„(…) Suchy, bezchmurny i mocno słoneczny dzień sprawił, że chowająca się za horyzontem tarcza, mieniła się wszelkim odcieniami czerwieni, przechodząc od liliowego, delikatnego różu do krwawej, ciężkiej purpury. Przecież czas powinien się zatrzymać, ziemia zatrząść w posadach, niebo rozstąpić się, a Bóg ukarać winnych! Jak na komendę firmament przecięła błyskawica. Motłoch zamilkł zdziwiony, kierując wzrok pod niebiosa, żeby po chwili rozkrzyczeć się i wiwatować ze zdwojoną siłą. Cała sceneria była podobna do tej, którą pamiętałam z poprzednich wizyt. Diaboliczne bzowiny, pełne granatowych kiści jagód, ogromne kamienie i rdzawy mech z unoszącą się nad nim brunatną chmurką niewiadomego pochodzenia. Ale to wszystko oświetlone czerwoną, promienistą łuną, nabrało upiornego wymiaru. Polana wyglądała, jakby płonęła żywym ogniem, zapadając się w czeluście piekielne. Czerń mieszała się z purpurą, tworząc świetliste smugi, które kładły się na ziemi, oświetlając kropelki rubinowej rosy pokrywającej dywan z mchu. Jakby tego było mało, nagle zerwał się gorący, porywisty wiatr, który potrząsając gałęziami bzu dawał złudzenie makabrycznego, opętańczego tańca. Nie wiem czy zwariowałam, ale dałabym głowę, że nie tylko gałęzie wyginały się w zrywnych podmuchach, lecz i same drzewa, niezwykle wolno i posuwiście, przesuwały się, zataczając kręgi.(…)” Matylda powraca w trzeciej część serii „Suwalskich opowieści”. Katarzyna Kuśmierczyk
„(…)Spojrzała dalej, aż za linię nienawistnych spojrzeń. Jak to możliwe, że gdzieś tam, był teraz normalny świat? Słońce na horyzoncie świeciło jak zawsze, ludzie szli do roboty, rodziły się dzieci i śpiewały ptaki… Przecież czas powinien się zatrzymać, ziemia zatrząść w posadach, niebo rozstąpić się, a Bóg ukarać winnych! Jak na komendę firmament przecięła błyskawica. Motłoch zamilkł zdziwiony, kierując wzrok pod niebiosa, żeby po chwili rozkrzyczeć się i wiwatować ze zdwojoną siłą. Nagle poczuła jak ktoś chwycił ją za ramiona. Próbowała się wyrwać, ale nie miała szans ze swoim oprawcą. Silne ręce trzymały ją mocno. Ostatnie, co usłyszała, to cichy trzask, któremu towarzyszył ból przeszywający całe ciało. A potem zgasło światło, ucichły krzyki, ucichły ptaki... I nie było już nic…” 21 sierpnia 1811 roku, na Wzgórzu Szubienicznym w Reszlu, zapłonął stos, na którym spalono, ostatnią w Europie, czarownicę – Barbarę Zdunk. Ta tragiczna historia, tak naprawdę niewiele mająca wspólnego z czarami, zainspirowała mnie do napisania własnej wersji losów Barbary, która w mojej książce uosabia setki niewinnie zgładzonych kobiet, którym zarzucono konszachty z diabłem. Katarzyna Kuśmierczyk
- Nikt, nigdy nie widział już Lety. Ludzie powiadają, że Rządca wysyła część dzieci w daleką podróż z której nie ma powrotu. Inni mówią, że składa je w ofierze matce ziemi, żeby rodziła wydajniejsze zbiory, a jeszcze inni, że sprzedaje pozostałym Rządcom, którym zaraza wydusiła osady. Ale to tylko ludzkie bajanie, nikt tak naprawdę nie wie co się z nimi dzieje (...) Mami ponownie zamilkła, unikając wzroku dziewczynki. Nie musiała kończyć, Nessi wpatrywała się w nią ogromnymi oczami w których czaił się strach. Skoro była podobna do Lety, to i ją może spotkać taki sam los. *** Trzy Zakony, które do tej pory współdziałały i żyły w pokoju, zatracają się w siostrzanobójczej walce, aby uzyskać kontrolę nad niezwykłym dzieckiem. Czy przepowiednia Mhos mówi prawdę i Dziecko może zmienić bieg historii całego świata? Czy Wszechwiedzące mogą się mylić, a czarna rasa odrodzić? O czym prawi zaginiona Księga Hederry?...w tej książce nic nie jest oczywiste. "Miasta czarownic" przenosi nas w niezwykły świat pradawnej magii i fantazji, pełen wciągających zwrotów akcji i nieprawdopodobnych finałów.
