niż to, po co się pojechało.Piotr Milewski dotarł do Japonii w roku Królika. Akurat zaczęła się pora deszczowa i nad Wyspami na półtora miesiąca zawisła szara zasłona chmur. W powietrzu unosił się gorzki zapach gnijących wodorostów. Japończycy uznają ten okres za piątą porę roku o nazwie tsuyu, co znaczy śliwkowy deszcz. Bogowie są wtedy bliżej, ale czy sprzyjają wędrowcom?Wybrał najbardziej wymagający sposób podróżowania. Japonie poznawał samotnie, bez planu, pieniędzy, jeżdżąc autostopem i śpiąc pod gołym niebem.Próbował uchwycić ducha archipelagu i zrozumieć mieszkających tam ludzi, którzy mimo że gościnni i serdeczni pozostali dla niego zagadką. Dzienniki japońskie to nie tylko zapis zdarzeń i spotkań, ale i opowieść o podróżowaniu jako takim: o jego filozofii i sensie, a także o piętnie, jaki odciska na świadomości wędrowca.
Opisana tu część Bieszczadów wciśnięta jest pomiędzy pasmo graniczne a dolinę Sanu od jego źródeł aż po Rajskie. Podczas przymusowych wysiedleń ludności ukraińskiej do USRR prowadzonych w latach 19451946 deportowano niewiele ponad połowę tutejszej populacji. Ludzie skutecznie kryli się w lasach i uciekali na słowacką stronę. Ówczesną granicę państwową ze Związkiem Sowieckim stanowił San, dlatego dotarcie w te tereny możliwe było jedynie od strony Wołkowyi i Cisnej i to wąskimi drogami marnej jakości. Wysiedlenia utrudniała też ukraińska partyzantka, atakująca oddziały wojskowe, które miały je przeprowadzić. W konsekwencji skierowano tu znacznie większe siły Wojska Polskiego, które latem 1947 r., w ramach akcji Wisła, wywiozło pozostałych mieszkańców na tzw. Ziemie Odzyskane. Oddziały UPA zostały rozbite lub zmuszone do opuszczenia tego terenu. Nikt tu nie pozostał, a większość zabudowy została spalona lub rozebrana. Dopiero kilkanaście lat po tych wydarzeniach, wraz z nowymi osadnikami zaczęło wracać tu życie.Te puste przestrzenie zawłaszczone przez bujną przyrodę są atrakcją dla turystów. Bowiem to w bieszczadzkich dolinach pozostały wyraźne ślady wsi istniejących tu co najmniej od XVI w. Można je podziwiać wędrując przez Hulskie, Krywe i Tworylne. W tym ostatnim zobaczymy imponujące pozostałości dworskiej zabudowy, ruiny niemieckiej strażnicy i dwa cmentarze. Doskonale zachowane ślady dawnej wsi czekają na nas w Berehach Górnych, a tamtejszy cmentarz zdobi niepowtarzalny nagrobek Hrycia Buchwaka. Na wyobraźnię działają także odkryte spod warstwy roślinności pozostałości wsi Jaworzec, Łuh i Zawój. Zapraszamy zatem do wędrówki po tym terenie nie tylko utartymi szlakami, ale również zapomnianymi dolinami, nieraz zupełnie pozbawionymi ścieżek.
Spojrzałem na wierzchołek. Wtargnęła chmura, a złowrogie dudnienie grzmotu rozeszło się echem po dolinie poniżej. Nie sposób było nie odczuwać respektu i podziwu dla skali tego, co rozpościerało się przede mną. Wiedziałem, że bezcelowe jest ocenianie sił i słabości tej gigantycznej góry, ponieważ wznoszący się przede mną szczyt nie zamierzał oceniać mnie. Zamiast oceny była burza inspiracji. Gdybym zdołał wykorzystać ducha góry, by stać się odpornym na ból, stres i strach, nic nie mogłoby mnie zatrzymać. Wówczas zadałem pytanie.
