Kołobrzeg, lato 2018 roku. Mieszkańcy kamienicy w uzdrowiskowej części miasta tworzą małą, lokalną społeczność. Wojciech, starszy nauczyciel, gości na wakacjach ukochaną wnuczkę, Lidkę. Po sąsiedzku mieszkają Julia i Mateusz – rodzice malutkiego Felka, oraz Beata i Andrzej – małżeństwo przechodzące kryzys. Ich pogrążony w nieszczęśliwej miłości syn Darek jest niespełnionym pisarzem pracującym w muzeum historycznym. U dozorczyni Danuty na przepustce z więzienia przebywa syn Janek.
Sąsiedzi codziennie się mijają, rozmyślają o sobie i oceniają nawzajem. Pozostają jednak uwięzieni we własnych wyobrażeniach. Spotykają się i rozmawiają, ale prawie wszyscy są samotni. Każdy skrywa jakieś tajemnice, czegoś się wstydzi, coś kombinuje, za czymś tęskni. Czytelnik zagłębia się w myśli, motywy działań, namiętności i lęki bohaterów. Ich barwną różnorodność odzwierciedla język. Niekiedy wulgarny i dosadny, kiedy indziej ociera się o styl naukowy.
Mniemania to powieść o samotności. Swego rodzaju traktat filozoficzny i studium natury ludzkiej w jednym. Utwór błyskotliwy, wstrząsający i na pewno bardzo oryginalny.
Może to opowieść o tym, czym dla jednostki jest rzeczywistość,
z czego bywa utkana i jak dalece od nas zależy.
Mieszkańcy poznańskiego osiedla Stary Grunwald: troje przyjaciół z jednej klasy, ich dawna wychowawczyni ze szkoły podstawowej oraz jej mąż bibliotekarz żyją w poczuciu niespełnienia. Każde z nich usiłuje odnaleźć szczęście, ale ma ono swoją cenę. Ich gorzko ironiczne losy pokazują uniwersalną prawdę o nas wszystkich, nienasyconych marzycieli, pragnieniom których rzeczywistość nie może sprostać. Aby osiągnąć cel, bohaterowie powieści muszą zbadać granicę między dobrem i złem. Czy ją przekroczą?
Każde działanie rzuca swój cień, każdy gest składa się z dwóch części: tego, co chcemy osiągnąć i tego, co dosięga nas. Na tym polega ironia istnienia. Nic na to nie poradzisz – powiada jedna z bohaterek
Współczesna powieść o poszukiwaniu własnej wartości. Historia nauczyciela, którym z powodu jego słabości charakteru pogardzają wszyscy, zarówno koledzy pedagodzy, jak i uczniowie. Zakompleksiony polonista, dla którego czas jakby się zatrzymał, musi odnaleźć się w świecie, który już dawno ruszył do przodu; musi nawiązać kontakt ze społeczeństwem, które - jak się zdaje - dawno go odrzuciło. ""Nagle ujrzałem siebie takiego, jakim widzą mnie inni. Chucherko z drobnymi rączkami dziesięcioletniego dziecka, z jajowatą głową na cienkiej szyi, krzywymi zębami, okularami opadającymi na nos - a na czubku korona wszystkiego: łysa glaca. Czy ten wstrętny kurdupel to rzeczywiście mogłem być ja? Wykluczone! Mój wygląd zupełnie przeczy temu, jak wyobrażam sobie siebie, kim się czuję, kiedy nie zerkam w lustro. Zirytowałem się niepomiernie, zapragnąłem natychmiast wrócić do właściwego Krzysia Fludry - nie miałem przecież nic wspólnego z monstrum, które wytrzeszczało na mnie ślepia z lustra; nie mogłem mieć. Tamten to jakiś koszmarny pokraka. Jak w ogóle śmie przychodzić? Bezczelność! Nie dziwota, że administrator ma mnie za durnia - sam bym się wziął za durnia, gdybym miał być tym, kogo widzę w lustrze. Ale chyba nim nie jestem; nie chcę być. Ja jestem sobą.
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?