KATEGORIE [rozwiń]

Kuraś Bartłomiej

Okładka książki Krzyżyk niespodziany. Czas Goralenvolk w.2

44,90 zł 24,72 zł


Wacuś ściskał dłoń Hansa Franka, gdy przez Tatry ruszali pierwsi kurierzy. Wacuś Krzeptowski chluby nazwisku nie przyniósł i skończył marnie, a jego kuzyn Józef „Ujek” Krzeptowski poświęcał życie, by hańbę z nazwiska zmazać. O pierwszym chętnie by zapomniano i pamiętano tylko o drugim. Witkiewicz, Chałubiński, Zaruski, Przerwa-Tetmajer i inni stworzyli wizję Tatr i Podhala jako pięknego zakątka zamieszkanego przez ludzi szlachetnych, swoiste plemię nieskażone cywilizacją. Niemieccy naukowcy również twierdzili, że podtatrzański lud jest nadzwyczajny, a wręcz że górale to w istocie Germanie rozpuszczeni w słowiańskim żywiole – Goralenvolk. Kenkarty z literą „G” przyjęło około dwudziestu procent ludności Podhala. Ci, co je przyjęli, wierzyli w wielkie Niemcy albo obietnice lepszego traktowania, inni brali, bo brali wszyscy w wiosce. Niektórym góralska kenkarta nie przeszkadzała w działalności konspiracyjnej: ukrywali Żydów i tatrzańskich kurierów, sami nosili bibułę albo chodzili z meldunkami na słowacką stronę. Do dziś na Podhalu trudno o jednoznaczną opinię o ideologach i przywódcach Goralenvolku. Wstyd naznaczył jednak nazwiska wielkich rodów. Jest jak niechciany spadek, który mimo wszystko trzeba przyjąć. A przecież góral honorowy i dumny, wierny ojczyźnie i tatrzański rozbójnik, zdrajca i kolaborant to awers i rewers tej samej monety. Ale krzyżyk niespodziany to jednak nie to samo co hakenkreuz. Pozostaje tylko za Antonim Krohem powtórzyć: „Wszystko to było cholernie nieproste”. I o tym jest ta książka. „Gdy się tylko nieco uchyli tę wierzchnią warstwę cepeliowskich emblematów i uprzedzeń, ukazuje się świat po szekspirowsku pogmatwanej historii. A przecież skoro nasi poeci już dawno ustalili, że Podhale to matecznik arcypolskości, i to przekonanie krzepnie od ponad wieku, to problemy Podhala chyba też wypada uznać za arcypolskie. W każdym razie zgodzili się z tym Bartłomiej Kuraś i Paweł Smoleński. To znaczy z tym, że wielki charakter górali (a więc Polaków w ogóle) nie wyklucza małości (polskiej, w końcu patrzymy tu jak w lustro), a ta nie unieważnia całkiem mitów, które pielęgnujemy.” Łukasz Grzymisławski, „Gazeta Wyborcza”
Okładka książki Niech to szlak! Kronika śmierci w górach

44,99 zł 25,58 zł


Pierwszy masowy przypadek porażenia piorunem w historii tatrzańskiej turystyki, morderstwa na szlaku, ofiary lawin, ratownicy TOPR oddający życie za turystów, grotołazi, którzy na zawsze utknęli w tatrzańskich jaskiniach. Jeśli myślicie, że mrożące krew w żyłach historie wydarzają się tylko na ośmiotysięcznikach to jesteście w błędzie. Tatry to góry, które dla wielu są pasją, a nawet miłością. Ale potrafią też być okrutne i zabójczo niebezpieczne. Bartłomiej Kuraś opowiada historię Tatr przez pryzmat najgłośniejszych wypadków i tajemniczych zaginięć. Tatrzański Park Narodowy odwiedza rocznie ponad 3 mln turystów, a liczba wypadków z ich udziałem wciąż rośnie! Ze statystyk TOPR wynika, że w samym rejonie Orlej Perci, gdzie latem potrafią tworzyć się kolejki przed wejściem na szlak, dochodzi do 12 procent wszystkich śmiertelnych wypadków w Tatrach. To prawie dwa razy więcej niż na Giewoncie i blisko trzy razy więcej niż na Rysach. O bezpieczeństwo turystów w górach, z narażeniem własnego życia, od ponad wieku dbają ratownicy TOPR, którzy w książce Kurasia zajmują wyjątkowe miejsce. Trud ich pracy autor opisuje m.in. słowami Andrzeja Maciaty z Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, Ludzie, zlitujcie się, dajcie nam szansę was uratować!!! (...) śmigłowiec nie lata we mgle i w nocy; ratownicy nie są supermenami, którzy w momencie zawiadomienia teleportują się obok was”. Adam Marasek, były ice naczelnik TOPR: Bardzo polecam książkę tym, którzy zaczynają przygodę z górami, by najpierw ją przeczytali, nabyli trochę górskiej wiedzy, a potem dopiero wyruszali na tatrzańskie szlaki. Polecam ją również tym, którym się wydaje, że o górach już wiele wiedzą, bo po jej przeczytaniu tej górskiej wiedzy jeszcze przybędzie. Na koniec polecam ją tatromaniakom, bo jest w niej zawarte wiele ciekawostek no i wypada ją mieć w swojej „tatrzańskiej” biblioteczce. Bartłomiej Kuraś, dziennikarz, reporter Gazety Wyborczej od lat piszący o górach, szczególnie o Tatrach i Podhalu.
Okładka książki Krzyżyk niespodziany