George Byron pisał, że widok Wenecji jest snem, a jej historia romansem. Goethe nazywał ją republiką bobrów, a Napoleon najpiękniejszym salonem świata. Miasto zrodzone z wyobraźni budziło zachwyt i zazdrość, inspirowało, poruszało zmysły. Swoją potęgę przekuwało w piękno, wydając kolejne pokolenia malarzy, od Belliniego przez Tycjana po Canaletta. Ewa Bieńkowska przemierza kościoły i muzea, wyszukuje obrazy wyrażające weneckiego ducha. Pragnie zrozumieć to wyjątkowe Miasto, sięgając po historię jego republikańskiego ustroju, śledzi dzieje nieustannej pracy na rzecz splendoru Serenissimy. Co mówią kamienie Wenecji zajmują miejsce wyróżnione w tradycji europejskiej eseistyki, to książka powstała z tego samego pragnienia, co dzieło Ruskina i Muratowa.Co mówią kamienie Wenecji to autorski przewodnik po weneckich kościołach, galeriach, dziełach sztuki, które najpełniej oddają charakter i historię tego wyjątkowego miasta. Niniejsza edycja to wydanie II, przejrzane i rozszerzone, opatrzone indeksem osób i miejsc.Miasta-klucze do historii, klucze do samego zjawiska społeczeństwa, do zjawiska ludzkiej twórczości. Jest wiele takich wyróżnionych miast Europy, nie są one koniecznie stolicami, czasem są małe, ale uwięziły w swoim planie kartograficznym, układzie ulic i placów, w budowlach świeckich i świętych jakiś sekret. [...] Na dzieła sztuki, na miasta-dzieła sztuki patrzą ludzie również historyczni, uwikłani w swoje pragnienia, w swoją wizję miasta jako matrycy obejmującej całość ludzkiej aktywności. Wenecja w doskonały sposób wyobraża taką formę, jest (było) w niej wszystko, co potrzebne do rozkwitu, zróżnicowania, wielorakości prac, marzeń i ambicji, poczucia przynależności i chęci wyrwania się z obręczy rzeczy zastanych i powtarzalnych. [...] Dzisiaj jeszcze mocniej odczuwam i delikatność, i triumfalność Wenecji, jej tysiącletnie szczęście, niesłychany traf, który pozwolił jej zakwitnąć i trwać, oddzielił ją na rodzinnym półwyspie, przeciwstawiając mu, przydając włoskiej całości coś jedynego, nec plus ultra, które zapierało dech.Ewa Bieńkowska
Orient Express to żywa legenda. Trasa wiodąca tysiące kilometrów. Luksus, o którym niegdyś marzyli wszyscy podróżnicy. Od czasu pierwszego przejazdu z Paryża do Konstantynopolu w 1883 roku, jego pasażerowie mogli na własne oczy oglądać niedostępne im wcześniej zakątki świata.
Farovik, norweski pisarz, historyk, dziennikarz i podróżnik, zabiera czytelnika w podróż współczesnym Orient Expressem. Wyruszając wiosną z Londynu, w dwa miesiące przemierza dwanaście krajów, i dwadzieścia dwa miasta – przez romantyczny Paryż, zaskakujące Rumunię i Bułgarię, aż po rajską Samarkandę. Najmniejszy szczegół potrafi uruchomić lawinę, która zaspokoi głód wiedzy i żądzę przygód każdego czytelnika – niezależnie od stacji, na której postanowicie wysiąść.
Dzięki tej książce dowiecie się m.in. co zainspirowało Agathę Christie do napisania Morderstwa w Orient Expressie. Zrozumiecie też, dlaczego niektórzy Brytyjczycy myślą, że Bułgaria to rzeka w Maroku i dlaczego to Turcja, a nie Holandia, powinna kojarzyć się nam z tulipanami.
Autor rysuje przed nami realia i historię odwiedzanych miejsc, a obrazu dopełniają spotykane przez niego barwne postacie. Uzupełnia tym samym naszą wiedzę o społeczeństwach europejskich i bliskowschodnich, o których wciąż – jak się okazuje – niewiele wiemy.
To obowiązkowa pozycja dla miłośników dalekich wypraw i każdego, kto chciałby poznać sekrety kultowego pociągu. W końcu najważniejsze to mieć dobrego przewodnika!
