Marek Pindral w swoich wędrówkach po Indiach zabiera nas nie tylko do misternie zdobionych pałaców Rajasthanu, do Taj Mahal czy na gwarne bazary. Zabiera nas przede wszystkim do miejsc rzadko odwiedzanych przez turystów – do Biblioteki Liści Palmowych, gdzie spisane są losy ludzkości, przeszłe oraz przyszłe, i na prywatne audiencje u wcielonego boga. Zabiera nas do świątyni, gdzie czci się mieszkające w niej szczury i w Himalaje, gdzie mieszka krowa, długa na trzydzieści kilometrów. Zajrzymy nawet do jej pyska, skąd przeniesiemy się na... tamten świat. Bo to wędrowanie nie tylko po ziemi, ale i do środka samego siebie, choć to nie siebie Autor czyni głównym bohaterem, ale miejsca i ludzi, których w czasie wędrówki spotyka. To zatem także podróż duchowa, choć nic nie jest tu pisane na kolanach. Ale chyba żaden inny kraj nie potrafi tak pobudzać zarówno zmysłów, jak i apetytu duchowego. Bo Indie są, jak świat, o czym Autor opowiedział i słowem i fotografią...
Marek Pindral odwiedził kilkadziesiąt krajów, poza Polską mieszkając dłużej także w Wielkiej Brytanii, Chinach i Omanie. Swoimi wrażeniami dzieli się pisząc artykuły prasowe, przygotowując wystawy fotograficzne i pokazy multimedialne. Także książki – przetłumaczył na język polski myśli jednego z hinduskich awatarów („Sai Baba, rozważania na każdy dzień roku”), w 2013 ukazała się jego książka, poświęcona Państwu Środka („Chiny od góry do dołu” - drugie wydanie, w wersji autorskiej, ukaże się jesienią 2018), a w 2015 „W cieniu minaretów. Oman” (pierwsza polska książka o tym kraju).
www.marekpindral.com
www.facebook.com/marekpindral
Chcecie wiedzieć, w którym kraju woda mineralna płynie w kranach? Albo gdziezjada się portrety? A może gdzie łąki rosną na dachach? O tym właśnie jest taksiążka. Także o tym, jak wyglądają kobiety-żyrafy oraz Koniec Świata. No igdzie w bankomatach zamiast pieniędzy dostaje się sztabki złota. Jest też oszalonych królach, o tym, że na pogrzebie można tańczyć, cmentarz pomalować wkolorach tęczy, a wojny toczyć na czekolady...Marek Pindral odwiedził kilkadziesiąt krajów, pozaPolską zamieszkując na dłużej także w Wielkiej Brytanii, Chinach i Omanie.Swoimi wrażeniami dzieli się pisząc artykuły prasowe, przygotowując wystawyfotograficzne i pokazy multimedialne. Także książki przetłumaczył na językpolski myśli jednego z hinduskich awatarów (Sai Baba, rozważania na każdydzień roku), w 2013 ukazała się jego książka, poświęcona Państwu Środka(Chiny od góry do dołu), w 2015 W cieniu minaretów. Oman (pierwsza polskaksiążka o tym kraju), w 2018 Indie czyli świat, a w 2019 drugie, autorskiewydanie Chin.
O tym, dlaczego tylu Chińczyków śpi w płaszczach, a po ulicach chodzi w piżamach. O tym, kto nosi na głowie włosy zmarłych przodków i nadal czci drzewa. O tym, co pompka od roweru ma wspólnego z kaczką po pekińsku oraz o tym, że można jeść także szczury, mrówki, wielbłądzie garby, a nawet sowy. O tym, czego nie tknie mnich z Shaolin i jak wyglądał starożytny Internet. O tym, dlaczego Autor został wzięty za szpiega i z jakiego powodu tamtejsi przywódcy noszą takie wielkie okulary. O latających smokach i chodzących trupach. Oraz dlaczego ciągle pali się tam pieniądze…
„Moja książka jest jak stół, który w Państwie Środka zastawia się wieloma potrawami. Czasami są słodkie, a czasami kwaśne. Owe opowieści są też często, jak chińskie pudełko – czytasz jedną, a w niej kryje się następna, a czasami nawet jeszcze jedna. Ale nie zapominaj, Czytelniku – to moja miseczka, Twoja może być zupełnie inna.
Chiny od góry do dołu są też trochę, jak lustro, w którym możemy przejrzeć się i my, bo ludzkie przywary są w Chinach przemnożone miliard trzysta milionów razy, więc bardziej rzucają się w oczy, choć wcale tak bardzo nie różnią się od naszych. Podróżnik o tym wie. Podróżnik może o tym napisać, bo nie jest uwikłany w sieć stypendiów czy fundacji, które co prawda mogą mu w podróżach pomóc, ale mogą też położyć im kres, jeśli napisał nie to, czego od niego oczekiwano. Podróżnik musi podróżować swobodnie, bez takiego balastu. Podróżnik, jeśli tylko mu pozwolą, rozmawia z kim chce i o czym chce. Nieustannie się uczy, a od niego uczą się inni”.
Autor w Omanie spędził ponad 1001 dni i nocy, dlatego „W cieniu minaretów” znajdziemy – zupełnie jak w baśniach Szeherezady – opowieść splecioną z wielu wątków:
Przeczytamy o flakonie perfum, które kosztują więcej niż samochód, i wielbłądach, droższych od żon. Złożymy ofiarę ze zwierząt, staniemy na najwyższej górze w Omanie i zejdziemy do wioski w głębokim kanionie. Na pustyni złośliwe dżiny będą płatać figle, ale Prorok Sulejman dopilnuje, żeby inne służyły ludziom pomocą. Przy okazji dowiemy się, że ów Sulejman to znany i nam król Salomon, bo wyrastamy przecież z tego samego, biblijnego pnia. Dlatego poznamy także przedślubne perypetie… Jezusa, bo na cześć owego proroka islamu takie imię nosi do dziś wielu muzułmanów. Pojedziemy na pogranicze z Jemenem, skąd królowa Saby wiozła Salomonowi kadzidło, poznamy Arabów, którzy rwali na strzępy polski opłatek, oraz takich, którzy z radością się nim łamali, zapraszając potem autora na wspólne modły do meczetów, potrafiących w Omanie latać niczym dywany.
Co jeszcze wyniknie z owego spotkania zachodniego wędrowcy z Orientem, bo Oman jest w książce pretekstem także do szerszych rozważań? Czy naprawdę tak bardzo różnimy się od muzułmanów, nawet tak konserwatywnych, jak omańscy ibadyci, czy może różnica między nami jest cienka, jak ludzki włos, co przyznał chrześcijański władca Etiopii, dając schronienie wysłannikom Proroka Mahometa? Posłuchajcie tej barwnej, napisanej ze swadą i humorem, opowieści…
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?