Krahelska. Krahelskie. Halina, Wanda, Krystyna. Trzy kobiety, jedno nazwisko, zbliżone lata aktywności, ta sama klasa społeczna. Często je mylono, dopisywano im nieistniejące pseudonimy, litery w nazwisku, przypisywano nie ich intencje, mieszano szczegóły biografii, jeden życiorys rozpisywano na trzy albo – częściej – trzy zlepiano w jeden. Tylko jak to opowiedzieć? – zastanawia się Olga Gitkiewicz.
Halina Krahelska, legendarna inspektorka pracy, działaczka społeczna i komunistka. Kwestionowała każdy system, a na obiad podawała pogadankę o zatrudnianiu dzieci w łódzkich fabrykach włókienniczych, choć przecież gotowała podobno znakomicie, goście chwalili zwłaszcza jej pieczyste, i piekła mazurki. Nikomu się nie kłaniała.
Wanda Krahelska, zamachowczyni z dobrego domu, stała na balkonie w peruce, gdy ulicą jechał powóz carskiego namiestnika.
Krystyna Krahelska użyczyła twarzy i ciała pomnikowi warszawskiej Syrenki i jak syrena była dzielna i jasna, a żaden dom nie był jej domem.
Klisze, klisze. Więc jak to opowiedzieć? Może usunąć nietrafione epitety, spróbować znaleźć nowe, poddać się, spróbować raz jeszcze. Starać się o obiektywizm i dystans, a potem jednak oceniać. Przykładać współczesną miarę do niewspółczesnych zamiarów, bez pozwolenia czytać cudze listy, rewidować pamięć, tropić błędy, popełniać własne, wpadać w pułapki, gubić się w ślepych zaułkach pomylonych życiorysów, opowiadać.
To jest książka o Halinie Krahelskiej i innych kobietach z rodziny Krahelskich. To jest książka o kliszach. Niektóre są prześwietlone.
Można streścić tę książkę za pomocą liczb:Prawie czternaście milionów ludzi w Polsce jest wykluczonych komunikacyjnie. Średni wiek polskich wagonów to dwadzieścia pięć lat. Do więcej niż jednej piątej sołectw nie dociera żaden transport publiczny.W 1989 roku polską koleją podróżowało miliard pasażerów rocznie. Dziś ? o siedemset milionów mniej.Można też spróbować w taki sposób:Halina nie ma prawa jazdy, więc rzadko wychodzi z domu. Grażyna jechała pociągiem, który się palił. Mieszkańcy Raszówki ukradli pociąg prezydentowi Lubina. W Łubkach bus nie przyjechał, bo kierowca musiał obejrzeć mecz.Bilans tej książki: 21 miesięcy. 34 000 km pociągiem. 3 400 km samochodem osobowym. 3 100 km na piechotę. 2 200 km busem.W 1989 roku Polska zaciągnęła hamulec awaryjny i wysiadła z pociągu. Potem zaczęła zwijać tory. Parę lat później odstawiła Autosany H9 na zakrzaczony placyk za dworcem PKS. Ludziom powiedziała: radźcie sobie sami.Gdyby Maria Antonina żyła w Polsce w pierwszej dekadzie XXI wieku, doradziłaby: „Nie mają transportu publicznego? Niech jeżdżą samochodami”.Witamy w centrum Europy. Tu trzynaście milionów Polaków ma wszędzie daleko.Nie zdążę ? nowa książka Olgi Gitkiewicz, której debiut Nie hańbi zdobył nominacje do Nagrody Literackiej „NIKE ”, nagrody za najlepszy reportaż literacki im. Ryszarda Kapuścińskiego i nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?