Anna Skiba – podróżniczka, miłośniczka gór, autostopowiczka, socjolożka. Urodzona w 1997 r. w Rzeszowie, obecnie mieszka w Warszawie. Odwiedziła kilkanaście państw europejskich, a także Tanzanię, Japonię i Indonezję. Kilka razy w roku wyjeżdża w góry – najczęściej polskie ale nie tylko – wędrowała po austriackich Alpach, ukraińskich Gorganach, zdobyła Kilimandżaro i Mont Blanc. W 2019 roku wyjechała do Indonezji w ramach stypendium „Darmasiswa”. Przez ponad pół roku mieszkała w Yogyakarcie – mieście w środkowej części Jawy. Stamtąd wyjeżdżała w podróże bliższe i dalsze, poruszając się przede wszystkim autostopem. Przez ten czas uczyła się także języka indonezyjskiego na tamtejszym uniwersytecie oraz przeprowadzała badania naukowe.
„Następnego dnia pożegnałyśmy się z Lani, która musiała wrócić na Jawę, gdzie czekały na nią kolejne przygody, a Karla, Duża Ania i ja postano-wiłyśmy znów spróbować podróżowania w stylu nebeng. Choć nie było tak łatwo jak na Jawie, po pół godzinie na poboczu drogi zatrzymał się samochód. Przemieściłyśmy się zaledwie dziesięć kilometrów od portu, gdzie pożegnałyśmy się z Lani, lecz dzięki temu znalazłyśmy idealne miejsce na nocleg. Plaża, na której rosło dziesiątki palm kokosowych, świeciła pustkami. Odpowiednich drzew do rozłożenia naszych hamaków było co niemiara. Z mangostanami – słodkimi owocami, których smak jest najbardziej zbliżony do liczi, oglądałyśmy zachód słońca. Na horyzoncie widziałyśmy czerwono-niebieskie niebo i majestatyczne Rinjani [...].”
Prezentowany ósmy tom z serii Peregrinationes Sarmatarum zawiera kolejny staropolski opis podróżniczy autorstwa Tomasza Stanisława Wolskiego (1700 - po 1766), polskiego szlachcica z województwa sieradzkiego. Wolski w latach 1725-1731 odbył wiele podróży po świecie, które opisał w łacińskiej relacji. Tekst ten opublikował drukiem w 1737 r. Znane są także wydania z 1748, 1764 i 1766 r. Obecnie przedstawiane jest pierwszym całościowym tłumaczeniem łacińskiej relacji (Illustris Peregrinatio Ierosolimitana latius protracta per tres insigniores mundi partes...) na język polski. Najpierw w latach 1724-1725 odbył Wolski podróż do Rzymu. Następnie w latach 1725-1726 pielgrzymował do Ziemi Świętej i Egiptu. Potem w 1728 r. peregrynował po Francji i Anglii. W końcu w latach 1729-1731 podróżował poprzez kilka miast Italii, morze Egejskie i Stambuł, skąd powrócił do kraju. Wędrował jeszcze dalej do Wiednia i Rzymu, by wrócić znowu do Wiednia. Relacja Wolskiego jest przykładem prozy dokumentalnej XVIII w., typowym staropolskim opisem podróży, zawiera wiele ciekawych opisów zdarzeń, w tym wątków sensacyjnych oraz obserwacji o obcych napotykanych po drodze. W relacji znajdujemy wiele informacji o ówczesnym żeglowaniu po Morzu Śródziemnym, trudnych wędrówkach pielgrzymów po Ziemi Świętej oraz o stosunkach religijnych w opisywanych krajach Europy i Bliskiego Wschodu. Polskie tłumaczenie tego ciekawego zabytku staropolskiego wzbogaca współczesną bibliotekę podróżniczych tekstów tamtych czasów.
NA ROZTOCZU – PRZEWODNIK METAFORYCZNY jest książką, dla której niełatwo będzie znaleźć właściwe miejsce na półce w bibliotece. Choć przewodniki z reguły lokujemy w dziale turystycznym, z mapami, podróżami i rozkładami jazdy, to metafory zwykliśmy odkładać między wiersze. Cóż więc począć z książką, która nie daje się sklasyfikować i która przekracza granice gatunków literackich. Cóż począć z przewodnikiem, który choć prowadzi po drogach rzeczywistych, mocno osadzonych w środowisku geograficznym i opartych na materiałach źródłowych, to jednocześnie zmienia kierunek i gęstość czasu, przekraczając fizyczne i metafizyczne granice świata. Mówi nam, że nie ma jednej drogi, że musimy wybierać, poszukiwać, że istniejemy w wielu wymiarach, że cały świat wokół, zdawałoby się, że tak dobrze już rozpoznany i opisany, jest światem nieprzedstawionym. Cóż począć z książką, która wciela się w swego czytelnika i nakłania go do stwarzania Uniwersum da capo al fine, do poszukiwania siebie pod podszewką świata? A może powinniśmy odwrócić kierunek pytania i zapytać, co książka zrobi z nami i gdzie zaprowadzi nas przewodnik?