„(…) Miałam irracjonalne wrażenie, jakby ktoś obserwował mnie od strony jeziora. Tym razem odwróciłam się, próbując stawić czoło swoimi lękom. Z przerażeniem zobaczyłam, jak w moją stronę wolno sunie srebrzysta poświata. Wytężyłam wzrok, to była mgła. Pierwszy raz widziałam taki spektakl. Płożyła się nisko przy samym gruncie, kłębiąc się i owijając każdy napotkany badyl. Wsuwała między drzewa, otulając je szczelnie grubą warstwą i okrywając splątane krzewinki. Z każdą chwilą obejmowała bardziej rozległy teren, cały czas przemieszczając się zwartą linią. Niesamowite wrażenie potęgowała wszechobecna martwa cisza zapadająca na obszarze, który zajmowała. Szalejący przed chwilą wiatr ucichł, nagle jakby wszystko dookoła zamarło w oczekiwaniu. Pomimo że jeszcze do mnie nie dotarła, czułam jej wilgotny, lodowaty i porażający powiew (…)” *** Jaką mroczną tajemnicę kryje w sobie siedlisko położone w malutkiej podsuwalskiej wsi? Dlaczego niewyjaśnione zaginięcia mieszkańców z XX wieku splatają się z dzisiejszymi czasami i losem obecnej właścicielki? Kto spogląda ze starego monidła i dlaczego mgła pachnie liliami? Na te i inne pytania będzie musiała odpowiedzieć Matylda, która rozpoczyna nowe życie w niezwykłym, zapomnianym przez wszystkich Bieluszewie. Historia pełna mrocznych sekretów, wpisująca się w klimat starych kryminałów, gdzie najważniejszy jest suspens i groza.
„(…)Wbrew sobie, posuwałam się do przodu, starając się oświetlać jak największy obszar korytarza. Tutaj również królowała ciemna, prawie czarna boazeria, i w zasadzie było niewiele więcej. Żadnych mebli, ozdób czy nawet źródła potencjalnego źródła światła, poza pustym, mosiężnym świecznikiem przymocowanym do ściany. Może na piętro nie doprowadzono prądu? Na końcu korytarza majaczyły jedyne drzwi. Ostrożnie posuwałam się w ich kierunku, starając się trzymać jedną rękę na ścianie, drugą oświetlając podłogę. Kiedy do nich dotarłam, odetchnęłam z ulgą, te kilka sekund spędzonych na poddaszu wydawało mi się wiecznością. Nasilający się zapach coraz bardziej przypominał zmurszałe, zawilgocone drewno i kojarzył mi się ze starością i rozpadem. Chwyciłam za klamkę, jednak drzwi ani drgnęły. Poczułam niewypowiedzianą ulgę, wprawdzie nie spodziewałam się znaleźć żadnych sensacji, ale atmosfera tego domu zdecydowanie pobudzała moją wyobraźnię. Już miałam się odwrócić, kiedy usłyszałam cichy stukot. Zamarłam, bezsensownie wpatrując się w zamknięte drzwi. Mój wzrok przyciągała kuta, żelazna klamka, która lekko drgnęła. Skierowałam na nią gasnący snop światła, to musiało być złudzenie. Stałam w bezruchu, obserwując czarny metal, klamka ponownie się poruszyła, tym razem gwałtowniej, tak jakby ktoś po drugiej stronie szarpnął ją z całej siły (…) ”
Ten produkt jest zapowiedzią. Realizacja Twojego zamówienia ulegnie przez to wydłużeniu do czasu premiery tej pozycji. Czy chcesz dodać ten produkt do koszyka?