44,90 zł 24,72 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Wacuś ściskał dłoń Hansa Franka, gdy przez Tatry ruszali pierwsi kurierzy. Wacuś Krzeptowski chluby nazwisku nie przyniósł i skończył marnie, a jego kuzyn Józef „Ujek” Krzeptowski poświęcał życie, by hańbę z nazwiska zmazać. O pierwszym chętnie by zapomniano i pamiętano tylko o drugim. Witkiewicz, Chałubiński, Zaruski, Przerwa-Tetmajer i inni stworzyli wizję Tatr i Podhala jako pięknego zakątka zamieszkanego przez ludzi szlachetnych, swoiste plemię nieskażone cywilizacją. Niemieccy naukowcy również twierdzili, że podtatrzański lud jest nadzwyczajny, a wręcz że górale to w istocie Germanie rozpuszczeni w słowiańskim żywiole – Goralenvolk. Kenkarty z literą „G” przyjęło około 20 procent ludności Podhala. Ci, co je przyjęli, wierzyli w wielkie Niemcy albo obietnice lepszego traktowania, inni brali, bo brali wszyscy w wiosce. Niektórym góralska kenkarta nie przeszkadzała w aktywności konspiracyjnej: ukrywali Żydów i tatrzańskich kurierów, sami nosili bibułę albo chodzili z meldunkami na słowacką stronę. Do dziś na Podhalu trudno o jednoznaczną opinię o ideologach i przywódcach Goralenvolku. Wstyd naznaczył jednak nazwiska wielkich rodów. Jest jak niechciany spadek, który mimo wszystko trzeba przyjąć. A przecież góral honorowy i dumny, wierny ojczyźnie tatrzański rozbójnik, zdrajca i kolaborant to awers i rewers tej samej monety. Ale krzyżyk niespodziany to jednak nie to samo co hakenkreuz. Pozostaje tylko za Antonim Krohem powtórzyć: „wszystko to było cholernie nieproste”. I o tym jest ta książka. „Gdy się tylko nieco uchyli tę wierzchnią warstwę cepeliowskich emblematów i uprzedzeń, ukazuje się świat po szekspirowsku pogmatwanej historii. A przecież skoro nasi poeci już dawno ustalili, że Podhale to matecznik arcypolskości, i to przekonanie krzepnie od ponad wieku, to problemy Podhala chyba też wypada uznać za arcypolskie. W każdym razie zgodzili się z tym Bartłomiej Kuraś i Paweł Smoleński. To znaczy z tym, że wielki charakter górali (a więc Polaków w ogóle) nie wyklucza małości (polskiej, w końcu patrzymy tu jak w lustro), a ta nie unieważnia całkiem mitów, które pielęgnujemy.” Łukasz Grzymisławski, „Gazeta Wyborcza”
Okładka książki Kruca fuks. Alfabet góralski

34,99 zł 21,81 zł

Artykuł chwilowo niedostępny

Książka „Alfabet góralski” składa się z kilkudziesięciu, subiektywnie wybranych, ale charakterystycznych haseł - np. gwara, Blumenfeld, grule, Pęksowy Brzyzek, Dolina Chochołowska, copka z gniozdkiem, TOPR, oscypek czy Orla Perć. Przez smak Śliwowicy, surowe piękno Giewontu i małą szarotkę, przez osiągnięcia sportowe Bachledy czy Fortuny, muzykę Bartusia Obrochty, a także halny - autorzy przybliżają kulturę Tatr. Ukazują góralski smutek, powagę, wzruszenie i śmiech oraz radość z obcowania z melodią gwary. Kto Tatry zna, podczas czytania tej książki, poczuje się jakby właśnie w nich był. Nie odłoży jej, póki nie dowie się co jest za kolejnym wzniesieniem (następnym hasłem). Kuraś i Smoleński w swoich reportażach opisują Podhale prawdziwe, nie żadną cepelię. Nie unikają trudnych tematów, o których pod Tatrami ciągle niełatwo rozmawiać. Kulturę góralską szanują, choć patrzą na nią z przymrużeniem oka. Lektura obowiązkowa dla ceprów. Warto też, by zajrzeli do niej górale. Jerzy Jurecki, Dziennikarz Roku 2012 w plebiscycie miesięcznika „Press", właściciel „Tygodnika Podhalańskiego"
  • Poprzednia

    • 1
  • Następna

Promocje

Uwaga!!!
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?
TAK
NIE
Oczekiwanie na odpowiedź
Dodano produkt do koszyka
Kontynuuj zakupy
Przejdź do koszyka
Oczekiwanie na odpowiedź
Wybierz wariant produktu
Dodaj do koszyka
Anuluj