Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że o miłości napisano już naprawdę wiele stronic. Któregoś dnia i ja postanowiłem dodać parę linijek do tej bogatej spuścizny. Skłoniła mnie do tego rozmowa z pewną dziewczyną, która szukała odpowiedzi na swoje wątpliwości: „Proszę księdza! – zaczęła – Dlaczego gdy jestem ze swoim chłopakiem, prześladuje mnie nieustannie uczucie, że nie jestem do końca wierna Bogu?! Chcę być dobrą chrześcijanką i wszystko oddać memu Panu, ale jednocześnie kocham człowieka. Czy da się to jakoś pogodzić ze słowami o wyrzekaniu się najbliższych dla Jezusa?” Czy kochając człowieka, nie zdradzam aby samego Boga? Czy zbyt częsta modlitwa lub Msza święta nie oznacza przypadkiem zaniedbywania ukochanego (-ej)? Sądzę, że podobne myśli nieraz nurtowały lub nurtują niejednego czy niejedną z was.
Ewangelia to nie żarty. Ale czy dobra i radosna nowina to tylko smutek, zaduma i cierpienie? „Obdarz mnie poczuciem humoru. Obdarz mnie łaską rozumienia żartów, abym zasmakował w życiu odrobinę radości i pomógł innym w niej uczestniczyć” – modlił się św. Tomasz Morus. Książka, którą trzymasz w ręku, stara się ukazać rzeczywistość naszej wiary w perspektywie bardziej radosnej, zabawnej, a nawet wręcz dowcipnej. Jej autor sięga przy tym do Pisma Świętego, historii Kościoła, wypowiedzi papieży i kościelnych dostojników. Każdy z 51 rozdzialików stanowi krótką katechezę poprzedzoną anegdotą o treści religijnej.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?