Zespół Pałacowo-Parkowy Ostromecko to wyjątkowe miejsce. Byłby ewenementem już choć dlatego, że w jednym majątku, tuż obok siebie, są tu dwa pałace i dwa parki, a to dopiero początek ostromeckich atrakcji. Nietuzinkowe, godne powieści sensacyjnej, spod znaku płaszcza i szpady, ale i romansu, były losy jego kolejnych właścicieli. Ściśle powiązane z zawiłymi dziejami tutejszych ziem i jednocześnie z narodowością panów na Ostromecku, z ich politycznymi lub szlacheckimi ambicjami, z gospodarnością lub rozrzutnością... Przeplatają się tu więc i wielka historia, i niezwykłe postaci.
Kiedy Pieniądze i Stołki są przy władzy, kobieta nie potrafi nie czytać wiadomości z Ojczyzny. Jest nimi najpierw zdumiona, potem przerażona. Szybko dochodzi do wniosku, że bicie protestujących kobiet, kopanie ich i łamanie im rąk, zatrzymywanie bez powodu i wożenie po różnych komisariatach, by nie mogli ich odnaleźć adwokaci, to polska wersja opowieści o mężczyznach i kobietach, którzy nienawidzą kobiet. W wiadomościach z Ojczyzny mało uwagi poświęca się jednak tej nienawiści, więcej kolejnym aferom, milionom i miliardom wyrzuconym w błoto. Kobieta zdaje sobie sprawę, że tak będzie również wtedy, gdy Pieniądze i Stołki władzę stracą. Dlatego tworzy swój własny katalog spraw, z którymi nie potrafi się pogodzić. Jest zbyt stara, zbyt doświadczona by nie wiedzieć, że jeśli nie zostaną spisane, szybko przepadną w mroku niepamięci, jak czarne parasolki stukające w parapet mieszkania Naczelnika sto lat wcześniej. Notując kolejne etapy wojny ojczyźniano-ojczyźnianej myśli więc przede wszystkim o nowym pokoleniu posiadaczek czarnych parasolek. Pozbawianych praw, lżonych, uprzedmiotowianych. Pisząc używa przez to mocnej narracji, słów adekwatnych do ciężaru zdarzeń. Chwilami zastyga, tak gęste są jej emocje. Boi się, jak inni, ale czuje, że nie może zamykać oczu. Bezsilność maskuje sarkazmem, kpiną i drwiną. To jedyny w jej ocenie sposób, by przeżyć w państwie, w którym rządzą Pieniądze i Stołki, i Pierwszy Sekretarz.
Uwielbiamy twierdzi, że w naszym mieście (miasteczku, dzielnicy, województwie - dopasuje do swojej sytuacji) nic szczególnego się nie dzieje. Że tutejsze życie kulturalne to nuda, beznadzieja. Dno - po prostu. Narzekamy na tę lichotę z zapałem, wzdychając do miast większych, atrakcyjniejszych, pełnych ciekawych ofert. Z długą i ciekawą historią i nowoczesnych jednocześnie. Takich, w których żylibyśmy pełną piersią. Ale, niestety... Mieszkamy tu, gdzie mieszkamy, więc siedzimy na kanapie. Bydgoszcz nie jest wyjątkiem. Oj, nie. Można nawet zawyrokować, że taką postawę bydgoszczanie mają często w genach. Bo tacy byli ich dziadkowie i pradziadkowie, którzy mówili o "artystycznej pustyni" i też narzekali. Prawda jest jedna inna. W międzywojennej Bydgoszczy był teatr, były kina oblegane przez bydgoszczan i rozmaite sale, w których wysłuchać można było koncertów, wykładów o sztuce czy spektakli muzycznych. Były biblioteki i czytelnie. Żyli tu muzycy, malarze, rzeźbiarze, pisarze, aktorzy... Działały chóry, nawet szkoła aktorska. Był też plan, by Bydgoszcz stała się Hollywood nad Brdą. Prywatnie lub zawodowo związane były z miastem takie gwiazdy międzywojnia, jak Pola Negri, Ola Obarska, Helena Grossówna, tu tworzyli Wanda Siemaszkowa czy Adam Grzymała-Siedlecki. Tu działała największa fabryka fortepianów i pianin Bruno Sommerfelda... I o tym właśnie jest "Bydgoski firtel, czyli kultura międzywojnia".
Rok 1921. Bydgoszcz. W mieście dochodzi do krwawych zamieszek. Padają strzały, ginie młody mężczyzna. Andrzej Fąferek, poznański policjant, który gości akurat u krewnych, jest świadkiem tych wydarzeń. Na szczęście, bo dzięki temu wesprze bydgoskich policjantów w wyjaśnieniu sprawy. Przy okazji kilkoro niezwykłych bydgoszczan.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?