Marcin Bruczkowski wyjechał do Japonii na rok, a został na dziesięć lat. - Sean! - No...? - Opowiedz mi, gdzie w Tokio o trzeciej rano można kupić piwo w nielegalnym automacie. I jak napić się w pubie, kiedy się nie ma ani grosza przy duszy. Wiesz, na trick ze spirytusem. - Przecież ty to wiesz, aż nadto dobrze zresztą. - Tak, ale moi czytelnicy nie wiedzą. - Jacy czyte... książkę piszesz??? Pogięło cię. Zwariowany Polak... - Zamknij się, nie mniej zwariowany Irlandczyku. I lepiej mi pomóż, bo muszę zmieścić dziesięć lat naszych przygód w Japonii w jednej powieści, w której ty... - Dlaczego ja? - Nie przerywaj. No więc ty masz napisać, jak się podrywa Japonki i o majteczkach. Różowych, w białe płatki wiśni. I o cerowaniu dziewic... - Nawet nie śmiej, małpo wredna! Jeszcze Mayumi przeczyta i będę miał prze-chla-pa-ne! Jak wspomnisz o podrywaniu, to ja napiszę o nocy na zardzewiałym rowerze w Ikebukuro. - I oku tuńczyka? - I jak cię aresztowali! - I o Przyjacielu Kalorii, koniecznie! - I o żubrówce! - I o... Marcin Bruczkowski wyjechał do Japonii na rok, a został na dziesięć lat. Jak twierdzi, zatrzymała go tam miłość do japońskiego piwa i łaźni koedukacyjnych. Jego pierwsza powieść, „Bezsenność w Tokio”, stała się natychmiastowym bestsellerem.
Autor, Ryszard Tunkiewicz, to niezwykły globtroter zwany Człowiekiem o Stalowych Nogach. Jest długodystansowym piechurem. Na własnych nogach przeszedł wzdłuż Bałtyku, od granicy z Niemcami do granicy z Rosją, 720 km. A w słynnym marszu „Do korzeni” pokonał trasę ze Szczecina do Wilna, a było to 1225 km. Na końcu tej drogi witany był przez personel i Ambasadora RP w Wilnie.
Ryszard Tunkiewicz to także alpinista, zdobył Mount Blanc, Ararat czy Kilimandżaro. W latach 70. ubiegłego wieku objechał z kolegą dookoła Polskę tandemem. Był na wielu włoskich i greckich wyspach, w Betlejem, nad rzeką Jordan i górze Synaj, przejechał samochodem całą Europę, Afrykę dookoła i Azję Środkową. Ech, łatwiej powiedzieć, gdzie nie był. A odwiedził 150 państw świata. Przez 1,5 roku podróżował dookoła świata przez 8 kontynentów. I stał u WRÓT PIEKŁA, aż w końcu trafił do BIBILIJNEGO RAJU. O swoich przeżyciach, o miejscach, w których był, opowiada w tej właśnie książce.
Marzenia nie spełniają się same
Trzeba im w tym pomóc
Choć podróż długa same trudy wróży, to nikt nie doznał
przygody bez trudów podróży.
Johann Wolfgang von Goethe
Zejdź z utartego szlaku i daj się poprowadzić ciekawości! Drugie – zaktualizowane i udoskonalone – wydanie światowego bestsellera, który zmienił nasze postrzeganie podróży, zabiera czytelników w jeszcze ciekawsze i niezwyklejsze miejsca! * Ponad 100 nowych niesamowitych miejsc * Dziesiątki wyjątkowych, jeszcze piękniejszych fotografii * 12 przewodników po miastach, na które spojrzysz inaczej niż dotąd * Rozkładana mapa z trasą podróży dookoła świata Cuda natury i architektury, szokujące tradycje, ekscentryczne atrakcje turystyczne i niesamowite wynalazki. A także wiele innych osobliwości, których nie uwzględniają zwykłe przewodniki i atlasy! Każda strona tego niezwykłego przewodnika to celebracja tego, co niespodziewane, pomijane, dziwaczne i tajemnicze, oraz potwierdzenie, że świat jest bardziej egzotyczny, niż mogłoby się wydawać. Ciekawe opisy, setki zdjęć, niebanalnych wykresów, tabel i map każdego regionu świata pozwolą Ci się przenieść w dowolne miejsce lub czas. To jak? Wyruszysz w drogę? „Atlas osobliwości jest pozytywnym antidotum na niepokojące przeczucie, że w dzisiejszych czasach podróżowanie to przede wszystkim okazja do zakupu sztampowych, produkowanych masowo pamiątek. Znajdziecie tu setki znakomitych, kuriozalnych, niezwykłych, inspirujących powodów do podróżowania. Najlepszy przewodnik na świecie”. Mary Roach „Ta książka sprawi, że zechcesz rzucić wszystko i wyjechać do miejsc, o których nie śniłeś albo których nie śmiałeś sobie wyobrażać. Czytanie jej po raz pierwszy albo wracanie do już znanych fragmentów to czysta przyjemność”. Neil Gaiman, autor książek Sandman i Amerykańscy bogowie „Atlas osobliwości to prawdopodobnie jedyna rzecz, która jeszcze mogłaby mnie skusić do wyjścia z domu [...]. Pozwala eksplorować świat i przeżywać przygody w sposób stylowy i okraszony humorem (nie każąc mi przy tym wstawać z łóżka)”. Lena Dunham, współtwórczyni i gwiazda serialu Dziewczyny, autorka książki Nie taka dziewczyna „Mój ulubiony przewodnik turystyczny! Nie wybieraj się w podróż, dopóki nie sprawdzisz, gdzie znajduje się nawiedzony hotel albo Wrota Piekieł!” Guillermo del Toro, reżyser filmu Labirynt fauna „Co za dziwna, fenomenalna książka! Tak ciekawa i zaskakująca, jak Krwawy Koran Saddama Husajna, napisany jego własną krwią. Nie dowiedziałbym się o istnieniu tej księgi, gdybym nie przeczytał niezwykłego Atlasu osobliwości”. Jon Ronson, autor książki Czy jesteś psychopatą? Fascynująca podróż po świecie obłędu „Ta książka jest tak ciekawa i pasjonująca, jak świat, o którym opowiada. Każda strona opisuje inną nieznaną krainę – straszną, zabawną, magiczną albo wręcz szaloną, ale zawsze taką, która zadziwia”. David Grann, autor książki Zaginione miasto Z. „Życie jest krótkie. Świat zaś pełen cudów i niezwykłych miejsc […], a ta niesamowita książka posłuży wam za przewodnik”. Philippe Petit, linoskoczek, przeszedł na linie m.in. między wieżami World Trade Center
Obok Tatr i Karkonoszy, Bieszczady należą do najbardziej popularnych gór w Polsce. Popularność ta przekłada się na liczne opowiadające o regionie opracowania książkowe, przewodniki turystyczne, artykuły prasowe, filmy fabularne i dokumentalne, których z roku na rok przybywa. Powstało również wiele bieszczadzkich piosenek. Bieszczady to pasjonująca, nieraz bardzo tragiczna historia. To także współczesny folklor opierający się o mit tzw. zakapiora, czyli wolnego człowieka, który porzucił cywilizację, nierzadko spalił za sobą wszystkie mosty i osiadł w tych górach.
Wśród prezentowanych zagadek są zarówno bardzo łatwe pytania, na które jest w stanie odpowiedzieć niemal każdy miłośnik Bieszczadów, jak i całkiem trudne, wymagające sięgnięcia po literaturę. Poszukiwanie odpowiedzi może być zatem inspiracją do lepszego poznania jedynego skrawka Karpat Wschodnich, jaki pozostał po II wojnie światowej w granicach Polski. Rozwiązywanie zagadek może stanowić urozmaicenie wieczorów podczas pobytu w Bieszczadach. A gdy wrócimy z gór do domu, książka ta będzie znakomitą okazją do wspominania naszych bieszczadzkich przeżyć. Na pytania można odpowiadać samemu lub w gronie znajomych czy rodziny.
O autorze:
Łukasz Bajda (ur. 1986) – historyk i zawodowy przewodnik beskidzki, od urodzenia związany z Bieszczadami. W 2015 r. obronił pracę doktorską na Wydziale Humanistycznym UMCS zatytułowaną Szlachta ziemi sanockiej w XVIII w. Autor przewodników turystycznych i opracowań poświęconych przeszłości Podkarpacia. Opublikował m.in. książki: Balowie. Z bieszczadzkich lasów na salony Krakowa i Lwowa (2011), Szlachta w Bieszczadach i na Pogórzu. Czasy saskie i stanisławowskie (2017), Baligród. Historia bieszczadzkiego miasteczka (2018) i Bieszczady. To, co najważniejsze (2020).
Bieszczady ze swoją historią, przyrodą i niezwykłymi mieszkańcami od lat stanowią natchnienie dla pisarzy, poetów i artystów. Położone w południowo-wschodnim krańcu naszego kraju góry przez lata były mekką dla wszelkiej maści miłośników wolności. Także dziś wiele osób marzy o tym, by „rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady”. Może zabrzmi to banalnie, ale Bieszczady są moim miejscem na Ziemi. To w nich spędziłem dzieciństwo i lata szkolne, a teraz staram się pokazywać nasze góry przyjeżdżającym tu turystom.
Himalaje łańcuch górski biegnący przez tereny pięciu państw pełnych kontrastów. Tutaj wielkie światowe religie islam, buddyzm, hinduizm mieszają się z prastarymi wierzeniami i szamanizmem. W ukrytych dolinach można usłyszeć niezliczone języki i podziwiać najróżniejsze kultury, nowoczesność zderza się z tradycją, a wielkie mocarstwa walczą o swoje wpływy.
Erika Fatland, podążając szlakiem wyznaczonym przez najwyższe na świecie pasmo górskie, relacjonuje swoją wyprawę i przygląda się życiu
rdzennych mieszkańców Himalajów. Zabiera nas w podróż na oszałamiających wysokościach, przez zapierające dech w piersiach krajobrazy oraz
dramatyczną i tajemniczą historię.
Filarem tej książki są historie napotkanych po drodze osób. Z połączenia niesamowitej umiejętność autorki do nawiązywania relacji z ludźmi i snucia opowieści powstał reportaż, od którego nie sposób się oderwać.
Poznajcie historię, która kończy się tam, gdzie inne się zaczynają.Prequel do wszystkich innych opowieści o Mount Evereście.Zanim wspinacze podjęli pierwsze próby zdobycia najwyższej góry świata, przez wiele dziesięcioleci zastanawiano się, czy jest nią właśnie Mount Everest (znany początkowo jako szczyt XV), a potem gdy już ją zmierzono w 1850 roku jak do niej dotrzeć. Ani położenie geograficzne, ani sytuacja polityczna nie sprzyjały wytyczaniu drogi do podnóża Mount Everestu.W tej napisanej barwnym i przystępnym językiem książce Craig Storti przenosi nas w pierwszą połowę XX wieku i snuje opowieść o tym, co wydarzyło się wcześniej, przed pamiętnym rokiem 1921.""Craig Storti dał nam książkę, której potrzebowaliśmy. Nieosiągalny Everest to wartościowe i świetnie napisane historyczne preludium do wielkiej epoki wspinaczki himalajskiej"".-- Scott Ellsworth, autor książki Ponad światem
Siódmego czerwca 1613 roku do zatoki Nesvogur na półwyspie Snafellsnes wpływa statek handlowy z Bremy. Na pokładzie stoi Daniel Vetter, Morawianin, członek Jednoty Braci Czeskich. Ma dwadzieścia jeden lat. Nie wiemy, jak wygląda, nie zachował się bowiem żaden jego portret. Możemy sobie wyobrazić, że na jego twarzy rysuje się zmęczenie morską podróżą, a w sercu ciekawość siłuje się ze strachem. Ćwierć wieku później, w roku 1638, w prowadzonym przez Vettera warsztacie typograficznym w Lesznie, ukazuje się książka pod tytułem Islandia albo Krótkie opisanie wyspy Islandyji. Wieść o pierwszym opisie wyspy wydanym w języku polskim roznosi się lotem błyskawicy po Europie.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?